Jak się zaczeła twoja miłość do Juve?

Klubowe finanse, stadion, marketing, nowe logo i wiele innych. Podyskutuj na temat najważniejszych spraw związanych z Juventusem.
ODPOWIEDZ
koki90

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 15 października 2004
Posty: 1045
Rejestracja: 15 października 2004

Nieprzeczytany post 02 kwietnia 2005, 21:11

Ja, aż wstyd się przyżnać na początku kibicowałem tak jak mój brat Manchesterowi, grałem nimi w FIFE 99 itd. ( miałem 9 lat ) kibicowałem im bo tata kupił mi koszulke Dwight'a York'a. Następnie nie umiałem już z bratem wytrzymać, bo ciągle mnie bił ( jest starszy o 4 lata ) i chciał brać ManU. Potem dostałem kolejną koszulke...Raula... :? tak zaczęła się historia z Realem anszczęscie krótka. Zakładali sieć u nas na osiedlu więc gdy grałem przez Lana w FIFE 2000 to znowu był dylemat bo grałem z kumplem Realowcem i tak przy udziale koszulki Del Piero do teraz kibicuje JUVE, choć prawdziwym Fanem Juve mogę się nazywać od początku tego sezonu kiedy to dopiero dokładnie wszystkie mecze, wyniki itd.itp. zacząłem śledzić :D


Sarnatka

Juventino
Juventino
Rejestracja: 05 kwietnia 2005
Posty: 2
Rejestracja: 05 kwietnia 2005

Nieprzeczytany post 05 kwietnia 2005, 14:36

MOJA MIŁOŚĆ DO JUVE CIĄGLE JEST NA ETAPIE ROZWOJU.ALE Z SEZONU NA SEZON CORAZ WIĘKSZA.ZACZĘŁO SIĘ JAKIEŚ 8 LAT TEMU,BO WŁAŚCIWIE OD ZAWSZE INTERESOWAŁAM SIĘ FUTBOLEM.JAKOŚ "PADŁO" NA STARĄ DAMĘ I TAK JUŻ ZOSTAŁO.CHOĆ W MOIM SERCU JEST TAKŻE RODZINNY KLUB:KSZO CELSA OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI. POZDRAWIAM WSZYSTKICH,KTÓRZY KOCHAJĄ PIŁKĘ NOŻNĄ. :) :) :) :-D :-D :-D

Witam na forum i zapraszam do przeczytania regulaminu, nie piszemy capslockiem :wink:
Pozdrawiam, Medi


wojtekk03

Juventino
Juventino
Rejestracja: 29 marca 2005
Posty: 70
Rejestracja: 29 marca 2005

Nieprzeczytany post 05 kwietnia 2005, 16:14

Ja zakochalem sie w juve jak tylko pierwszy raz ich zobaczylem ale... nie pamietam jaki był wynik mecz juve - manchester w 97 chyba albo jakos tak ale jeden z pierwszych meczy jakie pamietam to byl mecz z monaco i hattrik alexa! to były czasy!!!!


i sie zaczęło SCHOOLTiME :/
FORZA JUVe FORZA ALEX
Stasiek3

Juventino
Juventino
Rejestracja: 03 kwietnia 2005
Posty: 7
Rejestracja: 03 kwietnia 2005

Nieprzeczytany post 05 kwietnia 2005, 16:43

Moja miłość do Juve zaczęła się wtedy gdy oglądałem jeden z pierwszych meczów w życiu i chyba to był mecz z Borussią.


MarioG

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 07 marca 2005
Posty: 112
Rejestracja: 07 marca 2005

Nieprzeczytany post 05 kwietnia 2005, 17:35

Moja miłość do Juventusu zaczęła sie od sezonu 1995/96 i pamiętnego finału z Ajexem i wtedy to również od razu polubiłem DelPiero który jak młody zawodnik wyszedł w podstawowym składzie... i tak mi zostało do dziś :-D
Ostatnio zmieniony 10 września 2005, 13:52 przez MarioG, łącznie zmieniany 1 raz.


ola465

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 października 2004
Posty: 76
Rejestracja: 08 października 2004

Nieprzeczytany post 05 kwietnia 2005, 18:39

Moja miłość do Juve rozpoczęła się od zakupu koszulki przez moją mamę dla....mojego brata. Pisało Na niej Nedved(wydaje mi się ze to był ten sezon, w którym Pavel przeszedł do Juve). Wtedy mój brat zaczął krzyczeć coś ty mi kupiła, kto to w ogóle jest ten Nedved. Ale od tamtego czasu razem z bratem zaczęliśmy się interesować Nedvedem no i Juve. Do dzisiaj oboje jesteśmy wdzięczni mamie za to, ze kupiła "Nedveda".
Pewnie pomyslicie, ze mam z bratem bardzo dobre stosunki........tylko w jednej kwestii jestesmy zgodni- KTO JEST NAJLEPSZY-JUVE :D


