Co nowego w kinie?
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
@up, z całym szacunkiem, ale takie wnioski może przedstawić dziecko w gimnazjum na lekcji polskiego po przeczytaniu książki/obejrzeniu filmu. Ewentualnie Hobbita, bo to mniej górnolotna książka, właśnie dla nieletnich.
Poza tym, nie pisałem o najważniejszej pod względem fabuły postaci bo to każdy widzi i nie ma sensu nad tym gdybać. Liczy się przesłanie książki, a nie jak ktoś coś zrobił. Cały przekaz, ten ukryty i nie podawany jak na tacy słowo w słowo mieści się w postaci Sama. Czemu tak bardzo Gandalf się cieszy na wieść o tym, że z Frodem idzie Sam? poza tym w Hobbicie w pewnej scenie Gandalf mówi, że... ech, nie będę psuł zabawy, idź do kina na Hobbita
Ale nie będe tutaj przekonywać kogoś i zgrywał mądrale, dla pocieszenia powiem że nigdy nie bylem dobry z interpretacjami np. "Siódmej pieczęci" Bergmana
Poza tym, nie pisałem o najważniejszej pod względem fabuły postaci bo to każdy widzi i nie ma sensu nad tym gdybać. Liczy się przesłanie książki, a nie jak ktoś coś zrobił. Cały przekaz, ten ukryty i nie podawany jak na tacy słowo w słowo mieści się w postaci Sama. Czemu tak bardzo Gandalf się cieszy na wieść o tym, że z Frodem idzie Sam? poza tym w Hobbicie w pewnej scenie Gandalf mówi, że... ech, nie będę psuł zabawy, idź do kina na Hobbita

Ale nie będe tutaj przekonywać kogoś i zgrywał mądrale, dla pocieszenia powiem że nigdy nie bylem dobry z interpretacjami np. "Siódmej pieczęci" Bergmana

- Alfa i Omega
- Juventino
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
- Posty: 1013
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Nie załapałem na początku o co chodziło Zambrotcie z tą najważniejszą postacią, myślałem, że chodzi po prostu o główną. Chyba trochę nadinterpretujesz tego Sama. Sam jest, bo wiadomo, że w takich opasłych tomiskach krzewiących rycerskie wartości musi się znaleźć miejsce dla jakiegoś sympatycznego wzoru cnót wszelakich. Jest tak samo "ważny" jak Boromir (chyba moja ulubiona postać z trylogii), który też na końcu się przełamuje, jak Aragorn i jego droga do króla, jak kilka innych chłopa.
No nie gadaj, że po przeczytaniu "Władcy Pierścieni" (którego osobiście z 10 lat temu w rękach miałem i mogę mieć dziury w pamięci) pomyślałeś, "ale ten Sam fajny. To chyba chodzi o to, żeby być takim Samem w życiu. Będę jak Sam.", a potem zamknąłeś książkę i poszedłeś na forum wyzywać LordaJuve od <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
Tu bardziej chodziło o stworzenie pięknego, rozbudowanego świata, w którym upiększony nieco etos rycerza jest na pierwszym planie. W każdej postaci zamknęło się kilka wartości. Już nie róbmy z tego Sama ostatniej krynicy dobroci. Tam to wszystko się w powietrzu unosi na każdej kartce, sądzę. I to chyba ważniejsze niż Frodo, Sam, Faramir czy inny Theoden.
No nie gadaj, że po przeczytaniu "Władcy Pierścieni" (którego osobiście z 10 lat temu w rękach miałem i mogę mieć dziury w pamięci) pomyślałeś, "ale ten Sam fajny. To chyba chodzi o to, żeby być takim Samem w życiu. Będę jak Sam.", a potem zamknąłeś książkę i poszedłeś na forum wyzywać LordaJuve od <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>

