Polityka
- Szwambrania
- Juventino

- Rejestracja: 27 lutego 2011
- Posty: 48
- Rejestracja: 27 lutego 2011
Dzisiaj całkowicie przypadkiem znalazłem się na spotkaniu z Macierewiczem :_D
Wychodzę sobie z angielskiego (zajęcia w Cegielskim w Posen), mijam kupe ludzi, ledwo sie przepycham do wyjścia, ktoś mnie zaczepia i sie pyta, czy dobrze trafił do budynku, gdzie jest aula B, powiedzialem, ze tak i zapytalem co sie dzieje?
- Jak to co? Spotkanie z Macierewiczem!
Bylem głodny, i zmęczony, ale spotkania z idolem z nastolectwa nie mogłem sobie odpuścić, udałem sie z tłumem do auli B, wcześniej zostawiając kurtkę w szatni.
Wchodzę, rozglądam się- kurcze, chyba nie ma miejsc, ale że ładną mam buzie i baby mnie lubią to szybko się dla mnie jedno znalazło (jakieś kobietki koło 40 zauważyły, że wodzę ze smutkiem w oczach po sali), usiadłem między dwojgiem starych kumpli, a starszym panem- jakimś weteranem "S", i jego żoną/przyjaciółką.
Niecierpliwie zacząłem oczekiwać widoku Antka, na scenę ku mojemu smutkowi wszedł jakiś smutny pan i obwieścił, ze pan minister jest otoczony przez dziennikarzy (pewnie nie tylko ja byłem jego fanem długiego- pomyślałem) i przybędzie za jakieś 25 minut.
Rozejrzałem się po auli, sala była wielka, druga największa aula jaką moje oczy widziały (i zapełniona po brzegi), średnia wieku na sali koło 50, z 2-3 młodych chłopaków, żadnej fajnej panienki, za to parę sióstr zakonnych. Zaprzestałem poszukiwań jakiejś ślicznotki, i skierowałem swoje oczy ku trybunce, tam pojawił się nagle sztandar PiS przytrzymywany przez jakiegoś faceta, ludzie zaczeli wstawać, bić brawo- pomyślalem, że może jakaś rota będzie albo coś, a że patryotą jestem, to też wstałem, ale nic takiego się nie wydarzyło, zamiast tego jakiś facet grał na saksofonie fajne kawałki, między innymi "Szwoleżerów", nucąc pod nosem "więc pijmy wino, szwoleżerowie, niech smutki zginą w rozbitym szkle! (...) "a gdy zostaniem oficerami, będziemy wódkę wiadramy pić, calować panny, kochać mężatki i po ułańsku pieknie żyć!" etc. etc. zdobyłem pare przychylnych spojrzeń tu i ówdzie... poczułem się bezpieczny.
Znowu pojawił się na scenie ten smutny pan, i obwieścił tym razem, że w czasie oczekiwań jakiś ksiądz profesor przeczyta wspomnienia jakieś swoje, z obiadków a la Poniatowski, zaczęło mi się nudzić, zacząłem szykować słuchawki by w tym czasie (czekając na Antka) posłuchać tego i owego, ale ksiądz dosyć szybko skończył (po kwadransie- nie zdołałem rozplątać słuchawek),- zawahałem się, co robić, szwoleżerami podbiłem serca kompanów, ale nałożenie słuchawek to byłoby fou pas (fou- szalony, pas- krok), więc w napięciu wyczekiwałem, a tu ni z gruchy ni z pietruchy na scene weszla jakaś piątka wykonawców poezji "pokwietniowej" śpiewanej, poezja na poziomie słabym, sam pisałem więc grafoman grafomana pozna, ale za to jakie cudeńko tam skromniutko siedziało razporaz wspierając głosikiem, i wątłą, ale zapewne piękną piersią koleżankę z głosem, i postawą a la Róża Luxemburg (brr).
Bóg Istnieje!
Skoro przyPiSie są takie cudeńka ;-).
Mimo grafomaństwa każdy występ oklaskiwałem, nie że z konformizmu, ale staram się być miły dla ludzi, więc dla otuchy jestem w stanie wesprzeć.
Stawałem się coraz bardziej zmęczony, mało spałem, byłem głodny, lewe oko mi zezowało, aż w końcu pojawił się ON.
Kiedy zauważyłem prawym okiem, bo lewe było gdzieś na suficie, jakąś blondynkę przy sztandarze (równiez fajną) wszedł ON. Tylko ON był w stanie odciągnąć moją uwagę od płci przeciwnej, wyrwałem się i wstałem jako pierwszy, podniecony zacząlem bić brawo, wraz z innymi którzy już w pozycjach stojących wiwatowali, na wydechu pod nosem dławiłem w sobie okrzyk "Antek, Antek, Antek!" (no bo bez przesady).
