Maurizio Sarri
- tyrlas
- Juventino
- Rejestracja: 24 kwietnia 2012
- Posty: 80
- Rejestracja: 24 kwietnia 2012
Wygląda jakby ewidentnie go ominął .Wojtek pisze:
Haha patrzcie to Sarri nie podaje ręki Momblano. Ciekawe czy specjalnie?
Na chlodno patrzac jestem dobrej mysli co do nowego sezpnu. tylko nie oslabiac składu,ogarnac 2 dobrych zawodnikow pozbywajac sie slabiakow i jedziemy :cwaniak:
- gryfel
- Juventino
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
- Posty: 68
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
8-10 lipca zjazdy na zgrupowanie, po tygodniu treningów jedziemy do Azji grać w ICCJuve4ever10 pisze:Panowie, mozliwe, ze padlo takie pytanie wczesniej na poprzednich kartach I statalem sie wwryfikowac wszystko ale jestem pod wplywem alkoholu a chcialbym wiedziec to at the moment(now) a nie zauwazylem nigdzie takiej informacji... kiedy sarri zaczyna okres przygotowywawczy z Juve. Kiedy pierwszy sparing... no I kiedy oficjalny sklad calego sztabu... bo Sarri to jeden z elementow puzzli, a co z reszta? Ma ktos jakies info?🤔
Gramy:
21 lipca: Juventus Turyn - Tottenham Londyn (Singapur, Singapur)
24 lipca: Juventus Turyn - Inter Mediolan (Szanghaj, Chiny)
Po czym wracamy do Włoch.
10 sierpnia: Atletico Madryt - Juventus Turyn (Sztokholm, Szwecja)
Później na pewno będzie festa w Villar Perosa i sparing z Primaverą, albo może z U23 w tym roku.
Nie wiadomo jeszcze czy Super puchar będzie grany w lecie czy w zimie, więc to spotkanie mogłoby wpaść przed rozpoczęciem sezonu.
- prezes3c
- Juventino
- Rejestracja: 17 stycznia 2011
- Posty: 491
- Rejestracja: 17 stycznia 2011
Pytali się CR7 o pozwolenie czy co? że mu przeszkadzają w urlopie? Chyba że rzeczywiście Sarri będzie asystentem Ronaldo.Poprostu pisze:Sarri i Fabs spotkali się z CR na wakacjach. Trener chce zrobić z Ronaldo fałszywą 9 i właśnie o tym rozmawiali.
- PlanetJuve
- Juventino
- Rejestracja: 27 sierpnia 2006
- Posty: 1717
- Rejestracja: 27 sierpnia 2006
Ktoś rano pytał z jakimi zawodnikami chciał rozmawiać na początku Sarri, teraz Tuttosport podaje, że oprócz rzecz jasna Ronaldo, byli to Chiellini, Costa i Dybala.
- nookie
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 820
- Rejestracja: 08 października 2002
Zawsze się zastanawiałem skąd u ludzi tak wielka arogancja, że (nie wiem kim jest z zawodu Wadzgi) przykładowy informatyk uważa, że jest w stanie dokonać tego samego co trener z kilkunasto czy kilkudziesięcioletnim stażem. To porażające.Wadzgi pisze:( z tym składem i ja bym wygrał)
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie.
Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny.
Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny.
- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 7317
- Rejestracja: 08 października 2002
bo trener dziś to nie trener 30 lat temu, ma sztab ludzi do analizy rywala, komputery do analizy rywala i swoich zawodników pod różnymi kątami itd., info live podczas meczów o poruszaniu się zawodników, asystentów by to analizowali, koniec końców w Juve ma skład o niebo lepszy niż rywale, który muszą dokonywać cudów by zdobyć 80 punktów a nas do tylu poprowadziłby trener Ronaldo samą motywacją reszty zawodników
poza tym każdy tu używa skrótu myślowego, że coś jest proste i niestety Allegri pokazał, że jest - 38 różnych składów podczas jednego sezonu też o tym świadczy
poza tym każdy tu używa skrótu myślowego, że coś jest proste i niestety Allegri pokazał, że jest - 38 różnych składów podczas jednego sezonu też o tym świadczy
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- mateo369
- Juventino
- Rejestracja: 18 lutego 2006
- Posty: 1861
- Rejestracja: 18 lutego 2006
Czego to Maly nie powie aby tylko umniejszyć zasług i fachowości Maxa :-)Maly pisze:bo trener dziś to nie trener 30 lat temu, ma sztab ludzi do analizy rywala, komputery do analizy rywala i swoich zawodników pod różnymi kątami itd., info live podczas meczów o poruszaniu się zawodników, asystentów by to analizowali, koniec końców w Juve ma skład o niebo lepszy niż rywale, który muszą dokonywać cudów by zdobyć 80 punktów a nas do tylu poprowadziłby trener Ronaldo samą motywacją reszty zawodników
PS. Tak jak bynajmniej to nie to samo co przynajmniej, tak w końcu czy wreszcie nie można zastąpić wyrażeniem koniec końców.
"Freddy believes if a fridge falls in front of you, it's your job to get out of its way. I believe it's the fridge's job to get out of mine." - Frank Underwood
- Wojtek
- Juventino
- Rejestracja: 18 grudnia 2009
- Posty: 7560
- Rejestracja: 18 grudnia 2009
Koulibaly:
- Moja żona trafiła rano do szpitala, a tego samego dnia, wieczorem, graliśmy z Sassuolo. Mieliśmy taktyczną analizę wideo, a mój telefon ciągle wibrował. Zazwyczaj go wyłączam, ale martwiłem się o żonę. Dzwoniła z pięć-sześć razy. Trenował nas wtedy Maurizio Sarri, bardzo impulsywny człowiek, więc nie chciałem odbierać - zaczął Koulibaly.
- W końcu udało mi się wyjść i odebrać, a żona powiedziała, że muszę natychmiast przyjechać, nasz syn się rodził. Poszedłem do Sarriego i powiedziałem: „Trenerze, przepraszam, ale muszę wyjść! Mój syn się rodzi!”. Sarri spojrzał na mnie i stwierdził: „Nie, nie, nie. Potrzebuję cię dziś wieczorem, Kouli. Bardzo cię potrzebuję. Nie możesz jechać”. Odparłem: „Ale to narodziny mojego dziecka, trenerze. Możesz zrobić ze mną co chcesz, ukarać, zawiesić, nie obchodzi mnie to. Jadę”. Sarri wyglądał na zestresowanego, palił papierosa. Palił, palił, myślał... W końcu stwierdził: „Ok, ok, jedź do szpitala. Ale musisz wrócić na mecz. Potrzebuję cię, Kouli!”.
- Pojechałem najszybciej, jak się dało. Jeśli nigdy nie doświadczyłeś narodzin pierwszego dziecka, nie będziesz wiedział, co to za uczucie. Nie można przeoczyć narodzin pierwszego syna. Przyjechałem do kliniki w samo południe i dzięki Bogu mały neapolitańczyk urodził się o 13:30. Nazwaliśmy go Seni. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
- Około 16 zadzwonił Sarri. Ten facet... Musicie zrozumieć, on jest szalony. To nic negatywnego, ale jest szalony! Mówi: „Kouli, wracasz?! Potrzebuję cię! Naprawdę! Proszę!”. Moja żona wciąż odpoczywała, zapewne też mnie potrzebowała. Nie chciałem jednak opuszczać drużyny, bo ją kocham, naprawdę. I kocham Neapol. Żona dała mi błogosławieństwo, pojechałem na stadion.
- Przygotowywałem się już do meczu, a Sarri wszedł do szatni i rozpisał skład. Patrzę... Patrzę... Patrzę... Nie ma mojego numeru. Powiedziałem: „Trenerze! Żartuje pan?”. On na to: „Co? To mój wybór”. Posadził mnie na ławce! Nawet nie wyszedłem w pierwszym składzie! Mówię: „Ale trenerze! Mój syn! Moja żona! Zostawiłem ich! Powiedział pan, że mnie potrzebuje!”, a on na to: „Tak, potrzebujemy cię, ale na ławce”. Cała ta historia, a ja nawet nie zagram od pierwszej minuty! Teraz jak o tym myślę, chce mi się śmiać. Ale wtedy byłem bliski płaczu.
