Zdrada
- rastapastor
- Milanista
- Rejestracja: 24 maja 2007
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2007
yyy...pogadać, poplotkować o głupotach...jak to kolega z koleżanką?Jah pisze:Miłość na niczym się nie opiera. Miłości nie zdefiniujesz. Wyjaw mi powód takiego spotkania? Sens? Logikę?
Nie pozwolę jej odejść.
Do Twojej świadomości...szanuję się i w pełni siebie akceptuję...jednak patrzę na świat realnie i potrafię ocenić fakty...nie każdą zadowolisz czy to uczuciowo czy fizycznie...wiem jakie jest życie...nie zawsze jest kolorowo...wolę żyć sam niż tkwić w paltonicznej miłości..Jah pisze:Zacznij się szanować.
Pozdroo...BLESS
- white_wolv
- Juventino
- Rejestracja: 14 maja 2003
- Posty: 2965
- Rejestracja: 14 maja 2003
Uwazam ze Twoje podejscie do milosci jest cholernie niedojrzale. Kiedys to zrozumiesz._Jah pisze:Potrzeby? uważasz, że kobieta potrzebuje spotkania z kolegą? dobre.
Ja nie mam zamiaru wywlekac swojego zycia osobistego ale moim zdaniem na etapie zwiazku[nie malzenstwa] wybaczanie zdrad jest totalnie bezcelowe .Moment w ktorym dowiadujemy sie o zdradzie drugiej osoby [nie wiem o czym wy myslicie mowiac zdrada - bo ja o seksie] to najlepszy bodziec do tego zeby sobie dac spokoj z uczuciem. Lepszej okazji do "odkochania sie" nie bedzie a z zaufaniem jest tak ze jak raz wezmie w leb to potem juz nigdy nie bedzie takie samo.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 4162
- Rejestracja: 26 maja 2005
No zalezy jaki, jak cmokna sie na powitanie czy pozegnanie to przeciez nie posadzimy kogos o zdrade...no chyba ze nie ma porozumienia w parze.kacek_ pisze:a pocałunek to już nie zdrada.. ?white_wolv pisze: Moment w ktorym dowiadujemy sie o zdradzie drugiej osoby [nie wiem o czym wy myslicie mowiac zdrada - bo ja o seksie]
- white_wolv
- Juventino
- Rejestracja: 14 maja 2003
- Posty: 2965
- Rejestracja: 14 maja 2003
Ja nie mowie ze pocalunek to nie zdrada. Napisalem tylko ze jesli ktos pyta mnie o moje podejsie to tego tematu to mysle wlasnie o seksie bo tylko w tej kwesti mam jakas stala opinie (pewnie jak wiekszosc z Was).
To czy ktos wybaczy pocalunek,przytulenie sie, taniec czy usmiech to juz czesto zalezy czesto od okolicznosci i nie widze sensu zeby czczo o tym gadac.
To czy ktos wybaczy pocalunek,przytulenie sie, taniec czy usmiech to juz czesto zalezy czesto od okolicznosci i nie widze sensu zeby czczo o tym gadac.
Ostatnio zmieniony 09 września 2007, 22:02 przez white_wolv, łącznie zmieniany 1 raz.
- Venomik
- Juventino
- Rejestracja: 20 lipca 2005
- Posty: 1980
- Rejestracja: 20 lipca 2005
Nie.A co ma do rzeczy zaufanie?
Tu idzie o Autorytet!!! Moja kobieta to moja kobieta i musi być szacuneczek. Ona jest dla mnie i będzie po mojemu. Proste, nie uważasz?
Ona nie jest dla Ciebie i przykro mi, że tak myślisz.
To lekko przestarzały sposób myślenia, gdzie kobieta jest dla faceta. Aż dziw, że niektórzy tak myślą jeszcze.
BTW: potrzebujesz zakazywać czegoś Twojej kobiecie by czuć, że masz autorytet? Tym bardziej przykro
1. Znajomość, zwykłe spotkanie - nie oznacza od razu przyjaźni.To nawet nie jest zazdrość. Po prostu jestem na tyle ograniczony, że wprost eliminuje możliwość relacji damsko-męskiej na stopie przyjaźni. Eliminuje.
To nie zazdrość, to nerwy! Nerwy w czystej postaci.
2. Ja się denerwuje jak moja dziewczyna jest sama na mieście po zmroku. Co nie oznacza, że chcę jej tego zakazać.
Ale w relacji między kolesiem a panną? o jakim zrozumienia mowa? proszę? o czym oni mogą rozmawiać? gadki szmatki? o perspektywie? rozmowa na siłę? w takich sytuacjach pojawia się złość. Chcę tego unikać.
:rotfl:
Jaka rozmowa na siłę? Jakie perspektywy? Jaka złość?
