LM 14/15 (FINAŁ): JUVENTUS 1-3 Barcelona
- MRN
- Juventino
- Rejestracja: 07 listopada 2007
- Posty: 8613
- Rejestracja: 07 listopada 2007
Nie było się czym do tej pory denerwować bo sezon i tak wspaniały a w LM zaszliśmy zaskakująco daleko...ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i cholernie się stresuję, nie chcę myśleć jak obudzę się w sobotę 6 - go...nie wiem co mam napisać bo brakuje mi słów a tego co czuję nie da się ot tak sobie przelać przy pomocy klawiatury...chłopaki tutaj mają wizję, przeczucia, rozgrywają udane mecze w głowach a ja Wam powiem, że też dobre przeczucia mam...visca el dzieci prorokują - będzie szybko, łatwo i przyjemnie ale obejdą się smakiem bo wspaniałe, wymarzone, wyśnione i upragnione trofeum pojedzie do Turynu...za te wszystkie lata upokorzeń, posuchy i bólu...na tym samym stadionie co w 2006 roku, najcenniejsze trofeum - tym razem klubowe trafi w ręce tego, który na to najbardziej zasługuje - GIGIEGO !
- Eric6666
- Juventino
- Rejestracja: 13 listopada 2006
- Posty: 2129
- Rejestracja: 13 listopada 2006
Jesteśmy przed bramą do NIEBA. Jeżeli wygramy to będzie piękniejsze niż FILM. Tyle lat, tyle lat.... afery, 7 miejsca, trenerzy i "super zawodnicy", a teraz?
Cieszmy się tym na czym teraz jesteśmy. Do 6 jesteśmy najszczęśliwszymi kibicami na świecie, po 6? Zobaczymy
Bez względu na wynik ogromne brawa dla całego zespołu. Szkoda, że Pogbuś wydaje się bez formy, bo liczyłem na jego geniusz w finale. Na szczęście mamy innych mistrzów, którzy mogą odwrócić bieg spotkania jednym zagraniem.
Cieszmy się tym na czym teraz jesteśmy. Do 6 jesteśmy najszczęśliwszymi kibicami na świecie, po 6? Zobaczymy
Bez względu na wynik ogromne brawa dla całego zespołu. Szkoda, że Pogbuś wydaje się bez formy, bo liczyłem na jego geniusz w finale. Na szczęście mamy innych mistrzów, którzy mogą odwrócić bieg spotkania jednym zagraniem.
"The two most important days in your life are the day you are born and the day you find out why."
Mark Twain
Mark Twain
- mephisto
- Juventino
- Rejestracja: 25 stycznia 2013
- Posty: 85
- Rejestracja: 25 stycznia 2013
Ewentualna przegrana bylaby szczególnie bolesna, bo wtedy mielibyśmy chyba najwięcej przegranych finałów LM spośród wszystkich ekip (6). Póki co jest 2/5, dla porównania Barcelona ma 4/3.
I bądźmy szczerzy - wygrana jest niemalże niemożliwa. Ale ja tam myślalem, że i z BVB polegniemy
https://www.youtube.com/watch?v=XItQsl_FpR4
I bądźmy szczerzy - wygrana jest niemalże niemożliwa. Ale ja tam myślalem, że i z BVB polegniemy
https://www.youtube.com/watch?v=XItQsl_FpR4
- JaPs
- Juventino
- Rejestracja: 04 sierpnia 2006
- Posty: 728
- Rejestracja: 04 sierpnia 2006
Wiem doskonale, że trzeba przede wszystkim się cieszyć z dojścia do finału Ligi Mistrzów. Nie potrafię niestety patrzeć bezrefleksyjnie na ten sukces. W zasadzie od pierwszego mistrzostwa zdobytego za Conte wracam myślami do tych dwóch tragicznych sezonów z osiągnięciem granicznym w postaci 7. miejsca w lidze, które to uznaje za najgorszy okres w "mojej" historii Juve. Wracam do meczów z Chievo, ze Sieną i innych, w których dawaliśmy popis frajerstwa. Gdzie Udinese i Palermo były barierami absolutnie nie do pokonania. To te czasy, w których szczytem marzeń było bolcowanie się na śmierć i życie z interem, mającym nas ówcześnie w głębokim poważaniu. interem spoglądającym z pozycji zdobywcy ligi mistrzów na drużynę o reputacji oszustów, biedaków i nieudaczników. Taką, w której po dwa sezony podstawowymi zawodnikami byli fenomenalni Molinaro, Grygera, Poulsen czy Marchionni. To wtedy właśnie jaraliśmy się potencjalnymi transferami piłkarzy, których teraz nie chcielibyśmy za darmo. Śmiech mnie pusty ogarnia, jak sobie przypomnę, że ci piłkarze X czy Y tak czy siak do nas nie trafiali, bo byliśmy za słabi i oferowaliśmy za mały hajs. Dwumecz z Fulham :roll: Mecze z Lechem...