_Jah

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 28 czerwca 2004
Posty: 813
Rejestracja: 28 czerwca 2004

Nieprzeczytany post 08 kwietnia 2005, 16:09

Mój pierwszy kontakt z futbolem miał miejsce podczas Mundialu w Stanach Zjednoczonych w 1994 roku. Miałem wtedy 8 lat i byłem pod wielkim wrażeniem fenomenu piłkarskich MŚ. Pierwszym meczem jaki ujrzałem było ćwierćfinałowe spotkanie Brazylijczyków z Holendrami. Cudowna bramka Bebeto i tzw. 'kołyska' znamienująca narodziny dziecka jednego z piłkarzy, wywołała w moim sercu takież same narodziny fascynacji futbolem. To był cudowny mecz, znakomita walka do końca Pomarańczowych z Berkampem na czele, którą ostatecznie wygrali Canarinhios z wielkim Romario. Tym samym, żółtki :wink: , stali się moimi faworytami. Następnie finał. Obydwa mecze oglądałem w towarzystwie mojego ojca, który przejawiał ogromne uwielbienie dla drużyn europejskich. Tak jak wcześniej kibicował Holendrom, tak też teraz stawiał na 'Błękitnych'. Ostatecznie, to ja wytypowałem zwycięzce :wink: , lecz dramat Baggio o wiele bardziej przykuł moją uwagę, zrozumiałem, jak bolesne musi być minięcie się o włos, z pucharem, który wzniósł Dunga. Ból wyzwalał we mnie większe emocje, które zawsze były u mnie na pierwszym miejscu.
Fascynacja turniejem, nie przełożyła się jednak na europejskie rozgrywki ligowe. Ogólnie to chyba przez to, że byłem bardzo z amerykanizowanym dzieckiem :wink: . Może przez fakt, że osoba, którą wówczas najbardziej kochałem - dziadek, gdy miałem 3 latka, wyjechał do Stanów. Utożsamiałem się więc z tym krajem i chyba dlatego wybierałem koszykówkę, hę, a konkretnie NBA.
Piłka miała dla mnie zawsze znaczenie, typowo patriotyczne. A z tego względu, że naszym piłkarzom miła była jedynie krytyka, nie próbowałem nawet się nią interesować. Do czasu :wink: , albowiem Paweł Janas ze swoją Legią sprawił, że na nowo coś zaiskrzyło w moim futbolowym sercu. Kibicowałem Wojskowym od samej rundy wstępnej sezonu 1995/96. Tak też bardzo przeżyłem 0:3 w Atenach z Koniczynkami, a zwłaszcza, kiedy pogromcą Mistrzów Polski okazał się Gucio Warzycha. Do tej edycji wróciłem dopiero w samym finale, pomiędzy Ajaxem i Juve :wink: . Wiedziałem, że zdecydowanymi faworytami są gracze z Holandii, w końcu to Rijkarda i jego kolegów wznoszących Puchar Marzeń, widywałem przy każdym rozpoczynającym się odcinku z serii 'Liga Mistrzów, a raczej Legia' :wink: Oprawa Ligi Mistrzów w tv, zawsze robiła na mnie ogromne wrażenie. Wygrali Włosi, Błękitini :wink: , rodacy teżsamej przegranej ekipy z Mundialu w USA. Bóg pozwolił im się odegrać, a kapitalne interwencje Peruzziego i ta niepohamowana furia radości, dziwnie mi sprzyjała :wink:. Miał to być przedsmak tego co miało nas czekać w Anglii, podczas odbywających się tam Euro96'. Znowu miałem wrażenie, że czeka mnie kolejny Wielki turniej piłkarski. I nie pomyliłem się. Historia lubi sę powtarzać. Bo o to płacz Baggio, powtórzył Gianfranco Zola, kiedy nie wykorzystał karnego w spotkaniu z Rosją, mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym, a Włosi zwijali walizki już po fazie grupowej. Było mi smutno z tego powodu, spodziewałem się w końcu, że zajdą bardzo daleko. Moimi faworytami stali się więc Francuzi, głównie z powodu Youri'ego Djorkaeffa, który był dla mnie zdecydowanie numer uno :wink: . Im również sprzyjało szczęście w konfrontacji z Pomarańczowymi(vel Ajax-Juve), i po serii rzutów karnych odprawili Van Der Sara i spółkę. Tak jak w Rzymie rozpaczał Davids, teraz swój smutek przeżywał Seedorf. Bambusy z dredami :wink: , byli niezwykle charakterystyczni. Jednak najlepsze emocje przeżyłem podczas meczów półfinałowych. Marzyłem, że dojdzie do finału Anglia-Francja, jednak stało sie zupełnie na odwrót. Obydwie te jedenastki odpadły po rzutach karnych, odpowiednio z Czechami i ze znienawidzonymi przeze mnie, Niemcami. Wtedy jednak piłka nożna stała się moją pasją i od tamtej pory na bierząco śledziłem wszystkie rozgrywki na poszczególnych szczeblach.