Antoni niczym ojciec uśmiechnął się i powiedział:
Moi drodzy, im dłużej będziecie bić brawo tym krócej będę mówił :-), podziałało, wszyscy się zaśmiali, a ja z wypiekami usiadłem, spełniłem swoje marzenie. Marzenie, które trwało od kiedy poraz pierwszy jako 16o latek obejrzałem Nocną Zmianę- zobaczyłem GO na żywo.
Dalej bylo normalnie, Smoleńsk, erudycja. Koniec.
Wychodzę sobie z angielskiego (zajęcia w Cegielskim w Posen), mijam kupe ludzi, ledwo sie przepycham do wyjścia, ktoś mnie zaczepia i sie pyta, czy dobrze trafił do budynku, gdzie jest aula B, powiedzialem, ze tak i zapytalem co sie dzieje?
- Jak to co? Spotkanie z Macierewiczem!
Bylem głodny, i zmęczony, ale spotkania z idolem z nastolectwa nie mogłem sobie odpuścić, udałem sie z tłumem do auli B, wcześniej zostawiając kurtkę w szatni.
Wchodzę, rozglądam się- kurcze, chyba nie ma miejsc, ale że ładną mam buzie i baby mnie lubią to szybko się dla mnie jedno znalazło (jakieś kobietki koło 40 zauważyły, że wodzę ze smutkiem w oczach po sali), usiadłem między dwojgiem starych kumpli, a starszym panem- jakimś weteranem "S", i jego żoną/przyjaciółką.
Niecierpliwie zacząłem oczekiwać widoku Antka, na scenę ku mojemu smutkowi wszedł jakiś smutny pan i obwieścił, ze pan minister jest otoczony przez dziennikarzy (pewnie nie tylko ja byłem jego fanem długiego- pomyślałem) i przybędzie za jakieś 25 minut.
Rozejrzałem się po auli, sala była wielka, druga największa aula jaką moje oczy widziały (i zapełniona po brzegi), średnia wieku na sali koło 50, z 2-3 młodych chłopaków, żadnej fajnej panienki, za to parę sióstr zakonnych. Zaprzestałem poszukiwań jakiejś ślicznotki, i skierowałem swoje oczy ku trybunce, tam pojawił się nagle sztandar PiS przytrzymywany przez jakiegoś faceta, ludzie zaczeli wstawać, bić brawo- pomyślalem, że może jakaś rota będzie albo coś, a że patryotą jestem, to też wstałem, ale nic takiego się nie wydarzyło, zamiast tego jakiś facet grał na saksofonie fajne kawałki, między innymi "Szwoleżerów", nucąc pod nosem "więc pijmy wino, szwoleżerowie, niech smutki zginą w rozbitym szkle! (...) "a gdy zostaniem oficerami, będziemy wódkę wiadramy pić, calować panny, kochać mężatki i po ułańsku pieknie żyć!" etc. etc. zdobyłem pare przychylnych spojrzeń tu i ówdzie... poczułem się bezpieczny.
Znowu pojawił się na scenie ten smutny pan, i obwieścił tym razem, że w czasie oczekiwań jakiś ksiądz profesor przeczyta wspomnienia jakieś swoje, z obiadków a la Poniatowski, zaczęło mi się nudzić, zacząłem szykować słuchawki by w tym czasie (czekając na Antka) posłuchać tego i owego, ale ksiądz dosyć szybko skończył (po kwadransie- nie zdołałem rozplątać słuchawek),- zawahałem się, co robić, szwoleżerami podbiłem serca kompanów, ale nałożenie słuchawek to byłoby fou pas (fou- szalony, pas- krok), więc w napięciu wyczekiwałem, a tu ni z gruchy ni z pietruchy na scene weszla jakaś piątka wykonawców poezji "pokwietniowej" śpiewanej, poezja na poziomie słabym, sam pisałem więc grafoman grafomana pozna, ale za to jakie cudeńko tam skromniutko siedziało razporaz wspierając głosikiem, i wątłą, ale zapewne piękną piersią koleżankę z głosem, i postawą a la Róża Luxemburg (brr).
Bóg Istnieje!
Skoro przyPiSie są takie cudeńka ;-).
Mimo grafomaństwa każdy występ oklaskiwałem, nie że z konformizmu, ale staram się być miły dla ludzi, więc dla otuchy jestem w stanie wesprzeć.
Stawałem się coraz bardziej zmęczony, mało spałem, byłem głodny, lewe oko mi zezowało, aż w końcu pojawił się ON.
Kiedy zauważyłem prawym okiem, bo lewe było gdzieś na suficie, jakąś blondynkę przy sztandarze (równiez fajną) wszedł ON. Tylko ON był w stanie odciągnąć moją uwagę od płci przeciwnej, wyrwałem się i wstałem jako pierwszy, podniecony zacząlem bić brawo, wraz z innymi którzy już w pozycjach stojących wiwatowali, na wydechu pod nosem dławiłem w sobie okrzyk "Antek, Antek, Antek!" (no bo bez przesady).