Tu bardziej chodziło o stworzenie pięknego, rozbudowanego świata, w którym upiększony nieco etos rycerza jest na pierwszym planie. W każdej postaci zamknęło się kilka wartości. Już nie róbmy z tego Sama ostatniej krynicy dobroci. Tam to wszystko się w powietrzu unosi na każdej kartce, sądzę. I to chyba ważniejsze niż Frodo, Sam, Faramir czy inny Theoden.
- Ouh_yeah
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
- Posty: 5059
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
Nigdy nie twierdziłem, że trzeba skończyć filmoznawstwo na wyższej szkole filmowej im. Barbary Białowąs, żeby zinterpretować Władcę Pierścieni 8) choć ekranizacje Jacksona faktycznie przypadły jakoś na moje gimnazjum (pamiętam głębokie rozkminy pt "na co ja będę chodził do kina jak się skończą lotry i matrixy...").
Swoją drogą jeśli przekaz jest zawarty w postaci Sama to jakoś <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> bardziej od głównej symboliki skomplikowany nie jest.
Jeśli chodzi o nowe filmy to jeszcze można w pomniejszych kinach obejrzeć "Moonrise Kingdom" Wesa Andersona. Ogólnie przerost formy nad treścią (fabuła sprowadza się w zasadzie do dwóch zdań z opisu dystrybutora) jak w każdym filmie tego reżysera ale strasznie mi się podoba ten styl. Przekoloryzowany humor, ciekawe pomysły na zdjęcia, rozbrajająca gra aktorska (Norton jako harcmistrz z dyktatorskimi zapędami!) i dobra nuta w tle.
Swoją drogą jeśli przekaz jest zawarty w postaci Sama to jakoś <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> bardziej od głównej symboliki skomplikowany nie jest.
Jeśli chodzi o nowe filmy to jeszcze można w pomniejszych kinach obejrzeć "Moonrise Kingdom" Wesa Andersona. Ogólnie przerost formy nad treścią (fabuła sprowadza się w zasadzie do dwóch zdań z opisu dystrybutora) jak w każdym filmie tego reżysera ale strasznie mi się podoba ten styl. Przekoloryzowany humor, ciekawe pomysły na zdjęcia, rozbrajająca gra aktorska (Norton jako harcmistrz z dyktatorskimi zapędami!) i dobra nuta w tle.
- Wiking
- Juventino
- Rejestracja: 22 grudnia 2008
- Posty: 720
- Rejestracja: 22 grudnia 2008
- Podziekował: 3 razy
Podstawową przyczyną powinienem napisać.LordJuve pisze:Po pierwsze: Hobbit nie jest absolutnie pierwotną przyczyną WP. Co za herezje.Wiking pisze: Różnica jest dość istotna - Hobbit to nie wymyślony dolepek do WP, tylko jego pierwotna przyczyna. Twoje porównanie do n-tych części filmów jest więc zupełnie nie na miejscu.Przyczyną LOTR, ta pierwotna, umiejscawia się zdecydowanie dalej niż fabuła Hobbita, jest osadzona w całej mitologii Śródziemia.
Chronologicznie, to trzeba by zacząć od Silmarillionu.LordJuve pisze: Hobbit jest natomiast prequelem względem WP i chronologicznie to ta książka powinna zostać pierwsza ekranizowana.
Silmarillion jest prequelem, też darzysz go tak wielką niechęcią? Wyszedł po Hobbicie, a nawet po Władcy (Tolkien chciał go wydać zaraz po Hobbicie tzn. Quentę Silmarillion, też niechronologicznie ).LordJuve pisze:Można im zarzucić pomieszanie chronologii, ale nie Tolkienowi, ale filmowcom. Swoją drogą nienawidzę prequeli, ale cóż, tak to zrobili a ja jako fan twórczości mistrza Tolkiena nie mogę odpuścić kolejnej ekranizacji.Wiking pisze:Zarzucanie PJ, że znowu kręci to samo wydaje się równie zasadne jak analogiczny pojazd po Tolkienie. Mógł napisać zupełnie inne książki, wtedy Ouh_yeah nie miałby się czego czepić. A tak? Hobbit - Śródziemie, WP - Śródziemie! I jeszcze ten Silmarillion! Też Śródziemie!
Źródło tego leży w książkach - Hobbit jest dużo lżejszy od Władcy. Czy Twoim zdaniem książkowo też Hobbit do Trylogii ma się tak jak nowe GW do starych?Ouh_yeah pisze: Jako film jego stosunek do trylogii wygląda tak samo jak nowe gwiezdne wojny do starych Nawet "familizacja" je łączy.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Eee, wydaje mi się, że nie bardzo. Hobbit i WP to fabuły osadzone dosyć blisko siebie. Można z tego robić, w miarę sensownie, filmy bo przecież Hobbit uważany jest za prolog do WP i taka powinna być kolejność kręcenia filmów. Silmarillion to z kolei historia opowiadająca genezę uniwersum Tolkiena, czasy Pierwszej Ery...gdyby zacząć o tego...eee nie, nie da rady.Wiking pisze:
Chronologicznie, to trzeba by zacząć od Silmarillionu.
Bardzo lubię książki Tolkiena, napisałem, że jestem jego fanem, jakim cudem miałbym darzyć go niechęcią?Wiking pisze:
Silmarillion jest prequelem, też darzysz go tak wielką niechęcią? Wyszedł po Hobbicie, a nawet po Władcy (Tolkien chciał go wydać zaraz po Hobbicie tzn. Quentę Silmarillion, też niechronologicznie ).


