Wasze wpadki podczas grania w noge

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ
Bad_Magick

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 21 lutego 2004
Posty: 240
Rejestracja: 21 lutego 2004

Nieprzeczytany post 27 marca 2005, 00:07

Ahh te asfaltowe boiska, aż dziw, że nie jesteśmy dzisiaj kalekami. Ale do rzeczy.

Kiedyś po skończonym meczu zostało nas 6 ciu i postanowiliśmy zagrać 3 na 3. Akcja za akcje, bramkarze często wychodzili, wtedy graliśmy, że mogą wyjść do połowy. Bramkarz mojej drużyny podszedł pod połowę boiska, stamtąd wrzucił piłkę w pole karne, ale przejęli ją przeciwnicy Szybko zagrali ją do przodu, w strone naszej bramki. Oczywiście mój bramkarz nie zdążył wrócić. O lecącą piłke walczył więc mój kumpel, który grał w przeciwnej drużynie i chciał wpakować ją do bramki oraz ja, który chciałem ją wybić. Biegliśmy razem od połowy boiska i tuż przed bramką gdzie spadała piłka byliśmy w pełnym biegu. W tym samym momencie postanowilismy kopnąć piłke...niestety ani mnie nie udało się jej wybić , ani jemu strzelić gola bo trafiliśmy...sobie wzajemnie w nogi. Oczywiście spowodowało to nasz upadek, a przy tej prędkości obrażenia były ciężkie. Obydwoje dziury okropne na kolanach, nawet nie wiedziałem, że krew może tak szybko płynąć ze zwykłego zdarcia skóry (niby poważne, ale przecież nie ejst to głęboka rana). Łokcie obydwoje mieliśmy rozwalone tylko lewe (nie wiem jakim cudem), ale najgorsze bylo to że upadając upadłem na hmmm jak to nazwać "kostki" (takie lekko wystające lekko kosteczki za palcami u rąk, kurcze nie wiem jak to opisać, ale myślę, że wiecie o co chodzi) i tymi kostkami tarłem o asfalt. Dzisiaj się śmieje, że posłużyły mi jako hamulce, ale wtedy nie było do śmiechu. Zdarłem sobie skóre i mięsko tak, że po opłukaniu z krwi było widać białe chrząstki stawów (bleee). Kolana i łokcie jakoś się zagoiły ale na "kostkach" do dziś mam okropne blizny, które nawet chcieli mi wpisać w paragrafy wczoraj na Komisji Lekarskiej do Wojska (ale jednak wkońcu nie wpisali, więc mogę iść do desantu :D).

A z krótszych historyjek.

Kiedyś na wf przynisłem swoją piłkę (zawsze ktoś musiał przynosić) pech chciał, że dzień wcześniej graliśmy nią na deszczu i jakoś dziwnie nasiąkła wodą, tak że była cięższa niż zwykle (mimo, że był to Uhlsport,czyli piłka całkiem nienajgorszej jakosci). Podczas meczu oddałem strzałz dystansu, piłka bardzo dobrze "siadła mi na nodze, ale nie leciała w światoło bramki. Kumpel który stał na bramce nie był tego pewien i próbował ją bronić. Zrobił to w taki sposób , że piłka uderzając w jego rękę tak mocno ją cofnęła, żę ręka na wysokości kości przedramienia wylądowała na słupku. Kumpel miał chyba jakieś słabe kości(bo strzał nie mógł być aż tak silny, to chyba była 6ta klasa podstawówki) i mu pękły. Później się z tego cieszył bo ręka szybko się zrosła , a odszkodowanie dostał dość wysokie. Mnie jednak przez długi czas było głupio....

...szczególnie , zę kilka tygodni później graliśmy na hali wokól której są drabinki do ćwiczeń. W ferworze walki o piłkę jakoś tak nieszczęśnie zderzyliśmy się z kumplem , że ten wylądował na drabinkach i...tak zahaczył jednym z palców, że pękła mu torebka stawowa. Ja- brutal, no cóż, tak wyszło.

