Bojkot Mcdonalds
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 4585
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Bo Big Maca czy innego Twistera jestem w stanie zjeść i nawet mi jako tako smakuje, a na sam widok golony która w 50% składa się z tłuszczu rzygać mi się chce?Bartek88 pisze:Bo pikatnykurczakoburger piekl mnie tylko raz a jedzenie z takich knajp kilka razy po dwa razy.Nie rozumiem na czym ma polegać, wyrażona przez was, wyższość żarcia z mcshitów nad golonką (prawdziwe mięso a nie przetworzone jak w mcdonalds) czy różnica jakościowa pomiędzy "powietrznymi bułeczkami" z KFC a kawałkiem chleba w knajpie?
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 4162
- Rejestracja: 26 maja 2005
Trzeba było tak nie wpierdzielać tej golonki to byś się nie zatruł, niczyja wina, że nie masz pohamowania w jedzeniu...Bartek88 pisze:Bo pikatnykurczakoburger piekl mnie tylko raz a jedzenie z takich knajp kilka razy po dwa razy.Nie rozumiem na czym ma polegać, wyrażona przez was, wyższość żarcia z mcshitów nad golonką (prawdziwe mięso a nie przetworzone jak w mcdonalds) czy różnica jakościowa pomiędzy "powietrznymi bułeczkami" z KFC a kawałkiem chleba w knajpie?
Nie ma co porównywać jedzenia tworzonego w skali masowej (fast foody) z tym co serwują stołówki/knajpy (w tych miejscach, wbrew pozorom, oferuje się bardzo podobny typ dań). Żyłem na wsi, żyję w mieście...srry, ale widać mam od was szerszą perspektywę patrzenia na sprawę.
Golona, golona, golona...człowieku, gdzie ty żyjesz? Wybór gorszy niż na chińskiej prowincji. :lol: Spróbuj czegoś innego a nie wpieprzasz ciągle fast foody i do tego bezpodstawnie twierdzisz, że w masie innych miejscówek nie ma niczego wartego spróbowania. :lol: Na twoim miejscu bym się nawet nie przyznawał...wstyd! Do tego jeszcze masz tupet pisać o "gustach kulinarnych" w Polsce, chwalisz obce a jedyna, znana przez ciebie potrawa do golonka (której osobiście nienawidzę).zahor pisze: Bo Big Maca czy innego Twistera jestem w stanie zjeść i nawet mi jako tako smakuje, a na sam widok golony która w 50% składa się z tłuszczu rzygać mi się chce?
- alina
- Redaktor
- Rejestracja: 25 lipca 2009
- Posty: 2695
- Rejestracja: 25 lipca 2009
Lord, widzę, potrafi sprowadzić do rynsztoka nawet tak prozaiczny temat jak jedzenie.
Ja tam czasem wpadam do MC i jestem zadowolony. Nigdy się nie zatrułem, bliżej mi do niedowagi, niż otyłości. Cały trick polega na tym, że gdzie nie pojedziesz, to wiesz czego możesz się spodziewać, szybko i nie-mega-drogo coś przekąsić. Rzekłem.
Ja tam czasem wpadam do MC i jestem zadowolony. Nigdy się nie zatrułem, bliżej mi do niedowagi, niż otyłości. Cały trick polega na tym, że gdzie nie pojedziesz, to wiesz czego możesz się spodziewać, szybko i nie-mega-drogo coś przekąsić. Rzekłem.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 4162
- Rejestracja: 26 maja 2005
O, następny dyskutant...cóż, nie każdy lubi wszędzie jeść to samo. Są ludzie, którzy lubią różnorodność.alina pisze:Lord, widzę, potrafi sprowadzić do rynsztoka nawet tak prozaiczny temat jak jedzenie.
Ja tam czasem wpadam do MC i jestem zadowolony. Nigdy się nie zatrułem, bliżej mi do niedowagi, niż otyłości. Cały trick polega na tym, że gdzie nie pojedziesz, to wiesz czego możesz się spodziewać, szybko i nie-mega-drogo coś przekąsić. Rzekłem.
