Matura 2010
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
No widzisz, a ja żeby obliczyć fazę i częstotliwość w pomiarze urządzenia elektronicznego za pomocą trygonometrii muszę umieć cechy romantyzmu zachodnioeuropejskiego. zgroza :shock:Michael900 pisze:No niestety system tak mi wmawia, że jeśli chcę w przyszłości napisać książkę np. o powstaniu warszawskim to muszę umieć obliczyć jakąś trygonometrię...
Sam właśnie takie zero-jedynkowe myślenie sobie uskuteczniasz, bo nikt nie każe Ci poświęcać życia na zarówno matmę i przedmioty humanistyczne. Chodzi jedynie o zaliczenie pewnego minimum, a skoro przez 3 klasy w liceum przeszedłeś matmę, to i jeden egzamin nie straszny. Tak samo jak minimum języka obcego i języka ojczystego. Jeśli 30% nie umiesz zaliczyć, to do łopaty i szufluj. A jeśli zdasz wszystko, to masz egzamin dojrzałości, który potwierdza że wyniosłeś coś z 9 lat szkoły i jesteś solidnie wyuczony pod każdym aspektem. A dalej już możesz się kształcić wg własnego widzimisie, feel free.
No niestety, ale w tym przypadku nie ma stu usprawiedliwień, nie ma odcieni szarości na swoją niewiedzę. Nie ma człowieka, który rodzi się z całą wiedzą wszechświata, tylko sam musi ją zdobywać.Michael900 pisze:Kolejny raz myślenie czarne-białe. Uczysz się matematyki to jesteś mistrz, nie uczysz się to jesteś ciul.pan Zambrotta pisze:świat nie dzieli sie na humanistów i ścisłowców, nie wiem kto takie bzdury wszystkim naopowiadał (a może to jedna z tych wielu wymówek). świat się dzieli na ludzi i nierobów.
A każdy ciul rzuci w kąt podręcznik i powie, że "jest humanistą", policzy za mnie komputer.
I z łaski swojej cytuj mnie porządnie, bo połowy słów, które są umieszczone w Twoim poście w ogóle nie napisałem,tylko ktoś inny. Jak z czytaniem sobie nie radzisz, to nic dziwnego, że i z matmą na bakier. Popraw, albo skończymy dyskusję, bo nie lubię jak ktoś zmienia sobie moje słowa, albo dopowiada coś, czego nie napisałem.
Powtórzę raz jeszcze - jeśli matma wg Ciebie to jakieś schematy i zabija kreatywne myślenie, to rzeczywiście masz spore problemy, no i nie masz pojęcia czym jest kreatywnośc.
- Łukasz
- Juventino
- Rejestracja: 13 października 2002
- Posty: 4350
- Rejestracja: 13 października 2002
Tu nie ma być z czego dumnym. I "jakichś", nie "jakiś", jak już będziesz je pisał*.Michael900 pisze:
A ja uroczyście oświadczam... nie umiem obliczać jakiś głupich funkcji, trygonometrii i jestem z tego dumny! Ja chcę odnieść sukces w życiu, napisać kilka ksiązek itd.
Moim zdaniem - wręcz przeciwnie.Michael900 pisze:
Matematyka zabija kreatywność, a uczy szablonowego myślenia...
*Miśq, nie denerwuj się.
