Polityka
- deszczowy
- Juventino

- Rejestracja: 01 września 2005
- Posty: 5690
- Rejestracja: 01 września 2005
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Deszczowy, ale o co chodzi? Taki zachowanie to standard w polskiej polityce. Zapomniałeś już, co mówił Komorowski w 2007 roku?
.
Z kolei latanie na skargę do Parlamentu Europejskiego to też nie oryginalny wymysł Kaczyńskiego. Zapomniałeś już jak Geremek strzelił focha, że jego obowiązuje takie same prawo jak każdego innego obywatela III RP i odmówił złożenia oświadczenia lustracyjnego po wyborach? Potem poleciał na skargę do PE, że w Polsce każą mu wykonać legalnie uchwalone prawo jakby nie wiedzieli, że są równi i równiejsi wobec prawa i on jest ten równiejszy. Kaczyński postąpił jak Geremek, też się poskarżył
.
Internety pamietajoWiceszef PO Bronisław Komorowski ocenił, że polski rząd popełnił błąd nie wyrażając zgody na przyjazd obserwatorów OBWE do Polski w czasie październikowych wyborów. Według b. ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera, jest jeszcze czas, by "wyprostować tę sprawę". (...)
Według Komorowskiego, Polska może wycofać się z tej błędnej decyzji "poprzez ruch do przodu", czyli wystąpienie z zaproszeniem dla obserwatorów. Z kolei Meller powiedział, że tego typu problem w ogóle nie powinien zaistnieć. Jak dodał, to jest zgodne z zasadą "uderz w stół, a nożyce same się odezwą". (...)
Można nie wyrazić zgody na przybycie emisariuszy OBWE, ale po co? - pytał Meller. Jak powiedział, nie jest w interesie kraju, by rozpoczynać dyskusje na ten temat. Natychmiast powstaje spirala prawdziwych i domniemanych podejrzeń - mówił b. szef MSZ. (...)
Komorowski zgodził się z opinią Mellera, że problem zaproszenia obserwatorów na wybory do Polski w ogóle nie powinien się pojawić, ponieważ każdy kraj członkowski OBWE na mocy dokumentu kopenhaskiego z 1990 roku przyjął zobowiązanie do ich zapraszania.
Wiceszef PO podkreślił, że nie należało się obrażać na notę OBWE. Zamiast robić wrażenie, że chcemy się bronić przed najazdem obcych "Hunów" z OBWE, należało czym prędzej zaprosić. A OBWE by przyjechało, albo nie - mówił Komorowski.
W jego ocenie, jeżeli Polska nie zgodzi się na przyjazd obserwatorów OBWE, będzie to skutkowało tym, że "każdy dyktator, albo każdy nie respektujący mechanizmów demokratycznych" od tej pory będzie mógł się na to powoływać, odmawiając ich przyjęcia.
Komorowski podkreślił, że cenę za decyzję Polski mogą więc zapłacić "inne narody rwące się do demokracji", a my zapłacimy cenę wizerunkową. Skórka nie warta wyprawki - mówił. Jego zdaniem, taka postawa rządu świadczy o podporządkowaniu problemu wizerunku polskiej polityki zagranicznej potrzebom wyborczym.
Bo jeśli Polska złamie zobowiązanie z dokumentu kopenhaskiego i nie zaprosi obserwatorów, to i inne kraje, które nie są członkami OBWE, albo są członkami OBWE "z lekko koślawą demokracją" uzyskają argument bardzo poważny - zaznaczył wiceszef PO.
Przypomniał, że niebawem wysłani zostaną obserwatorzy na Ukrainę. I będziemy się głupio czuli, jeżeli Ukraina powie, "jak to, to znaczy, że nasza demokracja jest taka podejrzana" - mówił Komorowski. Jak zaznaczył, rząd ma jeszcze czas, żeby się z tej decyzji wycofać, zapraszając obserwatorów.
Źródło
Z kolei latanie na skargę do Parlamentu Europejskiego to też nie oryginalny wymysł Kaczyńskiego. Zapomniałeś już jak Geremek strzelił focha, że jego obowiązuje takie same prawo jak każdego innego obywatela III RP i odmówił złożenia oświadczenia lustracyjnego po wyborach? Potem poleciał na skargę do PE, że w Polsce każą mu wykonać legalnie uchwalone prawo jakby nie wiedzieli, że są równi i równiejsi wobec prawa i on jest ten równiejszy. Kaczyński postąpił jak Geremek, też się poskarżył
- blackadder
- Juventino

- Rejestracja: 23 września 2006
- Posty: 970
- Rejestracja: 23 września 2006
Każdy człowiek jest konsumentem, więc kapitalizm, który działa jak sito zostawiające na rynku najlepsze towary i usługi, działa w interesie każdego konsumenta.Makiavel pisze:Pytałem raczej przewrotnie, bo jak wiemy kapitalizm nigdy nie służył wszystkim ludziom..
Rolą państwa powinna być walka z nieuczciwą konkurencją - monopolem, różnego rodzaju układami itp.