Antoni niczym ojciec uśmiechnął się i powiedział:
Moi drodzy, im dłużej będziecie bić brawo tym krócej będę mówił :-), podziałało, wszyscy się zaśmiali, a ja z wypiekami usiadłem, spełniłem swoje marzenie. Marzenie, które trwało od kiedy poraz pierwszy jako 16o latek obejrzałem Nocną Zmianę- zobaczyłem GO na żywo.
Dalej bylo normalnie, Smoleńsk, erudycja. Koniec.
- Smok-u
- Juventino

- Rejestracja: 31 maja 2008
- Posty: 1536
- Rejestracja: 31 maja 2008
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Dzięki tej całej opowieści, odnalazłem sens życia, który dawno temu gdzieś mi się zapodział, jakże inaczej teraz będzie się wstawało rano.Szwambrania pisze:...
Ktoś oglądał dzisiejsze krzyki w sejmie?
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Chciałbym zapytać Was o Waszą opinię w pewnym bardzo istotnym temacie. Niech wstępem i zajawką do niego będzie ten króciutki wywiad z prof. Zygmuntem Baumanem - wybitnym, polskim socjologiem:
LINK DO WYWIADU
Teraz moje pytanie do Was: Czy rzeczywiście czeka nas wojna
Jak sobie to wyobrażacie i czy w ogóle przyjmujecie do wiadomości, że (być może) jeszcze za naszego życia przyjdzie nam cierpieć to, co miało się już więcej w Europie nie powtórzyć?
Z góry dzięki za ciekawe wypowiedzi. Myślę, że temat jest wart wspomnienia gdyż nie jest to sytuacja całkowicie abstrakcyjna, niestety...
LINK DO WYWIADU
Teraz moje pytanie do Was: Czy rzeczywiście czeka nas wojna
Z góry dzięki za ciekawe wypowiedzi. Myślę, że temat jest wart wspomnienia gdyż nie jest to sytuacja całkowicie abstrakcyjna, niestety...
- Ein
- Juventino

- Rejestracja: 11 grudnia 2004
- Posty: 1140
- Rejestracja: 11 grudnia 2004
- Podziekował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Fajna historia. Uśmiechnąłem się
A co do wojny/wiosny ludu, to tyle już miało być wojen, rewolucji, że każdy kolejny tekst szczególnie wszystkich tych profesorów z pogranicza socjologi/teologii/filozofii wkładam między bajki. Talentu Nostradamusa to oni nie mają, a poza tym mogliby pójść do pracy, bo takie gadanie to praktycznie każdy przyzwoicie inteligentny człowiek może wywnioskować.
A co do wojny/wiosny ludu, to tyle już miało być wojen, rewolucji, że każdy kolejny tekst szczególnie wszystkich tych profesorów z pogranicza socjologi/teologii/filozofii wkładam między bajki. Talentu Nostradamusa to oni nie mają, a poza tym mogliby pójść do pracy, bo takie gadanie to praktycznie każdy przyzwoicie inteligentny człowiek może wywnioskować.
- preclix
- Juventino

- Rejestracja: 14 grudnia 2004
- Posty: 661
- Rejestracja: 14 grudnia 2004
Niedawno gdzieś wpadłem na wywiad z p. Jackowskim, który twierdzi, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy dojdzie do rozruchów we Francji, które będą zaczątkiem do czegoś większego :o . Ot ciekawostka taka.
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Problem w tym, że owe "wojny, rewolucje, wiosny ludów" to nic abstrakcyjnego. Wojny toczą się ciągle (mamy XXI wiek) a rewolucje, wydawałoby się: relikty przeszłości, ciągle nad nami ciążą (przypomnij sobie o tzw. "Arabskiej Wiośnie" - spodziewałeś się tego?).Ein pisze:Fajna historia. Uśmiechnąłem się![]()
A co do wojny/wiosny ludu, to tyle już miało być wojen, rewolucji, że każdy kolejny tekst szczególnie wszystkich tych profesorów z pogranicza socjologi/teologii/filozofii wkładam między bajki. Talentu Nostradamusa to oni nie mają, a poza tym mogliby pójść do pracy, bo takie gadanie to praktycznie każdy przyzwoicie inteligentny człowiek może wywnioskować.
Próbujesz ośmieszyć (zasłużony) autorytet naukowy, zapominając, że pisząc: "każdy przyzwoicie inteligentny człowiek może wywnioskować" ośmieszasz sam siebie, sugerując, że przeciętna, statystyczna masa to ludzie zdolni do wnioskowania czegokolwiek o szerszej i głębszej rzeczywistości. Otóż tak nie jest, a najlepszym dowodem tego są ciągłe konflikty, wojny i przewroty, które dzieją się na naszych oczach...pytanie czy Stary Kontynent znów to czeka?