Sięgając pamięcią jeszcze dalej, wspominam pierwsze chude sezony po powrocie do Serie A, jak i samą grę w drugiej lidze. Nie wiem do dziś jak to przeżyliśmy. Przypomnijcie sobie kolegów, znajomych przed którymi musieliście świecić oczami za Juventus. Te wszystkie docinki, gadki. Wielokrotnie siedząc byle gdzie dobiegały mnie rozmowy dwa stoliki dalej, z których okazywało się, że "kolejna porażka Jude spieprzyła komuś kupon". Byliśmy dzisiejszym Milanem, tylko gorzej.
Wszystkie te momenty traktuję, traktowałem i traktował będę bardzo osobiście. Najlepszym przykładem tegoroczne przegrane derby, które mi nerwa ruszyło. I to ostro.
Kolejna przykra rzecz, która przychodzi mi na myśl to taka, że istnieje człowiek, który jak nikt inny zasłużył by być w tym finale i być tam jako pełnoprawny zawodnik Juventusu. Nie mam cienia wątpliwości, że gdyby przyszło mu wejść na murawę, podejść do karnego w konkursie jedenastek to na pewno by nie zawiódł. Bo on tego klubu nie zawiódł nigdy.
Podtrzymując ten dekadencki nastrój jaki mnie naszedł podczas pisania tej wiadomości należy wspomnieć jednak o naszym niepowodzeniu jako środowiska polskich kibiców Juventusu. Cała sytuacja, która wynikła w Berlinie z winy UEFA Mafia doprowadziła niestety do tego, że najbardziej zgrana ekipa jaką stanowimy, najważniejszy mecz w życiu będzie musiała oglądać w odosobnieniu i rozproszeniu na milion różnych miejsc, kiedy powinniśmy byli rozegrać to inaczej. Bo jestem święcie przekonany, że będzie to absolutnie wyjątkowy moment, bez względu na rozstrzygnięcie końcowe. Mam tylko nadzieję, że stanowić to będzie lekcję na przyszłe lata, bo wierzę w sposobność znalezienia się ponownie w finale w odstępie kilku najbliższych lat.
Za tydzień gramy FINAŁ LIGI MISTRZÓW. Ledwie parę lat po wspomnianych wyżej wydarzeniach. Prawda jest taka, że nasza obecność w wielkim finale nie jest żadną sensacją. Mamy genialnych piłkarzy, którzy mogą przejść do historii. Są w stanie zrównać się z takimi legendami jak: Ferrara, Vialli, Deschamps, Toricelli, Di Livio czy Ravanelli. Dziś każdy świadomy kibic Juve wymienia ich w nocy o północy jako ikony tego klubu. W zasadzie, jestem przekonany, że za lat 10 będziemy znać na wyrywki skład dzisiejszego Juventusu. Teraz jesteśmy wielcy i wielcy pozostaniemy. Tym razem nas nie przewalą i nie ograbią z historii. Wróciliśmy i trzeba się z nami liczyć. My rozdajemy karty. Jest kasa, pełny stadion, sukcesy, genialny zarząd i świetlana przyszłość. No i grudniowe mecze o Klubowe Mistrzostwo Świata
Bo wygramy to.
