Polityka
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Oto powód, dla którego należy czytać takie materiały, żeby na własne oczy przekonać się jak polityczno-biznesowy układ dyma Polskę i Polaków.Ze składanych przez rejestrujących rozmowy kelnerów, które uważnie przeczytał reporter RMF FM, wynikają rzeczy bardzo kłopotliwe dla wielu.
Uwagę zwróciło choćby ujawniona przez jednego z kelnerów teza, że forsowana przez Donalda Tuska unia energetyczna to tylko fasada dla interesów prowadzonych na Ukrainie przez firmy Jana Kulczyka. Co więcej, z rozmowy Kulczyka z Radosławem Sikorskim wg przesłuchiwanego miałoby wynikać, że ówczesny szef MSZ chciał zostać unijnym sekretarzem do spraw energetyki, żeby móc nadzorować inwestycje Kulczyka na Ukrainie.
Interesy Kulczyka miały być też istotnym elementem jego wyjazdu do RPA z delegacją rządu i premierem Tuskiem. Kelner zeznaje: "wyjazd miał przysporzyć korzyści Kulczykowi, co niekoniecznie było zbieżne z interesem RP".
Wcześniej minister a dziś marszałek Sejmu nie chciał się wczoraj odnieść do tych zeznań. Jan Kulczyk - prywatny przedsiębiorca - nawet nie musi.
W złożonych przed prokuratorem zeznaniach jeden z kelnerów twierdzi, że Leszek Miller w rozmowie z Janem Kulczykiem miał mówić o pomocy "na pograniczu prawa", której udzielał jako premier różnym firmom. Z kolei w rozmowie Miller-Kwaśniewski obaj panowie mieli zgodnie opisywać swoje działania w tzw. aferze Rywina jako niezgodne z prawem. Zmowa milczenia, jaką w tej sprawie prezentowali - według relacjonującego treść rozmowy kelnera - miała im przynieść korzyści finansowe.
Źródło
>-i-zlodziei-mosci-hrabio.jpg)

Niech zrealizuje ten program, tylko tego oczekuję od Kukiza.
- gregor_g4
- Juventino

- Rejestracja: 14 października 2003
- Posty: 1140
- Rejestracja: 14 października 2003
szczerze mówiąc to nie wiem od czego zacząć komentowanie Twoich bzdurnych wypocin, może od tego, że spodziewałem się po Tobie czytania ze zrozumieniem i wyciągania wniosków z tego co czytasz...
Umiejętność wyciągania wniosków i liczenia, to chyba nie jest za wiele dla przyszłego doktora nauk ekonomicznych?
Wkleiłeś dane mediany i dominanty z roku 2012:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... zytac.read
i jak sam napisałeś, mediana czyli 2200 PLN netto (na rękę) dzieli społeczeństwo na połowe - czyli połowa zarabia więcej, połowa mniej.
Więc odnosząc się do mojego wyliczenia powyżej (2 osoby zarabiające po 2tyś PLN netto każda) połowa społeczeństwa może być wkurzona na swoje zarobki i poziom życia. Dlatego właśnie te gadanie o wskaźnikach może budzić u nich odruch wymiotny, bo nie ma to dla nich żadnego przełożenia.
Odnośnie punktu 5... rozumiem, że u Ciebie ekonomisto, wyznacznikiem poziomu życia jest to co je student i jak się ubiera... a, nie... w punckie 6 jest to fakt posiadania Adidasów, oraz koszulki Nike
:D
to może taka mała uwaga, buty Nike bądź Adidas pod koniec lat 90 kosztowały 200-300 PLN. Tyle co obecnie. Pensja minimalna w 2000r. to 700 PLN brutto, a w 2015r. 1750 brutto. Widzisz różnicę czy nie?
Zgadzam się pensja wzrosła, czadowo, stać nas na nówki adidaski, bo kosztują one tyle samo co 15-20 lat temu.
Ale może porównamy ceny i ich zmiany które bardziej nas dotyczą - np żywność, paliwo, ceny mieszkań. Czy te ceny stoją dalej w miejscu, i teraz za chleb, mięso, warzywa, benzynę czy m2 mieszkania płacimy tyle samo co w 1995? Nie... bo jest inflacja. Którado początku lat 2000 trzymała wysoki poziom.
Pensje rosły, zgadza się, zarabiamy więcej ale czy kupić za to mogliśmy więcej?
Uważasz, że teraz jest super bo ludzi stać na 30 letni kredyt? Mi się wydaje, że jest wręcz przeciwnie - ludzie muszą się wspomagać kredytem bo nie stać ich na kupno za gotówkę - nie są w stanie odłożyć pieniędzy na kupno/budowę domu.
Punkt 7... ręcę opadają... twierdzisz zatem, że Polacy do Niemiec w latach 70, 80, 90 jeździli po zakupy bo było tam taniej
:D? Nie wpadłeś może na to, że w Polsce niczego wtedy na półkach nie było bo był komunizm? Polacy dalej jeżdżą do Niemiec po samochody chociażby. Baaa sprzedają te samochody w Polsce z niezłym zyskiem, nawet mimo tego, że rząd nakłada kolejne podatki.
Dobre pytanie zadał Lucas, wystarczy pojechać zagranicę i porównać ceny - owszem jest drożej niż u nas. Ale w relacji do wynagrodzeń, te ceny i tak są niskie. Są pewne towary bądź usługi, które są bardzo drogie i nie dziwi fakt, że z zagranicy przyjeżdżają do nas leczyć zęby. Bo skoro ktoś ma taką możliwośc to czemu nie skorzystać z opcji zaoszczędzenia. Nie świadczy to jednak o tym, że za granicą u dentysty jest tak drogo, że nikogo tam nie stać by leczyć zęby.
na sam koniec...
Masz rację powinienem był wszystkie podawane kwoty, podawać albo brutto, albo netto. Jednak postanowiłem wziąc przykład z Prezydenta Komorowskiego. Dziwne tylko, że jemu o to uwagi nie zwracałeś.
