Wasze wpadki podczas grania w noge

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ
białas

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 29 września 2004
Posty: 1630
Rejestracja: 29 września 2004

Nieprzeczytany post 16 września 2007, 00:01

scofield_38 pisze:hehe dobry temat.ja miałem 2 takie wpadki.ale to było 10 lat temu.graliśmy w nmoge a akurat przechodził ksiądz.ja się napaliłem piłka przeleciała nad bramką i księdza w pysk!!! padł jak długi.ale mieliśmy ubaw chodziłem wtedy do 2 gimnazjum.uciekliśmy i było po sprawie.
10 lat temu powiadasz? dziwne, bo pierwsza klasa gimnazjum została wprowadzona w roku szkolnym 99/00, a ty niby 2 lata wcześniej chodziłeś do klasy drugiej :]


scofield_38

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 15 września 2007
Posty: 19
Rejestracja: 15 września 2007

Nieprzeczytany post 16 września 2007, 10:03

białas pisze:
scofield_38 pisze:hehe dobry temat.ja miałem 2 takie wpadki.ale to było 10 lat temu.graliśmy w nmoge a akurat przechodził ksiądz.ja się napaliłem piłka przeleciała nad bramką i księdza w pysk!!! padł jak długi.ale mieliśmy ubaw chodziłem wtedy do 2 gimnazjum.uciekliśmy i było po sprawie.
10 lat temu powiadasz? dziwne, bo pierwsza klasa gimnazjum została wprowadzona w roku szkolnym 99/00, a ty niby 2 lata wcześniej chodziłeś do klasy drugiej :]
no tsk mój błąd przyzwyczaiłem się do słowa gimnazjum.byłem wtedy w 8 klasie.ale to było 10 lat temu więc pewne szczegóły co do daty mogłem zapomnieć :P


Wojt

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 02 lipca 2006
Posty: 315
Rejestracja: 02 lipca 2006

Nieprzeczytany post 22 września 2007, 22:51

Duuużo tego było. Ale mocno zapadło mi w pamięć jedno (a właściwie kilka) wydarzenie. Otóż, kilka lat temu graliśmy w piłkę na boisku pod szkołą. Dach szkoły był dość niski. w tamten dzień grałem na obronie i każdą piłkę kopałem mocno w aut albo pod bramkę rywali, byle by dalej od przeciwników. Chyba nie trudno sie domyślić co się stało :wink: Taak, piłka poleciała na dach... miałem szczęście, że był to dzień powszedni i bez problemu przez okno klasy 102 wychodziło się na ten dach. Pech chciał, że tego samego dnia, wykopałem piłkę na dach jeszcze 2 razy... No cóż, nigdy nie byłem dobrym obrońcą...


From rivers of sorrow, to oceans deep with hope, I have travelled them.
Now, there is no turning back, the limit, the sky. I ask my questions:
Why? What today? When tomorrow?
Won't you join me on the perennial quest?
Kuben

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 marca 2006
Posty: 694
Rejestracja: 19 marca 2006

Nieprzeczytany post 21 listopada 2007, 13:52

Łoo... tego u mnie też było dużo, a w noge gram nałogowo :wink:
Lecz najbardziej w pamięci zapadły mi 2 akcje :D

Pierwsza:
Gramy mecza z jednym z Rawickich osiedli... dostałem fajne prostopadłe podanie, minąłem jednego łebka i rura na bramke, leciałem pod pewnym kątem do bramki, nie na wprost, byłem tak na dystansie 15m od bramki, postanowiłem uderzyć... Bomba szła niesamowita, odbiłą się od słupka i wróciła jak boomerang... pamietam tylko, że widziałem bardzo szybko zbiliżający sięobiekt w moim kierunku, po czym upadłem... jak sie pozbierałem i oglądnąłem widziałem wszystkich na glebie zpłakanych ze śmiechu :P Naszczęscie to wydarzenie skończyło się tylko na krwotoku z nosa :prochno:

Druga:
Znowu gramy mecza, już nie pamiętam z Kim, był to chyba jakiśmix między Nami... piłka mniej więcej na 20m, obrońcy dość daleko to lufa !
I była lufa...
Po drugiej stronie mieszkał pewny dziadzio z babulą... i piłka wleciała do niego do domu, przez okno, po czym usłyszeliśmy dość głuchy huk :prochno: Nie byłoby w Tym nic śmiesznego, gdyby nie to, ze miał (i nadal ma) te stare podwójne okna. Miał otwartą tylko jedną górną połówkę, to malutnie okieneczko :-D Wyobraźcie sobie jakiego musiałem mieć cela, żeby akurat w to trafić :smile:
Nic, to trzeba iść po piłke... pukam, wylatuje diadia, i krzyczy 'Piłki nie dostaniecie, piłka trafiła w telewizor !' :rotfl:
Miesiąć po tym zdarzeniu założyli płot za bramką :rotfl:
Od tego czasu, powiedzenie 'trafiłeś w okienko' można zrozumieć dwuznacznie :prochno:

Kurde, ale sie uśmiałem jak se to przypomniałem :rotfl: Jescze taki rym :rotfl:


Fiat 126p - Prawie jak Bugatti
Pegasus - Prawie jak PlayStation
Barcelona, ManU, inter... - Prawie jak Juventus
Negri

Juventino
Juventino
Rejestracja: 23 sierpnia 2005
Posty: 954
Rejestracja: 23 sierpnia 2005
Podziekował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 1 raz

Nieprzeczytany post 26 grudnia 2007, 20:44

Skoro już temat został odświeżony, to się w nim wypowiem.
Jak każdy bramkarz miewałem różne wpadki, zarówno na treningach jak i na meczach. Z tych na treningach można się pośmiać, ale na meczach czasem były tragiczne w skutkach. Ale doświadczony bramkarz nie załamuje się i gra dalej.
Wpadka pierwsza - ważny mecz, różnica między moim zespołem a zespołem przeciwników niewielka, równy, zażarty mecz. Broni mi się nieźle do pewnego momentu. Mianowicie trafił mi sie przestój w grze, 10 minut nie dotykałem piłki, a czasami bywa to nieprzyjemne. Trafił się rzut wolny, 18 metrów, po mojej lewej ręce. Dobrze ustawiłem mur, widziałem piłkę. Zawodnik podszedł i strzelił delikatną, kręconą piłkę w okienko. Spokojnie przesunąłem się na nogach i wyskoczyłem, aby ją złapać, a piłka przetoczyła mi się przez palce i wpadła do bramki :) Co ciekawe, znowu zdarzył się przestój (5 min. bez piłki) po czym znowu identyczny rzut wolny. Znowu identyczny strzał i... szmata wpuszczona w ten sam sposób. Byłem naprawdę przygnębiony, 13 latek przeżył załamanie, zwłaszcza, że przez moje 2 kiksy zremisowaliśmy 3:3, prowadząc 3:1.
Wpadka druga - mecz z outsiderem, ostatnią drużyną. Mojej drużynie gra od początku się nie kleiła. Po pierwszej połowie 0:0 - mordęga niesamowita. Mecz praktycznie na ich połowie, oni bronią się w 11. Z każdą minutą coraz bardziej nerwowo, w końcu przeciwnicy zerwali się do kontry, ni to strzał, ni to wrzutka na wysokości kolan. Popisałem się interwencją a la Dudek i wpadła mi przez nogi. Do siatki. Nasi rzucili się do ataku i szybko wyrównali. Po czym znów, przez ostatnie 5 minut "obrona częstochowy" i wywalczony rożny. Akcja rozpaczy, niemal wszyscy wbiegają w pole karne, ja stoję przy kole środkowym. Kumpel wkręca piłę z rożnego w samo okno - radość niesamowita, tym razem się upiekło 8)
Kolejna sytuacja - mecz na nierównym, kępistym boisku. Strzał lekki, szczur po ziemi w długi róg. Wyciągnięty do maxa nadstawiam rękę, a piłka wrednie podskakuje na kępie i wpada do bramki. Złość i bezsilność.
Kolejna sytuacja z kępami, na treningu. Gramy sparing. Strzał z 25 metrów kozłujący metr ode mnie, piłka odbija się dziko i obrywam centralnie w twarz, dobiega do niej napastnik i wpycha ją do siaty. Ehhh, się wtedy zdenerwowałem.
Na zawodach szkolnych też zdarzały się ciekawe sytuacje. Wybiegłem do sam na sam, po czym potknąłem się o jakąś nierówność (te boiska, marzenie...) po czym napastnik przerzucił nade mną piłkę. Również na szkolnych zawodach podczas wykopu piątki wiatr przesunął mi piłkę do dołka i tak perfidnie zaryłem, że wybiłem piłkę ledwo za pole karne, dodam, że kępa trawy poleciała dalej niż piłka. Napastnik doskoczył do piły, przyjął i wyszedł sam na sam ze mną. Tyle szczęścia jednak nie miał i w sam na sam byłem górą...
Kiedyś w trakcie meczu ligowego złamałem dwa palce na głowie stopera - miał twardy łeb :D Ogólnie o ciekawych sytuacjach podczas meczów mógłbym napisać książkę, ale nie będę przynudzał.
Pozdrawiam wszystkich, którzy to przeczytali. Szacun! :)