Sięgając pamięcią jeszcze dalej, wspominam pierwsze chude sezony po powrocie do Serie A, jak i samą grę w drugiej lidze. Nie wiem do dziś jak to przeżyliśmy. Przypomnijcie sobie kolegów, znajomych przed którymi musieliście świecić oczami za Juventus. Te wszystkie docinki, gadki. Wielokrotnie siedząc byle gdzie dobiegały mnie rozmowy dwa stoliki dalej, z których okazywało się, że "kolejna porażka Jude spieprzyła komuś kupon". Byliśmy dzisiejszym Milanem, tylko gorzej.
Wszystkie te momenty traktuję, traktowałem i traktował będę bardzo osobiście. Najlepszym przykładem tegoroczne przegrane derby, które mi nerwa ruszyło. I to ostro.
Kolejna przykra rzecz, która przychodzi mi na myśl to taka, że istnieje człowiek, który jak nikt inny zasłużył by być w tym finale i być tam jako pełnoprawny zawodnik Juventusu. Nie mam cienia wątpliwości, że gdyby przyszło mu wejść na murawę, podejść do karnego w konkursie jedenastek to na pewno by nie zawiódł. Bo on tego klubu nie zawiódł nigdy.
Podtrzymując ten dekadencki nastrój jaki mnie naszedł podczas pisania tej wiadomości należy wspomnieć jednak o naszym niepowodzeniu jako środowiska polskich kibiców Juventusu. Cała sytuacja, która wynikła w Berlinie z winy UEFA Mafia doprowadziła niestety do tego, że najbardziej zgrana ekipa jaką stanowimy, najważniejszy mecz w życiu będzie musiała oglądać w odosobnieniu i rozproszeniu na milion różnych miejsc, kiedy powinniśmy byli rozegrać to inaczej. Bo jestem święcie przekonany, że będzie to absolutnie wyjątkowy moment, bez względu na rozstrzygnięcie końcowe. Mam tylko nadzieję, że stanowić to będzie lekcję na przyszłe lata, bo wierzę w sposobność znalezienia się ponownie w finale w odstępie kilku najbliższych lat.
Za tydzień gramy FINAŁ LIGI MISTRZÓW. Ledwie parę lat po wspomnianych wyżej wydarzeniach. Prawda jest taka, że nasza obecność w wielkim finale nie jest żadną sensacją. Mamy genialnych piłkarzy, którzy mogą przejść do historii. Są w stanie zrównać się z takimi legendami jak: Ferrara, Vialli, Deschamps, Toricelli, Di Livio czy Ravanelli. Dziś każdy świadomy kibic Juve wymienia ich w nocy o północy jako ikony tego klubu. W zasadzie, jestem przekonany, że za lat 10 będziemy znać na wyrywki skład dzisiejszego Juventusu. Teraz jesteśmy wielcy i wielcy pozostaniemy. Tym razem nas nie przewalą i nie ograbią z historii. Wróciliśmy i trzeba się z nami liczyć. My rozdajemy karty. Jest kasa, pełny stadion, sukcesy, genialny zarząd i świetlana przyszłość. No i grudniowe mecze o Klubowe Mistrzostwo Świata
Bo wygramy to.
