Złota Piłka 2012
- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1818
- Rejestracja: 26 maja 2009
Nie znam nikogo poważnego, kto by się podejmował odpowiedzi na to pytanie. A zdań ludzi niepoważnych nie mam zamiaru słuchać.zahor pisze: Chłopaki, proszę was. Czy znacie chociaż jedną osobę, która zapytana o to kto jest najlepszym piłkarzem na świecie odpowiada "Mario Gomez"?
Gomez kopał się po czołach w decydujących momentach. Ale 28 bramek w Bundeslidze, pod 10 w LM. Jak do tego dorzuci koronę króla strzelców ME, to naprawdę mamy o czym mówić.
Bardzo zasługuje w końcu na zwycięstwo Iniesta. Ale Hiszpania zagrała świetny mecz z Irlandią i dwa słabośrednie z Włochami i Chorwacją. Ciężko mi sobie wyobrazić, jak oni niby mają się mierzyć z Niemiaszkami. Z takim środkiem pola mogą walczyć z każdym, ale... nie pokazują tego.
Messi i Ronaldo. Obaj mają argumenty w postaci niesamowitej liczbie strzelonych bramek w lidze, do tego Boski Leo dorzuca 14 bramek w LM... nawet jeśli jest wielkim przegranym sezonu, to tutaj też jest o czym mówić. Dla Ronaldo szansą jest przejechanie się po Czechach, a następnie rozegranie meczu życia prawdopodobnie przeciwko Hiszpanii.
Na tę czwórkę bym w tym momencie stawiał.
Ale najbardziej marzyłaby mi się dla Pirlo, po rozegraniu trzech najbliższych meczów na jego najwyższy, magicznym, poziomie.
- Donnie
- Juventino
- Rejestracja: 17 września 2006
- Posty: 600
- Rejestracja: 17 września 2006
Jeśli ktoś z Hiszpanii, to tylko Iniesta. Od pewnego już czasu przyćmiewa Xaviego, który ostatnio dość mocno spuścił z tonu. Xabi Alonso? W żadnym wypadku. Gość jest dobry, nikt mu tego nie odejmuje, ale to nie jest ta najwyższa półka. Casillas również nie, nawet, gdyby Hiszpania zatriumfowała na mistrzostwach. Jednak do Gigiego mu trochę brakuje, zdarzają mu się czasem naprawdę głupie błędy. No i w tej reprezentacji na pewno nie jest zawodnikiem, który stanowi o głównej sile zespołu. No ale w mało której bramkarz odgrywa taką rolę.
Oezil? Wszystko zależy od tego, co pokaże w dalszej azie rozgrywek. Aczkolwiek wątpię, by pokazał się z na tyle dobrej strony, by zasłużyć na tę nagrodę. Chyba jeszcze trochę za wczesnie na niego.
Ronaldo ma za sobą świetny sezon w Realu, ale na Euro jak na razie tylko w jednym meczu pokazał swoją wartość. Zobaczymy, czy udowodni ją w dalszej fazie rozgrywek.
Na koniec Pirlo. Postać fundamentalna mistrzowskiego Juventusu, bez której scudetto byłoby dużo mniej prawdopodobne. Póki co pokazuje się na turnieju z dobrej strony, na pewno jest liderem reprezentacji. Gdyby pokazał jeszcze więcej w dalszych meczach, to może się liczyć.
Oezil? Wszystko zależy od tego, co pokaże w dalszej azie rozgrywek. Aczkolwiek wątpię, by pokazał się z na tyle dobrej strony, by zasłużyć na tę nagrodę. Chyba jeszcze trochę za wczesnie na niego.
Ronaldo ma za sobą świetny sezon w Realu, ale na Euro jak na razie tylko w jednym meczu pokazał swoją wartość. Zobaczymy, czy udowodni ją w dalszej fazie rozgrywek.
Na koniec Pirlo. Postać fundamentalna mistrzowskiego Juventusu, bez której scudetto byłoby dużo mniej prawdopodobne. Póki co pokazuje się na turnieju z dobrej strony, na pewno jest liderem reprezentacji. Gdyby pokazał jeszcze więcej w dalszych meczach, to może się liczyć.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
No ale czym w takim razie jest ten plebiscyt jak nie wybieraniem najlepszego piłkarza świata? Niby nie da się porównać bramkarza z pomocnikiem a napastnika z obrońcą, ale jednak funkcjonuje.SKAr7 pisze: Nie znam nikogo poważnego, kto by się podejmował odpowiedzi na to pytanie. A zdań ludzi niepoważnych nie mam zamiaru słuchać.
Druga sprawa - znasz kogoś kto uznawałby Gomeza za najlepszego napastnika świata?
