Najwspanialsze i najgorsze wydarzenie związane z JUVE!!!
- azuriana
- Juventino
- Rejestracja: 29 lipca 2003
- Posty: 320
- Rejestracja: 29 lipca 2003
Co wy najlepsze momenty to te kiedy wychodzą na boisko
no a najgorsze ...kiedy wracaja do szatni..
Protestuję!!!Zróbcie Big Brothera!Dajcie kamery do szatni HURAAA :lol:
Oj chyba za bardzo się rozmarzyłam
Ale pomysł zasługuje na nobla :twisted:





- Ozzy
- Milanista
- Rejestracja: 30 lipca 2003
- Posty: 28
- Rejestracja: 30 lipca 2003
Najwspanialsze to bylo oczywiscie spotkanie z AC Milanem na Old Trafford. Co do gorszych to fakt, ze nie graliscie z Nedvedem i znow wyszlo ze Juve ma wytlumaczenie swojej zasluzonej porazki. Ale co sie odwlecze to nie uciecze.
W sumie to najmilej jeszcze wspominam, mecze z Barusia dawno temu w finale UEFA, gdy szalal Roby Baggio. No bo zeby nie bylo, w sumie to lubie cala wloska pilke. Ale jednak kocham tylko AC Milan.
W sumie to najmilej jeszcze wspominam, mecze z Barusia dawno temu w finale UEFA, gdy szalal Roby Baggio. No bo zeby nie bylo, w sumie to lubie cala wloska pilke. Ale jednak kocham tylko AC Milan.
Rossonero per la Vita.
- Jah
- Juventino
- Rejestracja: 19 maja 2003
- Posty: 75
- Rejestracja: 19 maja 2003
Dla mnie najgroszym wydarzeniem byla porazka w polfinale LM z Manchesterem United w sezonie 1998/99. Po kwadransie bylem wniebowziety... bo to Stara Dama po dwoch trafieniach Inzaghiego prowadzila 2-0 !!! z druzyna, ktora prezentowala najpiekniejszy i najbardziej ofensywny futbol w tamtej edycji. Szalalem z radosci, bylem taki dumny z faktu, ze Juventus pokazuje w tym momencie calemu pilkarskiemu Światu, ze mimo trudnych chwil jakie ich spotkaly w tamtym sezonie potrafia wzniesc sie na wyzyny i pokonac kazdego !!!... chwila potem niestety bramke kontaktowa strzelil Keane, ktory sprowadzil mnie troche na ziemie. W tym momencie nie moglismy juz sobie pozwolic na strate gola... pech chcial, ze gola do szatni wpakowal nam Yorke. Do przerwy... 2-2.... jakze mieszane uczucia... lecz mialem wtedy w pamieci mecz z poprzedniego sezonu, kiedy takze gralismy z MU i takze musielismy wygrac... i wygralismy, wybawca byl Inzaghi a decydujacego gola strzelil w 86.min. W drugiej polowie normalnie sikalem wpatrujac sie z odleglosci pol metra w tv... na kazdy atak... niestety nic z tego nie wyszlo. Wynik nadal nadal nie ulegal zmianie a w samej koncowce dobil nas Cole... marzenia na 4 Final z rzedu prysly.... jakaa to by byla piekna sprawa... 4 lata utrzymywac sie na szczycie.... nie zapomne tego spotkania. Ryczalem jak glupi... majac swiadomosc, ze ten mecz mogl zabijal Juve... tak jak stalo sie to z Milanem i Ajaxem. Wiedzialem, ze w nastepnym sezonie zabraknie bianco-nerich nawet w fazie grupowej LM... to byl szok. Na szczescie na powrot czekalem 3 lata... kolej tylko zrewanzowac sie w tak bolesny sposob na chlopcach Fergussona. Nie mam nic przeciwko, aby stalo sie to w Finale dopiero co ropoczetej pilkarskiej uczty
.

Rap, Maria, Przyjazn, Sex, JuVe 

- Maggie Del Piero
- Qualità Juventina
- Rejestracja: 22 lipca 2003
- Posty: 644
- Rejestracja: 22 lipca 2003
Jadnym z gorszych to jak Nedved schodził z boicha po meczu z sRealem i wiedzał że nie zagra w finale
To było straszne a szczęśliwe to każda brama i ich radość
Bo tego najgorszego nie chcę pamiętać

To było straszne a szczęśliwe to każda brama i ich radość
Bo tego najgorszego nie chcę pamiętać

Najtańszy Show na jaki stać ten utytłany w szmirze świat ....
- Reggie
- Juventino
- Rejestracja: 21 sierpnia 2003
- Posty: 557
- Rejestracja: 21 sierpnia 2003
Ponieważ kibicuje juve "na poważnie" dopiero od rokuto najgorszym był finał LM, a nalepszy mam nadzieje że finał LM w tym sezonie 