I właśnie o to chodzi. W sprawiedliwość godzi podatek dochodowy. Ci którzy mogą uciekać przed podatkami robią to bez zastanowienia i bardzo dobrze, bo często to trzyma ich w ogóle na rynku. Gdyby tak "dopaść" sieci marketów w Polsce i dowalić im x% podatku, to koszty z automatu przerzucone zostają na klienta w postaci podwyżek cen. W efekcie kupią mniej a drożej, wpływy do budżetu nie wzrosną, a więc nikt na tym nie zyska. To nie Biedronki, Tesco i Lidl wykończyły prywatne sklepy, a państwowa mafia ściągająca haracz.Makiavel pisze:Rozumiem, że mówiąc o podatkach mówisz o sobie płacącym PIT i Tesco, które nawet pewnie normalnego CITu nie płaci (nie wiem dokładnie jakie ulgi im tam przyznali, ale wiem, że różnorakie przyznają). Ja rozumiem, że to godzi w sprawiedliwość, czymkolwiek ona jest, ale też mam świadomość, że potrzebujemy zachęcać wielkie podmioty do zaangażowania na naszym rynku bo to generuje, inne niż podatkowe, korzyści dla gospodarki. Więc raczej kierunek, co do którego myślę, że się zgadzamy, to ułatwianie "podatkowego życia" innym a nie utrudnianiem im.
Gdyby tak zlikwidować wszystkie te haracze które przeżera nasze państwo, mogłoby się okazać że za np. kg kurczaka płacilibyśmy 8zł, tyle ile kosztuje taki towar w Stanach.

- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Ile złożyłeś oświadczeń lustracyjnych w swoim życiu? Bo ja ani jednego a jestem obywatelem III RP. Więc zacznijmy od tego, że nie wszystkich obywateli obowiązywały te reguły. Po wtóre Geremek złożył oświadczenie lustracyjne raz i nie chciał dokonywać tego znowu, bo takie widzimisię miało PiS. Nie ma tu więc analogii do wyborów, które PiS wygrał ale widocznie uznał, że za mało. Tak na koniec porównywanie Kaczyńskiego z Geremkiem jest jednak niesmaczne, to są tak diametralnie różne postacie, taka różnica klas, że choćby przez szacunek dla zmarłych nie powinno się tego robić.Z kolei latanie na skargę do Parlamentu Europejskiego to też nie oryginalny wymysł Kaczyńskiego. Zapomniałeś już jak Geremek strzelił focha, że jego obowiązuje takie same prawo jak każdego innego obywatela III RP i odmówił złożenia oświadczenia lustracyjnego po wyborach? Potem poleciał na skargę do PE, że w Polsce każą mu wykonać legalnie uchwalone prawo jakby nie wiedzieli, że są równi i równiejsi wobec prawa i on jest ten równiejszy. Kaczyński postąpił jak Geremek, też się poskarżył Prochno.
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Oświadczenie lustracyjne składa każdy obywatel Polski urodzony przed dniem 1 sierpnia 1972 roku i pełniący funkcję publiczną. Geremek postanowił pokazać, że stoi ponad prawem i odmówił wykonania obowiązku, który na nim spoczywał, bo jak się nie trudno domyślić ta ustawa nie została uchwalona tylko i wyłącznie z myślą o Bronisławie Geremku.
Absolutna racja, porównywanie Kaczyńskiego z Geremkiem jest niesmacznie. Wprawdzie nie przepadam za Jarosławem Kaczyńskim, ale to nie powód, żeby mu czynić taki afront, bo Kaczyński nie zapisał się do PZPR tak jak Geremek w 1950 roku, czyli w czasach najgorszego stalinowskiego terroru, gdy inny z Twoich idoli Zygmunt Bauman ścigał i wyłapywał Żołnierzy Wyklętych i nie był tak jak Geremek członkiem tej partii przez następnych 18 lat. Kaczyński nie czerpał tak jak Geremek korzyści z bycia członkiem PZPR, bo nie wyjeżdżał na studia do USA i Francji w czasach, gdy większości obywateli trudno było dostać paszport. Byłbym w stanie jeszcze zrozumieć, że Geremek w 1950 roku został członkiem PZPR z młodzieńczej głupoty, ale to, że potrzebował, aż 18 lat na dostrzeżenie czym jest komunizm i co robi z ludźmi w Polsce jest dla mnie nie do pojęcia. Z PZPR odszedł dopiero w 1968 roku, oficjalnie z powodu protestu wobec inwazji na Czechosłowację. Z historii pamiętam, że 1968 rok to był czas narastania nastrojów antysemickich w partii i wrodzona podejrzliwość każe mi się zastanawiać, czy aby nie odszedł, bo wiedział, że nie jest już mile widziany wśród czerwonych towarzyszy i profity związane z członkostwem w PZPR się skończyły. Różnica klas pomiędzy Kaczyńskim i Geremkiem jest gigantyczna.