Zalecasz "mogliby pójść do pracy" (jakby nie ogarniając, że oni pracę akurat mają i to dobrze płatną), nie dostrzegając, że dziś to właśnie praca w warunkach postkapitalizmu (który sam się nakręca, gdyż bez konsumpcji ginie) jest głównym źródłem frustracji mas ludzi, gdyż nie zapewnia im godziwego (w naszej konsumpcyjnej rzeczywistości: pełnego dóbr) życia a jednocześnie zapewnia życie w luksusach nielicznym, którzy w dodatku mieszają się w rzeczywistości społecznej z biedotą co może dodatkowo wzmacniać negatywne nastroje (ot co, przykład księdza w dobrym samochodzie).
Panie Ein, przed II WŚ większość ludzi ignorowała szalonego Hitlera, który nie chciał się pałać pracą, którą Ty pewnie nazwałbyś dobrą, co więcej, za 5 lat mamy 100-letnią rocznice rewolucji (mam nadzieję, że wiesz jakiej).
Co Ty myślisz, że człowiekowi do życia wystarcza młot, sierp i zakład pracy?
Ze mnie żartować sobie możecie, ale brak szacunku dla człowieka, który całe życie poświęcił nauce, potwierdził swoje umiejętności licznymi tytułami naukowymi, i ma wgląd w rzeczywistość znacznie głębszy niż my razem wzięci wydaje się nie tyle niegrzeczny co prostacki i godny pożałowania.preclix pisze:Niedawno gdzieś wpadłem na wywiad z p. Jackowskim, który twierdzi, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy dojdzie do rozruchów we Francji, które będą zaczątkiem do czegoś większego :o . Ot ciekawostka taka.
Co ma wspólnego Jackowski z profesorem Uniwersytetu Warszawskiego?
- Karowiew
- Juventino

- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
LordzieJuve nie wiem czy to nie zburzy Twojej opinii o Z. Baumanie: http://lustronauki.wordpress.com/2008/1 ... -w-1968-r/
Daj znać co o tym sądzisz
Daj znać co o tym sądzisz
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- preclix
- Juventino

- Rejestracja: 14 grudnia 2004
- Posty: 661
- Rejestracja: 14 grudnia 2004
Przepraszam, w którym fragmencie mojego posta wyrażam brak szacunku do osoby profesora Baumana ?LordJuve pisze:Ze mnie żartować sobie możecie, ale brak szacunku dla człowieka, który całe życie poświęcił nauce, potwierdził swoje umiejętności licznymi tytułami naukowymi, i ma wgląd w rzeczywistość znacznie głębszy niż my razem wzięci wydaje się nie tyle niegrzeczny co prostacki i godny pożałowania.preclix pisze:Niedawno gdzieś wpadłem na wywiad z p. Jackowskim, który twierdzi, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy dojdzie do rozruchów we Francji, które będą zaczątkiem do czegoś większego :o . Ot ciekawostka taka.
Co ma wspólnego Jackowski z profesorem Uniwersytetu Warszawskiego?
Nie wiem czy Ci Panowie mają ze sobą coś wspólnego. Nie mam również pojęcia, jakie znaczenie miałaby jakakolwiek odpowiedź na to pytanie w perspektywie Twojego pierwotnego zapytania prowokującego rozpoczęcie dyskusji. Sądzę, że do "profesji" jaką wykonuje p. Jackowski można mieć różnorodne podejście, jednakże informacja, którą przytoczyłem zawiera się jednak w ramach odpowiedzi na pytanie "Czy czeka nas wojna ?" Nieprawdaż ?
- Ein
- Juventino

- Rejestracja: 11 grudnia 2004
- Posty: 1140
- Rejestracja: 11 grudnia 2004
- Podziekował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Nie na pewno nie, ani tym bardziej ludzi, uważających siebie za pewnego rodzaju Übermenscha, który wie co i jak, a reszta nie ma pojęcia o życiu.
1) wojny się toczą - tak w afryce/azji i pewnego rodzaju wojny w ameryce łacińskiej. No i co z tego ? I tak spodziewałem się arabskiej rewolucji. Gdyby nie fakt, że USA tam zaczęło obalać Husajna plus misja w afganistanie. Milowa przepaść między Europą a państwami arabskimi i dyktatury w tych krajach. Na prawdę nie trzeba być Sherlockiem, aby przewidzieć, że coś tam się będzie działo.
2) nie widzę związku między toczącymi się wojnami, a oceną ludzi do rzeczywistości. Co ma to do rzeczy ?
3) to akurat moje podejście. Akurat filozofia/socjologia etc. to nie są jakieś wybitne kierunki, dodatkowo produkująca magistrów, którzy nie są potrzebni w gospodarce. Szczególnie, że takie kierunki to można robić w kręgu własnych zainteresowań, a nie marnować czas i pieniądze na utrzymywanie tych kierunków studiów.