"Ludzie wybierają najczęściej rozwiązania pośrednie, które są najgorsze ze wszystkich, a to dlatego, że nie potrafią być ani całkiem źli, ani całkiem dobrzy." Niccolò Machiavelli
- Pavel
- Juventino
- Rejestracja: 21 czerwca 2003
- Posty: 96
- Rejestracja: 21 czerwca 2003
Tak...to był wielki mecz.Nawet dziś pamiętam te wszyskie akcje.To od tego spotkania zaczęła się moja miłość do JuveJah pisze:Dla mnie najgroszym wydarzeniem byla porazka w polfinale LM z Manchesterem United w sezonie 1998/99. Po kwadransie bylem wniebowziety... bo to Stara Dama po dwoch trafieniach Inzaghiego prowadzila 2-0 !!! z druzyna, ktora prezentowala najpiekniejszy i najbardziej ofensywny futbol w tamtej edycji. Szalalem z radosci, bylem taki dumny z faktu, ze Juventus pokazuje w tym momencie calemu pilkarskiemu Światu, ze mimo trudnych chwil jakie ich spotkaly w tamtym sezonie potrafia wzniesc sie na wyzyny i pokonac kazdego !!!... chwila potem niestety bramke kontaktowa strzelil Keane, ktory sprowadzil mnie troche na ziemie. W tym momencie nie moglismy juz sobie pozwolic na strate gola... pech chcial, ze gola do szatni wpakowal nam Yorke. Do przerwy... 2-2.... jakze mieszane uczucia... lecz mialem wtedy w pamieci mecz z poprzedniego sezonu, kiedy takze gralismy z MU i takze musielismy wygrac... i wygralismy, wybawca byl Inzaghi a decydujacego gola strzelil w 86.min. W drugiej polowie normalnie sikalem wpatrujac sie z odleglosci pol metra w tv... na kazdy atak... niestety nic z tego nie wyszlo. Wynik nadal nadal nie ulegal zmianie a w samej koncowce dobil nas Cole... marzenia na 4 Final z rzedu prysly.... jakaa to by byla piekna sprawa... 4 lata utrzymywac sie na szczycie.... nie zapomne tego spotkania. Ryczalem jak glupi... majac swiadomosc, ze ten mecz mogl zabijal Juve... tak jak stalo sie to z Milanem i Ajaxem. Wiedzialem, ze w nastepnym sezonie zabraknie bianco-nerich nawet w fazie grupowej LM... to byl szok. Na szczescie na powrot czekalem 3 lata... kolej tylko zrewanzowac sie w tak bolesny sposob na chlopcach Fergussona. Nie mam nic przeciwko, aby stalo sie to w Finale dopiero co ropoczetej pilkarskiej uczty.

- bleblok
- Juventino
- Rejestracja: 22 sierpnia 2003
- Posty: 55
- Rejestracja: 22 sierpnia 2003
Dla mnie tez najgorszy był ten mecz z MU. Jakiś czas przed tym meczem nasza reprezentacja grała z Anglia w eliminacjach euro2000, i wygrali 3:1 po 3 golach Scholesa. Byłem wtedy na etapie "nienawidzę każdego kto wygra z moja drużyna" wiec znienawidziłem Anglie i jako ze Scholes grał w MU wiec tez jego klub. I jak ten klub którego tak strasznie nienawidziłem wygrał z JUVE po takim meczu...do dziś pamiętam jak Peruzzi leżał i patrzył jak piłka wpada do bramki na 2:3...straszne też było też jak usłyszałem o kontuzji Alexa... A co do najlepszego momentu to mam nadzieje że jeszcze go nie było.
- Ironek
- Juventino
- Rejestracja: 31 lipca 2003
- Posty: 797
- Rejestracja: 31 lipca 2003
Dla mnie najlepsze wydarzenia to bramki strzelane realowi w ostatnim meczu, a szczególnie bramka PAVELKA (popłakałem się ze szczęścia), no i to, że jestem kibicem tego klubu(czuję się dumny jak JUVE gra), a najgorsze to żółta kartka NEDVEDA w meczu z realem( najpierw się popłakałem(już nie ze szczęścia, a później klełem sędziego chyba ze dwa dni)), oraz przegrane finał LM i porażki ze znienawidzonym mu.
- Hotbe
- Juventino
- Rejestracja: 14 stycznia 2003
- Posty: 88
- Rejestracja: 14 stycznia 2003
Najgorsza jest porażka w meczu, który ma byc zwieńczeniem pięknego sezonu a finał Ch-League niewątpliwe takim jest. Tak było w sezonie 1996/97 i 1997/98. Najpierw przegrany 3:1 mecz z Borussią. Dwie bramki Riedle, potem cudowny gol Del Piero (ale Citko był pierwszy:]) no i dobijający gol Rickena...Angelo, czemu tak daleko wyszedłeś? Rok później Real i Predrag Mijatovic. Wtedy jeszcze Davids miał niepowtarzalną szansę wyrównać...ale uderzył prosto w Ilgnera...znowy łzy i gorycz porażki...ale zemsta jest słodka. 3:1 z Realem na Delle Alpi było najwspanialszym momentem jaki przeżyłem z Juve, ale wiele jeszcze przede mną!!!
- ADAMJUVENTUSPL
- Juventino
- Rejestracja: 05 czerwca 2003
- Posty: 1271
- Rejestracja: 05 czerwca 2003
najwspanialsze: gdy Juve zwycięża
najgorsze: gdy Juve nie jest w dyspozycji i przegrywa
najgorsze: gdy Juve nie jest w dyspozycji i przegrywa
Są trzy rzeczy które kocham Rodzina,Bóg oraz Juventus
"Łatwej jest wygrać drużynie zgranej, choć bez gwiazd, niż jedenastu niezgranym z sobą megapiłkarzom"
Alessandro Del Piero
"Łatwej jest wygrać drużynie zgranej, choć bez gwiazd, niż jedenastu niezgranym z sobą megapiłkarzom"
Alessandro Del Piero