Rozbrajasz mnie swoich archaicznym myśleniem.
To już zwykła rozmowa pomiędzy facetem a dziewczyną nie jest możliwa w Twoim świecie?
A teraz gólniej. Piszesz, ze tylko z Tobą. Nigdy bez Ciebie. Nie ma innego wyjscia.
Podobnych zwrotów używałeś.
Teraz sobie pomyśl ilu rodziców obecnie wychowuje dzieci w tej formie: nie pójdziesz na dyskotekę, nie spotkasz się ze znajomymi, nie będziesz się szlajał.
Trzymać krótko, unikać sytuacji gdzie może zrobić coś złego.
Żadnej możliwości papierosa, alkoholu, narkotyku.
Mam Ciebie przekonywać, że koniec końców przynosi to świetny efekt?
Sam wiesz, że nie bardzo.
Jeśli uważasz, że zakazami możesz uchronić przed zdradą, to bardzo się mylisz. To jest tylko po to, by zaspokoić Twoją chorobliwą ciemnotę, żeby Ciebie nie dręczyło zwątpienie, żebyś Ty się nie męczył. Wymyślasz sobie równowagę, quid pro quo - po to by się usprawiedliwiać.
I nie wiem co chcesz tym sposobem osiągnąć. Nie będziesz jej pilnować 24 godziny na dobę. Ani teraz, ani w przypadku małżeństwa (z tą czy inną dziewczyną). Będziesz miał pracę, obowiązki, własne przyjemności, spotkania rodzinne, prace w domu... mnóstwo takich chwil.
I co wtedy? Dlaczego wtedy miałaby Ciebie nie zdradzić?
Zdrada wymaga dwóch rzeczy:
- okazji
- odpowiedniej osoby
Niektóre osoby zdradzają swoje drugie połówki, inne nie. Ja chcę być z taką osobą, która mnie nie zdradzi. I nie dlatego, że nie ma okazji, ale dlatego, że tego nie chce. Jestem z taką osobą, ufam mojej ziewczynie bezgranicznie. Wiem, że ktokolwiek by ją podrywał - jest skazany na porażkę. Nie dlatego, że jej pilnuję, ale dlatego, że ona taka jest. Jest taką osobą, z którą chcę być.
Wiesz jak się zachowujesz? Jak osoba, która myśli: nie chcę mieć żadnych zodziei wśród znajomych i dlatego chowa wzystkie kosztowności, gdy ktoś przychodzi.
A to nic nie zmieni - wszelcy Twoi znajomi mogą być złodziejami, niezależnie od tego czy cośmogą Tobie ukraść, czy nie.
Tak samo Twoja dziewczyna. To czy moze Ciebie zdradzić jest w niej, a nie w kwetii Twoich zakazów. Jeśli jest osobą, która jest w stanie zdradzić swojego chopaka - to w końcu to zrobi. A nawet jeśli nie to poflirtuje z kimś na gg, na czacie, w pracy... jest wiele takich możliwości.
Więc radzę Ci dobrze - odrzucaj osoby, a nie unikaj zachowań. Będzie Ci lżej.
Dirty mind
- _Jah
- Juventino
- Rejestracja: 28 czerwca 2004
- Posty: 813
- Rejestracja: 28 czerwca 2004
Masz rację...
Ale ja o tym wiem, pomimo swoich archaicznych zasad. Wiem, że wszystko zależy od Niej. Generalnie nie idzie mi o zdradę, ale bardziej o sposób bycia.
Jestem bardzo nietolerancyjny, i mocno krytyczny względem "obcych" ludzi. Nie zgadzam się, by moja dziewczyna, mogła pójść z Tobą na kawę i karmić się plotkami, inaczej "głupotami". Nie chcę, by "obcy" serwowali jej rozsądne rady. Chcę budować swoje życie z Nią na poczuciu własnych myśli! I pragnę, żeby to one były zwierciadłem Naszej drogi. Wyrosłem z głupot.
Pan wyżej próbował zanalizować mnie po psychice. No cóż... a spróbuj też spojrzeć jeszcze wyżej. Wszyscy swoją uwagę skierowaliście na Nią. A gdzie w tym miejsce dla mnie?To wszystko wychodzi ode mnie przecież. Ćwiczenie umysłu, przebudzenie intelektu, wyostrzanie przenikliwości, przygotowawcze ćwiczenie dla reszty w Chrystusie. Chcę czuć, że żyję. Chcę z Niej jak najwięcej. Wiem... może za dużo wymagam, ale chcę zrobić wszystko co w mojej mocy.
Ona jest dla mnie. I tylko dla mnie.
Ale ja o tym wiem, pomimo swoich archaicznych zasad. Wiem, że wszystko zależy od Niej. Generalnie nie idzie mi o zdradę, ale bardziej o sposób bycia.
