Juventus - prasa(dodatki,naklejki,plakaty,artykuly itp.)
- Vincitore
- Juventino
- Rejestracja: 25 września 2004
- Posty: 5255
- Rejestracja: 25 września 2004
Dokładnie ten:Dragon pisze:W BS plakat Juve. Skład przed jakimś sparingiem, jest Pereyra :hellyes:
http://www.repstatic.it/content/naziona ... 449698.jpg
- albertcamus
- Juventino
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012
- Posty: 1277
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012
jesteś w stanie powiedzieć z którego meczu?Dragon pisze:W giga sport plakat Higuaina.
- Dragon
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 23 marca 2003
- Posty: 8864
- Rejestracja: 23 marca 2003
Według mnie na 100% z Sassuolo. Radość po golu. dodam tylko, że te ćwoki dali ... odwrócony herb Juventusu Mam ochotę im pocisnąć na profilu na FB ale to nie ma sensu...albertcamus pisze:jesteś w stanie powiedzieć z którego meczu?Dragon pisze:W giga sport plakat Higuaina.
Wyszedł też kolejny nr. specjalny, zgadnijcie z jakim klubem. Dobrze, Barcelona po raz chyba 4 czy 5
- albertcamus
- Juventino
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012
- Posty: 1277
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012
Odwrócony herb Juve?! Matko z Ojcem, przecież to plakat do wyrzucenia
Dobrze, że z tego meczu, bo już Igła bardziej fit był
Dobrze, że z tego meczu, bo już Igła bardziej fit był
- CzeczenCZN
- Juventino
- Rejestracja: 28 stycznia 2015
- Posty: 3853
- Rejestracja: 28 stycznia 2015
Tym razem plakat Higuaina w Bravo Sport.
#cznandj #ripgangsquad
- Vincitore
- Juventino
- Rejestracja: 25 września 2004
- Posty: 5255
- Rejestracja: 25 września 2004
Nie wiem czy to dobry temat, jednak do innego mi nie pasuje, ale Stec (milanista) napisał kapitalny tekst o ostatnich wydarzeniach w Juventusie. Ostatni akapit... :hellyes:
http://wyborcza.pl/7,154902,21423167,ra ... astka.html
http://wyborcza.pl/7,154902,21423167,ra ... astka.html
- Wojtek
- Juventino
- Rejestracja: 18 grudnia 2009
- Posty: 7560
- Rejestracja: 18 grudnia 2009
haha dobre.Vincitore pisze:Nie wiem czy to dobry temat, jednak do innego mi nie pasuje, ale Stec (milanista) napisał kapitalny tekst o ostatnich wydarzeniach w Juventusie. Ostatni akapit... :hellyes:
http://wyborcza.pl/7,154902,21423167,ra ... astka.html
KONIEC TEKSTU i poniżej to.Klub piłkarski to osobliwe miejsce pracy - wbrew legendom nie potrzeba tam dobrej atmosfery, żeby osiągać wyniki, a szef miewa władzę nad podwładnymi tylko teoretyczną.
Zajrzyjmy choćby do szatni Juventusu, która powinna być przepojona zadowoleniem i entuzjazmem, bo wygrywa wszystko i wszędzie. Trwa mecz z Palermo, naturalnie wygrany lekko, łatwo i przyjemnie 4:1, gdy Leonardo Bonucci – mężczyzna dobiegający trzydziestki, doświadczony i mający zasłużoną reputację kulturalnego – próbuje wydawać polecenia swemu przełożonemu. Sugeruje, że Claudio Marchisio jest wycieńczony, więc należy go odwołać z boiska. Niestety, trener Massimiliano Allegri...
Kup prenumeratę Wyborczej i czytaj bez ograniczeń. Czytaj już od 10 zł za miesiąc!
pierwszy raz widzę, żeby takie teksty były płatne(!?) :lol:
Wklej tu ten tekst jeśli możesz.
- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 7333
- Rejestracja: 08 października 2002
mi tam nic nie zablokowało ale wklejam na szybko
Kod: Zaznacz cały
Klub piłkarski to osobliwe miejsce pracy - wbrew legendom nie potrzeba tam dobrej atmosfery, żeby osiągać wyniki, a szef miewa władzę nad podwładnymi tylko teoretyczną.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Zajrzyjmy choćby do szatni Juventusu, która powinna być przepojona zadowoleniem i entuzjazmem, bo wygrywa wszystko i wszędzie. Trwa mecz z Palermo, naturalnie wygrany lekko, łatwo i przyjemnie 4:1, gdy Leonardo Bonucci – mężczyzna dobiegający trzydziestki, doświadczony i mający zasłużoną reputację kulturalnego – próbuje wydawać polecenia swemu przełożonemu. Sugeruje, że Claudio Marchisio jest wycieńczony, więc należy go odwołać z boiska. Niestety, trener Massimiliano Allegri myślał inaczej, zareagował z furią, nawrzucał podwładnemu od „ch...”, kazał mu „spier...” i w ogóle zrobił wszystko, by murawa zapłonęła toksycznymi emocjami.