Ale z drugiej strony dziwić mnie to nie powinno, bo sam podajesz dane tak jak Ci wygodnie. No cóż mentalność Kalego...
jakbyś czytał uważnie, to domyśliłbyś się, że we fragmencie do którego się odnosisz zjadłem cyfrę 2, przed fragmentem "tyś PLN" co łatwo można wywnioskować po podsumowaniu wydatków, które przedstawiłem czyli 3411 PLN i napisałem, że zostaje 600 PLN...Makiavel pisze:a Ty piszesz, że wiele osób chciałoby zarabiać 1000 złotych miesięcznie. Przy zarabianiu dominanty netto masz ponad 1500 zł, przy medianie to ponad 2200 netto.
Umiejętność wyciągania wniosków i liczenia, to chyba nie jest za wiele dla przyszłego doktora nauk ekonomicznych?
Wkleiłeś dane mediany i dominanty z roku 2012:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... zytac.read
i jak sam napisałeś, mediana czyli 2200 PLN netto (na rękę) dzieli społeczeństwo na połowe - czyli połowa zarabia więcej, połowa mniej.
Więc odnosząc się do mojego wyliczenia powyżej (2 osoby zarabiające po 2tyś PLN netto każda) połowa społeczeństwa może być wkurzona na swoje zarobki i poziom życia. Dlatego właśnie te gadanie o wskaźnikach może budzić u nich odruch wymiotny, bo nie ma to dla nich żadnego przełożenia.
Odnośnie punktu 5... rozumiem, że u Ciebie ekonomisto, wyznacznikiem poziomu życia jest to co je student i jak się ubiera... a, nie... w punckie 6 jest to fakt posiadania Adidasów, oraz koszulki Nike
to może taka mała uwaga, buty Nike bądź Adidas pod koniec lat 90 kosztowały 200-300 PLN. Tyle co obecnie. Pensja minimalna w 2000r. to 700 PLN brutto, a w 2015r. 1750 brutto. Widzisz różnicę czy nie?
Zgadzam się pensja wzrosła, czadowo, stać nas na nówki adidaski, bo kosztują one tyle samo co 15-20 lat temu.
Ale może porównamy ceny i ich zmiany które bardziej nas dotyczą - np żywność, paliwo, ceny mieszkań. Czy te ceny stoją dalej w miejscu, i teraz za chleb, mięso, warzywa, benzynę czy m2 mieszkania płacimy tyle samo co w 1995? Nie... bo jest inflacja. Którado początku lat 2000 trzymała wysoki poziom.
Pensje rosły, zgadza się, zarabiamy więcej ale czy kupić za to mogliśmy więcej?
Uważasz, że teraz jest super bo ludzi stać na 30 letni kredyt? Mi się wydaje, że jest wręcz przeciwnie - ludzie muszą się wspomagać kredytem bo nie stać ich na kupno za gotówkę - nie są w stanie odłożyć pieniędzy na kupno/budowę domu.
Punkt 7... ręcę opadają... twierdzisz zatem, że Polacy do Niemiec w latach 70, 80, 90 jeździli po zakupy bo było tam taniej
Dobre pytanie zadał Lucas, wystarczy pojechać zagranicę i porównać ceny - owszem jest drożej niż u nas. Ale w relacji do wynagrodzeń, te ceny i tak są niskie. Są pewne towary bądź usługi, które są bardzo drogie i nie dziwi fakt, że z zagranicy przyjeżdżają do nas leczyć zęby. Bo skoro ktoś ma taką możliwośc to czemu nie skorzystać z opcji zaoszczędzenia. Nie świadczy to jednak o tym, że za granicą u dentysty jest tak drogo, że nikogo tam nie stać by leczyć zęby.
na sam koniec...
dosłownie czekałem kiedy zwrócisz mi o to uwagęMakiavel pisze: PS. Minimalna krajowa u nas to 1750 nie 1300 (tyle wynosi, mniej więcej, netto).
Ale z drugiej strony dziwić mnie to nie powinno, bo sam podajesz dane tak jak Ci wygodnie. No cóż mentalność Kalego...
- Karowiew
- Juventino

- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
"Konferencja prasowa premier Polski zaskoczyła opinię publiczną. Ewa Kopacz przyjęła dymisje ministra Bartosza Arłukowicza, Włodzimierza Karpińskiego, wiceministra Rafała Baniaka oraz Stanisława Gawłowskiego i Tomasza Tomczykiewicza. Z grona doradców premier Polski odchodzi prof. Jacek Rostowski. Z funkcji marszałka rezygnuje Radosław Sikorski".

"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- filipoj
- Juventino

- Rejestracja: 13 czerwca 2005
- Posty: 80
- Rejestracja: 13 czerwca 2005
Karowiew pisze:"Konferencja prasowa premier Polski zaskoczyła opinię publiczną. Ewa Kopacz przyjęła dymisje ministra Bartosza Arłukowicza, Włodzimierza Karpińskiego, wiceministra Rafała Baniaka oraz Stanisława Gawłowskiego i Tomasza Tomczykiewicza. Z grona doradców premier Polski odchodzi prof. Jacek Rostowski. Z funkcji marszałka rezygnuje Radosław Sikorski".
Stołek Seremeta też jest zagrożony
Ostatnio zmieniony 10 czerwca 2015, 19:11 przez filipoj, łącznie zmieniany 1 raz.
- Push3k
- Juventino

- Rejestracja: 24 czerwca 2006
- Posty: 3083
- Rejestracja: 24 czerwca 2006
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Że wy w ogóle powołujecie się na średnią krajową i dane GUSu jest komiczne, w sytuacji w której większość legalnie pracujących nie jest brana pod uwagę w tych statystykach. Akurat w naszych warunkach oznacza to, że średnia i mediana są niższe niż te podawane przez GUS.
Loud
Louder!
MOTÖRHEAD
1945-2015 RIP Lemmy
Louder!
MOTÖRHEAD
1945-2015 RIP Lemmy
- gregor_g4
- Juventino

- Rejestracja: 14 października 2003
- Posty: 1140
- Rejestracja: 14 października 2003
mówiła Kempa dzisiaj o tym - że być może całe ujawnienie akt było po to, by właśnie Sermet złożył dymisje - Stonoga na każdym kroku w niego walił pociskami i wywierał presje. Czemu by to miało służyć? A no kadencja Sermeta w marcu 2016 miała się kończyć, jego następce wybrałby Duda i zapewne byłby to Minister Sprawiedliwości (tak jak już było za rządów PiS)
dzięki czemu rząd miałby nadzór nad poczynaniami prokuratury.