Z wielkich aren powrót do polskiego realizmu :wink: . A tam, Widzew Łódź, walczący o uczestnictwo w LM. Spotkanie w Kopenhadze, kiedy ze stanu 0:3, Łodzianie doprowadzili do 2:3 wciąż pozostaje w mojej pamięci. Niebywały spektakl, uwieńczony kolejnym sukcesem w postaci awansu do tej elitarnej Ligi Mistrzów, która tym razem, zaczynała się cieszącymi się piłkarzami Juventusu :wink: , którzy występowali w glorii obrońców trofeum. W wieku lat 12 żyję się marzeniami i nie inaczej, jak odebranie tego trofeum Włochom było jednym z nich. Jedną z bramek zdobył wówczas Marek Citko, ten sam, który kilka dni póżniej w 4 minucie zaszokował całe Wembley, jak i później uratował resztki honoru w Dortmundzie, w potyczce z Borussią. Okazało się, że radość z faktu awansu, nie miała swojej historii. Atletico Madryt i BVB były zdecydowanie mocniejszymi drużynami od Widzewa, a kiedy w Bukareszcie Steaua wygrała po samobójczym trafieniu jednego z widzewiaków, straciłem resztki nadziei na wielki futbol w wykonaniu Polaków :wink: . Później nastąpił niespodziewany zryw, pierwsze zwycięstwo ze Steuą 2:0 po kapitalnym spotkaniu, nadzieje odżyły :wink: . No i ten feralny mecz z 5 kolejki z Borussią. Szanse dawało nam tylko zwycięsywo. Mecz zaczął się fatalnie, już na samym początku straciliśmy bramkę. Jednak nie minęła dłuższa chwila, a z 0:1 zrobiło się 2:1, dzięki cudownym bramkom Dembińskiego. Miało to ogromne znaczenie, gdyż BVB to był aktualny Mistrz Niemiec, tak więc walka na śmierć i życie zaistna. Niestety, pech chciał, ze Niemcy wyrównali i w dosyć szczęśliwych okolicznościach zdobyli punkt, który pogrzebał szansę Widzewa. Zaprzysięgłem zemstę na Niemcach, którzy wyeliminowali mi Anglię na Euro, a teraz Widzew :wink: . Jakby tego było mało, zawiodła również nasza reprezentacja, która najpierw nie potrafiła wygrać z Włochami w Chorzowie, aby potem doznać sromotnej porażki w Neapolu 0:3. A najważniejszym momentem, było wejście i natychmiastowy gol pana, który tak bardzo rozpaczał 3 lata wczęsniej, chodzi mi tu oczywiście, o wielkiego Roberto Baggio. Miałem wtedy dziwne uczucia, albowiem widziałem klęske kadry, a mimo wszystko byłem oczarowany grą Italli, publiki neapolitańskiej i ich uwielbienia dla idoli, a konkretnie dla tego geniusza, który tego pamiętnego dnia w Pasadenie, był chyba najsmutniejszym człowiekiem na Ziemi.
Tak też, z coraz większą uwagą śledziłem włoski futbol. Trwająca Liga Mistrzów, już bez Widzewa była nad wyraz, ekscytująca. Kapitalne dwumecze Ajaxu z Atletico (pogromcą Widzewa). Nowy stadion, ArenaA i wielki Ajax, u siebie ledwie zremisował 1:1 z hiszpanami. W rewanżu więc, w Madrycie zdarzyć się mogło dosłownie wszystko. I tak, w istocie było. Mordercza walka, przy stanie 1:1 karny dla Atletico, i ten sam Van Der Sar, który przegrywał karne to wpierw z Juve, poźniej z Trójkolorowymi na Euro, wybawił Ajax od porażki. Doszło do dogrywki, która ostatecznie Ajax wygrał 3:2, kapitalny gol Banabgidy. To była piłka, której próżno teraz szukać :wink: . Półfinał