Juventus - prasa(dodatki,naklejki,plakaty,artykuly itp.)
- Chip
- Juventino
- Rejestracja: 24 lutego 2004
- Posty: 185
- Rejestracja: 24 lutego 2004
Filmik z dzisiejszej "Rzeczpospolitej" świetny. Bardzo ciekawy zapis tak naprawdę początków kariery Alexa. Bo film niestety sięga góra do 2001 roku. Jest to film na VCD, próbowałem go odtworzyć ze stacjonarnego DVD, jednak się to nie udało
. Ale mimo wszystko warto było kupić, obowiązkowa pozycja dla każdego fana Alexa.
Ostatnio zmieniony 24 marca 2006, 15:18 przez Chip, łącznie zmieniany 1 raz.
"Czyż to, co daje szczęście człowiekowi, musi być następnie źródłem jego cierpień?"-Johann Wolfgang Goethe
- DeeJay
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 1341
- Rejestracja: 08 października 2002
Film bardzo ciekawy, szkoda, że "nieco" nieaktualny. Miałem nadzieje, że będzie to nowy materiał i opierał się na pobiciu rekordu bramkowego przez Alexa. Ale mimo to, materiał bardzo ciekawy, choć nie oglądnąłem jeszcze do końca.
P.S. mam wrażenie, że wszystkie bramki z Serie A wykorzystane w tym materiale pochodzą z Delle Alpi (?)
P.S. mam wrażenie, że wszystkie bramki z Serie A wykorzystane w tym materiale pochodzą z Delle Alpi (?)
Ja normalnie oddwarzam na DVD.Chip pisze: Jest to film na VCD, próbowałem go odtworzyć ze stacjonarnego DVD, jednak się to nie udało
- wloski
- Juventino
- Rejestracja: 30 stycznia 2005
- Posty: 2093
- Rejestracja: 30 stycznia 2005
no więc zaczynamy przepisywanie, tj ostatniego gorącego teamatu o Juventusie i Serie A:
Temat: Dawid i goliat z Serie A [czyli PN + nr 3 styczeń 2006]
Autor: Tomasz Lipiński
"Dwa Światy"
Na półmetku porowadzący w tabeli 28-krotny mistrz Włoch miał nad trzynastym beniaminkiem 22 punkty przewagi. Na zakończenie sezonu ta przewaga z pewnością jeszcze wzrośnie. Nie sposób jednak oczekiwać od Ascoli, że na dłuższą metę dorówna Juventusowi pod względem sportowym, skoro oba kluby dzieili organizacja i finansowa przepaść. To tak jakby najnowsze i zarazem najszybsze Ferrari ściagał się z fabrycznym Fiatem Cinqucento.
Kosmiczny kontrakt
Juventus to najbogatszy z dzwudziestu klubów Serie A, Ascoli zaś pzrypadło malło chwalebny tytuł najbiedniejszego. Budżet Starej Damy z Turynu wynosi 230 milionów euro, podczas gdy Ascoli dysponuj jedynie kowtą wielkości tylko 25 milionów, czyli blisko dzieśięcio krotnie mniejszą. I z każdym rokiem różnice między krezusami a biedakami się pogłębiają. Jeszcze w 1990 roku najbogatszy w lidze Milan przeznaczył na wydatki 67 miliardów lirów, z kolei znajdujące się na drugim końcu Napoli - około 14, zatem tylko pięć razy mniej.
Nie od dziś wiadomo, że bogatemu diabeł dzieci kołysze, a mechanizmy rządzące wielkim biznesem są takie, że pieniądz przyciąga pieniądz. I własnie Juventus jest przykładem finansowego perpetum mobile - firmy, do której pchają się atrakcyjnie sponsorzy.
23 grudnia 2005 roku szybko jak meteoryt obegiła Półwysep Apeniśki senasacyjna wiadomość, że Juve podpisał kosmiczny kontrakt telewizyjny. Za sprzedanie praw do transmisji meczów w sezonach 2007-08 i 2008-09 otrzyma od prywatnej stacji Mediaset (należącej do premiera Włoch - Silvio Berlusconiego, ale zarządzanej przez jego najstarszego syna Piersilvio) odpowiednio 108 i 110 milionów, a więc w sumie 228 milionów.
Z kolei w tym sezonie na prawach telewizyjnych Juventus zarobi 70 milionów. O takich sumach zarówno teraz jak i w przyszlości Ascoli może tylko pomarzyć. Za możliwość pokazywania spotkań ze swoim udziałem nie uzyskała od stacji Sky nawet 6 milionów, a i tak musiała bardzo długo się targować i twardo walczyć o każde euro. Co gorsza, zapowiada się na to, że przy równoczesnej 75 - procentowej podwyżce zagwarantowanej już turyńczykom, Ascoli będzie musiało się pogodzić z obniżką.