Dobrze napisałeś: McDonalds itp. jest dobry po to by wpaść i zapchać dupę, takie jest też ich jedzenie. "Przydrożne knajpy" są pod tym względem znacznie ciekawsze, często też oferują lepsze jakościowo jedzenie...no, ale to wymaga pewnego wysiłku, jak pisałem, można różnie trafić...kto woli szybko i byle jak idzie do McDonalds.
Ja też wpadam do KFC, ale srry, kolesie są twardogłowi w tym temacie a ja kocham rozbijać "hełmy" takim ludziom i pokazywać im marność ich poglądów...będą szczęśliwsi jak przejrzą na oczy...
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 4585
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Napiszę raz jeszcze, bo znowu nie zrozumiałeś. Mówimy o jedzeniu w trasie. Kiedy nie ma czasu żeby pójść tu czy tam, sprawdzisz, poszukać, porównać ceny i jakość. Chcesz zjeść możliwie szybko, bez ryzyka że dostaniesz zgagi a potem przez trzy dni będzie Cię boleć brzuch i będziesz rzygać. W miejscu którego nie znasz, do którego być może już nie wrócisz. Jasne?LordJuve pisze: Dobrze napisałeś: McDonalds itp. jest dobry po to by wpaść i zapchać dupę, takie jest też ich jedzenie. "Przydrożne knajpy" są pod tym względem znacznie ciekawsze, często też oferują lepsze jakościowo jedzenie...no, ale to wymaga pewnego wysiłku, jak pisałem, można różnie trafić...kto woli szybko i byle jak idzie do McDonalds.
Twardogłowy to jesteś Ty pisząc po raz setny o tych swoich stołówkach, skoro tłumaczę jak komu dobremu że nie o tym dyskutujemy.LordJuve pisze: Ja też wpadam do KFC, ale srry, kolesie są twardogłowi w tym temacie a ja kocham rozbijać "hełmy" takim ludziom i pokazywać im marność ich poglądów...będą szczęśliwsi jak przejrzą na oczy...
Skoro wpierdziela bez opamiętania, to pewnie to samo robi w McDonaldzie. Czemu zatem w jednym miejscu ma potem palenie w rurze, a w innym nieLordJuve pisze: Trzeba było tak nie wpierdzielać tej golonki to byś się nie zatruł, niczyja wina, że nie masz pohamowania w jedzeniu...
W zasadzie mógłbym to pominąć, bo znowu post nie na temat. No chyba że w trasę inaczej jeździ się z miasta, a inaczej ze wsi. BTW też przeprowadzałem się z małego miasta do dużego.LordJuve pisze: Żyłem na wsi, żyję w mieście...srry, ale widać mam od was szerszą perspektywę patrzenia na sprawę.
LordJuve pisze: Golona, golona, golona...człowieku, gdzie ty żyjesz? Wybór gorszy niż na chińskiej prowincji. :lol: Spróbuj czegoś innego a nie wpieprzasz ciągle fast foody i do tego bezpodstawnie twierdzisz, że w masie innych miejscówek nie ma niczego wartego spróbowania. :lol: Na twoim miejscu bym się nawet nie przyznawał...wstyd! Do tego jeszcze masz tupet pisać o "gustach kulinarnych" w Polsce, chwalisz obce a jedyna, znana przez ciebie potrawa do golonka (której osobiście nienawidzę).
Bigos, którego nie trawię, do którego zresztą też rzadko trafia mięso najwyższej jakości. Ewentualnie tłuste karczki - większość karczm/zajazdów koło których przejeżdżam na swoich napisach proponuje właśnie to, więc wybacz ale nie wchodzę do środka. Przypominam, jak jestem w trasie to się z reguły spieszę, nie mam czasu zatrzymać się i sprawdzić czy aby na pewno nie mają czegoś lepszego w menu.
A co do chwalenia obcego - wyjaśnij mi dlaczego kuchnia np. śródziemnomorska jest tak popularna na całym świecie, a polska akurat nie. Spisek?