Ajax miał grać z Juve, a więc Wielki Rewanż. Kibicowałem Ajaxowi.. lecz oni mnie zawiedli, w Amsterdamie stać ich było jedynie na bramkę kontaktową w końcówce 1:2, a na Delle Alpi Juventus zorganizował im prawdziwą rzeź. Pogrom, 4:1, cudowny Zidane z tej mojej ulubionej francuskiej kadry :wink: . I finał, który miał jedynego faworyta. Mistrzowie Włoch wydawali się drużyną nie do pokonania, byli obrońcami trofeum oraz faworytami następnego finału. Borussia wydawala się przy nich kopciuszkiem. Błękitne barwy znamienowały siłę, lecz nie wystarczyły. Po pierwszej połowie, przy stanie 0:2 byłem w szoku. Myślałem, Niemcy? Ci sami, których Widzew o mało co nie przysporzył o zawał serca? oni prowadzą z tymi Największymi, pogromcami Ajaxu? niesłychane. Po przerwie na boisku pojawił się Alessandro Del Piero, podobnoż, książe ekipy, cudotwórca, ukochany zawodnik 'Starej Damy'. Włosi pokazali niebywały charakter na początku tej drugiej połowy, stawałem się coraz bardziej spokojniejszy, a kiedy Boksic wyłożył piłkę Alexowi, a ten piętą! umieścił ją w siatce, nagle wezbrała się w moim sercu tak niepojęta radość, iż chyba w tym momencie zrozumiałem, że Juve stanie się dla mnie czymś więcej, a ten chłopak wysunie się na piedestał w moim rankingu. Ten płacz Conte, i reszty, był czymś znajomym, utwierdził mnie w przekonaniu, że ci zawodnicy kochają to co robią, że pomimo swojej wielkości, są nieszczęśliwi. Tak się zaczęło.
Pożniej pamiętam już kazdy sezon, każdy mecz w Lidze Mistrzów BiancoNerich. Klub, który buduje w dalszym ciągu historię. Pamiętam łzy po golu Mijatovica z Realu w 98' roku, łzy po golu Cole'a z Manchesteru w 99' roku, zniechęcenie po bramce Calori'ego z Perugii w 2000 roku, szok piątkowego poranku, kiedy to ujrzałem w telegazecie 0:4 w Vigo, niefart z Romą rok później (2:2), jak też niezrozumiałe 1:3 z Hamburgerem SV w LM uwieńczone dwiema czerwonymi kartkami, jak też pokorne przyjęcie porażki z Milanem, tej feralnej nocy na Old Trafford. Były to bolesne niepowodzenia, jednak ich plusem jest to, że gra toczyła się zawsze o wielką stawkę. Wszakże oprócz tego, była cała masa tych przyjemniejszych chwil, którymi obdzielają nas niemal w każdym weekendzie podczas spotkań Serie A. Wiele razy przecież sprzyjało nam szczęście, awans do 1/4 LM w 98'roku po 1:0 z MU(86' minuta-Inzaghi), wygrana Galaty z Atheltic 1:0 rok później, która dała nam awans do 1/4 LM znowóż, kuchennymi drzwiami, bramka Tudora w ostatnich minutach na 3:2 w dreszczowcu z hiszpańskim Deportivo, które to również dało nam awans do 1/4 LM, no i te Lazio w Rzymie w pojedynku z Interem zapewniające nam po 4 latach Scudetto. Najwięcej jest uczucia dumy, która towarzyszyła mi podczas pojedynku z Dynamem Kijów w 98' roku 4:1, na wypełniony po brzegi kolosie ukraińskim, kapitalna seria Del Piero w półfinale z Monaco 4:1, cudowna postawa na Old Trafford, gdzie przez większość mecu utrzymywaliśmy prowadzenie nad gigantem ówczesnym z Manchesteru 1:1, który był zdecydowanym faworytem i ten pierwszy kwadrans na Delle Alpi (2:0), jak po bramce Alexa wyszliśmy na prowadzenie z Romą 2:1 stawiając ich sobie na widelcu, czy wreszcie dwa Scudetta i te pojedynki z Barceloną i Realem Madryt. Miejmy nadzieję, że w środę również zapiszemy kolejną kartę, eliminując Liverpool. A następnie? mecz sezonu, Juve-Chelsea. Wierzę w to, że będziemy mieli okazję emocjonowac się tym szlagierem, z dobrym skutkiem :wink: .
Ostatnio zmieniony 08 kwietnia 2005, 16:53 przez _Jah, łącznie zmieniany 2 razy.