- Mati
- Juventino
- Rejestracja: 15 kwietnia 2004
- Posty: 1070
- Rejestracja: 15 kwietnia 2004
Myślę, że teraz będzie mi łatwo wytłumaczyć. Zgadzam się z wszystkim tym, co napisałeś powyżej. Tylko dlaczego ja mam być i jednym, i drugim? Chodzi tylko o to, że matematyka nie jest mniej potrzebna niż język polski, więc jeśli jest jedno, logiczna wydaje się być na maturze obecność drugiego. I tak jak pisał Zambrotta, nikt nie wymagał ode mnie cudów z polskiego, więc mogłem olać i pisać poziom podstawowy, tak samo nikt nie będzie wymagał cudów od Ciebie, możesz olać, napisać na te 30%.Michael900 pisze:Dyskusja na to, co jest ważniejsze będzie śmieszna i bezsensowna. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Przedmioty humanistyczne są źródłem wszelkich zasad moralnych i etycznych. W rządach państw zazwyczaj zasiadają osoby z humanistycznym wykształceniem. Nośnik kultury, tradycji, tożsamości narodowej. Nie wspomnę tym, że czasami jakaś książka potrafi zmienić czyjeś życie. A dzięki matematyce nasz blok, w którym mieszkamy stoi już 20 lat i się nie zawalił... itd. itd. Nie ma sensu dyskutować. Świat buduje się dzięki współpracy humanistów z naukowcami. Tylko dlaczego ja mam zostać i jednym i drugim?Mati pisze: Nie bierzesz pod uwagę faktu, że matematyka jest chyba jeszcze bardziej potrzebnym przedmiotem niż język polski, bo wiedza, kiedy Sienkiewicz napisał jakąś książkę nie przyda Ci się w sensie praktycznym, a jedynie będziesz o nią mądrzejszy.
A no i nie denerwuj się, że tak na ciebie naskoczyliśmy, myślę, że jeszcze niejedno piwo razem wypijemy

- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Jezu...ale wy tu pierdoły opowiadacie. :roll: Łatwo dostrzec tutaj dwa typy ludzi. Jeden to "miłośnicy królowej nauk" a drudzy to ci, którzy są po prosty
"leniwcami i nie muszą mieć matury".
Śmieszy jest ten frazes "matematyków", o, ten: "nie każdy musi mieć maturę" odnośnie osób, które matury z matematyki zdawać nie chcą. Czasem wydaje mi się, że to rozżalone dzieciaczki(umysły ścisłe), które musiał nosić pieluchy i teraz nie chcą, żeby inni nosili pampersy. Noo...umysły logiczne, rozkimajcie sobie teraz o co mi chodziło, niech wam ta "królowa nauk" pomoże. 8)
Ludzie, do cholery, mówcie, że każdy musi umieć podstawy matematyki. Otóż, podstawy matematyki kończą się na 3 klasie gimnazjum obecnie. Później to tylko wkładanie na siłę niepraktycznych informacji...iii proszę, nie kompromitujcie się tą praktyczną przydatnością całek, funkcji i innych dupereli z programu szkoły średniej w życiu codziennym.
Źle wam robaczki, że polski musicie pisać? A toż to własny język, mowę ojców nie znać to sromota ognista!
Wypowiadają się ci, którzy matmę już zdawali na maturze, grono tych osób dobrze radzi sobie z tym przedmiotem - więc nie ma się co dziwić, że chwalą co...
Inna sprawa, gdyby im ta matematyka nie szła i czekała ich obowiązkowo na maturze...hehehe...przecież nie każdy musi mieć maturę, co?
Katoliki? Hipokryci! Patrzycie na temat w tak płaski, typowo zero-jedynkowy, "logiczny" sposób. Prześcigacie się nawzajem w wymyślaniu coraz to śmieszniejszych teorii, jedni i drudzy.
Prawda jest taka, że matura powinna nie być przymusowa, powinna dawać wybór uczniowi. Prawdziwa nauka to chęć poznawania świata. Chęć niczym nie krępowana(oświatą), bo działamy najlepiej wtedy, kiedy robimy to z własnej woli a nie przymuszeni.
Polski, matma obowiązkowa? Tak samo ważne? A dla kogo? Mów za siebie humanisto czy ściśnięty...
W ogóle niektórzy tutaj rzeczywiście mają chyba mocno "ściśnięty" mózg...
"leniwcami i nie muszą mieć matury".