Niestety w Tarnowie nie mamy porządnych boisk trawiastych, JEdnak od czasu do czasu podkusi nas by zagrać jednak na trawie. Idziemy wtedy na takie boisko treningowe, które jest niby skoszone, ale strasznie nierówne. Noi kiedyś postanowiliśmy rozpocząć na nim sezon. Pograliśmy może z pięć minut kiedy to biegnąc do piłki trafiłem nogą na jakiś dołeg, stopę mi wygieło i miałem kilka tygodni z głowy - skręcona kostka. Rehablitacja szła jakoś nadspodziewanie szybko i pod koniec ciepłych miesięcy, kiedy da się jeszcze pokopać, stwierdziłęm , zę dłużej już nie wytrzymam - idę grać. Zebrało się nas dużo, więc wszystkie asfaltowe boiska były dla nas za małe. Wybór padł na moje "pechowe" boisko. Stwierdziłem , że nie będę ryzykował i stanąłem na bramce. Fajnie się grało, ale w którymś momencie poprosiłem kolegę o zmianę na jedną akcję. Miałem duży zapas sił i popędziłem przez całę boisko na bramkę przeciwnika. Udało mi się ominąć wiekszość zawodników, już zbliżałem się do bramki, kiedy ktoś (nie wiem skąd tengość był) wjechał mi wślizgiem nie w piłkę a w dopiero co wyleczoną nogę. Noga przesuwając się po murawie natrafiła na jakąś nierówność i...wygięło mi stopę - kostka skręcona. To był najgorszy sezon , teraz się śmieję, że gdyby nie te 2 kontuzje to byłbym dobrym piłkarzem. A tak, to nawet już w kluie żadnym nie gram, z moim pechem lepiej nie ryzykować ;)
A, przedwczoraj zaczęliśmy sezon, na tym samym boisko. Grlaiśmy 3 godziny (a co tam ;P) i o dziwo nic mi się nie stało ;)

W życiu zbiłem tylko jedną szybę, rozwałiłem 6 piłek (z tego 2 pękły, 4 się porpsotu zużyły), zgubiłem jedne rękawice :D , a jedyne złamanie (środkowa kość małego palca u prawej ręki - niezły hardkor ;P) jest skutkiem gry w kosza ;)

A tak w ogóle temat mi podchodzi pod Bravo Sport, ale co tam ;)


farmer16

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 12 sierpnia 2004
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2004

Nieprzeczytany post 27 marca 2005, 15:18

UUUUU musze się pochwalić że ostatnio graliśmy na asfaltowym boisku noi była siatka ogradzająca a w niej była dziura a naprzeciwko dziury stał trabancik noi puściłem piłkę z całej pary i nietrafilem w bramkę ale za to w tą dziurę noi przeleciała i trafiła w zderzak trabanata który natychmiast się rozpadł :D wisiał na jednej lince na szczęscie nikt tgo nie zauważyl oprócz moich kolegów na szczęście nie musiałem płacić 8)


Alessandro Del Piero 202 gole! i wszystko jasne !
Ampartumpur

Juventino
Juventino
Rejestracja: 06 lipca 2004
Posty: 48
Rejestracja: 06 lipca 2004

Nieprzeczytany post 28 marca 2005, 09:57

hehe mi sie zdarzyło , że podczas grania dość mocno kopnąlem w piłke i wyleciała na ulice, heh i pech chciał że akurat jechał trolejbus i centralnie kołem zmiażdzył piłeczke. No , a że nie była moja...

JEszcze coś fajnego co sobie przypominam to np. jak jeden kolega na wf-ie dostał przez przypadek piłką, wziął tą piłke o gonił za kolegą żeby mu oddac :wink: no i wziął zamach , kopnął piłke ale kumpel sie uchylił i piłka trafiła w drabinke i... szczebel od drabinki sie złamał :lol: heh nie chciałbym dostać tą piłka :lol:


mil015

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 25 stycznia 2004
Posty: 123
Rejestracja: 25 stycznia 2004

Nieprzeczytany post 28 marca 2005, 14:30

Ostatnio graliśmy na szkolnej sali w piłke halową, mecz był dość ostry :D nikt nie szczędził nóg, co chcwila ktoś oddawał mocny strzał. Dzwi od hali były otwarte, za nimi był oczywiście korytarz i szatnie. W pewnym momencie ktoś tak kopną piłkę ze ta zmierzała w kierunku drzwi qumpel chcąc wybić ją sprzed drzwi walną ją z całej siły, a ta poleciała prosto przez dzwi na korytarz i walnęła w lampe, która sie oczywiście zbiła. Niezla brecha była

Kedyś z 5 lat temu grając na boisku na którym bramki były z drzew :) kolega chciał wybić piłkę, ale po drodze trafił w korzeń od bramki, złamał sobie palec.