Gomez 28 goli w Bundeslidze, Messi w Primera Divisón 50. W LM Niemiec pod 10, Argentyńczyk kolejny raz z rzędu został królem strzelców. Przy czym jeden z nich był tylko od wbijania piłki do siatki, a drugi momentami od wszystkiego. Dla mnie w tym momencie to nie jest żaden kontrkandydat dla Messiego, nie będzie nim nawet jeżeli zostanie królem strzelców. Jedyny napastnik, który w obecnej chwili może podjąć walkę z Argentyńczykiem to Ronaldo, jeżeli można go takim mianem określić. Ale wydaje mi się że do tego musiałbym poprowadzić Portugalię do zwycięstwa w turnieju.SKAr7 pisze: Gomez kopał się po czołach w decydujących momentach. Ale 28 bramek w Bundeslidze, pod 10 w LM. Jak do tego dorzuci koronę króla strzelców ME, to naprawdę mamy o czym mówić.
Spodziewam się że przytoczysz pewnie kilka ciekawych kontrargumentów, toteż od razu wytoczę najgrubsze działo i spytam wprost - wierzysz że selekcjonerzy reprezentacji Angoli, Wysp Cooka czy Hondurasu postawią na drewnianego rzemieślnika Gomeza kosztem kosmicznego Messiego?
- Cabrini_idol
- Juventino
- Rejestracja: 02 lutego 2012
- Posty: 5400
- Rejestracja: 02 lutego 2012
Jaki Gomez haha, lepiej nie myslcie za duzoo .
Na dzien dzisiejszy Messi jest zdecydowanie najblizej pilki na drugim miejscu Iniesta=Xavi ... pozniej Ronaldo no i moze moze, ale to tylko przy sukcesie Italii na Euro Andrea Pirlo.
Tu sie lista zamyka i nie ma zadnego innego pretendenta, i nie ludzcie sie ze to sie zmieni, nie w tych latach, nie przy tak dobranych ludziach ktorzy punktuja zawodnikow.'
p.s licze na Italie i na zlota pilke dla Pirlo, choc najmniej to prawdopodobne z wyzej wymienionej listy.
Na dzien dzisiejszy Messi jest zdecydowanie najblizej pilki na drugim miejscu Iniesta=Xavi ... pozniej Ronaldo no i moze moze, ale to tylko przy sukcesie Italii na Euro Andrea Pirlo.
Tu sie lista zamyka i nie ma zadnego innego pretendenta, i nie ludzcie sie ze to sie zmieni, nie w tych latach, nie przy tak dobranych ludziach ktorzy punktuja zawodnikow.'
p.s licze na Italie i na zlota pilke dla Pirlo, choc najmniej to prawdopodobne z wyzej wymienionej listy.

- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1818
- Rejestracja: 26 maja 2009
IMO ten plebiscyt jest wybieraniem piłkarza, który w danym roku pokazał i osiągnął najwięcej to raz, dwa miał największy wkład w grę swoich drużyn, które to sukcesy osiągały. To nie czyni go najlepszym piłkarzem świata.zahor pisze:No ale czym w takim razie jest ten plebiscyt jak nie wybieraniem najlepszego piłkarza świata? Niby nie da się porównać bramkarza z pomocnikiem a napastnika z obrońcą, ale jednak funkcjonuje.SKAr7 pisze: Nie znam nikogo poważnego, kto by się podejmował odpowiedzi na to pytanie. A zdań ludzi niepoważnych nie mam zamiaru słuchać.
Druga sprawa - znasz kogoś kto uznawałby Gomeza za najlepszego napastnika świata?
Gomez cholernie dużo dawał Bayernowi i na pewno nie jest Pippo, od którego odbijają się piłki i jakoś tam wpada. Drugi w Niemczech za niesamowitą Borussią, Finał CL, zawalony bo zawalony. Teraz jest największą gwiazdą Niemców którzy w meczach grupowych pokazali grę o klasę przewyższającą kogokolwiek innego. Messi swoich aczików już nie poprawi.
Messi to Messi, ale pamiętaj, że Barcelona niejako zawiodła. Tak, półfinał CL. Tak, drudzy w PD. Tak, Puchar Króla. Ale dla drużyny z tyloma indywidualnościami, każde rozstrzygnięcie poza win it all to porażka. Co innego Bayern.
I znów, chcesz porównywać napastników, to znaczy Amauriego z Giovinco? Raczej wszyscy się wykłócają, czy lepszy jest Messi, czy Ronaldo i na tej kłótni tworzony jest dyskurs. Ale jeśli pytasz, czy są ludzie twierdzący, że Gomez to najlepsza No.9- zaręczam Ci, że znajdziesz takich baaardzo dużo. Nie badałem co niesie ze sobą tak szeroko reklamowany Castrol, ale 2 miejsce od kilku miesięcy też jest jakimś tam argumentem.