- Tom A Juve
- Juventino
- Rejestracja: 17 grudnia 2005
- Posty: 160
- Rejestracja: 17 grudnia 2005
amenJaPs pisze:Wiem doskonale, że trzeba przede wszystkim się cieszyć z dojścia do finału Ligi Mistrzów. Nie potrafię niestety patrzeć bezrefleksyjnie na ten sukces. W zasadzie od pierwszego mistrzostwa zdobytego za Conte wracam myślami do tych dwóch tragicznych sezonów z osiągnięciem granicznym w postaci 7. miejsca w lidze, które to uznaje za najgorszy okres w "mojej" historii Juve. Wracam do meczów z Chievo, ze Sieną i innych, w których dawaliśmy popis frajerstwa. Gdzie Udinese i Palermo były barierami absolutnie nie do pokonania. To te czasy, w których szczytem marzeń było bolcowanie się na śmierć i życie z interem, mającym nas ówcześnie w głębokim poważaniu. interem spoglądającym z pozycji zdobywcy ligi mistrzów na drużynę o reputacji oszustów, biedaków i nieudaczników. Taką, w której po dwa sezony podstawowymi zawodnikami byli fenomenalni Molinaro, Grygera, Poulsen czy Marchionni. To wtedy właśnie jaraliśmy się potencjalnymi transferami piłkarzy, których teraz nie chcielibyśmy za darmo. Śmiech mnie pusty ogarnia, jak sobie przypomnę, że ci piłkarze X czy Y tak czy siak do nas nie trafiali, bo byliśmy za słabi i oferowaliśmy za mały hajs. Dwumecz z Fulham :roll: Mecze z Lechem...
Sięgając pamięcią jeszcze dalej, wspominam pierwsze chude sezony po powrocie do Serie A, jak i samą grę w drugiej lidze. Nie wiem do dziś jak to przeżyliśmy. Przypomnijcie sobie kolegów, znajomych przed którymi musieliście świecić oczami za Juventus. Te wszystkie docinki, gadki. Wielokrotnie siedząc byle gdzie dobiegały mnie rozmowy dwa stoliki dalej, z których okazywało się, że "kolejna porażka Jude spieprzyła komuś kupon". Byliśmy dzisiejszym Milanem, tylko gorzej.
Wszystkie te momenty traktuję, traktowałem i traktował będę bardzo osobiście. Najlepszym przykładem tegoroczne przegrane derby, które mi nerwa ruszyło. I to ostro.
Kolejna przykra rzecz, która przychodzi mi na myśl to taka, że istnieje człowiek, który jak nikt inny zasłużył by być w tym finale i być tam jako pełnoprawny zawodnik Juventusu. Nie mam cienia wątpliwości, że gdyby przyszło mu wejść na murawę, podejść do karnego w konkursie jedenastek to na pewno by nie zawiódł. Bo on tego klubu nie zawiódł nigdy.
Podtrzymując ten dekadencki nastrój jaki mnie naszedł podczas pisania tej wiadomości należy wspomnieć jednak o naszym niepowodzeniu jako środowiska polskich kibiców Juventusu. Cała sytuacja, która wynikła w Berlinie z winy UEFA Mafia doprowadziła niestety do tego, że najbardziej zgrana ekipa jaką stanowimy, najważniejszy mecz w życiu będzie musiała oglądać w odosobnieniu i rozproszeniu na milion różnych miejsc, kiedy powinniśmy byli rozegrać to inaczej. Bo jestem święcie przekonany, że będzie to absolutnie wyjątkowy moment, bez względu na rozstrzygnięcie końcowe. Mam tylko nadzieję, że stanowić to będzie lekcję na przyszłe lata, bo wierzę w sposobność znalezienia się ponownie w finale w odstępie kilku najbliższych lat.
Za tydzień gramy FINAŁ LIGI MISTRZÓW. Ledwie parę lat po wspomnianych wyżej wydarzeniach. Prawda jest taka, że nasza obecność w wielkim finale nie jest żadną sensacją. Mamy genialnych piłkarzy, którzy mogą przejść do historii. Są w stanie zrównać się z takimi legendami jak: Ferrara, Vialli, Deschamps, Toricelli, Di Livio czy Ravanelli. Dziś każdy świadomy kibic Juve wymienia ich w nocy o północy jako ikony tego klubu. W zasadzie, jestem przekonany, że za lat 10 będziemy znać na wyrywki skład dzisiejszego Juventusu. Teraz jesteśmy wielcy i wielcy pozostaniemy. Tym razem nas nie przewalą i nie ograbią z historii. Wróciliśmy i trzeba się z nami liczyć. My rozdajemy karty. Jest kasa, pełny stadion, sukcesy, genialny zarząd i świetlana przyszłość. No i grudniowe mecze o Klubowe Mistrzostwo Świata
Bo wygramy to.
jeśli nie masz nic mądrego do powiedzenia, proszę nie ubieraj tego faktu w słowa...