Nic więc dziwnego, że pierwszoligowi włoscy średniacy i słabeusze starją się przeforsować model angielski, według którego nie każdy inwidualnie, ale wspólnie kluby pertraktują z telewizją i w ten sposób utargowaną sumę dzielą między siebie. Oczywiście najlepsi nadal dostawali najwięcej, ale i słabsi byliby zadowoleni, bo nie byłoby aż tak drastycznych róźnic.
Obecnie w żadnym innym państwie poza Włochami wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych nie stanowią tak ważnej części budżetu potentatów - w Juventusie aż 55 procent.Z drugiej strony maleją wpływy z biletów. Kibice wolą obejrzeć mecz w wygodnym fotelu przez telewiozorem, płacąc za tę przyjemność 3 euro niż wydawać dzwudziestokrotnie więcej na bilet na mecz Juventusu - Ascoli, w którym rozstrzygnięcie jest znane jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Tania telewizja plus drogie bilety plus przewidywalność wyników złożyły się na zmniejszenie frekfencji na włoskich stadionach. W ostatnich pięciu latach średnio spadła o dzięsięc tysięcy.
Telewizja to największy, ale nie jedyny sponsor Juventusu, 40 milionów wpływa każdego roku od firmy Nike (dwunastoletnia umowa) i libijskiego przesiębiorstwa naftowego Tamoil (kontrakt do 2010). Dobrodzieje Ascoli to firma Lotto i odzieżowe zakłady Gaudi, które w sumie łożą na utrzymanie klubu 3 miliony rocznie.
Biedny Sasa
Dzięki ogromnym pieniądzom otrzymywanym od sponsorów bianoc - neri z Turynu mogą kupować znakomitych zawodników. W 2004 roku za 18 milionów sprowadzili Zlatana Ibrahimovica z Ajaksu Amsterdam, a rok później za podobną sumę - Patricka Vieirę z Arsenalu Londyn. Tymczasem skromne środki Ascoli pozwalają co najwyżej na wpożyczenie zawodników z jakimś pierwszoligowym doświadczeniem lub kupowanie piłkarz z niższych lig.
Juve przyciąga gwiazdy wyrobioną przez lata marką i wizją sporych zarobków. Najlepsi piłkarze: Gianluigi Buffon, Czech Pavel Nedved, Francuz David Trezeguet i Alessandro Del Piero z tytułu kontraktu inkasują 5 milionów euro rocznie. Ten ostatni dzięki różnego rodzaju bonusą i kontraktą reklamowym rocznie przekracza granicę dziesięciu milionów. Wyjątkowo skromnie na jego tle przedstawiają sie dochody najlepiej opłacanego zawodnika Ascoli, którym jest Chorwat Sasa Bjelanović z 300 tysiącami euro. W sumie Juventus na pensje wszystkich swoich piłkarzy przeznacza 127 milionów, zaś Ascoli - tylko 12.
Z aktualnymi mistrzami Italii finansowo mogą się równać tylko AC Milan i Inter Mediolan. Mamy zatem proste wytłumacznie tego, dlaczego w ostatnich latach tylko te trzy kluby walczyły o scudetto. Takim klubom jak Ascoli pozostaje odgrywanie roli chłopców do bicia.
ufff nareście, DeeJay już przepisałem artykuł zobacz i jak bedą jakieś błędy popraw jeśli można
pozdro i życze miłej lekturki
Temat: Dawid i goliat z Serie A [czyli PN + nr 3 styczeń 2006]
Autor: Tomasz Lipiński
"Dwa Światy"
Na półmetku porowadzący w tabeli 28-krotny mistrz Włoch miał nad trzynastym beniaminkiem 22 punkty przewagi. Na zakończenie sezonu ta przewaga z pewnością jeszcze wzrośnie. Nie sposób jednak oczekiwać od Ascoli, że na dłuższą metę dorówna Juventusowi pod względem sportowym, skoro oba kluby dzieili organizacja i finansowa przepaść. To tak jakby najnowsze i zarazem najszybsze Ferrari ściagał się z fabrycznym Fiatem Cinqucento.
Kosmiczny kontrakt
Juventus to najbogatszy z dzwudziestu klubów Serie A, Ascoli zaś pzrypadło malło chwalebny tytuł najbiedniejszego. Budżet Starej Damy z Turynu wynosi 230 milionów euro, podczas gdy Ascoli dysponuj jedynie kowtą wielkości tylko 25 milionów, czyli blisko dzieśięcio krotnie mniejszą. I z każdym rokiem różnice między krezusami a biedakami się pogłębiają. Jeszcze w 1990 roku najbogatszy w lidze Milan przeznaczył na wydatki 67 miliardów lirów, z kolei znajdujące się na drugim końcu Napoli - około 14, zatem tylko pięć razy mniej.