To Gruba Berta, nie przeczę. Problem w tym, że 80% "rozpoznawalności" danego piłkarza to ważne mecze. A teraz Leo może co najwyżej pochwalić się zdjęciami USG swojego potomka na facebooku. Tymczasem w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie jest bez szans, że usłyszymy radosne i przeciągłe "MARIO MARIO MARIO MARRRRIO GOMMMMMEEEEEEEEEZZ" w domu zarówno selekcjonera reprezentacji Angoli, jak i Wysp Cooka.zahor pisze: Spodziewam się że przytoczysz pewnie kilka ciekawych kontrargumentów, toteż od razu wytoczę najgrubsze działo i spytam wprost - wierzysz że selekcjonerzy reprezentacji Angoli, Wysp Cooka czy Hondurasu postawią na drewnianego rzemieślnika Gomeza kosztem kosmicznego Messiego?
I przy zostawieniu takiego "ostatniego wrażenia" (które jest piekielnie ważne) jestem w stanie uwierzyć, że selekcjoner Kostaryki i Nepalu może stwierdzić, że siłowy Gomez więcej osiągnął w tym roku niż nasz kochany Kurdupel z Rosario.
- MishaAveJuve
- Juventino
- Rejestracja: 10 kwietnia 2003
- Posty: 901
- Rejestracja: 10 kwietnia 2003
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
na 100% bedize messi bo jest strasznie lansowany przez media... - jak było w 2010? co zdobyli? mistrzowstow hiszpani? a sneijder? scudetto, LM, i finał mistrzostw swiata - to Wesley poprowadził i inter i holandie a złota piłka i tak padła łupem messiego, zobaczycie ze tam samo bedzie w tym roku, piłkarze moga się dwoic i troic, ronaldo moze zostac krolem strzelcow ME a i tak złota piłke dostanie messi - zwykła ikona popkultury ktora juz wryła się całemu swiatu ze to on jest najlepszy - bo tak!
Od kołyski Az po grób jedna miłość jeden klub!!!!- JUVENTUS
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Nie jest to też Pippo, do którego piłka dwa razy odbiła się w finale LM tak, że wpadła do bramki.SKAr7 pisze: Gomez cholernie dużo dawał Bayernowi i na pewno nie jest Pippo, od którego odbijają się piłki i jakoś tam wpada.
Barcelona zawiodła, ale ostatnim do którego należy mieć o to pretensje jest Messi. Wobec kontuzji Villi, licznych absencji Sancheza i fatalnej formy Messiego często wręcz w pojedynkę Argentyńczyk ciągnął cały atak do przodu. Najbardziej zawiódł w tym sezonie chyba Xavi, po którym widać że nie jest już tym samym piłkarzem co kiedyś, Fabregas z kolei nie był w stanie go skutecznie zastąpić.SKAr7 pisze: Messi to Messi, ale pamiętaj, że Barcelona niejako zawiodła. Tak, półfinał CL. Tak, drudzy w PD. Tak, Puchar Króla. Ale dla drużyny z tyloma indywidualnościami, każde rozstrzygnięcie poza win it all to porażka. Co innego Bayern.
Jasne, tylko że są pozycje grając na których łatwiej o Złotą Piłkę i są takie, na których trudniej. Akurat wysunięty napastnik kwalifikuje się raczej do tej drugiej kategorii. A Mario Gomez to nie Luís Nazário de Lima.SKAr7 pisze:Ale jeśli pytasz, czy są ludzie twierdzący, że Gomez to najlepsza No.9- zaręczam Ci, że znajdziesz takich baaardzo dużo. Nie badałem co niesie ze sobą tak szeroko reklamowany Castrol, ale 2 miejsce od kilku miesięcy też jest jakimś tam argumentem.
Tutaj sobie należy odpowiedzieć na pytanie, które gdzieś już padło, a mianowicie - na ile poważnie w pozostałych częściach świata traktowane są Mistrzostwa Europy. Sądzisz że w zeszłym roku trenerzy głosując kierowali się w jakimkolwiek stopniu wynikami Copa América? Ja sądzę że jeżeli tak, to w znikomym. Nawet jeżeli selekcjoner Vanuatu czy Mongolii nieco większą wagę przywiązuje do mistrzostw Starego Kontynentu, to w dalszym ciągu wydaje mi się że nie aż tak dużą jak zdajesz się sugerować.SKAr7 pisze: To Gruba Berta, nie przeczę. Problem w tym, że 80% "rozpoznawalności" danego piłkarza to ważne mecze. A teraz Leo może co najwyżej pochwalić się zdjęciami USG swojego potomka na facebooku. Tymczasem w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie jest bez szans, że usłyszymy radosne i przeciągłe "MARIO MARIO MARIO MARRRRIO GOMMMMMEEEEEEEEEZZ" w domu zarówno selekcjonera reprezentacji Angoli, jak i Wysp Cooka.
