Polityka
- Ouh_yeah
- Qualità Juventino

- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
- Posty: 5059
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
Makiavel, jak wiele ludzi popierających obecny stan rzeczy, woli po prostu złodziei i cwaniaczków od PiS, niedouczonych, niedomytych, odurzonych smoleńską mgłą. Makiavel woli ładne panie, które już mają "w szufladzie plany na uzdrowienie trzecioligowego hokeja w Polsce" niż jakieś brzydkie, stare babska od Kaczora. Woli wybitnego ekonomistę Marka Belkę, który będzie dodrukowywał pieniądze przed wyborami, żeby platforma miała większe szanse. Lepszy oszust niż niedouczony PiSuar. Swoje ukradnie, swoim rozda, ale grunt, że w Washington Post od czasu do czasu wspomną, jaki to wybitny ekonomista. Sikorski, prawdziwy mąż stanu, wielki fan twittera, pizzy, dorzynania watahy i robienia laski. Sienkiewicz, wielbiciel wiadomo czego wiadomo czego i kupy kamieni. Miał zrobić porządek z kibolami, a podeszli go kelnerzy. Ale taki jest obrotny, że sam rozwiązywał własną sprawę, żeby inni nie mieli za dużo na głowie. Jak np Sławek Nowak, zegarkowy fetyszysta, który zajmował się podatkami żony, a w międzyczasie naotwierał tyle dróg...
No i nasz kochany pan premier, który do pierwszych wyborów podchodził jako liberał zmniejszający podatki, ale jakoś po paru latach odkrył w sobie socjalistę, a obniżanie podatków okazało się tylko jego młodzieńczymi fantazjami. Facetowi bez prawa jazdy, który nastawiał w Polszy fotoradarów, premier pokazał że facet z prawkiem potrafi nastawiać trzy razy więcej.
Co do wykresów z kwejka, nie można zapominać o tym, jak fantastycznie funkcjonuje nasza gospodarka. Mamy wzrost +5%, czyli z 1300 niedługo nam podskoczy na 1400. Niemcy mają -5%, więc im spadnie z 5000 ojro na 4900. Niedługo będą przyjeżdżać do nas pracować. Przedsiębiorcy nazywają ten rząd czymś gorszym od mafii, bo się naczytali kwejka.
Tusk wprowadził normalność, bo to w Polsce jest już normalką, że wszystko śmierdzi amatorką i korupcją.
No i nasz kochany pan premier, który do pierwszych wyborów podchodził jako liberał zmniejszający podatki, ale jakoś po paru latach odkrył w sobie socjalistę, a obniżanie podatków okazało się tylko jego młodzieńczymi fantazjami. Facetowi bez prawa jazdy, który nastawiał w Polszy fotoradarów, premier pokazał że facet z prawkiem potrafi nastawiać trzy razy więcej.
Co do wykresów z kwejka, nie można zapominać o tym, jak fantastycznie funkcjonuje nasza gospodarka. Mamy wzrost +5%, czyli z 1300 niedługo nam podskoczy na 1400. Niemcy mają -5%, więc im spadnie z 5000 ojro na 4900. Niedługo będą przyjeżdżać do nas pracować. Przedsiębiorcy nazywają ten rząd czymś gorszym od mafii, bo się naczytali kwejka.
Tusk wprowadził normalność, bo to w Polsce jest już normalką, że wszystko śmierdzi amatorką i korupcją.
