Polityka
- old faithful
- Juventino
- Rejestracja: 10 czerwca 2015
- Posty: 70
- Rejestracja: 10 czerwca 2015
Kolega Supersonic przeprowadził bardzo dobry, spójny i logiczny wywód, ale to temat na osobną dyskusję i bez szerszego kontekstu i odniesień może wydawać się "ekscentryczny"(co nie znaczy, że nie jest prawdziwy):)
Otrzymaliśmy za to kolejną porcję "oświecenia" od tego pana co to mu za wykłady o ekonomii płacą. I teraz już ostatecznie wiem, że dyskusja nie ma żadnego sensu z tymże. Absolutnie zero logiki i co gorsza dalej brak argumentów czy procesu przyczynowo-skutkowego. O ile z teorią można polemizować, o tyle z brakiem myślenia niezbyt.
Jeśli coś kwestionowałem to dorobek makroekonomii, a nie ekonomii. I nie kwestionowałem samej makroekonomii, tylko co poniektórych "ekspertów" i agencji ratingowych. To z punktu widzenia faktów duża różnica, ale z punktu widzenia kogoś kto nie myśli i nie ma szerszego spojrzenia, to nie ma żadnej różnicy.
Liczby bowiem nie kłamią. Kłamie jeśli już to ich przedstawienie i interpretacja(a więc ludzie) i gdzie jak gdzie, ale w makroekonomii potwornie ważne jest co się z czym liczy w odniesieniu do czego i w jakim kontekście. I w tejże makroekonomii w excelowej tabeli możemy uzyskać świetne wyniki naszej firmy, choć tak naprawdę ledwo wiążemy koniec z końcem. Tyle i aż tyle. No ale wiadomo, że jak idę na spacer z psem i statystycznie mamy trzy nogi, a jeszcze jak to oficjalnie zatwierdzi "ekspert" z agencji ratingowej, to niemyślący doktryner makroekonomii do utraty ostatniej kropli krwi będzie tego bronił.
Podane przykłady nam to pokazuję doskonale. Polecam wszystkim chociażby słynne OECD. Z makroekonomicznego punktu widzenia (no i tabelek)OECD ogłosiło Plan Marshalla sukcesem ekonomii i twierdzi, iż dał rozkwit Europie, gdy tak naprawdę w rzeczywistości nie miało to prawie żadnego przełożenia na ekonomię, a wręcz przeciwnie. Pomoc z tego tytułu była mikroskopijna to raz, a dwa że sam plan był narzędziem politycznym, aby przykryć to jak USA grabi Europę (chociażby Niemcy - do spółki z UK na przykład). No ale tam już makroekonomista nie sięga, bo tego w tabelkach nie ma. A swoją drogą zainteresowanym proponuję sprawdzić historię OECD. To organizacja powołana w latach 60. na miejsce OECE, czyli tworu stworzonego(w 48 roku bodajże) ... specjalnie w celu integrowania państw mających korzystać z planu Marshalla - kolejne obiektywne i bezstronne grono ekspercie, prawda?
Mierzenie konkurencyjności gospodarek, ich tempa rozwoju itd. - przyznam rację. Czemu by tego nie mierzyć? Ba! Można przecież stwierdzić bez problemu, gdzie jest czegoś więcej, a czegoś mniej. Jak najbardziej. Tyle tylko, że znowu zależy od tego co z czym mierzymy i jak. To po pierwsze. Po drugie jeśli te gospodarki są zadłużone w cholerę i rozwijają się jak żółwie w smole, to porównując je otrzymamy tylko obraz, który odrobinę szybciej łapami macha. Nie znaczy to wcale, że są silne czy stabilne, ale silniejsze bądź stabilniejsze od innych czy jak kto woli "silne i stabilne na tle pozostałych". Jeśli postawimy obok siebie dwóch karłów z czego jeden ma 110 cm, a drugi 107 cm, to ten pierwszy jest wyższy, ale nie znaczy że nadaje się do gry w NBA. To rozumiem, że też myślenie bez sensu, prawda?
Poznaliśmy też metodologię naszego ekonomisty co to mu za wykłady o ekonomii płacą. Wzrost PKB, stosunek długu do PKB (nota bene - uważni czytelnicy pamiętają, że sam przypominałem naszemu ekonomiście, że jest kilka sposobów liczenia tego długu, ale on sam już widać zapomniał). Ok. Nie mam nic do tego. Kwestia znowu do czego to porównujemy i jak. Jeśli mamy państwo A, które przez pół wieku było w absolutnej zapaści i od pięciu lat notuje wzrost 5% oraz drugie które miało pół wieku lat tłustych i od pięciu lat notuje wzrost +0,5%, to chyba oczywiste że to pierwsze nie ma startu do tego drugiego choć wg wykresów wzrost większy ma to pierwsze. No ale zdrowy rozum (jak już usłyszeliśmy w którymś poście) to kryterium bez sensu.
"Odwołanie się do rankingów, bo mimo ich wad(a jednak?!) kierują się nimi gracze na rynkach". Zdziwię co niektórych, ale ... tak. Pełna zgoda. Gracze na rynku finansowym! Ten jednak z realną gospodarką nie ma prawie nic wspólnego. Już tłumaczyłem dlaczego.