I przy zostawieniu takiego "ostatniego wrażenia" (które jest piekielnie ważne) jestem w stanie uwierzyć, że selekcjoner Kostaryki i Nepalu może stwierdzić, że siłowy Gomez więcej osiągnął w tym roku niż nasz kochany Kurdupel z Rosario.
- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1818
- Rejestracja: 26 maja 2009
Tutaj mam tylko na odpowiedź własne doświadczenia. Oba wydarzenia oglądałem na jankeskim ESPN(Copa może na innym kanale, ale na 100% jankeskim) i choć to tylko jeden (za to wpływowy jeśli chodzi o sposób myślenia) kraj na świecie- to powiem Ci, że czuję kolosalną różnicę. Copa miała jakąś tam reklamę w ciągu dnia, ale z ME robią pełnoprawny produkt, niczym rodzime ligi kosza, baseballu i amerykańskiego. Długie studio, nadana atmosfera meczu, nawet jeśli Alexi Lalas i Micheal Ballack to nie wymarzeni eksperci, to i tak mają 100x więcej do powiedzenia niż Trzeciaki i Szaranowicze. W przypadku Copa mecz się zaczynał i kończył. I do domu.zahor pisze:Tutaj sobie należy odpowiedzieć na pytanie, które gdzieś już padło, a mianowicie - na ile poważnie w pozostałych częściach świata traktowane są Mistrzostwa Europy. Sądzisz że w zeszłym roku trenerzy głosując kierowali się w jakimkolwiek stopniu wynikami Copa América? Ja sądzę że jeżeli tak, to w znikomym. Nawet jeżeli selekcjoner Vanuatu czy Mongolii nieco większą wagę przywiązuje do mistrzostw Starego Kontynentu, to w dalszym ciągu wydaje mi się że nie aż tak dużą jak zdajesz się sugerować.SKAr7 pisze: To Gruba Berta, nie przeczę. Problem w tym, że 80% "rozpoznawalności" danego piłkarza to ważne mecze. A teraz Leo może co najwyżej pochwalić się zdjęciami USG swojego potomka na facebooku. Tymczasem w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie jest bez szans, że usłyszymy radosne i przeciągłe "MARIO MARIO MARIO MARRRRIO GOMMMMMEEEEEEEEEZZ" w domu zarówno selekcjonera reprezentacji Angoli, jak i Wysp Cooka.
I przy zostawieniu takiego "ostatniego wrażenia" (które jest piekielnie ważne) jestem w stanie uwierzyć, że selekcjoner Kostaryki i Nepalu może stwierdzić, że siłowy Gomez więcej osiągnął w tym roku niż nasz kochany Kurdupel z Rosario.
Takie nastawienie wynika imo z prostej rzeczy. W America są dwie medialne drużyny- Argentyna i Brazylia, i 3 na 4 turnieje to rozgrywka między tymi dwoma nacjami. W Europie masz Anglię, Francję, Włochy Hiszpanię i Niemcy. Do tego mnóstwo innych drużyn, które chcą sprawić niespodziankę i mają na to papiery. Nie bez kozery pojawiają się sensowne głosy, że ME to bardziej wymagający turniej od MŚ.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
O ile co do pierwszej części to nie mam podstaw żeby twierdzić że jest inaczej niż piszesz, o tyle tutaj już nie mogę się zgodzić. To prawda że w Europie tych "wielkich firm" jest ciut więcej, ale wielkim nadużyciem byłoby stwierdzić że wszystkie pięć elektryzuje tak, jak Argentyna i Brazylia. Najlepszym przykładem mogą być chociażby Włochy, wielokrotnie niedoceniane, deprecjonowane, traktowane jako coś gorszego. Może nie aż do tego stopnia jak w Polsce, ale mimo wszystko - spotkanie, dajmy na to Hiszpanii z Brazylią jest chyba bardziej medialne niż mecz aktualnych Mistrzów Świata z Włochami.SKAr7 pisze: Takie nastawienie wynika imo z prostej rzeczy. W America są dwie medialne drużyny- Argentyna i Brazylia, i 3 na 4 turnieje to rozgrywka między tymi dwoma nacjami. W Europie masz Anglię, Francję, Włochy Hiszpanię i Niemcy. Do tego mnóstwo innych drużyn, które chcą sprawić niespodziankę i mają na to papiery. Nie bez kozery pojawiają się sensowne głosy, że ME to bardziej wymagający turniej od MŚ.