Absolutna racja, porównywanie Kaczyńskiego z Geremkiem jest niesmacznie. Wprawdzie nie przepadam za Jarosławem Kaczyńskim, ale to nie powód, żeby mu czynić taki afront, bo Kaczyński nie zapisał się do PZPR tak jak Geremek w 1950 roku, czyli w czasach najgorszego stalinowskiego terroru, gdy inny z Twoich idoli Zygmunt Bauman ścigał i wyłapywał Żołnierzy Wyklętych i nie był tak jak Geremek członkiem tej partii przez następnych 18 lat. Kaczyński nie czerpał tak jak Geremek korzyści z bycia członkiem PZPR, bo nie wyjeżdżał na studia do USA i Francji w czasach, gdy większości obywateli trudno było dostać paszport. Byłbym w stanie jeszcze zrozumieć, że Geremek w 1950 roku został członkiem PZPR z młodzieńczej głupoty, ale to, że potrzebował, aż 18 lat na dostrzeżenie czym jest komunizm i co robi z ludźmi w Polsce jest dla mnie nie do pojęcia. Z PZPR odszedł dopiero w 1968 roku, oficjalnie z powodu protestu wobec inwazji na Czechosłowację. Z historii pamiętam, że 1968 rok to był czas narastania nastrojów antysemickich w partii i wrodzona podejrzliwość każe mi się zastanawiać, czy aby nie odszedł, bo wiedział, że nie jest już mile widziany wśród czerwonych towarzyszy i profity związane z członkostwem w PZPR się skończyły. Różnica klas pomiędzy Kaczyńskim i Geremkiem jest gigantyczna.
- Railis
- Qualità Juventino

- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
Mam pytanie do zaznajomionych w ekonomii, żeby mi to wyjaśnili.
Wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) w zeszłym roku wynosiły około 39mld zł. Przy ok. 9 mln pracujących ludzi, dzieląc równo podatki na składki miesięczne, wychodzi to mniej więcej 360 zł / msc.
Na podstawie mojej księgi przychodów i rozchodów, za ostatni miesiąc zapłaciłem 6351 zł PIT. Co wychodzi na to, że licząc średnią składkę, opłaciłbym ją sobie i prawie 17stu innym ludziom. A co za tym idzie, około 5% ludzi, którzy odprowadzając więcej ode mnie (chociażby top zarobków z umowy o prace, 2-gi próg podatkowy), teoretycznie ten przychód powinna pokryć. Pytanie, gdzie się podziewają te wszystkie pieniądze? Czy 17 stu ludzi jest dzięki mojej składce zwolnionych z podatków, czy część z tych wpływów gdzieś się ulatnia? Biorąc pod uwagę dane GUS-u na temat liczby zatrudnionych i statystyki zarobków, nawet zakładając, że samozatrudnieni nie płacą podatków, kwoty się nie dodają.
Wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) w zeszłym roku wynosiły około 39mld zł. Przy ok. 9 mln pracujących ludzi, dzieląc równo podatki na składki miesięczne, wychodzi to mniej więcej 360 zł / msc.
Na podstawie mojej księgi przychodów i rozchodów, za ostatni miesiąc zapłaciłem 6351 zł PIT. Co wychodzi na to, że licząc średnią składkę, opłaciłbym ją sobie i prawie 17stu innym ludziom. A co za tym idzie, około 5% ludzi, którzy odprowadzając więcej ode mnie (chociażby top zarobków z umowy o prace, 2-gi próg podatkowy), teoretycznie ten przychód powinna pokryć. Pytanie, gdzie się podziewają te wszystkie pieniądze? Czy 17 stu ludzi jest dzięki mojej składce zwolnionych z podatków, czy część z tych wpływów gdzieś się ulatnia? Biorąc pod uwagę dane GUS-u na temat liczby zatrudnionych i statystyki zarobków, nawet zakładając, że samozatrudnieni nie płacą podatków, kwoty się nie dodają.
- deszczowy
- Juventino

- Rejestracja: 01 września 2005
- Posty: 5690
- Rejestracja: 01 września 2005
Vimes, też pamiętam co mówił Bronek. Ale ja pytam o ONZ 
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Ależ prof. Geremek składał takie oświadczenie, nie chciał robić tego ponownie, biorąc udział w jakiejś mani lustracyjnej rządów PiS. http://wyborcza.pl/1,79328,4087370.htmlVimes pisze:Oświadczenie lustracyjne składa każdy obywatel Polski urodzony przed dniem 1 sierpnia 1972 roku i pełniący funkcję publiczną. Geremek postanowił pokazać, że stoi ponad prawem i odmówił wykonania obowiązku, który na nim spoczywał, bo jak się nie trudno domyślić ta ustawa nie została uchwalona tylko i wyłącznie z myślą o Bronisławie Geremku.
Absolutna racja, porównywanie Kaczyńskiego z Geremkiem jest niesmacznie. Wprawdzie nie przepadam za Jarosławem Kaczyńskim, ale to nie powód, żeby mu czynić taki afront, bo Kaczyński nie zapisał się do PZPR tak jak Geremek w 1950 roku, czyli w czasach najgorszego stalinowskiego terroru, gdy inny z Twoich idoli Zygmunt Bauman ścigał i wyłapywał Żołnierzy Wyklętych i nie był tak jak Geremek członkiem tej partii przez następnych 18 lat. Kaczyński nie czerpał tak jak Geremek korzyści z bycia członkiem PZPR, bo nie wyjeżdżał na studia do USA i Francji w czasach, gdy większości obywateli trudno było dostać paszport. Byłbym w stanie jeszcze zrozumieć, że Geremek w 1950 roku został członkiem PZPR z młodzieńczej głupoty, ale to, że potrzebował, aż 18 lat na dostrzeżenie czym jest komunizm i co robi z ludźmi w Polsce jest dla mnie nie do pojęcia. Z PZPR odszedł dopiero w 1968 roku, oficjalnie z powodu protestu wobec inwazji na Czechosłowację. Z historii pamiętam, że 1968 rok to był czas narastania nastrojów antysemickich w partii i wrodzona podejrzliwość każe mi się zastanawiać, czy aby nie odszedł, bo wiedział, że nie jest już mile widziany wśród czerwonych towarzyszy i profity związane z członkostwem w PZPR się skończyły. Różnica klas pomiędzy Kaczyńskim i Geremkiem jest gigantyczna.