Jeśli Seremet zrezygnuje, to nominuje go PBK i wsadzi swojego misia
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
To bzdurne wyliczenie więc zerknąłem tylko na nie. Nie znam skrótu "tyś" (tyś to taka, nieco już archaiczna forma językowa np. "tyś chyba oszalał") w Polsce skrótem od tysiąca jest "tys". Masz tam pozycje typu "200 złotych wyposażenie domu". Nie wiem jaka para zarabiająca po 2000 zł wydaje tyle co miesiąc na nowy gadżet do domu. Podobnie z ubraniami. Nie wiem też skąd 4800 złotych na wakacje - kolejny wydatek nieproporcjonalny do zarobków. Gdy to skorygujemy, to mamy parę, która zarabia o 400 złotych więcej niż napisałeś i ponosi mniejsze koszty, niż napisałeś. Dlatego stać ich na nieuwzględnione w Twoim zestawieniu wydatki. Oczywiście nie jest to wysoki standard życia, jaki przeciętnie jest w Niemczech czy w W.Brytanii ale powód tego jest oczywisty. Zarazem jest to poziom znacznie wyższy niż był 20 lat temu.
Wzrost możliwości konsumpcyjnych, możliwość zakupu lepszej jakości produktów jest jakąś miarą poziomu życia. Skoro kogoś w 1995 stać było na Poloneza a teraz stać go na samochód średniej półki (typu Civic, Mazda 3 albo Focus) to znaczy, że jego poziom życia się poprawił. Tak samo, jeśli w 1995 roku przeciętny student jadł w barze mlecznym na zmianę grochówkę, bigos, pierogi i schabowego a dzisiaj jada w pizzeriach, barach sushi albo "u chińczyka" to znaczy, że poprawił się poziom życia przeciętnego studenta.
Nie wiem czy słyszałeś ale są takie wskaźniki, jak "realny wzrost wynagrodzeń" czyli wzrost wynagrodzeń skorygowany o inflację. Inflację obliczamy w oparciu o koszyk dóbr. Tak więc jeśli występuje realny wzrost dochodów (w Polsce występuje jak najbardziej) to znaczy, że stać nas na więcej.
Nie wiem na jakim świecie ludzi kupują nieruchomości za gotówkę. Jak ktoś ma 300 tys złotych to raczej woli nimi obracać niż zamrozić w mieszkaniu. Poza tym skoro dawniej nie było ludzi stać na kredyt mieszkaniowy a dzisiaj stać to też jest dowód na to, że jest lepiej.
Nie wiem czemu konsekwentnie ignorujesz raport BCG. Niezależni od rządu polskiego eksperci piszą tam wyraźnie o ogromnym sukcesie Polski, o tym, że najlepiej przekładamy wzrost gospodarczy na poziom życia a w dodatku rozwijamy się w sposób zrównoważony i w miarę równomierny - rozwarstwienie społeczne nie jest ponadnormalne, co często ma miejsce w krajach na dorobku.
Pomijasz też pewien bardzo istotny szczegół. Gdy mówimy o tym czy w Polsce żyje się coraz lepiej czy nie patrzymy na proces, który rozpoczął się w przeszłości i trwa obecnie. Opinia 20-30 letniego Kowalskiego o jego poziomie życia jest tu więc mało miarodajna: jego obchodzi tu i teraz, nie zależnie czy jego rodzice 20-30 lat temu, w jego wieku, mieli lepiej czy gorzej.
Teraz te zakupy zza granicą. Nie zrozumiałeś, wytłumaczę. Chciałem pokazać absurdalność Twojego argumentu o zakupach u sąsiadów. Nie decydują o nich czynniki, takie jak poziom rozwoju danego kraju na zasadzie: bogatsi jadą do biedniejszych (akurat Słowacy, co jest w raporcie BCG, stoją niżej pod względem poziomu życia niż Polacy). Motywem do takich zakupów jest różnica w cenie dóbr, wybór tych dóbr, dostępność,etc.. Stąd Twój tekst o tym, że kiedyś myśmy na Słowację a teraz oni do nas jest kompletnie bez sensu.
Podsumowując. Niezależni eksperci piszą, że Polska osiągnęła sukces w rozwoju. Sukces widoczny jest gołym okiem na ulicach miast. Widać go w statystykach. Mam tyle lat, że pamiętam jak wyglądała Polska w 1995 roku. Jak się ubierało, co się jadło, czym się jeździło, gdzie się jeździło na wczasy, jak wyglądały miasta i miasteczka oraz wsie, jak się mieszkało. Pamiętam, mniej więcej, jakie były ambicje. W 1995 roku nikt nie porównywał naszego poziomu życia z tym z Anglii czy Niemiec, po pierwsze dlatego, że każdy wiedział, że nie ma sensu, po wtóre, mało kto poznał smak życia tam. Byliśmy gorzej ubrani od zachodnich sąsiadów i ubieraliśmy się w zupełnie innych miejscach, jeździliśmy innymi markami samochodów, etc.. Tak można mnożyć. To co Ty uważasz za dowód tego, że w Polsce jest źle (narzekania ludzi niezadowolonych z sytuacji w Polsce i różnic między nami a zachodem) jest li tylko dowodem tego, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. 20 lat temu wyjazd nad Polskie morze do Międzyzdrojów, Ustki, Łeby albo Juraty, nowy Polonez, mieszkanie spółdzielcze w nowym bloku (które w gruncie rzeczy wielu ludzi wychodzi drożej niż dzisiejsze kredyty hipoteczne) i telewizor Sony to były wyznaczniki dobrego poziomu życia. Przeciętnie to był pewnie maluch albo duży fiat paroletni, wysłanie dzieci na kolonie z zakładu pracy, byle jakie mieszkanie w starej kamienicy albo postpeerelowskim molochu i telewizor typu Panasonix. Dzisiaj człowiek z Twojego wyliczenia jeśli miałby wydać 2400 złotych na głowę na wakacje to może polecieć (kto 20 lat temu latał samolotami?)na wczasy do hotelu w Hiszpanii czy we Włoszech i tam mieć za darmo jedzenie oraz drinki z palemką. Wakacje nad polskim morzem, bez nadmiernych kombinacji to połowa tej kwoty. Za 1500 złotych + opłaty (woda, prąd, internet, czasem gaz) to we Wrocławiu można spłacać kredyt mieszkaniowy za 3 pokojowe mieszkanie na nowych osiedlach (mediana zarobków brutto we Wrocławiu to 4800). Powtórzę, 4800 czyli ok. 3400 na rękę a za ok. 1800/miesiąc masz nowe mieszkanie w nowym bloku. W mniejszym mieście zamkniesz się w ok. 1000 złotych z opłatami za 2 pokojowe mieszkanie przy sporym zużyciu mediów. Tak więc ta statystyczna para z Twojego przykładu jest już w tym miejscu o 500 złotych do przodu. Starczy więc spokojnie na dziecko i samochód, nawet jeśli planują tak dziwnie drogie wakacje. Jednym słowem żyję im się dużo lepiej niż 20 lat temu. Ale im to nie wystarcza, bo chcieliby telewizor 50 cali zamiast 32, Passata zamiast Golfa, Hawaje zamiast Bułgarii albo Tunezji, etc.. Ale czy wzrost wymagań w społeczeństwie jest miarą tego czy społeczeństwo się bogaci i żyje lepiej? Nie, nie jest.
