Co nowego w kinie?
- steru
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 12 września 2003
- Posty: 2102
- Rejestracja: 12 września 2003
W weekend zabrałem się za Sucker Punch. Filmu nie dałem rady obejrzeć na jeden raz i musiałem go odłożyć do kolejnego dnia.
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl to tragiczna fabuła. Początek filmu tego nie zapowiadał. Co więcej, po początkowej sekwencji ze Sweet Dreams w tle, siedziałem z oczami wlepionymi w telewizor, niemal zahipnotyzowany. Później? Tragedia. Główna bohaterka mnie drażniła, jej psiapsióły z psychatryka również. Jedynie pani doktor Górska dawała radę
Uważam również, że film jest przekombinowany. Sceny walki? Ok. Alternatywna rzeczywistość? Nie ma problemu. Problem pojawia się, kiedy jedna z rzeczywistości miesza się z drugą (podczas tańca). O ile pierwsza scena tańca mi się podobała (świątynia), to później było znacznie gorzej. Bomba w pociągu to jakaś tragedia. Patrząc na walkę w okopach miałem wrażenie, że oglądam stwory z Killzona.
Podsumowując, zawiodłem się strasznie. Na plus jedynie początek filmu i soundtrack, który był genialny. Od filmu jednak potrzebuję nieco więcej...
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl to tragiczna fabuła. Początek filmu tego nie zapowiadał. Co więcej, po początkowej sekwencji ze Sweet Dreams w tle, siedziałem z oczami wlepionymi w telewizor, niemal zahipnotyzowany. Później? Tragedia. Główna bohaterka mnie drażniła, jej psiapsióły z psychatryka również. Jedynie pani doktor Górska dawała radę

Uważam również, że film jest przekombinowany. Sceny walki? Ok. Alternatywna rzeczywistość? Nie ma problemu. Problem pojawia się, kiedy jedna z rzeczywistości miesza się z drugą (podczas tańca). O ile pierwsza scena tańca mi się podobała (świątynia), to później było znacznie gorzej. Bomba w pociągu to jakaś tragedia. Patrząc na walkę w okopach miałem wrażenie, że oglądam stwory z Killzona.
Podsumowując, zawiodłem się strasznie. Na plus jedynie początek filmu i soundtrack, który był genialny. Od filmu jednak potrzebuję nieco więcej...
Zgodzę się z większością. Pierwsza scena jest genialna. Film w zasadzie się kończy na pierwszej scenie walki z 3 mechami. Reszta walk to niesamowita zrzyna: wspomniany Killzone, pociąg kojarzy mi się z Batman: Początek, walka ze smokiem ze Shrekiem (pierwsza walka z 3 samurajami też nie powala oryginalnością). Ginące kolejno dziewczyny nie wzbudzają żadnych emocji.steru pisze:W weekend zabrałem się za Sucker Punch. Filmu nie dałem rady obejrzeć na jeden raz i musiałem go odłożyć do kolejnego dnia.
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl to tragiczna fabuła. Początek filmu tego nie zapowiadał. Co więcej, po początkowej sekwencji ze Sweet Dreams w tle, siedziałem z oczami wlepionymi w telewizor, niemal zahipnotyzowany. Później? Tragedia. Główna bohaterka mnie drażniła, jej psiapsióły z psychatryka również. Jedynie pani doktor Górska dawała radę
Uważam również, że film jest przekombinowany. Sceny walki? Ok. Alternatywna rzeczywistość? Nie ma problemu. Problem pojawia się, kiedy jedna z rzeczywistości miesza się z drugą (podczas tańca). O ile pierwsza scena tańca mi się podobała (świątynia), to później było znacznie gorzej. Bomba w pociągu to jakaś tragedia. Patrząc na walkę w okopach miałem wrażenie, że oglądam stwory z Killzona.
Podsumowując, zawiodłem się strasznie. Na plus jedynie początek filmu i soundtrack, który był genialny. Od filmu jednak potrzebuję nieco więcej...
Snyder nieźle realizuje gotowe scenariusze (genialne 300, The Watchmen), ale jego pierwszy samodzielny projekt to klapa.
BTW, w reżyserskiej edycji Sucker Puncha ma być scena musicalowa.
- steru
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 12 września 2003
- Posty: 2102
- Rejestracja: 12 września 2003
Po Sucker Punch miałem ochotę na jakąś komedię. Wybór padł na The Dillema.