Nie od dziś wiadomo, że bogatemu diabeł dzieci kołysze, a mechanizmy rządzące wielkim biznesem są takie, że pieniądz przyciąga pieniądz. I własnie Juventus jest przykładem finansowego perpetum mobile - firmy, do której pchają się atrakcyjnie sponsorzy.
23 grudnia 2005 roku szybko jak meteoryt obegiła Półwysep Apeniśki senasacyjna wiadomość, że Juve podpisał kosmiczny kontrakt telewizyjny. Za sprzedanie praw do transmisji meczów w sezonach 2007-08 i 2008-09 otrzyma od prywatnej stacji Mediaset (należącej do premiera Włoch - Silvio Berlusconiego, ale zarządzanej przez jego najstarszego syna Piersilvio) odpowiednio 108 i 110 milionów, a więc w sumie 228 milionów.
Z kolei w tym sezonie na prawach telewizyjnych Juventus zarobi 70 milionów. O takich sumach zarówno teraz jak i w przyszlości Ascoli może tylko pomarzyć. Za możliwość pokazywania spotkań ze swoim udziałem nie uzyskała od stacji Sky nawet 6 milionów, a i tak musiała bardzo długo się targować i twardo walczyć o każde euro. Co gorsza, zapowiada się na to, że przy równoczesnej 75 - procentowej podwyżce zagwarantowanej już turyńczykom, Ascoli będzie musiało się pogodzić z obniżką.
Nic więc dziwnego, że pierwszoligowi włoscy średniacy i słabeusze starją się przeforsować model angielski, według którego nie każdy inwidualnie, ale wspólnie kluby pertraktują z telewizją i w ten sposób utargowaną sumę dzielą między siebie. Oczywiście najlepsi nadal dostawali najwięcej, ale i słabsi byliby zadowoleni, bo nie byłoby aż tak drastycznych róźnic.
Obecnie w żadnym innym państwie poza Włochami wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych nie stanowią tak ważnej części budżetu potentatów - w Juventusie aż 55 procent.Z drugiej strony maleją wpływy z biletów. Kibice wolą obejrzeć mecz w wygodnym fotelu przez telewiozorem, płacąc za tę przyjemność 3 euro niż wydawać dzwudziestokrotnie więcej na bilet na mecz Juventusu - Ascoli, w którym rozstrzygnięcie jest znane jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Tania telewizja plus drogie bilety plus przewidywalność wyników złożyły się na zmniejszenie frekfencji na włoskich stadionach. W ostatnich pięciu latach średnio spadła o dzięsięc tysięcy.
Telewizja to największy, ale nie jedyny sponsor Juventusu, 40 milionów wpływa każdego roku od firmy Nike (dwunastoletnia umowa) i libijskiego przesiębiorstwa naftowego Tamoil (kontrakt do 2010). Dobrodzieje Ascoli to firma Lotto i odzieżowe zakłady Gaudi, które w sumie łożą na utrzymanie klubu 3 miliony rocznie.
Biedny Sasa
Dzięki ogromnym pieniądzom otrzymywanym od sponsorów bianoc - neri z Turynu mogą kupować znakomitych zawodników. W 2004 roku za 18 milionów sprowadzili Zlatana Ibrahimovica z Ajaksu Amsterdam, a rok później za podobną sumę - Patricka Vieirę z Arsenalu Londyn. Tymczasem skromne środki Ascoli pozwalają co najwyżej na wpożyczenie zawodników z jakimś pierwszoligowym doświadczeniem lub kupowanie piłkarz z niższych lig.
Juve przyciąga gwiazdy wyrobioną przez lata marką i wizją sporych zarobków. Najlepsi piłkarze: Gianluigi Buffon, Czech Pavel Nedved, Francuz David Trezeguet i Alessandro Del Piero z tytułu kontraktu inkasują 5 milionów euro rocznie. Ten ostatni dzięki różnego rodzaju bonusą i kontraktą reklamowym rocznie przekracza granicę dziesięciu milionów. Wyjątkowo skromnie na jego tle przedstawiają sie dochody najlepiej opłacanego zawodnika Ascoli, którym jest Chorwat Sasa Bjelanović z 300 tysiącami euro. W sumie Juventus na pensje wszystkich swoich piłkarzy przeznacza 127 milionów, zaś Ascoli - tylko 12.