EDIT:
mati888 pisze:@Negri-przeczytałem i Twoje :D będą dwie litanie z rzędu :P
Mógłbym jeszcze więcej napisać, przez 8 lat się "trochę" tego nazbierało. Szacun! Za to, że przeczytałeś =]
Ostatnio zmieniony 28 grudnia 2007, 22:46 przez Negri, łącznie zmieniany 1 raz.


mati888

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 16 września 2007
Posty: 579
Rejestracja: 16 września 2007

Nieprzeczytany post 27 grudnia 2007, 12:00

Dwa lata temu (w gimnazjum jeszcze byłem bramkarzem w reprezentacji klasy) na wf-ie stałem sobie na budzie (zmienialiśmy się co kilka bramek, ale na mistrzostwach stałem ciągle). Karny dla przeciwników. Do piłki podchodzi mój najlepszy przyjaciel (niestety graliśmy przeciw sobie), który ma petardy w nogach. Mały, mikry, suchy nawet, nie chudy, ale pary ma od groma. Rozpoczyna rozbieg...uderza...kładę się, na wyczucie, w mój prawy dolny róg, a ten uderzył poprzeczkę, i to po lewej stronie. Mieliśmy prostopadłościenne, kanciaste słupki i poprzeczki, piłka poszła prawie pionowo, świecą do góry, jakieś 3 metry nad bramkę. Leżę sobie w tym rogu...myślałem,że wypadnie za bramkę...ale się przeliczyłem...odbiła się kilka centymetrów przed linią, a złapała (po poprzeczce) takiej rotacji,że wpadła do bramki, oczywiście, przedtem znów odbijając się od poprzeczki...załamka...ale bramka świetna.

W podstawówce...to było jakieś 6 lat temu...stałem na bramce...to były sobotnie sks-y. Graliśmy przeciwko innym klasom, ale składy mieszane. Z brakarzem przeciwników wymieniamy strzały od bramki do bramki...w końcu jakoś dziwnie uderzyłem, poszła pod sam sufit hali i wpadła w okienko...tak się wtedy zdziwiłem...taki gol zdarza się raz w życiu...no, ale to raczej był fart, niż wpadka...

@Negri-przeczytałem i Twoje :D będą dwie litanie z rzędu :P


'Czasem lepiej nic nie mówić i sprawiać wrażenie głupiego niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości'
Ivory

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 12 października 2007
Posty: 765
Rejestracja: 12 października 2007

Nieprzeczytany post 29 grudnia 2007, 19:22

- Wybicie szyby w ostatni dzień szkoły;
- Strzelenie 6 bramek w meczu halówki (3 normalne i 3 samobóje), grając na pozycji obrońcy. :oops:


stahoo

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 14 lipca 2006
Posty: 4007
Rejestracja: 14 lipca 2006

Nieprzeczytany post 29 grudnia 2007, 22:24

Wczoraj na hali kumpel wyszedł ze mna na sam na sam (ja jestem bramkarzem). Zrobiłem więc ślizg po parkiecie zeby zatrzymac piłkę, niestety on mnie minał a ja podciąłem mojego obrońce tak, że niedość iż nie dobiegł do bramki by spróbować wybić piłke, to jeszcze spadł na mnie. "Rozplątywaliśmy" się z "siebie" chyba z minute :prochno:


Tomasz.

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 31 lipca 2006
Posty: 53
Rejestracja: 31 lipca 2006

Nieprzeczytany post 13 stycznia 2008, 12:45

Najlepsze jazdy były w parku i na boisku szkolnym obok dwójki. Gramy sobie, wysunąłem piłkę do kolegi a on kopnął i to b. mocno. Akurat na chodniku szła babcia z dziadkiem, babcia na przodzie, a dziadek minimalnie za nią. Była taka luka minimalna i przez tą lukę piłka przeleciała. Trudno to opowiedzieć, trzeba było to zobaczyć. Laliśmy z tego, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że gdyby piłka trafiła w głowę którejś ze starszych osób, mogłoby być niewesoło...