Bardzo lubię książki Tolkiena (super są np. Dzieci Hurina - też dobry materiał na film


@Pan Zambrotta...rację masz we wszystkim - poza tym w czym racji nie masz - i zgadzam się z tobą całkowicie.

Przyłączam się do rekomendacji. Film przechodzi jakoś bez echa, a na zasługuje na trochę więcej uwagi. Styl Wesa Andersona jest świetny.Ouh_yeah pisze:Jeśli chodzi o nowe filmy to jeszcze można w pomniejszych kinach obejrzeć "Moonrise Kingdom" Wesa Andersona. Ogólnie przerost formy nad treścią (fabuła sprowadza się w zasadzie do dwóch zdań z opisu dystrybutora) jak w każdym filmie tego reżysera ale strasznie mi się podoba ten styl. Przekoloryzowany humor, ciekawe pomysły na zdjęcia, rozbrajająca gra aktorska (Norton jako harcmistrz z dyktatorskimi zapędami!) i dobra nuta w tle.
"Bogów ulicy" (kolejny świetny polski tytuł; org. to "End of Watch") też warto zobaczyć. Buddy movie o dwójce policjantów. Na przemian jest zabawnie, poważnie i brutalnie. Fajnie zobaczyć LA od tej brzydkiej strony.
- Dobry Mudżyn
- Juventino
- Rejestracja: 11 stycznia 2011
- Posty: 1048
- Rejestracja: 11 stycznia 2011
Tak, to tez zauwazylem. No, moze jeszcze Sam byl spoko, ale Frodo robiacy ciagle miny meczennika byl nie do zniesienia. Ksiazkowa wersja nie byla az tak ciamajdowatapan Zambrotta pisze: No i jeszcze jeden argument - ludzie niestety masowo rzucili się na tę książkę bo zobaczyli film, nie na odwrót (Piszę 'niestety', bo dużo ludzi czyta to jak bezmyślne fantasy, a film ogląda jako widowisko, a kiedy się ich zapytam o to, kto był najważniejszą postacią WP, to nie wiedzą, bo zazwyczaj pada imię z trójki Frodo/Gandalf/Aragorn).
Freeman jako Hobbit przebija wszystkich hobbitów z WP, w końcu głównym bohaterem nie jest mamlas, który się potyka o własne nogi i szeroko rozdziawia usta. W filmie mamy bardziej bohaterskiego Bilbo, za to brawa dla PJ.