- Być może ktoś pomyśli, że to przykra historia, ale dla mnie to wszystko, co kocham w Neapolu. Jeśli musiałbym to jeszcze tłumaczyć, nie zrozumiecie. To jak tłumaczenie żartu. Do tego miasta po prostu trzeba przyjechać, poczuć je. Jest szalone, tak. Ale za to jakie wspaniałe.
- Moja żona trafiła rano do szpitala, a tego samego dnia, wieczorem, graliśmy z Sassuolo. Mieliśmy taktyczną analizę wideo, a mój telefon ciągle wibrował. Zazwyczaj go wyłączam, ale martwiłem się o żonę. Dzwoniła z pięć-sześć razy. Trenował nas wtedy Maurizio Sarri, bardzo impulsywny człowiek, więc nie chciałem odbierać - zaczął Koulibaly.
- W końcu udało mi się wyjść i odebrać, a żona powiedziała, że muszę natychmiast przyjechać, nasz syn się rodził. Poszedłem do Sarriego i powiedziałem: „Trenerze, przepraszam, ale muszę wyjść! Mój syn się rodzi!”. Sarri spojrzał na mnie i stwierdził: „Nie, nie, nie. Potrzebuję cię dziś wieczorem, Kouli. Bardzo cię potrzebuję. Nie możesz jechać”. Odparłem: „Ale to narodziny mojego dziecka, trenerze. Możesz zrobić ze mną co chcesz, ukarać, zawiesić, nie obchodzi mnie to. Jadę”. Sarri wyglądał na zestresowanego, palił papierosa. Palił, palił, myślał... W końcu stwierdził: „Ok, ok, jedź do szpitala. Ale musisz wrócić na mecz. Potrzebuję cię, Kouli!”.
- Pojechałem najszybciej, jak się dało. Jeśli nigdy nie doświadczyłeś narodzin pierwszego dziecka, nie będziesz wiedział, co to za uczucie. Nie można przeoczyć narodzin pierwszego syna. Przyjechałem do kliniki w samo południe i dzięki Bogu mały neapolitańczyk urodził się o 13:30. Nazwaliśmy go Seni. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
- Około 16 zadzwonił Sarri. Ten facet... Musicie zrozumieć, on jest szalony. To nic negatywnego, ale jest szalony! Mówi: „Kouli, wracasz?! Potrzebuję cię! Naprawdę! Proszę!”. Moja żona wciąż odpoczywała, zapewne też mnie potrzebowała. Nie chciałem jednak opuszczać drużyny, bo ją kocham, naprawdę. I kocham Neapol. Żona dała mi błogosławieństwo, pojechałem na stadion.
- Przygotowywałem się już do meczu, a Sarri wszedł do szatni i rozpisał skład. Patrzę... Patrzę... Patrzę... Nie ma mojego numeru. Powiedziałem: „Trenerze! Żartuje pan?”. On na to: „Co? To mój wybór”. Posadził mnie na ławce! Nawet nie wyszedłem w pierwszym składzie! Mówię: „Ale trenerze! Mój syn! Moja żona! Zostawiłem ich! Powiedział pan, że mnie potrzebuje!”, a on na to: „Tak, potrzebujemy cię, ale na ławce”. Cała ta historia, a ja nawet nie zagram od pierwszej minuty! Teraz jak o tym myślę, chce mi się śmiać. Ale wtedy byłem bliski płaczu.
- Być może ktoś pomyśli, że to przykra historia, ale dla mnie to wszystko, co kocham w Neapolu. Jeśli musiałbym to jeszcze tłumaczyć, nie zrozumiecie. To jak tłumaczenie żartu. Do tego miasta po prostu trzeba przyjechać, poczuć je. Jest szalone, tak. Ale za to jakie wspaniałe.