Z aktualnymi mistrzami Italii finansowo mogą się równać tylko AC Milan i Inter Mediolan. Mamy zatem proste wytłumacznie tego, dlaczego w ostatnich latach tylko te trzy kluby walczyły o scudetto. Takim klubom jak Ascoli pozostaje odgrywanie roli chłopców do bicia.
ufff nareście, DeeJay już przepisałem artykuł zobacz i jak bedą jakieś błędy popraw jeśli można
pozdro i życze miłej lekturki
- DamKam
- Juventino
- Rejestracja: 10 listopada 2003
- Posty: 1551
- Rejestracja: 10 listopada 2003
Rzeczpospolitejwhite_wolv pisze:Ten filmik z Rzeczypospolitej
Ja rowniez bylem troche zaskoczony aktualnoscia tego filmu... ale oczywiscie to tylko drobny szczegol. Ogolnie film bardzo fajny :-DDeeJay pisze:Film bardzo ciekawy, szkoda, że "nieco" nieaktualny. Miałem nadzieje, że będzie to nowy materiał i opierał się na pobiciu rekordu bramkowego przez Alexa.
Tak jak juz wspomnial Ti_Amo_Juventus_Dragon, nie wszystkie bramki byly z Delle Alpi... ale wydaje mi sie ze wiekszosc. Achhh czemu teraz na Juve nie przychodzi tyle ludzi co wtedy :doh:DeeJay pisze:P.S. mam wrażenie, że wszystkie bramki z Serie A wykorzystane w tym materiale pochodzą z Delle Alpi (?)
- Mrówa
- Juventino
- Rejestracja: 01 października 2005
- Posty: 1397
- Rejestracja: 01 października 2005
Niestety wszyscy cieszyliśmy się z podpisania kontraktu z Mediaset.Ale nie wiem czy ktoś zauważył, że w dużej mierze przez ten kontrakt Delle Alpi świeci pustkami.Sam już nie wiem co o tym myślećwloski pisze:
Obecnie w żadnym innym państwie poza Włochami wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych nie stanowią tak ważnej części budżetu potentatów - w Juventusie aż 55 procent.Z drugiej strony maleją wpływy z biletów. Kibice wolą obejrzeć mecz w wygodnym fotelu przez telewiozorem, płacąc za tę przyjemność 3 euro niż wydawać dzwudziestokrotnie więcej na bilet na mecz Juventusu - Ascoli, w którym rozstrzygnięcie jest znane jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Tania telewizja plus drogie bilety plus przewidywalność wyników złożyły się na zmniejszenie frekfencji na włoskich stadionach. W ostatnich pięciu latach średnio spadła o dzięsięc tysięcy.

Z jednej strony super ,że dostaniemy tyle pieniędzy,ale każdy z nas chciałby pewnie żeby stadion wypełniony był po brzegi.
Mam nadzieję ,że nowy stadion sprawi ,że liczba kibiców się zwiększy.

- wloski
- Juventino
- Rejestracja: 30 stycznia 2005
- Posty: 2093
- Rejestracja: 30 stycznia 2005
Myślę, że nowy_stary stadion będzie po renowacji odwiedzany przez większe grupy kibicowskie niż obecnie. Ktoś powiedział ze z tym widokiem nie jest tak źle ja mówią, jednak jak ktoś usłyszał "ej stary nie warto iść na mecz, bo i tak nie zobaczysz" sprawia w takim momencie, że ludzie rezygnują z wyjazdu na mecz.Michał`fcj pisze:Mam nadzieję,że nowy stadion sprawi,że liczba kibiców się zwiększy.
Drugą sprawą jest to, że sprawy marketingowe będą jeszcze większe po przebudowie. Pojemność zmniejszona do 45 tys. [wtedy zapewne na każdym meczu będzie wypełniony stadion] sprawi, że będzie łatwiej zgromadzić kibiców na stadio Delle Alpi, a także może uda się na każdym meczu wypełnienie po brzegi, za czym idzie mniej więcej 45 tyś razy 19 kolejek + LM + PW, a nie sądzę, że obecnie dałoby się to zrobić [aby było po około 45 tyś ludzi na meczu] żeby przychodziło powyżej 40 tyś ludzi u nas kłopotem jest około 30...
Trzecią sprawą jest to, że w miejsce obecnych trybun powstanie nowoczesne centrum. Będą się tam znajdować różne galerie, sklepy czy opis historii Juve, a takie coś przyciąga kibiców.
Mam nadzieje, że moje spekulacje gdzieś od sezonu 2008/09 wejdą w życie i jeszcze więcej pieniędzy będzie docierać do władz i administratorów naszego klubu.
- Mrówa
- Juventino
- Rejestracja: 01 października 2005
- Posty: 1397
- Rejestracja: 01 października 2005
Zgadam się.Z tą widocznością podobno nie jest tak źle jak kiedyś wszyscy twierdzili.Być może największym problemem jest dojazd do stadionu.Z tą sprawą władze klubu powinny coś zrobić.wloski pisze: Myślę, że nowy_stary stadion będzie po renowacji odwiedzany przez większe grupy kibicowskie niż obecnie. Ktoś powiedział ze z tym widokiem nie jest tak źle ja mówią, jednak jak ktoś usłyszał "ej stary nie warto iść na mecz, bo i tak nie zobaczysz" sprawia w takim momencie, że ludzie rezygnują z wyjazdu na mecz.