Niby banał. Facet dowiaduje się, że żona zdradza jego najlepszego przyjaciela i próbuje jakoś rozwiązać tą sytuację. Oczywiście, w tle pojawia się również kochanek, przywoływane są dawne problemy z hazardem jak i ogromna presja związana z pracą. Wielu napewno spodobają się samochody, które gdzieś tam w tle ciągle się przewijają. Film ogląda się przyjemnie a Vaughn i James tworzą świetny duet. Polecam na wolne popołudnie.
Później wziąłem się jeszcze za I am number four. Pełen nadziei i pozytywnych emocji już po kilku minutach się rozczarowałem. To, że jest to "bajka" wiedziałem od początku, ale że głównemu bohaterowi świecą dłonie (co tak przy okazji jest wykonane tragicznie) to mnie totalnie rozwaliło. Póki co nie dotrwałem do końca (nie wiem czy dam radę się za to ponownie wziąć). Odradzam...
Niby banał. Facet dowiaduje się, że żona zdradza jego najlepszego przyjaciela i próbuje jakoś rozwiązać tą sytuację. Oczywiście, w tle pojawia się również kochanek, przywoływane są dawne problemy z hazardem jak i ogromna presja związana z pracą. Wielu napewno spodobają się samochody, które gdzieś tam w tle ciągle się przewijają. Film ogląda się przyjemnie a Vaughn i James tworzą świetny duet. Polecam na wolne popołudnie.
Później wziąłem się jeszcze za I am number four. Pełen nadziei i pozytywnych emocji już po kilku minutach się rozczarowałem. To, że jest to "bajka" wiedziałem od początku, ale że głównemu bohaterowi świecą dłonie (co tak przy okazji jest wykonane tragicznie) to mnie totalnie rozwaliło. Póki co nie dotrwałem do końca (nie wiem czy dam radę się za to ponownie wziąć). Odradzam...
- meda11
- Juventino
- Rejestracja: 24 grudnia 2007
- Posty: 1081
- Rejestracja: 24 grudnia 2007
Do Sucker Punch nie należy podchodzić jak do "filmu". Już na trailerach dobry rok przed premierą było widać wyraźnie, że będziemy mieli do czynienia z levelami z gier video. Bohaterka naparzająca się niczym Nariko z Heavenly Sword rzucana w kolejne realia - levele. Spoko obraz.Arielinho13 pisze:Zgodzę się z większością. Pierwsza scena jest genialna. Film w zasadzie się kończy na pierwszej scenie walki z 3 mechami. Reszta walk to niesamowita zrzyna: wspomniany Killzone, pociąg kojarzy mi się z Batman: Początek, walka ze smokiem ze Shrekiem (pierwsza walka z 3 samurajami też nie powala oryginalnością). Ginące kolejno dziewczyny nie wzbudzają żadnych emocji.steru pisze:W weekend zabrałem się za Sucker Punch. Filmu nie dałem rady obejrzeć na jeden raz i musiałem go odłożyć do kolejnego dnia.
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl to tragiczna fabuła. Początek filmu tego nie zapowiadał. Co więcej, po początkowej sekwencji ze Sweet Dreams w tle, siedziałem z oczami wlepionymi w telewizor, niemal zahipnotyzowany. Później? Tragedia. Główna bohaterka mnie drażniła, jej psiapsióły z psychatryka również. Jedynie pani doktor Górska dawała radę
Uważam również, że film jest przekombinowany. Sceny walki? Ok. Alternatywna rzeczywistość? Nie ma problemu. Problem pojawia się, kiedy jedna z rzeczywistości miesza się z drugą (podczas tańca). O ile pierwsza scena tańca mi się podobała (świątynia), to później było znacznie gorzej. Bomba w pociągu to jakaś tragedia. Patrząc na walkę w okopach miałem wrażenie, że oglądam stwory z Killzona.
Podsumowując, zawiodłem się strasznie. Na plus jedynie początek filmu i soundtrack, który był genialny. Od filmu jednak potrzebuję nieco więcej...
Snyder nieźle realizuje gotowe scenariusze (genialne 300, The Watchmen), ale jego pierwszy samodzielny projekt to klapa.
BTW, w reżyserskiej edycji Sucker Puncha ma być scena musicalowa.
- Juras_Senat
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 21 marca 2010
- Posty: 838
- Rejestracja: 21 marca 2010
Wystarczy poszukać w temacie.mateelv pisze:Oglądał ktoś "Naznaczony"? Kopie trochę po tyłku w kinie?