Śmieszy jest ten frazes "matematyków", o, ten: "nie każdy musi mieć maturę" odnośnie osób, które matury z matematyki zdawać nie chcą. Czasem wydaje mi się, że to rozżalone dzieciaczki(umysły ścisłe), które musiał nosić pieluchy i teraz nie chcą, żeby inni nosili pampersy. Noo...umysły logiczne, rozkimajcie sobie teraz o co mi chodziło, niech wam ta "królowa nauk" pomoże. 8)
Ludzie, do cholery, mówcie, że każdy musi umieć podstawy matematyki. Otóż, podstawy matematyki kończą się na 3 klasie gimnazjum obecnie. Później to tylko wkładanie na siłę niepraktycznych informacji...iii proszę, nie kompromitujcie się tą praktyczną przydatnością całek, funkcji i innych dupereli z programu szkoły średniej w życiu codziennym.
Źle wam robaczki, że polski musicie pisać? A toż to własny język, mowę ojców nie znać to sromota ognista!
Wypowiadają się ci, którzy matmę już zdawali na maturze, grono tych osób dobrze radzi sobie z tym przedmiotem - więc nie ma się co dziwić, że chwalą co...
Inna sprawa, gdyby im ta matematyka nie szła i czekała ich obowiązkowo na maturze...hehehe...przecież nie każdy musi mieć maturę, co?
Katoliki? Hipokryci! Patrzycie na temat w tak płaski, typowo zero-jedynkowy, "logiczny" sposób. Prześcigacie się nawzajem w wymyślaniu coraz to śmieszniejszych teorii, jedni i drudzy.
Prawda jest taka, że matura powinna nie być przymusowa, powinna dawać wybór uczniowi. Prawdziwa nauka to chęć poznawania świata. Chęć niczym nie krępowana(oświatą), bo działamy najlepiej wtedy, kiedy robimy to z własnej woli a nie przymuszeni.
Polski, matma obowiązkowa? Tak samo ważne? A dla kogo? Mów za siebie humanisto czy ściśnięty...
W ogóle niektórzy tutaj rzeczywiście mają chyba mocno "ściśnięty" mózg...

- Mati
- Juventino
- Rejestracja: 15 kwietnia 2004
- Posty: 1070
- Rejestracja: 15 kwietnia 2004
Podaj mi więc zagadnienia z poziomu licealnego języka polskiego, które tak bardzo przydają sie w życiu codziennym. Jeśli uważasz, że człowiek w trzeciej gimnazjum potrafi liczyć, to zapewniam Cię, że mówić i pisać tym bardziej.LordJuve pisze: Ludzie, do cholery, mówcie, że każdy musi umieć podstawy matematyki. Otóż, podstawy matematyki kończą się na 3 klasie gimnazjum obecnie. Później to tylko wkładanie na siłę niepraktycznych informacji...
Żeby nie poradzić sobie z trzydziestoma procentami na maturze podstawowej z matematyki (w obecnym, nowym wydaniu) trzeba być, przepraszam, idiotą. Żeby nie napisać polskiego podstawowego na maturze, również trzeba być idiotą. Oczywiście w założeniu, że ktoś wie od czego jest szkoła.LordJuve pisze: Inna sprawa, gdyby im ta matematyka nie szła i czekała ich obowiązkowo na maturze...hehehe...przecież nie każdy musi mieć maturę, co?
Więc i do szkoły nie powinniśmy być zmuszani chodzić, bo to nas ogranicza i nie daje już takich możliwości, bo nas krępuje.LordJuve pisze: Prawda jest taka, że matura powinna nie być przymusowa, powinna dawać wybór uczniowi. Prawdziwa nauka to chęć poznawania świata. Chęć niczym nie krępowana(oświatą), bo działamy najlepiej wtedy, kiedy robimy to z własnej woli a nie przymuszeni.
Też mi się tak wydaje.LordJuve pisze: W ogóle niektórzy tutaj rzeczywiście mają chyba mocno "ściśnięty" mózg...
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
zabawne słowa w ustach kogoś, kto nie docenia roli, jaką odgrywała, odgrywa i będzie odgrywać matematyka w naszym życiu.LordJuve pisze:Prawdziwa nauka to chęć poznawania świata. Chęć niczym nie krępowana(oświatą), bo działamy najlepiej wtedy, kiedy robimy to z własnej woli a nie przymuszeni.