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Jeżeli porównujesz prezydenta Polski z przewodniczącym Rady Europejskiej to zacznijmy od tego, że prezydent w Polsce jest wybierany w wyborach powszechnych, dlatego ma bardzo silny mandat demokratyczny. Natomiast przewodniczący Rady Europejskiej (RE) jest wybierany przez członków RE. Prezydent Polski odpowiada przed narodem, przewodniczący RE odpowiada przed członkami RE (to tak a propos "demokracji" w UE, czy też "deficytu demokracji" jak mawiają eurokraci). Kadencja przewodniczącego RE trwa 2,5 roku i może, ale nie musi być przedłużona o kolejne 2,5 roku, więc Tusk przez pierwszą kadencję będzie musiał być bardzo grzeczny, żeby nikomu się nie narazić i nie zrobić niczego, co spowodowałoby, że jego kadencja nie zostanie przedłużona i żeby nie musiał zbyt szybko pożegnać się z tymi wszystkimi osobistymi przywilejami związnymi z jego pokazowym stanowiskiem.Makiavel pisze:Tusk będzie pełnił rolę, de facto, podobną do tej, którą ma prezydent w Polsce. Brak wyraźnej władzy formalnej, ale możliwość silnego oddziaływania nieformalnego. Owszem Niemcy są największą siłą UE, ale same Niemcy nic nie znaczą. Nawet boska Angela potrzebuje koalicjantów, Francuzów, Brytyjczyków, Włochów, Hiszpanów, POLAKÓW. Tusk jest od tego, by wypracowywać kompromisy dzięki którym głos UE będzie silnie słyszalny i doceniany.
Poza tym, nie zastanowiło Cię dlaczego wśród potencjalnych kandydatów na stanowisko przewodniczącego RE wymieniano premier Danii i byłych premierów Finlandii, Estonii i Łotwy, a nie było tam żadnego przedstawiciela dużego kraju jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania? Odpowiedź jest prosta, dopóki stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej będzie stanowiskiem czysto pokazowym żaden rasowy polityk z dużego kraju mający realną władzę w swojej ojczyźnie nie będzie się o nie starał. Tusk się skusił, bo jak to celnie ujął francuski "Le Monde" jest "premierem zużytym w swoim kraju".
Chcesz pogadać o gospodarce i perspektywach UE? Nasz klient, nasz pan. Oto dane historyczne i prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla USA, UE i Chin. Dokładnie jest to procentowy udział w globalnym PKB mierzonym według parytetu siły nabywczej (Gross domestic product based on purchasing-power-parity (PPP) share of world total):Makiavel pisze:Dla przypomnienia Unia Europejska to największy organizm gospodarczy na świecie, najwyższe PKB, najwyższy udział w handlu światowym. Rolą Tuska będzie przypomnienie światu, że mimo ostatnich perturbacji Unia się trzyma i ma się dobrze.

Źródła: 1, 2, 3
Jak widać musisz zaktualizować swoje wiadomości, bo UE nie jest już największą gospodarką świata i jak wskazują prognozy IMF jej udział w globalnym PKB będzie się zmniejszać, a o palmę pierszeństwa będą walczyć USA i Chiny. Wygląda to dość w zabawnie w kontekście różnych europejskich strategii jak np. Strategia Lizbońska, które są niczym plany X-letnie w Związku Sowieckim, czyli huczne zapowiedzi i mizerne efekty.
Obecna sytuacja w UE też nie jest wesoła. Gospodarki Niemiec i Włoch wchodzą w recesję, a we Francji trwa stagnacja. Rozumiem, że Twoim zdaniem teraz Donald Tusk ma uprawiać propagandę "zielonej wyspy" w Europie?
Czyli jak będziesz przechodził przez most i zobaczysz, że ktoś z niego skacze to z radością dołączysz, bo inni też tak robią? Długi mają to do siebie, że trzeba być w stanie je obsługiwać, czyli regularnie spłacać, a zdolność do obsługi zadłużenia zależy od perspektyw rozwojowych danego kraju i porównywanie nas z wyżej rozwinętymi krajami jest po prostu bezsensowne, bo sorry, ale USA czy Niemcami to my nie jesteśmy, nie mamy takiego klimatu.Makiavel pisze:Jeśli mówimy o zadłużaniu to może najpierw popatrzmy na zadłużenie innych krajów europejskich i głównych gospodarek świata a potem na Polskę.
