Co nowego w kinie?

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ
Bob

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 09 lutego 2004
Posty: 439
Rejestracja: 09 lutego 2004

Nieprzeczytany post 13 grudnia 2012, 21:29

http://zostangwiazdafilmowa.pl/uczestnik/535/ chcecie dobre filmy ;) to głosujcie na naszą kolezanke Karoline ;) sms 71733 o tresci 099 głosowanie do 20 grudnia do 14 ;) jest w 5 najlepszych i teraz walczy o zwyciestwo.


http://yanosik.org/nieoznakowani - niedajcie sie Tajniakom - Wszystkie nieoznakowane pojazdy Policyjne w Polsce ( o których wiadomo).
http://alkomaty.biz/wirtualny_alkomat/
Ouh_yeah

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 06 sierpnia 2010
Posty: 5059
Rejestracja: 06 sierpnia 2010

Nieprzeczytany post 14 grudnia 2012, 11:35

Bob, opanuj się. Gdybym chciał reklam to oglądałbym Polsat a nie forum.
Skyfall bardzo przypomina ostatniego Batmana. Miało być niby realistycznie i z głębią ale to zwykła popcornowa rąbanka ze wszystkimi zaletami jak i wadami tego typu produkcji. Do Moonrakera mu na szczęście daleko ale mimo wszystko żal, że tacy świetni aktorzy i reżyser kręcą takie filmy. Całość oceniam pozytywnie mimo, że Craig i scenarzyści bardzo się postarali zrobić najbardziej drewnianego Bonda ever. Wszystkie sceny, w których jest trochę życia w agencie 007 są pokazane w trailerze.
Wyszło na to, że sam Bond jest śmiertelnie poważny ale wszystko wokół niego już nie - dziwnie a nawet śmiesznie.


Castiel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 24 maja 2010
Posty: 2338
Rejestracja: 24 maja 2010

Nieprzeczytany post 24 grudnia 2012, 01:25

Czy ktoś miał już okazje obejrzeć ten film --> http://www.filmweb.pl/film/Les+Miserabl ... 012-599595
Warto?


pan Zambrotta

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 czerwca 2004
Posty: 5352
Rejestracja: 01 czerwca 2004

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 12:20

Oglądałem "Kill me soulfly", oraz "7 psychopatów", filmy raczej średnie. Oba filmy miały nawiązywać do Tarantinowskich klimatów, niestety zazwyczaj jak widzę na plakatach wycinki hamerykańskich gazet z pseudo recenzjami pt "Niesamowity klimat", "<brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>", "Połączenie tarantino i braci Cohen" (tak btw, gdzie tarantino równać się do tych genialnych braci?), to wiem z góry że film jest przeciętny. "7 psychopatów" to film, który był kręcony pod aktorów, by ci "bawili się" rolami. Niestety, bawić się rolą trzeba umieć, nie każdy aktor potrafi wyjść z siebie i zagrać innego typa grającego specyficzną postać, wychodzi wtedy podwójnie tragicznie.

Byłem też na "Annie Kareninie" i jak już szykowałem zapałki pod oczy żeby nie zasnąć, tak nagle po pierwszej scenie zobaczyłem, że film mnie zaciekawi na maksa. Film utrzymywany w scenerii operowej, widzimy na początku scenę z poziomu widowni, by nagle przenieść się w samo centrum akcji. Cały film utrzymany w konwencji "zaraz przyjdzie świta i zabierze stół i zaraz przenosimy się do pociągu". Po filmie looknąłem na smartphone i zobaczyłem, że reżyserował sam Joe Wright, on nie kręci złych filmów. Choć i dla samej nietypowej konwencji utrzymania filmu bym polecił. Na trailerach tego nie wyłapiecie, w dodatku świetna rola Jude Law'a. A jak lubicie operę i te klimaty to zwłaszcza. No i Keira <3

Na Nędzników wybieram się po nowym roku.


prezes3c pisze: 12 sierpnia 2020, 22:06
Sorek21 pisze: 12 sierpnia 2020, 21:45Neymar mógł trzy gole wsadzić do przerwy.
A Juventus mógł 2 razy wygrać LM między 2015 a 2017
Alfa i Omega

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Posty: 1013
Rejestracja: 24 sierpnia 2006

