Polityka
- Azrael
- Juventino

- Rejestracja: 15 marca 2008
- Posty: 977
- Rejestracja: 15 marca 2008
Ech... samo skojarzenie pojęć "seksuologia" oraz "socjologia" powoduje, że pojawia się w moim umyśle czerwona lampka ostrzegawcza. W ogólne jestem zdania, że ludzi uprawiających tzw. "seksuologię społeczną" nie powinno się nazywać seksuologami. Z nauką jako taką to ma niewiele wspólnego. Zresztą w tym kraju "psychologiem" jak i "seksuologiem" może być prawie każdy, bo w tych dziedzinach nie ma prawie żadnych regulacji, co zresztą dobitnie pokazywał przykład sprzed lat pewnego znanego seksuologa - profesora bodaj z Poznania (jeśli mnie pamięć nie myli) oraz afera jaka wtedy wybuchła, ostatecznie mająca swój koniec na sali sądowej.Makiavel pisze:Azrael Rozumiem, że podobnie jak LordJuve również jesteś wybitnym naukowcem - seksuologiem, socjologiem lub specjalistą w zakresie badań naukowych i orzekasz to z mocy swojego autorytetu?
Pozdrawiam!
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Dziś problemy badawcze często mają charakter interdyscyplinarny. Nie znam się na seksuologii ale potrafię sobie wyobrazić, że jest w tej nauce miejsce i dla medycyny, i psychologii i socjologii zapewne też. Ale ja zwracałem uwagę na coś innego. Na to czy Ty naprawdę uważasz, że jesteś lepszym naukowcem od prof. Izdebskiego?
Zostać profesorem belwederskim nie jest łatwo, a tutaj słyszę wypowiedzi w kpiącym tonie, jakby wypowiadali się ludzie, którzy lepiej się znają na rzeczy od niego.
PS. Słyszałem, że nasi coroczni piechurzy ustanowili nową świecką tradycję: z braku lewaków i pedałów do bicia bili rowery i siebie nawzajem :-)
Zostać profesorem belwederskim nie jest łatwo, a tutaj słyszę wypowiedzi w kpiącym tonie, jakby wypowiadali się ludzie, którzy lepiej się znają na rzeczy od niego.
PS. Słyszałem, że nasi coroczni piechurzy ustanowili nową świecką tradycję: z braku lewaków i pedałów do bicia bili rowery i siebie nawzajem :-)
- Railis
- Qualità Juventino

- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
To jest typowy algorytm Makiavela, najpierw mówi swój argument. Po tym jak się okazuje, że ten argument sam w sobie nie wystarczy podbija go, dodając coraz to nowsze zawężenia go, czasami podważając tym samym swój poprzedni argument, w międzyczasie rzucając dowody przez wyższą instancję, typu "wy się nie znacie", bądź "zapytałem ekspertów".LordJuve pisze:Nieco wcześniej:Makiavel pisze: Bądźmy poważni, "Fakt" to brukowiec a "Gość Niedzielny" to pismo katolickie sprzedawane przed kościołami, wydawane przez kurię w Katowicach. Naprawdę uważasz, że to dobre adresy?
To więc jak? Twoja logika jest zaiste żelazna, a wyobrażenie świata nader infantylne.Makiavel pisze: Ja wiem dlaczego mają największy nakład. Bo to są najlepsze gazety, z dziennikarzami na poziomie.
A tak z innej strony, to sławne zdjęcie:

Sam osobiście widziałem tego kolegę z opaską na ramieniu z lewej strony,
zakuwającego później kogoś z Policjantami. Dosłownie co roku maskarada w podobnym stylu. Innych "podwójnych" agentów również przynajmniej kilku, podczas blokady na moście.
Makiavelu, czy nie uważasz, że takiego typu prowokacje (kopanie w twarz, prowokowanie bezpośrednią przemocą) to przekroczenie jakichś tam zasad policji, czy tym razem też jest to uzasadnione. Fajnie by było jakbyś popytał ekspertów ds marszów i zgromadzeń, generalnie ludzi, którzy się znają.
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Niestety, taka tania erystyka prowadzi do jednego: niemożności prowadzenia owocnej dyskusji.Railis pisze:To jest typowy algorytm Makiavela, najpierw mówi swój argument. Po tym jak się okazuje, że ten argument sam w sobie nie wystarczy podbija go, dodając coraz to nowsze zawężenia go, czasami podważając tym samym swój poprzedni argument, w międzyczasie rzucając dowody przez wyższą instancję, typu "wy się nie znacie", bądź "zapytałem ekspertów".LordJuve pisze:Nieco wcześniej:Makiavel pisze: Bądźmy poważni, "Fakt" to brukowiec a "Gość Niedzielny" to pismo katolickie sprzedawane przed kościołami, wydawane przez kurię w Katowicach. Naprawdę uważasz, że to dobre adresy?
To więc jak? Twoja logika jest zaiste żelazna, a wyobrażenie świata nader infantylne.Makiavel pisze: Ja wiem dlaczego mają największy nakład. Bo to są najlepsze gazety, z dziennikarzami na poziomie.
