Polityka

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ
Antichrist

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Posty: 1842
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Podziekował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 1 raz

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 15:44

Widzisz, LordzieJuve, dla mnie nie ma żadnego przekazu od jakiegokolwiek Boga w morderstwach i gwałtach. I nie wyobrażam sobie wybaczenia komuś, kto w taki sposób skrzywdziłby kogoś z moich bliskich. Jeżeli Ty wybaczyłbyś i nadstawił drugi policzek - Twoja sprawa, ale nie nie pisz mi o docenianiu dobra, piękna i najmniejszej chwili szczęścia, kiedy dochodzi do tak wielkich zbrodni. Odpowiadając też na Twoje pytanie, nie uważam, że moje "brak refleksji" w moim pytaniu jest przyczyną zła, które się rodzi w ludzkich umysłach, bo to nie ja (i pewnie sporo osób, chociażby na forum) jestem mordercą. Co do jednego się z Tobą zgodzę - trzeba wybaczać, ale i to ma swoje granice.


The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
LordJuve

Juventino
Juventino
Rejestracja: 26 maja 2005
Posty: 3426
Rejestracja: 26 maja 2005

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 16:06

Ja też nie wiem jak zareagowałbym w takiej sytuacji, wiem natomiast, że są ludzie, którzy wybaczyć potrafią - jak widać można, pytanie tylko, jak wielu z nas jest w stanie to zrobić?

Widzisz, są ludzie, którzy przeżyli jeszcze większe zbrodnie, szczególnie te XX wieczne - czy oni dziś potrafiliby żyć, gdyby pożerała ich permanentne poczucie zemsty i nienawiści? Więcej, czy mamy szansę na przetrwanie gdy kolejni ludzie zaczną "umywać ręce" i mówić: "to nie ja krzywdzę, nie uważam, że moja płycizna światopoglądowa przykłada się w jakikolwiek sposób do Twoich zbrodni". Uważasz, że na prawdę WSZYSCY obywatele Niemiec byli zwolennikami Hitlera?

Nie chodzi o to, że zadajesz tego typu pytanie, ważny jest pewien trend myślowy, który doprowadza do totalnego zrzucenia odpowiedzialności za innych ludzi. To, że Ty nie krzywdzisz nie znaczy, że swoim postępowaniem/sposobem myślenia/obojętnością nie przykładasz się do pewnej specyfiki, która daje możliwości do rozprzestrzeniania się ogólnie pojętego "zła".

Rzuciłeś mi pytanie o charakterze egzystencjalnym a sam odpowiadasz w stylu: "nie jestem częścią żadnego zła - mnie się to nie tyczy". Ok, skoro tak uważasz.


Pan Mietek

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 29 sierpnia 2009
Posty: 2637
Rejestracja: 29 sierpnia 2009

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 16:50

Lordzie, tak żeś namieszał, że trochę ciężko to ogarnąć :)
LordJuve pisze:To, że Ty nie krzywdzisz nie znaczy, że swoim postępowaniem/sposobem myślenia/obojętnością nie przykładasz się do pewnej specyfiki, która daje możliwości do rozprzestrzeniania się ogólnie pojętego "zła".
Wybacz ale to jest chyba typowo chrześcijańskie gadanie. Wiem, bo rozmawiałem z moim znajomym o podobnych rzeczach. Może nie rozumiem o co chodzi ale naprawdę, nie wiem w jaki sposób się przyczyniam się do rozprzestrzeniania "zła"? Co Ty robisz, żeby do tego nie dopuszczać? Mógłbyś wyjaśnić?


LordJuve

Juventino
Juventino
Rejestracja: 26 maja 2005
Posty: 3426
Rejestracja: 26 maja 2005