P.S.Mam nadzieję ,że będe mógł ocenić łatwośc dojazdu do stadionu i widoczność z trybun już w kwietniu na meczu z Lazio.


- bartus
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2004
- Posty: 480
- Rejestracja: 13 kwietnia 2004
Nie związanie Juventusem, ale wywiad z Marcello Lippim chyba każdy chętnie przeczyta
Wielka włoska rodzina
Moją jedyną filozofią jest to, że trzeba strzelać bramki. Jak najwięcej. Bardzo się denerwuję, gdy ciągle słyszę, że Włosi nadal murują bramkę - mówi Marcello Lippi

Rz: Jak się pan czuje w roli najelegantszego trenera świata?
Marcello Lippi: Na mecze ubieram się elegancko, bo futbol to dla mnie święto, ale nie przesadzajmy. W lidze pojawił się przecież jeszcze elegantszy trener - Roberto Mancini (Inter Mediolan - p.k.), i musiałem się przenieść do wyższej kategorii wiekowej, trenerów reprezentacji. Zresztą już był najwyższy czas. Lata lecą, choć tak naprawdę nie czuję się stary. Dużo się ruszam, dbam o dietę. W Viareggio często gram z przyjaciółmi w piłkę. Mamy jednak zasadę, że żaden z zawodników nie może mieć mniej niż 45 lat, bo za młodszymi trudno nadążyć.
Zawsze chciał pan być trenerem?
Grałem jako libero. Rozdzielałem piłki, starałem się jak w szachach przewidzieć kilka ruchów naprzód, szukać jakichś nieszablonowych rozwiązań, zaskoczyć przeciwnika. I często wydawało mi się, że koledzy nie biegną tam, gdzie powinni. Chyba byłem trochę nieznośny, bo ciągle pytałem trenerów na odprawach, dlaczego tak, a może by inaczej. Czułem się trochę trenerem już jako piłkarz.
Jakie miał pan trenerskie wzory?
Fulvio Bernardini, a potem Enzo Bearzot. Pamiętam świetnie baty, jakie nam spuściliście w Niemczech w 1974 roku. Graliście świetnie, szybko, nowocześnie. Prawie jak Holandia. Po tej klęsce reprezentację objął Bernardini, wyrzucił catenaccio na śmietnik i zaczął budować drużynę, wzorując się na Holandii i na Polsce. Potem pałeczkę przejął Bearzot i zostaliśmy mistrzami świata. To byli wspaniali ludzie. Odważni, nieszablonowi.
Czy ma pan jakąś filozofię futbolową?
Moją jedyną filozofią jest to, że trzeba strzelać bramki. Jak najwięcej. Bardzo się denerwuję, gdy ciągle słyszę, że Włosi nadal murują bramkę. Kiedy tylko włoskie drużyny zostają zepchnięte do defensywy, to zaraz wszyscy mówią: catenaccio. A to po prostu wynika z tego, że przeciwnicy nas ograli, zabiegali, że to oni nas zgnietli. Powinien pan zobaczyć trening mojej kadry, ćwiczymy atak z udziałem 6 - 7 graczy i taki futbol chcemy narzucić przeciwnikom. Chodzi tylko o to, żeby się udało. Dlatego stosunkowo mało obchodzi mnie, jak gra przeciwnik. Oczywiście, że trzeba wiedzieć o nim wszystko. Ale nigdy nie ustawiam drużyny "pod przeciwnika". Z klubów, które trenowałem, wyniosłem przekonanie, że drużyna musi być jak zgrana i wspierająca się w kłopotach tradycyjna włoska rodzina. Bez tego trudno o sukces. Tę familiarność chyba udało mi się wprowadzić w reprezentacji.
Ale z Robertem Baggio jakoś nie szło. Ani w Juve, ani w Interze...
On był zawsze z jakiejś innej rodziny.
Czy pana filozofia piłkarska przekłada się na konkretne schematy? Na przykład pana kolega Sven Goran Eriksson ustawia reprezentację Anglii w schemacie 4-4-2...