Bardzo ciekawy argument o indywidualnym odczuciu użytkowników forum ... bardzo ciekawy, bo np. ja takich argumentów(i nie tylko ja) nie używałem i podawałem twarde fakty i dane, ale nie zostały zaszczycone komentarzem.
Sytuacja z dukającym studentem znów KOMPLETNIE nieanalogiczna, bo fakty i argumenty zostały przedstawione. To nie wina nas(studentów jak sądzę wg przykładu), że prowadzący (ten pan co to mu za mówienie o ekonomii płacą) sam się zapowietrzył i nie odpowiedział na żaden argument.
A i oczywiście nasz wykładowca poprosił tu o podanie danych z rankingów przeczących jego teorii, które to niby mielibyśmy wziąć z tych samych rankingów na którą opiera on siłę swojej argumentacji! Kolejny raz - retor wybitny i wygodny skurczybyk!
"Profesorze - pański ranking jest bez sensu". "Studencie, proszę znaleźć mi w tym rankingu i odwołać się dla porównania do tego rankingu i powiedzieć czemu jest bez sensu". "Panie profesorze, policzyłem to sam. I według matematyki i logiki wychodzi, że 2+2 jest cztery". "A ma pan jakieś grono ekspertów, które to potwierdzi? Tu piszą że 2+2 to siedem. I robili badania w tym kierunku. Co za bzdury pan sieje!". Biedni studenci tego pana co to mu za mówienie o ekonomii płacą ...
Przykład z obuwiem i ciuchami po prostu genialny. Dlaczego? Bo to doskonały strzał we własne kolano(ale wybitny retor tak potrafi). Ja się nie dziwię. Bo w słupkach mamy rozwój i np. niskie nominalne opodatkowanie pracy. No i operujemy na jakiejś wierze w to, że w Polsce mamy wolny rynek. No ale powiedzmy, że mamy jakichś wolny rynek. To zastanówmy się skąd w Polsce ludzie mają zgromadzić kapitał(bo o kapitale też tu nasz retor wspomniał) skoro choć w stawkach nominalnych (ekscytacja makroekonomistów z dala od prawdziwej gospodarki działających). Warto sprawdzić ile Polacy mają np. oszczędności, albo ile odkładają z pensji.Polska ma faktycznie niewielkie stawki nominalnie, ale efektywnie płacimy w podatkach nawet do 50-80% swojej pensji (w zależności od rodzaju umowy)? Przypomnę, że jak zmieniał się system w 89 roku(ponoć) i Polacy nie mieli nic po komunie, a rządy postanowiły ustanowić progi podatkowe, to wzięto je kompletnie z sufitu. Bo braliśmy stawki podatków kompletnie z kosmosu. Skoro na zachodzie mieli np. 20,30,40 % to u nas też je użyto( bo zachód tak ma, tak samo jak dziś mamy rankingi zachodnich fim). Ok - tylko były to stawki dla dochodów, które np. w Niemczech czy gdzie indziej były objęte niższą stawką lub kompletnie zwolnione z opodatkowania!!! Każdy może sobie to sprawdzić. I jak tu było gromadzić kapitał?
Dodajmy że w Polsce opodatkowanie nie kończy się na ZUSie(który jest podatkiem tak naprawdę. Celowym, choć wmawia nam się, że nie jest) i podatku dochodowym. Dochodzi nam VAT, akcyza i inne mniejsze pierdoły. Jak tu się dorobić kapitału jak państwo na dzień dobry nam tyle pieniędzy zabiera? To dalej jest wolny rynek? Chyba że wolny rozumiemy poprzez wolny (tempo rozwoju) to faktycznie jest on nawet bardzo wolny, a wręcz (po)wolny. Stąd (o dziwi prawdziwy) przykład o tym, że nasze marki nie są tak wielkie i popularne jak te zachodnie.
Vide stawka wolna od podatku w Polsce, a Anglii. I dlatego przykład też totalnie nietrafiony, bo faktycznie te zagraniczne firmy z rynków, gdzie nastąpiła już duża akumulacja kapitału(wspomniane USA czy Niemcy) mają tutaj dużo lepsze warunki do działania niż nasi przedsiębiorcy(co dopiero się wzbogacić muszą) i koszty pracy w Polsce są ciągle niskie w porównaniu do tych krajów zachodnich skąd już dawno większość wielkich firm się wyniosła z produkcją chociażby. O tym też pisałem na początku w kwestii CO2. No ale kto by patrzył tak szerzej i wychodził poza excel? Dlatego pan co to mu za mówienie o ekonomii płacą ciągle do nas o niebie (słupki, rankingi, środowisko akademickie co to często granty z UE dostaje z ... naszych podatków), a my o chlebie (coraz droższe produkty, coraz mniej pieniędzy i ogólnie proza życia codziennego)
Pan co to ekonomię wykłada i mu za to płacą nie musi się o mnie martwić. Stawałem ze swoimi poglądami przed tak zwanymi ekspertami i mówiłem to samo co mówię teraz(jak mówiłem zdanie zmieniam, jeśli otrzymam rzetelny dowód, że źle mówię. Nie mam z tym problemu). I podobnie jak ten pan co to ekonomię wykłada i mu za to płacą wyśmiano mnie i nie traktowano poważnie. Problem w tym, że jak nastąpił kryzys to okazało się, że faktycznie oni się mylili i autorytety tychże autorytetów zawiodły, jak i oni sami. I do dziś po tym zdarzeniu pozostaje mi jedna z najpiękniejszych pamiątek mojego życia, bo jeden z tychże ekspertów podszedł do mnie i przyznał, że się pomylił i nie miał racji (można wierzyć lub nie - nie zmuszam do tego). I zyskał u mnie szacunek porównywalny do tych wszystkich prawdziwych autorytetów, które się nie pomyliły co do kryzysu, przewidziały go i miały rację(z którymi się zgadzałem). Co więcej, do dziś utrzymujemy dobry kontakt i nawet często rozmawiamy. To jednak człowiek z klasą, której wielu brakuje. Ja też się czasem myliłem i jeśli fakty lub dane to potwierdzały to przyznawałem rację. Niestety, niektórzy albo faktycznie nie myślą, albo nawet pomimo pokazania faktów i danych będą woleli dać się pokroić niż przyznać drugiej osobie rację. Niemniej jak mówię (bez ironii) - tego przykładu nie chcę, aby używano argumentu z mojej strony do dyskusji, bo to odczucia indywidualne. To tylko przykład w który można wierzyć lub nie.
