LM 14/15 (FINAŁ): JUVENTUS 1-3 Barcelona
- pablo1503
- Juventino
- Rejestracja: 10 lipca 2010
- Posty: 3301
- Rejestracja: 10 lipca 2010
Nie jestem zadowolony, bo to troszkę niewłaściwe słowo w kontekście przegranego finału, ale mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony.
Przed meczem miałem niestety bardzo specyficzne myśli. Nie wierzyłem, że wygramy, ale wierzyłem, że napsujemy krwi Barcelonie i pokażemy się z dobrej strony. Oglądałem w tym sezonie bardzo dużo meczów Barcy i mniej więcej od spotkania z City grają nieziemski futbol. Tak naprawdę, to przed spotkaniem miałem narypane we łbie, że mogą Nas poniżyć i strzelić nawet 4 bramki. Nie pisałem tutaj tego, bo jeszcze dostałbym opieprz od 'tru ultrasuf', że nie wierzę w drużynę.
Nawet jeżeli zagralibyśmy niemalże na 100%, to niekoniecznie odnieślibyśmy sukces. Musiałaby Nam pomóc w tym Barcelona, która zagrałaby co najmniej przeciętnie, jak na swoje możliwości.
Nie ma się co oszukiwać, Nasi już niejednokrotnie pokazywali, że często spalają się w LM, mimo że to ich trzeci sezon z rzędu. Bałem się, że i tym razem nie podołają i już przegrają w szatni. Na szczęście chłopaki pokazali mi, że byłem w błędzie. Postawiliśmy się i napsuliśmy sporo krwi. Katalończycy od jakiegoś czasu miażdżą każdego, jak chcą, ale nie z Nami. Naprawdę jako nieliczni daliśmy radę.
Brawa dla Naszych!
Jakoś ta porażka nie boli mnie zbyt bardzo. Jasne, jest przykro, ale nie tak, jak bym się spodziewał. Może po prostu dlatego, że byłem realistą przed meczem i wiedziałem czego się spodziewać.
Przykro mi było natomiast, jak straciliśmy trzecią bramkę. Gigi nie zasłużył, żeby wyciągać piłkę z bramki 3 razy. Ta ostatnia akcja... no cóż, musieliśmy postawić wszystko na jedną kartkę.
PS. Tevez mi się nie podoba. Gdzie to jego zacięcie sprzed kilku miesięcy? Już od meczu z Monaco jakoś gra tak niewyraźnie. Brak motywacji? Powrót do Argentyny? Być może.
Przed meczem miałem niestety bardzo specyficzne myśli. Nie wierzyłem, że wygramy, ale wierzyłem, że napsujemy krwi Barcelonie i pokażemy się z dobrej strony. Oglądałem w tym sezonie bardzo dużo meczów Barcy i mniej więcej od spotkania z City grają nieziemski futbol. Tak naprawdę, to przed spotkaniem miałem narypane we łbie, że mogą Nas poniżyć i strzelić nawet 4 bramki. Nie pisałem tutaj tego, bo jeszcze dostałbym opieprz od 'tru ultrasuf', że nie wierzę w drużynę.

Nie ma się co oszukiwać, Nasi już niejednokrotnie pokazywali, że często spalają się w LM, mimo że to ich trzeci sezon z rzędu. Bałem się, że i tym razem nie podołają i już przegrają w szatni. Na szczęście chłopaki pokazali mi, że byłem w błędzie. Postawiliśmy się i napsuliśmy sporo krwi. Katalończycy od jakiegoś czasu miażdżą każdego, jak chcą, ale nie z Nami. Naprawdę jako nieliczni daliśmy radę.
Brawa dla Naszych!



Jakoś ta porażka nie boli mnie zbyt bardzo. Jasne, jest przykro, ale nie tak, jak bym się spodziewał. Może po prostu dlatego, że byłem realistą przed meczem i wiedziałem czego się spodziewać.
Przykro mi było natomiast, jak straciliśmy trzecią bramkę. Gigi nie zasłużył, żeby wyciągać piłkę z bramki 3 razy. Ta ostatnia akcja... no cóż, musieliśmy postawić wszystko na jedną kartkę.