Ale o ile jeszcze jestem w stanie z pewnymi poprawkami przyjąć to założenie o większej liczbie faworytów, to już o niespodziankach nijak. Jaki był finał CA przed rokiem? Urugwaj-Paragwaj. Przy czym jak ME sensacyjnie wygrała Grecja, to wszyscy narzekali że faworyci położyli laskę, że zwycięzca z odbytu itp. A rok temu wszyscy zachwycali się kapitalną grą Urugwajczyków, którą potwierdzili że doskonały wynik na Mistrzostwach Świata nie był przypadkiem. Ogólnie drużyny z tamtego kontynentu, nawet te słabsze, mają w sobie coś porywającego, walczą, rzadko zawodzą. Na ostatnich Mistrzostwach Świata wyszły z grup wszystkie w komplecie, na przedostatnich prawie w komplecie. Ktoś może zauważyć że od dwóch mundiali całe podium jest dla Europy - racja, ale to wynika raczej z braku dobrych trenerów niż piłkarzy. W każdym razie uważam że gdyby jedno miejsce zabrać Afryce i oddać Ameryce Płd. to dla poziomu sportowego imprezy byłoby to z korzyścią.
- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1818
- Rejestracja: 26 maja 2009
No i tutaj się rozmijamy, bo w całym swoim wywodzie piszesz o ostatnich kilku latach, gdzie faktycznie atmosfera wokół CA i południowych drużyn na MS była fajna. Ale ja pamiętam też elektryzujące występy Włochów z Niemcami na MS 2006(najlepszy mecz mistrzostw zdaniem wielu), gdy zarówno Argentyna jak i Brazylia zawodziły, pamiętam jak ludzie pasjonowali się wspaniałą grą Nedveda i spółki gdy wszystkie wielkie firmy zawodziły na 2004. Pamiętam też CA 2004 i 2007, na których wynudziłem się stokrotnie, szczególnie na obu finałach dużych firm.
Mimo wszystko, renomę rozgrywek buduje się również na przestrzeni czasu, a raz, że CA to turniej młody, dwa że(znów subiektywne) nie mogę sobie przypomnieć jakoś wspaniałych wydarzeń na CA, meczów urywających pupcię. Z ME nie mam problemu, niesamowite pudła Holendrów z Włochami w karnych, potem bramka Wiltorda na sekundy przed zakończeniem meczu i w końcu gwóźdź do trumny w postaci Trezegola. Najlepszy mecz jaki widziałem w życiu- Czechy-Holandia na 2004, i niesamowity thriller i koncert Arshavina na 2008 Holandia-Rosja. IMO takie wydarzenia, mecze zbudowały renomę ME, której Copa jeszcze nie posiada.
I jeszcze co do ilości- dla niedzielnych kibiców, którzy oglądają mecze ciekawe z medialnego punktu widzenia. Ile takich spotkań zobaczą na CA? Dwa, trzy, może cztery? Na ME zobaczą pół turnieju.
Mimo wszystko, renomę rozgrywek buduje się również na przestrzeni czasu, a raz, że CA to turniej młody, dwa że(znów subiektywne) nie mogę sobie przypomnieć jakoś wspaniałych wydarzeń na CA, meczów urywających pupcię. Z ME nie mam problemu, niesamowite pudła Holendrów z Włochami w karnych, potem bramka Wiltorda na sekundy przed zakończeniem meczu i w końcu gwóźdź do trumny w postaci Trezegola. Najlepszy mecz jaki widziałem w życiu- Czechy-Holandia na 2004, i niesamowity thriller i koncert Arshavina na 2008 Holandia-Rosja. IMO takie wydarzenia, mecze zbudowały renomę ME, której Copa jeszcze nie posiada.
I jeszcze co do ilości- dla niedzielnych kibiców, którzy oglądają mecze ciekawe z medialnego punktu widzenia. Ile takich spotkań zobaczą na CA? Dwa, trzy, może cztery? Na ME zobaczą pół turnieju.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Jest dużo prawdy w tym co piszesz, ale ja odpowiem dwoma słowami - Igrzyska Olimpijskie. Turniej piłkarski który akurat Polakom jak mało komu dostarczył wielkich emocji, wielkiego zwycięstwa Orłów Górskiego czy też porażki w dramatycznych okolicznościach w Barcelonie z gospodarzami. I pytanie - ile osób w Polsce w tym roku planuje śledzić turniej piłki nożnej na olimpiadzie? Ile śledziło go 8 czy 12 lat temu?