Też niemniej rozumiem o brnięciu w ślepy zaułek pomimo przedstawianych danych i faktów, bo w końcu mówił już o tym prawie wiek temu jeden z ojców współczesnej demokracji - Józef Stalin. A mówił, że jeśli fakty przeczą teorii, tym gorzej dla faktów. I niektórzy faktycznie się tym kierują.
Otrzymaliśmy za to kolejną porcję "oświecenia" od tego pana co to mu za wykłady o ekonomii płacą. I teraz już ostatecznie wiem, że dyskusja nie ma żadnego sensu z tymże. Absolutnie zero logiki i co gorsza dalej brak argumentów czy procesu przyczynowo-skutkowego. O ile z teorią można polemizować, o tyle z brakiem myślenia niezbyt.
Jeśli coś kwestionowałem to dorobek makroekonomii, a nie ekonomii. I nie kwestionowałem samej makroekonomii, tylko co poniektórych "ekspertów" i agencji ratingowych. To z punktu widzenia faktów duża różnica, ale z punktu widzenia kogoś kto nie myśli i nie ma szerszego spojrzenia, to nie ma żadnej różnicy.
Liczby bowiem nie kłamią. Kłamie jeśli już to ich przedstawienie i interpretacja(a więc ludzie) i gdzie jak gdzie, ale w makroekonomii potwornie ważne jest co się z czym liczy w odniesieniu do czego i w jakim kontekście. I w tejże makroekonomii w excelowej tabeli możemy uzyskać świetne wyniki naszej firmy, choć tak naprawdę ledwo wiążemy koniec z końcem. Tyle i aż tyle. No ale wiadomo, że jak idę na spacer z psem i statystycznie mamy trzy nogi, a jeszcze jak to oficjalnie zatwierdzi "ekspert" z agencji ratingowej, to niemyślący doktryner makroekonomii do utraty ostatniej kropli krwi będzie tego bronił.
Podane przykłady nam to pokazuję doskonale. Polecam wszystkim chociażby słynne OECD. Z makroekonomicznego punktu widzenia (no i tabelek)OECD ogłosiło Plan Marshalla sukcesem ekonomii i twierdzi, iż dał rozkwit Europie, gdy tak naprawdę w rzeczywistości nie miało to prawie żadnego przełożenia na ekonomię, a wręcz przeciwnie. Pomoc z tego tytułu była mikroskopijna to raz, a dwa że sam plan był narzędziem politycznym, aby przykryć to jak USA grabi Europę (chociażby Niemcy - do spółki z UK na przykład). No ale tam już makroekonomista nie sięga, bo tego w tabelkach nie ma. A swoją drogą zainteresowanym proponuję sprawdzić historię OECD. To organizacja powołana w latach 60. na miejsce OECE, czyli tworu stworzonego(w 48 roku bodajże) ... specjalnie w celu integrowania państw mających korzystać z planu Marshalla - kolejne obiektywne i bezstronne grono ekspercie, prawda?
Mierzenie konkurencyjności gospodarek, ich tempa rozwoju itd. - przyznam rację. Czemu by tego nie mierzyć? Ba! Można przecież stwierdzić bez problemu, gdzie jest czegoś więcej, a czegoś mniej. Jak najbardziej. Tyle tylko, że znowu zależy od tego co z czym mierzymy i jak. To po pierwsze. Po drugie jeśli te gospodarki są zadłużone w cholerę i rozwijają się jak żółwie w smole, to porównując je otrzymamy tylko obraz, który odrobinę szybciej łapami macha. Nie znaczy to wcale, że są silne czy stabilne, ale silniejsze bądź stabilniejsze od innych czy jak kto woli "silne i stabilne na tle pozostałych". Jeśli postawimy obok siebie dwóch karłów z czego jeden ma 110 cm, a drugi 107 cm, to ten pierwszy jest wyższy, ale nie znaczy że nadaje się do gry w NBA. To rozumiem, że też myślenie bez sensu, prawda?