Tak na marginesie o życiu par we współczesnej Polsce akurat wiem dużo z autopsji i obserwacji, bo jestem w tym wieku, że większość znajomych jest na etapie stałego związku i wspólnego mieszkania.
PS. Uważasz, że rząd powinien kontrolować prokuraturę? :naughty:
@Push3k Dane GUS nie uwzględniają też takiego zjawiska, powszechnego w Polsce, że masz umowę o pracę z pensją = minimalna krajowa, a resztę swojego wynagrodzenia do ręki "pod stołem". Nie jestem więc pewien czy akurat Polacy mają do dyspozycji mniej niż wskazuje mediana czy więcej.
Wzrost możliwości konsumpcyjnych, możliwość zakupu lepszej jakości produktów jest jakąś miarą poziomu życia. Skoro kogoś w 1995 stać było na Poloneza a teraz stać go na samochód średniej półki (typu Civic, Mazda 3 albo Focus) to znaczy, że jego poziom życia się poprawił. Tak samo, jeśli w 1995 roku przeciętny student jadł w barze mlecznym na zmianę grochówkę, bigos, pierogi i schabowego a dzisiaj jada w pizzeriach, barach sushi albo "u chińczyka" to znaczy, że poprawił się poziom życia przeciętnego studenta.
Nie wiem czy słyszałeś ale są takie wskaźniki, jak "realny wzrost wynagrodzeń" czyli wzrost wynagrodzeń skorygowany o inflację. Inflację obliczamy w oparciu o koszyk dóbr. Tak więc jeśli występuje realny wzrost dochodów (w Polsce występuje jak najbardziej) to znaczy, że stać nas na więcej.
Nie wiem na jakim świecie ludzi kupują nieruchomości za gotówkę. Jak ktoś ma 300 tys złotych to raczej woli nimi obracać niż zamrozić w mieszkaniu. Poza tym skoro dawniej nie było ludzi stać na kredyt mieszkaniowy a dzisiaj stać to też jest dowód na to, że jest lepiej.
Nie wiem czemu konsekwentnie ignorujesz raport BCG. Niezależni od rządu polskiego eksperci piszą tam wyraźnie o ogromnym sukcesie Polski, o tym, że najlepiej przekładamy wzrost gospodarczy na poziom życia a w dodatku rozwijamy się w sposób zrównoważony i w miarę równomierny - rozwarstwienie społeczne nie jest ponadnormalne, co często ma miejsce w krajach na dorobku.
Pomijasz też pewien bardzo istotny szczegół. Gdy mówimy o tym czy w Polsce żyje się coraz lepiej czy nie patrzymy na proces, który rozpoczął się w przeszłości i trwa obecnie. Opinia 20-30 letniego Kowalskiego o jego poziomie życia jest tu więc mało miarodajna: jego obchodzi tu i teraz, nie zależnie czy jego rodzice 20-30 lat temu, w jego wieku, mieli lepiej czy gorzej.
Teraz te zakupy zza granicą. Nie zrozumiałeś, wytłumaczę. Chciałem pokazać absurdalność Twojego argumentu o zakupach u sąsiadów. Nie decydują o nich czynniki, takie jak poziom rozwoju danego kraju na zasadzie: bogatsi jadą do biedniejszych (akurat Słowacy, co jest w raporcie BCG, stoją niżej pod względem poziomu życia niż Polacy). Motywem do takich zakupów jest różnica w cenie dóbr, wybór tych dóbr, dostępność,etc.. Stąd Twój tekst o tym, że kiedyś myśmy na Słowację a teraz oni do nas jest kompletnie bez sensu.
Podsumowując. Niezależni eksperci piszą, że Polska osiągnęła sukces w rozwoju. Sukces widoczny jest gołym okiem na ulicach miast. Widać go w statystykach. Mam tyle lat, że pamiętam jak wyglądała Polska w 1995 roku. Jak się ubierało, co się jadło, czym się jeździło, gdzie się jeździło na wczasy, jak wyglądały miasta i miasteczka oraz wsie, jak się mieszkało. Pamiętam, mniej więcej, jakie były ambicje. W 1995 roku nikt nie porównywał naszego poziomu życia z tym z Anglii czy Niemiec, po pierwsze dlatego, że każdy wiedział, że nie ma sensu, po wtóre, mało kto poznał smak życia tam. Byliśmy gorzej ubrani od zachodnich sąsiadów i ubieraliśmy się w zupełnie innych miejscach, jeździliśmy innymi markami samochodów, etc.. Tak można mnożyć. To co Ty uważasz za dowód tego, że w Polsce jest źle (narzekania ludzi niezadowolonych z sytuacji w Polsce i różnic między nami a zachodem) jest li tylko dowodem tego, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. 20 lat temu wyjazd nad Polskie morze do Międzyzdrojów, Ustki, Łeby albo Juraty, nowy Polonez, mieszkanie spółdzielcze w nowym bloku (które w gruncie rzeczy wielu ludzi wychodzi drożej niż dzisiejsze kredyty hipoteczne) i telewizor Sony to były wyznaczniki dobrego poziomu życia. Przeciętnie to był pewnie maluch albo duży fiat paroletni, wysłanie dzieci na kolonie z zakładu pracy, byle jakie mieszkanie w starej kamienicy albo postpeerelowskim molochu i telewizor typu Panasonix. Dzisiaj człowiek z Twojego wyliczenia jeśli miałby wydać 2400 złotych na głowę na wakacje to może polecieć (kto 20 lat temu latał samolotami?)na wczasy do hotelu w Hiszpanii czy we Włoszech i tam mieć za darmo jedzenie oraz drinki z palemką. Wakacje nad polskim morzem, bez nadmiernych kombinacji to połowa tej kwoty. Za 1500 złotych + opłaty (woda, prąd, internet, czasem gaz) to we Wrocławiu można spłacać kredyt mieszkaniowy za 3 pokojowe mieszkanie na nowych osiedlach (mediana zarobków brutto we Wrocławiu to 4800). Powtórzę, 4800 czyli ok. 3400 na rękę a za ok. 1800/miesiąc masz nowe mieszkanie w nowym bloku. W mniejszym mieście zamkniesz się w ok. 1000 złotych z opłatami za 2 pokojowe mieszkanie przy sporym zużyciu mediów. Tak więc ta statystyczna para z Twojego przykładu jest już w tym miejscu o 500 złotych do przodu. Starczy więc spokojnie na dziecko i samochód, nawet jeśli planują tak dziwnie drogie wakacje. Jednym słowem żyję im się dużo lepiej niż 20 lat temu. Ale im to nie wystarcza, bo chcieliby telewizor 50 cali zamiast 32, Passata zamiast Golfa, Hawaje zamiast Bułgarii albo Tunezji, etc.. Ale czy wzrost wymagań w społeczeństwie jest miarą tego czy społeczeństwo się bogaci i żyje lepiej? Nie, nie jest.