On ma i łatwiej, i trudniej, bo w Anglii wszyscy grają tak samo i Sven tylko wymienia klocki w układance. Piłkarze wiedzą, jak mają grać, bo tak samo grają w klubach. Natomiast u nas Juve gra inaczej, Milan inaczej, a Inter czy Roma jeszcze inaczej. Moja rola jako selekcjonera polega na wybraniu najlepszych piłkarzy, jakich mamy, stworzeniu z nich zespołu, który najlepiej wykorzysta ich wielkie, indywidualne możliwości. Bo piłkarzy mam naprawdę świetnych. Nie mogę tych indywidualności wtłoczyć w precyzyjny schemat. Na przykład z Francesco Tottim drużyna gra inaczej, starając się do maksimum wykorzystać jego ogromny talent. Nie mamy drugiego Tottiego, więc bez niego trzeba grać inaczej. Jestem przeciwnikiem wszelkich schematów, bo pętają rozum i nogi piłkarzy.
Jak ważny dla pana jest Totti?
Tak ważny, że co kilka dni dzwonię, by zapytać, jak się czuje. To jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Jak Ronaldinho czy Lionel Messi.
Na co pan liczy w Niemczech?
Żyję w kraju, w którym futbol jest drugą religią. Tego nie ma nigdzie indziej. To jest nienormalne. Piłkarze są pod ogromną presją. Liczy się tylko zwycięstwo. W innych krajach wszyscy byliby dumni: w 1990 roku trzecie miejsce, w 1994 finał, w 2000 piętnaście sekund dzieliło nas od mistrzostwa Europy. A Włosi uważają to za porażki! Faworytami są jak zwykle Brazylijczycy, apotem jest grupa kilku drużyn: Argentyna, Anglia, Francja, Holandia, Niemcy i my. Marzeniem byłby finał z Brazylią.
Oglądał pan ostatnio Polskę w akcji?
Nie macie dziś takich graczy jak Deyna, Lato czy Boniek, bo bym o nich słyszał. Na razie przyglądamy się tym, z którymi jesteśmy w grupie: USA, Czechy i Ghana. To bardzo groźna grupa. Czesi są świetni, Ghana też, choć w Pucharze Afryki się nie spisała. Ale grała bez kilku najlepszych. Amerykanie są na ciągłym zgrupowaniu i mogą być groźni. Widziałem ich ostatni mecz z Polską w jakichś syberyjskich warunkach. Na pewno nie zasłużyliście na porażkę. Trenera Pawła Janasa nie znam, ale pamiętam go jako bardzo dobrego piłkarza.
Czy nie boi się pan, że piłkarze po trudnym sezonie europejskich pucharów będą wyczerpani?
Na razie to ja jestem wyczerpany takimi pytaniami. Dobrze wytrenowani młodzi ludzie w wieku 25 - 30 lat po kilku tygodniach aktywnego relaksu, bo tak wyglądać będzie moje zgrupowanie przed MŚ, powinni być w najwyższej formie i fruwać nad murawą. Niech pan zauważy, że wyczerpaniem i stresem tłumaczą się tylko przegrani. Jeśliby przyszło wracać z Niemiec w roli pokonanych, na pewno nie tym tłumaczyłbym porażkę.
Rasizm w futbolu?
Ohyda i głupota. Pięć lat temu na murze przy drodze do Viareggio ktoś napisał: "Jest tylko jedna rasa, rasa ludzka". To jest moje motto. Gdzieś potem przeczytałem, że to Einstein powiedział.
Rozmawiał w Rzymie Piotr Kowalczuk
źródło
Pozdrawiam
Wielka włoska rodzina
Moją jedyną filozofią jest to, że trzeba strzelać bramki. Jak najwięcej. Bardzo się denerwuję, gdy ciągle słyszę, że Włosi nadal murują bramkę - mówi Marcello Lippi

Rz: Jak się pan czuje w roli najelegantszego trenera świata?
Marcello Lippi: Na mecze ubieram się elegancko, bo futbol to dla mnie święto, ale nie przesadzajmy. W lidze pojawił się przecież jeszcze elegantszy trener - Roberto Mancini (Inter Mediolan - p.k.), i musiałem się przenieść do wyższej kategorii wiekowej, trenerów reprezentacji. Zresztą już był najwyższy czas. Lata lecą, choć tak naprawdę nie czuję się stary. Dużo się ruszam, dbam o dietę. W Viareggio często gram z przyjaciółmi w piłkę. Mamy jednak zasadę, że żaden z zawodników nie może mieć mniej niż 45 lat, bo za młodszymi trudno nadążyć.
Zawsze chciał pan być trenerem?
Grałem jako libero. Rozdzielałem piłki, starałem się jak w szachach przewidzieć kilka ruchów naprzód, szukać jakichś nieszablonowych rozwiązań, zaskoczyć przeciwnika. I często wydawało mi się, że koledzy nie biegną tam, gdzie powinni. Chyba byłem trochę nieznośny, bo ciągle pytałem trenerów na odprawach, dlaczego tak, a może by inaczej. Czułem się trochę trenerem już jako piłkarz.
