sylwestrowe opowiesci
- kouba
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 21 sierpnia 2003
- Posty: 1698
- Rejestracja: 21 sierpnia 2003
Na poczatku mialem pojechac do mojego kumpla (okolo 70 minut busem z przesiadka
), ale zdecydowalem sie, ze mi sie nie chce, bo to roznie moze byc z tym powrotem pozniej nad ranem, w dodatku ta przesiadka
Postanowilem sobie spokojnie spedzic, na rynku, z mala iloscia alkoholu. I tak zrobilem. Do 22.00 sobie siedzialem w domku, potem poszedlem na rynek... i (co nie jest zaskoczeniem) spotkalem kolegow, ktorzy bawili sie w domku jednego z nich i przyszli o polnocy na rynek (Tez moglem isc do tego kumpla, ale towarzystwo mi nie odpowiadalo). Tak sie stalo, ze dwoch kumpli chcialo abym tez poszedl sie z nimi bawic z powrotem do tego kumpla. Organizator sie zgodzil i tak wbilem sie na impreze
A planowalem, ze nigdzie nie pojde, bo chcialem choc raz spedzic to spokojnie. Oczywiscie tak jak na takich imprezach (caly dom wolny, na skraju lesu
i naturalnie bez rodzicow) bylo duzo alkoholu. Oczywiscie nie obylo sie bez picia z mojej strony, a ile? To juz sobie zostawie, bo to nie o to chodzi
Niech ten nowy rok bedzie dla wszystkich szczesliwy...





- bartus
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2004
- Posty: 480
- Rejestracja: 13 kwietnia 2004
ja sylwestra spedzilem normalnie w domu z tata. gralem do 12 na kompie. potem wyszedlem i postrzelalismy fajerwerkami pol godziny i o 1 do lozka
. nic specjalnego, ale bylo fajnie. juz 3 raz tak spedzam sywestra i mi sie bardzo podoba


- Ultras
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Posty: 1907
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Podziekował: 7 razy
Na Sylwka miałem jechać do kuzyna, jednak nic z tego nie wyszło i wkoncu zdecydowałem się wybrać z rodzicami do wujka, <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> i kuzynów. Obejrzałęm tam impreze na rynku w Krakowie, jakiś film, potem o 12 kilka petardek sobie poodpalałem, a potem to już do domku. Sylwester spokojny, bez żadnego alkoholu (oprócz bombelek
). Ale w sumie to i dobrze bo przynajmiej dziś się dobrze czuje
Szczęśliwego Nowego Roku :!:


no może i tak robią, ale tylko w normalne dni. To był natomiast Sylwester i jeśli chcieliby wczoraj w Krakowie brać wszystkich małolatów na izbe to troszke by im miejsc przybrakłojuveluck pisze:Mi tez cos nie chce sie wierzyc w ta historie. Pozatym czesto sie zdarza ze policja nie sprawdza wogole jak tylko ma podejrzenia to bierze na komisariat i tam dopiero daja dmuchac. Jak sie okazuje ze masz wypite i nie masz 17 lat skonczonych to dzwonia po rodzicow. Jak masz skonczone 17 to idziesz na izbe po czym musisz zaplacic nie niski rachuneczekDjJuve pisze:Z tego co napisales wyzej wynika ze wypiliscie sporo a policja tak poprostu spisala malolatow?? :lol: bez dmuchania w alkomacik??Pelson pisze: i jak szlismy około 23:40 spowrotem na rynek spewajac na cały głos różne piosenki to złapali nas panowie Policjańci no więc mnie i kolege spisali i zaczynają spisywać mojego kolegę:
Na nogach byscie nie ustali.
Ostatnio moj znajomy mial przygode:pil z kumplami pod blokiem.W pewnym moemecie przyjechala policja,poczuli wóde wiec alkomat poszedl w ruch.Kumpel dmuchnal i wyszlo,zgarneli ich na komisariat (wzywali rodzicow) i nieszczesliwie sie zlozylo ze starszych kolegi nie bylo w domu wiec pozostala izba wytrzezwien.Z tego co slyszalem nic ciekawego go tam nie spotkaloNatomiast ty piszesz ze wypiliscie nie wiadomi ile i...spisali was :lol: ciekawe
- Jędruś
- Juventino
- Rejestracja: 21 lipca 2004
- Posty: 198
- Rejestracja: 21 lipca 2004
Sylwester w tym roku naprawde mi się udał.Rodzice kumpla wyszli się gdzieś bawić i kolega nie tracił czasu.4,5 litra rosyskiej wódki
5 szampanów i kilka browarków.Było nas jakieś 11 osób łącznie z dziewczynami.Niestety impreza zaczęła się troche za szybko, przed 24:00 połowa odlot miała.Mój kolega(gospodarz) mieszkał nad mieszkaniem drugiego kolegi, którego mama miała przyjść na kontrole :? .Jedna z dziewczyn była baaardzo pijana(przed 24:00) i właśnie tego nie dało się ukryć.Mama mojego kolegi była z tych"kapujących" i od razu zaczęły się pytania, "co brałaś?!".Na szczęście obeszło się bez nieprzyjemnych konsekwencji, bo mama kolegi była bardzo wyrozumiałą osobą.Koło 2:00 w nocy opuściliśmy mieszkanie kumpla i poszliśmy do koleżanki również na impreze.
Ostatnio zmieniony 01 stycznia 2005, 20:51 przez Jędruś, łącznie zmieniany 1 raz.
- Szymek
- Juventino
- Rejestracja: 19 sierpnia 2004
- Posty: 1183
- Rejestracja: 19 sierpnia 2004
Ja najpier poszedłem pobawić się petardami
Jakis starszy pan miał wonty ze to jeszcze zawcześnie żeby puszcac
Poźniej grałem sobie na kompie gdzies do 00.00. Później szapanik
Komputerek i spanie. Dziś byłem pobawić się petardami kóre mi zostały. Mnie nie rajcuje pójście na impre i udaważ że np. alkohol mi smakuje :? 