Tak na marginesie o życiu par we współczesnej Polsce akurat wiem dużo z autopsji i obserwacji, bo jestem w tym wieku, że większość znajomych jest na etapie stałego związku i wspólnego mieszkania.
PS. Uważasz, że rząd powinien kontrolować prokuraturę? :naughty:
@Push3k Dane GUS nie uwzględniają też takiego zjawiska, powszechnego w Polsce, że masz umowę o pracę z pensją = minimalna krajowa, a resztę swojego wynagrodzenia do ręki "pod stołem". Nie jestem więc pewien czy akurat Polacy mają do dyspozycji mniej niż wskazuje mediana czy więcej.
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- deszczowy
- Juventino

- Rejestracja: 01 września 2005
- Posty: 5690
- Rejestracja: 01 września 2005
Cała ta sprawa, cała afera, na kilometr cuchnie suszonymi nad ogniskiem ruskimi walonkami. Niemal słychać szczęk szklanek z wódką i harmoszkę.
Rozmawiam z wieloma ludźmi w mojej pracy. Z względu na zainteresowanie - także z różnej maści... hmmm.... osobami związanymi z aparatem bezpieczeństwa. Bardzo często opinia jest właśnie taka. I mówią to ludzie związanie tak z koalicją rządząca, jak i opozycją.
Rozmawiam z wieloma ludźmi w mojej pracy. Z względu na zainteresowanie - także z różnej maści... hmmm.... osobami związanymi z aparatem bezpieczeństwa. Bardzo często opinia jest właśnie taka. I mówią to ludzie związanie tak z koalicją rządząca, jak i opozycją.
- Push3k
- Juventino

- Rejestracja: 24 czerwca 2006
- Posty: 3083
- Rejestracja: 24 czerwca 2006
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
A to na pewno w Polsce te studenty?Makiavel pisze:Tak samo, jeśli w 1995 roku przeciętny student jadł w barze mlecznym na zmianę grochówkę, bigos, pierogi i schabowego a dzisiaj jada w pizzeriach, barach sushi albo "u chińczyka" to znaczy, że poprawił się poziom życia przeciętnego studenta.
Loud
Louder!
MOTÖRHEAD
1945-2015 RIP Lemmy
Louder!
MOTÖRHEAD
1945-2015 RIP Lemmy
- AdiJuve
- Juventino

- Rejestracja: 04 kwietnia 2011
- Posty: 4197
- Rejestracja: 04 kwietnia 2011
- Podziekował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 30 razy
Strasznie oszczędnie jest t liczone:)gregor_g4 pisze: - opłaty (woda, prąd, CO) 100 PLN na miesiąc (liczone bardzo oszczędnie...)
No nie wiem czy ktokolwiek jest wstanie zamknąć się w 1200zł rocznie za prąd,wodę,gaz,ogrzewanie, chyba trochę tutaj przesadziłeś:)
Makiavel pisze:Masz tam pozycje typu "200 złotych wyposażenie domu". Nie wiem jaka para zarabiająca po 2000 zł wydaje tyle co miesiąc na nowy gadżet do domu.
Wyposażeniem domu jest cały sprzęt RTV,AGD,meble (cała masa tego jest, wszystko co ma się w domu)a niestety teraz jakość tego sprzętu jest średnia, tak delikatnie mówiąc. Także te 200zł miesięcznie a 2400zł rocznie to i tak dość niska kwota.
gregor_g4 W niektórych miejscach przegiął w jedną ale w niektórych w drugą stronę, reasumując te wyliczenia są dość miarodajne bo w sumie realnie "jedno wejdzie w drugie". Teraz jak do tego wszystkiego dorzucić jeszcze wychowanie dziecka, to wyjdzie,że się nie da. Aczkolwiek osoby posiadające własne domy, mieszkania, nie spłacające żadnych kredytów zarabiające 2x 2tysiące na dobrą sprawę żyjąc normalnie, nie oszczędnie nie wystawnie są sobie wstanie sporo zaoszczędzić, ale nie osoby młode na dorobku, nie mające praktycznie nic własnego.
:CPush3k pisze:A to na pewno w Polsce te studenty?Makiavel pisze:Tak samo, jeśli w 1995 roku przeciętny student jadł w barze mlecznym na zmianę grochówkę, bigos, pierogi i schabowego a dzisiaj jada w pizzeriach, barach sushi albo "u chińczyka" to znaczy, że poprawił się poziom życia przeciętnego studenta.