Jeśli w Polsce mamy takich doktorantów, to ja chyba z tego doktoratu jednak zrezygnuję.
- Lucas87
- Juventino

- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 1937
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
No faktycznie można dyskutować na poważnie z tym osobnikiem. Jak już się nie ma żadnych argumentów, można i w taki sposób komuś pocisnąć. A ja się spytam inaczej. Skoro mający tytuł profesora - Niesiołowski bredzi o mirabelkach i szczawiu, albo obraża każdego, kto nie jest za PO, to oznacza, że ani ja, ani nikt inny kto nie ma tytułu profesora - nie ma prawa mu się sprzeciwić? Albo skoro niejaka Pani Płatek, również chlubiąca się tytułem profesorskim - publicznie oznajmia, że ze związków jednopłciowych - rodzi się więcej dzieci, to ja również nie mam prawa do wyśmiania jej teorii - ponieważ sam nie jestem profesorem? Jeśli ktoś pieprzy takie bzdury, to rzeczywiście najistotniejsze jest, czy krytykująca go osoba, ma wykształcenie podstawowe, czy doktorat. No brawo. Takie jest właśnie podejście, zarówno dzisiejszych ludzi władzy, jak również tzw. naukowców, czy celebrytów, grających z nimi do jednej bramki. To tak się liczą ze zdaniem ludzi niezamożnych, chorych, słabych, przeciętnych itd.Makiavel pisze:Azrael Rozumiem, że podobnie jak LordJuve również jesteś wybitnym naukowcem - seksuologiem, socjologiem lub specjalistą w zakresie badań naukowych i orzekasz to z mocy swojego autorytetu?
A ja Ci powiem, że z najbliższych osób w moim życiu - nikt nie ma studiów, a większość ma tylko podstawowe lub zawodowe wykształcenie. I ja jestem z nich niesamowicie dumny i powiem więcej - Gdyby nie oni, mnie dawno nie byłoby na tym świecie (bo każdy z nich, zrobił dla mnie bardzo dużo). Tobie - coś podobnego pewnie, nigdy przez gardło by nie przeszło - Wielki Panie Naukowcu.
Podajesz przykład Lisa, który rzekomo pierwszy ujawnił pijanego Kwacha, kiedyś tam. Ten skandal był bezdyskusyjny i rzeczą do przewidzenia było, że wszyscy będą to pokazywali. Jedni go usprawiedliwiali, drudzy ganili, lecz temat musiał podjąć każdy, bo chyba nie codziennie, trafia się pijany Prezydent Polski nad grobami oficerów. Więc jakie znaczenie ma fakt, kto akurat w tym przypadku - zrobił to pierwszy? A czy Kwaśniewski poniósł jakiekolwiek konsekwencje, swoich postępków? Czy w USA - Obama mógłby sobie olać komisje śledczą, i bredzić coś o tańcach i śpiewach? Może jeszcze Nixon też tak powiedział?
Po drugie; Co takiego wynikło z ujawnienia afery Rywina? Komu spadł łeb, z tzw. grupy trzymającej władze? Kogo ukarali, oprócz Rywina? Poza Ziobrą i Rokitą, reszta tej komisji była kabaretem, natomiast każda kolejna tzw. komisja - była jeszcze słabsza. I co jeszcze? To ja mam się cieszyć, że Pospieszalskiego jeszcze nie otruli? To jest Twoim zdaniem sukces, rzekomo w wolnej Polsce? Czy może rozmawiamy o Rosji i o Putinie?
Do moich linków (pierwszych lepszych z brzegu, bo takich można by wygrzebać setki, jeśli nie tysiące), dotyczących traktowania dziennikarzy opozycyjnych - nie odniosłeś się wcale, bo po co? A dotyczyły one zarówno wykrycia dużej afery, jak również bzdur, w jakie zabawiają się, na koszt podatników - Twoi idole, Michnik z Niesiołowskim.
To w końcu jak jest z tym zakładaniem gazet? Każdy może założyć, czy tylko ten, który ma jakiś spory kapitał? Jak piszesz o różach i bratkach, albo o modzie i urodzie, to chyba trudno, żeby Ci władza weszła z butami, bo oni mają to daleko w dupie. Natomiast jeśli zaczniesz pisać, cokolwiek przeciwko "obozowi miłości" i ich jedynej, słusznej ideologii - wówczas efekty mamy takie, jakie ukazałem w swoim poprzednim poście.
Zdarzył się również taki kwiatek, tutaj mamy prawdziwy popis w wykonaniu - naszego wymiaru sprawiedliwości.
http://www.fronda.pl/a/dorota-kania-dla ... 41264.html
===================================================
A tymczasem TVP Info stara się wykazać, jak to bardzo niby straż marszu - współpracowała w dniu wczorajszym ,razem z chuliganami.