Jeszcze kiedyś indziej :D już na normalnym boisku, w trakcie meczu byłem w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Juz wziąlem zamach na piłkę, gdy stopą nastąpiłem na gwóźdz, gola strzeliłem, ale gwózdz przebił but i wbił sie w stope, ból był mocny, ale jakos wytrzymalem :P


Obrazek
im_lovin_it

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 15 lutego 2007
Posty: 5
Rejestracja: 15 lutego 2007

Nieprzeczytany post 19 sierpnia 2007, 01:58

Trochę w Mojej Karierze piłkarskiej sytuacji było :d


W Wakacje przyjechał do mnie kuzyn , pierwszy dzien i postanowiliśmy pujsc
pograć w piłkę , na boisku akurat było dużo ludzi to zagraliśmy mecz już na początku miałem starcie z kuzynem piłka w górze skaczemy do główki jednak tak niefortunnie skoczyłem że tyłem głowy uderzyłem prosto w nos kuzyna okazało sie ze ma jakieś pękniecie kości :p


Innym razem graliśmy w grę tzn. Tysiąc akurat nie trafiłem w bramkę i musiałem stanąć na bramce :p szkoda tylko że pokłóciłem się z jednym z kolegów i chciał mi strzelić taka bombę zeby mnie zabiło :p jednak piłka odbiła się od mojego kolana i uderzyła go w głowę tak mocno ze zemdlał ehh co za pech.


hmm dużo tych historii było trzeba se poniektóre przypomnieć


Kiedyś graliśmy na zawodach rejonowych w piłkę nie pamiętam ale było to dość wysoko, doszliśmy do finału w ostatniej minucie kolega wyszedł sam na sam z bramką : tak nie fortunnie strzelił że trafił w słupek przegraliśmy w karnnych :D kolega musiał być troszke niezadowolny :p

miałem jeszcze wiele śmiesznych sytuacjie jednak w tej chwili nie potrafie sobie przypomniec


Bart

Interista
Interista
Rejestracja: 22 lipca 2003
Posty: 57
Rejestracja: 22 lipca 2003

Nieprzeczytany post 19 sierpnia 2007, 11:04

A ja tak niefortunnie skręciłem kolano na hali, że zerwałem więzadła krzyżowe i poboczne. Dwie operacje, piłka na 1,5 roku z głowy.

Edit: Chyba nie ten temat, bo to wcale śmieszne nie było. :P


inter Jest Bebe
Vincitore

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 25 września 2004
Posty: 4602
Rejestracja: 25 września 2004

Nieprzeczytany post 19 sierpnia 2007, 21:17

Całkiem niedawno bo na początku wakacji podczas gry w piłkę na osiedlu uderzyłem prosto z bardzo mocno napompowanej piłki w radiowóz policyjny który był zaparkowany obok boiska:D trochę się blacha wgięła ale cóż ... moja wina :D ?


MrWlodek

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 28 lipca 2006
Posty: 530
Rejestracja: 28 lipca 2006

Nieprzeczytany post 19 sierpnia 2007, 21:47

Pierwszy trening w klubie, pierwsza interwencja. Piłka leci po ziemi dosyc powoli, ustawiam sie wprost do niej, zginam kolano i "łapię" piłkę, wypuszczam z rąk, nie połączone kolana tworzą dziurę przez którą piłka wpada i gol :/ Załamałem sie tak ze przez nastepny miesiac nie pojawilem sie na zadnym treningu, teraz przeszlo, a i szmat juz w moim wykonaniu nie zobaczycie :P

PS Jeśli ktoś nie zauwazyl to jestem bramkarzem :P


Obrazek
kouba

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Rejestracja: 21 sierpnia 2003
Posty: 1698
Rejestracja: 21 sierpnia 2003

Nieprzeczytany post 19 sierpnia 2007, 23:13

to Ty nie przypadkiem Dudek jestes? :smile:


Trunxik

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 stycznia 2005
Posty: 330
Rejestracja: 08 stycznia 2005

Nieprzeczytany post 20 sierpnia 2007, 00:17

Mi jedyne co na myśl przychodzi to gra w gimnazjum jeszcze.

Po lekcjach zawsze zostawaliśmy pograć sobie na boisku. Jak było mało osób to graliśmy w główki. Chyba każdy wie na czym to polega :) (dla niewtajemniczonych: po prostu gra sie na jedna bramke i mozna strzelac tylko z glowki).

No i tym razem było nas 4 więc graliśmy w w/w grę.
Na bramce stał akurat śmieszny koleżka więc umówiliśmy się po cichu, że nie będziemy strzelać w bramkę... tylko w niego. Przyjął pare ładnych piłek na siebie ale najlepsze dopiero nadeszło.
Dostałem piłkę górną idealną do walnięcia na bramke. Stałem przy słupku a tuż przede mną bramkarz... więc chciałem ściąć z dyńki jak najmocniej w niego... uderzyłem idealnie z całej siły... lecz za bardzo w lewo... piłka odbiła się od krawędzi słupka i dostałem idealnie w nos... :whistle:


Obrazek
MrWlodek

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 28 lipca 2006
Posty: 530
Rejestracja: 28 lipca 2006

Nieprzeczytany post 20 sierpnia 2007, 00:26

kouba pisze:to Ty nie przypadkiem Dudek jestes? :smile:
Nie :P Ja na nazwisko mam inaczej (całe szczęście :) uff...)

