Ja też nie wierzyłam w przeznaczenie, dopóki nie poszłam do.......wróżki :lol: :lol: :lol: :lol:
To było jeszcze w liceum, kumpela chciała iść do wróżki która ponoć z przepowiedniami trafiała w dziesiątke. oczywiście wyśmiałam ją i powiedziałam żeby mi głowy nie zawracała podobnymi bzdurami,ale uparła sie, że nie chce iść sama, więc w końcu zmiękłam i poszłam z nią.
Kobieta przypominała bardziej czarownice niż wróżke :shock:

i zdołała mnie przekonać żebym dała sobie powróżyć.
Szczegółów nie pamiętam dokładnie ale co mnie najbardziej rozbawiło to to, że zarówno mojej kumpeli jak i mnie wywróżyła, że wyjedziemy za granice i tam zostaniemy. ona miała wyjść za mąż za blondyna z niebieskimi oczami i mieć synka a ja za bruneta z niebieskimi oczami i dwóch chłopców :shock:

....
całą droge powrotną z niej polewałam

...
Po pierwsze nie miałam żadnej możliwości wyjazdu za granice, chyba, że do Niemiec bo jedynie tam miałam znajomych (ona też) a po drugie ona jest blondynką więc woli brunetów a u mnie na odwrót.
jednym słowem nic sie nie zgadzało :lol:
Minęło kilka latek....i....
Moja kumpela wyjechała do Niemiec i wyszła za mąż za blondyna z niebieskimi oczami i ma synka :lol:
A ja wylądowałam we Włoszech i...za mąż jeszcze nie wyszłam i dwóch synków nie mam 8) ale facet jest brunetem z niebieskimi oczami i wcale nie narzekam

:lol:
To mógł być tylko zbieg okoliczności ale i tak dość dziwny. Jednym słowem trafiła w dziesiątke (jak narazie). Szkoda tylko, że nie przepowiedziała jakiejś szóstki w totka