Poznaliśmy też metodologię naszego ekonomisty co to mu za wykłady o ekonomii płacą. Wzrost PKB, stosunek długu do PKB (nota bene - uważni czytelnicy pamiętają, że sam przypominałem naszemu ekonomiście, że jest kilka sposobów liczenia tego długu, ale on sam już widać zapomniał). Ok. Nie mam nic do tego. Kwestia znowu do czego to porównujemy i jak. Jeśli mamy państwo A, które przez pół wieku było w absolutnej zapaści i od pięciu lat notuje wzrost 5% oraz drugie które miało pół wieku lat tłustych i od pięciu lat notuje wzrost +0,5%, to chyba oczywiste że to pierwsze nie ma startu do tego drugiego choć wg wykresów wzrost większy ma to pierwsze. No ale zdrowy rozum (jak już usłyszeliśmy w którymś poście) to kryterium bez sensu.
"Odwołanie się do rankingów, bo mimo ich wad(a jednak?!) kierują się nimi gracze na rynkach". Zdziwię co niektórych, ale ... tak. Pełna zgoda. Gracze na rynku finansowym! Ten jednak z realną gospodarką nie ma prawie nic wspólnego. Już tłumaczyłem dlaczego.
Bardzo ciekawy argument o indywidualnym odczuciu użytkowników forum ... bardzo ciekawy, bo np. ja takich argumentów(i nie tylko ja) nie używałem i podawałem twarde fakty i dane, ale nie zostały zaszczycone komentarzem.
Sytuacja z dukającym studentem znów KOMPLETNIE nieanalogiczna, bo fakty i argumenty zostały przedstawione. To nie wina nas(studentów jak sądzę wg przykładu), że prowadzący (ten pan co to mu za mówienie o ekonomii płacą) sam się zapowietrzył i nie odpowiedział na żaden argument.
A i oczywiście nasz wykładowca poprosił tu o podanie danych z rankingów przeczących jego teorii, które to niby mielibyśmy wziąć z tych samych rankingów na którą opiera on siłę swojej argumentacji! Kolejny raz - retor wybitny i wygodny skurczybyk!
"Profesorze - pański ranking jest bez sensu". "Studencie, proszę znaleźć mi w tym rankingu i odwołać się dla porównania do tego rankingu i powiedzieć czemu jest bez sensu". "Panie profesorze, policzyłem to sam. I według matematyki i logiki wychodzi, że 2+2 jest cztery". "A ma pan jakieś grono ekspertów, które to potwierdzi? Tu piszą że 2+2 to siedem. I robili badania w tym kierunku. Co za bzdury pan sieje!". Biedni studenci tego pana co to mu za mówienie o ekonomii płacą ...
Przykład z obuwiem i ciuchami po prostu genialny. Dlaczego? Bo to doskonały strzał we własne kolano(ale wybitny retor tak potrafi). Ja się nie dziwię. Bo w słupkach mamy rozwój i np. niskie nominalne opodatkowanie pracy. No i operujemy na jakiejś wierze w to, że w Polsce mamy wolny rynek. No ale powiedzmy, że mamy jakichś wolny rynek. To zastanówmy się skąd w Polsce ludzie mają zgromadzić kapitał(bo o kapitale też tu nasz retor wspomniał) skoro choć w stawkach nominalnych (ekscytacja makroekonomistów z dala od prawdziwej gospodarki działających). Warto sprawdzić ile Polacy mają np. oszczędności, albo ile odkładają z pensji.Polska ma faktycznie niewielkie stawki nominalnie, ale efektywnie płacimy w podatkach nawet do 50-80% swojej pensji (w zależności od rodzaju umowy)? Przypomnę, że jak zmieniał się system w 89 roku(ponoć) i Polacy nie mieli nic po komunie, a rządy postanowiły ustanowić progi podatkowe, to wzięto je kompletnie z sufitu. Bo braliśmy stawki podatków kompletnie z kosmosu. Skoro na zachodzie mieli np. 20,30,40 % to u nas też je użyto( bo zachód tak ma, tak samo jak dziś mamy rankingi zachodnich fim). Ok - tylko były to stawki dla dochodów, które np. w Niemczech czy gdzie indziej były objęte niższą stawką lub kompletnie zwolnione z opodatkowania!!! Każdy może sobie to sprawdzić. I jak tu było gromadzić kapitał?
Dodajmy że w Polsce opodatkowanie nie kończy się na ZUSie(który jest podatkiem tak naprawdę. Celowym, choć wmawia nam się, że nie jest) i podatku dochodowym. Dochodzi nam VAT, akcyza i inne mniejsze pierdoły. Jak tu się dorobić kapitału jak państwo na dzień dobry nam tyle pieniędzy zabiera? To dalej jest wolny rynek? Chyba że wolny rozumiemy poprzez wolny (tempo rozwoju) to faktycznie jest on nawet bardzo wolny, a wręcz (po)wolny. Stąd (o dziwi prawdziwy) przykład o tym, że nasze marki nie są tak wielkie i popularne jak te zachodnie.