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 12:52

pan Zambrotta pisze:Oglądałem "Kill me soulfly", oraz "7 psychopatów", filmy raczej średnie. Oba filmy miały nawiązywać do Tarantinowskich klimatów, niestety zazwyczaj jak widzę na plakatach wycinki hamerykańskich gazet z pseudo recenzjami pt "Niesamowity klimat", "<brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>", "Połączenie tarantino i braci Cohen" (tak btw, gdzie tarantino równać się do tych genialnych braci?) to wiem z góry że film jest przeciętny.
[czepialstwo] Leonrad Cohen ma jakiegoś genialnego brata? [/czepialstwo]

Tarantino to dla mnie koronacja postmodernizmu w kinie. Gdyby scalić dwa Kill Bille i ściąć go solidnie, powstałby jeden z najlepszych filmów ever, forma nad formę. To, nie licząc zabawy kinem, zupełnie, ZUPEŁNIE inne kino niż Coenowie i nie rozumiem stawiania ich w jednym rzędzie, nie ma czego porównywać.

Poza tym, "Dom zły" również reklamowano jako seks Coenów z Quentinem a to dobry film.

Adaptacje "Nędzników" i "Anny..." bojkotuję konsekwentnie dopóki nie przeczytam książek.

Btw, ładny maraton w 2013: "Lincoln", "Django", "Drogówka', "Hobbit", "Inside Llewlyn Davis" i kilka innych must see wychodzi w ciągu trzech pierwszych miesięcy.


pan Zambrotta

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 czerwca 2004
Posty: 5352
Rejestracja: 01 czerwca 2004

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 13:29

Alfa i Omega pisze:[czepialstwo] Leonrad Cohen ma jakiegoś genialnego brata? [/czepialstwo]
pfff, zawsze mylę się kogo nazwać "Coenem", a kogo "Cohenem" :prochno:

Tarantino to świr o dobrych dwóch (pierwszych) filmach, którego kochają masy, który mógłby przez półtora godziny kamerować kupę psa na chodniku, a i tak wszyscy będą krzyczeć "geniusz!", "on nawet kupe psa za*ebiście przedstawia", "jedyny taki" itp.
Ja dostrzegam pewne podobieństwa w ich filmach, szczególnie Big Lebowski jest takim przykładem. Zresztą, co chwila się wymienia ich w tym samym worku reżyserów, co chwila ktoś używa określenia "Coenowie i tarantino w jednym filmie", nie podoba mi się to.
Bracia Coenowie mają klasę, styl i wizję. Barton Fink, Fargo, Big Lebowski, No Country For Old Man.
Czemu masie się podobał pulp fiction ? Bo ruchali murzyna w piwnicy. Kultowy film polskich liceów.


prezes3c pisze: 12 sierpnia 2020, 22:06
Sorek21 pisze: 12 sierpnia 2020, 21:45Neymar mógł trzy gole wsadzić do przerwy.
A Juventus mógł 2 razy wygrać LM między 2015 a 2017
Alfa i Omega

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Posty: 1013
Rejestracja: 24 sierpnia 2006

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 14:22

pan Zambrotta pisze: Ja dostrzegam pewne podobieństwa w ich filmach, szczególnie Big Lebowski jest takim przykładem.
Tarantino to po prostu niezdefiniowalny wariat. Jeśli chodzi o podobieństwa u braci i u Quenta, to na pewno wymieniłbym podobnie absurdalne zwroty akcji i zgony w najmniej spodziewanych momentach. Łączy ich totalna zabawa gatunkami i kinem. Z tym, że Quentin jest strasznym żywiołem. Coenowie zaś mają wypracowany charakterystyczny styl. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale KAŻDY ich film ciągnie z zupełnie innego filmowego gatunku (Prawdziwe męstwo - western, Barton Fink - chyba nienazwany nurt kina a'la wczesny Polański, Człowiek, którego nie było - noir, Ścieżka strachu - gangsterski, Śmiertelnie proste - thriller, Ladykillers - komedia pomyłek sprzed 1950, et cetera, et cetera), mając jednocześnie narzucony styl Coenów - sceny, które pojawiają się, znikają i nic nie znaczą, nic nie wnoszą do fabuły, poprzeciągane ujęcia gdzie nikt nic nie mówi, trupy w najmniej spodziewanym momencie, absurdalny sposób kreacji postaci...)

Quentin to facet, który chce zrobić sztukę z Kina Klasy B. I z wyjątkiem "Death proofa" udaje mu się to naprawdę spoko.