PS. Tevez mi się nie podoba. Gdzie to jego zacięcie sprzed kilku miesięcy? Już od meczu z Monaco jakoś gra tak niewyraźnie. Brak motywacji? Powrót do Argentyny? Być może.

- lukasza310
- Juventino
- Rejestracja: 14 kwietnia 2012
- Posty: 32
- Rejestracja: 14 kwietnia 2012
Należy się cieszyć z tego co mamy. Równie dobrze mogła się powtórzyć sytuacja z poprzedniego roku, kiedy nie wyszliśmy z grupy lub sprzed dwóch gdy trafiliśmy na zwycięzce lm wcześniej i odpadliśmy.
W tym roku szczęście było po naszej stronie. Przegraliśmy dumnie finał z najprawdopodobnie najlepszą drużyna wszechczasów.
Pamiętajcie, że Juve się odradza i raczej słabsze nie bedzie.
W przyszłym roku znowu możemy zameldować się w finale.
Najważniejsze, żeby nie dać odejść zbyt wielu zawodnikom, bo możemy skonczyć jak Milan, Inter czy nawet BVB,
Trzeba się wzmocnić nie wysprzedać.
W tym roku szczęście było po naszej stronie. Przegraliśmy dumnie finał z najprawdopodobnie najlepszą drużyna wszechczasów.
Pamiętajcie, że Juve się odradza i raczej słabsze nie bedzie.
W przyszłym roku znowu możemy zameldować się w finale.
Najważniejsze, żeby nie dać odejść zbyt wielu zawodnikom, bo możemy skonczyć jak Milan, Inter czy nawet BVB,
Trzeba się wzmocnić nie wysprzedać.
- MCL
- Juventino
- Rejestracja: 08 marca 2010
- Posty: 400
- Rejestracja: 08 marca 2010
Porażka w takim stylu to nie porażka, to lekcja na przyszłość.
Chłopaki nie wyszli z kupą w gaciach, a dla wielu to był pierwszy mecz o tak prestiżowe miano. Bonucci, Lichsteiner, Pogba, Marchisio, Vidal, Morata. Grali na 120%, ale niestety, nie ustrzegli się błędów. Co Real wybaczył, Barca wydarła. Pierwszy gol ustawił nam spotkanie, no nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pomocnik zgubił wbiegającego Katalończyka. Nasz gol na 1-1 to wiara zespołu i wynik ryzyka, ale szybka kontra niedługo po nas zgubiła i praktycznie skończyła mecz.
Brawa dla chłopaków za walkę. Nikt nie odstawiał nogi. Każdy grał jak na gracza Juve przystało. Każdy wiedział kto nosił tę koszulkę przed nim.
Osobna kwestia to lalusie z Barcy, to umieranie przy każdym kontakcie, a następnie jak akcja leci to magiczne ozdrowienie. I sędziowie gwiżdzący każde pierdnięcie. Ale mniejsza z tym. Sędziowie nie pakują piłek do siatki. Po prostu nam brakło... czegoś więcej od nich. Może jeden klasowy pomocnik więcej. Może jeden napastnik światowej klasy więcej. Może kielon zatrzymałby jedną z dwójki decyzyjnych bramek zanim by ona padła.
Każdy dziś zostawił serce i płuca na boisku. Jestem dumny z chłopaków. Nie sądzę, że byliśmy gorsi. Zagrali jak równy z równym, świadomi swoich sił, swoich wad. Wyszli z podniesionym czołem i z podniesionym czołem zeszli z boiska. Każdy z nich. Zrobili więcej niż byli w stanie, ale i to nie wystarczyło. Oby to była lekcja na przyszłość, że każdy z nich może być jeszcze lepszy.
Widzimy się w nowym sezonie. Damy radę. Jesteśmy Juve do cholery, po potrójną koronę! Fino Alla Fine!
Chłopaki nie wyszli z kupą w gaciach, a dla wielu to był pierwszy mecz o tak prestiżowe miano. Bonucci, Lichsteiner, Pogba, Marchisio, Vidal, Morata. Grali na 120%, ale niestety, nie ustrzegli się błędów. Co Real wybaczył, Barca wydarła. Pierwszy gol ustawił nam spotkanie, no nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pomocnik zgubił wbiegającego Katalończyka. Nasz gol na 1-1 to wiara zespołu i wynik ryzyka, ale szybka kontra niedługo po nas zgubiła i praktycznie skończyła mecz.