- Łukasz
- Juventino
- Rejestracja: 13 października 2002
- Posty: 6351
- Rejestracja: 13 października 2002
Przydrożne knajpy akurat są bardzo fajne, tylko trzeba pilnować się dwóch zasad:
1. Jeść tam, gdzie są TIR-y
2. Zamawiać to, co schodzi (schabowszczak)
1. Jeść tam, gdzie są TIR-y
2. Zamawiać to, co schodzi (schabowszczak)
Nie jest źle, przynajmniej u nas.LordJuve pisze:być może na tzw. "ziemiach odzyskanych" kultura kulinarna w przydrożnych knajpach jest w kiepskim stanie
Ostatnio zmieniony 04 maja 2012, 21:17 przez Łukasz, łącznie zmieniany 1 raz.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 4162
- Rejestracja: 26 maja 2005
...no, ale wytłumacz to kolesiowi, który zna 1...ups, przepraszam, 2 potrawy: golonkę i bigos.Łukasz pisze:Przydrożne knajpy akurat są bardzo fajne, tylko trzeba pilknować się dwóch zasad:
1. Jeść tam, gdzie są TIR-y
2. Zamawiać to, co schodzi (schabowszczak)
Historia i szereg czynników, które nijak nie mają się do tego tematu. Co za offtop...a fuj!zahor pisze: A co do chwalenia obcego - wyjaśnij mi dlaczego kuchnia np. śródziemnomorska jest tak popularna na całym świecie, a polska akurat nie. Spisek?
Golonka, bigos? Hm a gdzie różne rodzaje mies (począwszy od "stejków", przez drób, kończąc na rybach)? Inne potrawy typu "placek po węgiersku"? Gdzie świeże sałatki (różnego rodzaju)? Masa zup? Powiedz mi, gdzie ty jeździsz, być może na tzw. "ziemiach odzyskanych" kultura kulinarna w przydrożnych knajpach jest w kiepskim stanie, ale po 2. stronie Polski jest całkiem przyjemnie.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 4585
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Stejki? Nie wiem jak jest na wschodzie, ale na zachodzie dorwanie w sklepie dobrej jakości wołowiny do steków graniczy z cudem. W całym Wrocławiu znam jedną knajpę gdzie można zjeść naprawdę dobrego, soczystego steka z polędwicy wołowej, oczywiście kosztuje dużo. Nie wiem jak się to ma do przydrożnych barów dla tirowców oferujących górę żarcia za 12 złotych. Chyba że przez "stejki" rozumiemy tłustą karkówę z grilla zrobioną z podrzędnej jakości wieprzowiny.LordJuve pisze: Golonka, bigos? Hm a gdzie różne rodzaje mies (począwszy od "stejków", przez drób, kończąc na rybach)?
Tjaa, w tym przydrożnych barach mięso w placku po węgiersku jest zdecydowanie najwyższej jakości. Prawie takiej jak to w bigosie.LordJuve pisze: Inne potrawy typu "placek po węgiersku"?
Wszystko fajnie, tylko że mówimy tutaj raczej o surówkach, a nie sałatkach (no chyba że koło Ciebie do zestawu za 12 zeta dają np. sałatkę grecką z fetą). A samą surówką z zupą raczej się nie najem.LordJuve pisze: Gdzie świeże sałatki (różnego rodzaju)? Masa zup?
No po części trafiłeś, jak ostatnio jechałem z Wrocka do Lublina (bo musiałem) to stwierdziłem "nigdy więcej". Najdalej na wschód zapuszczam się regularnie na Podhale.LordJuve pisze: Powiedz mi, gdzie ty jeździsz, być może na tzw. "ziemiach odzyskanych" kultura kulinarna w przydrożnych knajpach jest w kiepskim stanie, ale po 2. stronie Polski jest całkiem przyjemnie.
- Łukasz
- Juventino
- Rejestracja: 13 października 2002
- Posty: 6351
- Rejestracja: 13 października 2002
Przede wszystkim - przyswajalność dla organizmu. Sportowców żywi się makaronem.LordJuve pisze: Historia i szereg czynników, które nijak nie mają się do tego tematu.
Tryb życia ma dużo do rzeczy, ale węglowodany łatwiej spalić niż tłuszcze. Z doświadczenia wiem, że lepiej mi się biega po talerzu spaghetti niż po schabowym.LordJuve pisze: Ja widziałem jakie żniwo zbiera włoska kuchnia w południowych Włoszech...szczupłej kobiety na plaży nie widziałem. :lol:
Ostatnio zmieniony 04 maja 2012, 21:46 przez Łukasz, łącznie zmieniany 1 raz.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 4162
- Rejestracja: 26 maja 2005
Koleś dyskutuje na temat jakości mięsa w placku po węgiersku czy bigosie, aczkolwiek nie zastanawia go jakość serwowanego jedzenia w McDonald's...o czym tu dyskutować? :lol: Uprzedzony jesteś i tyle.