- Dempsej
- Juventino
- Rejestracja: 09 grudnia 2012
- Posty: 204
- Rejestracja: 09 grudnia 2012
Mimo tej całej pewności świata piłkarskiego o wielkiej dominacji Barcelony ( moi koledzy którzy są średnio z piłką ale na takie okazje zaczynają się interesować, czyli zbierają opinie z WP, Onetu, Interii ewentualnie TVP sport, dają 10% szans Juve na zwycięstwo)
Najlepszego i najbardziej kompletnego ataku aktualnie Barcelona mogłaby równie dobrze grać ustawieniem (7 0 3) i myślę że efekt bramkowy wiele by sie nie różnił od aktualnego.
Wierze w Naszą Drużynę na to że każdy pokaże na co go stać i zagra swój najlepszy mecz życia, przynajmniej tego dotychczas. Myślę że to będzie finał bardzo włoski tzn. po którym wszyscy uznają jak po dwumeczu z Realem że to Hiszpanie byli znaczeni lepsi i cisnęli nas cały czas a my wygraliśmy tylko dzięki autobusowi i golom z niczego na farcie. Nie ważny styl ważne zwycięstwo !!!
Najlepszego i najbardziej kompletnego ataku aktualnie Barcelona mogłaby równie dobrze grać ustawieniem (7 0 3) i myślę że efekt bramkowy wiele by sie nie różnił od aktualnego.
Wierze w Naszą Drużynę na to że każdy pokaże na co go stać i zagra swój najlepszy mecz życia, przynajmniej tego dotychczas. Myślę że to będzie finał bardzo włoski tzn. po którym wszyscy uznają jak po dwumeczu z Realem że to Hiszpanie byli znaczeni lepsi i cisnęli nas cały czas a my wygraliśmy tylko dzięki autobusowi i golom z niczego na farcie. Nie ważny styl ważne zwycięstwo !!!
- Argonessar
- Juventino
- Rejestracja: 03 lipca 2009
- Posty: 188
- Rejestracja: 03 lipca 2009
Wielki finał Ligi Mistrzów, z udziałem Juventusu. Kiedy ostatni raz zawodnicy Juve wygrywali to trofeum, czyli w roku 1996, miałem zaledwie cztery latka. Więc to nie były "moje czasy" z powodów oczywistych. Piłką nożną zainteresowałem się przy okazji Mundialu w roku 2002, wtedy też, po mistrzostwach zacząłem interesować się piłką klubową, i jako dziesięcioletni chłopak zauroczyłem się pewną damą. Tak, własnie tą damą, Stara Damą czyli naszym Juventusem. To co wtedy było jakimś zauroczeniem z czasem zmieniło się w wielką miłość. Niełatwą, nieraz przynoszącą wiele cierpienia, upokorzeń, łez rozpaczy i smutku. Chwilami oczywiście rozpierała mnie wielka duma, gdy widziałem jak nasi podnoszą w górę kolejne trofea. Ktoś kto tego wszystkiego nie przeżywał, zapewne nigdy nie zrozumie jak cenne byłoby dla nas to zwycięstwo.
Jak już ktoś wspominał, łzy będą na pewno, ale nich będą to łzy radości. Barca ostatnio na brak Europejskich sukcesów nie może narzekać, teraz nasza kolej!
Niech tego dnia nasze piękne pasiaste koszulki zamienią się w zbroje, zawodnicy w wojowników, a trener w Naczelnego Wodza Armii, który poprowadzi ją do podboju Berlina.
Czego sobie i Wam serdecznie życzę, Forza Juve!!!
Jak już ktoś wspominał, łzy będą na pewno, ale nich będą to łzy radości. Barca ostatnio na brak Europejskich sukcesów nie może narzekać, teraz nasza kolej!