Z takim podejściem jakie prezentujesz możesz śmiało wyjechać do US, tam wszystkie egzaminy są na poziomie naszego gimnazjum, a potem możesz kształcić sie w tym co chcesz. Niestety, nie wszyscy mogą się dostać na wyższe uczelnie, a głowę sobie dam uciąć, że ludzie z filmiku to właśnie takie kmiotki po obowiązkowym systemie edukacji, które zostały z niczym i beztrosko płyną przez swoje życie...
jeszcze tu do poczytania - klik!
Na resztę nie odpowiadam, bo to jakieś "jadowite pancze" internetowe, musiało cię nieźle zaboleć coś, co napisaliśmy, no i musiałeś być bardzo odważny, by w nocy coś takiego napisać. Ja, szczerze powiedziawszy, mocno się uśmiałem.
- Michael900
- Juventino
- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
Każda książka zawiera jakieś morały, prawdy życiowe i etyczne. A przede wszystkim część historii, przeszłości, która ma wpływ na przyszłość. Tylko żeby dobrze zrozumieć poszczególne książki trzeba mieć fundamenty – w tym wypadku jest to wiedza o epoce, w której ta książka została napisana.Mati pisze:Podaj mi więc zagadnienia z poziomu licealnego języka polskiego, które tak bardzo przydają sie w życiu codziennym. Jeśli uważasz, że człowiek w trzeciej gimnazjum potrafi liczyć, to zapewniam Cię, że mówić i pisać tym bardziej.
Oczywiście, że tak jest.Mati pisze:Żeby nie poradzić sobie z trzydziestoma procentami na maturze podstawowej z matematyki (w obecnym, nowym wydaniu) trzeba być, przepraszam, idiotą. Żeby nie napisać polskiego podstawowego na maturze, również trzeba być idiotą. Oczywiście w założeniu, że ktoś wie od czego jest szkoła.
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
No widzisz, podałeś zastosowanie j. polskiego w nauce historii, oczywiście że jest to ważne.Michael900 pisze:Każda książka zawiera jakieś morały, prawdy życiowe i etyczne. A przede wszystkim część historii, przeszłości, która ma wpływ na przyszłość. Tylko żeby dobrze zrozumieć poszczególne książki trzeba mieć fundamenty – w tym wypadku jest to wiedza o epoce, w której ta książka została napisana.
Ale fizyka, czyli wszystko co Cię otacza posługuje się aparatem matematycznym! Wszystkie zjawiska, jakie obserwujesz, to procesy które są warunkowane równaniami matematycznymi i żeby je zrozumieć, musisz umieć policzyć tego 'głupiego' sinusa, 'bezużyteczną' deltę, czy 'niepotrzebną' pochodną.
A o informatyce już nawet nie wspomnę, bo tyle tego jest, że nie chce mi się pisać.
- Michael900
- Juventino
- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
Wydaje mi się, że na codzień, ba nawet ogólnie w różnych ciekawych sytuacjach bardziej przydaje się etyczne postępowanie niż znajomość sinusów. Po za tym ja wiem, że zdam matematykę. Ubolewam tylko nad tym, że muszę się tyle czasu z nią męczyć ;/
- Railis
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
Nie przeczytaliście wyraźnie słów Pana Zambrotty, a napisał coś bardzo istotnego. Utarło się ostatnio, że świat dzieli się na ścisłowców i humanistów. Nic bardziej mylnego. Dużo osób, które nie potrafią policzyć cosinusa, albo po prostu im się nie chce, zwykli się nazywać humanistami. Prawda jest taka, że to tylko chęć nadania swojemu życiu sensu i wyjątkowości. Każdy chce być kimś. Niestety lwia część płaczków, narzekających na oświate, oraz na to, że wymagają od nich operowania liczbami jest tak naprawdę i z nauk humanistycznych jest średnia.
W tym temacie wypowiedzieli się przeciwnicy i zwolennicy, dzięki czemu można określić mniej lub bardziej preferencje ludzi. Niemniej jednak każdy tutaj się umie mniej więcej wysławiać pismem i większych różnic w elokwencji nie widać. Czy tylko ja dostrzegam w tym jakiś wniosek?