Brawa dla chłopaków za walkę. Nikt nie odstawiał nogi. Każdy grał jak na gracza Juve przystało. Każdy wiedział kto nosił tę koszulkę przed nim.
Osobna kwestia to lalusie z Barcy, to umieranie przy każdym kontakcie, a następnie jak akcja leci to magiczne ozdrowienie. I sędziowie gwiżdzący każde pierdnięcie. Ale mniejsza z tym. Sędziowie nie pakują piłek do siatki. Po prostu nam brakło... czegoś więcej od nich. Może jeden klasowy pomocnik więcej. Może jeden napastnik światowej klasy więcej. Może kielon zatrzymałby jedną z dwójki decyzyjnych bramek zanim by ona padła.
Każdy dziś zostawił serce i płuca na boisku. Jestem dumny z chłopaków. Nie sądzę, że byliśmy gorsi. Zagrali jak równy z równym, świadomi swoich sił, swoich wad. Wyszli z podniesionym czołem i z podniesionym czołem zeszli z boiska. Każdy z nich. Zrobili więcej niż byli w stanie, ale i to nie wystarczyło. Oby to była lekcja na przyszłość, że każdy z nich może być jeszcze lepszy.
Widzimy się w nowym sezonie. Damy radę. Jesteśmy Juve do cholery, po potrójną koronę! Fino Alla Fine!
http://mclpl.blogspot.com <-- Opowiadania, recenzje i inne ciekawe teksty 

- Arbuzini
- Juventino
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
- Posty: 4332
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
Lord, weź nie przenoś życia klasztornego do tematu meczowego i samobiczuj się w samotności.
Jest mi po tym finale zwyczajnie smutno, nie takiego wyniku chciałem i nie takiego się spodziewałem. To nasz szósty przegrany mecz tej rangi, ale co z tego? Pytam w kontekście wczorajszego spotkania. Za inne może i powinniśmy się wstydzić, ale nie za ten. Drużyna za cel miała postawioną 1/8 LM, kibice oczekiwali 1/4, a tymczasem zameldowaliśmy się w finale i graliśmy naprawdę niewygodnie dla rewelacyjnej w tym sezonie Barcelony, mając najmniejszy potencjał marketingowy i finansowy ze wszystkich półfinalistów.
Zawiódł mnie trochę Tevez, ale jednocześnie zobaczyliśmy, że w kadrze mamy za mało o przynajmniej jednego ofensywnego wymiatacza. Oby transfer Dybali wypalił, bo czegoś takiego (przy zachowaniu obecnego stanu kadry) bardzo nam potrzeba.
Jest mi po tym finale zwyczajnie smutno, nie takiego wyniku chciałem i nie takiego się spodziewałem. To nasz szósty przegrany mecz tej rangi, ale co z tego? Pytam w kontekście wczorajszego spotkania. Za inne może i powinniśmy się wstydzić, ale nie za ten. Drużyna za cel miała postawioną 1/8 LM, kibice oczekiwali 1/4, a tymczasem zameldowaliśmy się w finale i graliśmy naprawdę niewygodnie dla rewelacyjnej w tym sezonie Barcelony, mając najmniejszy potencjał marketingowy i finansowy ze wszystkich półfinalistów.
Zawiódł mnie trochę Tevez, ale jednocześnie zobaczyliśmy, że w kadrze mamy za mało o przynajmniej jednego ofensywnego wymiatacza. Oby transfer Dybali wypalił, bo czegoś takiego (przy zachowaniu obecnego stanu kadry) bardzo nam potrzeba.
- Kiss
- Juventino
- Rejestracja: 09 marca 2004
- Posty: 294
- Rejestracja: 09 marca 2004
Ogladalem z paroma kibicami Barcy. W drugiej polowie byli totalnie obsrani drżąc o wynik. Generalnie nie zagraliśmy po Wlosku. Zbyt dużo niewykorzystanych sytuacji. No ale jak się ma Argentyczyka z Hiszpanem we "wloskim" ataku:D To, ze Barca 70% swoich sytuacji spieprzy było pewne, oni tak maja zawsze i z każdym. Czy to Juve, czy to Pampeluna.
