Jak się można było spodziewać, rozmowa na temat usunięcia `niebezpiecznych` krzyży zamieniła się w spór na temat korzeni Europy. :lol:
Całą tą sprawę można spuentować tym, co napisał szanowny kolega madmo. Absurdalnym jest to, co proponuje warszawski ZDM. Skoro krzyże odwracają uwagę kierowców, to co można powiedzieć o bibordach reklamujących makdonaldy, burdele, centra handlowe itp. Usunięcie ich nie zmieni tragicznych statystyk na polskich drogach. O! Niech się lepiej zajmą łataniem dziur i budową autostrad. :>
Ciekawszy temat, który tutaj wypłynął to obecność symboli religijnych w takim miejscu jak szkoła. Ja akurat ani godła, ani krzyża w szkole nie miałem, co cieszy, aczkolwiek gdyby krzyż się miał pojawić na ścianach sal lekcyjnych, to nie miałbym nic przeciwko.
Pytanie tylko, jak umieszczanie symboli religijnych ma się do świeckości państwa. Skoro szkoła to świecka instytucja publiczna, to po co wieszać tam akrobatę na krzyżu? Jak ktoś jest wierzący, to chyba od modlenia się i od zadumy ma miejsca do tego wyznaczone, czyli kościoły. A tych w Polszy na pewno nie brakuje.

Czy w sądach mamy krzyże? Czy na posterunkach policji są krzyże? To po co, mają widnieć takowe w szkołach? Razić, to na pewno mnie to jakoś nie razi, ale trochę konsekwencji w neutralności światopoglądowej państwa powinno być.