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Zajrzyj do Arkad i zobacz kto tam siedzi w Sphinxie, "Małych Chinach", kto wsuwa kubełki w KFC albo kto siedzi w Pizzy Hut na rynku. Zobaczysz tam całkiem sporo studentów.Push3k pisze:A to na pewno w Polsce te studenty?Makiavel pisze:Tak samo, jeśli w 1995 roku przeciętny student jadł w barze mlecznym na zmianę grochówkę, bigos, pierogi i schabowego a dzisiaj jada w pizzeriach, barach sushi albo "u chińczyka" to znaczy, że poprawił się poziom życia przeciętnego studenta.
@AdiJuve Nie zgodzę się co do tych liczników. Wynajmowałem raz mieszkanie po młodej parze, która miała czynsz ok. 340 zł w tym wodę i CO, za prąd i gaz płacili łącznie ok. 100. W kalkulacji gregora masz czynsz o 160 zł wyższy, więc się bilansuje.
Meble, RTV i AGD to zakup dokonywany na samym początku, nie stała pozycja w budżecie domowym. Owszem zdarza się potrzeba kupienia żelazka albo czajnika, może odkurzacza, ale nie co miesiąc. Tak jak nie co miesiąc kupuje się garnki, sztućce albo naczynia.
Jak już pisałem zależy to od miejsca zamieszkania. W Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu faktycznie na dziecko z takimi dochodami trudno sobie pozwolić, tzn. trzeba zaciskać pasa. Ale już w małym miasteczku...
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- gregor_g4
- Juventino

- Rejestracja: 14 października 2003
- Posty: 1140
- Rejestracja: 14 października 2003
Piszesz, że moje wyliczenie jest bzdurne - ok to może jeszcze raz:
Ty podajesz 1800 za mieszkanie we Wrocławiu już z opłatami i internetem i to w nowym budownictwie. Czy w tej cenie jest już uwzględniony czynsz?
Nie widzę możliwości zamknięcia się za mieszkanie z opłatami i czynszem w 1000zł. Kawalerka to koszt 600 PLN minimum + opłaty + czynsz przekroczy 1000, a Ty chcesz w tej kwocie mieć 2pokojowe mieszkanie?
Abonament telefoniczny i bilety miesięczne chyba nie powinny budzić zastrzeżeń, podobnie jak jedzenie.
Wyposażenie domu, które budzi Twoje zastrzeżenia, a jak słusznie zauważył AdiJuve jest poprawne, jeśli nie zaniżone.
W to wchodzi wszystko, meble, sprzęty RTV/AGD, ewentualne naprawy.
Nie powiesz mi, że 2400 na rok to dużo. Mieszkanie trzeba od czasu do czasu pomalować, wymienić dywan bo się poplamił, kupić nowy mebel bo pies podrapał, przydała by się nowa lodówka, pralka też ledwo zipie. Aaa no i kran cieknie, trzeba wymienić. To na prawde jest oszczędne liczenie.
Wakacje jak słusznie zauważyłeś, można załapać się na 2 tyg allinclusive w Egipcie. Tylko że to jest 2 tygodnie w skali roku, bez żadnych weekendowych wypadów, tygodnia w zimie, majówki czy chociażby sylwestra. Można oszczędzić troche i pojechać nad morze bądź Mazury za 1500PLN i mieć pare groszy w rezerwie, bądź weekendowe wypady.
Chociaż akurat z tym też nie jest tak do końca, bo wczasy w Polsce do najtańszych nie należa i może się okazać że za granicą wyjdzie tak samo, lub taniej
Polonez w 1995 r to był samochód polskiej produkcji i sporo tańszy, a odpowiednik średniej półki aut zagranicznych. Kosztował mniej więcej 20 średnich miesięcznych wynagrodzeń. Teraz, za 20 średnich miesięcznych wynagrodzeń też kupisz nowe auto z salonu.
Zgadzam się, że poziom życia w jakimś stopniu na pewno się podnosi. Nie może jednak świadczyć o tym to że kiedyś ktoś jadł w barze mlecznym, a teraz w KFC, kiedyś miał poloneza, teraz civica, czy to że kiedyś latał w trampkach a teraz w adidasach.
Nie wiem, co mam napisać o raporcie BCG, z jednej strony chwali Polskę, z drugiej pokazuje gdzie należy sporo poprawić. W innym wklejonym przez Ciebie linku, autor w tytule zadaje pytanie
"Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle"
Poniekąd chciałem Ci to wyjaśnić właśnie przez dominante i mediane.
Połowa społeczeństwa zarabia poniżej 2200 netto. Ok 10% społeczeństwa pracuje za minimalną krajową. Z drugiej strony mamy od groma milionerów, bogaczy którzy tą średnią zawyżają dość mocno, oraz umacniającą się klasę powyżej średniej.
Moja opinia jest taka, że owszem rozwijamy się, ale najmocniej odczuwają ten rozwój ludzie, którzy zarobki mają powyżej mediany. Ta druga połowa społeczeństwa tego tak nie odczuwa, bo dla nich realna podwyżka zarobków to ta ustawowa związana z podniesieniem minimalnej krajowej. Jak się upomnisz o podwyżkę to często w odpowiedzi usłyszysz, że jak się nie podoba to się pakuj bo na Twoje miejsce 10 innych czeka...
i to wg mnie jest smutne.
mieszkanie + czynsz + opłaty + internet 1650 PLNgregor_g4 pisze: - mieszkanie 1000 PLN (rata kredytu bądź miesięczna opłata, która może być niższa jeśli mówimy o kawalerce, lub wyższa jeśli jest to duże miasto)
- czynsz 500 PLN.
- opłaty (woda, prąd, CO) 100 PLN na miesiąc (liczone bardzo oszczędnie...)
- abonament RTV 21 PLN
- internet 50 PLN
- abonament tel 80 PLN
- bilety miesięczne 160 PLN
- jedzenie 500 PLN
- ubrania 200 PLN
- rozrywka 200 PLN
- wyposażenie domu 200 PLN
- wakacje 400 PLN (4800/2 osoby/12 miesięcy) nie jest miarą rozwoju gospodarczego.
Ty podajesz 1800 za mieszkanie we Wrocławiu już z opłatami i internetem i to w nowym budownictwie. Czy w tej cenie jest już uwzględniony czynsz?
Nie widzę możliwości zamknięcia się za mieszkanie z opłatami i czynszem w 1000zł. Kawalerka to koszt 600 PLN minimum + opłaty + czynsz przekroczy 1000, a Ty chcesz w tej kwocie mieć 2pokojowe mieszkanie?