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 17:06

Mietson pisze: Wybacz ale to jest chyba typowo chrześcijańskie gadanie. Wiem, bo rozmawiałem z moim znajomym o podobnych rzeczach. Może nie rozumiem o co chodzi ale naprawdę, nie wiem w jaki sposób się przyczyniam się do rozprzestrzeniania "zła"? Co Ty robisz, żeby do tego nie dopuszczać? Mógłbyś wyjaśnić?
Prosta rzecz, po prostu trzeba szukać każdej okazji, nawet najmniejszej i najłatwiejszej, do zrobienia czegoś dobrego. Nie ważne czy chodzi o relacje na linii brat-siostra, rodzic-dziecko, czy w szerszych relacjach społecznych. Co ja bym zrobił? Np. nie pozwoliłbym się podrzucić kumplom pod budę z dźwiękiem gdyby miał prowadzić jakiś, nawet lekko, wstawiony kompan. Prosta rzecz, może wymagająca pewnego wyjścia przed szereg, ale jak wiadomo, tylko chwile wypracowane w bólu i wysiłku dają największe szczęście. Ktoś odpowie: naiwny jesteś. Ja wiem, że to jest po prostu szczerość względem samego siebie.

To, że dziś postawa znaczy mniej niż zastawa nie jest niczym dobrym. Nastawienie ludzi na branie, konsumpcyjny tryb życia, oczekiwanie szczęścia rozumiane jako dobrobyt i brak jakiegokolwiek cierpienia doprowadzają jedynie do frustracji tak indywidualnych jak i ogólnospołecznych (np. niedawne protesty w Grecji czy obecna sytuacja w Hiszpanii - która swoją drogą mnie cieszy bo pokazuje, że dobra opinia o europejskiej lewicy to jedynie efekt dobrego PRu i pustych hasełek). To jednak nie wszystko. Powyższa postawa doprowadza do spłycenia relacji międzyludzkich, które dziś zaczynają opierać się na zasadzie szybkiego handlu i to niestety nawet w rodzinach, gdzie te relacje powinny być najgłębsze.

Pewnie dlatego nie rozumiesz "chrześcijańskiego gadania" gdyż uważasz, że jeżeli do czegoś nie przyłożysz bezpośrednio ręki to nie jesteś za to odpowiedzialny.

W ogóle, wydaje mi się, że pytania w stylu "jak ja mogę przyczyniać się do rozprzestrzeniania się zła" są tymi w stylu "a czy picie kawy to grzech?" - tak często zadawane przez wystraszone dzieci z II klasy szkoły podstawowej...no sorry panowie, macie swój rozum i jakiś kręgosłup moralny, prawda? Powiedzmy, że jesteśmy jedną, wielką drużyną...


Pan Mietek

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 29 sierpnia 2009
Posty: 2637
Rejestracja: 29 sierpnia 2009

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 17:38

LordJuve pisze:Prosta rzecz, po prostu trzeba szukać każdej okazji, nawet najmniejszej i najłatwiejszej, do zrobienia czegoś dobrego. Nie ważne czy chodzi o relacje na linii brat-siostra, rodzic-dziecko, czy w szerszych relacjach społecznych. Co ja bym zrobił? Np. nie pozwoliłbym się podrzucić kumplom pod budę z dźwiękiem gdyby miał prowadzić jakiś, nawet lekko, wstawiony kompan. Prosta rzecz, może wymagająca pewnego wyjścia przed szereg, ale jak wiadomo, tylko chwile wypracowane w bólu i wysiłku dają największe szczęście. Ktoś odpowie: naiwny jesteś. Ja wiem, że to jest po prostu szczerość względem samego siebie
Ja jak prowadzę samochód to zawsze jestem w 100% trzeźwy, wszyscy moi znajomi też i mam wrażenie, że jak ktoś jedzie po spożyciu to jest kompletnym <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>. Ale wciąż nie pojmuje co to ma do "zła"?
LordJuve pisze:To, że dziś postawa znaczy mniej niż zastawa nie jest niczym dobrym. Nastawienie ludzi na branie, konsumpcyjny tryb życia, oczekiwanie szczęścia rozumiane jako dobrobyt i brak jakiegokolwiek cierpienia doprowadzają jedynie do frustracji tak indywidualnych jak i ogólnospołecznych (np. niedawne protesty w Grecji czy obecna sytuacja w Hiszpanii - która swoją drogą mnie cieszy bo pokazuje, że dobra opinia o europejskiej lewicy to jedynie efekt dobrego PRu i pustych hasełek). To jednak nie wszystko. Powyższa postawa doprowadza do spłycenia relacji międzyludzkich, które dziś zaczynają opierać się na zasadzie szybkiego handlu i to niestety nawet w rodzinach, gdzie te relacje powinny być najgłębsze
Bez obrazy ale to nie jest żadne odkrycie. Takie czasy, nie poradzisz nic na to. Pogódź się z tym. Poza tym, trochę uogólniasz.
LordJuve pisze:Pewnie dlatego nie rozumiesz "chrześcijańskiego gadania" gdyż uważasz, że jeżeli do czegoś nie przyłożysz bezpośrednio ręki to nie jesteś za to odpowiedzialny
Tak właśnie uważam bo nie szukam na siłę. Jeśli ktoś jest w jakiś sposób odpowiedzialny za "zło" to są to ludzie z tych, którzy oddziałują na spore grupy innych ludzi, ja chyba się do nich nie zaliczam. Póki co jestem odpowiedzialny za siebie, w przyszłości to może się zmienić.