Vide stawka wolna od podatku w Polsce, a Anglii. I dlatego przykład też totalnie nietrafiony, bo faktycznie te zagraniczne firmy z rynków, gdzie nastąpiła już duża akumulacja kapitału(wspomniane USA czy Niemcy) mają tutaj dużo lepsze warunki do działania niż nasi przedsiębiorcy(co dopiero się wzbogacić muszą) i koszty pracy w Polsce są ciągle niskie w porównaniu do tych krajów zachodnich skąd już dawno większość wielkich firm się wyniosła z produkcją chociażby. O tym też pisałem na początku w kwestii CO2. No ale kto by patrzył tak szerzej i wychodził poza excel? Dlatego pan co to mu za mówienie o ekonomii płacą ciągle do nas o niebie (słupki, rankingi, środowisko akademickie co to często granty z UE dostaje z ... naszych podatków), a my o chlebie (coraz droższe produkty, coraz mniej pieniędzy i ogólnie proza życia codziennego)
Pan co to ekonomię wykłada i mu za to płacą nie musi się o mnie martwić. Stawałem ze swoimi poglądami przed tak zwanymi ekspertami i mówiłem to samo co mówię teraz(jak mówiłem zdanie zmieniam, jeśli otrzymam rzetelny dowód, że źle mówię. Nie mam z tym problemu). I podobnie jak ten pan co to ekonomię wykłada i mu za to płacą wyśmiano mnie i nie traktowano poważnie. Problem w tym, że jak nastąpił kryzys to okazało się, że faktycznie oni się mylili i autorytety tychże autorytetów zawiodły, jak i oni sami. I do dziś po tym zdarzeniu pozostaje mi jedna z najpiękniejszych pamiątek mojego życia, bo jeden z tychże ekspertów podszedł do mnie i przyznał, że się pomylił i nie miał racji (można wierzyć lub nie - nie zmuszam do tego). I zyskał u mnie szacunek porównywalny do tych wszystkich prawdziwych autorytetów, które się nie pomyliły co do kryzysu, przewidziały go i miały rację(z którymi się zgadzałem). Co więcej, do dziś utrzymujemy dobry kontakt i nawet często rozmawiamy. To jednak człowiek z klasą, której wielu brakuje. Ja też się czasem myliłem i jeśli fakty lub dane to potwierdzały to przyznawałem rację. Niestety, niektórzy albo faktycznie nie myślą, albo nawet pomimo pokazania faktów i danych będą woleli dać się pokroić niż przyznać drugiej osobie rację. Niemniej jak mówię (bez ironii) - tego przykładu nie chcę, aby używano argumentu z mojej strony do dyskusji, bo to odczucia indywidualne. To tylko przykład w który można wierzyć lub nie.
Też niemniej rozumiem o brnięciu w ślepy zaułek pomimo przedstawianych danych i faktów, bo w końcu mówił już o tym prawie wiek temu jeden z ojców współczesnej demokracji - Józef Stalin. A mówił, że jeśli fakty przeczą teorii, tym gorzej dla faktów. I niektórzy faktycznie się tym kierują.
Ostatnio zmieniony 18 lutego 2016, 23:43 przez old faithful, łącznie zmieniany 2 razy.
NWO :lol:Łukasz pisze: @Supersonic - ciekawy masz światopogląd. To jak, Żydzi, szatan czy masoni? A zazwyczaj to Makiavel nam odlatuje...
Pavel Nedved pisze:"Juve ponownie jest nieprzyjemne? Mam nadzieję, nie interesuje mnie bycie miłym, tylko zwycięskim"
- Makiavel
- Juventino
- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Taki jeden, bardzo dużo mówiący przykład dlaczego nie dyskutuje z old faithful, który dowodzi, że nie ma zielonego pojęcia o ekonomii
Tak dla porządku dodam, że makroekonomia jest częścią ekonomii, więc kwestionowanie dorobku makroekonomii jest tożsame z kwestionowaniem dorobku ekonomii. Zresztą ten "ekspert" zakwestionował też dorobek paru innych subdyscyplin ekonomii, których nawet nie potrafi nazwać.
Dziękuje, życzę miłego dnia.
Na pierwszym semestrze, pierwszego roku studiów ekonomicznych, na pierwszych zajęciach z mikroekonomii (nie licząc organizacyjnych) każdy student dowiaduje się tej oczywistej dla każdego ekonomisty rzeczy: sytuacją przedsiębiorstwa (tutaj nazwanego potocznie "firmą") zajmuje się mikroekonomia, makroekonomia zaś bada zjawiska w skali gospodarki danego kraju lub przynajmniej całej gałęzi tejże gospodarki.I w tejże makroekonomii w excelowej tabeli możemy uzyskać świetne wyniki naszej firmy, choć tak naprawdę ledwo wiążemy koniec z końcem.
Tak dla porządku dodam, że makroekonomia jest częścią ekonomii, więc kwestionowanie dorobku makroekonomii jest tożsame z kwestionowaniem dorobku ekonomii. Zresztą ten "ekspert" zakwestionował też dorobek paru innych subdyscyplin ekonomii, których nawet nie potrafi nazwać.
Dziękuje, życzę miłego dnia.