Jestem bardzo nietolerancyjny, i mocno krytyczny względem "obcych" ludzi. Nie zgadzam się, by moja dziewczyna, mogła pójść z Tobą na kawę i karmić się plotkami, inaczej "głupotami". Nie chcę, by "obcy" serwowali jej rozsądne rady. Chcę budować swoje życie z Nią na poczuciu własnych myśli! I pragnę, żeby to one były zwierciadłem Naszej drogi. Wyrosłem z głupot.
Pan wyżej próbował zanalizować mnie po psychice. No cóż... a spróbuj też spojrzeć jeszcze wyżej. Wszyscy swoją uwagę skierowaliście na Nią. A gdzie w tym miejsce dla mnie?To wszystko wychodzi ode mnie przecież. Ćwiczenie umysłu, przebudzenie intelektu, wyostrzanie przenikliwości, przygotowawcze ćwiczenie dla reszty w Chrystusie. Chcę czuć, że żyję. Chcę z Niej jak najwięcej. Wiem... może za dużo wymagam, ale chcę zrobić wszystko co w mojej mocy.
Ona jest dla mnie. I tylko dla mnie.
Wielkie romanse, żadnych pocałunków, w ogóle niczego. Bardzo czyste! A jednak wielkie. Uczucia, niewypowiedziane uczucia są niezapomniane... La Vecchia Signora, czyli Stara Dama!
- Juventinha
- Qualità Juventina
- Rejestracja: 21 września 2003
- Posty: 939
- Rejestracja: 21 września 2003
Ja przepraszam, że się wtrącę..._Jah pisze:Masz rację...
Ale ja o tym wiem, pomimo swoich archaicznych zasad. Wiem, że wszystko zależy od Niej. Generalnie nie idzie mi o zdradę, ale bardziej o sposób bycia.
Jestem bardzo nietolerancyjny, i mocno krytyczny względem "obcych" ludzi. Nie zgadzam się, by moja dziewczyna, mogła pójść z Tobą na kawę i karmić się plotkami, inaczej "głupotami". Nie chcę, by "obcy" serwowali jej rozsądne rady. Chcę budować swoje życie z Nią na poczuciu własnych myśli! I pragnę, żeby to one były zwierciadłem Naszej drogi. Wyrosłem z głupot.
Pan wyżej próbował zanalizować mnie po psychice. No cóż... a spróbuj też spojrzeć jeszcze wyżej. Wszyscy swoją uwagę skierowaliście na Nią. A gdzie w tym miejsce dla mnie?To wszystko wychodzi ode mnie przecież. Ćwiczenie umysłu, przebudzenie intelektu, wyostrzanie przenikliwości, przygotowawcze ćwiczenie dla reszty w Chrystusie. Chcę czuć, że żyję. Chcę z Niej jak najwięcej. Wiem... może za dużo wymagam, ale chcę zrobić wszystko co w mojej mocy.
Ona jest dla mnie. I tylko dla mnie.
To Ty pisałeś to wszystko na poważnie? :shock:
- Venomik
- Juventino
- Rejestracja: 20 lipca 2005
- Posty: 1980
- Rejestracja: 20 lipca 2005
Obawiam się, że tak
_Jah - na Twoim miejscu zakazałbym jej kontaktów z kobietami a nie chłopakami. Bo to kobiety lubią gadać o głupotach, dawać rady, karmić plotkami.
Brrr... przerazajace.
Aż mam gęsią skórkę
_Jah - na Twoim miejscu zakazałbym jej kontaktów z kobietami a nie chłopakami. Bo to kobiety lubią gadać o głupotach, dawać rady, karmić plotkami.
Brrr... przerazajace.
Aż mam gęsią skórkę
Dirty mind
- mnowo
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Posty: 7470
- Rejestracja: 03 listopada 2003
Ojojoj... Twoja dziewczyna musi być z Tobą bardzo szczęśliwa.. :roll:_Jah pisze:Jestem bardzo nietolerancyjny, i mocno krytyczny względem "obcych" ludzi. Nie zgadzam się, by moja dziewczyna, mogła pójść z Tobą na kawę i karmić się plotkami, inaczej "głupotami". Nie chcę, by "obcy" serwowali jej rozsądne rady. Chcę budować swoje życie z Nią na poczuciu własnych myśli! I pragnę, żeby to one były zwierciadłem Naszej drogi. Wyrosłem z głupot.