4) Nie wiem też skąd to porównanie do hitlera. Póki co jedynie co się dzieje to zamieszki spowodowane raczej zalewem europy przez różnej maści imigrantów z afryki/indii/azji, co nie dziwi mnie, że dla brytyjczyków czy francuzów będzie stanowiło problem, ale to już dyskusja na inny temat.
1) wojny się toczą - tak w afryce/azji i pewnego rodzaju wojny w ameryce łacińskiej. No i co z tego ? I tak spodziewałem się arabskiej rewolucji. Gdyby nie fakt, że USA tam zaczęło obalać Husajna plus misja w afganistanie. Milowa przepaść między Europą a państwami arabskimi i dyktatury w tych krajach. Na prawdę nie trzeba być Sherlockiem, aby przewidzieć, że coś tam się będzie działo.
2) nie widzę związku między toczącymi się wojnami, a oceną ludzi do rzeczywistości. Co ma to do rzeczy ?
3) to akurat moje podejście. Akurat filozofia/socjologia etc. to nie są jakieś wybitne kierunki, dodatkowo produkująca magistrów, którzy nie są potrzebni w gospodarce. Szczególnie, że takie kierunki to można robić w kręgu własnych zainteresowań, a nie marnować czas i pieniądze na utrzymywanie tych kierunków studiów.
4) Nie wiem też skąd to porównanie do hitlera. Póki co jedynie co się dzieje to zamieszki spowodowane raczej zalewem europy przez różnej maści imigrantów z afryki/indii/azji, co nie dziwi mnie, że dla brytyjczyków czy francuzów będzie stanowiło problem, ale to już dyskusja na inny temat.
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Kto się za takiego uważa? Poza tym, man, żyjemy w prawie ponowoczesności (prawie bo jesteśmy trochę do tyłu względem zachodu), tutaj są nowe zasady, inne niż w okresie kapitalistycznym, więc kto ma wiedzieć jak sobie radzić w życiu jak nie socjolog, psycholog czy filozof? Inżynier? Ze swoim szkiełkiem nakierowanym na atomy?Ein pisze:Nie na pewno nie, ani tym bardziej ludzi, uważających siebie za pewnego rodzaju Übermenscha, który wie co i jak, a reszta nie ma pojęcia o życiu.
Co ma wspólnego Irak i Afganistan z Egiptem, Tunezją, Libią czy Syrią?Ein pisze: 1) wojny się toczą - tak w afryce/azji i pewnego rodzaju wojny w ameryce łacińskiej. No i co z tego ? I tak spodziewałem się arabskiej rewolucji. Gdyby nie fakt, że USA tam zaczęło obalać Husajna plus misja w afganistanie. Milowa przepaść między Europą a państwami arabskimi i dyktatury w tych krajach. Na prawdę nie trzeba być Sherlockiem, aby przewidzieć, że coś tam się będzie działo.
No, sam się przyznajesz, że nie widzisz związku i masz czelność podważać zdanie tych, którzy ten związek widzą i podpierają go latami dogłębnych badań. Poza tym, sam stwierdziłeś, że średnio inteligenty...ekhm...Ein pisze: 2) nie widzę związku między toczącymi się wojnami, a oceną ludzi do rzeczywistości. Co ma to do rzeczy ?
Ludzka ocena rzeczywistości ma kolosalne znaczenie, bo w dzisiejszych warunkach to właśnie niezadowolenie i frustracje są powodem konfliktów, w tym zbrojnych. Dziś nie walczy się już o ziemię, za Boga itp., charakter konfliktów się zmienia.
Ocena rzeczywistości miała dramatyczne skutki chociażby w 1994 roku w Rwandzie podczas ludobójstwa (jak myślisz, dlaczego w ciągu zaledwie 100 dni wyrżnięto plemię i śmierć poniosło 1 000 000 ludzi?).
Pewnie, wszyscy będą mieli wykształcenie techniczne i co potem? Jak sobie to wyobrażasz? Wszyscy będą konstruować, budować? Filozofia czy socjologia to nie są wybitne kierunki? Hm...ciekawe jak Ty byś sobie poradził na tego typu studiach. Gospodarka się zmienia, co z tego, że w tym momencie potrzebni są inżynierowie, za n-lat, jeśli tylko będzie się cały czas rozwijać, sytuacja się zmieni a w 2050 roku tylko ok. 30% ludzi na świecie będzie w ogóle pracować...co z całą resztą?Ein pisze: 3) to akurat moje podejście. Akurat filozofia/socjologia etc. to nie są jakieś wybitne kierunki, dodatkowo produkująca magistrów, którzy nie są potrzebni w gospodarce. Szczególnie, że takie kierunki to można robić w kręgu własnych zainteresowań, a nie marnować czas i pieniądze na utrzymywanie tych kierunków studiów.
Przestań myśleć w taki ograniczony sposób i ciesz się, jeśli studiujesz na kierunku ścisłym, że masz łatwiej na starcie.