Tym wszystkim zagorzałym przeciwnikom matematyki proponuję sprawdzić, czy to na kogo się kreujemy ma jakiekolwiek potwierdzenie w naszej wiedzy. Jeżeli tylko jesteś w czymś dobry, gwarantuję, że sobie dasz rade.
Wynika to z tego, że każdy potrafi palnąć jakąś rzekomo dwuznaczną myśl, dzięki czemu kreuje się na humanistę. Wychodzi na to jednak, że ludzie, którzy wiedzą o co chodzi, odróżnią prawdziwą metaforę od jakiejś marnej imitacji, a ludzie chcący uchodzić za artystów najczęściej (nie bójmy się tego słowa) gwałcą sztukę. Nigdy nie ma tak, że ktoś ze zdolnościami matematycznymi nie umie się wysłowić i odwrotnie. Przestańmy generalizować. Prawie każdy wykładowca, który codziennie wykłada fizykę, lub chemię, ma zrobiony kierunek podyplomowy humanistyczny tylko dla zaspokojenia swoich zainteresowań.LordJuve pisze:Czasem wydaje mi się, że to rozżalone dzieciaczki(umysły ścisłe), które musiał nosić pieluchy i teraz nie chcą, żeby inni nosili pampersy. Noo...umysły logiczne, rozkimajcie sobie teraz o co mi chodziło, niech wam ta "królowa nauk" pomoże.
W tym temacie wypowiedzieli się przeciwnicy i zwolennicy, dzięki czemu można określić mniej lub bardziej preferencje ludzi. Niemniej jednak każdy tutaj się umie mniej więcej wysławiać pismem i większych różnic w elokwencji nie widać. Czy tylko ja dostrzegam w tym jakiś wniosek?
Tym wszystkim zagorzałym przeciwnikom matematyki proponuję sprawdzić, czy to na kogo się kreujemy ma jakiekolwiek potwierdzenie w naszej wiedzy. Jeżeli tylko jesteś w czymś dobry, gwarantuję, że sobie dasz rade.
Etyka to coś tak podstawowego, że nie trzeba się tego uczyć z książek. Każdemu, który czerpie doświadczenia z bohaterów literackich mówię szczere "powodzenia". Nic mi nigdy w życiu nie pomogło tak jak chłodna kalkulacja. Mimo, że nie uświadczyłem jakichś emocjonalnych rozdroży, nie myślę, że mam jakieś nieudane, albo pozbawione przyjemności życie.Michael900 pisze:Wydaje mi się, że na codzień, ba nawet ogólnie w różnych ciekawych sytuacjach bardziej przydaje się etyczne postępowanie niż znajomość sinusów. Po za tym ja wiem, że zdam matematykę. Ubolewam tylko nad tym, że muszę się tyle czasu z nią męczyć ;/
- Michael900
- Juventino
- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
Sorry, ale ja się raczej do nich nie zaliczam. Wszystko sprowadza się do nauki. Nawet najgorszy idiota może mieć 100% na maturze jeśli tylko się dużo uczy. Ja uczę się polskiego i historii. I nie próbuj zmniejszyć roli humanistów. Bo twoje, lekko wiejące propagandą słowa są jednoznaczne: „olać humanistów, bo się do niczego nie nadają” Może w to dziwnie dla Ciebie zabrzmi, ale na świecie są osoby którym lepiej wychodzi napisanie książki, niż obliczanie sinusów. Nie próbuj każdego niechętnego do matematyki pisarza wpychać do wora z napisem „ignoranci”. Przeczytać książkę każdy potrafi, ale czytać między wierszami, albo napisać jakąś mądrą już chyba nie wszyscy. Nie wspomnę już o tworzeniu nowych systemów filozoficznych.Railis pisze:Dużo osób, które nie potrafią policzyć cosinusa, albo po prostu im się nie chce, zwykli się nazywać humanistami. Prawda jest taka, że to tylko chęć nadania swojemu życiu sensu i wyjątkowości. Każdy chce być kimś. Niestety lwia część płaczków, narzekających na oświate, oraz na to, że wymagają od nich operowania liczbami jest tak naprawdę i z nauk humanistycznych jest średnia.