- Railis
- Qualità Juventino

- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
Orzeka się na mocy badań, bądź argumentów, nigdy na mocy autorytetu. Jeżeli ktoś gada bzdury, niezależnie od tytułu, gada bzdury. Te bzdury nie są nigdy jakoś lepiej ubarwione, kiedy ma się przedrostek "prof.".Makiavel pisze:Azrael Rozumiem, że podobnie jak LordJuve również jesteś wybitnym naukowcem - seksuologiem, socjologiem lub specjalistą w zakresie badań naukowych i orzekasz to z mocy swojego autorytetu?
Ogólnie z mojego doświadczenia doktoranci w większości mają ten etap, kiedy to najbardziej szasta się tytułami i zbija się dyskusję na mocy "jesteś za głupi".
Kiedyś podczas jednego z paneli dyskusyjnych na temat bioetyki, kiedy zarzucono pewnemu księdzu, że gada bzdury (a nie gadał), a do tego nie ma żadnego tytułu (to właśnie też był doktorant). Prof. Vetulani, także biorący udział w panelu, bardzo pięknie skomentował ten zarzut, że jeżeli do poparcia swojego argumentu potrzebuje wyciągać tytuły, to widocznie musi poprawić argumenty.
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Ja po prostu przywykłem do dyskutowania z poważnymi ludźmi i w poważny sposób. Jak rozmawiamy o gazetach, to zakładam, że każdy widzi różnicę między GW, Rzepą, Dziennikiem Gazetą Prawną czy nawet GPC a Faktem, Super Expressem czy innymi typowymi brukowcami. Jeśli Wy tej różnicy nie widzicie, to ja wytłumaczę, łopatologicznie: W Wyborczej czy Rzepie nie ma nagiej pani na ostatniej stronie, ich dziennikarze nie jeżdżą za celebrytami i nie robią im fotek z ukrycia albo na ustawkach, nie ma zdjęć Waśniewskiej w bikini na koniu ani tym podobnych pikantnych historyjek. Zupełnie inny segment, inny target.
Idąc tym tropem to Gość Niedzielny ma 5 razy niższy nakład niż TeleTydzień (a przynajmniej miał taki parę lat temu). Tylko, że bez sensu jest rozpatrywać te tytuły w jednej kategorii.
A teraz porównajmy Politykę, Newsweek, Wprost do Gościa Niedzielnego. Jak się Wam zdaje w ilu sklepikach parafialnych można kupić Politykę? Ilu sprzedawców Newsweeka spotkamy pod kościołami w niedzielę? Ile mszy świętych w Polsce kończy się słowami "zachęcamy do nabywania gazety Wprost" analogicznie do "zachęcamy do nabywania prasy katolickiej, dziś przed kościołem dostępny jest nowy numer Gościa Niedzielnego"? Który z trzech pierwszych tytułów sprzedawany jest bezpośrednio do grupy docelowej za namową osoby/osób występujących jako "pasterze dusz" nabywców?
Gazeta Wyborcza wygrywa konkurencję z dziennikami o podobnych charakterze i rodzaju treści. To samo dzieje się z Polityką wśród tygodników. Nakład obu tytułów zależny jest od poziomu treści, doboru tych treści co nierozerwalnie wiąże się z jakością dziennikarzy w nich pracujących. Jeśli będziemy dyskutować nad literaturą i wyższością Dostojewskiego nad Proustem i Hesse a za kryterium przyjmiemy sprzedaż najpopularniejszej z książek danego autora to zwycięzcą nie będzie ani Rowling z "Harrym Potterem" ani Bóg za "Biblię". Z tego samego powodu, co w przypadku Faktu i Wyborczej, oraz Polityki i Gościa Niedzielnego
Teraz w kwestii tytułów. Ja się tylko zapytałem czy ludzie, którzy twierdzą, że Izdebski formułuje wnioski nienaukowe, na poziomie 2. roku studiów, nie potrafi przeprowadzić badania naukowego, etc., twierdzą to ze względu na to, że każdy z nich jest w tej sprawie ekspertem. Ekspertami od tego typu spraw są ludzie, którzy mają na swoim koncie publikacje w prestiżowych tytułach, wysoki H-index czy impact factor, sami przeprowadzają badania naukowe i mają w tym duże doświadczenie. Ponadto wnioskuje, że Centralna Komisja do spraw Stopni i Tytułów przyznawała takowe panu Izdebskiemu uznając, że potrafi on przeprowadzać badania naukowe i formułować wnioski. W tej radzie zasiadali i wciąż zasiadają także ludzie z mojej uczelni, o których wiem, że nieco się na tym znają i mają doświadczenie. Stąd moje zdziwienie i pytanie czy ludzie, którzy z taką łatwością łajają pana profesora robią to dlatego, że są w tej kwestii lepsi od niego czy może dlatego, że tak im się wydaje
@Lucas87 gdybym miał punkt po punkcie odpowiadać na każde Twoje zdanie i każde zdanie reszty to nic innego cały dzień bym nie robił. Nie chce Cie obrażać ale w jakim świetle stawia Cie pytanie o to czy trzeba mieć dużo pieniędzy by założyć sobie gazetę? To chyba oczywiste. To taki truizm, że nie wspominałbym o tym w rozmowie z szóstoklasistą. Otóż informuje Cie, że w wolnym, demokratycznym państwie o gospodarce wolnorynkowej trzeba mieć pieniądze na założenie gazety, tak samo, jak kiosku z gazetami i drukarni gazet. Pisząc, że może zrobić to każdy miałem, oczywiście, na myśli to, że każdy ma do tego prawo. Gdyby, jak twierdzisz, władza zabijała niezależnych dziennikarzy i tępiła wolność słowa to chcąc założyć opozycyjną z założenia gazetę miałbyś problem inny niż oczywisty - skąd wziąć pieniądze na biznes.
@Railis A jakie są Twoje doświadczenia?
Mamy spór: z jednej strony jest P.A. Samuelson z drugiej pan X po podstawówce. Tematem sporu jest czy wraz z obniżeniem ceny towaru rośnie jego ilość nabywana. Pan X twierdzi, że nie, Samuelson, znając prawo popytu, że tak. Pan X nie przyjmuje argumentu o istnieniu jakiegoś tam prawa popytu bo skąd wiadomo, że pan Samuelson sobie go nie wymyślił na poczekaniu? Rozumiem, że osoby postronne, które akurat też nie znają prawa popytu, ale wiedzą, że Samueslon jest ekonomicznym "noblistą" i autorem bodaj najlepszego podręcznika do ekonomii w historii, a pan X jest po podstawówce, nie mają prawa mieć pewności, że Samueslon ma rację, do czasu, kiedy poda im dane potwierdzające, że tak jest? Nie zadziała tu moc autorytetu?
Albo inny przykład. Kołakowski twierdzi, że autorem przypowieści o jaskini jest Platon, pan Y, student socjologi, że Diogenes z Synopy. Przyjmiesz na wiarę słowa Kołakowskiego czy będziesz miał wątpliwości? Autorytet Kołakowskiego ma znaczenie czy nie?
LordJuve i Azrael orzekli, że badania Izdebskiego są do niczego. Mamy więc profesora z jednej strony i ich z drugiej strony. Zdanie vs zdanie (zakładam, że Izdebski nie uważa, że jego badania są do luftu), bo argumentu udowodniającego mi to, że te badania są do niczego nie usłyszałem. W takiej sytuacji nie gra roli tytuł i autorytet? Nie jest to zobrazowanie powiedzenia "sus Minervam docet"?
Idąc tym tropem to Gość Niedzielny ma 5 razy niższy nakład niż TeleTydzień (a przynajmniej miał taki parę lat temu). Tylko, że bez sensu jest rozpatrywać te tytuły w jednej kategorii.
A teraz porównajmy Politykę, Newsweek, Wprost do Gościa Niedzielnego. Jak się Wam zdaje w ilu sklepikach parafialnych można kupić Politykę? Ilu sprzedawców Newsweeka spotkamy pod kościołami w niedzielę? Ile mszy świętych w Polsce kończy się słowami "zachęcamy do nabywania gazety Wprost" analogicznie do "zachęcamy do nabywania prasy katolickiej, dziś przed kościołem dostępny jest nowy numer Gościa Niedzielnego"? Który z trzech pierwszych tytułów sprzedawany jest bezpośrednio do grupy docelowej za namową osoby/osób występujących jako "pasterze dusz" nabywców?
Gazeta Wyborcza wygrywa konkurencję z dziennikami o podobnych charakterze i rodzaju treści. To samo dzieje się z Polityką wśród tygodników. Nakład obu tytułów zależny jest od poziomu treści, doboru tych treści co nierozerwalnie wiąże się z jakością dziennikarzy w nich pracujących. Jeśli będziemy dyskutować nad literaturą i wyższością Dostojewskiego nad Proustem i Hesse a za kryterium przyjmiemy sprzedaż najpopularniejszej z książek danego autora to zwycięzcą nie będzie ani Rowling z "Harrym Potterem" ani Bóg za "Biblię". Z tego samego powodu, co w przypadku Faktu i Wyborczej, oraz Polityki i Gościa Niedzielnego
Teraz w kwestii tytułów. Ja się tylko zapytałem czy ludzie, którzy twierdzą, że Izdebski formułuje wnioski nienaukowe, na poziomie 2. roku studiów, nie potrafi przeprowadzić badania naukowego, etc., twierdzą to ze względu na to, że każdy z nich jest w tej sprawie ekspertem. Ekspertami od tego typu spraw są ludzie, którzy mają na swoim koncie publikacje w prestiżowych tytułach, wysoki H-index czy impact factor, sami przeprowadzają badania naukowe i mają w tym duże doświadczenie. Ponadto wnioskuje, że Centralna Komisja do spraw Stopni i Tytułów przyznawała takowe panu Izdebskiemu uznając, że potrafi on przeprowadzać badania naukowe i formułować wnioski. W tej radzie zasiadali i wciąż zasiadają także ludzie z mojej uczelni, o których wiem, że nieco się na tym znają i mają doświadczenie. Stąd moje zdziwienie i pytanie czy ludzie, którzy z taką łatwością łajają pana profesora robią to dlatego, że są w tej kwestii lepsi od niego czy może dlatego, że tak im się wydaje
@Lucas87 gdybym miał punkt po punkcie odpowiadać na każde Twoje zdanie i każde zdanie reszty to nic innego cały dzień bym nie robił. Nie chce Cie obrażać ale w jakim świetle stawia Cie pytanie o to czy trzeba mieć dużo pieniędzy by założyć sobie gazetę? To chyba oczywiste. To taki truizm, że nie wspominałbym o tym w rozmowie z szóstoklasistą. Otóż informuje Cie, że w wolnym, demokratycznym państwie o gospodarce wolnorynkowej trzeba mieć pieniądze na założenie gazety, tak samo, jak kiosku z gazetami i drukarni gazet. Pisząc, że może zrobić to każdy miałem, oczywiście, na myśli to, że każdy ma do tego prawo. Gdyby, jak twierdzisz, władza zabijała niezależnych dziennikarzy i tępiła wolność słowa to chcąc założyć opozycyjną z założenia gazetę miałbyś problem inny niż oczywisty - skąd wziąć pieniądze na biznes.