A co do uwazania Sama, za najwazniejsza postac, to oryginalna teza, sam dotychczas myslalem, ze najwazniejszy byl tam Frodo. WP znam bardzo dobrze, ale listow do Lewisa nie czytalem. Widze ze warto

pan Zambrotta pisze: No i jeszcze jeden argument - ludzie niestety masowo rzucili się na tę książkę bo zobaczyli film, nie na odwrót (Piszę 'niestety', bo dużo ludzi czyta to jak bezmyślne fantasy, a film ogląda jako widowisko, a kiedy się ich zapytam o to, kto był najważniejszą postacią WP, to nie wiedzą, bo zazwyczaj pada imię z trójki Frodo/Gandalf/Aragorn).
A jesli chodzi o mrok Srodziemia, to wlasnie zarowno Wladca jak i Hobbit zostali przedstawieni w filmach bardziej brutalnie, i powaznie. Jednak mimo wszystko gdy porownamy z ksiazka, Hobbit wypada na tym polu bardziej zmieniony, bo jednak ksiazka byla pisana stricte dla dzieci.
Smiem twierdzic nawet, ze Hobbit filmowy (nie na pewno, ale) ma szanse na przebicie ksiazki. We Wladcy filmowym zabraklo wielu watkow lub pozmieniano je (Bombadil, Grubas Bolger, Eomer zamiast Erkenbranda, brak Imrahila, Elfy w Helmowym Jarze, brak lenników Gondoru - zamiast tego zielona bezkształtna masa umarlaków


Dlatego jako FILM - zwlaszcza, gdy jak wiele innych osob, stale nie uchroni sie od porownan do LOTRa - Hobbit moze wypasc gorzej, natomiast jako EKRANIZACJA KSIĄŻKI - nawet lepiej niz ona sama. Zwlaszcza, ze w filmie jest mniej przeskokow fabularnych, wiecej spojnosci i wartkosci akcji. Przynajmniej w tym pierwszym.
Widze w nim spory potencjal.
Co do Silmariliona, obawiam sie, ze nakrecenie go byloby trudne, ale juz np. Dzieci Hurina na srebrnym ekranie, z przyjemnoscia bym obejrzal

BESTER MANN, BESTEEER !


- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Bardzo ciekawa i odważna teza: ekranizacja książki lepsza od prozy samego mistrza Tolkiena? Generalnie opiniuje się w następujący sposób: film zły/przeciętny/dobry/świetny, ale od książki jednak gorszy. Mam na myśli, że bardzo ciężko znaleźć ekranizację, która byłaby lepsza od samej książki.Dobry Mudżyn pisze: Dlatego jako FILM - zwlaszcza, gdy jak wiele innych osob, stale nie uchroni sie od porownan do LOTRa - Hobbit moze wypasc gorzej, natomiast jako EKRANIZACJA KSIĄŻKI - nawet lepiej niz ona sama. Zwlaszcza, ze w filmie jest mniej przeskokow fabularnych, wiecej spojnosci i wartkosci akcji. Przynajmniej w tym pierwszym.
Widze w nim spory potencjal.
Co do Silmariliona, obawiam sie, ze nakrecenie go byloby trudne, ale juz np. Dzieci Hurina na srebrnym ekranie, z przyjemnoscia bym obejrzal
Co do Dzieci Hurina to się zgadzam.