Niech tego dnia nasze piękne pasiaste koszulki zamienią się w zbroje, zawodnicy w wojowników, a trener w Naczelnego Wodza Armii, który poprowadzi ją do podboju Berlina.
Czego sobie i Wam serdecznie życzę, Forza Juve!!!
- Adrian27th
- Juventino
- Rejestracja: 14 sierpnia 2011
- Posty: 4000
- Rejestracja: 14 sierpnia 2011
Brak mi słow aby ocenić emocje przed finałem.
90% ludzi stawia u bukmacherów na Barcelone.
Rozumem, tez bym na nich postawił.
Nie chce przegrać kolejnego finału. Tak bardzo nie chce.
Mimo to, i tak dla mnie chłopaki są już mistrzami.
Przywrócili nas na szczyt. Tego im nigdy nie zapomnę.
90% ludzi stawia u bukmacherów na Barcelone.
Rozumem, tez bym na nich postawił.
Nie chce przegrać kolejnego finału. Tak bardzo nie chce.
Mimo to, i tak dla mnie chłopaki są już mistrzami.
Przywrócili nas na szczyt. Tego im nigdy nie zapomnę.
"It seems today, that all You see, it's violence in movies and sex on Tv..."
"per noi altri terza stella, per voi altri terzo dito!"
"per noi altri terza stella, per voi altri terzo dito!"
Pumex pisze:Francuz (Pogba) nie ma najmniejszych szans na realną walkę o pierwszy skład.
- jareckik
- Juventino
- Rejestracja: 20 marca 2009
- Posty: 1163
- Rejestracja: 20 marca 2009
Gdyby nie dawno zaplanowany urlop to od piątku byłbym w Berlinie, ale niestety mecz oglądał będę w tv. Ciekawi mnie co zrobi Allegri, nagle cała pomoc jest w świetnej formie i szczerze to nie wiem na kogo postawi. Pirlo moim zdaniem może być kluczowy, chodź wydawać by się mogło, że lepiej postawić na Pereyre. Nawet nie chodzi o to, że Pirlo zasłużył po prostu na ten finał za te 4 lata sukcesów, które nam dał ale o to, że on po prostu jest w stanie zagrać magiczną piłkę w każdym momencie meczu, nie wspominając oczywiście o rzutach wolnych ;]]] Forma Sturaro jest również niesamowita, ale on musiał by zastąpić Pogbę, chodź francuz po kontuzji nie odzyskał jeszcze optymalnej formy. Cieszę się, że Allegri ma takie pole do popisu przy ustalaniu składu, ponieważ jak już niejednokrotnie pokazał zna się na swojej robocie i myślę, że dobierze optymalne zestawienie na mecz z Barca ;] Do boju!
- Vanquish
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 05 kwietnia 2008
- Posty: 1984
- Rejestracja: 05 kwietnia 2008
Bezzębny Milan mógł pokonać Barceloną 2:0 to czemu nie miałby Juventus? Co prawda wtedy piłkarze Barcy całą drogę do Mediolanu spędzili w autobusie, przez beknięcie jednego wulkanu na Islandii, no ale zawsze to 2:0.
Max, wierzę, że i tym razem znajdziesz receptę.
Max, wierzę, że i tym razem znajdziesz receptę.
- juvemaroko
- Juventino
- Rejestracja: 05 lutego 2012
- Posty: 1869
- Rejestracja: 05 lutego 2012
Nigdy nie lubilem Barcelona i Real przez ich kibice.
Nie znosza sezonowcow dla ktorych najwazniejsze jest wygrana zeby pozniej nabijac sie z kibicow rywale i obrazic ich.
Zawsze mi sie kojarza kibice tych druzyn z tym ze sa zakompleksowani i brak im wiare w siebie. Zwiazku z tym zeby pokazac ze naleza do winners a nie do luzerow to rok glosno pokazuje ze kibicuja jednej z tych druzyn kiedy jest w tobie, a kiedy nie to siedza spokojnie i wstydza sie ze kibicuja przegranym.