Możemy być dumni. Mielismy odpaść z Borussia (wg bukow to szkopy były faworytem), mielismy na 100% zblaznic się z Realem, a walczyliśmy w finale z Barca do 97 minuty jak rowny z rownym. Z zespołu który wg Conte "jest za slaby by awansować z grupy LM" byliśmy 2 zespolem w Europie. Czy Barca zmielila nas tak jak Bayern? Nie. Bayern miał 1 sytuacje na 90min. JEDNA. Dostajac w dupe z 5-6 setek.
Problem polegal na tym, ze Barca od jakiegoś miesiąca wskoczyla na maskymalny swój poziom. Co jest dziwne i rzadko się zdarza w samej koncowce sezonu. My naszego maksa nie osiagnelismy. O co trudno mieć pretensje jak się gra w SerieA z ogorkami.
Dodam jedno. Nie chciałbym umniejszać zasług Barcelonie ale każdy ich przeciwnik miał problemy kadrowe (Ibra, Veratti, Silva, Luiz, Ribery, Robben, Chiellini) Barca grala zawsze w 1 składzie. Nawet jak Iniesta, Suarez ewidentnie zgłaszali dolegliwości. Wnioski? Naprawde Kielon nie mogl zagrac w meczu zycia z powodu "kontuzji lydki"? Naprawde w Barcelonie maja takie super zastrzyki?
Możemy być dumni. Mielismy odpaść z Borussia (wg bukow to szkopy były faworytem), mielismy na 100% zblaznic się z Realem, a walczyliśmy w finale z Barca do 97 minuty jak rowny z rownym. Z zespołu który wg Conte "jest za slaby by awansować z grupy LM" byliśmy 2 zespolem w Europie. Czy Barca zmielila nas tak jak Bayern? Nie. Bayern miał 1 sytuacje na 90min. JEDNA. Dostajac w dupe z 5-6 setek.
Problem polegal na tym, ze Barca od jakiegoś miesiąca wskoczyla na maskymalny swój poziom. Co jest dziwne i rzadko się zdarza w samej koncowce sezonu. My naszego maksa nie osiagnelismy. O co trudno mieć pretensje jak się gra w SerieA z ogorkami.
Dodam jedno. Nie chciałbym umniejszać zasług Barcelonie ale każdy ich przeciwnik miał problemy kadrowe (Ibra, Veratti, Silva, Luiz, Ribery, Robben, Chiellini) Barca grala zawsze w 1 składzie. Nawet jak Iniesta, Suarez ewidentnie zgłaszali dolegliwości. Wnioski? Naprawde Kielon nie mogl zagrac w meczu zycia z powodu "kontuzji lydki"? Naprawde w Barcelonie maja takie super zastrzyki?
- Marat87
- Juventino
- Rejestracja: 17 maja 2011
- Posty: 2102
- Rejestracja: 17 maja 2011
- Podziekował: 17 razy
- Otrzymał podziękowanie: 38 razy
Widzę, że znalazły się osoby, które wszystko przeliczają na suche statystyki, słupki rozpoznawalności marketingowej. Tak jakby kibicowanie tej czy tamtej drużynie było całkowicie obdarte z emocji.
U mnie Juventus awansował na jeden z ulubionych zespołów po wygranej z Ajaxem ( któremu kibicowałem rok wcześniej, w moim pierwszym finale LM jaki widziałem, a potem mocno jarałem się reprezentacją Holandii, opartą na tamtym pokoleniu z Davidsem, Seedorfem, Overmarsem i Kluivertem na czele ), później przyszły przegrane finały, które pamiętam o wiele bardziej niż te dwa poprzednie z Ajaxem, Później posucha, aż do 2003 roku, w miedzyczasie z powodu Overmarsa i Kluverta, byłem zafascynowany Barceloną, która również awansowała do mojej osobistej ekstraklasy ( oczywiście oprócz Holendrów lubiłem też innych graczy, by wspomnieć choćby Ronaldo, Rivaldo, a nawet Saviole ). Od tamtych zdarzeń Juventus został już tym jedynym ulubionym zespołem, w szczególności dzięki wyeliminowaniu Realu, którego nigdy nie cierpiałem. Trzeci z rzędu przegrany finał nic tu nie zmienił.