Swoją drogą, chętnie obejrzę.steru pisze: Polecam obejrzeć Insidious. Wreszcie jakiś ciekawy horror. W ostatnim czasie takich jest jak na lekarstwo. Ciekawa fabuła i pomysł. Dość niezłe wykonanie. Efekty dźwiękowe potrafią przyprawić o gęsią skórkę![]()

- Antichrist
- Juventino
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Posty: 1842
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Podziekował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Ja obejrzałem przedwczoraj. Sama sekwencja ze Sweet Dreams w tle była git, aczkolwiek bardziej pasowałby tam cover Marilyna Mansona wg mnie, a nie ta cukierkowa wersja. Po filmie nie spodziewałem się niczego innego, jak jednej wielkiej rozwałki w stylu Painkiller i to dostałem. Różne alternatywne światy, zupełnie jak w grze People Can Fly. Z tym, że zamiast głównego bohatera, mieliśmy kilka skądinąd bardzo ładnych bohaterek. Jasne, można się przyczepić do słabej fabuły (scena w pociągu była chyba najgorsza), ale chyba nikt nie oczekiwał po tym filmie fabuły w stylu "Lotu nad kukułczym gniazdem"?steru pisze:W weekend zabrałem się za Sucker Punch. Filmu nie dałem rady obejrzeć na jeden raz i musiałem go odłożyć do kolejnego dnia.
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl to tragiczna fabuła. Początek filmu tego nie zapowiadał. Co więcej, po początkowej sekwencji ze Sweet Dreams w tle, siedziałem z oczami wlepionymi w telewizor, niemal zahipnotyzowany. Później? Tragedia. Główna bohaterka mnie drażniła, jej psiapsióły z psychatryka również. Jedynie pani doktor Górska dawała radę
Uważam również, że film jest przekombinowany. Sceny walki? Ok. Alternatywna rzeczywistość? Nie ma problemu. Problem pojawia się, kiedy jedna z rzeczywistości miesza się z drugą (podczas tańca). O ile pierwsza scena tańca mi się podobała (świątynia), to później było znacznie gorzej. Bomba w pociągu to jakaś tragedia. Patrząc na walkę w okopach miałem wrażenie, że oglądam stwory z Killzona.
Podsumowując, zawiodłem się strasznie. Na plus jedynie początek filmu i soundtrack, który był genialny. Od filmu jednak potrzebuję nieco więcej...
The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
transformers 3
klasyczny przypadek mieszanych uczuć. to były jakby 2 sklejone filmy: wojna i życie sama witwickiego. nie nudziłem się przez te 2,5 h, ale sceny z shią są beznadziejne (akurat nie przez niego samego). łudziłem się, że poprawili idiotyczne dialogi z poprzednich części, ale nie, po co. momentami czułem się jak na beznadziejnej polskiej komedii romantycznej (soundtrack tych scen - masakra). część 'wojenna' wypada już nieźle, ale mam wrażenie, ze się pogubili rozbudowując skalę wydarzeń do takich rozmiarow.
co do nowej laski - przypomina mi cameron diaz (niefajnie), szału nie ma. wyglądała, jak to recenzent na fw określił, 'ekskluzywna call girl'. cały film ubrana na biało; miasto rozwalone, wszyscy inni poszarpani, pobrudzeni a ona wyglądała nieskazitelnie jak w reklamie szamponu/szminki. wolę megan (the best of the best była laska-robot z 'dwójki', grala też w 'the pacific').
inne minusy? dziury w scenariuszu, akcje przesadzone nawet jak na taki film. np. spadochroniarze ze skrzydlami lecą 5 min z dachu budynku, niemal poziomo. brakowało mi osobiście walk autobot - decepticon, w poprzednich częściach było tego dużo, a tu albo ludzie vs deceptikon (vide: walka w lesie z 'dwójki'), albo jakieś maszyny transformersów (?).
z plusów: malkovich, torturro, film zarąbiście efektowny, w kinie wygląda genialnie.
klasyczny przypadek mieszanych uczuć. to były jakby 2 sklejone filmy: wojna i życie sama witwickiego. nie nudziłem się przez te 2,5 h, ale sceny z shią są beznadziejne (akurat nie przez niego samego). łudziłem się, że poprawili idiotyczne dialogi z poprzednich części, ale nie, po co. momentami czułem się jak na beznadziejnej polskiej komedii romantycznej (soundtrack tych scen - masakra). część 'wojenna' wypada już nieźle, ale mam wrażenie, ze się pogubili rozbudowując skalę wydarzeń do takich rozmiarow.
