Prawo jazdy
- Sapo
- Juventino
- Rejestracja: 15 lipca 2006
- Posty: 988
- Rejestracja: 15 lipca 2006
Oblałem dzisiaj, egzaminatorka powiedziała mi, że w moim przypadku gdy umiem jeździć niezdanie egzaminu to bezsensowne wydawanie kasy :doh: A uwaliła mnie za to, że zapaliło mi się czerwone światło w momencie przejeżdżania, czyli pech 
No, to do 4 razy sztuka :lol:

No, to do 4 razy sztuka :lol:
- montero4
- Juventino
- Rejestracja: 19 lipca 2007
- Posty: 564
- Rejestracja: 19 lipca 2007
Z kobietami to wiesz jak jest...
Update - 07.08.2010 ale nadal rośnie 28 x Italia 52 x Juventus
http://picasaweb.google.pl/montero4juventus/Montero4

http://picasaweb.google.pl/montero4juventus/Montero4

- drozdi
- Juventino
- Rejestracja: 06 marca 2007
- Posty: 1126
- Rejestracja: 06 marca 2007
znajoma będzie zdawać już po raz 6 8)Sapo_JuveFan pisze:No, to do 4 razy sztuka :lol:
ja tam w siebie wierzę i myślę że jestem w stanie zdać za pierwszym razem


- Railis
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
Z tego co mi wiadomo, to nie wolno się zatrzymywać przy zmianie światła, jeżeli nie obędzie się bez nagłego hamowania. Jak było w twoim przypadku, to nie wiem.Sapo_JuveFan pisze:Oblałem dzisiaj, egzaminatorka powiedziała mi, że w moim przypadku gdy umiem jeździć niezdanie egzaminu to bezsensowne wydawanie kasy :doh: A uwaliła mnie za to, że zapaliło mi się czerwone światło w momencie przejeżdżania, czyli pech
Generalnie to egzaminator nie jest jakoś specjalnie ujechany na to, żebys nie zdał. Ani nie ma za to jakichś specjalnych zasług, ani jakoś specjalnie płacone. Generalnie większość tych legend o złych egzaminatorach to wymysł ludzi którzy poprostu nie mieli na co zwalić za swój oblany egzamin. Egzaminator wie najlepiej, czy jesteś gotowy do jazdy samodzielnej, czy też nie i ja tam bardziej wierzę w jego profesjonalizm, niż w umiejętności zdających (oblewających). "...No bo ten <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> mnie oblał za to, że przejechałam pieszego, a przecież przeżył..."drozdi pisze:ja tam w siebie wierzę i myślę że jestem w stanie zdać za pierwszym razem z tym że "egzaminator to ostatnia osoba której zależy na tym żebyś zdał" jak to powiedział mój wykładowca z prawka... a dzisiaj wykłady
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Jak cie obleje to jeszcze raz bedziesz zdawał, a to zawsze kosztuje...wiec można zarobic.
Egzaminatorzy oblewają naprawdę za drobnostki. Prawda jest taka, że ich profesjonalizm kończy się na egzaminie, żeby być dobrym kierowcom musisz wszystko poznawać na nowo samodzielnie zdobywając doświadczenie przemierzając kolejne km.
Egzamin jest po to, żeby ci dać papier, to czy ty po nim umiesz czy nie dobrze jeździć to już inna sprawa.
Egzaminatorzy oblewają naprawdę za drobnostki. Prawda jest taka, że ich profesjonalizm kończy się na egzaminie, żeby być dobrym kierowcom musisz wszystko poznawać na nowo samodzielnie zdobywając doświadczenie przemierzając kolejne km.
Egzamin jest po to, żeby ci dać papier, to czy ty po nim umiesz czy nie dobrze jeździć to już inna sprawa.
- białas
- Juventino
- Rejestracja: 29 września 2004
- Posty: 1630
- Rejestracja: 29 września 2004
wszystko się zgadza, tylko powiedz z jaką prędkością musiał jechać, żeby przejechać na żółtym świetle a następnie na czerwonym bez nagłego hamowania, bo w życiu nie uwierzę, że przepisowe 50km/h. żeby przelecieć na żółtym i na czerwonym trzeba gonić ok. 100km/h. po zapaleniu się światła żółtego przy przepisowej prędkości mamy ogrom czasu na zatrzymanie się. gdyby jechał ze zbyt dużą prędkością, to oblałby wcześniej, z czego wynika, że niepotrzebnie wjechał na skrzyżowanie na żółtym świetle. błąd zdającego. tyle.Railis pisze:Z tego co mi wiadomo, to nie wolno się zatrzymywać przy zmianie światła, jeżeli nie obędzie się bez nagłego hamowania. Jak było w twoim przypadku, to nie wiem.Sapo_JuveFan pisze:Oblałem dzisiaj, egzaminatorka powiedziała mi, że w moim przypadku gdy umiem jeździć niezdanie egzaminu to bezsensowne wydawanie kasy :doh: A uwaliła mnie za to, że zapaliło mi się czerwone światło w momencie przejeżdżania, czyli pech
- Madzia:)
- Juventino
- Rejestracja: 11 lipca 2005
- Posty: 173
- Rejestracja: 11 lipca 2005
Może powiesz jak jest bo nie wiem..... ?!montero4 pisze:Z kobietami to wiesz jak jest...
I tu niestety muszę się zgodzić...z egzaminem różnie bywa, zdają osoby którym w życiu nie dałabym szans na zdanie, a znowu kursant, który radzi sobie idealnie nie zdaje...główna przyczyna to niestety stres.Inna sprawa to oczywiście kasa, każdy egzamin kosztuje a WORD musi się z czegoś utrzymać więc uwalają na wszystkich możliwych drobnostkach. Główne znaczenie ma jednak egzaminator na jakiego trafimy...wpływ ma zarówno doświadczenie, wiek,płeć ....a także nastrój w jakim się znajduje, może wydawać się śmieszne ale niestety prawdziwe :-DLord_ Juve pisze:Jak cie obleje to jeszcze raz bedziesz zdawał, a to zawsze kosztuje...wiec można zarobic.
Egzaminatorzy oblewają naprawdę za drobnostki. Prawda jest taka, że ich profesjonalizm kończy się na egzaminie, żeby być dobrym kierowcom musisz wszystko poznawać na nowo samodzielnie zdobywając doświadczenie przemierzając kolejne km.
Egzamin jest po to, żeby ci dać papier, to czy ty po nim umiesz czy nie dobrze jeździć to już inna sprawa.
- Railis
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
Aż takie masz złe doświadczenia?Lord_ Juve pisze:Egzaminatorzy oblewają naprawdę za drobnostki.
Tak jak mówiłem, zawsze można tak tłumaczyć swoje niepowodzenie. Stres? Owszem, ale jeżeli się zamierza zostać kierowcą, to nie można trzymać tchórza za skórą. Niektóre nagłe wypadki wymuszą na nas nie mniejszy stres i co? Spanikujesz?Lord_ Juve pisze:Jak cie obleje to jeszcze raz będziesz zdawał, a to zawsze kosztuje...wiec można zarobić.
Egzaminatorzy oblewają naprawdę za drobnostki. Prawda jest taka, że ich profesjonalizm kończy się na egzaminie, żeby być dobrym kierowcom musisz wszystko poznawać na nowo samodzielnie zdobywając doświadczenie przemierzając kolejne km.
Egzamin jest po to, żeby ci dać papier, to czy ty po nim umiesz czy nie dobrze jeździć to już inna sprawa.
Co do egzaminu, to nikt nie powiedział, że aby zdać trzeba być jakimś starym drogowym wygą. Uwierz mi, że musisz TYLKO w miarę znośnie przejechać się po mieście przez 45 minut, zaparkować i zawrócić. Nie wymaga to znacznego obycia z drogami. Co do auta, to nie wiem czy jeździłeś kiedyś, ale przystosowanie się do auta (na tyle, żeby móc je kontrolować), zajmuje kilka godzin. Nie musisz dogłębnie poznawać auta i przyzwyczajać się do niego, żeby przejechać się nim chwilę po mieście. W każdym aucie rusza się i gazuje tak samo. Naprawdę nie trzeba wiele. Mam nadzieję, że większość zdających uświadomi sobie, że przede wszystkim winę za oblany egzamin ponosi się samemu. Uwierzcie, bo mówi wam to osoba, która miała 4 egzaminy.
- blackrider85
- Juventino
- Rejestracja: 23 czerwca 2003
- Posty: 102
- Rejestracja: 23 czerwca 2003
Dziś miałem swój 1 egzamin praktyczny i go zdałem 8) bez większych problemów.
Popełniłem jeden dość poważny błąd mianowicie samochód zgasł mi na wzniesieniu bo chciałem ruszać z drugiego biegu
:lol: ku mojemu zdziwieniu egzaminator tylko popatrzył jak wybrnę z całego zamieszania i nic się nawet nie odezwał :shock: w dalszej części jazdy po mieście czytał sobie gazetę :lol: :lol: i tylko mówił jak mam skręcać na skrzyżowaniach. Tyle sam się zdziwiłem ze tak dobrze mi poszło życzę wszystkim którzy maja jeszcze przed sobą egzaminy powodzenia 



- kamilu_87
- Juventino
- Rejestracja: 03 października 2008
- Posty: 468
- Rejestracja: 03 października 2008
- stahoo
- Juventino
- Rejestracja: 14 lipca 2006
- Posty: 4007
- Rejestracja: 14 lipca 2006
No to dzisiaj zdałem teorię, 0 błędów. Trochę sie bałem bo nie do końca miałem wszystkie pytania opanowane. Wczoraj wieczorem miałem sie uczyć, no ale cóż, mecz złośliwcy zrobili w telewizji :C
Dziewczyna obok mnie skończyła jak ja byłem przy 6 albo 7 pytaniu. Koles podchodzi, wyłącza jej to i...: "przykro mi, 3 błędy. Zapraszam nastepnym razem
".
Egzamin praktyczny mam prawdopodobnie w przyszłym tygodniu
Mam nadzieje, że nie będzie "ślizgawicy" bo to taka pora nieciekawa jest... W zeszłym tygodniu spadł deszcz ze śniegiem, to przymarzło i koleżanka opowiadała, że 80% ludzi dosłownie nie mogło ruszyc na fajce a część z "fajki" wylatywała
Nie wiem jak było na górce :roll: Nie wiem jak to możliwe przy 5 km/h, chyba bardziej przez nerwy, no ale jak widać dużo oblewało.
Generalnie jak nie zrobie nic głupiego na placu to myślę, ze na miasto pojade bez stresu. Bo mnie najbardziej przeraża plac... Po prostu chyba największe nerwy i siara jak sie nie zda
Dziewczyna obok mnie skończyła jak ja byłem przy 6 albo 7 pytaniu. Koles podchodzi, wyłącza jej to i...: "przykro mi, 3 błędy. Zapraszam nastepnym razem

Egzamin praktyczny mam prawdopodobnie w przyszłym tygodniu

Mam nadzieje, że nie będzie "ślizgawicy" bo to taka pora nieciekawa jest... W zeszłym tygodniu spadł deszcz ze śniegiem, to przymarzło i koleżanka opowiadała, że 80% ludzi dosłownie nie mogło ruszyc na fajce a część z "fajki" wylatywała

Generalnie jak nie zrobie nic głupiego na placu to myślę, ze na miasto pojade bez stresu. Bo mnie najbardziej przeraża plac... Po prostu chyba największe nerwy i siara jak sie nie zda

- January
- Juventino
- Rejestracja: 14 marca 2006
- Posty: 536
- Rejestracja: 14 marca 2006
No i wczoraj spotkała mnie miła niespodzianka
Zamiast mieć egzamin praktyczny 7 kwietnia, mam przesunięty na 26 lutego
Teraz byle tylko zdać i dostać plastik
Teraz emocjonuję się podwójnie. Środa wieczorem meczu Juve, czwartek rano egzamin
Obym miał okazję w piątek oblać wygraną Juventusu i zdany egzamin
Trzymajcie kciuki za mnie w czwartek ci co nie będą spali o 7.30
EDIT: I egzamin zdany
Poszło szybko i sprawnie
25 minut jazdy po mieście i po sprawie.





Trzymajcie kciuki za mnie w czwartek ci co nie będą spali o 7.30

EDIT: I egzamin zdany


:rotfl:jakiś geniusz z fcinter.pl pisze: co do Taidera to zagrał super - w swojej strefie czyścił praktycznie wszystko i te piły kilkudziesięciometrowe grane co do milimetry majstersztyk - powiedziałbym, że był nawet lepszy od tego vidala
- stahoo
- Juventino
- Rejestracja: 14 lipca 2006
- Posty: 4007
- Rejestracja: 14 lipca 2006
Zdałem dzisiaj
2 podejście 
Ale łatwo nie było.
Czekałem około 3,5 godziny, za nim mnie poproszono na stanowisko egzaminacyjne :> Trafiłem na blondyne 45+ lat, podobno straszna ******...
No i faktycznie, zaczęła mnie tyrać juz na placu :PP
"To pana 2 podejście? Wie pan, że nie będzie wcale łatwiej?"
Niby nic wielkiego, ale jak człowiek jest zestresowany, to nie za bardzo to pociesza
Jak wyjechalismy na maisto było podobnie. Jade około 45km/h a ona:
"Czy widział pan ograniczenie do 40 km?"
"Eeee... nie?"
"To czemu pan jedzie tak wolno, trzeba 50 na godiznę"
" Ale jade 45..."
" A czy widział pan ograniczenie do 45?"
potem na jednokierunkowej skrecam w lewo, wiec powinienem do lewego kraweznika podjechac, a stanałem tak 1 m od. Spokojnie po prawej stronie miescił sie samochód. Ale ona:
"Mam wyjśc z miarka i sprawdzić czy stoi pan przy krawężniku?"
"Eee... no stoje przy"
"Pan ma stać bliżej"
No dobra, niby racja ale moim zdaniem to było czepianie sie. Jedziemy dalej i parkujemy skosnie. Wybrała mi miejsce między 2 samochodami, przy czym jeden z nich stał kołami na linii.
Stanąłem, między samochodami, ale logiczne, że bliżej 1 linii, a dalej od 2.
"Mam wyjść zmierzyć odległości od linii?"
"Ale te auta krzywo stoją!"
"Tam ma pan 40 cm, atu 10 cm od linii. Kontynuujuemy manewr"
"Eee...? Znaczy mam zrobic korekte?"
"A uważa pan że powinien zrobić?"
" Nie nie, "
"To kontyuujemy"
"Znaczy sie mam wyjechać?"
"Kontynuować."
No to wyjechałem i o to jej chodziło i mi zaliczyła. Ale wg. mnie manewr się ZAKOŃCZYŁ w momencie zaparkowania. Więc co tu kontynuuować?
Aha i jeszcze 1 sprawa:
Często na bocznych uliczkach stały zaparkowane samochody. Więc je omijając trzeba dac lewy, a potem powrotny kierunkowskaz. I ja dawałem tylko 2-3 "pyknięcia".
"Ma pan zamiar włączać ten kierunkowskaz?"
"No właczyłem..."
"Pan tylko pyknął. Pan ma włączyć, to juz pana 4 błąd"
wybaczcie że tak nieskładnie, ale jestem po kilku piwach :oops:


Ale łatwo nie było.
Czekałem około 3,5 godziny, za nim mnie poproszono na stanowisko egzaminacyjne :> Trafiłem na blondyne 45+ lat, podobno straszna ******...
No i faktycznie, zaczęła mnie tyrać juz na placu :PP
"To pana 2 podejście? Wie pan, że nie będzie wcale łatwiej?"
Niby nic wielkiego, ale jak człowiek jest zestresowany, to nie za bardzo to pociesza

Jak wyjechalismy na maisto było podobnie. Jade około 45km/h a ona:
"Czy widział pan ograniczenie do 40 km?"
"Eeee... nie?"
"To czemu pan jedzie tak wolno, trzeba 50 na godiznę"
" Ale jade 45..."
" A czy widział pan ograniczenie do 45?"
potem na jednokierunkowej skrecam w lewo, wiec powinienem do lewego kraweznika podjechac, a stanałem tak 1 m od. Spokojnie po prawej stronie miescił sie samochód. Ale ona:
"Mam wyjśc z miarka i sprawdzić czy stoi pan przy krawężniku?"
"Eee... no stoje przy"
"Pan ma stać bliżej"
No dobra, niby racja ale moim zdaniem to było czepianie sie. Jedziemy dalej i parkujemy skosnie. Wybrała mi miejsce między 2 samochodami, przy czym jeden z nich stał kołami na linii.
Stanąłem, między samochodami, ale logiczne, że bliżej 1 linii, a dalej od 2.
"Mam wyjść zmierzyć odległości od linii?"
"Ale te auta krzywo stoją!"
"Tam ma pan 40 cm, atu 10 cm od linii. Kontynuujuemy manewr"
"Eee...? Znaczy mam zrobic korekte?"
"A uważa pan że powinien zrobić?"
" Nie nie, "
"To kontyuujemy"
"Znaczy sie mam wyjechać?"
"Kontynuować."
No to wyjechałem i o to jej chodziło i mi zaliczyła. Ale wg. mnie manewr się ZAKOŃCZYŁ w momencie zaparkowania. Więc co tu kontynuuować?
Aha i jeszcze 1 sprawa:
Często na bocznych uliczkach stały zaparkowane samochody. Więc je omijając trzeba dac lewy, a potem powrotny kierunkowskaz. I ja dawałem tylko 2-3 "pyknięcia".
"Ma pan zamiar włączać ten kierunkowskaz?"
"No właczyłem..."
"Pan tylko pyknął. Pan ma włączyć, to juz pana 4 błąd"

wybaczcie że tak nieskładnie, ale jestem po kilku piwach :oops:
- szaman00
- Juventino
- Rejestracja: 23 czerwca 2007
- Posty: 123
- Rejestracja: 23 czerwca 2007
ja mam jutro egzamin poprawkowy, już 2 razy oblałem w pięknym mieście Bydgoszcz
to co się tam dzieje to śmiech na sali, nie chodzi mi tu o jakies nękanie egzaminatorów, bo nie zdałem tylko i wyłącznie z własnej winy [ raz wymuszenie, za drugim razem przekroczyłem linie zatrzymania];p
ale nie chodzi o to, problem tkwi w tym, że w Bydgoszczy za egzaminem poprawkowym czeka się 2 miesiące, lub więcej :o troche przesadzone.
Po 2 miesiącach nie siedzenia za kółkiem wychodzi się z wprawy, ja tak miałem ;p więc po nie zdanym examie poprosiłem o przepisanie mnie do WORD Konin, gdzie czeka się za poprawką około 23 dni, to spora różnica, biorąc pod uwagę, że testy ważne są tylko 6 miesięcy
ehh trzeba się skoncentrować to może sie udać

ale nie chodzi o to, problem tkwi w tym, że w Bydgoszczy za egzaminem poprawkowym czeka się 2 miesiące, lub więcej :o troche przesadzone.
Po 2 miesiącach nie siedzenia za kółkiem wychodzi się z wprawy, ja tak miałem ;p więc po nie zdanym examie poprosiłem o przepisanie mnie do WORD Konin, gdzie czeka się za poprawką około 23 dni, to spora różnica, biorąc pod uwagę, że testy ważne są tylko 6 miesięcy

ehh trzeba się skoncentrować to może sie udać

- Siewier
- Administrator
- Rejestracja: 25 kwietnia 2003
- Posty: 2082
- Rejestracja: 25 kwietnia 2003
- Podziekował: 3 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
W innych miastach czeka się nawet po 3-4 miesiące, więc ciesz się z tego co maszszaman00 pisze:ale nie chodzi o to, problem tkwi w tym, że w Bydgoszczy za egzaminem poprawkowym czeka się 2 miesiące, lub więcej :o troche przesadzone.