Jarosław Kaczyński w roku 1950 kończył roczek, więc argument nie jest zbyt udany. Na stypendia zagraniczne jeździli bardzo liczni polscy naukowcy, szczególnie ci, których zapraszano bo byli dobrzy. Kaczyński nie wyjeżdżał bo nikt go tam nie chciał. Zresztą trudno jeździć za granicę jak się nie zna żadnego języka obcego, nie sądzisz? Geremek zaś był bardzo dobry, znał kilka języków obcych, przyznano mu doktoraty honorowe m.in. Sorbony czy najstarszego uniwersytetu na świecie - Uniwersytetu Bolońskiego. O tym kto był ważniejszą postacią w opozycji demokratycznej z tych dwóch panów też wspominać chyba nie muszę, bo wszyscy wiedzą, że Kaczyński był pionkiem o czym pisałem niedawno podając link do trafnej wypowiedzi Frasyniuka.
Reasumując: intelektualnie i naukowo miażdżąca przewaga Geremka, mimo bycia członkiem PZPR przez 18 lat Geremek był ważniejszą postacią opozycji demokratycznej, był też politykiem rangi europejskiej, który zrobił dla Polski dużo więcej niż Kaczyński. Zresztą aby upamiętniać pamięć Geremka nie musiał on ginąć w spektakularnej katastrofie lotniczej i te hołdy nie musiały być wymuszone. Jego po prostu ceniono bo na to zasługiwał.
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
W ustawie nie było napisane, że osoby, które złożyły podobne oświadczenie kilka lat wcześniej są z tego obowiązku zwolnione przy okazji ponownych wyborów, więc fakt, że Geremek postawił się ponad prawem pozostaje faktem.
Bronisław Geremek w 1950 roku miał 18 lat, więc jestem w stanie zrozumieć, że po traumie wojny i w przypływie młodzieńczej głupoty mógł popełnić błąd i zapisać się do PZPR. Aczkolwiek przychodzi mi to z trudem, bo to były czasy ciężkiego stalinowskiego terroru i wstąpienie do partii akurat w tym momencie zbyt dobrze o nim nie świadczy. Jednak kompletnie nie rozumiem tego jak mógł trwać w tym błędzie przez następnych 18 lat. Tym bardziej, że dzięki swojemu konformizmowi czerpał profity z bycia członkiem partii i wyjeżdżał za granicę na stypendia, które były nieosiągalne dla tych, którzy nie chcieli się ześwinić. Tłumaczenie, że w tych czasach o stypendiach decydowały kryteria merytoryczne można między bajki włożyć. Wyjeżdżali wierni synowie partii, co do lojalności których nie miano wątpliwości. W latach '50 miał okazję wyjechać na Zachód, do USA i Francji i zobaczyć na własne oczy jak wygląda życie poza socjalistycznym kołchozem. Tej okazji była pozbawiona znakomita większość polskiego społeczeństwa, a wtedy nie było internetu, telewizji czy wolnej prasy, żeby wiedzieli jak wygląda życie w wolnym świecie. Pytam zatem jak już wtedy człowiek określany mianem intelektualisty mógł się nie zorientować, że coś jest nie tak? Dlaczego czekał z odejściem z partii aż do 1968 roku? Rzekomo to miał być jego protest przeciwko inwazji wojsk układu warszawskiego na Czechosłowację, co implikuje, że gdyby do tej inwazji nie doszło to Geremek nadal byłby członkiem partii. Dobrze wiesz, że po wojnie sześciodniowej, w której ZSRS opowiedział się po stronie państw arabskich bardzo silnie narastały nastroje antysemickie we wszystkich krajach kontrolowanych przez czerwonych, dochodziło do antysemickich czystek w partii, wojsku i na uniwersytetach i bardzo dziwnym trafem mający żydowskie korzenie Bronisław Geremek postanowił odejść z partii akurat w tym momencie, gdy stał się niewygodny dla innych czerwonych towarzyszy.

Najlepsze podsumowanie wyborów
.