Kilka dni później Juventus leciał do Porto na arcyważny mecz Ligi Mistrzów, więc obaj dżentelmeni mieli czas, by załagodzić spór. Nie załagodzili. Raczej zaognili. Bonucci za karę został zesłany na trybuny – choć obaj rzuceni do gry środkowi obrońcy, Giorgio Chiellini i Andrea Barzagli, nie byli całkiem zdrowi! – a na samego siebie trener nałożył grzywnę. Uznał, że też zawinił, a skoro nie może zdyskwalifikować samego siebie, to poniesie inne symboliczne sankcje (pieniądze obiecał wpłacić na cele charytatywne).
Tak buzuje w grupie, która nie dość, że wychodzi jej wszystko, to jeszcze powinna być wybitnie zmotywowana przed Champions League. Choć w kraju turyńczycy dominują absolutnie, to po najcenniejsze trofeum w Europie nie sięgnęli w XXI w. ani razu. I mają w kapitanie chyba najwybitniejszego gracza, który go nie zdobył – dobiegającego czterdziestki Gianluigiego Buffona. Czy istnieje bardziej doniosły powód, by zamknąć gębę i skupić się robocie?
W Juve awanturują się wszyscy. Juan Cuadrado poirytowany przesiadywaniem w rezerwie po prostu uciekł jesienią ze zgrupowania (klub przekonywał potem, że nieobecność na meczu z Cagliari wynikała z przyczyn osobistych). Gonzalo Higuain, Sami Khedira, Mario Mandzukić i Stephan Lichtsteiner z wściekłością – zamaszyście manifestowaną wściekłością – reagowali na decyzje Allegriego, by zdjąć ich z boiska. Z tego samego powodu w Sassuolo nie podał ręki trenerowi Paulo Dybala, którego zresztą publicznie strofował wówczas – „okazał brak szacunku dla całej drużyny” – niesubordynowany przed tygodniem Bonucci. Kontrolę nad sobą tracił też Allegri, po meczu o Superpuchar atakując werbalnie i w gestach klubowych dyrektorów Beppe Marottę oraz Fabio Paraticiego. I wrzeszcząc, że najchętniej skopałby swoim piłkarzom dupy. Powiedzieć, że w Juventusie wrze, to nic nie powiedzieć, turyńska szatnia przypomina bulgoczący, rozżarzony krater wulkanu.
Obserwuję ten serial z uciechą zoologa, który podgląda stado małp nowo odkrytego podgatunku, ponieważ lubię, gdy upadają tzw. stare piłkarskie porzekadła uchodzące za prawdy przenajświętsze, obowiązujące w każdych okolicznościach. Mit o „dobrej atmosferze w szatni” jako warunku koniecznym do osiągnięcia sukcesu jest wiecznie żywy, choć stale przybywa dowodów, że zawodowcy, którzy nie chcieliby być sąsiadami, potrafią na boisku współpracować – zjednoczeni wyłącznie wspólnotą celu.
Więcej felietonów Rafała Steca.
Włosi znają tę fabułę doskonale, ponieważ mieli Giorgio Chinaglię – gdyby żył, 24 stycznia skończyłby 70 lat, dlaczego ja o nim nie napisałem?! – czyli sławnego zadymiarza, który był idolem kibiców Lazio. Owszem, w reprezentacji mu nie wyszło – nienawidził schodzić z murawy przed końcem meczu, więc podczas mundialowego meczu z Haiti nie usiadł na ławce, lecz pobiegł do szatni i rozwalił o ścianę osiem butelek z wodą mineralną. Z klubem zdobył jednak mistrzostwo kraju – pierwsze w historii – choć w ośrodku treningowym trzeba było korzystać z dwóch szatni. W jednej przebierała się banda Chinaglii, hersztem w drugiej był Luigi Martini. Ćwiczebne gierki były krwawymi bitwami, a trener tak manipulował składami, by kończyły się remisem, w przeciwnym razie jego podwładni by się pozabijali. Obaj liderzy potrafili naskoczyć na siebie nawet w trakcie meczów ligowych.
Aha, oczywiście Tommaso Maestrelli nigdy nie ośmielał się ściągnąć z boiska Chinaglii. Bo Chinaglia źle to znosił.
Lazio jednak zwyciężało, a obecny Juventus zwycięża jeszcze bardziej. W ostatnich dziewięciu meczach nie tylko wygrał, ale stracił ledwie dwa gole, a jego stadion spotężniał na twierdzę nie do zdobycia, w lidze włoskiej triumfował tam w 30 ostatnich spotkaniach. Gra turyńczyków wyewoluowała w nadzwyczaj dojrzałą – w Porto tkali akcje ofensywne z morderczą cierpliwością, jakby liczyli na psychiczne wyniszczenie przeciwnika. I pokonali drużynę niepokonaną u siebie od blisko roku. Między nimi wrze, z przeciwnikiem rozprawiają się z zimną krwią.
Nawet afery można interpretować na ich korzyść. Nienawidzą przegrywać, ambicja i pasja do gry nie pozwala im łatwo akceptować przedwczesnego opuszczenia pola bitwy, dbają o siebie nawzajem (Bonucci „chronił” zdrowie Marchisio), tak bardzo pragną trofeów, że na boisku zmieniają się w lojalną kompanię braci, w parszywą jedenastkę – dwunastym jest Allegri – walczącą o wygraną jak o życie. A dowódcę szanują, choć niekoniecznie kochają. Czy to nie brzmi jak opis stanu ducha naturalnych faworytów Ligi Mistrzów?
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- tabo89
- Juventino
- Rejestracja: 25 kwietnia 2005
- Posty: 8639
- Rejestracja: 25 kwietnia 2005