Jak ja sobie walnę zestawik frytki + surówka + rybka w cenie przeciętnego zestawu z McDonalds to:
1) jestem autentycznie najedzony,
2) nie płacę za homogenizowane jedzenie,
3) odczuwam przyjemność i prawdziwy smak,
4) nie wrzucam w siebie pustych kalorii.
Włosi mieli farta, zaczęło się od Cesarstwa, potem okres rozwoju żeglugi, trafili tam gdzie powinni i razem ze sobą transportowali sporo elementów swojej własnej kultury.
Jak ja sobie walnę zestawik frytki + surówka + rybka w cenie przeciętnego zestawu z McDonalds to:
1) jestem autentycznie najedzony,
2) nie płacę za homogenizowane jedzenie,
3) odczuwam przyjemność i prawdziwy smak,
4) nie wrzucam w siebie pustych kalorii.
Ja widziałem jakie żniwo zbiera włoska kuchnia w południowych Włoszech...szczupłej kobiety na plaży nie widziałem. :lol:Łukasz pisze:Przede wszystkim - przyswajalność dla organizmu. Sportowców żywi się makaronem.LordJuve pisze: Historia i szereg czynników, które nijak nie mają się do tego tematu.
Włosi mieli farta, zaczęło się od Cesarstwa, potem okres rozwoju żeglugi, trafili tam gdzie powinni i razem ze sobą transportowali sporo elementów swojej własnej kultury.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 4585
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Bo pierwszy zacząłeś mi wpierać że nie znam potraw i nie doceniam ich jakości. A ja stojąc przed wyborem "syfiaste mięso w hamburgerze, po którym nie będę rzygać ani mieć zgagi" vs "syfiaste mięso w placku węgierskim, po którym różnie może być" wybieram to pierwsze.LordJuve pisze:Koleś dyskutuje na temat jakości mięsa w placku po węgiersku czy bigosie, aczkolwiek nie zastanawia go jakość serwowanego jedzenia w McDonald's...o czym tu dyskutować? :lol: Uprzedzony jesteś i tyle.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 4162
- Rejestracja: 26 maja 2005
Jak możesz coś takiego pisać skoro ty jesz tylko syfiaste hamburgery a, jak rozumiem, placka po węgiersku to ty na oczy nie widziałeś nigdy? Zachowujesz się jak kolo, którego rzuciła laska, po czym postanawia on nigdy więcej nie wiązać się z nikim i "grać w jednorękiego bandytę".zahor pisze:Bo pierwszy zacząłeś mi wpierać że nie znam potraw i nie doceniam ich jakości. A ja stojąc przed wyborem "syfiaste mięso w hamburgerze, po którym nie będę rzygać ani mieć zgagi" vs "syfiaste mięso w placku węgierskim, po którym różnie może być" wybieram to pierwsze.LordJuve pisze:Koleś dyskutuje na temat jakości mięsa w placku po węgiersku czy bigosie, aczkolwiek nie zastanawia go jakość serwowanego jedzenia w McDonald's...o czym tu dyskutować? :lol: Uprzedzony jesteś i tyle.
Nie mogłem stwierdzić inaczej bo ty ciągle o tej "golonie" i "bigosie". Masz gospodarstwo rolne czy akceptujesz potrawy mamy robione z kupowanego mięsa?
Po prostu jesteś uprzedzony, wiedz tylko tyle, reszta w tej całej rozmowie jest nieistotna bo od twojego problemu należy wyjść i na nim zakończyć całe dywagacje.
- Skibil
- Redaktor
- Rejestracja: 27 czerwca 2007
- Posty: 1820
- Rejestracja: 27 czerwca 2007
Widzę, że znaleźli się kolejni co chcą z Lordem sobie "podyskutować"... Powodzenia chłopaki. Czasem mam wrażenie, że ten facet to jakiś hipster i specjalnie ma całkowicie odmienne zdanie od reszty, żeby go tylko wszyscy dookoła mieszali z błotem i uważali za idiotę.