Wielkie romanse, żadnych pocałunków, w ogóle niczego. Bardzo czyste! A jednak wielkie. Uczucia, niewypowiedziane uczucia są niezapomniane... La Vecchia Signora, czyli Stara Dama!
jurson09

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 listopada 2004
Posty: 601
Rejestracja: 08 listopada 2004

Nieprzeczytany post 08 kwietnia 2005, 16:28

finał LM 1996 z ajaxem- zakochałem się od pierwszego wejrzenia
:prochno:


Kali

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 17 stycznia 2004
Posty: 84
Rejestracja: 17 stycznia 2004

Nieprzeczytany post 08 kwietnia 2005, 20:11

Od kiedy zacząłem się interesować piłką (1 klasa podstawówki) zacząłem kibicować Juve, był wtedy rok chyba 1995. Pamiętam jak się z bratem kłóciliśmy kto jest lepszy: ja utrzymywałem (i utrzymuje dalej :D ) że Del Piero, a on (chyba już tak nie sądzi) że Ronaldo (mój brat kibicuje Interowi)


Ti Amo Juve!
Becker

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 14 lipca 2004
Posty: 69
Rejestracja: 14 lipca 2004

Nieprzeczytany post 09 kwietnia 2005, 00:05

Pierwsza koszulke jaka dostalem byla koszulka z Del Piero, jeszcze z logo SONY rok bodajze 96, nie pamietam juz nawet :) I od tego sie wszystko zaczelo... piekna milosc :cry: :)


Obrazek
pinturicchia

Qualità Juventina
Qualità Juventina
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 maja 2005
Posty: 472
Rejestracja: 03 maja 2005

Nieprzeczytany post 21 maja 2005, 00:10

To było tak dawno temu.... Na początku poprostu nienawidziłam piłki noznej. Jak widziałam mecz to od razu przełączałam na inny kanał :? Ale któregoś pieknego dnia mój tata oglądał jakiś mecz Juve. Nie pamiętam z kim. Siadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać na początku nie barzo wiedziałam o co w tej grze chodzi :lol: więc tata mi musiał all wytłumaczyć. I wtedy pokochałam piłke nozna i Juve. Nie pamiętam dobrze ale to było juz w 97 roku. Nie miałam więc jeszcze okazji żeby swiętować zdobycie przez Juve pucharu LM ale mam nadzieję że nadarzy sie taka okazja :-D :-D :-D


Artur_JUVE

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 20 maja 2005
Posty: 22
Rejestracja: 20 maja 2005

Nieprzeczytany post 21 maja 2005, 09:38

Moja zaczęła się 8 lat temu, gdy zachciałem mieć swoją własną koszulkę piłkarską. Traf chciał, że wybrałem sobie koszulkę (wtedy te niebieskie) JUVE :-D I od tej pory juve to dla mnie wszystko :P


Hashologik

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 10 marca 2005
Posty: 16
Rejestracja: 10 marca 2005

Nieprzeczytany post 21 maja 2005, 10:07

Moja miłość do Juventusu rozpoczęła się w roku 1991. Miałem wtedy 8 lat, tata kupił gazetę i przeglądając nią ujrzałem nazwę "JUVENTUS TURYN". Trafiony jak strzałą amora ta miłośc trwa do dzisiejszego dnia i z każdą chwilą jest coraz większa.

pozdrawiam wszystkich fanów Juve :)
pozdrowienia i gratulacje dla zawodników
KOCHAM JUVENTUS


...dont't give a fuck...
GreXzl

Juventino
Juventino
Rejestracja: 20 maja 2005
Posty: 6
Rejestracja: 20 maja 2005

Nieprzeczytany post 21 maja 2005, 10:07

Moja miłość do Juve zaczeła się w 1996 roku w wieku 8 lat. Pierwszy raz wtedy ogladłem zupełnie świadomie mecz LM. Urzekł mnie styl gry, doskonała gra obronna, znakomite rozciaganie akcji i zmiana tempa gry. Ale najbardziej oczarowala mnie Gra Alex'a i to on najbardziej mnie rzyciagnoł do Juve


kokot

Juventino
Juventino
Rejestracja: 29 stycznia 2005
Posty: 11
Rejestracja: 29 stycznia 2005

Nieprzeczytany post 21 maja 2005, 11:54

Gdy byłemmały miałem chyba 8 lat chciałem sobie kupić piłkarską koszulkę. Poszedłem z tatą na targ patrze są koszulki :) wybieram z Włoch na plecach widniało nazwizko Del Piero nie wiedziałem kto to jest :( zapytałem tate gdzie gra i czy jest dobry. Postanowiłem ją kupić no i tak sie zaczeło kibicowanie dla Starej Damy :-D :ball:


ODPOWIEDZ