Big Lebowski faktycznie jest komedią, zrobioną zupełnie na luzie, stąd pewnie skojarzenie z Tarantino, bo faktycznie są tam podobne konwencje postmodernistyczne.
pan Zambrotta pisze:Zresztą, co chwila się wymienia ich w tym samym worku reżyserów, co chwila ktoś używa określenia "Coenowie i tarantino w jednym filmie", nie podoba mi się to.
Nowy film Tima Burtona reklamują jako - UWAGA - "dzieło twórcy >>Alicji w Krainie Czarów<<". A "Hobbita"? "Film twórcy >>Władcy Pierścieni<<". To jest dopiero przegięcie pały.
pan Zambrotta pisze:Bracia Coenowie mają klasę, styl i wizję. Barton Fink, Fargo, Big Lebowski, No Country For Old Man.
Klasa to ostatnia rzecz, jaką przypisałbym Tarantino, ale na pewno ma styl. Wizja? Mam wrażenie, że jego filmy powstają "w trakcie" produkcji :D Że zaczyna z innym scenariuszem niż kończy. Bo widać u niego poważne luki. No ale... z Davidem Lynchem jest podobnie, do czego on sam się przyznaje. A komu jak komu, ale jemu nikt nie zarzuci, że wizji nie ma.
pan Zambrotta pisze:Czemu masie się podobał pulp fiction ? Bo ruchali murzyna w piwnicy. Kultowy film polskich liceów.
Wszyscy ludzie, z którymi gadałem o "Pulp Fiction" (którego jestem fanem, mam plakat w pokoju obok "Casablanki", "Mechanicznej Pomarańczy" i Monty Pythona) jednogłośnie motyw walenia bambusa w katakumbach nazywali sceną najsłabszą i niepotrzebną. Byli wśród nich licealiści. W "PF" przede wszystkim urzeka świeżość, zaburzenie chronologii, muzyka i zawalista kreacja postaci.

Rzucę jeszcze konto na filmwebie: http://www.filmweb.pl/user/destro_2

dosyć nieregularnie oceniam, ale i tak w miarę aktualne jest.


deszczowy

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 września 2005
Posty: 5690
Rejestracja: 01 września 2005

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 14:35

pan Zambrotta pisze:Czemu masie się podobał pulp fiction ? Bo ruchali murzyna w piwnicy. Kultowy film polskich liceów.
Każdy widzi to, co chce widzieć. PF miała ciekawą, nowatorską strukturę, kapitalnie naszkicowane postaci, genialne dialogi i fajną ścieżkę dźwiękową.

Przy okazji kilka setek krytyków na świecie uznało ów film za kamień milowy. Ale nasz dobry Andrzej widział tylko posuwanego Murzyna. Może pozostań przy "Transformersach", przyjacielu?


I believe in Moise(s) Kean

http://www.pmiska.pl/
pan Zambrotta

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 czerwca 2004
Posty: 5352
Rejestracja: 01 czerwca 2004

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 14:52

Alfa i Omega pisze:Tarantino to po prostu niezdefiniowalny wariat. Jeśli chodzi o podobieństwa u braci i u Quenta, to na pewno wymieniłbym podobnie absurdalne zwroty akcji i zgony w najmniej spodziewanych momentach. Łączy ich totalna zabawa gatunkami i kinem. Z tym, że Quentin jest strasznym żywiołem. Coenowie zaś mają wypracowany charakterystyczny styl. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale KAŻDY ich film ciągnie z zupełnie innego filmowego gatunku (Prawdziwe męstwo - western, Barton Fink - chyba nienazwany nurt kina a'la wczesny Polański, Człowiek, którego nie było - noir, Ścieżka strachu - gangsterski, Śmiertelnie proste - thriller, Ladykillers - komedia pomyłek sprzed 1950, et cetera, et cetera), mając jednocześnie narzucony styl Coenów - sceny, które pojawiają się, znikają i nic nie znaczą, nic nie wnoszą do fabuły, poprzeciągane ujęcia gdzie nikt nic nie mówi, trupy w najmniej spodziewanym momencie, absurdalny sposób kreacji postaci...)
racja, o te podobieństwa mi chodzi, ale nie wymieniłeś może najważniejszej - kultu pojedynczej sceny. Zarówno Tarantino, jak i Coenowie uwielbiają przypakować pewnym scenom masy detali, dziesiątkom znaczeń, tej "epickości" w szeroko rozumianym pojęciu. Co do ladykillers to film bardzo słaby jak na braci, szkoda że nie wymieniłeś "Tajne przez poufne", może film nie z najwyższej półki, ale również trupy w najmniej odpowiednim momencie, wyraziste postacie, pastisz kinowy non stop.
Alfa i Omega pisze:Quentin to facet, który chce zrobić sztukę z Kina Klasy B. I z wyjątkiem "Death proofa" udaje mu się to naprawdę spoko.
naprawdę spoko - racja, kilka filmów bardzo dobrze mu wyszła, ale to całe fanbojstwo, swojego czasu przewyższajace wręcz kult Nolana z dzisiejszych czasów.