Poza tym, przeludnienie na politechnikach byłoby czymś niebezpiecznym, wiadomo, czym więcej przeciętnych studentów tym niższy poziom kształcenia...
Ein pisze: 4) Nie wiem też skąd to porównanie do hitlera. Póki co jedynie co się dzieje to zamieszki spowodowane raczej zalewem europy przez różnej maści imigrantów z afryki/indii/azji, co nie dziwi mnie, że dla brytyjczyków czy francuzów będzie stanowiło problem, ale to już dyskusja na inny temat.
Stąd, że Hitlera udałoby się powstrzymać gdyby ktoś odpowiednio wcześnie zareagował i doszedł do przerażającego wniosku, że ten szaleniec zbijał polityczny kapitał na ówczesnym oglądzie rzeczywistości Niemców - tak się ma wojna do oglądu rzeczywistości.
Znasz Pan genezę II WŚ?
- Ein
- Juventino

- Rejestracja: 11 grudnia 2004
- Posty: 1140
- Rejestracja: 11 grudnia 2004
- Podziekował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
1) bycie inżynierem nie wyklucza posiadania wiedzy humanistycznej ;-)
2) to ma wspólnego, że zaczęło się robić gorąco w tym rejonie. Szczególnie przez bazę surowcową, która się tam znajduje. Dyktatury już nie mogły w spokoju funkcjonować. Poza tym, tam teraz i tak się niezłe cyrki dzieją, że gdybym miał więcej czasu, to może bym się zainteresował, ale jako, że na moje życie to nie ma wpływu i broń atomową tam ma tylko zaprzyjaźniony Izrael, to rewolucja arabska mnie jednak mało interesuje.
3) cóż w tym momencie, nawet gdyby lud miał super złą/super dobrą ocenę sytuacji i tak by nic się nie zmieniło. Póki ktoś w tych wojnach nie wygra i nie zacznie umacniać swojej pozycji, to dalej tam będą strzelali. Z resztą gadanie. Nic by nie miała Twoja ocena świata, jakakolwiek by była, gdyby za wisłą stały czołgi zaprzyjaźnionego kraju sowieckiego. Byś się pomodlił, wziął karabin i byś strzelał. Ocena społeczeństwa ma kolosalny wpływ tylko w krajach cywilizowanych, kiedy wojna cię zastaje, nie myślisz, a starasz się przetrwać. Dlatego też w tym aspekcie nie ma.
Plus nie byłbym sobą, ale jednak będę musiał się przyczepić :
42,7% katolicy,
30,2% protestanci gł.anglikanizm i adwentyzm,
10,5% muzułmanie,
4% wyznawcy religii pierwotnych
0,2% Świadkowie Jehowy
:?
3) akurat ja nie studiuję na polibudzie, tylko o całkiem odmiennym profilu.
Nie zrozum mnie źle. Nie muszą skończyć filozofii, aby czytać Nietzschego, a między Bogiem a prawdą, to najlepiej by było gdyby te studia były dostępne na 3 uniwersytetach w kraju, po 50 osób na rok. Wtedy by to dawało efekty, a nie tak jak teraz, że osoby ode mnie z roku, którzy na II kierunek wzięli socjologie nie będąc ani razu na wydziale zaliczyli jakieś przedmioty czy przedmiot.
4) chodzi mi o to, że to porównanie jest tak z... złe, że aż szkoda pisać. Przed II wojną światową był Mussolini, który miał poglądy x. Później był hitler o poglądach x+1 i była wojna. Teraz (tak jak w skrócie pisałem o IIWŚ) mamy bandę czarnych, White trashów i innej maści upośledzeń euro-socjalu, którzy albo przynależą do gangu albo nie pracują, bądź się płodzą na potęgę.
Czy z tego wyniknie wojna ? Chyba z rządem i korporacjami. Póki nie ma przywódcy czy żadnej idei, możesz spać spokojnie.
2) to ma wspólnego, że zaczęło się robić gorąco w tym rejonie. Szczególnie przez bazę surowcową, która się tam znajduje. Dyktatury już nie mogły w spokoju funkcjonować. Poza tym, tam teraz i tak się niezłe cyrki dzieją, że gdybym miał więcej czasu, to może bym się zainteresował, ale jako, że na moje życie to nie ma wpływu i broń atomową tam ma tylko zaprzyjaźniony Izrael, to rewolucja arabska mnie jednak mało interesuje.
3) cóż w tym momencie, nawet gdyby lud miał super złą/super dobrą ocenę sytuacji i tak by nic się nie zmieniło. Póki ktoś w tych wojnach nie wygra i nie zacznie umacniać swojej pozycji, to dalej tam będą strzelali. Z resztą gadanie. Nic by nie miała Twoja ocena świata, jakakolwiek by była, gdyby za wisłą stały czołgi zaprzyjaźnionego kraju sowieckiego. Byś się pomodlił, wziął karabin i byś strzelał. Ocena społeczeństwa ma kolosalny wpływ tylko w krajach cywilizowanych, kiedy wojna cię zastaje, nie myślisz, a starasz się przetrwać. Dlatego też w tym aspekcie nie ma.