Bronisław Geremek w 1950 roku miał 18 lat, więc jestem w stanie zrozumieć, że po traumie wojny i w przypływie młodzieńczej głupoty mógł popełnić błąd i zapisać się do PZPR. Aczkolwiek przychodzi mi to z trudem, bo to były czasy ciężkiego stalinowskiego terroru i wstąpienie do partii akurat w tym momencie zbyt dobrze o nim nie świadczy. Jednak kompletnie nie rozumiem tego jak mógł trwać w tym błędzie przez następnych 18 lat. Tym bardziej, że dzięki swojemu konformizmowi czerpał profity z bycia członkiem partii i wyjeżdżał za granicę na stypendia, które były nieosiągalne dla tych, którzy nie chcieli się ześwinić. Tłumaczenie, że w tych czasach o stypendiach decydowały kryteria merytoryczne można między bajki włożyć. Wyjeżdżali wierni synowie partii, co do lojalności których nie miano wątpliwości. W latach '50 miał okazję wyjechać na Zachód, do USA i Francji i zobaczyć na własne oczy jak wygląda życie poza socjalistycznym kołchozem. Tej okazji była pozbawiona znakomita większość polskiego społeczeństwa, a wtedy nie było internetu, telewizji czy wolnej prasy, żeby wiedzieli jak wygląda życie w wolnym świecie. Pytam zatem jak już wtedy człowiek określany mianem intelektualisty mógł się nie zorientować, że coś jest nie tak? Dlaczego czekał z odejściem z partii aż do 1968 roku? Rzekomo to miał być jego protest przeciwko inwazji wojsk układu warszawskiego na Czechosłowację, co implikuje, że gdyby do tej inwazji nie doszło to Geremek nadal byłby członkiem partii. Dobrze wiesz, że po wojnie sześciodniowej, w której ZSRS opowiedział się po stronie państw arabskich bardzo silnie narastały nastroje antysemickie we wszystkich krajach kontrolowanych przez czerwonych, dochodziło do antysemickich czystek w partii, wojsku i na uniwersytetach i bardzo dziwnym trafem mający żydowskie korzenie Bronisław Geremek postanowił odejść z partii akurat w tym momencie, gdy stał się niewygodny dla innych czerwonych towarzyszy.

Najlepsze podsumowanie wyborów
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Żeby uznać wybory za sfałszowane trzeba mieć tego dowody. Te wybory były po prostu źle, w sensie niesprawnie, przeprowadzone pod względem liczenia głosów.
Jak zapewne wiesz Stalin zmarł w 1953 roku, Geremek więc wyjechał na zachód, zresztą na stypendium amerykańskiego instytutu, więc ktoś mu musiał takie stypendium przyznać w tym instytucie, raczej nie byli to towarzysze z PZPR. Oczywiście, że na stypendia do USA i krajów zachodnich wyjeżdżali utalentowani młodzi naukowcy, także ci, którzy nie byli w PZPR. W stosunku do tych, którzy w PZPR byli też decydowały kryteria merytoryczne (polecam prześledzić jak wybitni naukowcy wyjeżdżali na takie stypendia). Chyba, że uważasz, że prestiżowe zagraniczne ośrodki, te zachodnie, przyjmowały na opłacane przez siebie stypendia tych naukowców, których im kazały władze PRL. Jeśli tak, to moje gratulacje. Idąc dalej to, że był członkiem PZPR nie implikuje tego, że wyrządził komuś krzywdę. Z tego co wiemy o Geremku, a wiemy bardzo wiele to zapisał on wspaniałą kartę zarówno, jako naukowiec, jaki i jako polski patriota. To się tyczy bardzo wielu ludzi, którzy mają w swoim życiorysie członkostwo w partii a mimo tego zrobili dla Polski dużo dobrego. Trzeba też wziąć pod uwagę specyfikę tamtych czasów. W pracach naukowych niezbędne były odwołania do Stalina, Lenina czy innych komunistycznych tuzów, trzeba było iść na pewne ustępstwa. Gdyby tak nie było to w 1989 roku g... by się udało a nie transformacja, bo nie byłoby ludzi gotowych pociągnąć ten wózek. Jarek Kaczyński i jego brat też dostawali swoje stopnie za czasów PRL i też robili większe i mniejsze ukłony do ustroju.
Ogólnie to ja kocham teraz tych wszystkich młodocianych "antykomunistów", którzy w 89 co najwyżej kończyli podstawówkę. Zawsze tak dzielnie rozprawiają się z wszystkimi "komuchami"
Jak zapewne wiesz Stalin zmarł w 1953 roku, Geremek więc wyjechał na zachód, zresztą na stypendium amerykańskiego instytutu, więc ktoś mu musiał takie stypendium przyznać w tym instytucie, raczej nie byli to towarzysze z PZPR. Oczywiście, że na stypendia do USA i krajów zachodnich wyjeżdżali utalentowani młodzi naukowcy, także ci, którzy nie byli w PZPR. W stosunku do tych, którzy w PZPR byli też decydowały kryteria merytoryczne (polecam prześledzić jak wybitni naukowcy wyjeżdżali na takie stypendia). Chyba, że uważasz, że prestiżowe zagraniczne ośrodki, te zachodnie, przyjmowały na opłacane przez siebie stypendia tych naukowców, których im kazały władze PRL. Jeśli tak, to moje gratulacje. Idąc dalej to, że był członkiem PZPR nie implikuje tego, że wyrządził komuś krzywdę. Z tego co wiemy o Geremku, a wiemy bardzo wiele to zapisał on wspaniałą kartę zarówno, jako naukowiec, jaki i jako polski patriota. To się tyczy bardzo wielu ludzi, którzy mają w swoim życiorysie członkostwo w partii a mimo tego zrobili dla Polski dużo dobrego. Trzeba też wziąć pod uwagę specyfikę tamtych czasów. W pracach naukowych niezbędne były odwołania do Stalina, Lenina czy innych komunistycznych tuzów, trzeba było iść na pewne ustępstwa. Gdyby tak nie było to w 1989 roku g... by się udało a nie transformacja, bo nie byłoby ludzi gotowych pociągnąć ten wózek. Jarek Kaczyński i jego brat też dostawali swoje stopnie za czasów PRL i też robili większe i mniejsze ukłony do ustroju.