Co do samego tematu: gastronomia w Polsce (w szczególności ta "przydrożna") to dramat do potęgi. Społeczeństwo gnębione tyle lat komuną (a co za tym idzie niską jakością życia i jedzenia) nie jest w stanie zapewniać usług gastronomicznych na, choćby, przyzwoitym poziomie bo nie wie jak. Nie ma u nas, tak jak w krajach śródziemnomorskich, kultury jedzenia w knajpach. Jeszcze nie tak dawno ludzie srali pod siebie ze szczęścia w barach mlecznych, więc taki McDonalds czy KFC to jak błogosławieństwo dla podniebienia. Nie mam pojęcia jak naprawdę jest to robione i zdaję sobie sprawę, że jest sztucznie ulepszane, ale mam gwarancję, że to co zjem nie spowoduje rewolucji w moim żołądku. Jak chce zjeść coś smacznego i zdrowego to sam tobie takie danie przyrządzam albo idę do restauracji z wyrobioną już jakąś marką. A argumenty, że jak się jest w obcym mieście to nie wiadomo gdzie jeść są w dzisiejszych czasach mocno chybione - internet w telefonie kosztuje grosze, po za tym są przewodniki kulinarne na papierze.
Co do samego tematu: gastronomia w Polsce (w szczególności ta "przydrożna") to dramat do potęgi. Społeczeństwo gnębione tyle lat komuną (a co za tym idzie niską jakością życia i jedzenia) nie jest w stanie zapewniać usług gastronomicznych na, choćby, przyzwoitym poziomie bo nie wie jak. Nie ma u nas, tak jak w krajach śródziemnomorskich, kultury jedzenia w knajpach. Jeszcze nie tak dawno ludzie srali pod siebie ze szczęścia w barach mlecznych, więc taki McDonalds czy KFC to jak błogosławieństwo dla podniebienia. Nie mam pojęcia jak naprawdę jest to robione i zdaję sobie sprawę, że jest sztucznie ulepszane, ale mam gwarancję, że to co zjem nie spowoduje rewolucji w moim żołądku. Jak chce zjeść coś smacznego i zdrowego to sam tobie takie danie przyrządzam albo idę do restauracji z wyrobioną już jakąś marką. A argumenty, że jak się jest w obcym mieście to nie wiadomo gdzie jeść są w dzisiejszych czasach mocno chybione - internet w telefonie kosztuje grosze, po za tym są przewodniki kulinarne na papierze.
- Greger
- Juventino
- Rejestracja: 13 września 2004
- Posty: 634
- Rejestracja: 13 września 2004
Kurcze, pamiętam, jak na mecz z Violą Dacin wbił nieźle podchmielony i pod natchnieniem ducha głodu w warunkach polskich ograniczeń ekonomicznych wygłosił swoje zdanie na temat McDonalda i tegoż tematu na forum, a tutaj taka dysputa się rozwinęła.
Ogólnie popieram - strefa dobrych cen zaczyna powinna chyba zawierać obecnie jeszcze dodatkowe słowo "cynicznych". Nasze ceny są zbliżone do tych turyńskich, a chyba trooooooszę mniej zarabiamy. Pozdrawiam!
Ogólnie popieram - strefa dobrych cen zaczyna powinna chyba zawierać obecnie jeszcze dodatkowe słowo "cynicznych". Nasze ceny są zbliżone do tych turyńskich, a chyba trooooooszę mniej zarabiamy. Pozdrawiam!
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 4585
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Zgodzę się w całej rozciągłości, z jednym tylko wyjątkiem - sprawdzenie co jeść w obcym mieście. Z powodów które wymieniłeś, gusta kulinarne Polaków są takie a nie inne i akurat kierując się tylko i wyłącznie opiniami w internecie naprawdę ciężko wypatrzeć coś dobrego.Skibil pisze:Widzę, że znaleźli się kolejni co chcą z Lordem sobie "podyskutować"... Powodzenia chłopaki. Czasem mam wrażenie, że ten facet to jakiś hipster i specjalnie ma całkowicie odmienne zdanie od reszty, żeby go tylko wszyscy dookoła mieszali z błotem i uważali za idiotę.