"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- mateo369
- Juventino
- Rejestracja: 18 lutego 2006
- Posty: 1659
- Rejestracja: 18 lutego 2006
"Wiadomości" TVP podały nieprawdę ws. teczki TW "Bolka"
#wolne media
#dobra zmiana
:lol: Prezes kazał, sługa wziął winę na siebie. Odznaczenie już czeka. Dziwi mnie tylko fakt, że stwierdzenie "moje i tylko moje" nie zostało napisane pogrubioną i większą czcionką.Krzysztof Ziemiec pisze:Oświadczam, że moje i tylko moje, tzn napisane przeze mnie sformułowanie było NADINTERPRETACJĄ
#wolne media
#dobra zmiana
brawo Jasiu za interpretacjepan Zambrotta pisze:no tak, powiedział że jest już po grafologii, a grafologa jeszcze nie było. Temat nieważny, wałęsa znów bohaterem
Ostatnio zmieniony 19 lutego 2016, 12:55 przez mateo369, łącznie zmieniany 1 raz.
"Freddy believes if a fridge falls in front of you, it's your job to get out of its way. I believe it's the fridge's job to get out of mine." - Frank Underwood
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Ouh_yeah
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
- Posty: 5059
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
Nawet jak grafolog potwierdzi, to już jest kolejne koło ratunkowe. Justyś Pochanke wczoraj w takiej niemal grobowej rozmowie z prezesem IPN stwierdziła chyba z pięć razy, że nawet jeśli akta są autentyczne, to wcale nie wiemy, czy zawierają prawdziwe informacje. Kabooom, legenda przetrwa.
- meda11
- Juventino
- Rejestracja: 24 grudnia 2007
- Posty: 1081
- Rejestracja: 24 grudnia 2007
Jak to nie jest samozaoranie to już nie wiem co nim jest. :lol:
Bol...Lech prawi mondrze.
E:
Swoją droga piękną gó#%o burze wywołał na swoim profilu fb Glaca z Sweet Noise/My Riot. Chyba się nie spodziewał, że jego fani którzy zechcą zabrać głos w tej sprawie w wiekszośći będą jechać po Bolku (i tym samym po muzyku) jak po łysej kobyle. Coś pięknego ta argumentacja Pana Glacy.
Bol...Lech prawi mondrze.
E:
Swoją droga piękną gó#%o burze wywołał na swoim profilu fb Glaca z Sweet Noise/My Riot. Chyba się nie spodziewał, że jego fani którzy zechcą zabrać głos w tej sprawie w wiekszośći będą jechać po Bolku (i tym samym po muzyku) jak po łysej kobyle. Coś pięknego ta argumentacja Pana Glacy.
Ostatnio zmieniony 19 lutego 2016, 12:48 przez meda11, łącznie zmieniany 2 razy.
- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Mateo369 Ziemiec popełnił błąd. Jednak zanim zaczniesz sarkać na PiS-owską telewizję wyobraź sobie taką sytuację: Kiszczak umiera rok wcześniej, a jego żona idzie do IPN w tamtej rzeczywistości polityczno-medialnej. Dowiedziałbyś się o tym? Nawet teraz prezes IPN (z nadania PO) odwlekał spotkanie z Kiszczakową przez dwa tygodnie, bo rzekomo nie mówiła o co chodzi, bo pewnie myślał, że żona szefa komunistycznej bezpieki chciała się z nim spotkać, żeby porozmawiać o pogodzie.
- old faithful
- Juventino
- Rejestracja: 10 czerwca 2015
- Posty: 70
- Rejestracja: 10 czerwca 2015
Przedstawione przykłady dowodzą, że ten pan co to mu płacą za uczenie ekonomii nie ma o niej pojęcia o czym mówi, bo wszystko co napisałem było odniesieniem do ... jego przykładów (mieszanie mikro- i makroekonomii [co nie musi być złe]- kto mówił o przykładzie studenta i firm zagranicznych odnośnie rzekomego wolnego rynku i tego, że wszystko w Polsce sprzedane i Polska w ruinie?).
Pragnę zauważyć, iż wszystkie używane przeze mnie przyklady są odniesieniem do słów tego pana co to mu za wykłady o ekonomii płacą. Niestety z powodu braku w myśleniu ten tego nie zauważa i wyśmiewa przykład z realiów, które... sam zaproponował. Który to już raz genialny Retor nam się tutaj ujawnia?
Juz nie wspomnę o kompletnie nielogicznym i nieprawdziwym(bo znowuz tego nie powoedzialem) stwierdzeniu o kwestionowaniu makroekonomii. No ale ktoś kto ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem tak właśnie może postępować. Gorzej jak uczy ludzi i mu za to jeszcze płacą.
Już pomijam KOLEJNE nie odwołanie się do faktów i danych - czytaj argumentów. Bo po co? Zamiast tego mamy iście "profesorskie" rozwazania jak to potoczne nazywanie przedsiębiorstwa firmą ma pokazywać niewiedzę oponenta. No i znowu oczywiście iście szeroki wywód o tym co to robią studenci na którym roku. Środowiska akademickich panów co to nie myślą, ale są i im za mowienie(a konkretnie czytanie definicji ze slajdow) o ekonomii płacą słyną z tego. Oczywiscie tych tylko co to szerzej niż excel i power point nie wyglądają. I my"ciemny lud" musimy być zdani na takich ekspertów.