Po Calciopoli powinienem całkowicie odwrócić się od tej drużyny, ale znowu, był to kolejny zwrot w moim stosunku do Starej Damy. Zaraz po powrocie do Serie A zacząłem śledzić większość meczy, bo wcześniej to głównie LM ( i to też mecze pokazywane w tv ) i od święta Serie A, raczej w ligowych hitach. To właśnie ten moment zadecydował, ta chęć oglądania powrotu na szczyty ulubionego zespołu. Przecież przez te wszystkie lata było multum momentów, gdzie mogłem sobie odpuścić Juve i przejść np. na Barcelone za Rijkarda, bo miałem ku temu przesłanki.
I teraz ktoś będzie gadał o słupkach wzrostu popularności, bo przeciętny Peter czy Hans analizuje pół dnia statystyki, a nie kieruje się emocjami...
I skąd ta pewność, że akurat dzisiejsza wygrana zadecyduje o preferencjach kibicowskich Hansa i Zdzisia? Dlaczego nie poprzedni finał galaktycznego Realu? Dlaczego nie Bayern? A co jak pamięta ostatnią wygraną Barcelony i ew. dzisiejsza przegrana tego klubu nic nie zmieni, bo sam awans utwierdzi go, że warto wybrać własnie ten zespół? Zwłaszcza, że porywa go gra Messiego, a nie Vidala i Pogby?
Zespół Juventusu zrobił w tym sezonie coś ponad stan, dostatecznie podreperowali swój wizerunek na świecie. I tak zjedli więcej niż mogą strawić i nie ma co biadać, że mogli zeżreć jeszcze więcej. Mogli, ale dlaczego nie być dumnym, skoro zjedli dostatecznie dużo?
Dlatego też jestem dumny mimo porażki. Dumny, bo ten mecz wyglądał o wiele lepiej niż potyczka z Bayernem dwa lata temu, gdzie Juventus całkowicie nie podjął walki, nawet przez chwilę. Dumny, bo przed Bayernem wyeliminowali tylko Cetic, a w tym sezonie Real Madryt, a co za tym idzie, jest progres.
U mnie Juventus awansował na jeden z ulubionych zespołów po wygranej z Ajaxem ( któremu kibicowałem rok wcześniej, w moim pierwszym finale LM jaki widziałem, a potem mocno jarałem się reprezentacją Holandii, opartą na tamtym pokoleniu z Davidsem, Seedorfem, Overmarsem i Kluivertem na czele ), później przyszły przegrane finały, które pamiętam o wiele bardziej niż te dwa poprzednie z Ajaxem, Później posucha, aż do 2003 roku, w miedzyczasie z powodu Overmarsa i Kluverta, byłem zafascynowany Barceloną, która również awansowała do mojej osobistej ekstraklasy ( oczywiście oprócz Holendrów lubiłem też innych graczy, by wspomnieć choćby Ronaldo, Rivaldo, a nawet Saviole ). Od tamtych zdarzeń Juventus został już tym jedynym ulubionym zespołem, w szczególności dzięki wyeliminowaniu Realu, którego nigdy nie cierpiałem. Trzeci z rzędu przegrany finał nic tu nie zmienił.
Po Calciopoli powinienem całkowicie odwrócić się od tej drużyny, ale znowu, był to kolejny zwrot w moim stosunku do Starej Damy. Zaraz po powrocie do Serie A zacząłem śledzić większość meczy, bo wcześniej to głównie LM ( i to też mecze pokazywane w tv ) i od święta Serie A, raczej w ligowych hitach. To właśnie ten moment zadecydował, ta chęć oglądania powrotu na szczyty ulubionego zespołu. Przecież przez te wszystkie lata było multum momentów, gdzie mogłem sobie odpuścić Juve i przejść np. na Barcelone za Rijkarda, bo miałem ku temu przesłanki.
I teraz ktoś będzie gadał o słupkach wzrostu popularności, bo przeciętny Peter czy Hans analizuje pół dnia statystyki, a nie kieruje się emocjami...