Ogólnie to ja kocham teraz tych wszystkich młodocianych "antykomunistów", którzy w 89 co najwyżej kończyli podstawówkę. Zawsze tak dzielnie rozprawiają się z wszystkimi "komuchami"
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Smok-u
- Juventino

- Rejestracja: 31 maja 2008
- Posty: 1536
- Rejestracja: 31 maja 2008
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Wooo robi się coraz ciekawiej. Mojemu ojcu kazali chodzić na pochody, bo inaczej do matury by go nie dopuścili a inni nie będący w partii jeździli sobie na stypendia za granicę. Kurna jaka ta komuna była jednak miłosierna. Vimesie, przecież wiadomo, że Oni wszyscy zapisywali się do PZPR bo tak naprawdę byli podwójnymi agentami i walczyli o demokratyczną wolną Polskę. Tak to jest jak ktoś naczyta się jakiś gówien napisanych przez "wielkich" specjalistów i naukowców i potem wielki znawca. Weź chłopie daj sobie spokój, bo Twoje teorie choćby napisane najpiękniejszym doktorskim językiem są tak odrealnione, że szkoda gadać. Zamiast czytać wypociny tej czerwonej hołoty, weź pogadaj z kimś kto miał bardzo pod górkę w tamtych czasach. Opierasz się tylko na relacjach tych, którzy no niby byli w tej opozycji, ale w sumie po pierwszym dniu przesłuchań byli już agentami albo tymi, którzy byli w PZPR a potem nagle się nawrócili. Twoja wiedza historyczna jest żadna, żadna, żadna, żadna. Weź poszperaj i poczytaj jak różnego rodzaju agentury wpychały swoich ludzi do "demokratycznych" rządów, partii itp. Twoje poglądy nie są białe ani czarne, one są po prostu czerwone.
Kurna no uśmiałem się, ludzi wywali z pracy za to, że dziecko wysyłali do pierwszej komunii a ten mi tu będzie takie pierdoły sadził.
PS: Ja Wam powiem jak wyglądały takie sytuacje. Mój dziadek pochodził z wioski, która gdy ją odwiedziłem 15-17 lat temu nadal wyglądała tak strasznie jakby przed chwilą przeszła przez nią susza, ruska armia itp. Miał 6 rodzeństwa. Mówił, że często zdarzało się, że jako najstarszy nic nie jadł by inni mieli. Skubany był strasznie zdolny, sam na jakiś skrawkach papierów z książek, które nie miały co drugiej strony uczył się. Zdał maturę i skończył studia na politechnice. Wszystko osiągnął ciężką, sumienną pracą wiedząc, że to jedyne wyjście by pomóc rodzinie i wyciągnąć ją z marazmu. By zdobyć wyższe wykształcenie musiał zapisać się do partii. Gdy je zdobył zaproponowali mu bardzo wysokie stanowisko w państwowym wielkim zakładzie. Oczywiście wiązało się to z podpisaniem lojalki, musiał uczestniczyć w zebraniach i sporządzać raporty nie tylko o tym jak działa zakład ale również o tym co ciekawego się dzieje u jego podopiecznych, kolegów etc. I wiecie co? Nie podpisał, miał na wyciągnięcie ręki zagraniczne wyjazdy, czekolady, pomarańcze etc nie tylko w święta, bezproblemowy start dla swoich dzieci ale nie podpisał. Oczywiście był na tyle zdolny, że dostał posadę ale mieszkał w bloku i normalne cała rodzina zmieniała się w kolejkach by dostać mięso w sklepie. I to jest oddzielenie ludzi od świń. Kiedyś mówił, że wziął na siebie jakąś winne za swojego zastępce, ten był mu tak wdzięczny, że przez 10 lat na jego temat donosił. Ale nie, według niektórych to, że gościu sprzedał swoją narzeczoną, kumpli dla jakiś korzyści jest kurna spoko. Mojego ojca ubecja praktycznie co demonstracje zapraszała do siebie na "przesłuchania" i jakoś też nigdy się nie złamał. I co? Ja nie mogę pisać i oceniać? Może to tylko mój dziadek (nie żyje) lub mój ojciec. Zabrania mi tego jakiś doktorek, który jednocześnie wybiela dziarsko działających komunistów lub kretynów, którzy nie mają na tyle honoru by zamknąć ryj zamiast kłapać o tym, jak walczyli dla demokracji, gdy okazuje się, że donosili nawet bez szczególnego przymusu. A może Ci spadkobiercy tych gnid, piszący teraz w lewackich gazetkach mają prawo mi tego zabronić? Kurna kpina.
I w porównaniu do innych, mi szkoda czasu na rozmowy z Tobą. Dlatego jak bardzo głupie treści bd tu zamieszczał, pozostaną bez mojej odpowiedzi. Nawet ich czytać nie bd. Bez odbioru.