- Azazel
- Juventino
- Rejestracja: 03 lipca 2010
- Posty: 671
- Rejestracja: 03 lipca 2010
Ja znam jedną książkacje (?) filmu, która wypadła gorzej od tego co widzowie mogli zobaczyć w kinie. Chodzi o "Stowarzyszenie umarłych poetów" - film jest niezwykły, a zawartą tam przygodą widz przeżywa wraz z ekranowymi bohaterami i z pewnością można go zaliczyć do kinematograficznej klasyki; książka zaś, choć nadal niezła, jest z lekka mdła - ale nadal bym polecał się zapoznanie z nią. Ale nie wiem na ile to się liczy przez to, że film pierwszy ujrzał światło dzienne.
Pamiętam nawet, jak mój polonista starej daty, który od chodzenia szkolnego do kin stroni, opowiadał, że gdy był z klasą na "Stowarzyszeniu... " to trzykrotnie rozbrzmiały oklaski. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że miałem okazję oglądać "Zmierzch" w dniu premiery, a aplauz wybuchł tyle samo razy
.
Pamiętam nawet, jak mój polonista starej daty, który od chodzenia szkolnego do kin stroni, opowiadał, że gdy był z klasą na "Stowarzyszeniu... " to trzykrotnie rozbrzmiały oklaski. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że miałem okazję oglądać "Zmierzch" w dniu premiery, a aplauz wybuchł tyle samo razy

- M.R.
- Juventino
- Rejestracja: 18 stycznia 2009
- Posty: 347
- Rejestracja: 18 stycznia 2009
W którejś z książek poświęconej Tolkienowi i jego twórczości - bodajże w "Listach" - zostało wyraźnie podkreślone że według niego to właśnie Sam jest najważniejszą postacią we "Władcy Pierścieni". Pan Zambrotta nie nadinterpretuje, ma rację.Alfa i Omega pisze:Nie załapałem na początku o co chodziło Zambrotcie z tą najważniejszą postacią, myślałem, że chodzi po prostu o główną. Chyba trochę nadinterpretujesz tego Sama. Sam jest, bo wiadomo, że w takich opasłych tomiskach krzewiących rycerskie wartości musi się znaleźć miejsce dla jakiegoś sympatycznego wzoru cnót wszelakich. Jest tak samo "ważny" jak Boromir (chyba moja ulubiona postać z trylogii), który też na końcu się przełamuje, jak Aragorn i jego droga do króla, jak kilka innych chłopa.
"Miarą człowieka jest umiejętność zacentrowania. Zbudować dom, zasadzić drzewo czy spłodzić syna potrafi dziś każdy, ale tylko prawdziwy mężczyzna precyzyjnie dośrodkuje w pełnym biegu." Trener Piechniczek
- Alfa i Omega
- Juventino
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
- Posty: 1013
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Nadinterpretuje kumulując sens książki z tak rozbudowanym światem przedstawionym i wieloma postaciami w jednej osobie SamaM.R. pisze:W którejś z książek poświęconej Tolkienowi i jego twórczości - bodajże w "Listach" - zostało wyraźnie podkreślone że według niego to właśnie Sam jest najważniejszą postacią we "Władcy Pierścieni". Pan Zambrotta nie nadinterpretuje, ma rację.Alfa i Omega pisze:Nie załapałem na początku o co chodziło Zambrotcie z tą najważniejszą postacią, myślałem, że chodzi po prostu o główną. Chyba trochę nadinterpretujesz tego Sama. Sam jest, bo wiadomo, że w takich opasłych tomiskach krzewiących rycerskie wartości musi się znaleźć miejsce dla jakiegoś sympatycznego wzoru cnót wszelakich. Jest tak samo "ważny" jak Boromir (chyba moja ulubiona postać z trylogii), który też na końcu się przełamuje, jak Aragorn i jego droga do króla, jak kilka innych chłopa.