Do czego piję? Ano do tego że historia danych rozgrywek nie jest moim zdaniem aż tak ważna w kontekście jego oglądalności czy prestiżu. Znudzeni kibice potrafią relatywnie szybko odwrócić się od rozgrywek, które przynosiły im wiele emocji albo odwrotnie - zainteresować się czymś nowym jeżeli jest atrakcyjne. CA jest moim zdaniem turniejem atrakcyjnym z jednej strony Argentyna czy Brazylia nie są poza zasięgiem reszty świata, z drugiej zaś pozostałe zespoły są naprawdę ciekawe, co sprawia że rozgrywki te warto śledzić.
Co do niedzielnych kibiców - ci z Europy być może tak jak piszesz, tym bardziej że nie każdemu chce się oglądać spotkanie które rozpoczyna się o drugiej w nocy. Ale na innych kontynentach? Ciężko wyczuć.
W międzyczasie naszła mnie jeszcze jedna myśl. Wiadomo że w Afryce krajów jest stosunkowo dużo, stąd też i odpowiednio dużo jest głosów w plebiscycie stamtąd. I teraz moje pytanie - czy są tacy trenerzy/kapitanowie drużyn, a jeżeli tak to ilu, którzy wyjdą z założenia "tutaj u nas w Afryce PNA to jakieś śmiechu warte, to pewnie w Europie jest podobnie, nikt mistrzostw kontynentu nie bierze na poważnie, co mnie tam obchodzi kto je wygra"?
Do czego piję? Ano do tego że historia danych rozgrywek nie jest moim zdaniem aż tak ważna w kontekście jego oglądalności czy prestiżu. Znudzeni kibice potrafią relatywnie szybko odwrócić się od rozgrywek, które przynosiły im wiele emocji albo odwrotnie - zainteresować się czymś nowym jeżeli jest atrakcyjne. CA jest moim zdaniem turniejem atrakcyjnym z jednej strony Argentyna czy Brazylia nie są poza zasięgiem reszty świata, z drugiej zaś pozostałe zespoły są naprawdę ciekawe, co sprawia że rozgrywki te warto śledzić.
Co do niedzielnych kibiców - ci z Europy być może tak jak piszesz, tym bardziej że nie każdemu chce się oglądać spotkanie które rozpoczyna się o drugiej w nocy. Ale na innych kontynentach? Ciężko wyczuć.
W międzyczasie naszła mnie jeszcze jedna myśl. Wiadomo że w Afryce krajów jest stosunkowo dużo, stąd też i odpowiednio dużo jest głosów w plebiscycie stamtąd. I teraz moje pytanie - czy są tacy trenerzy/kapitanowie drużyn, a jeżeli tak to ilu, którzy wyjdą z założenia "tutaj u nas w Afryce PNA to jakieś śmiechu warte, to pewnie w Europie jest podobnie, nikt mistrzostw kontynentu nie bierze na poważnie, co mnie tam obchodzi kto je wygra"?
- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1818
- Rejestracja: 26 maja 2009
:shock: KTÓRY z Afrykańczyków powie, że PNA jest śmiechu warte? O.ozahor pisze: "tutaj u nas w Afryce PNA to jakieś śmiechu warte
Z tego co mi wiadomo, to mimo poziomu, PNA to wielkie święto dla wszystkich krajów Afryki i jakbyś coś tam złego powiedział na ich ukochany turniej, to zaraz znalazłby się jakiś dzieciak, który posłałby Ci kulkę w łeb

druga sprawa- w większości, drużyny Afryki, są prowadzone przez Europejczyków

No i imo odwracasz kota ogonem. Na obronę tezy, że renoma i historia nie wpływa znacząco na odbiór na świecie przywołujesz argumenty o tym, że ważne wydarzenie ważne dla DANEJ NACJI tej renomy nie zmieniło. Ja podałem wydarzenia z których mógł się cieszyć, smucić, doceniać każdy kibic na świecie bez względu na przynależność. IMO to kolosalna różnica, która sprawia, że argument o igrzyskach można wyrzucić do kosza.