@Railis A jakie są Twoje doświadczenia?
Mamy spór: z jednej strony jest P.A. Samuelson z drugiej pan X po podstawówce. Tematem sporu jest czy wraz z obniżeniem ceny towaru rośnie jego ilość nabywana. Pan X twierdzi, że nie, Samuelson, znając prawo popytu, że tak. Pan X nie przyjmuje argumentu o istnieniu jakiegoś tam prawa popytu bo skąd wiadomo, że pan Samuelson sobie go nie wymyślił na poczekaniu? Rozumiem, że osoby postronne, które akurat też nie znają prawa popytu, ale wiedzą, że Samueslon jest ekonomicznym "noblistą" i autorem bodaj najlepszego podręcznika do ekonomii w historii, a pan X jest po podstawówce, nie mają prawa mieć pewności, że Samueslon ma rację, do czasu, kiedy poda im dane potwierdzające, że tak jest? Nie zadziała tu moc autorytetu?
Albo inny przykład. Kołakowski twierdzi, że autorem przypowieści o jaskini jest Platon, pan Y, student socjologi, że Diogenes z Synopy. Przyjmiesz na wiarę słowa Kołakowskiego czy będziesz miał wątpliwości? Autorytet Kołakowskiego ma znaczenie czy nie?
LordJuve i Azrael orzekli, że badania Izdebskiego są do niczego. Mamy więc profesora z jednej strony i ich z drugiej strony. Zdanie vs zdanie (zakładam, że Izdebski nie uważa, że jego badania są do luftu), bo argumentu udowodniającego mi to, że te badania są do niczego nie usłyszałem. W takiej sytuacji nie gra roli tytuł i autorytet? Nie jest to zobrazowanie powiedzenia "sus Minervam docet"?
Ostatnio zmieniony 12 listopada 2014, 12:27 przez Makiavel, łącznie zmieniany 2 razy.
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
:lol:Makiavel pisze:Ja po prostu przywykłem do dyskutowania z poważnymi ludźmi i w poważny sposób.
Są do niczego bo:Makiavel pisze: LordJuve i Azrael orzekli, że badania Izdebskiego są do niczego. Mamy więc profesora z jednej strony i ich z drugiej strony. Zdanie vs zdanie (zakładam, że Izdebski nie uważa, że jego badania są do luftu), bo argumentu udowodniającego mi to, że te badania są do niczego nie usłyszałem. W takiej sytuacji nie gra roli tytuł i autorytet? Nie jest to zobrazowanie powiedzenia "sus Minervam docet"?
a) nie wnoszą niczego nowego do dorobku naukowego (w socjologii religii od dawna wiadomo, jaki charakter ma polski katolicyzm, a politologia dość dużo oferuje w temacie reprezentatywności parti politycznych),
b) wnioski, które z nich płyną, nie mają żadnego zastosowania w dyskursie naukowym (co nam z wiedzy na temat DEKLAROWANYCH długości penisa),
c) natomiast w dyskursie pozanaukowym, badania te mogą stać się narzędziem walki ideologicznej, co z resztą niektóre media zaczęły robić w sposób mniej lub bardziej subtelny.