Swoją drogą trochę wstyd, że ja -amator ekonomiczny, analfabeta czy tam'domorosly' ekonomista- jedna cholera- podałem juz kilkanaście różnych przykładów z twardymi danymi i dalej jedyne co od tego pana co to mu mówienie o ekonomii płacą otrzymaliśmy to ... no w sumie żadnego odniesienia, a jak coś to tylko oswiecony wyklad, iż przedsiębiorstwo potocznie zwie się firma. No ale ja jestem amatorem. Tylko chwila ... Co napisał nasz specjalista od ekonomii co to mu za wykłady o niej płacą w poście przede mna?
'Po odpowiedzi zawsze okazuje się, że ma buty niemieckiej bądź amerykańskiej firmy'!!!
Kolejny raz, wybitny retor uderza!!! Jeśli jestem głupkiem to ok, ale gdzie w takim razie jest ktoś komu za wykłady o ekonomii płacą i daje się tak prosto punktowac glupkowi (który wszedł w jego retoryke) własnymi słowami?
Jakie szczęście, że to nie uczelnia, a forum i każdy może sobie własne zdanie wyrobić.
Pragnę zauważyć, iż wszystkie używane przeze mnie przyklady są odniesieniem do słów tego pana co to mu za wykłady o ekonomii płacą. Niestety z powodu braku w myśleniu ten tego nie zauważa i wyśmiewa przykład z realiów, które... sam zaproponował. Który to już raz genialny Retor nam się tutaj ujawnia?
Juz nie wspomnę o kompletnie nielogicznym i nieprawdziwym(bo znowuz tego nie powoedzialem) stwierdzeniu o kwestionowaniu makroekonomii. No ale ktoś kto ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem tak właśnie może postępować. Gorzej jak uczy ludzi i mu za to jeszcze płacą.
Już pomijam KOLEJNE nie odwołanie się do faktów i danych - czytaj argumentów. Bo po co? Zamiast tego mamy iście "profesorskie" rozwazania jak to potoczne nazywanie przedsiębiorstwa firmą ma pokazywać niewiedzę oponenta. No i znowu oczywiście iście szeroki wywód o tym co to robią studenci na którym roku. Środowiska akademickich panów co to nie myślą, ale są i im za mowienie(a konkretnie czytanie definicji ze slajdow) o ekonomii płacą słyną z tego. Oczywiscie tych tylko co to szerzej niż excel i power point nie wyglądają. I my"ciemny lud" musimy być zdani na takich ekspertów.
Swoją drogą trochę wstyd, że ja -amator ekonomiczny, analfabeta czy tam'domorosly' ekonomista- jedna cholera- podałem juz kilkanaście różnych przykładów z twardymi danymi i dalej jedyne co od tego pana co to mu mówienie o ekonomii płacą otrzymaliśmy to ... no w sumie żadnego odniesienia, a jak coś to tylko oswiecony wyklad, iż przedsiębiorstwo potocznie zwie się firma. No ale ja jestem amatorem. Tylko chwila ... Co napisał nasz specjalista od ekonomii co to mu za wykłady o niej płacą w poście przede mna?
'Po odpowiedzi zawsze okazuje się, że ma buty niemieckiej bądź amerykańskiej firmy'!!!
Kolejny raz, wybitny retor uderza!!! Jeśli jestem głupkiem to ok, ale gdzie w takim razie jest ktoś komu za wykłady o ekonomii płacą i daje się tak prosto punktowac glupkowi (który wszedł w jego retoryke) własnymi słowami?
Jakie szczęście, że to nie uczelnia, a forum i każdy może sobie własne zdanie wyrobić.
- jakku1
- Juventino
- Rejestracja: 29 maja 2010
- Posty: 3695
- Rejestracja: 29 maja 2010
Jako, ze z racji pewnego kierunku studiow, ktory miedzy innymi ukonczylem, IPN jest mi bliski to musze sprostować.Vimes pisze: Nawet teraz prezes IPN (z nadania PO) odwlekał spotkanie z Kiszczakową przez dwa tygodnie, bo rzekomo nie mówiła o co chodzi, bo pewnie myślał, że żona szefa komunistycznej bezpieki chciała się z nim spotkać, żeby porozmawiać o pogodzie.
Kamiński był kandydatem "kompromisowym", akceptowanym zarowno przez PO jak i PiS, bo to po prostu dobry historyk. I z tego, co pamietam jego kandydatura w Sejmie przeszła jednoglosnie. Nie tylko PO i PiS glosowali za, ale takze PSL.
Swoją drogą, Vimes, lubię Cię, ale strasznie dużo rzeczy, które podajesz, to spore nieścisłości ;/.
Zapraszam tez na moje konto na twitterze => https://twitter.com/jakku113 

- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
hahaha, a prawa to Ty nie studiujesz ?jakku1 pisze:Jako, ze z racji pewnego kierunku studiow, ktory miedzy innymi ukonczylem, IPN jest mi bliski to musze sprostować.Vimes pisze: Nawet teraz prezes IPN (z nadania PO) odwlekał spotkanie z Kiszczakową przez dwa tygodnie, bo rzekomo nie mówiła o co chodzi, bo pewnie myślał, że żona szefa komunistycznej bezpieki chciała się z nim spotkać, żeby porozmawiać o pogodzie.