Ps. Są osoby które myślą, że porządek na świecie już się nie może zmienić. Jak myślicie, kto to może być?
- Railis
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
Oj chłopie. Postarał byś się mnie zrozumieć. Skoro tak łatwego wniosku nie odebrałeś, to zastanawiam się, jak u Ciebie jest z czytaniem między wierszami.
Nigdzie złego słowa na humanistów nie napisałem. Przeczytaj mojego posta do końca. Słowa krytyki skierowane zostały tylko i wyłącznie do ludzi którzy się przedstawiają na humanistów, pomimo braku zaplecza. Jeszcze raz to powtórzę. Jesteś w czymś dobry to sobie poradzisz. Pozdrawiam.
Nigdzie złego słowa na humanistów nie napisałem. Przeczytaj mojego posta do końca. Słowa krytyki skierowane zostały tylko i wyłącznie do ludzi którzy się przedstawiają na humanistów, pomimo braku zaplecza. Jeszcze raz to powtórzę. Jesteś w czymś dobry to sobie poradzisz. Pozdrawiam.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Jej, nie chce mi się kolejny raz walić głową w ten szary mur, nie mam czasu, muszę się uczyć. 
Po prostu, niech ci, którzy tak stoją murem za matmą przyznają się i odpowiedzą na pytanie: miałeś kiedyś jakiś większy problem z matematyką? Groziła ci kiepska ocena bądź autentycznie nie dawałeś sobie rady z "królową nauk"?
Obawiam się, że większość tutaj wypowiadających się za matematyką po prostu łatwo ją przyswaja...jesteście ludźmi inteligentnymi itp. itd. to chcecie gloryfikować swoje umiejętności.
Gdybyście lecieli na 2 czy 3 z matmy to wasze głosy nie byłyby tak zgodne...hipokryci. :lol:
Niech jedna osoba, która autentycznie poświeciła sporo czasu, sił i nerwów na matmę powie, że to wszystko było warte owej umiejętności władania matematyką, że liczyła sobie funkcję, ciągi itp. w domu, pracy, że matematyka obowiązkowa to coś potrzebnego.
Nie jesteście obiektywni.
I zastanawiając się nad wyższością matmy nad polskim i odwrotnie proponuje zastanowić się jeszcze nad jednym: co tak na prawdę z jednej i drugiej dziedziny wykorzystamy w swoim życiu i z czego powinniśmy być na prawdę świetni.
Gwarantuje to wam, jeśli nie zwiążecie swojego życia mocno z wyższą matematyką to cała jej magia pryśnie, kiedy się okaże, że w pracy mają gdzieś funkcje i całki a zapytają się o osiągnięcia, kreatywność czy znajomych.
A co do <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> Amerykanów...panie Zambrotto, w Polsce też mamy pełno ludzi podobnych do tych z filmiku. Po co szukać tak daleko? Poszukajmy u siebie...

Po prostu, niech ci, którzy tak stoją murem za matmą przyznają się i odpowiedzą na pytanie: miałeś kiedyś jakiś większy problem z matematyką? Groziła ci kiepska ocena bądź autentycznie nie dawałeś sobie rady z "królową nauk"?
Obawiam się, że większość tutaj wypowiadających się za matematyką po prostu łatwo ją przyswaja...jesteście ludźmi inteligentnymi itp. itd. to chcecie gloryfikować swoje umiejętności.
Gdybyście lecieli na 2 czy 3 z matmy to wasze głosy nie byłyby tak zgodne...hipokryci. :lol:
Niech jedna osoba, która autentycznie poświeciła sporo czasu, sił i nerwów na matmę powie, że to wszystko było warte owej umiejętności władania matematyką, że liczyła sobie funkcję, ciągi itp. w domu, pracy, że matematyka obowiązkowa to coś potrzebnego.
Nie jesteście obiektywni.