- Michael900
- Juventino

- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
Seks tak jak większość dziedzin życia dzieli się na dwa aspekty - typowo techniczną(biologiczną) i kulturową( a więc również m.in. socjologiczną) część. Człowiek mówiący o socjologii seksu czy kulturze seksu jest tylko wyłącznie socjologiem albo tylko i wyłącznie kulturoznawcą - takim trochę historykiem który lubi opowiadać. Ma to mało wspólnego z samym aktem seksu jako takim i oczywiście nie ma nic wspólnego z seksuologią rozumianą jako nauka.Azrael pisze:Ech... samo skojarzenie pojęć "seksuologia" oraz "socjologia" powoduje, że pojawia się w moim umyśle czerwona lampka ostrzegawcza. W ogólne jestem zdania, że ludzi uprawiających tzw. "seksuologię społeczną" nie powinno się nazywać seksuologami. Z nauką jako taką to ma niewiele wspólnego. Zresztą w tym kraju "psychologiem" jak i "seksuologiem" może być prawie każdy, bo w tych dziedzinach nie ma prawie żadnych regulacji, co zresztą dobitnie pokazywał przykład sprzed lat pewnego znanego seksuologa - profesora bodaj z Poznania (jeśli mnie pamięć nie myli) oraz afera jaka wtedy wybuchła, ostatecznie mająca swój koniec na sali sądowej.Makiavel pisze:Azrael Rozumiem, że podobnie jak LordJuve również jesteś wybitnym naukowcem - seksuologiem, socjologiem lub specjalistą w zakresie badań naukowych i orzekasz to z mocy swojego autorytetu?
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Do tego momentu masz 100% rację.Michael900 pisze: Seks tak jak większość dziedzin życia dzieli się na dwa aspekty - typowo techniczną(biologiczną) i kulturową( a więc również m.in. socjologiczną) część.
Natomiast tutaj zaczynasz bredzić.Michael900 pisze: Człowiek mówiący o socjologii seksu czy kulturze seksu jest tylko wyłącznie socjologiem albo tylko i wyłącznie kulturoznawcą - takim trochę historykiem który lubi opowiadać. Ma to mało wspólnego z samym aktem seksu jako takim i oczywiście nie ma nic wspólnego z seksuologią rozumianą jako nauka.
Praktyki czy zwyczaje seksualne, są zmienne przestrzennie i czasowo. Oczywiście wpływają one - w mniejszym lub większym stopniu - na akt seksualny.
Gdybyś był kobietą i żył mw. na obszarze Afryki, to najpewniej zostałbyś obrzezany. Gdybyś był arabką, to raczej Twoje życie seksualne wyglądałoby inaczej, niż skandynawskiej feministki.
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Makiavelu, ależ Ty fetyszyzujesz tytuły naukowe. Akurat to, że ktoś ma dużo literek przed nazwiskiem wcale nie znaczy, że nie może zrobić czy zbadać czegoś głupiego. Słyszałeś o Ignoblach? W tym roku na przykład w dziedzinie biologii przyznano tę nagrodę naukowcom z Czech i Niemiec za odkrycie, że psy podczas oddawania moczu lub kału ustawiają się zgodnie z liniami wyznaczanymi przez pole magnetyczne Ziemi, w dziedzinie fizyki Japończykom, którzy zbadali tarcie między skórką banana a podłożem i skórką banana i podeszwą buta, świeżo upieczonych rodziców oprócz narodzin potomka powinien również ucieszyć fakt, że zawartość jego pieluchy ma praktyczne wykorzystanie, bo jak udowodnili naukowcy bakterie kwasu mlekowego izolowane z odchodów niemowląt mogą być użyte jako probiotyki potrzebne do produkcji kiełbasy. Chociaż moim faworytem pozostaje wcześniejsza nagroda dla naukowców z Uniwersytetu w Sztokholmie, którzy odkryli, że kurczaki wolą pięknych ludzi. Wszyscy ci naukowcy mają dyplomy z dobrych uczelni i jak widać prowadzą bardzo interesujące badania.
O badanich Izdebskiego się nie wypowiadam, być może dobrze oddają obraz rzeczywistości, bo jak głosi mądrość ludowa w Polsce lewica generuje afery gospodarcze, a prawica obyczajowe. Jednak chyba należałoby go zapytać jaką wartość badawczą ma odnoszenie preferencji partyjnych w danym momencie czasu, czyli konkretnym dniu, w którym przeprowadzono ankietę do takich rzeczy jak przykładowo liczba partnerów. Preferencje partyjne czy szerzej mówiąc poglądy polityczne mogą się zmieniać w trakcie życia i jako 20-latek można być liberałem, a jako 40-latek konserwatystą lub na odwrót. W młodości można mieć dużo partnerek i popierać partie liberalne, a w późniejszym wieku być wzorowym małżonkiem i stawiać na partie konserwatywne, w konsekwencji ankietowany może zgodnie z prawdą podać dużą liczbę partnerek z przeszłości i aktualnie być wyborcą konserwatywnej partii lub odwrotnie. Wystarczy spojrzeć na Palikota, który nawet w dojrzałym wieku ma poglądy polityczne zmienne jak chorągiewka na wietrze i na elektorat jego partii, który pojawił się nagle i równie nagle zniknął jak pokazują sondaże. W jaki sposób możliwość zmiany poglądów i preferencji politycznych w trakcie życia została uwzględniona w badaniu? Kolejna sprawa to liczba uzyskanych odpowiedzi na poszczególne pytania, Izdebski mówi, że choć w badaniu wzięło udział 1500 mężczyzn to tylko 300 odpowiedziało na pytanie o długość penisa i dodaje, że wyborcy PiS robili to "dużo mniej chętnie niż inni". W jaki sposób odbiło się to na wynikach? Kolejna kwestia, skoro zaciekawiło go jaką długość deklarują wyborcy poszczególnych partii płci męskiej to czy zbadał występowanie podobnego zjawiska wśród kobiet i przykładowo zapytał je o wielkość piersi, czy kobiety popierające partie konserwatywne deklarowały, że mają większe? Kto wie, może jakby opublikował to badanie po angielsku Polska wzbogaciłaby się o laureata Ignobla
.