Ostra reakcja środowsik gw, lisów i innych po jasno dowodzi, że szambo się wylało. Walą we wszystko, co popadnie.
- jakku1
- Juventino
- Rejestracja: 29 maja 2010
- Posty: 3695
- Rejestracja: 29 maja 2010
Studia skonczylem juz pare ladnych lat temu ;-). I konczylem trzy kierunki, miedzy innymi historie. Prace magisterska pisalem konkretnie z polskiej dyplomacji miedzywojennej.pan Zambrotta pisze:hahaha, a prawa to Ty nie studiujesz ?jakku1 pisze:Jako, ze z racji pewnego kierunku studiow, ktory miedzy innymi ukonczylem, IPN jest mi bliski to musze sprostować.Vimes pisze: Nawet teraz prezes IPN (z nadania PO) odwlekał spotkanie z Kiszczakową przez dwa tygodnie, bo rzekomo nie mówiła o co chodzi, bo pewnie myślał, że żona szefa komunistycznej bezpieki chciała się z nim spotkać, żeby porozmawiać o pogodzie.
Ostra reakcja środowsik gw, lisów i innych po jasno dowodzi, że szambo się wylało. Walą we wszystko, co popadnie.
Zapraszam tez na moje konto na twitterze => https://twitter.com/jakku113 

- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Jakku1, pierwotnie prezesa IPN wybierano większością kwalifikowaną 3/5 głosów co wymuszało kompromisy. Od kwietnia 2010 roku wystarcza większość bezwzględna, więc opozycja nawet jakby chciała to nie mogłaby zablokować wyboru. Nawiasem mówiąc to ciekawe, że tuż po katastrofie smoleńskiej, w której zginął Janusz Kurtyka usunięto wymóg uzyskania 3/5 głosów przez prezesa IPN, co dało pełną kontrolę nad obsadzeniem tego stanowiska w ręce rządu. Cóż, może to był tylko przypadkowy zbieg okoliczności
. Kamińskiego nie wybrano jednogłośnie, ale faktycznie miał duże poparcie, w końcu w ostateczności rząd zawsze mógłby zaproponować kogoś naprawdę nie w smak opozycji i przeforsować jego wybór zgodnie z nową ustawą.
Jeżeli widzisz te nieścisłości to pisz. Zawsze możemy się czegoś od siebie wzajemnie dowiedzieć lub nauczyć.

Jeżeli widzisz te nieścisłości to pisz. Zawsze możemy się czegoś od siebie wzajemnie dowiedzieć lub nauczyć.
- jakku1
- Juventino
- Rejestracja: 29 maja 2010
- Posty: 3695
- Rejestracja: 29 maja 2010
Vimes pisze:Jakku1, pierwotnie prezesa IPN wybierano większością kwalifikowaną 3/5 głosów co wymuszało kompromisy. Od kwietnia 2010 roku wystarcza większość bezwzględna, więc opozycja nawet jakby chciała to nie mogłaby zablokować wyboru. Nawiasem mówiąc to ciekawe, że tuż po katastrofie smoleńskiej, w której zginął Janusz Kurtyka usunięto wymóg uzyskania 3/5 głosów przez prezesa IPN, co dało pełną kontrolę nad obsadzeniem tego stanowiska w ręce rządu. Cóż, może to był tylko przypadkowy zbieg okoliczności. Kamińskiego nie wybrano jednogłośnie, ale faktycznie miał duże poparcie, w końcu w ostateczności rząd zawsze mógłby zaproponować kogoś naprawdę nie w smak opozycji i przeforsować jego wybór zgodnie z nową ustawą.
Jeżeli widzisz te nieścisłości to pisz. Zawsze możemy się czegoś od siebie wzajemnie dowiedzieć lub nauczyć.

Jeśli chodzi o sprawy najnowsze, to oczywiscie najbardziej interesuje w tym wszystkim mnie wojsko. I mimo pewnych jaskółek (vide moderka Leoparda, nowy fundusz), dalej jestem mocno sceptyczny w stosunku do nowych władz. Tj. odnosze się konkretnie do tego, co napisales o Sikorskim i Amerykanach. Sprawa w chwili obecnej duzo lepiej nie wyglada, niz to o czym mowil byly minister. I dobitnym i bardzo konkretnym przykladem jest kwestia nowych smiglowcow dla armii. Poprzednia wladza wybrala Caracale, ktorym zdecydowanie najblizej do maszyn, ktore mają zastapic. Obecna, pomimo pozytywnej opinii MR w sprawie offsetu zaproponowanego przez Francuzow, na sile kombinuje jak uwalic ten przetarg i wylonic nowego zwyciezce. Zwyciezce, ktorym ma byc S-80i. Smiglowiec drozszy, gorszy, ale... zbudowany przez amerykanski koncern.
Zapraszam tez na moje konto na twitterze => https://twitter.com/jakku113 

- Karowiew
- Juventino
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
Trochę się "autorytety moralne" wykruszyły, więc z odsieczą Lechowi I Niezwyciężonemu idzie jeden z "proroków mniejszych" - Leszek Balcerowicz
: http://www.fronda.pl/a/balcerowicz-w-zw ... 66230.html

"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski