Papież Jan Paweł II zmarł
- kurdt
- Juventino
- Rejestracja: 23 lipca 2004
- Posty: 44
- Rejestracja: 23 lipca 2004
Hehe ta data po zsumowaniu też daje 13... :shock: :-Dforza bianco-neri pisze:a nie czasami w srode 30 marca 2005 roku? tyle, ze wowczas zaczal cos mowic, potem dokonczyl jego wypowiedz acybiskup Dziwisz...mati__________ pisze:Co do ciekawostek dodam że papież przemówił ostatni raz do ludu 13 marca b.r.
- RuTeK
- Juventino
- Rejestracja: 19 sierpnia 2003
- Posty: 1124
- Rejestracja: 19 sierpnia 2003
Wiecie gdzie sciagnac ulubiana pisosenka Papieza ?? Barke???
Ostatnio zmieniony 10 kwietnia 2005, 18:15 przez RuTeK, łącznie zmieniany 1 raz.
- "Dziadku byłeś bohaterem na Wojnie ?"
- "Nie... ale służyłem w kompani Bohaterów "
WSZYSTKO I NIC O Amaurim i innych Drewnianych Graczach !
- "Nie... ale służyłem w kompani Bohaterów "
WSZYSTKO I NIC O Amaurim i innych Drewnianych Graczach !
- gosciu_Muranista
- Juventino
- Rejestracja: 27 kwietnia 2003
- Posty: 609
- Rejestracja: 27 kwietnia 2003
chciałeś napisać Barke-jeśli już. A najlepiej zassać z kazzy,emule a może też na stronie TVP być-ale tego nie sprawdzałem.FanJuventusu pisze:Wiecie gdzie sciagnac ulubiana pisosenka Papieza ?? Arke???
- Mati
- Juventino
- Rejestracja: 15 kwietnia 2004
- Posty: 1070
- Rejestracja: 15 kwietnia 2004
Nie wiem w Fakcie pisało że 13kurdt pisze:Hehe ta data po zsumowaniu też daje 13... :shock: :-Dforza bianco-neri pisze:a nie czasami w srode 30 marca 2005 roku? tyle, ze wowczas zaczal cos mowic, potem dokonczyl jego wypowiedz acybiskup Dziwisz...mati__________ pisze:Co do ciekawostek dodam że papież przemówił ostatni raz do ludu 13 marca b.r.

- azzurra
- Qualità Juventina
- Rejestracja: 02 lipca 2003
- Posty: 198
- Rejestracja: 02 lipca 2003
Muszę się czymś z Wami podzielić. Dziś wróciłam z pogrzebu Jana Pawła II. To było najbardziej niezwykłe doświadczenie w moim życiu. Tego nie da się opisać słowami, ale spróbuję.
Po pierwsze, nie było żałobnej atmosfery, raczej spokój i radość, że dane nam było mieć takiego Papieża.
Po drugie, atmosfera jedności była wprost niezwykła. Wszyscy byli braćmi.
Po trzecie, Włosi odwalili wspaniałą pracę i byli wprost świetnie przygotowani. Rozdawali wodę, soki i nawet jedzenie.
I w końcu... Gratuluję Włochom dezinformacji! Nie było korków ani blokady Rzymu, tylko koczowanie w śpiworach na głównych ulicach wiodących do Watykanu. Nie spałam ponad 80 godzin (bo w autokarze to raczej chwilowa utrata przytomności, a nie spanie) ale dla czegoś takiego warto było! Jestem szczęśliwa, że mogłam TAM być i że odważyłam się pojechać (chociaż TV bardzo się starała, żeby mnie od tego pomysłu odwieść).
Po pierwsze, nie było żałobnej atmosfery, raczej spokój i radość, że dane nam było mieć takiego Papieża.
Po drugie, atmosfera jedności była wprost niezwykła. Wszyscy byli braćmi.
Po trzecie, Włosi odwalili wspaniałą pracę i byli wprost świetnie przygotowani. Rozdawali wodę, soki i nawet jedzenie.
I w końcu... Gratuluję Włochom dezinformacji! Nie było korków ani blokady Rzymu, tylko koczowanie w śpiworach na głównych ulicach wiodących do Watykanu. Nie spałam ponad 80 godzin (bo w autokarze to raczej chwilowa utrata przytomności, a nie spanie) ale dla czegoś takiego warto było! Jestem szczęśliwa, że mogłam TAM być i że odważyłam się pojechać (chociaż TV bardzo się starała, żeby mnie od tego pomysłu odwieść).
"Nigdy nie przestawaj się uśmiechać, nawet, kiedy jesteś smutny, nigdy nie wiadomo, kto może zakochać się w Twoim uśmiechu." - Gabriel Garcia Marquez
- Franci
- Juventino
- Rejestracja: 28 listopada 2004
- Posty: 45
- Rejestracja: 28 listopada 2004
W niedzielę rano wróciłam z Rzymu.
W poprzednią niedzielę wieczorem dowiedziałam się, że jest możliwość wyjazdu tam i miałam dosłownie godzinę za decyzję. W poniedziałek już jechałam do Wiecznego Miasta.
Pomyślałam sobie, że zrobię wszystko żeby być przy Nim jeszcze chwilę... właśnie w tym momencie. Że już nigdy nie będzie mi dane być tak blisko niego tu na ziemi.
Nie zdążyłam o tym powiedzieć połowie znajomych i rodziny, nie zdążyłam powiedzieć na uczelni.
Po prostu się spakowałam i pojechałam.
W Rzymie trzeba było znaleźć jakieś miejsce do spania, bo dwie noce w autokarze spowodowały, że byłam niewyspana i zmęczona. W końcu udało się znaleźć jakieś łóżko i pomocnych Włochów, którzy dawali jedzenie i picie.
13 godzin spędzonych na prawdziwej pieszej pielgrzymce na Plac Świętego Piotra były wielkim doświadczeniem. Moment kryzysu, kiedy będąc na ostatnim zakręcie chciało się cofnąć i iść do domu. Tłum, dzięki któremu utrzymywałam się na nogach.W końcu... przyklęknięcie na zimnej posadzce kilka metrów od Niego. Modlitwa. Dziwne uczucia... strachu, smutku, radości, wyobcowania, spokoju, nadziei... wszystko pomieszane...
W końcu Msza. Pogrzeb. Pełen plac Polaków (dotarłam na San Giovanni Laterani), skandowanie imienia Papieża, klaskanie, powiewające flagi. Ktoś powiedział, że to niesamowite, że ludzie zachowują się tak jak przy każdym niedzielnym spotkaniu, kiedy Ojciec Święty pokazywał się w oknie... jak na każdej pielgrzymce. Ktoś powiedział, że to niesamowite, bo ludzie stworzyli spontaniczny, nagły... kolejny Światowy Dzień Młodzieży.
To niesamowite. Ciągle znaki. On. On jest. Cały czas. Oby został jak najdłużej.
PS. Chwilami... miałam wrażenie, że jestem w Polsce. Nawet mury Coloseum nie odpędzały ode mnie tej myśli, gdy wokół słyszałam tylko mój ojczysty język i widziałam narodowe flagi. Zastanawiam się... gdzie nas było więcej tu czy tam... i odpowiadam sobie zaraz, że najwięcej było nas pośrodku... tuż przy Papieżu.
Pozdrawiam.
W poprzednią niedzielę wieczorem dowiedziałam się, że jest możliwość wyjazdu tam i miałam dosłownie godzinę za decyzję. W poniedziałek już jechałam do Wiecznego Miasta.
Pomyślałam sobie, że zrobię wszystko żeby być przy Nim jeszcze chwilę... właśnie w tym momencie. Że już nigdy nie będzie mi dane być tak blisko niego tu na ziemi.
Nie zdążyłam o tym powiedzieć połowie znajomych i rodziny, nie zdążyłam powiedzieć na uczelni.
Po prostu się spakowałam i pojechałam.
W Rzymie trzeba było znaleźć jakieś miejsce do spania, bo dwie noce w autokarze spowodowały, że byłam niewyspana i zmęczona. W końcu udało się znaleźć jakieś łóżko i pomocnych Włochów, którzy dawali jedzenie i picie.
13 godzin spędzonych na prawdziwej pieszej pielgrzymce na Plac Świętego Piotra były wielkim doświadczeniem. Moment kryzysu, kiedy będąc na ostatnim zakręcie chciało się cofnąć i iść do domu. Tłum, dzięki któremu utrzymywałam się na nogach.W końcu... przyklęknięcie na zimnej posadzce kilka metrów od Niego. Modlitwa. Dziwne uczucia... strachu, smutku, radości, wyobcowania, spokoju, nadziei... wszystko pomieszane...
W końcu Msza. Pogrzeb. Pełen plac Polaków (dotarłam na San Giovanni Laterani), skandowanie imienia Papieża, klaskanie, powiewające flagi. Ktoś powiedział, że to niesamowite, że ludzie zachowują się tak jak przy każdym niedzielnym spotkaniu, kiedy Ojciec Święty pokazywał się w oknie... jak na każdej pielgrzymce. Ktoś powiedział, że to niesamowite, bo ludzie stworzyli spontaniczny, nagły... kolejny Światowy Dzień Młodzieży.
To niesamowite. Ciągle znaki. On. On jest. Cały czas. Oby został jak najdłużej.
PS. Chwilami... miałam wrażenie, że jestem w Polsce. Nawet mury Coloseum nie odpędzały ode mnie tej myśli, gdy wokół słyszałam tylko mój ojczysty język i widziałam narodowe flagi. Zastanawiam się... gdzie nas było więcej tu czy tam... i odpowiadam sobie zaraz, że najwięcej było nas pośrodku... tuż przy Papieżu.
Pozdrawiam.
Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem 

- Andryk
- Juventino
- Rejestracja: 08 lipca 2003
- Posty: 1239
- Rejestracja: 08 lipca 2003
Odszedł wielki Polak, który napewno zapisze się pozytywnie w dziejach ludzkości. Największy z pielgrzymów... w podsumowaniu to bardzo dziwnie się czuje, wiedząc, że Papież Jan Paweł II nigdy nie ukaże się już w watykańskim oknie...
Natomiast dość dziwnie zachowują sie niektóre stacje telewizyjne, które starały się być "bardziej Papieskie od Papieża"... oni już zapomnieli?! przecież to wyglądało dal mnie wręcz komicznie... Piatek ( dzień pogrzebu) tam od 9.00 do 12 msza załobna.... potem powtórki i jakieś programy o Papieżu... fajnie... patrzymy na dzień kolejny Sobota... wszystko wraca do porządku dziennego... telenowele, programu publicystyczne i wiele innych... przymślcie to sami...
Natomiast dość dziwnie zachowują sie niektóre stacje telewizyjne, które starały się być "bardziej Papieskie od Papieża"... oni już zapomnieli?! przecież to wyglądało dal mnie wręcz komicznie... Piatek ( dzień pogrzebu) tam od 9.00 do 12 msza załobna.... potem powtórki i jakieś programy o Papieżu... fajnie... patrzymy na dzień kolejny Sobota... wszystko wraca do porządku dziennego... telenowele, programu publicystyczne i wiele innych... przymślcie to sami...