Trudno też zgodzić się z wnioskami jakie on z tego wyciąga, bo fakt, że ktoś coś robi nie oznacza, że uważa swoje postępowanie za dobre czy godne naśladowania. Kościół to wspólnota grzeszników, świętych jest niewielu.
Azrael z wrodzonej skromności nie wspomniał, że jest praktykującym lekarzem, więc go w tym wyręczę.
W temacie Marszu Niepodległości: "Policyjny negocjator: działania policji to albo poważny błąd, albo celowe zaniechanie".
O badanich Izdebskiego się nie wypowiadam, być może dobrze oddają obraz rzeczywistości, bo jak głosi mądrość ludowa w Polsce lewica generuje afery gospodarcze, a prawica obyczajowe. Jednak chyba należałoby go zapytać jaką wartość badawczą ma odnoszenie preferencji partyjnych w danym momencie czasu, czyli konkretnym dniu, w którym przeprowadzono ankietę do takich rzeczy jak przykładowo liczba partnerów. Preferencje partyjne czy szerzej mówiąc poglądy polityczne mogą się zmieniać w trakcie życia i jako 20-latek można być liberałem, a jako 40-latek konserwatystą lub na odwrót. W młodości można mieć dużo partnerek i popierać partie liberalne, a w późniejszym wieku być wzorowym małżonkiem i stawiać na partie konserwatywne, w konsekwencji ankietowany może zgodnie z prawdą podać dużą liczbę partnerek z przeszłości i aktualnie być wyborcą konserwatywnej partii lub odwrotnie. Wystarczy spojrzeć na Palikota, który nawet w dojrzałym wieku ma poglądy polityczne zmienne jak chorągiewka na wietrze i na elektorat jego partii, który pojawił się nagle i równie nagle zniknął jak pokazują sondaże. W jaki sposób możliwość zmiany poglądów i preferencji politycznych w trakcie życia została uwzględniona w badaniu? Kolejna sprawa to liczba uzyskanych odpowiedzi na poszczególne pytania, Izdebski mówi, że choć w badaniu wzięło udział 1500 mężczyzn to tylko 300 odpowiedziało na pytanie o długość penisa i dodaje, że wyborcy PiS robili to "dużo mniej chętnie niż inni". W jaki sposób odbiło się to na wynikach? Kolejna kwestia, skoro zaciekawiło go jaką długość deklarują wyborcy poszczególnych partii płci męskiej to czy zbadał występowanie podobnego zjawiska wśród kobiet i przykładowo zapytał je o wielkość piersi, czy kobiety popierające partie konserwatywne deklarowały, że mają większe? Kto wie, może jakby opublikował to badanie po angielsku Polska wzbogaciłaby się o laureata Ignobla
Trudno też zgodzić się z wnioskami jakie on z tego wyciąga, bo fakt, że ktoś coś robi nie oznacza, że uważa swoje postępowanie za dobre czy godne naśladowania. Kościół to wspólnota grzeszników, świętych jest niewielu.
Azrael z wrodzonej skromności nie wspomniał, że jest praktykującym lekarzem, więc go w tym wyręczę.
W temacie Marszu Niepodległości: "Policyjny negocjator: działania policji to albo poważny błąd, albo celowe zaniechanie".
- Michael900
- Juventino

- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
Nie powiedziałeś mi nic nowego co by mnie zaskoczyło. Aspekty czysto biologiczne seksu przenikają się wzajemnie z kulturą. Wiadomym jest, że każdy student seksuologii będzie miał oprócz przedmiotów medycznych czy psychologicznych również te związane z kulturą i historią seksu prowadzonych przez nauczycieli akademickich zajmujących się kulturoznawstwem bo musi on spojrzeć na to holistycznie. Z kolei Kulturoznawca jeśli będzie chciał może stać się specjalistą od kultury seksu i badać ją - i tutaj raczej medycyny ma mało, bo ciało człowieka na całej ziemi jest raczej takie samo.LordJuve pisze:Praktyki czy zwyczaje seksualne, są zmienne przestrzennie i czasowo. Oczywiście wpływają one - w mniejszym lub większym stopniu - na akt seksualny.Michael900 pisze: Człowiek mówiący o socjologii seksu czy kulturze seksu jest tylko wyłącznie socjologiem albo tylko i wyłącznie kulturoznawcą - takim trochę historykiem który lubi opowiadać. Ma to mało wspólnego z samym aktem seksu jako takim i oczywiście nie ma nic wspólnego z seksuologią rozumianą jako nauka.