Kurna no uśmiałem się, ludzi wywali z pracy za to, że dziecko wysyłali do pierwszej komunii a ten mi tu będzie takie pierdoły sadził.
PS: Ja Wam powiem jak wyglądały takie sytuacje. Mój dziadek pochodził z wioski, która gdy ją odwiedziłem 15-17 lat temu nadal wyglądała tak strasznie jakby przed chwilą przeszła przez nią susza, ruska armia itp. Miał 6 rodzeństwa. Mówił, że często zdarzało się, że jako najstarszy nic nie jadł by inni mieli. Skubany był strasznie zdolny, sam na jakiś skrawkach papierów z książek, które nie miały co drugiej strony uczył się. Zdał maturę i skończył studia na politechnice. Wszystko osiągnął ciężką, sumienną pracą wiedząc, że to jedyne wyjście by pomóc rodzinie i wyciągnąć ją z marazmu. By zdobyć wyższe wykształcenie musiał zapisać się do partii. Gdy je zdobył zaproponowali mu bardzo wysokie stanowisko w państwowym wielkim zakładzie. Oczywiście wiązało się to z podpisaniem lojalki, musiał uczestniczyć w zebraniach i sporządzać raporty nie tylko o tym jak działa zakład ale również o tym co ciekawego się dzieje u jego podopiecznych, kolegów etc. I wiecie co? Nie podpisał, miał na wyciągnięcie ręki zagraniczne wyjazdy, czekolady, pomarańcze etc nie tylko w święta, bezproblemowy start dla swoich dzieci ale nie podpisał. Oczywiście był na tyle zdolny, że dostał posadę ale mieszkał w bloku i normalne cała rodzina zmieniała się w kolejkach by dostać mięso w sklepie. I to jest oddzielenie ludzi od świń. Kiedyś mówił, że wziął na siebie jakąś winne za swojego zastępce, ten był mu tak wdzięczny, że przez 10 lat na jego temat donosił. Ale nie, według niektórych to, że gościu sprzedał swoją narzeczoną, kumpli dla jakiś korzyści jest kurna spoko. Mojego ojca ubecja praktycznie co demonstracje zapraszała do siebie na "przesłuchania" i jakoś też nigdy się nie złamał. I co? Ja nie mogę pisać i oceniać? Może to tylko mój dziadek (nie żyje) lub mój ojciec. Zabrania mi tego jakiś doktorek, który jednocześnie wybiela dziarsko działających komunistów lub kretynów, którzy nie mają na tyle honoru by zamknąć ryj zamiast kłapać o tym, jak walczyli dla demokracji, gdy okazuje się, że donosili nawet bez szczególnego przymusu. A może Ci spadkobiercy tych gnid, piszący teraz w lewackich gazetkach mają prawo mi tego zabronić? Kurna kpina.
I w porównaniu do innych, mi szkoda czasu na rozmowy z Tobą. Dlatego jak bardzo głupie treści bd tu zamieszczał, pozostaną bez mojej odpowiedzi. Nawet ich czytać nie bd. Bez odbioru.
- Karowiew
- Juventino

- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
Tak, żeby zobaczyć, jak to wyglądało naprawdę: http://wydawnictwo.umcs.lublin.pl/pic/1354.pdfMakiavel pisze: Oczywiście, że na stypendia do USA i krajów zachodnich wyjeżdżali utalentowani młodzi naukowcy, także ci, którzy nie byli w PZPR. W stosunku do tych, którzy w PZPR byli też decydowały kryteria merytoryczne (polecam prześledzić jak wybitni naukowcy wyjeżdżali na takie stypendia).
Polecam rzucić okiem na s. 9 i zwrócić uwagę na hasło: "spolegliwość" w kwestii stypendiów zagranicznych
EDIT: opinia RAZ-a na temat wyborów: http://fakty.interia.pl/felietony/ziemk ... Id,1561925
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Smok-u przecież ja nie do Ciebie pisałem to po co wiadomość, że nie będziesz czytał moich wpisów? Bez sensu. Historia dziadka wzruszająca, nie słyszałem nigdy podobnej...