Co do samego tematu: gastronomia w Polsce (w szczególności ta "przydrożna") to dramat do potęgi. Społeczeństwo gnębione tyle lat komuną (a co za tym idzie niską jakością życia i jedzenia) nie jest w stanie zapewniać usług gastronomicznych na, choćby, przyzwoitym poziomie bo nie wie jak. Nie ma u nas, tak jak w krajach śródziemnomorskich, kultury jedzenia w knajpach. Jeszcze nie tak dawno ludzie srali pod siebie ze szczęścia w barach mlecznych, więc taki McDonalds czy KFC to jak błogosławieństwo dla podniebienia. Nie mam pojęcia jak naprawdę jest to robione i zdaję sobie sprawę, że jest sztucznie ulepszane, ale mam gwarancję, że to co zjem nie spowoduje rewolucji w moim żołądku. Jak chce zjeść coś smacznego i zdrowego to sam tobie takie danie przyrządzam albo idę do restauracji z wyrobioną już jakąś marką. A argumenty, że jak się jest w obcym mieście to nie wiadomo gdzie jeść są w dzisiejszych czasach mocno chybione - internet w telefonie kosztuje grosze, po za tym są przewodniki kulinarne na papierze.
Żeby daleko nie szukać przykładów - mam swoją ulubioną restaurację włoską w Murzasichlu, kiedy tylko jestem na Podhalu staram się wpadać tam bo to chyba jedyne miejsce w Polsce w którym jest aż tyle autentycznych włoskich potraw. Sery, wędliny, desery, wina sprowadzane prosto z Włoch, dania przyrządzane według oryginalnych receptur. Oczywiście ceny również włoskie. Wchodzę na jeden z popularniejszych portali gastronomicznych i co czytam? Że beznadzieja, że pizza za cienka, że osmolona, że keczupu nie dają, że ceny z kosmosu, że porcje makaronu małe - generalnie lepiej by było jakby składniki były syfiaste ale za to dużo i tanio. Stąd też do opinii w necie mam baaaaardzo duży dystans. A co do drukowanych poradników - możesz polecić jakiś dobry?
Tak, przyznaję się, jem same hamburgery, ważę 160 kilo, nigdy nie byłem za granicą, z kuchni polskiej próbowałem tylko golonki ale mi nie smakowała to wróciłem do jedzenia w KFC.LordJuve pisze: Jak możesz coś takiego pisać skoro ty jesz tylko syfiaste hamburgery a, jak rozumiem, placka po węgiersku to ty na oczy nie widziałeś nigdy? Zachowujesz się jak kolo, którego rzuciła laska, po czym postanawia on nigdy więcej nie wiązać się z nikim i "grać w jednorękiego bandytę".
Jak tak czytam te Twoje posty to dochodzę do wniosku że albo jesteś Cejrowskim czy Palinem i faktycznie zjeździłeś cały świat i widziałeś więcej niż całe to forum razem wzięte, albo gostkiem który ma o sobie nie wiadomo jakie, niczym nie poparte mniemanie i wszystkich dookoła uważa za durniów. Jest też trzecia opcja - dalej nie rozumiesz o czym dyskutujemy. DYSKUTUJEMY O JEDZENIU W PRZYDROŻNYCH KNAJPACH W POLSCE. Może w Twojej wiosce przy autostradzie na trzech kilometrach jest restauracja sushi, dwie tajskie knajpy, pizzeria prowadzona przez Neapolitańczyka, knajpa specjalizująca się w potrawach z ryżu prowadzona przez Manuela i Jose z Walencji, norweska restauracja serwująca łososia na trzysta sposobów, dwa meksykańskie bary, trattoria z kuchnią toskańską, portugalska knajpa z daniami z dorsza, argentyńska parrilleria serwująca soczyste steki z polędwicy wołowej i do tego stołówka z szerokim wyborem jedzenia z kuchni polskiej. Jeżeli tak do zazdroszczę. Tam gdzie ja jeżdżę wybór jest mniej zróżnicowany i sprowadza się do wybrania mniejszego zła MCD vs. tłuste mięcho.
Ostatnio zmieniony 04 maja 2012, 22:32 przez zahor, łącznie zmieniany 1 raz.