Plus nie byłbym sobą, ale jednak będę musiał się przyczepić :
42,7% katolicy,
30,2% protestanci gł.anglikanizm i adwentyzm,
10,5% muzułmanie,
4% wyznawcy religii pierwotnych
0,2% Świadkowie Jehowy
:?
3) akurat ja nie studiuję na polibudzie, tylko o całkiem odmiennym profilu.
4) chodzi mi o to, że to porównanie jest tak z... złe, że aż szkoda pisać. Przed II wojną światową był Mussolini, który miał poglądy x. Później był hitler o poglądach x+1 i była wojna. Teraz (tak jak w skrócie pisałem o IIWŚ) mamy bandę czarnych, White trashów i innej maści upośledzeń euro-socjalu, którzy albo przynależą do gangu albo nie pracują, bądź się płodzą na potęgę.
Czy z tego wyniknie wojna ? Chyba z rządem i korporacjami. Póki nie ma przywódcy czy żadnej idei, możesz spać spokojnie.
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Posiadanie wiedzy humanistycznej nie implikuje zmarnowania życia.Ein pisze:1) bycie inżynierem nie wyklucza posiadania wiedzy humanistycznej ;-)
Proszę Cię, masło maślane piszesz, chyba nie bardzo ogarniasz o czym piszemy. Rzeczywiście, to może wynikać z płytkiego wglądu w sytuację, ale jeśli tak jest to proszę: nie wspominaj w swoich wypowiedziach o niczym o czym nie masz zielonego pojęcia bo szkoda tylko czasu Twoich rozmówców.Ein pisze: 2) to ma wspólnego, że zaczęło się robić gorąco w tym rejonie. Szczególnie przez bazę surowcową, która się tam znajduje. Dyktatury już nie mogły w spokoju funkcjonować. Poza tym, tam teraz i tak się niezłe cyrki dzieją, że gdybym miał więcej czasu, to może bym się zainteresował, ale jako, że na moje życie to nie ma wpływu i broń atomową tam ma tylko zaprzyjaźniony Izrael, to rewolucja arabska mnie jednak mało interesuje.
Ludzie, rozumiecie co ten kolega piszę bo ja nie bardzo? Powiedz mi jakim cudem Hitler doszedł do władzy? (co pozwoliło mu na rozpętanie II WŚ)Ein pisze: 3) cóż w tym momencie, nawet gdyby lud miał super złą/super dobrą ocenę sytuacji i tak by nic się nie zmieniło. Póki ktoś w tych wojnach nie wygra i nie zacznie umacniać swojej pozycji, to dalej tam będą strzelali. Z resztą gadanie. Nic by nie miała Twoja ocena świata, jakakolwiek by była, gdyby za wisłą stały czołgi zaprzyjaźnionego kraju sowieckiego. Byś się pomodlił, wziął karabin i byś strzelał.
Rzeczywiście bo wojny o których sam wspominałeś (Azja/Afryka i coś tam w Ameryce Południowej) mają miejsce w krajach mocno cywilizowanych (rozumiem, że patrzymy na to z naszego, europejskiego poziomu?).:lol:Ein pisze: Ocena społeczeństwa ma kolosalny wpływ tylko w krajach cywilizowanych, kiedy wojna cię zastaje, nie myślisz, a starasz się przetrwać. Dlatego też w tym aspekcie nie ma.
Hm a Ludobójstwo w Rwandzie? Hutu i Tutsi też są rozwinięci cywilizacyjnie? Hm a Sunnici i Szyici? Ocena społeczeństwa (czy lepiej: danej grupy społecznej) ma kolosalny wpływ przede wszystkim w krajach na niskim rozwoju cywilizacyjnym. Dlaczego? Bo w krajach cywilizowanych pewne zjawiska nie występują (widoczne i ostre podziały społeczne, surowy system aksjo-normatywny itp.).
EKHM...co to ma do rzeczy? Mam Ci wkleić skład chemiczny skał na Marsie? Bez sensu "doczepiasz" się do kwestii w tej dyskusji nieistotnych, to raz, dwa nie dodajesz od siebie ani zdania komentarza. Co Ci mam na to odpowiedzieć?Ein pisze: Plus nie byłbym sobą, ale jednak będę musiał się przyczepić :
42,7% katolicy,
30,2% protestanci gł.anglikanizm i adwentyzm,
10,5% muzułmanie,
4% wyznawcy religii pierwotnych
0,2% Świadkowie Jehowy
:?