co do nowej laski - przypomina mi cameron diaz (niefajnie), szału nie ma. wyglądała, jak to recenzent na fw określił, 'ekskluzywna call girl'. cały film ubrana na biało; miasto rozwalone, wszyscy inni poszarpani, pobrudzeni a ona wyglądała nieskazitelnie jak w reklamie szamponu/szminki. wolę megan (the best of the best była laska-robot z 'dwójki', grala też w 'the pacific').
inne minusy? dziury w scenariuszu, akcje przesadzone nawet jak na taki film. np. spadochroniarze ze skrzydlami lecą 5 min z dachu budynku, niemal poziomo. brakowało mi osobiście walk autobot - decepticon, w poprzednich częściach było tego dużo, a tu albo ludzie vs deceptikon (vide: walka w lesie z 'dwójki'), albo jakieś maszyny transformersów (?).
z plusów: malkovich, torturro, film zarąbiście efektowny, w kinie wygląda genialnie.
- jsduga
- Juventino
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009
- Posty: 395
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009
Ja dziś obejrzałem film "Stake Land" i jestem głęboko zaskoczony tak dobrą produkcją. Mieszanka Walking Dead & Droga moim zdaniem kapitalna.
Muzyka w 1/2 stanowi wartość filmu, to samo tyczy się gry aktorskiej, bo fabuła jednak nie mogła być inna, niż poszukiwanie ocalałego miejsca.. Ponad to nie ma niepotrzebnej paplaniny i jeśli ktoś tylko lubi filmy z pogranicza horror/zombie/katastroficzne, to ten film przypadnie mu do gustu.
Jak na taki gatunek mało krwi i flaków, a dużo więcej sensownej akcji, co moim zdaniem jest rzadkością tutaj i naprawdę dobrą robotę odwalili producenci.
Jak macie podobne filmy, które możecie polecić, to będę wdzięczny.
Muzyka w 1/2 stanowi wartość filmu, to samo tyczy się gry aktorskiej, bo fabuła jednak nie mogła być inna, niż poszukiwanie ocalałego miejsca.. Ponad to nie ma niepotrzebnej paplaniny i jeśli ktoś tylko lubi filmy z pogranicza horror/zombie/katastroficzne, to ten film przypadnie mu do gustu.
Jak na taki gatunek mało krwi i flaków, a dużo więcej sensownej akcji, co moim zdaniem jest rzadkością tutaj i naprawdę dobrą robotę odwalili producenci.
Jak macie podobne filmy, które możecie polecić, to będę wdzięczny.

„Będąc na początku sezonu czwartą-piątą siłą tej ligi, udało nam się zdobyć mistrzostwo. Gdybym mógł, podpisałbym je własną krwią." - Gigi Buffon
- flying_birds
- Juventino
- Rejestracja: 30 września 2008
- Posty: 59
- Rejestracja: 30 września 2008
Absolutnie odradzam "Insidious".
Fatalnie nakręcony, zbudowany z samych klisz, w pewnym momencie nie potrafią się nawet zdecydować, czy przedstawiona historia ma być czystym horrorem, czy może pastiszem.
Fatalnie nakręcony, zbudowany z samych klisz, w pewnym momencie nie potrafią się nawet zdecydować, czy przedstawiona historia ma być czystym horrorem, czy może pastiszem.
- mateelv
- Juventino
- Rejestracja: 26 listopada 2006
- Posty: 1415
- Rejestracja: 26 listopada 2006
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Wydawało mi się, że w miarę dokładnie przeglądam ten temat, sorry ; )Juras_Senat pisze: Wystarczy poszukać w temacie.
Swoją drogą, chętnie obejrzę.
Co do samego filmu: wczoraj wybrałem się do kina z dziewczyną. Nie rozumiem dlaczego bałem się bardziej od niej. Po przeczytaniu komentarzy i obejrzeniu screenów z filmu, czułem, że to będzie zalatująca kiczem produkcja, czułem, że będzie ocierała się o tandetę, mieszkankę jakby różnych stylów. Nie myliłem się, ale imo jestem szczęśliwy. Miałem potrzebę zobaczenia czegoś takiego, 100% done. Jedno jest pewne: film spowodował, że jednak częściej się bałem niż śmiałem. Tak miało być.