Jakie miał pan trenerskie wzory?
Fulvio Bernardini, a potem Enzo Bearzot. Pamiętam świetnie baty, jakie nam spuściliście w Niemczech w 1974 roku. Graliście świetnie, szybko, nowocześnie. Prawie jak Holandia. Po tej klęsce reprezentację objął Bernardini, wyrzucił catenaccio na śmietnik i zaczął budować drużynę, wzorując się na Holandii i na Polsce. Potem pałeczkę przejął Bearzot i zostaliśmy mistrzami świata. To byli wspaniali ludzie. Odważni, nieszablonowi.
Czy ma pan jakąś filozofię futbolową?
Moją jedyną filozofią jest to, że trzeba strzelać bramki. Jak najwięcej. Bardzo się denerwuję, gdy ciągle słyszę, że Włosi nadal murują bramkę. Kiedy tylko włoskie drużyny zostają zepchnięte do defensywy, to zaraz wszyscy mówią: catenaccio. A to po prostu wynika z tego, że przeciwnicy nas ograli, zabiegali, że to oni nas zgnietli. Powinien pan zobaczyć trening mojej kadry, ćwiczymy atak z udziałem 6 - 7 graczy i taki futbol chcemy narzucić przeciwnikom. Chodzi tylko o to, żeby się udało. Dlatego stosunkowo mało obchodzi mnie, jak gra przeciwnik. Oczywiście, że trzeba wiedzieć o nim wszystko. Ale nigdy nie ustawiam drużyny "pod przeciwnika". Z klubów, które trenowałem, wyniosłem przekonanie, że drużyna musi być jak zgrana i wspierająca się w kłopotach tradycyjna włoska rodzina. Bez tego trudno o sukces. Tę familiarność chyba udało mi się wprowadzić w reprezentacji.
Ale z Robertem Baggio jakoś nie szło. Ani w Juve, ani w Interze...
On był zawsze z jakiejś innej rodziny.
Czy pana filozofia piłkarska przekłada się na konkretne schematy? Na przykład pana kolega Sven Goran Eriksson ustawia reprezentację Anglii w schemacie 4-4-2...
On ma i łatwiej, i trudniej, bo w Anglii wszyscy grają tak samo i Sven tylko wymienia klocki w układance. Piłkarze wiedzą, jak mają grać, bo tak samo grają w klubach. Natomiast u nas Juve gra inaczej, Milan inaczej, a Inter czy Roma jeszcze inaczej. Moja rola jako selekcjonera polega na wybraniu najlepszych piłkarzy, jakich mamy, stworzeniu z nich zespołu, który najlepiej wykorzysta ich wielkie, indywidualne możliwości. Bo piłkarzy mam naprawdę świetnych. Nie mogę tych indywidualności wtłoczyć w precyzyjny schemat. Na przykład z Francesco Tottim drużyna gra inaczej, starając się do maksimum wykorzystać jego ogromny talent. Nie mamy drugiego Tottiego, więc bez niego trzeba grać inaczej. Jestem przeciwnikiem wszelkich schematów, bo pętają rozum i nogi piłkarzy.
Jak ważny dla pana jest Totti?
Tak ważny, że co kilka dni dzwonię, by zapytać, jak się czuje. To jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Jak Ronaldinho czy Lionel Messi.
Na co pan liczy w Niemczech?
Żyję w kraju, w którym futbol jest drugą religią. Tego nie ma nigdzie indziej. To jest nienormalne. Piłkarze są pod ogromną presją. Liczy się tylko zwycięstwo. W innych krajach wszyscy byliby dumni: w 1990 roku trzecie miejsce, w 1994 finał, w 2000 piętnaście sekund dzieliło nas od mistrzostwa Europy. A Włosi uważają to za porażki! Faworytami są jak zwykle Brazylijczycy, apotem jest grupa kilku drużyn: Argentyna, Anglia, Francja, Holandia, Niemcy i my. Marzeniem byłby finał z Brazylią.
Oglądał pan ostatnio Polskę w akcji?
Nie macie dziś takich graczy jak Deyna, Lato czy Boniek, bo bym o nich słyszał. Na razie przyglądamy się tym, z którymi jesteśmy w grupie: USA, Czechy i Ghana. To bardzo groźna grupa. Czesi są świetni, Ghana też, choć w Pucharze Afryki się nie spisała. Ale grała bez kilku najlepszych. Amerykanie są na ciągłym zgrupowaniu i mogą być groźni. Widziałem ich ostatni mecz z Polską w jakichś syberyjskich warunkach. Na pewno nie zasłużyliście na porażkę. Trenera Pawła Janasa nie znam, ale pamiętam go jako bardzo dobrego piłkarza.