LordJuve

Juventino
Juventino
Rejestracja: 26 maja 2005
Posty: 3426
Rejestracja: 26 maja 2005

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 17:54

Mietson pisze: Ja jak prowadzę samochód to zawsze jestem w 100% trzeźwy, większość moich znajomych też i mam wrażenie, że jak ktoś jedzie po spożyciu to jest kompletnym <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>. Ale wciąż nie pojmuje co to ma do "zła"?
Ciesze się, ale są tacy, którzy nie widzą problemu w wożeniu się "na gazie", więcej, są ludzie, którzy nie mają problemu z wsiadaniem do samochodu, który jest prowadzony przez osobę pijaną...wtedy jest to przykładanie swojej cegiełki do jakiegoś "zła". Rozumiesz już? To, że Ty robisz inaczej w tym wypadku to super...bardzo po chrześcijańsku a do tego zgodnie z prawem. :-D Nie odnoś tej dyskusji tak bezpośrednio do siebie a tym bardziej nie rób tego z moimi odpowiedziami na Twoje pytania, gdyż podaję przykład bez jakichkolwiek konotacji osobowych.
Mietson pisze: Bez obrazy ale to nie jest żadne odkrycie. Takie czasy, nie poradzisz nic na to. Pogódź się z tym. Poza tym, trochę uogólniasz.
No to rozmawiamy na jakimś ogólnym poziomie pojęciowym czy wchodzimy w szczegóły? :) Myślałem, że właśnie doszedłem, zgodnie z zasadą od szczegółu do ogółu, do obecnych przemyśleń. Wątek rozpoczął się przecież szczególnym przypadkiem nieuleczalnie chorego człowieka i jakiegoś konkretnego "zła".
Nie dawaj tego typu rad ludziom bo właśnie w ten sposób przyczyniasz się do rozpowszechniania się abstrakcyjnego zła. Wiem, że postawa konformistyczna jest łatwiejsza i przyjemniejsza, ale to nie znaczy, że lepsza. Personelowi hospicjum też poradziłbyś, że i tak nie ma sensu się starać i angażować się w swoją pracę bo Ci ludzie i tak zaraz umrą i nic się na to nie poradzi? Warto próbować zmieniać otoczenie, cały świat zbawił tylko 1 człowiek i inni już nie mogą, ale własne otoczenie, najbliższą rodzinę zawsze można kierować ku obranym celom.
Mietson pisze: Tak właśnie uważam bo nie szukam na siłę. Jeśli ktoś jest w jakiś sposób odpowiedzialny za "zło" to są to ludzie z tych, którzy oddziałują na spore grupy innych ludzi, ja chyba się do nich nie zaliczam. Póki co jestem odpowiedzialny za siebie, w przyszłości to może się zmienić.
Nie trzeba szukać na siłę. Teraz jesteś odpowiedzialny za siebie. Hm, ale na prawdę uważasz, że Twoje poglądy czy postawa nie mogą nawet 1 człowieka nakłonić bądź zniechęcić do czegoś? Piszesz, że będziesz kiedyś odpowiedzialny za swoją rodzinę (jeśli ją założysz). Więc, w nawiązaniu do poprzedniego cytatu, dalej będziesz uważał, że Twój wpływ na ewentualne "zło", ograniczony do Twojej rodziny, nie będzie niczym istotnym w oceanie władzy kilku ludzi na świecie? Hm, pomyśl, że w ten sam sposób myśli 15 mln mieszkańców Polski, zdaj sobie sprawę, że te wszystkie inne rodziny (które przecież mają bardzo ograniczony zasięg wpływu) tworzą globalną sieć powiązań społecznych, w których rodzimy się, rozwijamy i działamy. Popularny jest pogląd, że to środowisko w największym stopniu wpływa na socjalizację jednostki - uważasz, że środowisko jakie tworzymy jest nieistotne?