Karowiew czytałem mnóstwo wspomnień ludzi ze stopniami i tytułami naukowymi czy też takich, którzy z przyczyn zawodowych potrzebowali podróżować. Przeważnie wyglądało to tak, że przed wyjazdem za granicę zgłaszały się do nich służby i chciały żeby podpisali papier, że będą tam szpiegować dla służb naszych. Wielu faktycznie taki papier podpisało i na tym skończyła się ich współpraca, napisali po powrocie nic nie znaczącą notkę i byli uznawani za nieprzydatnych albo mieli otworzone teczki ale realnej współpracy nie było. To był koszt rozwoju osobistego taki jak odwołania do Stalina, Lenina i innych bonzów w pracach naukowych. Można było to zrobić i robić dalej swoje albo nie zrobić i być w patowej sytuacji. Ja uważam, że dobrze robili ci, którzy się godzili a potem zostawali świetnymi historykami, ekonomistami, prawnikami, etc. i po 89. kształcą kadry dla nowego państwa mając wiedzę i doświadczenia światowe a nie tylko PRLowskie. Zresztą nawet w tym tekście jest informacja, że raz robili problemy, potem wypuszczali, więc jeszcze raz powtarzam, że warto sobie prześledzić jacy naukowcy korzystali z tych wyjazdów
Karowiew czytałem mnóstwo wspomnień ludzi ze stopniami i tytułami naukowymi czy też takich, którzy z przyczyn zawodowych potrzebowali podróżować. Przeważnie wyglądało to tak, że przed wyjazdem za granicę zgłaszały się do nich służby i chciały żeby podpisali papier, że będą tam szpiegować dla służb naszych. Wielu faktycznie taki papier podpisało i na tym skończyła się ich współpraca, napisali po powrocie nic nie znaczącą notkę i byli uznawani za nieprzydatnych albo mieli otworzone teczki ale realnej współpracy nie było. To był koszt rozwoju osobistego taki jak odwołania do Stalina, Lenina i innych bonzów w pracach naukowych. Można było to zrobić i robić dalej swoje albo nie zrobić i być w patowej sytuacji. Ja uważam, że dobrze robili ci, którzy się godzili a potem zostawali świetnymi historykami, ekonomistami, prawnikami, etc. i po 89. kształcą kadry dla nowego państwa mając wiedzę i doświadczenia światowe a nie tylko PRLowskie. Zresztą nawet w tym tekście jest informacja, że raz robili problemy, potem wypuszczali, więc jeszcze raz powtarzam, że warto sobie prześledzić jacy naukowcy korzystali z tych wyjazdów
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Karowiew
- Juventino

- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
Z tego tekstu - trzymając się ściśle napisanych słów - robili problemy w roku 1979. W rok później nikt już problemów nie robił, ponieważ zmieniła się sytuacja w kraju: "Po półtora roku sprawy zmieniły się w Polsce na tyle, że (ble ble ble) nie miały nic przeciwko wyjazdowi (ble ble ble).Makiavel pisze:Zresztą nawet w tym tekście jest informacja, że raz robili problemy, potem wypuszczali, więc jeszcze raz powtarzam, że warto sobie prześledzić jacy naukowcy korzystali z tych wyjazdów
Cezura chronologiczna to rok 1980. Przed 1980 warunkiem wyjazdu była "spolegliwość". Jeśli tak wyglądała sprawa w 1979, to ja się zastanawiam, jak wyglądały warunki wyjazdu w latach 60. lub. 50., szczególnie za "panowania Bieruta".
Ciekawa opowieść to również coś wartego zacytowania: Prof. Stefan Krajewski, doktorat w 1971 r. na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, dyrektor Instytutu Ekonomii i kierownik Zakładu Funkcjonowania Gospodarki: - W naszym instytucie każdy, kto chciał wyjechać za granicę, musiał podpisać instrukcję. Kto nie podpisał, nie wyjeżdżał. Wszyscy wiedzieli, że takie są reguły, ale nie rozmawialiśmy ze sobą na ten temat. To była sprawa dość kłopotliwa i swoista cena za to, że można było zdobywać wiedzę, rozwijać się. Mnie się udało z tego wyłgać i nic nie podpisałem. Pewnie dlatego, że nie wyjeżdżałem nigdy na żaden dłuższy staż naukowy.
Edit: Vimes wspomniał Baumana, więc linkuje ciekawy tekst Płużańskiego o tej postaci: http://historia.wp.pl/title,Zygmunt-Bau ... aid=113e0c
Ostatnio zmieniony 27 listopada 2014, 11:57 przez Karowiew, łącznie zmieniany 1 raz.
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- Ouh_yeah
- Qualità Juventino

- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
- Posty: 5059
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
W dzisiejszych czasach nawet jak ktoś jest nagrany, jak ewidentnie kręci lody, to się może z tego wyłgać, więc nic dziwnego, że wszystkie te podpisy i teczki są podważane.
Standardowy ciąg przyczynowo skutkowy w tych sprawach zazwyczaj wygląda bardzo podobnie:
"ja nie współpracowałem i niczego nie podpisywałem, takie insynuacje są żałosne"
- opublikowanie podpisanych dokumentów
"podpisałem, ale w żaden sposób nie współpracowałem, te oskarżenia są śmieszne"
- dotarcie do notatek, które wskazują inaczej
"współpracowałem, ale nieszkodliwie, takie były czasy"
czasem jeszcze dochodzą kolejne etapy "jestem już stary, odpokutowałem, społeczeństwo mnie potępiło, moje życie było koszmarem, historia mnie osądzi"
Standardowy ciąg przyczynowo skutkowy w tych sprawach zazwyczaj wygląda bardzo podobnie:
"ja nie współpracowałem i niczego nie podpisywałem, takie insynuacje są żałosne"
- opublikowanie podpisanych dokumentów
"podpisałem, ale w żaden sposób nie współpracowałem, te oskarżenia są śmieszne"
- dotarcie do notatek, które wskazują inaczej
"współpracowałem, ale nieszkodliwie, takie były czasy"
czasem jeszcze dochodzą kolejne etapy "jestem już stary, odpokutowałem, społeczeństwo mnie potępiło, moje życie było koszmarem, historia mnie osądzi"