I skąd ta pewność, że akurat dzisiejsza wygrana zadecyduje o preferencjach kibicowskich Hansa i Zdzisia? Dlaczego nie poprzedni finał galaktycznego Realu? Dlaczego nie Bayern? A co jak pamięta ostatnią wygraną Barcelony i ew. dzisiejsza przegrana tego klubu nic nie zmieni, bo sam awans utwierdzi go, że warto wybrać własnie ten zespół? Zwłaszcza, że porywa go gra Messiego, a nie Vidala i Pogby?
Zespół Juventusu zrobił w tym sezonie coś ponad stan, dostatecznie podreperowali swój wizerunek na świecie. I tak zjedli więcej niż mogą strawić i nie ma co biadać, że mogli zeżreć jeszcze więcej. Mogli, ale dlaczego nie być dumnym, skoro zjedli dostatecznie dużo?
Dlatego też jestem dumny mimo porażki. Dumny, bo ten mecz wyglądał o wiele lepiej niż potyczka z Bayernem dwa lata temu, gdzie Juventus całkowicie nie podjął walki, nawet przez chwilę. Dumny, bo przed Bayernem wyeliminowali tylko Cetic, a w tym sezonie Real Madryt, a co za tym idzie, jest progres.
A to już jest wierutna bzdura. Dla mnie to właśnie teraz Juventus po calciopoli jest najbliżej momentu, gdzie szanse na finał są realne. Co wcale nie znaczy, ze uda się to już za rok czy dwa, a nawet pięć ( taki Real swojego czasu nie mógł przejść 1/8, a mieli wtedy i ogromną rozpoznawalność na całym świecie i multum gotówki na największych piłkarzy ). Kasy co raz więcej, co raz lepsze perspektywy. Mądra polityka transferowa ( w końcu idą pokaźne kwoty na jednego zawodnika ). Na prawdę ta dzisiejsza wygrana sprawiłaby, że Juventus mógłby realnie celować w finał w najbliższych sezonach? Czy może te słupki rozpoznawalności magicznie to zmieniają? A brak wygranej zabiera możliwość realnego myślenia o triumfie w kolejnych latach? Piłkarz jeden z drugim nie przyjdzie, bo w 97 drużyna przegrała?LordJuve pisze:A tak zostajemy z jednym i brakiem - realnych - perspektyw na kolejnych finał LM w najbliższym czasie.
- marcinek
- Juventino
- Rejestracja: 04 sierpnia 2003
- Posty: 1067
- Rejestracja: 04 sierpnia 2003
- Otrzymał podziękowanie: 7 razy
Jestem dumny z tego zespołu, że dali z siebie wszystko! Oglądaliśmy razem z żoną, siostra, kuzynem i jego narzeczoną mecz, wszyscy przebrani w koszulki Juve, a nad nami wisiała flaga Juventusu. To była piękna chwila którą zapamiętam do końca życia.
Oglądałem zwycięstwo z Ajaxem, a potem Borussie, Real, Milan i Barcelonę cztery przegrane finały. Nie mam w sobie dużego smutku po tym finale, bo Nasi piłkarze naprawdę stanęli na wysokości zadania i zabrakło minimalnego szczęścia do bramki na 2-2 w wykonaniu Pereyry.
Wspaniały sezon za nami. Nie wierzyłem w Allegriego i teraz muszę człowieka przeprosić. Jest bardzo inteligentnym trenerem i umiejętnie wykorzystał podwaliny Conte. Brawo trenerze!
Wczoraj powiedziałem to co dziś przeczytałem w wywiadzie z Allegrim. Juventus musi wykorzystać ten impuls do pozostania minimum w 8-ce Europy. Marotta jest lisem jakich mało, musi wykorzystać to że teraz ambitni piłkarze będą do nas "walić drzwiami i oknami" może kupić dobrych graczy za niewielką cenę. Juventus trzeba zbudować tak silny, aby w przyszłym sezonie byliśmy również byliśmy topową drużyna w europie by Juventus na stałe wrócił tam gdzie jego miejsce.
Gratuluję Panowie WAM wszystkim za to że wybraliście jako dzieciaki "jedyną prawidłową" drużynę - Juventus:) przetrwaliśmy Serie B, Poulsenów i Amaurich, możemy być dumni z siebie że nie pozostawiliśmy nigdy Juventusu i nie pozostawimy! Nie mamy wielkich pieniędzy i Messiego, ale mamy serce do walki i niezrównaną determinację to są cechy które liczą się w życiu każdego z Nas i jestem pewien że dokonaliśmy dobrego wyboru.