Podstawowa sprawa: każdy z nas jest odpowiedzialny za siebie a ja nie piszę o rozwiązywaniu "problemu zła" całego świata poprzez własne życie! Trzeba zdawać sobie tylko sprawę z faktu, że my jako jednostki też mamy jakiś zakres oddziaływania i możemy przyjmować różnorakie postawy co nie jest społecznie obojętne.


Antichrist

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Posty: 1842
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Podziekował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 1 raz

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 19:45

LordJuve pisze:Ja też nie wiem jak zareagowałbym w takiej sytuacji, wiem natomiast, że są ludzie, którzy wybaczyć potrafią - jak widać można, pytanie tylko, jak wielu z nas jest w stanie to zrobić?
I życzę Tobie, byś nie miał 'okazji' sprawdzać, jak to jest.
LordJuve pisze:Widzisz, są ludzie, którzy przeżyli jeszcze większe zbrodnie, szczególnie te XX wieczne - czy oni dziś potrafiliby żyć, gdyby pożerała ich permanentne poczucie zemsty i nienawiści? Więcej, czy mamy szansę na przetrwanie gdy kolejni ludzie zaczną "umywać ręce" i mówić: "to nie ja krzywdzę, nie uważam, że moja płycizna światopoglądowa przykłada się w jakikolwiek sposób do Twoich zbrodni". Uważasz, że na prawdę WSZYSCY obywatele Niemiec byli zwolennikami Hitlera?
Nie jestem pewien, czy krewni osób zmasakrowanych w Srebrenicy wybaczyli wojskom Mladića tego, czego 'dokonali'. Przykłady można mnożyć. Za takie rzeczy też obwinisz ludzi, którym wytykasz "płytkość światopoglądową"? I jasne, że nie wszyscy Niemcy stali za Hitlerem, dlatego nie widzę w każdym Niemcu wroga.
LordJuve pisze:Nie chodzi o to, że zadajesz tego typu pytanie, ważny jest pewien trend myślowy, który doprowadza do totalnego zrzucenia odpowiedzialności za innych ludzi. To, że Ty nie krzywdzisz nie znaczy, że swoim postępowaniem/sposobem myślenia/obojętnością nie przykładasz się do pewnej specyfiki, która daje możliwości do rozprzestrzeniania się ogólnie pojętego "zła".
Odnoszę czasem wrażenie, jak czytam Twoje posty, że Ty żyjesz w innym świecie.
LordJuve pisze:Rzuciłeś mi pytanie o charakterze egzystencjalnym a sam odpowiadasz w stylu: "nie jestem częścią żadnego zła - mnie się to nie tyczy". Ok, skoro tak uważasz.
Bo dziwi mnie, jak Ty możesz w gwałcie widzieć cokolwiek dobrego. Swoją drogą, uważam, że mnie nie dotyczy, bo na tyle, ile mogę - pomagam ludziom. Od wielu lat współorganizuję WOŚP w moim mieście, jak tylko mogę, to staram się pomóc, ale wszystkich i wszystkiego nie uratuję.


The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
LordJuve

Juventino
Juventino
Rejestracja: 26 maja 2005
Posty: 3426
Rejestracja: 26 maja 2005

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 20:12

Antichrist pisze: I życzę Tobie, byś nie miał 'okazji' sprawdzać, jak to jest.
I vice versa...:)
Antichrist pisze: Nie jestem pewien, czy krewni osób zmasakrowanych w Srebrenicy wybaczyli wojskom Mladića tego, czego 'dokonali'. Przykłady można mnożyć. Za takie rzeczy też obwinisz ludzi, którym wytykasz "płytkość światopoglądową"? I jasne, że nie wszyscy Niemcy stali za Hitlerem, dlatego nie widzę w każdym Niemcu wroga.
Skoro więc nie wszyscy Niemcy stali za Hitlerem (zapewne mniejszość) to dlaczego Ci sami Niemcy pozwolili i uczestniczyli w zbrodni Hitlerowskiej? Często gęsto to właśnie obywatele Niemiec chwalili hitlerowskie mydełko, o którym świetnie pisała Nałkowska. Zapytam, odnosząc się do Twojego przykładu, co robiły Błękitne Berety w Srebrenicy, jakim prawem te "pokojowe wojska" pozwoliły na wymordowanie, uwaga, 8000 osób?! No a co powiesz o Rwandzie i obojętności zachodu na masakrę? Chcesz się liczyć na przykłady? Proszę bardzo. W każdym udowodnię Ci, że nijakość prowadzi tylko i wyłącznie do rozprzestrzeniania się negatywnych zjawisk. Jak to się mówi: cisza/obojętność oznacza przyzwolenie...zbrodniarze nie pytają o pozwolenie i tylko jasny, głośny sprzeciw może cokolwiek zmienić. Przykład? Ostatnie "rewolucje" krajów islamskich, w których dyktatorzy rządzili od dekad.
Antichrist pisze: Odnoszę czasem wrażenie, jak czytam Twoje posty, że Ty żyjesz w innym świecie.
No pewnie, bo ja z Nieba przybyłem...:-D, mów mi...Angel.:P A tak w ogóle to Damian jestem. Nie, żyje w tym samym świecie co Ty, być może dostrzegam nieco więcej...ostatnio przeczytałem, że humaniści tak mają, dostrzegają więcej niż przeciętny człowiek - trzeba tylko wiedzieć co z tą dodatkową informacją zrobić. 8)
Antichrist pisze: Bo dziwi mnie, jak Ty możesz w gwałcie widzieć cokolwiek dobrego. Swoją drogą, uważam, że mnie nie dotyczy, bo na tyle, ile mogę - pomagam ludziom. Od wielu lat współorganizuję WOŚP w moim mieście, jak tylko mogę, to staram się pomóc, ale wszystkich i wszystkiego nie uratuję.


Cholera, chyba nie napisałem tego wystarczająco wyraźnie. GWAŁT (coś Ty się tak uczepił?!) to OBRZYDLISTWO. Jedna z najgorszych, możliwych zbrodni (tak, zbrodni). Niczego dobrego w tym nie widzę. Nie wiem, zastanawiałeś się kiedyś nad "problemem zła"? Albo gadamy na takie tematy, albo piszemy wprost: żyję swoim życiem i nie tracę czasu na "filozofowanie". Jeżeli bawimy się w podwórkowych filozofów to Ci już napisałem jaki jest sens wszelkiego zła, które nas spotyka. Nie chodzi o to, że gwałt to coś dobrego czy ja w tym coś dobrego widzę - nie. Chodzi tylko o to, że tylko w przestrzeni pomiędzy dobrem a złem jesteśmy w stanie odczuwać i doceniać oba zjawiska, tak negatywne i bolesne jak i pozytywne i szczęśliwe. Czy wyobrażasz sobie rzeczywistość, w której istnieje TYLKO dobro? Cóż byłoby ono warte, czy w ogóle byłoby tym czym jest gdyby nie istniała żadna przeciwwaga?

Co do Twojej deklaracji: ciesze się, bardzo. Jezus na pewno przyklepałby Ci piątachę pewnie z wiele większą chęcią niż niejednemu "wierzącemu". Nie musimy jednak schodzić na poziom personalny, no chyba, że ktoś tego potrzebuje. Ludzie generalnie nie lubią jeśli operuje się argumentami ad personam.


Antichrist

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Posty: 1842
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Podziekował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 1 raz

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 20:42

LordJuve pisze:Skoro więc nie wszyscy Niemcy stali za Hitlerem (zapewne mniejszość) to dlaczego Ci sami Niemcy pozwolili i uczestniczyli w zbrodni Hitlerowskiej? Często gęsto to właśnie obywatele Niemiec chwalili hitlerowskie mydełko, o którym świetnie pisała Nałkowska. Zapytam, odnosząc się do Twojego przykładu, co robiły Błękitne Berety w Srebrenicy, jakim prawem te "pokojowe wojska" pozwoliły na wymordowanie, uwaga, 8000 osób?! No a co powiesz o Rwandzie i obojętności zachodu na masakrę? Chcesz się liczyć na przykłady? Proszę bardzo. W każdym udowodnię Ci, że nijakość prowadzi tylko i wyłącznie do rozprzestrzeniania się negatywnych zjawisk. Jak to się mówi: cisza/obojętność oznacza przyzwolenie...zbrodniarze nie pytają o pozwolenie i tylko jasny, głośny sprzeciw może cokolwiek zmienić. Przykład? Ostatnie "rewolucje" krajów islamskich, w których dyktatorzy rządzili od dekad.
Damianie, ja nie twierdziłem nigdy, że obojętność jest dobra. Wręcz przeciwnie, ale idąc tym tropem, możesz winić mnie za zbrodnie Alberta Fisha, Johna Wayne Gacy'ego, Henry'ego Lee Lucasa, Eda Geina, Richarda Ramireza, Teda Bundy'ego, Davida Berkovitza, Richarda Specka, czy Charlesa Mansona. Jaki masz wpływ na działanie ludzi? Możesz robić małe rzeczy, lokalnie, ale nic poza tym. Ja staram się dookoła własnego tyłka pomóc, tylko tyle mogę.
LordJuve pisze:Cholera, chyba nie napisałem tego wystarczająco wyraźnie. GWAŁT (coś Ty się tak uczepił?!) to OBRZYDLISTWO. Jedna z najgorszych, możliwych zbrodni (tak, zbrodni). Niczego dobrego w tym nie widzę. Nie wiem, zastanawiałeś się kiedyś nad "problemem zła"? Albo gadamy na takie tematy, albo piszemy wprost: żyję swoim życiem i nie tracę czasu na "filozofowanie". Jeżeli bawimy się w podwórkowych filozofów to Ci już napisałem jaki jest sens wszelkiego zła, które nas spotyka. Nie chodzi o to, że gwałt to coś dobrego czy ja w tym coś dobrego widzę - nie. Chodzi tylko o to, że tylko w przestrzeni pomiędzy dobrem a złem jesteśmy w stanie odczuwać i doceniać oba zjawiska, tak negatywne i bolesne jak i pozytywne i szczęśliwe. Czy wyobrażasz sobie rzeczywistość, w której istnieje TYLKO dobro? Cóż byłoby ono warte, czy w ogóle byłoby tym czym jest gdyby nie istniała żadna przeciwwaga?
Sam przyznałeś, że:
dzięki temu, że odczuwamy cierpienie możemy docenić dobro, piękno, najmniejsze chwile szczęścia
Więc nie podzielam tego poglądu. Nie widzę żadnego dobra, czy piękna po stracie dziecka, które ktoś brutalnie zamordował. Celowo podaję gwałt i morderstwo, jako przykłady, bo najbardziej oddają absurd szukania dobrych konsekwencji, czy czegoś do przekazania w czymś tak ohydnym.
LordJuve pisze:Co do Twojej deklaracji: ciesze się, bardzo. Jezus na pewno przyklepałby Ci piątachę pewnie z wiele większą chęcią niż niejednemu "wierzącemu". Nie musimy jednak schodzić na poziom personalny, no chyba, że ktoś tego potrzebuje. Ludzie generalnie nie lubią jeśli operuje się argumentami ad personam.
Zauważ, że ani razu nie użyłem żadnego argumentu ad personam. Szanuję Twoje poglądy, lecz mogę się z nimi nie zgadzać. Tyle.


The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
LordJuve

Juventino
Juventino
Rejestracja: 26 maja 2005
Posty: 3426
Rejestracja: 26 maja 2005