- ToMeK
- Juventino
- Rejestracja: 14 grudnia 2002
- Posty: 699
- Rejestracja: 14 grudnia 2002
Dokladnie...nic dodac nic ujac.Starsznie drazni mnie jak mlode wilki podniecaja sie jak to oni sie nie uchlali i jak boli dynia co w tym podniecajacego??![]()
Cos wiem na ten temat,bo sam kiedys przyszedlem pod wplywem...do dzis nie potrafie sobie wyobrazic jak wygladalem i jak moglem sie do takiego stanu doprowadzic.Nie bede opowiadac calej historii,bo nie ma sie czym chwalic.Powiem,ze zaluje.Od tamtego czasu uswiadomilem sobie,ze to nic milego i przyjemnego,wiec radze sie nie chwalic takimi "osiagnieciami" i przechwalaniem sie kto ma mocniejsza glowe...
Rozumiem napisanie co sie pilo i w ogole,ale jesli ktos wypisuje takie historyjki jak w/w osoba to zaluje jej...naprawde.Watpie,zeby ktos w takie cos uwierzyl...Niektorzy maja wyobraznie
Wracajac do tematu, to zakonczenie starego i powitanie nowegu roku spedzilem w domu...nic nadzwyczajnego.Zdrowie mi troszke nie dopisywalo,tak,wiec pozostalem przed kompem/telewizorem/po czesci przy oknie 8)
- wo(L)sz17
- Juventino
- Rejestracja: 11 listopada 2004
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 listopada 2004
ja ogolem sylwka mialem spedzic w domu mimo ze kumpela mnie zapraszala do siebie. ale o godz 19 inna kumpela spytala sie na gg o ktorej jest impreza i co wziasc.ja nie wiedzailem to wyslalem esa. kumpela do mnie zadzwonila (gospodarz imprezy) wiec pomyslalem co bede siedzail w domu jak mam gdzie isc. po 20 bylem u kumpeli. godzine wczesniej normalnie rozmawialismy przez tel. ale jak doszedlem do jej domu to chlopaki ja w 3 wynosili (stan katastrofa) chcieli nawet po pogotowie dzwonic,ale dobrze sie skonczylo. bylo z 15 osob-do 12 odjechaly jeszcze 3 osoby. ja tam nie przesadzalem,wypilem 4 browarki. przed 12 poszlismy na rynek i tradycyjnie szampan. wrocilismy, zeszly sie nowe osoby,pogadalismy, pilnowalismy osoby w ciezkim stanie i tak zlecial czas. ogolem spoko, bynajmniej nie mialem dzisiaj problemow i nie robilem glupot na imprezie.
- leniup
- Redaktor
- Rejestracja: 07 listopada 2003
- Posty: 1032
- Rejestracja: 07 listopada 2003
Och ja cy to niektózy są dorosli i jak chleją że hohoho. Ale ma cie łepy. Ciekawe co wam z tego. Jak dla mnie chlanie = <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>.
Ja swój sylwester w tym roku nie miałem zbytnio emocjonujący. Począwszy od godziny 19.00 usiadłem przed kompem i zacząłem jeść rózne placki i ciastka, popijając to Pepsi. Oglądałem przy tym mecz Houston Rockets - Golden State. Było bardzo fajnie. Potem jeszcze zjadłem pizze i zacząłem grać w NBA 2005 a potem w Fife 2005. Potem znowu jadłem i piłem a na dodatek pierdziałem i bekałem. Koło północy poszedłem na góre do rodziców i otworzyłem szmpana, dostałem pierwszy ochrzan w nowym roku bo tak potrząsałem tym szmpanem że pół szampana się na mojej babce znalazło i była lekkop poddenerwwowana. Poskładałem zyczenia rodzicom i pierwsz postrzelałem pare petard i fajerwerków a potem oglądałem z balkonu piekny pokaz mojego kolegi - sąsiada. Coś pięknego. Potem standardowo siadłem przed kompem zjadłęm resztke ciastek i dopiłem pepsi pierdząc ze 3 razy i tak dotrwałem do 4.00 rano. Wtedy zacząłe się mecz Houston Rockets z Bucks więc śledziłem go na czacie z kumlami na www.rockets.e-basket.pl. Mecz się skończył Houston wygrało
, napisałem newsa i poszedłem spać o godzinie 7.00 rano, przy czym zostawiłem kompa włączonego żeby się mecz Houstonj ściągał z torrentrów bo rano jest najlepszy transfer. Obudziłem się o 13.46.
Ogólnie zaliczam tego sylwka do udanych
Ja swój sylwester w tym roku nie miałem zbytnio emocjonujący. Począwszy od godziny 19.00 usiadłem przed kompem i zacząłem jeść rózne placki i ciastka, popijając to Pepsi. Oglądałem przy tym mecz Houston Rockets - Golden State. Było bardzo fajnie. Potem jeszcze zjadłem pizze i zacząłem grać w NBA 2005 a potem w Fife 2005. Potem znowu jadłem i piłem a na dodatek pierdziałem i bekałem. Koło północy poszedłem na góre do rodziców i otworzyłem szmpana, dostałem pierwszy ochrzan w nowym roku bo tak potrząsałem tym szmpanem że pół szampana się na mojej babce znalazło i była lekkop poddenerwwowana. Poskładałem zyczenia rodzicom i pierwsz postrzelałem pare petard i fajerwerków a potem oglądałem z balkonu piekny pokaz mojego kolegi - sąsiada. Coś pięknego. Potem standardowo siadłem przed kompem zjadłęm resztke ciastek i dopiłem pepsi pierdząc ze 3 razy i tak dotrwałem do 4.00 rano. Wtedy zacząłe się mecz Houston Rockets z Bucks więc śledziłem go na czacie z kumlami na www.rockets.e-basket.pl. Mecz się skończył Houston wygrało