Inna sprawa, że renomę Igrzysk trochę psuje system U-23.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
No, tak na logikę to może ci Afrykańczycy, których zespoły, obiektywnie jedne z silniejszych na tym kontynencie jak RPA, Kamerun czy Senegal, położyły laskę na te rozgrywki tak, że w tym roku wygrała jakaś Zambia, która to nie grała nigdy na Mistrzostwach świata. Może powie to Kevin Prince Boateng który zdał sobie sprawę z tego że jeżdżenie co dwa lata w lutym na te rozgrywki to zawracanie głowy i poprosił żeby go nie powoływać.SKAr7 pisze::shock: KTÓRY z Afrykańczyków powie, że PNA jest śmiechu warte? O.ozahor pisze: "tutaj u nas w Afryce PNA to jakieś śmiechu warte
Z tego co mi wiadomo, to mimo poziomu, PNA to wielkie święto dla wszystkich krajów Afryki i jakbyś coś tam złego powiedział na ich ukochany turniej, to zaraz znalazłby się jakiś dzieciak, który posłałby Ci kulkę w łeb
![]()
W sporej części, ale nie w większości. Potwierdzone info. Uprzedzam zarzut że te lepsze w większości - w głosowaniu głos trenera każdego kraju liczy się tam samo.SKAr7 pisze: druga sprawa- w większości, drużyny Afryki, są prowadzone przez Europejczyków![]()
Nie zrozumiałeś. Mi chodzi o coś innego. Nawet jeżeli kibic z pewnego względu (tutaj były to arcyciekawe finały z udziałem jego rodaków) kiedyś tam zwykł się emocjonować jakimiś rozgrywkami, to nie jest wcale powiedziane że włączy telewizor żeby je obejrzeć teraz, jeżeli obecnie nie są one dla niego wystarczająco interesujące. Historia historią, ale jeżeli włączasz TV/idziesz do baru to nie po to, żeby powspominać sobie strzał Nedveda sprzed ośmiu lat tylko dlatego, że masz nadzieję że te dwa zespoły w obecnym kształcie tu i teraz stworzą ciekawe widowisko. Na szczęście w tym roku emocji i bramek nie brakuje, ale gdyby było inaczej to pewien spadek zainteresowania Euro by nastąpił, niezależnie od ciekawej historii. Wystarczyły jedne słabe mistrzostwa, odpuszczone przez faworytów i wygrane przez Grecję żeby wywołać polemikę - że największym gwiazdom nie chce się grać na sto procent w kadrze, że są zmęczone sezonem, że spada prestiż rozgrywek, że może potrzebne są zmiany... Dobrze że cztery lata temu i teraz sytuacja ma się inaczej, bo jeszcze jeden tak słaby turniej mógłby poddać w poważną wątpliwość sens dalszego organizowania tej imprezy w takim kształcie, o zmniejszeniu jej renomy względem mundialu nawet nie wspominając.SKAr7 pisze: No i imo odwracasz kota ogonem. Na obronę tezy, że renoma i historia nie wpływa znacząco na odbiór na świecie przywołujesz argumenty o tym, że ważne wydarzenie ważne dla DANEJ NACJI tej renomy nie zmieniło. Ja podałem wydarzenia z których mógł się cieszyć, smucić, doceniać każdy kibic na świecie bez względu na przynależność. IMO to kolosalna różnica, która sprawia, że argument o igrzyskach można wyrzucić do kosza.
Inna sprawa, że renomę Igrzysk trochę psuje system U-23.
- joy
- Katalończyk
- Rejestracja: 18 kwietnia 2012
- Posty: 676
- Rejestracja: 18 kwietnia 2012
PNA odbywa się co dwa lata bo takie mistrzostwa to jakas tam szansa na wypromowanie kontynentu. Aczkolwiek organizowanie takiego turnieju w srodku sezonu jest na pewno irytujacym elementem dla wielu trenerow i wlodarzy europejskich klubów.
Co do Złotej Piłki to z dywagacjami chyba będzie trzeba poczekać do końca ME. Póki co najlepiej na turnieju pokazał się chyba Gomez, a zważywszy na to że drogę do finału Niemcy teoretycznie mają nie najtrudniejszą to jest szansa na króla strzelców i ogólnie triumf w całej imprezie. Zresztą Niemcy od początku byli największym faworytem.
Pirlo, Xavi/Iniesta sytuacja tych zawodników na Euro jest bardzo do siebie podobna. Prowadzą grę w swoich drużynach, chociaż w Hiszpanii kreowanie gry jest bardziej rozłożona, na większą liczbę zawodników. Jednak póki ani Włochy ani Hiszpania nic wielkiego nie pokazali i żeby liczyć sie w grze o ZP musieliby wejść do finału, jak nie wygrać. Pirlo jest w o tyle lepszej sytuacji, że poprowadził Juve do mistrzostwa. Jednak na dzień dzisiejszy IMHO żaden z tych zawodników nie jest kandydatem do ZP.
Z Holendrów można by typować RvP i Robbena. Ten drugi przegrał wszystko co można było i chyba zawiódł w najważniejszych momentach, strącając swoimi strzałami gołębie z dachów stadionów. RvP świetny sezon w PL, jako jedyny ciągnął wózek Wengera, mimo że znowu bez tytułów był najlepszym napastnikiem na wyspach. Jednak fatalny występ Holendrów i 0 pkt na ME dyskwalifikuje ich obu w walce o ZP.
No i na koniec dwóch faworytów.