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 20:55

Antichrist pisze:Damianie, ja nie twierdziłem nigdy, że obojętność jest dobra. Wręcz przeciwnie, ale idąc tym tropem, możesz winić mnie za zbrodnie Alberta Fisha, Johna Wayne Gacy'ego, Henry'ego Lee Lucasa, Eda Geina, Richarda Ramireza, Teda Bundy'ego, Davida Berkovitza, Richarda Specka, czy Charlesa Mansona. Jaki masz wpływ na działanie ludzi? Możesz robić małe rzeczy, lokalnie, ale nic poza tym. Ja staram się dookoła własnego tyłka pomóc, tylko tyle mogę.
No trochę nietrafione nazwiska...chyba że mieszkasz w USA?;) Jakim cudem miałbyś możliwość wpływu akurat NA TYCH ludzi? Powiedz mi jednak, czy masz wpływ na sąsiada, który leje żonę na Twoich oczach, czy też możesz jakoś zareagować gdy widzisz jak dwóch wyrostków sztyletuje człowieka na przystanku MKS?
Przecież pisałem, że świata, jako-tako (o co czepił się Mietson) nie zbawimy. Chodzi o te najmniejsze rzeczy, o pracę u podstaw.
Antichrist pisze: Sam przyznałeś, że:
dzięki temu, że odczuwamy cierpienie możemy docenić dobro, piękno, najmniejsze chwile szczęścia
Więc nie podzielam tego poglądu. Nie widzę żadnego dobra, czy piękna po stracie dziecka, które ktoś brutalnie zamordował. Celowo podaję gwałt i morderstwo, jako przykłady, bo najbardziej oddają absurd szukania dobrych konsekwencji, czy czegoś do przekazania w czymś tak ohydnym.
No, ale przecież napisałem, że samo w sobie to nie niesie za sobą ŻADNEGO dobra. Ważna jest relacja tych odwiecznych, dwóch sił: dobro-zło. W ogóle ludzie sobie o to rozumy łamią. Nie wiem czy w ogóle jest sens o tym dyskutować. Sprowadzając zagadnienie do poziomu codziennej praktyki trzeba umieć żyć nie tylko lekko i wygodnie, ale także znosić cierpienia, nie można dać sobie wmówić, że można żyć całkowicie bezboleśnie i szczęśliwie bo można szybko oszaleć. Dobrze też ciągle dbać o to, aby chronić innych przed "złem", warto, nawet trzeba, zacząć od najbliższych - to wystarczy a zaręczam, że i gwałtów i morderstw byłoby mniej.

PS.
Pamiętasz może na co zwalił winę za swoje zbrodnie Ted Bundy? Czy uważasz, że w takim wypadku ta "używka" powinna być zakazana prawnie? Czy gwałty i morderstwa dokonane przez niego, a także jego wywiady i rozmowy sprzed wykonania egzekucji nie zostały totalnie zapomniane i po Tedzie Bundy zostały tylko i wyłącznie krew i łzy? Ludzie mordują a Hustler czy Penthouse się bogacą...


Antichrist

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Posty: 1842
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Podziekował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 1 raz

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 21:19

LordJuve pisze:No trochę nietrafione nazwiska...chyba że mieszkasz w USA?;) Jakim cudem miałbyś możliwość wpływu akurat NA TYCH ludzi? Powiedz mi jednak, czy masz wpływ na sąsiada, który leje żonę na Twoich oczach, czy też możesz jakoś zareagować gdy widzisz jak dwóch wyrostków sztyletuje człowieka na przystanku MKS?
Przecież pisałem, że świata, jako-tako (o co czepił się Mietson) nie zbawimy. Chodzi o te najmniejsze rzeczy, o pracę u podstaw.
Tyle, że teraz trochę odbiegamy od tematu. Ja reaguję, zdarzyło się reagować w ten weekend. ;)
LordJuve pisze:PS.
Pamiętasz może na co zwalił winę za swoje zbrodnie Ted Bundy? Czy uważasz, że w takim wypadku ta "używka" powinna być zakazana prawnie? Czy gwałty i morderstwa dokonane przez niego, a także jego wywiady i rozmowy sprzed wykonania egzekucji nie zostały totalnie zapomniane i po Tedzie Bundy zostały tylko i wyłącznie krew i łzy? Ludzie mordują a Hustler czy Penthouse się bogacą...
Tak, pamiętam. I dopóki jest to pornografia 'normalna', tj. bez dzieci i zwierzątek, za obopólną zgodą - jest git. Przypomina mi to sytuację, kiedy Marilyna Mansona obarczano za strzelaninę w Columbine, bo Ci, którzy strzelali - słuchali jego muzyki. Polecam wywiad z Mansonem, kiedy wrócił do Denver i było sporo protestów przeciwko jego występowi. To, że w środkowisku lekarzy i prawników zdarzy się ktoś, kto zabije swoją żonę, nie znaczy, że powinniśmy zakazać wykonywania ich zawodów.