Oglądałem zwycięstwo z Ajaxem, a potem Borussie, Real, Milan i Barcelonę cztery przegrane finały. Nie mam w sobie dużego smutku po tym finale, bo Nasi piłkarze naprawdę stanęli na wysokości zadania i zabrakło minimalnego szczęścia do bramki na 2-2 w wykonaniu Pereyry.
Wspaniały sezon za nami. Nie wierzyłem w Allegriego i teraz muszę człowieka przeprosić. Jest bardzo inteligentnym trenerem i umiejętnie wykorzystał podwaliny Conte. Brawo trenerze!
Wczoraj powiedziałem to co dziś przeczytałem w wywiadzie z Allegrim. Juventus musi wykorzystać ten impuls do pozostania minimum w 8-ce Europy. Marotta jest lisem jakich mało, musi wykorzystać to że teraz ambitni piłkarze będą do nas "walić drzwiami i oknami" może kupić dobrych graczy za niewielką cenę. Juventus trzeba zbudować tak silny, aby w przyszłym sezonie byliśmy również byliśmy topową drużyna w europie by Juventus na stałe wrócił tam gdzie jego miejsce.
Gratuluję Panowie WAM wszystkim za to że wybraliście jako dzieciaki "jedyną prawidłową" drużynę - Juventus:) przetrwaliśmy Serie B, Poulsenów i Amaurich, możemy być dumni z siebie że nie pozostawiliśmy nigdy Juventusu i nie pozostawimy! Nie mamy wielkich pieniędzy i Messiego, ale mamy serce do walki i niezrównaną determinację to są cechy które liczą się w życiu każdego z Nas i jestem pewien że dokonaliśmy dobrego wyboru.
Stefano Tacconi o pseudokibicach: "Szkoda, że czyjeś starania, by zrobić coś dla sportu są niszczone przez bandę idiotów..."
- PlanetJuve
- Juventino
- Rejestracja: 27 sierpnia 2006
- Posty: 1687
- Rejestracja: 27 sierpnia 2006
marcinek pisze:Jestem dumny z tego zespołu, że dali z siebie wszystko! Oglądaliśmy razem z żoną, siostra, kuzynem i jego narzeczoną mecz, wszyscy przebrani w koszulki Juve, a nad nami wisiała flaga Juventusu. To była piękna chwila którą zapamiętam do końca życia.
Oglądałem zwycięstwo z Ajaxem, a potem Borussie, Real, Milan i Barcelonę cztery przegrane finały. Nie mam w sobie dużego smutku po tym finale, bo Nasi piłkarze naprawdę stanęli na wysokości zadania i zabrakło minimalnego szczęścia do bramki na 2-2 w wykonaniu Pereyry.
Wspaniały sezon za nami. Nie wierzyłem w Allegriego i teraz muszę człowieka przeprosić. Jest bardzo inteligentnym trenerem i umiejętnie wykorzystał podwaliny Conte. Brawo trenerze!
Wczoraj powiedziałem to co dziś przeczytałem w wywiadzie z Allegrim. Juventus musi wykorzystać ten impuls do pozostania minimum w 8-ce Europy. Marotta jest lisem jakich mało, musi wykorzystać to że teraz ambitni piłkarze będą do nas "walić drzwiami i oknami" może kupić dobrych graczy za niewielką cenę. Juventus trzeba zbudować tak silny, aby w przyszłym sezonie byliśmy również byliśmy topową drużyna w europie by Juventus na stałe wrócił tam gdzie jego miejsce.
Gratuluję Panowie WAM wszystkim za to że wybraliście jako dzieciaki "jedyną prawidłową" drużynę - Juventus:) przetrwaliśmy Serie B, Poulsenów i Amaurich, możemy być dumni z siebie że nie pozostawiliśmy nigdy Juventusu i nie pozostawimy! Nie mamy wielkich pieniędzy i Messiego, ale mamy serce do walki i niezrównaną determinację to są cechy które liczą się w życiu każdego z Nas i jestem pewien że dokonaliśmy dobrego wyboru.