Abonament telefoniczny i bilety miesięczne chyba nie powinny budzić zastrzeżeń, podobnie jak jedzenie.
Wyposażenie domu, które budzi Twoje zastrzeżenia, a jak słusznie zauważył AdiJuve jest poprawne, jeśli nie zaniżone.
W to wchodzi wszystko, meble, sprzęty RTV/AGD, ewentualne naprawy.
Nie powiesz mi, że 2400 na rok to dużo. Mieszkanie trzeba od czasu do czasu pomalować, wymienić dywan bo się poplamił, kupić nowy mebel bo pies podrapał, przydała by się nowa lodówka, pralka też ledwo zipie. Aaa no i kran cieknie, trzeba wymienić. To na prawde jest oszczędne liczenie.
Wakacje jak słusznie zauważyłeś, można załapać się na 2 tyg allinclusive w Egipcie. Tylko że to jest 2 tygodnie w skali roku, bez żadnych weekendowych wypadów, tygodnia w zimie, majówki czy chociażby sylwestra. Można oszczędzić troche i pojechać nad morze bądź Mazury za 1500PLN i mieć pare groszy w rezerwie, bądź weekendowe wypady.
Chociaż akurat z tym też nie jest tak do końca, bo wczasy w Polsce do najtańszych nie należa i może się okazać że za granicą wyjdzie tak samo, lub taniej
Polonez w 1995 r to był samochód polskiej produkcji i sporo tańszy, a odpowiednik średniej półki aut zagranicznych. Kosztował mniej więcej 20 średnich miesięcznych wynagrodzeń. Teraz, za 20 średnich miesięcznych wynagrodzeń też kupisz nowe auto z salonu.
Zgadzam się, że poziom życia w jakimś stopniu na pewno się podnosi. Nie może jednak świadczyć o tym to że kiedyś ktoś jadł w barze mlecznym, a teraz w KFC, kiedyś miał poloneza, teraz civica, czy to że kiedyś latał w trampkach a teraz w adidasach.
Nie wiem, co mam napisać o raporcie BCG, z jednej strony chwali Polskę, z drugiej pokazuje gdzie należy sporo poprawić. W innym wklejonym przez Ciebie linku, autor w tytule zadaje pytanie
"Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle"
Poniekąd chciałem Ci to wyjaśnić właśnie przez dominante i mediane.
Połowa społeczeństwa zarabia poniżej 2200 netto. Ok 10% społeczeństwa pracuje za minimalną krajową. Z drugiej strony mamy od groma milionerów, bogaczy którzy tą średnią zawyżają dość mocno, oraz umacniającą się klasę powyżej średniej.
Moja opinia jest taka, że owszem rozwijamy się, ale najmocniej odczuwają ten rozwój ludzie, którzy zarobki mają powyżej mediany. Ta druga połowa społeczeństwa tego tak nie odczuwa, bo dla nich realna podwyżka zarobków to ta ustawowa związana z podniesieniem minimalnej krajowej. Jak się upomnisz o podwyżkę to często w odpowiedzi usłyszysz, że jak się nie podoba to się pakuj bo na Twoje miejsce 10 innych czeka...
i to wg mnie jest smutne.
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Jestem w miarę na bieżąco i w te 1800 to spokojnie zamykasz się we Wrocławiu z wszystkim, mając nowe mieszkanie na fajnym osiedlu.
Te 1000 złotych to kwota w małym mieście. Tyle, mniej więcej, wychodzą średnioroczne koszty dla mieszkania dla pary, niedużego, dwupokojowego. To kwota wzięta z rozmowy z ludźmi, którzy w takim mieszkają.
Po pierwsze koszt biletów miesięcznych uwzględnić należy w budżetach tylko tych, którzy mieszkają w dużych miastach (a tam mediana jest dużo wyższa). Ale dla pary, która zarabia te 2000 tysiące na głowę i nie chce oszczędzać na tym to szacunki są dobre.
Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia, ja jeszcze dotąd, od kiedy wynajmuje mieszkania, nie płaciłem średnio na miesiąc 200 złotych na sprzęty domowe i ich naprawy. Chyba, że zakładamy model pary, która co roku kupuje albo pralkę, albo lodówkę, albo telewizor, nie potrafi sama pomalować ściany i nie ma znajomego, który to zrobi za półdarmo. Do tego co chwilę plami dywan (zresztą z 4 mieszkań, które wynajmowałem, dywany lub wykładziny miało jedno...).
Serio chcesz mi powiedzieć, że to jest straszne życie, jak ktoś nie ma na wczasy latem, zimą, wypad na majówkę i wypad sylwestrowy?
Pytanie autora odnosi się do tego, o czym tu dyskutujemy. Dobrze jest faktycznie a źle w opinii Polaków. Tam zresztą jest napisane, że w wielu krajach mniej zamożnych zadowolenie z życia jest większe a w krajach bogatych często to odczucie jest mizerne. To kwestia mentalności, psychologiczna, socjologiczna a nie gospodarcza. My po prostu nie cieszymy się z tego, że żyje się nam coraz lepiej tylko narzekamy, że nie żyje się nam tak jak w Niemczech, we Francji czy w Anglii.
Cały czas podajesz argumenty na rzecz tego, że nie jesteśmy "państwem dobrobytu". Cudów nie ma. W 25 lat po transformacji z rujnującego gospodarkę systemu nie możemy być Szwecją albo Norwegią. Jak nic się nie zepsuje to poziom życia państw zachodnich osiągniemy za jakieś 15-20 lat. Mi chodzi o to by realnie popatrzeć na to, co się w Polsce dzieje. Nie twierdzę, nie jestem głupi ani naiwny, że w Polsce dzisiaj jest super. Ale jest coraz lepiej. Czy chciałbym by było wszystko szybciej, lepiej, sprawniej? Kto by nie chciał? Ale doceniam dobry kierunek, w którym zmierzamy. Doceniam też tempo, bo ono jest relatywnie wysokie. Korzyści są asymetryczne? Tak, są. Specyfika systemu. Alternatywą jest próba budowania komunizmu, a wiemy czym to się kończy. Nie chcesz dostrzec tej prawdy, że bez cudu sytuacja w Polsce nie zmieni się nagle na dużo lepszą. Nie przyjdzie nagle jakiś "dobry rząd" i nie sprawi, że będzie 14% wzrostu PKB anie 4%. Nie da się sprawić by nagle poziom życia w Polsce podniósł się asymetrycznie ale na korzyść tych dotychczas mniej zarabiających. Zresztą we wspominanym raporcie rozbieżności dochodowe u nas są ocenione dość pozytywnie. Ostatnia rzecz. Statystyki trzeba interpretować. Płaca minimalna w Warszawie to tyle co nic, a we wsi na Suwalszczyźnie to już coś. Ludzie nie żyją w próżni, dziedziczą mieszkania i dobra, etc.. Gdy czytam o konieczności "odbudowy Polski" albo o tym, że jesteśmy w ruinie to coś się we mnie gotuje.