Alfa i Omega pisze:Nowy film Tima Burtona reklamują jako - UWAGA - "dzieło twórcy >>Alicji w Krainie Czarów<<". A "Hobbita"? "Film twórcy >>Władcy Pierścieni<<". To jest dopiero przegięcie pały.
nie za bardzo łapię co tutaj chcesz podkreślić
Alfa i Omega pisze:Klasa to ostatnia rzecz, jaką przypisałbym Tarantino, ale na pewno ma styl. Wizja? Mam wrażenie, że jego filmy powstają "w trakcie" produkcji :D Że zaczyna z innym scenariuszem niż kończy. Bo widać u niego poważne luki.
W ktorych filmach, tak z ciekawości? Bo ciągnąć dyskusję w te stronę nie zamierzam, ja jestem fanem Coenów, więc tutaj nic mi nie przemówi do rozumu :D a No Country For Old Man (jak i Aż poleje się krew z tego samego roku, choć nie mają z nim nic wspólnego) to ostatnie wielkie dzieła nowoczesnego kina made in holywood.
Alfa i Omega pisze:Wszyscy ludzie, z którymi gadałem o "Pulp Fiction" (którego jestem fanem, mam plakat w pokoju obok "Casablanki", "Mechanicznej Pomarańczy" i Monty Pythona) jednogłośnie motyw walenia bambusa w katakumbach nazywali sceną najsłabszą i niepotrzebną. Byli wśród nich licealiści. W "PF" przede wszystkim urzeka świeżość, zaburzenie chronologii, muzyka i zawalista kreacja postaci.
mi chodzi o coś innego, może niekoneicznie trafnie przywołałem konkretną scenę, ale Tarantino masy kochają za sceny, które nie zobaczą u żadnego innego reżysera. I przez to stawiany jest wyżej od innych, tak jakby o to chodziło w filmach. Chodzi o to, bardzo wąskie szufladkowanie całego filmu. Zbyt dużo wchodziłem w polemikę z gośćmi jarającymi się tarantino i zbyt dużo padało słów : "przecież scena X z filmu Y była czaderska", więc jestem uprzedzony, przyznaję.
prosty przykład - Pulp Fiction i Bękarty Wojny. Filmy podobne w koncepcji, jednak drugi film nie miał już tak "przypakowanych" scen, więc został odebrany jako film gorszy. A dla mnie oba filmy to takie same, dobre kino.
deszczowy pisze:Może pozostań przy "Transformersach", przyjacielu?
może jak chcesz komuś wejść w dyskusję, to nie ze słomą w butach.


prezes3c pisze: 12 sierpnia 2020, 22:06
Sorek21 pisze: 12 sierpnia 2020, 21:45Neymar mógł trzy gole wsadzić do przerwy.
A Juventus mógł 2 razy wygrać LM między 2015 a 2017
deszczowy

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 września 2005
Posty: 5690
Rejestracja: 01 września 2005