Pan wyżej próbował zanalizować mnie po psychice. No cóż... a spróbuj też spojrzeć jeszcze wyżej. Wszyscy swoją uwagę skierowaliście na Nią. A gdzie w tym miejsce dla mnie?To wszystko wychodzi ode mnie przecież. Ćwiczenie umysłu, przebudzenie intelektu, wyostrzanie przenikliwości, przygotowawcze ćwiczenie dla reszty w Chrystusie. Chcę czuć, że żyję. Chcę z Niej jak najwięcej. Wiem... może za dużo wymagam, ale chcę zrobić wszystko co w mojej mocy.
Ona jest dla mnie. I tylko dla mnie.
Jeśli mówiąc o szczerej, czystej, prawdziwej miłości mówimy o dawaniu, to zobacz ile razy w swojej wypowiedzi powiedziałeś tylko o sobie, o tym co Ty chcesz etc. Wygląda na to, że traktujesz kobietę jako coś, co mężczyzna musi mieć, żeby być mężczyzną. A nie jak osobę, z którą ma dzielić życie i wszystko, co ma.
Widzisz, ja od ponad roku jestem żonaty. Gdybym miał podejście choćby podobne do Twojego, to od prawie roku pewnie byłbym znowu sam. Bo żadna kobieta - gwarantuję Ci, żadna - długo tak nie wytrzyma. Życie będziesz sobie układał jak będziesz chciał, bo to Twoja sprawa. Ale z takim podejściem daleko raczej nie zajdziesz. To nie średniowiecze, gdzie mężczyzna znajdował dziewoję, która - cokolwiek by ten nie robił - posłusznie i ulegle siedziała przy nim, bo tak było trzeba.
Im częściej w związku mówisz "ja", a nie "my", albo "Ty", tym szybciej grzebiesz ten związek głęboko pod ziemią.
A z takim podejściem to może kup sobie psa? Bo wtedy to by pasowało do takiego podejścia.
Wybacz, jeśli w którymś momencie zapędziłem się za daleko. Ale w końcu tu dyskutujemy..
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 7019
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
Ja w odróżnieniu od Was nie zagłębiam sie w problem _Jah'a i jego podejście do miłości. Każdy niech ma jakie chce. W końcu mamy szeroką gamę tolerancyjności i poprawności politycznej wobec nawet jeszcze większych dziwactw.
Mnie natomiast zastanawia postać Jego dziewczyny. W końcu ona na takie coś się zgodziła... nie wiedziałem że dziewczyn ciągnie do średniowiecznych typów związków.
Mnie natomiast zastanawia postać Jego dziewczyny. W końcu ona na takie coś się zgodziła... nie wiedziałem że dziewczyn ciągnie do średniowiecznych typów związków.
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 7019
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
Wiem, masz rację.Venomik pisze:Miłość niejedno ma imię.
BTW: tolerancja nie oznacza braku krutyki
Ale osobiście uważam że krytykowanie tego jak się postrzega miłość, przypomina raczej krucjatę moralną niż konstruktywne wymiany zdań.
- Juventinha
- Qualità Juventina
- Rejestracja: 21 września 2003
- Posty: 939
- Rejestracja: 21 września 2003
I otóż to.pan Zambrotta pisze:Ja w odróżnieniu od Was nie zagłębiam sie w problem _Jah'a i jego podejście do miłości. Każdy niech ma jakie chce. W końcu mamy szeroką gamę tolerancyjności i poprawności politycznej wobec nawet jeszcze większych dziwactw.
Mnie natomiast zastanawia postać Jego dziewczyny. W końcu ona na takie coś się zgodziła... nie wiedziałem że dziewczyn ciągnie do średniowiecznych typów związków.
Jak już się bawimy w 'psychologię', to ja też chcę :-D
W zasadzie to jak przeczytałam to exx.po to nie uwierzyłam (w sumie nadal nie wierzę... bo mimo, że w wyobraźnią nie mam raczej problemów, to jakoś ciężko jest mi sobie zwizualizowac taką osobę...).
Zakładając, że ona naprawdę istnieje, to albo jej baaaaaardzooo, ale to baaaardzo zależy, albo jest po prostu zdesperowana, i nie ważne jakimi środkami, byle tylko do celu, ewentualnie taki typ charakeru, masakrycznie podległy. Są też inne opcje, ale to ze względu na wzgląd pominę
Biorąc pod uwagę opcje nr 2 i 3, to tak czy inaczej powinno jej się to kiedyś znudzić, więc i tak spisujemy na straty. No a w przypadku nr 1 nie ma potrzeby takiego rygoru, bo ona i tak nic w kierunku zdrady nie zrobi... A kasować komuś kontakty w telefonu, to już jest profanacja! Przecież mogą być potrzebne w najzwyklejszych celach informacyjno-służbowych... A poza tym, z kolegami też można pogadać bez żadnych podtextów, a ograniczanie się do przebywania, rozmawiania i robienia wszystkiego tylko i wyłącznie z jedną osobą jest po prostu nudne i tyle.