I zastanawiając się nad wyższością matmy nad polskim i odwrotnie proponuje zastanowić się jeszcze nad jednym: co tak na prawdę z jednej i drugiej dziedziny wykorzystamy w swoim życiu i z czego powinniśmy być na prawdę świetni.
Gwarantuje to wam, jeśli nie zwiążecie swojego życia mocno z wyższą matematyką to cała jej magia pryśnie, kiedy się okaże, że w pracy mają gdzieś funkcje i całki a zapytają się o osiągnięcia, kreatywność czy znajomych.
A co do <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> Amerykanów...panie Zambrotto, w Polsce też mamy pełno ludzi podobnych do tych z filmiku. Po co szukać tak daleko? Poszukajmy u siebie...
- kornknot
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 12 stycznia 2003
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 stycznia 2003
W liceum miałem na zakończenie 3 albo nawet 2 z majcy, na studiach miałem z niej warunek i od zawsze miałem z matematyką problemy.
Jakbyś tak sobie myślał co Ci się w życiu przyda to byś mógł skończyć naukę na podstawówce. W życiu nie będziesz już pisał rozprawek ani nie przyda Ci się przeczytanie Lalki, nie musisz wiedzieć co to są całki ani prawa Newtona. Nie muszisz wiedzieć również jak powstają estry ani kiedy były rozbiory polski. Jak by patrzeć pod względem tego co Ci się przyda w życiu z tego co się uczysz to możesz po sześciu latach edukacje zakończyć. Bo sam napisałeś że pracy nie bierzesz pod uwagę.
Ale daj gimnazjalistom wybór co chcą robić w życiu i żeby tylko się tego uczyli to później połowa będzie niezadowolona bo się okaże, że jednak zamiast informatyki wolą geografie. Ludzie w połowie studiów narzekają, że w wieku 19 lat źle wybrali a wy chcecie żeby ludzie od gimnazjum już wiedzieli co chcą w życiu robić. Bo potem jest strasznie trudno nadrobić w wieku 20 lat braki.
Jakbyś tak sobie myślał co Ci się w życiu przyda to byś mógł skończyć naukę na podstawówce. W życiu nie będziesz już pisał rozprawek ani nie przyda Ci się przeczytanie Lalki, nie musisz wiedzieć co to są całki ani prawa Newtona. Nie muszisz wiedzieć również jak powstają estry ani kiedy były rozbiory polski. Jak by patrzeć pod względem tego co Ci się przyda w życiu z tego co się uczysz to możesz po sześciu latach edukacje zakończyć. Bo sam napisałeś że pracy nie bierzesz pod uwagę.
Ale daj gimnazjalistom wybór co chcą robić w życiu i żeby tylko się tego uczyli to później połowa będzie niezadowolona bo się okaże, że jednak zamiast informatyki wolą geografie. Ludzie w połowie studiów narzekają, że w wieku 19 lat źle wybrali a wy chcecie żeby ludzie od gimnazjum już wiedzieli co chcą w życiu robić. Bo potem jest strasznie trudno nadrobić w wieku 20 lat braki.
- Michael900
- Juventino
- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
No z pisaniem to mi się wydaje mamy ciągle doczynienia. Jak chcemy napisać list do kogoś bliskiego, jak chcemy w pracy napisać raport itd itd. Ksiązki tez się przydają. W końcu działają na świecie księgarnie, które sprzedają nieobowiązkowe ksiązki i na tym zarabiają. Przeczytanie jakiejkolwiek zwiększa podobno inteligencję, a już na pewno elokwencję, a ta przydaje się zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym.kornknot pisze:Jakbyś tak sobie myślał co Ci się w życiu przyda to byś mógł skończyć naukę na podstawówce. W życiu nie będziesz już pisał rozprawek ani nie przyda Ci się przeczytanie Lalki, nie musisz wiedzieć co to są całki ani prawa Newtona. Nie muszisz wiedzieć również jak powstają estry ani kiedy były rozbiory polski. Jak by patrzeć pod względem tego co Ci się przyda w życiu z tego co się uczysz to możesz po sześciu latach edukacje zakończyć. Bo sam napisałeś że pracy nie bierzesz pod uwagę.