Moj pierwsze mecz z Juventusem to 1984 polfinal PZP przeciwniko Manchesterowi. Bylo stress ale na koncu awans i wygrana w finale z Porto.
Rok pozniej wygrana najwazniejszego pucharu po dramatycznym wieczoru w Belgii.
Final z Barcelona trafilo sie nam teorytecznie w najgorszym momencie. Messi znow swietnie gra, napad rywale rozwala kazda obrona oraz pilkarze dumy katalonii maja wiecej doswiadczenia.
Teorytecznie Barcelona ma 4 badz 5 krotnie wiecej szanse.
Dlatego jak wielu z was nie nastawiam sie na wygrana.
I tu sobie przepominam final z Dortmundem w 1997 roku. Po tym jak skopalismy Ajax w polfinale, final mial byc moim zdaniem formalscia.
Kto wie moze tak to bedzie!
Jednak zeby tak sie stalo pilkarze musza wyjsc pewni siebie i nie przezgrac juz w tunelu. Wiadomo dla wielu z nich to mecz zycia i byc moze i ostatni.
Mam nadzeje ze Lichstainer zagra glowa i nie pozwoli Naymarowi mu podskakiwac. I mam nadzeje ze Evra z Pomoca jeden z pomocnikow skutecznie zatrzymuja Messiego. Napewno kluczem do wygranej bedzie wygrana bitwa o srodek pola oraz skutecznosc linii ataku.
Nie znosza sezonowcow dla ktorych najwazniejsze jest wygrana zeby pozniej nabijac sie z kibicow rywale i obrazic ich.
Zawsze mi sie kojarza kibice tych druzyn z tym ze sa zakompleksowani i brak im wiare w siebie. Zwiazku z tym zeby pokazac ze naleza do winners a nie do luzerow to rok glosno pokazuje ze kibicuja jednej z tych druzyn kiedy jest w tobie, a kiedy nie to siedza spokojnie i wstydza sie ze kibicuja przegranym.
Moj pierwsze mecz z Juventusem to 1984 polfinal PZP przeciwniko Manchesterowi. Bylo stress ale na koncu awans i wygrana w finale z Porto.
Rok pozniej wygrana najwazniejszego pucharu po dramatycznym wieczoru w Belgii.
Final z Barcelona trafilo sie nam teorytecznie w najgorszym momencie. Messi znow swietnie gra, napad rywale rozwala kazda obrona oraz pilkarze dumy katalonii maja wiecej doswiadczenia.
Teorytecznie Barcelona ma 4 badz 5 krotnie wiecej szanse.
Dlatego jak wielu z was nie nastawiam sie na wygrana.
I tu sobie przepominam final z Dortmundem w 1997 roku. Po tym jak skopalismy Ajax w polfinale, final mial byc moim zdaniem formalscia.
Kto wie moze tak to bedzie!
Jednak zeby tak sie stalo pilkarze musza wyjsc pewni siebie i nie przezgrac juz w tunelu. Wiadomo dla wielu z nich to mecz zycia i byc moze i ostatni.
Mam nadzeje ze Lichstainer zagra glowa i nie pozwoli Naymarowi mu podskakiwac. I mam nadzeje ze Evra z Pomoca jeden z pomocnikow skutecznie zatrzymuja Messiego. Napewno kluczem do wygranej bedzie wygrana bitwa o srodek pola oraz skutecznosc linii ataku.