- joy
- Katalończyk
- Rejestracja: 18 kwietnia 2012
- Posty: 771
- Rejestracja: 18 kwietnia 2012
moi znajomi dopiero co wrócili z Włoch m.in. byli w Neapolu. Oczywiście słyszałem wcześniej o tych mafiach śmieciowych, ale zastanawiało mnie też dlaczego tak usilnie nazywa się ich drużynę/klub śmieciarzami. Pomyślałem: klubowe animozje, za pewne mocno przesadzone. I potem zobaczyłem zdjęcia z tego miasta. Śmieci wszędzie na trawnikach, w fontannach i to w zatrważającej ilości. Wiadomo, ze we Włoszech śmieci walają się przy drogach, ale to co zobaczyłem było trudne do zrozumienia. No i ponoć społeczność z dużą domieszką czarnoskórych, obczajających turystów, znajomi mówili że nigdzie nie czuli się tak niepewnie jak tam. Więc wybacz Koulibaly, ale jakoś Ci nie wierzęWojtek pisze: Do tego miasta po prostu trzeba przyjechać, poczuć je. Jest szalone, tak. Ale za to jakie wspaniałe.
- Gandalf8
- Juventino
- Rejestracja: 26 marca 2007
- Posty: 1635
- Rejestracja: 26 marca 2007
Wydaje mi się, że w wypowiedzi KK najistotniejsze jest słowo: "poczuć" :-) . Rzeczywiście w Neapolu warto mieć katar lub zatkane zatoki. Teraz właśnie zrozumiałem dlaczego Sarri tyle palił jak trenował Napoli (posłużę się cytatem Marcina Wójcika z Kabaretu Ani Mru Mru): "Tam bez papierosa, śmierć dla nosa".joy pisze:moi znajomi dopiero co wrócili z Włoch m.in. byli w Neapolu. Oczywiście słyszałem wcześniej o tych mafiach śmieciowych, ale zastanawiało mnie też dlaczego tak usilnie nazywa się ich drużynę/klub śmieciarzami. Pomyślałem: klubowe animozje, za pewne mocno przesadzone. I potem zobaczyłem zdjęcia z tego miasta. Śmieci wszędzie na trawnikach, w fontannach i to w zatrważającej ilości. Wiadomo, ze we Włoszech śmieci walają się przy drogach, ale to co zobaczyłem było trudne do zrozumienia. No i ponoć społeczność z dużą domieszką czarnoskórych, obczajających turystów, znajomi mówili że nigdzie nie czuli się tak niepewnie jak tam. Więc wybacz Koulibaly, ale jakoś Ci nie wierzęWojtek pisze: Do tego miasta po prostu trzeba przyjechać, poczuć je. Jest szalone, tak. Ale za to jakie wspaniałe.
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.
- Poprostu
- Juventino
- Rejestracja: 11 listopada 2007
- Posty: 7081
- Rejestracja: 11 listopada 2007
Barza postanowił zrobić sobie przerwę od piłki i nie dołączy do sztabu Sarriego. Możliwe, że nastąpi to w trakcie sezonu bądź dopiero w następnym.
Na żądanie Marycego do sztabu dołączy założyciel Milan Lab Daniele Tognaccini, który będzie pracował wraz z szefem od przygotowania fizycznego Andrea Pertusio i z szefem medyków Luca Stefaninim.
Na żądanie Marycego do sztabu dołączy założyciel Milan Lab Daniele Tognaccini, który będzie pracował wraz z szefem od przygotowania fizycznego Andrea Pertusio i z szefem medyków Luca Stefaninim.
- Osgiliath
- Juventino
- Rejestracja: 01 lutego 2009
- Posty: 2706
- Rejestracja: 01 lutego 2009
A ten sztab od przygotowania fizycznego przyszedł razem z Maurycym, czy to są jeszcze jakieś spadki po Allegrim?
W kontekście braku Barzy, rolę ustawiania szatni prócz Kielona przejmie też Gigi, więc również pod tym kątem dobrze było go sprowadzić.
W kontekście braku Barzy, rolę ustawiania szatni prócz Kielona przejmie też Gigi, więc również pod tym kątem dobrze było go sprowadzić.