Czy nie boi się pan, że piłkarze po trudnym sezonie europejskich pucharów będą wyczerpani?
Na razie to ja jestem wyczerpany takimi pytaniami. Dobrze wytrenowani młodzi ludzie w wieku 25 - 30 lat po kilku tygodniach aktywnego relaksu, bo tak wyglądać będzie moje zgrupowanie przed MŚ, powinni być w najwyższej formie i fruwać nad murawą. Niech pan zauważy, że wyczerpaniem i stresem tłumaczą się tylko przegrani. Jeśliby przyszło wracać z Niemiec w roli pokonanych, na pewno nie tym tłumaczyłbym porażkę.
Rasizm w futbolu?
Ohyda i głupota. Pięć lat temu na murze przy drodze do Viareggio ktoś napisał: "Jest tylko jedna rasa, rasa ludzka". To jest moje motto. Gdzieś potem przeczytałem, że to Einstein powiedział.
Rozmawiał w Rzymie Piotr Kowalczuk
źródło
Pozdrawiam

- Ultras
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Posty: 1907
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Podziekował: 7 razy
No ja się zabije
od dłuższego czasu mam niekończące się problemy z kompem, nie wchodziłem na forum i widze, że przez to przegapiłem kupno Rzeczpospolitej z jakąś fajną płytką
Wiecie czy mozna to jeszcze gdzieś dostać ? 


- kubinho 10
- Juventino
- Rejestracja: 31 lipca 2004
- Posty: 317
- Rejestracja: 31 lipca 2004
Spróbuj poszukać w salonikach prasowych bo tam przeważnie zostawiają nie sprzedane gazety (oczywiście na jakiś czas), więc śpiesz sie!UlTrAs pisze:No ja się zabijeod dłuższego czasu mam niekończące się problemy z kompem, nie wchodziłem na forum i widze, że przez to przegapiłem kupno Rzeczpospolitej z jakąś fajną płytką
Wiecie czy mozna to jeszcze gdzieś dostać ?
Grande Juve, Vinci Per Noi
- juverm
- Juventino
- Rejestracja: 05 listopada 2005
- Posty: 640
- Rejestracja: 05 listopada 2005
Jęsli posiadasz konto na allegro to bardzo proszę:UlTrAs pisze:No ja się zabijeod dłuższego czasu mam niekończące się problemy z kompem, nie wchodziłem na forum i widze, że przez to przegapiłem kupno Rzeczpospolitej z jakąś fajną płytką
Wiecie czy mozna to jeszcze gdzieś dostać ?
Piłka na okrągło Alessandro Del Piero

- 29
- Juventino
- Rejestracja: 01 października 2003
- Posty: 145
- Rejestracja: 01 października 2003
ftp://fans:sportscn@61.152.114.137/juve ... nePDF3.rar
tutaj link do marcowego Hurra Juventus w wersji *.pdf 8)
przy okazji... właśnie w tej gazecie można znaleźć oceny z prasy włoskiej za poszczególne mecze.. co w związku z trudnościami znalezienia takowych, może być pomocne w prowadzonej na JuvePoland zabawie na gracza miesiąca
tutaj link do marcowego Hurra Juventus w wersji *.pdf 8)
przy okazji... właśnie w tej gazecie można znaleźć oceny z prasy włoskiej za poszczególne mecze.. co w związku z trudnościami znalezienia takowych, może być pomocne w prowadzonej na JuvePoland zabawie na gracza miesiąca

- Dragon
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 23 marca 2003
- Posty: 6410
- Rejestracja: 23 marca 2003
- Podziekował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Ponaglam prośbę! Dziś bylem w empiku i widzialem owy numer. Jest to marcowy numer, na okladce jest flaga z jakimś gościem co szczerzy zęby i pisze- ,,zagraniczne fan cluby w Polsce''.Alexa Del Piero pisze:jeśli możesz to wrzuć skanaJuvePavel pisze:panowie niewiem czy wiecie ale w takiej gazetce to my kibice
jest artykuł o JUVEPOLAND
Czytałem artykuł, jest krótki ale zawsze coś! Są 2 zdjęcia z Monachium, ponadto pisze o Fan clubach Milanu, romy, i Chelsey. Niestety gazety nie kupiłem bo kosztuje aż 7,50 :roll: wydaje się, że jest to już straszy numer bo widziałem 2 świeższe. Czy jest w takim razie ktoś, kto posiada ten numer??? Trzeba by to zeskanować i koniecznie wrzucić tuhttp://club.juvepoland.com/text.php?id=17
Tak poza tematem, w najnowszym numerze pisze o rozpadzie największego ugrupowania kibicow Milanu Fossa dei Leoni, na końcu podziękowania dla....TomkaW, który pomogł w napisaniu 8)