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 15:11

pan Zambrotta pisze:
Alfa i Omega pisze:Quentin to facet, który chce zrobić sztukę z Kina Klasy B. I z wyjątkiem "Death proofa" udaje mu się to naprawdę spoko.
naprawdę spoko - racja, kilka filmów bardzo dobrze mu wyszła, ale to całe fanbojstwo, swojego czasu przewyższajace wręcz kult Nolana z dzisiejszych czasów.
Fanbojstwo było, jest i będzie. A mówisz o reżyserach, będących aktualnie lub jakiś czas temu "na świeczniku". Tacy zawsze budzą skrajne emocje. Od hejtu do super-fejm. Tym niemniej, Quentowi miejsce w historii kina należy się właśnie za stworzenie czegoś nowego - PF wymyka się klasyfikacjom i jest (było) bardzo nowatorskie w formie. A Nolan pozostanie "rzemiechą-od-Batmana-i-Incepcji". Nic więcej.
pan Zambrotta pisze:a No Country For Old Man (jak i Aż poleje się krew z tego samego roku, choć nie mają z nim nic wspólnego) to ostatnie wielkie dzieła nowoczesnego kina made in holywood.
Tak zupełnie bez złośliwości, chciałbym poznać twoje zdanie: czym Cię tak zafascynowało "There Will be Blood"? Oglądałem ten film dwa razy i poza tytaniczną rolą DD-L jakoś nie łapię mocy tego obrazu.
pan Zambrotta pisze:
Alfa i Omega pisze:Wszyscy ludzie, z którymi gadałem o "Pulp Fiction" (którego jestem fanem, mam plakat w pokoju obok "Casablanki", "Mechanicznej Pomarańczy" i Monty Pythona) jednogłośnie motyw walenia bambusa w katakumbach nazywali sceną najsłabszą i niepotrzebną. Byli wśród nich licealiści. W "PF" przede wszystkim urzeka świeżość, zaburzenie chronologii, muzyka i zawalista kreacja postaci.
mi chodzi o coś innego, może niekoneicznie trafnie przywołałem konkretną scenę, ale Tarantino masy kochają za sceny, które nie zobaczą u żadnego innego reżysera. I przez to stawiany jest wyżej od innych, tak jakby o to chodziło w filmach. Chodzi o to, bardzo wąskie szufladkowanie całego filmu. Zbyt dużo wchodziłem w polemikę z gośćmi jarającymi się tarantino i zbyt dużo padało słów : "przecież scena X z filmu Y była czaderska", więc jestem uprzedzony, przyznaję.
prosty przykład - Pulp Fiction i Bękarty Wojny. Filmy podobne w koncepcji, jednak drugi film nie miał już tak "przypakowanych" scen, więc został odebrany jako film gorszy. A dla mnie oba filmy to takie same, dobre kino.
Owszem, ale sądzę, że na QT wciąż patrzy się przez pryzmat "Pulpy". Wszyscy oczekują chyba, że znów zaskoczy i zrobi coś "na obraz i podobieństwo". A Quent zdaje się być facetem, który nie nade wszystko nie znosi schematu (jak - co wyznaję ze smutkiem - Aronofsky).
pan Zambrotta pisze:
deszczowy pisze:Może pozostań przy "Transformersach", przyjacielu?
może jak chcesz komuś wejść w dyskusję, to nie ze słomą w butach.
Patrzcie go, odezwała się, skrzywdzona niewinność. Podwójne standardy stosujemy, Andrzejku?


I believe in Moise(s) Kean

http://www.pmiska.pl/
Alfa i Omega

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Posty: 1013
Rejestracja: 24 sierpnia 2006

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 15:29

pan Zambrotta pisze:racja, o te podobieństwa mi chodzi, ale nie wymieniłeś może najważniejszej - kultu pojedynczej sceny. Zarówno Tarantino, jak i Coenowie uwielbiają przypakować pewnym scenom masy detali, dziesiątkom znaczeń, tej "epickości" w szeroko rozumianym pojęciu. Co do ladykillers to film bardzo słaby jak na braci, szkoda że nie wymieniłeś "Tajne przez poufne", może film nie z najwyższej półki, ale również trupy w najmniej odpowiednim momencie, wyraziste postacie, pastisz kinowy non stop.
Właśnie, kult pojedynczej sceny jak najbardziej jest u braci i u Quenta, faktycznie zapomniałem o tym.

"Tajne przez poufne"? Lubię, śmiałem się. Brad Pitt (!) i Clooney zagrali świetne role. Do dziś mam przed oczami Pitta na rowerze w garniaku :D
pan Zambrotta pisze:nie za bardzo łapię co tutaj chcesz podkreślić
Że marketingowcy promujący filmy jedzą kupę i ssają pały, że pakują reżyserów pracujących pierdyliard lat na swoje nazwisko do roli "twórcy Alicji", skądinąd raczej cienkiej, irytuje mnie to, podobnie jak to "bracia Koen i Kłentin tugeder".
pan Zambrotta pisze:W ktorych filmach, tak z ciekawości?
Luki w scenariuszu? Pomijam Kill Bille, bo tam to fabuła jest dziurawa jak sito, bo nic nikogo nie obchodzi, ale chociażby "Wściekłe psy"