- ewerthon
- Juventino
- Rejestracja: 03 marca 2008
- Posty: 4280
- Rejestracja: 03 marca 2008
To finałowe spotkanie jest symbolem. Symbolem tego, że warto było wierzyć w Juventus i zarząd, który mimo pierwszych wpadek konsekwentnie podnosił klub z kolan i dzięki któremu wróciliśmy na szczyt europejskiej piłki. To dzięki takim ludziom jak Andrea Agnelli i Beppe Marotta Juventus jest w tym finale. To oni i ich współpracownicy wybierali trenerów, wyszukiwali talenty i robili genialne transfery. Marotta wyzywany tutaj wielokrotnie przez te pięć lat takimi epitetami jak "Miernotta", "Zezowaty" etc. etc. zbudował wielką drużynę popełniając błędy (ale kto ich nie popełnia będąc pierwszy raz w wielkim klubie?) i nie wydając takich pieniędzy jak Manchester City czy PSG, które nic nie osiągnęły w Europie. To przykład na to, że pieniądze nie zawsze są najważniejsze, a kupowanie zawodników za miliard euro nie gwarantuje sukcesów.
Dzisiaj już na tym forum hejterów naszego zarządu jest coraz mniej, bo zwyczajnie nie mają już żadnych poważnych argumentów. Zdarzają się jeszcze niektórzy, ale są kompletnie oderwani od rzeczywistości, jak ci którzy uważają, że Polska jest zieloną wyspą.
@zahor - czytam ostatnio twoje posty i szczerze mówiąc brak mi słów. Jesteś człowiekiem, który przez ostatnie lata czy nawet miesiące wielokrotnie wyśmiewał Juventus, jego piłkarzy i działania zarządu, a tu nagle zostałeś wielkim kibicem, który po półfinale pisze, że "idzie świętować". Każdy przejaw większej wiary w Juventus był przez ciebie krytykowany i wyśmiewany. Ironizowałeś, kiedy ktoś "za bardzo" pochwalił jakiegoś naszego zawodnika. "Sprowadzałeś" ludzi na ziemię, choć dzisiaj okazuje się, że było to tylko zwykłe... nie powiem co, ale pierwsza litera tego wyrazu to "p", a ostatnia "e". Zapadły mi w pamięć twoje dwa teksty sprzed najwyżej kilkunastu miesięcy:
Dzisiaj już na tym forum hejterów naszego zarządu jest coraz mniej, bo zwyczajnie nie mają już żadnych poważnych argumentów. Zdarzają się jeszcze niektórzy, ale są kompletnie oderwani od rzeczywistości, jak ci którzy uważają, że Polska jest zieloną wyspą.
@zahor - czytam ostatnio twoje posty i szczerze mówiąc brak mi słów. Jesteś człowiekiem, który przez ostatnie lata czy nawet miesiące wielokrotnie wyśmiewał Juventus, jego piłkarzy i działania zarządu, a tu nagle zostałeś wielkim kibicem, który po półfinale pisze, że "idzie świętować". Każdy przejaw większej wiary w Juventus był przez ciebie krytykowany i wyśmiewany. Ironizowałeś, kiedy ktoś "za bardzo" pochwalił jakiegoś naszego zawodnika. "Sprowadzałeś" ludzi na ziemię, choć dzisiaj okazuje się, że było to tylko zwykłe... nie powiem co, ale pierwsza litera tego wyrazu to "p", a ostatnia "e". Zapadły mi w pamięć twoje dwa teksty sprzed najwyżej kilkunastu miesięcy:
Juventus ma takie same szanse na sukces w Europie jak Korona Kielce
Dzisiaj nagle przestałeś być betonem bez emocji, który po wygranym ważnym meczu (kiedy wszyscy się cieszyli) potrafił wejść tutaj i krytykować styl czy piłkarzy. Nagle zostałeś wielkim fanem. GratulacjeJuventus się nie rozwija, stoi w miejscu
[quote=pumex latem 2019 o Lukaku]
Jestem przekonany, że Belg okaże się flopem, biorąc pod uwagę absurdalnie dużą kwotę, którą trzeba za niego zapłacić [...]Nawet za połowę tej kwoty niechętnie widziałbym tego drewniaka u nas.
Jestem przekonany, że Belg okaże się flopem, biorąc pod uwagę absurdalnie dużą kwotę, którą trzeba za niego zapłacić [...]Nawet za połowę tej kwoty niechętnie widziałbym tego drewniaka u nas.