Gdybyś był kobietą i żył mw. na obszarze Afryki, to najpewniej zostałbyś obrzezany. Gdybyś był arabką, to raczej Twoje życie seksualne wyglądałoby inaczej, niż skandynawskiej feministki.
W końcu kultura wpływa na zwyczaje seksualne, ale nie na zdrowie psychiczne i fizyczne organizmu. Z kolei zdrowie psychiczne i fizyczne organizmu wpływa na zwyczaje seksualne.
- Lucas87
- Juventino

- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 1937
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
Makiavel pisze:@Lucas87 gdybym miał punkt po punkcie odpowiadać na każde Twoje zdanie i każde zdanie reszty to nic innego cały dzień bym nie robił. Nie chce Cie obrażać ale w jakim świetle stawia Cie pytanie o to czy trzeba mieć dużo pieniędzy by założyć sobie gazetę? [...]
Z innej beczki: http://niezalezna.pl/61336-starcie-prem ... zkodowanie
I proszę bardzo....W jaki sposób, może rozmawiać z Putinem - Premier kraju, który przecież, przez wiele lat, był pod oficjalnym zwierzchnictwem innego mocarstwa. :!:
edit:
Niby Australia wywalczyła swoją niepodległość, dopiero w 1942 roku, ale Putler im może nagwizdać, ponieważ nawet nie musimy się o nic zakładać, że reakcja świata na ewentualną napaść kogokolwiek na kangurów, byłaby z całą pewnością silniejsza, niż w przypadku agresji na Polskę. Zresztą, nic mi o tym nie wiadomo, aby jakiekolwiek ziemie należące do Australii - były kiedykolwiek w posiadaniu rosyjskimMichael900 pisze:Tylko Australia może sobie na to pozwolić. Leży za daleko od Rosji i Putin nigdy ich nie zaatakuje - więc mogą się czuć bezpiecznie. Druga sprawa jest taka, że wymiana handlowa Rosji z Australią jest mała. Więc embargo nie uderza w Australijską gospodarkę.
a tu wiadomość już z września: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Austral ... 94027.html
Ostatnio zmieniony 12 listopada 2014, 13:25 przez Lucas87, łącznie zmieniany 2 razy.
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Powiedz to obrzezanym dziewczynkom. W sposób oczywisty środowisko, w którym żyjemy, wpływa na nasze zdrowie psychiczne czy fizyczne. Dla człowieka, istoty społecznej, ważny jest nie tylko aspekt biologiczny, ale też kulturowy, społeczny.Michael900 pisze: W końcu kultura wpływa na zwyczaje seksualne, ale nie na zdrowie psychiczne i fizyczne organizmu. Z kolei zdrowie psychiczne i fizyczne organizmu wpływa na zwyczaje seksualne.
Oczywiście, aspekty fizyczne nie różnicują ludzi w sposób znaczący, natomiast różni nas właśnie pozycja w owej społeczno-kulturowej układance.
Co powiesz o zdrowiu psychicznym i fizycznym obezanych kobiet czy Baczczebazi w Afganistanie, jak to wpływa na zdrowie młodych chłopców?
Ostatnio zmieniony 12 listopada 2014, 13:07 przez LordJuve, łącznie zmieniany 1 raz.
- Michael900
- Juventino

- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
Tylko Australia może sobie na to pozwolić. Leży za daleko od Rosji i Putin nigdy ich nie zaatakuje - więc mogą się czuć bezpiecznie. Druga sprawa jest taka, że wymiana handlowa Rosji z Australią jest mała. Więc embargo nie uderza w Australijską gospodarkę.Lucas87 pisze: Z innej beczki: http://niezalezna.pl/61336-starcie-prem ... zkodowanie
I proszę bardzo....W jaki sposób, może rozmawiać z Putinem - Premier kraju, który przecież, przez wiele lat, był pod oficjalnym zwierzchnictwem innego mocarstwa. :!:
EDIT:
No ok. Przyznaje Ci rację. Ale warto pamiętać, że to obrzezanie się dzieje na stosunkowo małej liczbie osób. Na pewno nie w Polsce i polski seksuolog na pewno o takim czymś wie, ale się tym na co dzień nie zajmuje w żadnej formie - tak więc nas ten problem nie dotyczy (No chyba, ze ktoś chce zostać bohaterem, pojechać do Afryki i próbować zmienić tam kulturę, co jest praktycznie niemożliwe w takich okolicznościach).LordJuve pisze:Powiedz to obrzezanym dziewczynkom.Michael900 pisze: W końcu kultura wpływa na zwyczaje seksualne, ale nie na zdrowie psychiczne i fizyczne organizmu. Z kolei zdrowie psychiczne i fizyczne organizmu wpływa na zwyczaje seksualne.
Nic nie powiem - takie coś jest złe, nieodpowiednie.LordJuve pisze:Co powiesz o zdrowiu psychicznym i fizycznym obezanych kobiet czy Baczczebazi w Afganistanie, jak to wpływa na zdrowie młodych chłopców?