SPOILER:
Grzeczny Eddie umiera pod koniec filmu, mimo że nikt do niego nie strzela. Babol stulecia. W "Bękartach..." też było kilka dziur, ale teraz nie jestem w stanie ich przywołać. Jedynie "Pulp..." jest bardzo misternie sklecione fabularnie, że się przyczepić nie można.
pan Zambrotta pisze: a No Country For Old Man (jak i Aż poleje się krew z tego samego roku, choć nie mają z nim nic wspólnego) to ostatnie wielkie dzieła nowoczesnego kina made in holywood.
Całkowicie się zgadzam.

Deszczu - przede wszystkim GENIALNY pojedynek aktorski między Dayem a Paulem Dano. Niesamowite napięcie i rywalizacja była między nimi. Fantastyczna muzyka Greenwooda. Kapitalny scenariusz. Perfekcja w wykonaniu. To genialne skrojenie głównych postaci, z całym ich cholernie trudnym i skomplikowanym rysem psychologicznym w połączeniu z bardzo ciekawą fabułą sprawiał, że oglądało się ten film na szpilkach. No i ten makabryczny, groteskowy finał, tak pasujący do reszty. Dla mnie film bezbłędny.

PTA chciał ten pojedynek aktorski powielić w "Mistrzu", ale niestety - Joaquin Phoenix tak spieprzył swoją rolę, że bardziej się nie da. Swoją drogą "Mistrz" słabiutki nie licząc kreacji Hoffmana i dwóch-trzech scen. Nadęta reżyseria, niedobrana muzyka, słaby scenariusz i na dodatek nie rozumiejący nic a nic z tego co ma grać Joaquin.

Z tezą o tych "przypakowanych" scenach też się zgadzam.

Dodam tylko, że, Deszczu, Quentin wcale nic nowego nie stworzył. Obejrzyj "Dzikość serca" Lyncha, czy pierwsze filmy Coenów ;) Tarantino po prostu nadał kolorytu nurtowi, który narodził się wcześniej.

A "Incepcja" nie jest rzemieślnicza! Obok "Matrixa" i "Watchmenów" chyba najfajniejsze filmy efekciarskie i rozrywkowe ostatnich 15 lat.


deszczowy

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 września 2005
Posty: 5690
Rejestracja: 01 września 2005

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 15:45

Alfa i Omega pisze:
pan Zambrotta pisze: a No Country For Old Man (jak i Aż poleje się krew z tego samego roku, choć nie mają z nim nic wspólnego) to ostatnie wielkie dzieła nowoczesnego kina made in holywood.
Całkowicie się zgadzam.

Deszczu - przede wszystkim GENIALNY pojedynek aktorski między Dayem a Paulem Dano. Niesamowite napięcie i rywalizacja była między nimi. Fantastyczna muzyka Greenwooda. Kapitalny scenariusz. Perfekcja w wykonaniu. To genialne skrojenie głównych postaci, z całym ich cholernie trudnym i skomplikowanym rysem psychologicznym w połączeniu z bardzo ciekawą fabułą sprawiał, że oglądało się ten film na szpilkach. No i ten makabryczny, groteskowy finał, tak pasujący do reszty. Dla mnie film bezbłędny.
Kurczę... kompletnie nie wzruszały mnie te aspekty, o których mówisz. Scenariusz świetny, to prawda, ale ten "pojedynek" między Dano a DD-L... no nie wiem. Nie poczułem tego jakoś. A muzyki z filmu kompletnie nie pamiętam jakoś. Psychologia postaci? Ok, to kupuję. Jakoś ani z Danielem Plainview'em ani z Eli nie czułem jakoś łączności. Nie łyknąłem ich. Nie poczułem do nich ani szczególnej niechęci, ani sympatii, jaką miałem choćby do głównego bohatera "Zapaśnika". Ot - filmowi bohaterowie. Napisy końcowe. Temat końcowy. Next.