Po tym meczu jedno co mnie zaskoczyło to to, że mamy tak wspaniałych kibiców! Poza małymi wyjątkami.. 90 % z was utożsamia filozofię Juve, żyję nią i godnie reprezentuje nawet po przegranym finale

Jestem dymny, że mam zaszczyt kibicować właśnie JUVENTUSOWI i być częścią tych wszystkich wspaniałych ludzi.
- Karowiew
- Juventino
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
Były podziękowania dla chłopaków. Wielkie podziękowania należą się też duetowi Beppe-Fabio. Pamiętam, jak pomstowałem za te miliony na Martineza - to jest szczególnie zabawne z racji tego, że człowiek zachowuje się tak jakby sam swoją kasę stracił - ale Panowie wykonali robotę nieziemską. Vidal, Barzagli, Morata etc. etc., ale najbardziej za postawienie na Allegriego i odpuszczenie Antonio, który chciał z nich zrobić chłopców od transferowych posyłek.
***
Czarne proroctwa Lorda (szczególnie w temacie o mercato) za chwilę staną się tematem dnia. Ale ja na koniec o czym innym, dwa pytania do tych, którzy oglądali wczoraj mecz z komentarzem pana Szpakowskiego:
1) Czy Szpaku rzeczywiście powiedział, iż drużyna JUVENTUSU w tej edycji lm nie strzeliła "żadnej głowy bramką".
2) Pytanie drugie - i tutaj kieruję pytanie w szczególności do lekarzy lub znawców tematu medycyna - czy takie błędy mogą świadczyć o tym, iż delikwent może cierpieć na problem z pasożytami w mózgu?
***
Czarne proroctwa Lorda (szczególnie w temacie o mercato) za chwilę staną się tematem dnia. Ale ja na koniec o czym innym, dwa pytania do tych, którzy oglądali wczoraj mecz z komentarzem pana Szpakowskiego:
1) Czy Szpaku rzeczywiście powiedział, iż drużyna JUVENTUSU w tej edycji lm nie strzeliła "żadnej głowy bramką".
2) Pytanie drugie - i tutaj kieruję pytanie w szczególności do lekarzy lub znawców tematu medycyna - czy takie błędy mogą świadczyć o tym, iż delikwent może cierpieć na problem z pasożytami w mózgu?

"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- Morgesztern
- Juventino
- Rejestracja: 15 lipca 2014
- Posty: 442
- Rejestracja: 15 lipca 2014
@up: Rzeczywiście Szpaq tak mówił.
Ludzie, oczywiście, ta statystyka nie jest najlepsza, ale od razu mówić że Juve jest największym przegranym? Na pewno nie w tym sezonie LM.
Takiej szansy już pewnie długo długo nie będzie, ale popatrzcie, Juve z całkowicie nowym trenerem, ze skromnym budżetem, bez gwiazdy typu Suarez etc. było całkowicie wykreślone z ewentualnej gry w ćwierćfinale, ale doszło do finału.
Wczoraj wygrał lepszy.
Ludzie, oczywiście, ta statystyka nie jest najlepsza, ale od razu mówić że Juve jest największym przegranym? Na pewno nie w tym sezonie LM.
Takiej szansy już pewnie długo długo nie będzie, ale popatrzcie, Juve z całkowicie nowym trenerem, ze skromnym budżetem, bez gwiazdy typu Suarez etc. było całkowicie wykreślone z ewentualnej gry w ćwierćfinale, ale doszło do finału.
Wczoraj wygrał lepszy.

- mateo369
- Juventino
- Rejestracja: 18 lutego 2006
- Posty: 1659
- Rejestracja: 18 lutego 2006
DUMA mnie rozpiera. Łzy lecą same.
Porażka boli mimo że nie powinna, bo i nas w finale być nie powinno ale nasi pokazali, że Barca wcale nie jest zespołem nie do pokonania.
Porażka boli mimo że nie powinna, bo i nas w finale być nie powinno ale nasi pokazali, że Barca wcale nie jest zespołem nie do pokonania.
"Freddy believes if a fridge falls in front of you, it's your job to get out of its way. I believe it's the fridge's job to get out of mine." - Frank Underwood