Ogólnie zaliczam tego sylwka do udanych

- darel
- Juventino
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Posty: 426
- Rejestracja: 03 listopada 2003
Ja juz po raz drugi spedziłem sylwestra praktycznie w identyczny sposób. Z kuzynami mielismy wolną chate, także było trzeba powtórzyc tramtego jak dla mnie udanego Sylwka. Ze składu stopniała nam tylko jedna osoba i było nas trzech. Na poczatek tradycyjne - filmik, jakas muza. Alkoholu oczywiście mieliśmy troche (ale bez przesady - każdy wstał rano i czuł sie dobrze), bo przy nim to człowiek taki weselszy od razu
. Potem po 24 postanowilismy pójśc zobaczyc, co ciekawego dzije sie w okolicy i trafiliśmy na dośc chuczna imprezke u kumpla - cos ok. 30 osób i to wszystkie w stanie zaawansowanym - troche tam posiedzieliśmy wróciliśmy do domu i tak sie zleciało.

na zawsze wierni turyńskiej drużynie
- Jaro
- Juventino
- Rejestracja: 11 października 2002
- Posty: 532
- Rejestracja: 11 października 2002
Przeczytałem tą dyskusje i widze tutaj dwa fronty-jedne osoby które piszą o swoim sylwestrze jako zabawie typowo alkoholowej i druga grupa którą takie "procentowe" imprezy nie "rajcują" i preferują spokojne spędzanie sylwestra.Ja myślę że imprezy sylwestrowe na których pojawia sie alkohol nie muszą być odbierane jako coś negatywnego-można sie napić ale z umiarem (co najważniejsze) i myśle że takie imprezy mają swój klimat który oczywiście nie wszyscy muszą lubić.Jedni powiedzą że się "pisza"na takiego "sylwka" natomiast drudzy bez chwili zastanowienia odmówią ponieważ wolą inne sposoby spędzania wolnego czasu.Co kto lubi.Ja byłem na sylwestrze "alkoholowym" i jestem z niego bardzo zadowolony bo spędziłem przełom roku ze swoimi przyjaciółmi z ludźmi których bardzo cenie.To że pojawił sie tam alkohol nie jest czymś złym-bardziej był elementem dobrej zabawy i dużej partii śmiechu.Wszystko fajnie sie skończyło zostawiliśmy dom kolegi z takim samym stanie co zastaliśmy(impreza na ponad 20 osób) i bedziemy bardzo tego sylwestra miło wspominać.Zgodze się z opinią paru Forumowiczów odnośnie przechwałek typu-miałam kaca jak nigdy łeb mi rozrywa.Jest to popularny motyw zaszpanowania w kwestii ile to ja nie wipiłem że mnie łeb tak boli itp-popularny motyw szpanu ale myśle że nie jest to jakiś powód do dumy aleuważam również że z czasem ludzie wygłaszający takie teksty na forum zrozumieją że nie ma się czym chwalić 
- bartusek
- Juventino
- Rejestracja: 30 stycznia 2004
- Posty: 198
- Rejestracja: 30 stycznia 2004
Bardzo dużo osó chwali sie ile to potrafi wypić, tylko po tem okazuje sie, że Ci co tyle gadaja najwcześniej odpadają...
Ja wynająłem z kumplami resteuracje i zorganizowaliśmy Sylwka ( przygotowania troszqe trwaly) razem wszystkich kumpli i koleżanek zebrało sie 50 !!! Wieć było OK ! Tylko jedzenie nam nie smakowało za bardzo...