- bajbek17
- Juventino
- Rejestracja: 25 kwietnia 2007
- Posty: 1227
- Rejestracja: 25 kwietnia 2007
Ja jako wielki fan Władcy, całego Śródziemia jak i ekranizacji WP czekałem (na serio czekałem) i liczyłem dni do premiery Hobbita. Powiem szczerze zawiodłem się i na Peterze, ale zacznijmy od początku. Nie wiem czy taki był zamiar, ale cały film świeci jakby miał być puszczany na Disney Chanel. Krasnoludy nie wyglądały za realnie. Peter poszedł na łatwizne i zamiast kręcić w terenie większość jest doklejona komputerowo. Orki, gobliny i Azog tragedia. Mógł sobie odpuścić Olbrzymów w Górach mglistych jak i całego Radagasta, który jest żałosny (no może nie on tylko sceny z nim). ogólnie zamiast robić 3 filmy to mógł to zrobić w dwóch, ale bardziej rozciągnąć i dopracować, a nabrałaby ona obrazu jak książka. Brakuję wierszy i pieśni wraz z epickim tłem, jak to miało miejsce w WP. Sceneria ładna, ale i tak twierdzę, że jej za mało a za dużo pracy w studiu. Soundtrack też jakiś taki bezpółciowy i dużo muzyki z WP w filmie, a na krążku nie ma najlepszej pieśni śpiewanej jako pierwszej w domu Bilba. Jak na Petera to dałbym 7 w skali 10.
Teraz sprawa z Orłami w WP. Troszkę nie mądre jest myślenie, że lot Orła z Pierścieniem do Góry Przeznaczenia załatwiłby całą sprawę. Zapominacie o tym, że była ona strzeżona non stop przez Nazgule i wielu orków, które potrafiły też używać łuków, nie mówiąc już o "Oku".
Edit: widzę, że LordJuve mnie wyprzedził i wielu sprawach stanę za nim. Jeśli chodzi o głównego bohatera to wydaje mi się, że Tolkien chciał aby każdy indywidualne mógł wskazać najważniejszą postać wedle swojego uznania, a on sam uważał z takiego Sama. Każdy z Drużyny miał duży wkład, ale kto największy? Tak stawiając sprawę to chyba jednak Frodo, za którym w filmie nie przepadałem. Nie można zapominać o mężnych wojownikach jak i Gandalfie, który nad wszystkich czuwał i do wszystkiego cichcem popychał. To on odpalił te maszynę do wyprawy. Tolkien przedstawił jedno i to w hobbicie i WP, a mianowicie, że czasem coś małego jest w stanie czynić wielkie rzeczy.
Teraz sprawa z Orłami w WP. Troszkę nie mądre jest myślenie, że lot Orła z Pierścieniem do Góry Przeznaczenia załatwiłby całą sprawę. Zapominacie o tym, że była ona strzeżona non stop przez Nazgule i wielu orków, które potrafiły też używać łuków, nie mówiąc już o "Oku".
Edit: widzę, że LordJuve mnie wyprzedził i wielu sprawach stanę za nim. Jeśli chodzi o głównego bohatera to wydaje mi się, że Tolkien chciał aby każdy indywidualne mógł wskazać najważniejszą postać wedle swojego uznania, a on sam uważał z takiego Sama. Każdy z Drużyny miał duży wkład, ale kto największy? Tak stawiając sprawę to chyba jednak Frodo, za którym w filmie nie przepadałem. Nie można zapominać o mężnych wojownikach jak i Gandalfie, który nad wszystkich czuwał i do wszystkiego cichcem popychał. To on odpalił te maszynę do wyprawy. Tolkien przedstawił jedno i to w hobbicie i WP, a mianowicie, że czasem coś małego jest w stanie czynić wielkie rzeczy.
- Dobry Mudżyn
- Juventino
- Rejestracja: 11 stycznia 2011
- Posty: 1048
- Rejestracja: 11 stycznia 2011
Bajbku, ale nie zapominaj, ze Nazgi dostaly swoje latajace wierzchowce dopiero po Bruinenie, Oko jako samo w sobie nie moglo narobic szkód, a takze o tym, ze orkowie sa kiepskimi łucznikami, sprzet do strzelania tez maja nie pierwszej jakosci, a ponadto zasięg łuku jest ograniczony, a co szkodzi orełkowi poszybowac niemal pod chmurami? 
No ale ja sie nie czepiam. Jestem wielkim fanem, a ta niescislosc zupelnie mi nie przeszkadza

No ale ja sie nie czepiam. Jestem wielkim fanem, a ta niescislosc zupelnie mi nie przeszkadza

BESTER MANN, BESTEEER !


- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
Byłem na Hobbicie 48 fps i według mnie to bardziej porażka roku niż rewolucja filmowa. Cały efekt polega na większej płynności w ruchu, nic więcej. Jak chcecie zobaczyć jak to wygląda, to odpalcie sobie trailer 48fps, w filmie nie zobaczycie nic więcej. Więcej ma to minusów, niż plusów (jeśli takie w ogóle istnieją), całość przypomina dokumentalną produkcję made in NationalGeographic / tanią kiczowatą produkcję rumuńskiej telewizji publicznej o Sindbadzie / film z planu produkcyjnego "Hobbit od kuchni". A 3D dodatkowo pociemniał obraz i gdybym poszedł pierwszy raz na tę wersję to bym się chyba zraził do filmu, serio.
Ale chyba warto przekonać się na własnej skórze, a jeśli macie iść to omijajcie Multikino, reklamy przed filmem trwają ponad pół godziny. I momentami projektor nie wydalał już od tej klatkomanii i zwyczajnie zacinał się film.
Ale chyba warto przekonać się na własnej skórze, a jeśli macie iść to omijajcie Multikino, reklamy przed filmem trwają ponad pół godziny. I momentami projektor nie wydalał już od tej klatkomanii i zwyczajnie zacinał się film.
no proszę Cię, czy ja mówię, że to jedyne przesłanie w książce? Najważniejsze, ale nie jedyne. Racja, w książce przewija się mnóstwo postaci i każdy pisze swoją historię chcąc nam coś przekazać, jednak kurde... nigdy Cię nie zaciekawiło czemu to akurat Sam jako ostatni jest opisywany w całej trylogii?Alfa i Omega pisze:Nadinterpretuje kumulując sens książki z tak rozbudowanym światem przedstawionym i wieloma postaciami w jednej osobie SamaM.R. pisze:W którejś z książek poświęconej Tolkienowi i jego twórczości - bodajże w "Listach" - zostało wyraźnie podkreślone że według niego to właśnie Sam jest najważniejszą postacią we "Władcy Pierścieni". Pan Zambrotta nie nadinterpretuje, ma rację.To, że jest według Tolkiena najważniejszy to zupełnie inna kwestia, sądzę.
- bajbek17
- Juventino
- Rejestracja: 25 kwietnia 2007
- Posty: 1227
- Rejestracja: 25 kwietnia 2007
Niestety nie byłem na 2D, ale podejrzewałem, że tak to właśnie będzie. #D to jedna wielka kupa moim zdaniem i nigdy do mnie jakoś nie dotarło. Wolę klasyczne i mam nadzieję, że po obejrzeniu sobie Hobbita w jakości blurej oczaruje mnie on.pan Zambrotta pisze:Byłem na Hobbicie 48 fps i według mnie to bardziej porażka roku niż rewolucja filmowa. Cały efekt polega na większej płynności w ruchu, nic więcej. Jak chcecie zobaczyć jak to wygląda, to odpalcie sobie trailer 48fps, w filmie nie zobaczycie nic więcej. Więcej ma to minusów, niż plusów (jeśli takie w ogóle istnieją), całość przypomina dokumentalną produkcję made in NationalGeographic / tanią kiczowatą produkcję rumuńskiej telewizji publicznej o Sindbadzie / film z planu produkcyjnego "Hobbit od kuchni". A 3D dodatkowo pociemniał obraz i gdybym poszedł pierwszy raz na tę wersję to bym się chyba zraził do filmu, serio.
Ale chyba warto przekonać się na własnej skórze, a jeśli macie iść to omijajcie Multikino, reklamy przed filmem trwają ponad pół godziny. I momentami projektor nie wydalał już od tej klatkomanii i zwyczajnie zacinał się film.