Mówiąc szczerze to bramkarzom zawsze coś tak fatalnego wpadnie, wiec nie wstydzę się tego wydarzenia :P A teraz to już nawet nikt o tym nie pamięta, ale mi takie szmaty rzadko kiedy wypadają z pamięci :D

Żeby nie było off-topa.

Wczoraj na boisku z metra z całej siły kopnąłem piłkę w stronę poprzeczki. Na moje nieszczęście ta oddała tym samym narzędziem zbrodni prosto mi w nos. Dobrze że kichawę mam twardą bo skończyło sie na lekkim krwawieniu, a nie na złamaniu :prochno:


Obrazek
Mortal Wombat

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 maja 2007
Posty: 125
Rejestracja: 03 maja 2007

Nieprzeczytany post 20 sierpnia 2007, 12:51

Jak sobie przypomnę jedną sytuację z dzieciństwa (teraz mam 18 a to było gdy miałem 12 lat) i graliśmy kto wyżej kopnie. po kilku razach kolega kopnął bardziej do przodu i biegłem do tyłu jednocześnie patrząc na piłkę i w pewnym momencie odwróciłem się i niespodziewanie uderzyłem czołem w trzepak :smile: . Z całej siły, jak mnie łeb nadupcał, a najgorsze było to że czoło spuchło i wygladało jabym miał śliwkę na środku czoła :smile: . Siara jak nie wiem, 3 dni nie wychodziłem z domu, dobrze że akurat tydzień lało i były wakacje więc zdążyłem się wykurowac i wyjść na dwór bez zbędnych "dodatków" :P


Obrazek
..::JUVENTUS TURYN FOREVER::..
Krystian Walkiewicz

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 18 grudnia 2006
Posty: 49
Rejestracja: 18 grudnia 2006

Nieprzeczytany post 04 września 2007, 15:25

ja 5 dni temu jak z kumplem wracalem do domu bo jestesmy sąsiadami i nie chcialem ze sobą nosic pilki (często tak robie) i przekopalem ją nad bramą (ja w bloku mieszkam) i patrze a ta pilka udezyla w okno piwnicy naszczęscie niczyjej ale to bardzo lekko udezylo w okno i okno caluskie poszlo ale na szczęscie nikt nie widzial tego oprócz kolegi i to do dzis jest i tam koty bezdomne spią. :D


Obrazek
Obrazek
minimav

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 06 czerwca 2007
Posty: 190
Rejestracja: 06 czerwca 2007

Nieprzeczytany post 05 września 2007, 16:57

zbieg18 pisze:... biegłem do tyłu jednocześnie patrząc na piłkę i w pewnym momencie odwróciłem się i niespodziewanie uderzyłem czołem w trzepak :smile: . Z całej siły, jak mnie łeb nadupcał...
U mnie bylo podobnie, jednak to to nie bylo wykopywanie jak najwyzej ale zwykly mecz (niestety na boisku z przeszkodami - otoz gralismy u sasiada ktory na naszym "boisku" ma tez slupki to siatkowki :D)

2- 2 lata temu(jeszcze w gimnazjum) gralismy po lekcjach z kolegami z klasy w pilke na boisku przyszkolnym (betonowym, a jak... :P). Siatki cztero-metrowe sa, ale tylko za bramkami ( :twisted: ) a na poboczu (obok jest droga) parkuja nauczyciele ktorym sie nie chce wjezdzac na parking (pech chcial ze akurat tego dnia na poboczu samochod zostawila moja byla juz wychowawczyni z mezem). Otoz w pewnym momencie, ja, calkiem niewinny itp itd dostalem piekna pilke na woleja, ale z moimi umiejetnosciami skonczylo sie na poteznie uderzonej pilce konczacej lot na glowie meza mojej wychowawczyni (ona szla tuz obok, z dzieckiem w nosidelku - mialem farta :D) - poprawil dobijajac jeszcze glowa w samochod podczas upadania :D. Zemscil sie nie dopuszczajac mnie do egzaminu na karte motorowerowa ;p


scofield_38

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 15 września 2007
Posty: 19
Rejestracja: 15 września 2007

Nieprzeczytany post 15 września 2007, 22:27

hehe dobry temat.ja miałem 2 takie wpadki.ale to było 10 lat temu.graliśmy w nmoge a akurat przechodził ksiądz.ja się napaliłem piłka przeleciała nad bramką i księdza w pysk!!! padł jak długi.ale mieliśmy ubawchodziłem wtedy do 2 gimnazjum.uciekliśmy i było po sprawie.innym razem wybiłem szybe w aucie...MOJEGO TATY.zwaliłem na kolege który miał przypał.


ODPOWIEDZ