Niestety duza grupa nie dotrwala do 24 by przywitac Nowy Rok, Ci co mieli sile poszli na rynek w mieście i tam mozna było juz wszystkich spotkać...
Potem powrót do resteuracji i imprezka do 7 rano...
Kolejni odpadali ze zmeczenia, i innych powodów...
Ale ogólnie było super, już trzeba planować jakieś przyjęcie karnawałowe... :-D
Ja wynająłem z kumplami resteuracje i zorganizowaliśmy Sylwka ( przygotowania troszqe trwaly) razem wszystkich kumpli i koleżanek zebrało sie 50 !!! Wieć było OK ! Tylko jedzenie nam nie smakowało za bardzo...
Niestety duza grupa nie dotrwala do 24 by przywitac Nowy Rok, Ci co mieli sile poszli na rynek w mieście i tam mozna było juz wszystkich spotkać...
Potem powrót do resteuracji i imprezka do 7 rano...
Kolejni odpadali ze zmeczenia, i innych powodów...

Ale ogólnie było super, już trzeba planować jakieś przyjęcie karnawałowe... :-D
- DamKam
- Juventino
- Rejestracja: 10 listopada 2003
- Posty: 1551
- Rejestracja: 10 listopada 2003
Ja Sylwestra spedzilem w domu z rodzina 
Nie bylo alkoholu (a zreszta nawet jakby byl to i tak nie lubie wiec nie pil bym) no i bylo spokojnie.... nic ciekawego sie nie dzialo
O godz. 20 jak juz zaczalem sie nudzic to postanowilem chyba 6 raz ogladnac ten pamietny mecz Juve - Real...
Potem TV no i tak zlecialo do polnocy.
Potem tradycyjnie przed domem troche petardek i na chwile do znajomych i tak spedzilem tego Sylwestra.
Nie bylo alkoholu (a zreszta nawet jakby byl to i tak nie lubie wiec nie pil bym) no i bylo spokojnie.... nic ciekawego sie nie dzialo
O godz. 20 jak juz zaczalem sie nudzic to postanowilem chyba 6 raz ogladnac ten pamietny mecz Juve - Real...

Potem tradycyjnie przed domem troche petardek i na chwile do znajomych i tak spedzilem tego Sylwestra.
Ostatnio zmieniony 03 stycznia 2005, 17:55 przez DamKam, łącznie zmieniany 1 raz.
- stazzorZ
- Juventino
- Rejestracja: 07 lipca 2004
- Posty: 191
- Rejestracja: 07 lipca 2004
oj tu sie mylisz i to grubo :-D dach bloku najlepiej wysokiego to swietne miejsce do picia. moj kolezka mieszka na 12 pietrze[ostatnim] i ma klucze na dach swojego bloku. czesto latem z kumplami np. po graniu w pilke kupowalismy browarki chodzilismy do niego na dach pilismy i gadalismy. to swietna sprawa siedzisz sobie na dachu nad toba juz tylko chmurki a widok masz na całą okolice. co jakis czas tylko jakis samolot przeleci w poblizu. jedyny problem to to ze na takim dachu dosc wieje i dlatego najlepiej chodzic tam w upalne dni. tak czy owakjuveluck pisze: No i jeszce jedno, nie wnikam czy to prawda czy nie ale dachy to chyba nie najciekawsze miejsce do picia...
GORĄCO POLECAM DACHY DO PICIA I RELAKSU