The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
LordJuve

Juventino
Juventino
Rejestracja: 26 maja 2005
Posty: 3426
Rejestracja: 26 maja 2005

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 21:30

Hm, z tego co pamiętam to Bundy nieco inaczej przedstawiał problematykę porno. Nie wiem, może miał skrzywione podejście...w sumie też pewnie psioczyłbym na przyczynę mojego smażenia się na krześle.

Porównanie porno = muzyka to chyba troszkę na wyrost? :wink: Przytocz mi jakie korzyści społeczne niesie za sobą zjawisko porno? Jeżeli możesz to w dwóch płaszczyznach: odbiorców i tych, którzy ją tworzą?


Antichrist

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Posty: 1842
Rejestracja: 19 sierpnia 2010
Podziekował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 1 raz

Nieprzeczytany post 06 czerwca 2011, 21:35

Cóż, Marilyn Manson jest często brany za coś gorszego od porno, więc porównanie jak najbardziej pasi. :P Co do samej pornografii, jest popyt, jest podaż. Działa prawo rynku. Ja nie muszę oglądać, ale skoro inni chcą - proszę bardzo. Nie widzę żadnej korzyści społecznej, ale nie wszystko takie korzyści może przynieść.


The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
Lypsky

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2003
Posty: 3798
Rejestracja: 22 grudnia 2003

Nieprzeczytany post 07 czerwca 2011, 17:56

Dziś postanowiłem przypomnieć sobie pewien dokument. Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli.



a ja kocham gołe baby, gołe baby do przesady
Vimes

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 06 maja 2003
Posty: 5874
Rejestracja: 06 maja 2003

Nieprzeczytany post 12 czerwca 2011, 01:03

Okienko transferowe zostało już otwarte, więc do głośnych transferów dochodzi również w Polskiej Lidze Politycznej. Na razie najaktywniejszym graczem na rynku jest klub Platforma Obywatelska, który wedle słów prezesa ma być "drugą Barceloną". Prezes Tusk koncentruje się na razie na wzmacnianiu lewego skrzydła. Po głośnym transferze Bartosza Arłukowicza, w sobotę zaprezentowano kolejnych graczy, czyli Dariusza Rosatiego i Joannę Kluzik-Rostkowską. Z tej okazji chciałbym przypomnieć wywiad udzielony przez panią poseł niecałe dwa tygodnie temu:
Jak często marszałek Grzegorz Schetyna, pani serdeczny przyjaciel, mówi: Joanno, daj sobie spokój z tą PJN i przyjdź do Platformy?

Nigdy mi tego nie proponował.

Nie wierzę.

Z Grzegorzem przyjaźnimy się od czasów NZS, ale to kumpelska relacja, zupełnie pozapolityczna. Proszę uwierzyć, takiej propozycji nie dostałam. Myślę, że zna mnie na tyle, że nie wyobraża sobie, bym zostawiła ludzi, którzy wraz ze mną z trudem wyrąbują to samodzielne miejsce na scenie politycznej. To dla mnie sprawa honoru.

Źródło
Po przeczytaniu ostatniego zdania na usta ciśnie się wręcz pytanie - Pani Poseł, gdzie się podział Pani honor? To naprawdę przykre, że dla dzisiejszych polityków takie słowa już nic nie znaczą, że potocznie mówiąc robią z gęby cholewę. Arłukowicz również w bardzo ostrych słowach wypowiadał się o Platformie i podobnie jak Joanna Kluzik-Rostkowska w bardzo krótkim czasie zmienił swoje zdanie o 180 stopni. Jak widać polityka ma coś wspólnego z piłką nożną. Ibrahimović najpierw kochał Juventus, potem Inter, a na koniec wylądował w Milanie. Joanna Kluzik-Rostkowska najpierw kochała PiS, potem PJN, a teraz jest w Platformie. Jak widać każdego można kupić. Naprawdę dziwię się, że Platforma cieszy się z tego, że ciągną do niej ludzie, dla których słowo "honor" kompletnie nic nie znaczy. A może w tej partii jest to postrzegane jako zaleta?


Obrazek
ODPOWIEDZ