Co do finału - makabryczny, fakt, ale jakoś tak... no właśnie nie poruszył mnie.
Alfa i Omega pisze:Dodam tylko, że, Deszczu, Quentin wcale nic nowego nie stworzył. Obejrzyj "Dzikość serca" Lyncha, czy pierwsze filmy Coenów ;) Tarantino po prostu nadał kolorytu nurtowi, który narodził się wcześniej.
Pep Guardiola też nie wymyślił 4-3-3. A zrobił z niego majstersztyk :)

Jakoś nie bardzo przemawiają do mnie Coenowie. Oglądałem "Hudsucker Proxy" i "Fargo" - fajne, ale szału nie zrobiły. "Big Lebowski" - no całkiem na plus. Ale już "Tajne przez poufne" wyłączyłem w 3/4 bo nie mogłem zdzierżyć tego filmu.


I believe in Moise(s) Kean

http://www.pmiska.pl/
Alfa i Omega

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Posty: 1013
Rejestracja: 24 sierpnia 2006

Nieprzeczytany post 25 grudnia 2012, 16:02

deszczowy pisze: Jakoś nie bardzo przemawiają do mnie Coenowie. Oglądałem "Hudsucker Proxy" i "Fargo" - fajne, ale szału nie zrobiły. "Big Lebowski" - no całkiem na plus. Ale już "Tajne przez poufne" wyłączyłem w 3/4 bo nie mogłem zdzierżyć tego filmu.
To nie widziałeś najlepszych. "Barton Fink", "To nie jest kraj dla starych ludzi", "Śmiertelnie proste", "Ścieżka strachu" - te chyba moje ulubione.


pan Zambrotta

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 czerwca 2004
Posty: 5352
Rejestracja: 01 czerwca 2004

Nieprzeczytany post 28 grudnia 2012, 13:17

Ja już po Hobbicie. Byłem na 2D, jak swołocz i gadająca hołota przewinie się przez kina to pójdę na wersję 3DHFR.
Na początku nie byłem nastawiony dobrze do filmu, wiedziałem że Jackson szykuje trylogię dla dzieci, przysadzistych i owłosionych krasnoludów zamienił w jakieś krasnale, Radagast też został zmieniony niż zakładano 10 lat temu, a Gobliny to raczej troglodyci niż postacie znane nam z uniwersum Jacksona... no ale do rzeczy. Film tendencyjny, wszystko podane na tacy i powtarzane ze 3 razy pewne przesłania żeby kazdy, nawet najmłodszy mógł zrozumieć. Sama trzynstka krasnoludów słabo przedstawiona, obok Thorina, Balina i Bofura słabo zapamiętam kogokolwiek. Film mocno psuje jedna z finałowych scen:
już pomijam fakt, że w scenie ataku wargów sosny przewracają się jako domino, razi hollywoodland, gdzie najmniejszy ratuje tego największego, a potem pojawiają się Orły i zamiast ich podrzucić pod samą górę, zostawiają ich w połowie drogi, "bo tak".
klimat starej trylogii utrzymany, bogate scenerie i piękna muzyka, blablabla. Hobbit jest całkiem fajny, czekam na drugą część, ale spodziewałem się czegoś innego.


prezes3c pisze: 12 sierpnia 2020, 22:06
Sorek21 pisze: 12 sierpnia 2020, 21:45Neymar mógł trzy gole wsadzić do przerwy.
A Juventus mógł 2 razy wygrać LM między 2015 a 2017
Wiking

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Posty: 720
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Podziekował: 3 razy

Nieprzeczytany post 28 grudnia 2012, 14:47

Mi Hobbit się podobał. Wydaje mi się, iż lepiej niż we Władcy została oddana głębia świata; tak jak to zostało opisane w przedmowie do Zaginionych opowieści. Czuć, że ten świat ma historię, a nie tylko teraźniejszość. Film w swym wydźwięku nie jest zbyt ambitny, ale należy pamiętać, iż książka była tworzona pod kątem dzieci. W listach Tolkiena z tego co pamiętam rozważany jest problem zbyt mrocznych scen, które mogłyby dzieci wystraszyć. Odniosłem wręcz wrażenie, że film jest mroczniejszy od książki, acz tę czytałem już dość dawno temu.

Jedyne do czego skłonny byłbym się przyczepić, to efekty specjalne, które zwłaszcza w początkowych scenach gdy Smaug niszczy Dale wydały mi się niedopracowane.

Natomiast co do psującej film sceny finałowej, to:
Dla mnie "bo tak" jest w sposób oczywisty podyktowane obawą Orłów przed Smaugiem, i nie wymaga dodatkowego rozwodzenia się.


ODPOWIEDZ