No to się pochwal, synek, co ta studiujesz?Ein pisze: 3) akurat ja nie studiuję na polibudzie, tylko o całkiem odmiennym profilu.Nie zrozum mnie źle. Nie muszą skończyć filozofii, aby czytać Nietzschego, a między Bogiem a prawdą, to najlepiej by było gdyby te studia były dostępne na 3 uniwersytetach w kraju, po 50 osób na rok. Wtedy by to dawało efekty, a nie tak jak teraz, że osoby ode mnie z roku, którzy na II kierunek wzięli socjologie nie będąc ani razu na wydziale zaliczyli jakieś przedmioty czy przedmiot.
Z drugiej strony: nie można pozwalać na spadek poziomu nauczania na studiach technicznych bo Ci ludzie (np. studenci budownictwa) często decydują o bezpieczeństwie innych. Niestety, ale poziom regularnie spada i wydaje mi się, że jest to poważny problem dla wszystkich tych, którzy postulują sztuczny podział w stylu: 20% studentów na kierunkach humanistycznych, 80% na technicznych.
Ein pisze: 4) chodzi mi o to, że to porównanie jest tak z... złe, że aż szkoda pisać. Przed II wojną światową był Mussolini, który miał poglądy x. Później był hitler o poglądach x+1 i była wojna.
:o...łoo słiit...Hister + Mussolini = wojna...kolego, co Ty studiujesz, że takie równania układasz? Ahh, z tymi iksami to mi się podstawówka przypomniała i zadania z treścią.
Ein pisze: Teraz (tak jak w skrócie pisałem o IIWŚ) mamy bandę czarnych, White trashów i innej maści upośledzeń euro-socjalu, którzy albo przynależą do gangu albo nie pracują, bądź się płodzą na potęgę.
Noo pięknie, ale jak myślisz, skąd się biorą tego typu problemy? Gdyby ludzie słuchali socjologów czy demografów to sytuacja z czarnym euro-socjałem w Europie byłaby lepsza, jak jest? Multi-kulti spowodowane korporacyjną chęcią dzikiego zysku, lenistwo ludzi starej Europy, przywileje i zachęcanie imigrantów...teraz są problemy, kto to naprawi? Kto się tym zajmie? Inżynierowie? Hm, a może czarni jak wypełzną na ulicę i swoimi metodami zaprowadzą nowy, lepszy (wg nich) porządek?
Ein pisze: Czy z tego wyniknie wojna ? Chyba z rządem i korporacjami. Póki nie ma przywódcy czy żadnej idei, możesz spać spokojnie.
Ehe, szczególnie jak black people wyskoczą znów na ulicę Paryża i zrobią demolkę. Przywódca nie jest dziś potrzebny a idea już jest: żyć lekko i dobrze - nie wiedziałeś?
- Supersonic
- Juventino

- Rejestracja: 25 października 2004
- Posty: 1067
- Rejestracja: 25 października 2004
LJ widzę ton coraz ostrzejszy z tematu na temat, z posta na post. Pogarda dla rozmówcy, jak zawsze constans.
III wojna światowa? Pytanie kto miałby na tym zarobić? Komu się to opłaca. Na pewno nie upadającym anglosaskim hegemonom.
Nowy hitler to dziś zbyt mało aby rozpętać globalny konflikt, świat zbytnio się zmienił. Trzeba też nadmienić o zmianach w wojskowości i całkowitym przewartościowaniu paradygmatu wojny.
Prędzej jak dla mnie wojna cywilizacji i tutaj moim faworytem pozostaje para Arabowie vs. Usa/Europa/Żydzi. Europa się nie szanuje, Islamiści (stosując baaardzo proste porównanie) testuje "ile może" w stosunku do UE tak jak adolf testował UK i FRA robiąc anschluss czy biorąc Sudety.
Wojna może wybuchnąć jeśli Grupa Bildenberga stwierdzi, że czas wcielać w życie dwumiliardową wersję ziemii. Natomiast czyimi rękoma ów wojnę wywoła i w jakiej kombinacji- tu trzebaby mocno pokombinować.
III wojna światowa? Pytanie kto miałby na tym zarobić? Komu się to opłaca. Na pewno nie upadającym anglosaskim hegemonom.
Nowy hitler to dziś zbyt mało aby rozpętać globalny konflikt, świat zbytnio się zmienił. Trzeba też nadmienić o zmianach w wojskowości i całkowitym przewartościowaniu paradygmatu wojny.
Prędzej jak dla mnie wojna cywilizacji i tutaj moim faworytem pozostaje para Arabowie vs. Usa/Europa/Żydzi. Europa się nie szanuje, Islamiści (stosując baaardzo proste porównanie) testuje "ile może" w stosunku do UE tak jak adolf testował UK i FRA robiąc anschluss czy biorąc Sudety.
Wojna może wybuchnąć jeśli Grupa Bildenberga stwierdzi, że czas wcielać w życie dwumiliardową wersję ziemii. Natomiast czyimi rękoma ów wojnę wywoła i w jakiej kombinacji- tu trzebaby mocno pokombinować.