Chciałbym żeby ludzie w moim wieku spojrzeli na swoich rodziców i ich Polskę a potem na siebie i pomyśleli ile się zmieniło w trakcie jednego pokolenia.
Te 1000 złotych to kwota w małym mieście. Tyle, mniej więcej, wychodzą średnioroczne koszty dla mieszkania dla pary, niedużego, dwupokojowego. To kwota wzięta z rozmowy z ludźmi, którzy w takim mieszkają.
Po pierwsze koszt biletów miesięcznych uwzględnić należy w budżetach tylko tych, którzy mieszkają w dużych miastach (a tam mediana jest dużo wyższa). Ale dla pary, która zarabia te 2000 tysiące na głowę i nie chce oszczędzać na tym to szacunki są dobre.
Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia, ja jeszcze dotąd, od kiedy wynajmuje mieszkania, nie płaciłem średnio na miesiąc 200 złotych na sprzęty domowe i ich naprawy. Chyba, że zakładamy model pary, która co roku kupuje albo pralkę, albo lodówkę, albo telewizor, nie potrafi sama pomalować ściany i nie ma znajomego, który to zrobi za półdarmo. Do tego co chwilę plami dywan (zresztą z 4 mieszkań, które wynajmowałem, dywany lub wykładziny miało jedno...).
Serio chcesz mi powiedzieć, że to jest straszne życie, jak ktoś nie ma na wczasy latem, zimą, wypad na majówkę i wypad sylwestrowy?
Pytanie autora odnosi się do tego, o czym tu dyskutujemy. Dobrze jest faktycznie a źle w opinii Polaków. Tam zresztą jest napisane, że w wielu krajach mniej zamożnych zadowolenie z życia jest większe a w krajach bogatych często to odczucie jest mizerne. To kwestia mentalności, psychologiczna, socjologiczna a nie gospodarcza. My po prostu nie cieszymy się z tego, że żyje się nam coraz lepiej tylko narzekamy, że nie żyje się nam tak jak w Niemczech, we Francji czy w Anglii.
Cały czas podajesz argumenty na rzecz tego, że nie jesteśmy "państwem dobrobytu". Cudów nie ma. W 25 lat po transformacji z rujnującego gospodarkę systemu nie możemy być Szwecją albo Norwegią. Jak nic się nie zepsuje to poziom życia państw zachodnich osiągniemy za jakieś 15-20 lat. Mi chodzi o to by realnie popatrzeć na to, co się w Polsce dzieje. Nie twierdzę, nie jestem głupi ani naiwny, że w Polsce dzisiaj jest super. Ale jest coraz lepiej. Czy chciałbym by było wszystko szybciej, lepiej, sprawniej? Kto by nie chciał? Ale doceniam dobry kierunek, w którym zmierzamy. Doceniam też tempo, bo ono jest relatywnie wysokie. Korzyści są asymetryczne? Tak, są. Specyfika systemu. Alternatywą jest próba budowania komunizmu, a wiemy czym to się kończy. Nie chcesz dostrzec tej prawdy, że bez cudu sytuacja w Polsce nie zmieni się nagle na dużo lepszą. Nie przyjdzie nagle jakiś "dobry rząd" i nie sprawi, że będzie 14% wzrostu PKB anie 4%. Nie da się sprawić by nagle poziom życia w Polsce podniósł się asymetrycznie ale na korzyść tych dotychczas mniej zarabiających. Zresztą we wspominanym raporcie rozbieżności dochodowe u nas są ocenione dość pozytywnie. Ostatnia rzecz. Statystyki trzeba interpretować. Płaca minimalna w Warszawie to tyle co nic, a we wsi na Suwalszczyźnie to już coś. Ludzie nie żyją w próżni, dziedziczą mieszkania i dobra, etc.. Gdy czytam o konieczności "odbudowy Polski" albo o tym, że jesteśmy w ruinie to coś się we mnie gotuje.
Chciałbym żeby ludzie w moim wieku spojrzeli na swoich rodziców i ich Polskę a potem na siebie i pomyśleli ile się zmieniło w trakcie jednego pokolenia.
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- gregor_g4
- Juventino

- Rejestracja: 14 października 2003
- Posty: 1140
- Rejestracja: 14 października 2003
Ty wiesz swoje, ja swoje - nie mam zamiaru się z Tobą przepychać.
Z ciekawości zajrzałem na otodom.pl
ceny wynajmu we Wrocławiu startują od 1000 PLN, za mieszkania o 30-40m2 powierzchni i zdecydowanie nie jest to nowe budownictwo.
a co do wydarzeń ze sceny politycznej, Ewa Kopacz drżącym głosem przeprasza wyborców PO, ministrów i nie chce komisji śledczej, a zwala winę na prokuraturę
która rzekomo jest winna tego ujawnienia/wycieku akt.
Kabaretu ciąg dalszy. Scena bliźniacza do tej z zeszłego roku, Donkowi się udało z tego wyjść bez szwanku, a nawet poprawić swoją pozycję. Ciekawe jak to dalej się potoczy.
Z ciekawości zajrzałem na otodom.pl
ceny wynajmu we Wrocławiu startują od 1000 PLN, za mieszkania o 30-40m2 powierzchni i zdecydowanie nie jest to nowe budownictwo.
a co do wydarzeń ze sceny politycznej, Ewa Kopacz drżącym głosem przeprasza wyborców PO, ministrów i nie chce komisji śledczej, a zwala winę na prokuraturę
Kabaretu ciąg dalszy. Scena bliźniacza do tej z zeszłego roku, Donkowi się udało z tego wyjść bez szwanku, a nawet poprawić swoją pozycję. Ciekawe jak to dalej się potoczy.