Ronaldo świetny sezon w lidze. 46 goli, które pomogły przełamać dominację Barcelony w la liga. W bezpośrednich starciach z Barca również zaczął strzelać gole i w końcu jego gol po 4 latach pozwolił Realowi wygrać w Classico. Na ME 2 pierwsze mecze średnie, chociaż starał się grać zespołowo dużo podawał. Z Holendrami dał 2 ważne gole. Jeśli się rozkręci w dalszej fazie turnieju to szanse na ZP diametralnie rosną, tym bardziej że udział w półfinale niemal pewny.
Messi najsłabszy od 4 lat sezon jeśli chodzi o sukcesy klubowe, przede wszystkim brak mistrzostwa. Jednak na drugiej szali najlepsze osiągnięcia indywidualne. 50 goli w lidze, 14 w LM (po raz czwarty z rzędu król strzelców tych rozgrywek). Łącznie 82 gole w sezonie i 39 asyst (więcej niż Xavi, Iniesta, Busquets razem wzięci). Najlepszy strzelec wszech czasów jednego sezonu i 121 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (ciekaw jestem jaki jest rekord w tym rankingu).
Realnie patrząc to Ronaldo i Messi rozstrzygną między sobą o triumfie w ZP, Gomez musiałby zrobić coś genialnego w finale żeby zagrozić tej dwójce (a może tak jak z Bayernem znowu będzie drugi na ME i w ZP
, co wcale nie jest takie mało prawdopodbne).
Co do Złotej Piłki to z dywagacjami chyba będzie trzeba poczekać do końca ME. Póki co najlepiej na turnieju pokazał się chyba Gomez, a zważywszy na to że drogę do finału Niemcy teoretycznie mają nie najtrudniejszą to jest szansa na króla strzelców i ogólnie triumf w całej imprezie. Zresztą Niemcy od początku byli największym faworytem.
Pirlo, Xavi/Iniesta sytuacja tych zawodników na Euro jest bardzo do siebie podobna. Prowadzą grę w swoich drużynach, chociaż w Hiszpanii kreowanie gry jest bardziej rozłożona, na większą liczbę zawodników. Jednak póki ani Włochy ani Hiszpania nic wielkiego nie pokazali i żeby liczyć sie w grze o ZP musieliby wejść do finału, jak nie wygrać. Pirlo jest w o tyle lepszej sytuacji, że poprowadził Juve do mistrzostwa. Jednak na dzień dzisiejszy IMHO żaden z tych zawodników nie jest kandydatem do ZP.
Z Holendrów można by typować RvP i Robbena. Ten drugi przegrał wszystko co można było i chyba zawiódł w najważniejszych momentach, strącając swoimi strzałami gołębie z dachów stadionów. RvP świetny sezon w PL, jako jedyny ciągnął wózek Wengera, mimo że znowu bez tytułów był najlepszym napastnikiem na wyspach. Jednak fatalny występ Holendrów i 0 pkt na ME dyskwalifikuje ich obu w walce o ZP.
No i na koniec dwóch faworytów.
Ronaldo świetny sezon w lidze. 46 goli, które pomogły przełamać dominację Barcelony w la liga. W bezpośrednich starciach z Barca również zaczął strzelać gole i w końcu jego gol po 4 latach pozwolił Realowi wygrać w Classico. Na ME 2 pierwsze mecze średnie, chociaż starał się grać zespołowo dużo podawał. Z Holendrami dał 2 ważne gole. Jeśli się rozkręci w dalszej fazie turnieju to szanse na ZP diametralnie rosną, tym bardziej że udział w półfinale niemal pewny.
Messi najsłabszy od 4 lat sezon jeśli chodzi o sukcesy klubowe, przede wszystkim brak mistrzostwa. Jednak na drugiej szali najlepsze osiągnięcia indywidualne. 50 goli w lidze, 14 w LM (po raz czwarty z rzędu król strzelców tych rozgrywek). Łącznie 82 gole w sezonie i 39 asyst (więcej niż Xavi, Iniesta, Busquets razem wzięci). Najlepszy strzelec wszech czasów jednego sezonu i 121 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (ciekaw jestem jaki jest rekord w tym rankingu).
Realnie patrząc to Ronaldo i Messi rozstrzygną między sobą o triumfie w ZP, Gomez musiałby zrobić coś genialnego w finale żeby zagrozić tej dwójce (a może tak jak z Bayernem znowu będzie drugi na ME i w ZP

- Łoles
- Juventino
- Rejestracja: 26 października 2010
- Posty: 677
- Rejestracja: 26 października 2010
Jeżeli ZP wygra Messi to organizację w instytucji przyznającej tą nagrodę będę mógł śmiało porównać do PZPN.
"Prawda jest taka, że ty jesteś słaby, a ja jestem tyranią złych ludzi. Ale staram się Ringo, naprawdę bardzo się staram być pasterzem..."