Horror w kinie to jednak horror w kinie
- Juras_Senat
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 21 marca 2010
- Posty: 838
- Rejestracja: 21 marca 2010
Właśnie wróciłem z Genezy Planety Małp. Nigdy nie byłem wielkim fanem tej serii, dziś trafiłem na to w zasadzie przypadkowo. Mojego sceptycznego nastawienia nie zmienił początek filmu, a w zasadzie jego dobre 45 minut. Czułem się jakbym oglądał popularne z 30 lat temu filmy familijne ze zwierzątkami. Te gdzie mały chłopiec znajduje kapucynkę (to dla Pana Zambrotty, gotowego skojarzyć małego chłopca i małpę z fapowaniem) i zatrzymuje ją ubłagawszy mamę. Małpa robi problemy, ale jest tak słodka, że kochają ją wszyscy. Na koniec jest lipa, bo małpa ma przeszłość w Yakuzie, idzie za kraty ale ucieka i ratuje chłopca z pożaru. Całość kończy się jak dostaje klucze od miasta od samego burmistrza. Wiecie o co mi chodzi?
No właśnie i tak pokrótce czułem się dobre pół filmu, nawet małpa trafiła za kraty, ale.. nie uratowała chłopca. Potem robi się ciekawie, finalna scena na moście Golden Bridge już ociekała <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>, przynajmniej w mojej skromnej ocenie. Wyszedłem z kina usatysfakcjonowany, nie żałuje wydanych pieniędzy, więc jest dobrze. Może nawet odświeżę sobie pozostałe części.
Edit:
Będzie sequel, co mnie nie dziwi i cieszy.
No właśnie i tak pokrótce czułem się dobre pół filmu, nawet małpa trafiła za kraty, ale.. nie uratowała chłopca. Potem robi się ciekawie, finalna scena na moście Golden Bridge już ociekała <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>, przynajmniej w mojej skromnej ocenie. Wyszedłem z kina usatysfakcjonowany, nie żałuje wydanych pieniędzy, więc jest dobrze. Może nawet odświeżę sobie pozostałe części.

Edit:
Będzie sequel, co mnie nie dziwi i cieszy.
- steru
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 12 września 2003
- Posty: 2102
- Rejestracja: 12 września 2003
Ostatnio obadałem parę filmów.
Może na początek Bad Teacher z Cameron Diaz. Nie spodziewałem się po tym filmie cudów, liczyłem że jakoś zleci mi przy nim nudne popołudnie. Muszę przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłem. Podobała mi się postać Diaz (taką nauczycielkę mógłbym mieć
) oraz Jasona Siegela (faceta uwielbiam z roli Marshalla z How i met your mother). Jeśli ktoś ma ochotę na komedię, nie romantyczną to powinien obejrzeć. Nie powinien się nudzić.
Your Higness - kolejny ciekawy film. Trochę dziwne poczucie humoru ale świetnie się to oglądało. Natalie Portman wyglądała jak zwykle świetnie, James Franco również dobrze (swoją drogą ten film mi bardziej do niego pasuje niż takie 127 Hours). No i dwójka, która mnie wymiotła : Thadeous i Courtney. Genialnie dobrana para.
No i Red Riding Hood, czyli Czerwony Kapturek. Tylko taki z wilkołakiem. Świetna sprawa. Długo się za ten film zabierałem, ale jak już go włączyłem to wkręciłem się na maksa. Polecam.
Najgorsza seria filmowa wszechczasów.
Może na początek Bad Teacher z Cameron Diaz. Nie spodziewałem się po tym filmie cudów, liczyłem że jakoś zleci mi przy nim nudne popołudnie. Muszę przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłem. Podobała mi się postać Diaz (taką nauczycielkę mógłbym mieć

Your Higness - kolejny ciekawy film. Trochę dziwne poczucie humoru ale świetnie się to oglądało. Natalie Portman wyglądała jak zwykle świetnie, James Franco również dobrze (swoją drogą ten film mi bardziej do niego pasuje niż takie 127 Hours). No i dwójka, która mnie wymiotła : Thadeous i Courtney. Genialnie dobrana para.
No i Red Riding Hood, czyli Czerwony Kapturek. Tylko taki z wilkołakiem. Świetna sprawa. Długo się za ten film zabierałem, ale jak już go włączyłem to wkręciłem się na maksa. Polecam.
Nie lepiej podciąć sobie z miejsca żyły?Juras_Senat pisze:Może nawet odświeżę sobie pozostałe części.

Najgorsza seria filmowa wszechczasów.