W parku kiedyś graliśmy kto wyżej kopnie i siedział sobie taki dość młody facet. Kopaliśmy, było dość wysoko, aż przyszedł bohater poprzedniej historii ( :) ) obdarzony silnym strzałem kopnął baardzo wysoko. I piłka kolesiowi spadła centralnie na głowę. :lol: Nic mu się nie stało, sam się śmiał z tego i powiedział, że przeczuwał to.


krop

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 25 maja 2005
Posty: 304
Rejestracja: 25 maja 2005

Nieprzeczytany post 06 marca 2008, 19:41

Hehe no to ja opowiem tez, nie jest to niestety moj wyczyn ale musze sie tym z wami podzielic. Gralismy raz w pilke na hali i mamy takiego kolege na ktorego wolamy usiu, wiec jako takie wyobrazenie o nim juz musi byc :D jego znakiem rozpoznawczym sa silne strzaly zazwyczaj (80%) nie w bramke, ale to co zrobil wtedy przeszlo samego siebie i jeszcze na swszystkich. Podanie do usia, ucho biegnie bierze zamach i uwaga... zahacza noga o drabinke i wywala sie na glebe jak jakis nalesnik :prochno: poprostu trzeba blo to widziec... lecial jak kloda. Ludzie sie kladli ze smiechu, dobrze ze mu sie nic nie stalo bo wtedy raczej nikt by sie nie smial.


Hehe i jeszcze jedna sytuacja w moim wykonaniu. Gralismy w pilke na boisku osiedlowym w tzw. piatki. No i bramkarzy nie bylo i oczywiscie byly zmiany po golu. Ja stalem na bramce i kolega tak kopnal pilke ze poleciala za boisko na parking. A jak gramy to czesto siedza nasi koledzy na laweczkach i wala browara. No to ja poszedlem po pileczke i "laduje bombe" z tego parkingu do gory, pilka leci leci i nagle upada prosto w towarzystwo grajace w karty z borwarami, i widac jak tryska puszka z piwem a oni uciekaja jakby miala zaraz jakas bomba wybychnac. Smiechu bylo co nie miara, a jeden z nich lazil za mna przez 2 tygodnie ze mu wisze piwo :D

Hehehe opowiadal mi to kolega. Stoja sobie przed kamienica na wakacjach cos ok 3 w nocy i sie nudza, na osiedlu maja kolesia na ktorego wolaja Rambo. Mieli pilke do kosza i jeden mowi "Rambo ja Cie nie podpuszczam ale Ty nie przekopiesz pilka do kosa tej kamienicy(3 pietra)" a Rambo dlugo sie nie zastanawial i mowi "co? ja nie przekopie?" bierze pilke do kosza a koles jest roslej postury i laduje bombe z calej sily, kazdy z was pewnie wie jak leci pilka do kosza, jak RAKIETA:D no wiec laduje z kopa w pilke pilka leci...... centralnie w otwarte okno na 3 pietrze hehehhe mozecie sobie to wyobrazic. 3 w nocy, i wpada wam pilka do kosza przez okno. Kolega mowil ze nie mogli uciekac tak sie smiali. Po 15 min wrocili pod kamienice i nagle ktos schodzi z gory. Otwieraja sie drzwi a tam koles w szafroku stoi z pilka i mowi "panowie to chyba wasze" oddal im pilke i poszedl dalej spac :prochno:
Ostatnio zmieniony 06 marca 2008, 20:06 przez krop, łącznie zmieniany 2 razy.


Desant.

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 maja 2007
Posty: 342
Rejestracja: 01 maja 2007

Nieprzeczytany post 06 marca 2008, 19:56

No to może też ja pochwale się swoją wpadką.Niektórzy może nie uznają tego za wpadkę, ale ja nie wiedziałem czy mam się śmiać czy wściekać.

Jak gramy z kumplami to mamy taki zwyczaj, że co jeden gol się zmieniamy na bramce.Kolega stał na bramce i po nim miałem wejść ja.Był wynik remisowy.Dostałem piłkę i bez wahania uderzyłem na bramkę, i się udało gol.Zadowolony z bramki dającej prowadzenie(wynik dla nas bardzo się liczy)szedłem na bramkę kumpel już zeszedł, kumple korzystając z braku bramkarza uderzyli z pod własnej bramki, usłyszałem moje nazwisko, odwróciłem się w stronę kumpli jak odwróciłem się z powrotem w stronę bramki zobaczyłem tylko piłkę, która po odbiciu od poprzeczki leciała prosto w moją twarz, dostalem w nos i piłka wpadła do bramki.


W ten oto sposób strzeliłem dwa gole, do dwóch różnych w odstępie nie więcej niż 30 sekund. :D


ODPOWIEDZ