Na "taśmach prawdy" minister Sienkiewicz negocjował z prezesem NBP ukrytą emisję pustego pieniądza w celu "podkręcenia" gospodarki przed wyborami, więc Ty mi tutaj o niechęci Tuska do Keynesa bajek nie opowiadajMakiavel pisze:Po wtóre, warto pamiętać, że rząd Tuska sprzeciwił się walce z kryzysem klasycznymi metodami keynesowskimi, co uchroniło nas od zwiększenia długu. Gdyby w tym czasie rządził PiS, który domagał się interwencjonizmu i pobudzania popytu po przez wydatki publiczne to mielibyśmy duuuuużo większe zadłużenie.
Po pierwsze, umowa to rzecz święta i żadna ze stron nie ma prawa zmieniać postanowień raz zawartej umowy bez zgody drugiej strony. Jeżeli operator komórkowy chciałby podnieść Ci abonament telefoniczny z powodu trudnej sytuacji firmy to nie może tego zrobić bez Twojej zgody. Emerytura jest formą umowy obywatela z państwem, w której państwo zobowiązuje się do wypłacania świadczeń obywatelowi, kiedy ten osiągnie wiek określony w chwili podpisania umowy. Podniesienie wieku emerytalnego jest złamaniem postanowień umowy. Państwo może podnieść ten wiek jedynie dla osób, które dopiero rozpoczną pracę postanawiając np. że ludzie, którzy zaczną pracować od 1 stycznia 2015 roku przejdą na emeryturę w wieku X lat, inaczej postępuje niemoralnie i wbrew zasadom współżycia społecznego. Wiesz jak się nazywa kogoś, kto nie dotrzymuje postanowień umowy? Oszustem.Makiavel pisze:Podniesienie wieku emerytalnego to w 100% uzasadniona i konieczna decyzja w obliczu wydłużającego się czasu życia i sytuacji demograficznej Polski. Od lat zmagamy się z tym, że u nas stosunek osób utrzymujących niepracujących do niepracujących (emerytów i rencistów) bliski jest 1 do 1. Pracowaliśmy zdecydowanie za
krótko zarówno w kategoriach ogólnych, jak i w stosunku do długości życia.
Po drugie, piszesz o sytuacji demograficznej Polski jakby rząd nie miał na nią żadnego wpływu. Wiesz, co to jest klin podatkowy i jak jego wielkość oddziałuje na finanse polskich rodzin? Jeżeli nie to sobie poczytaj, bo mi się już nie chce pisać: http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1102091.html. To najlepiej pokazuje jakim mitem jest polityka prorodzinna w Polsce, a rząd Platformy uparł się ten stan jeszcze pogorszyć.
Rekordowo drogich dróg i autostrad: http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1029951.html. Nawet audytorzy z UE zarzucili Polsce marnotrawstwo pieniędzy.Makiavel pisze:Tusk zostanie też zapamiętany jako pierwszy premier urzędujący tak długo, jako premier za którego rządów powstała rekordowa ilość autostrad i dróg ekspresowych.
Kraje członkowskie UE zgodziły się na unię energetyczną? Pierwsze słyszę. Ograniczyły się chyba jedynie do wysłuchania na zasadzie jednym uchem weszło, a drugim wyszło: "Nie będzie unii energetycznej na polskich warunkach".Makiavel pisze:Jako premier, który wprowadził Polskę do 1. ligi europejskiej, nasze inicjatywy (m.in. partnerstwo wschodnie czy unia energetyczna) są słyszalne i cenione.
"Bloomberg o Belce: najgorszy szef banku centralnego w Europie"Makiavel pisze:NBP ma za szefa wybitnego ekonomistę a nie pana Skrzypka, który najzwyczajniej na ekonomii się nie znał
Znany i ceniony przez kogo, oprócz wyborców Platformy? Konkrety proszę. Chociaż przyznaję, że Sikorski mówiący biegle po angielsku przebija pod tym względem Donalda Tuska.Makiavel pisze:resortem spraw zagranicznych kieruje człowiek znany, ceniony, biegle mówiący po angielsku, a nie pani Fotyga "hardkor negołszijejtor"
Do tego momentu traktowałem Cię poważnie, ale porównywanie CBA do NKWD na kilometr śmierdzi agitpropem Platformy. Człowieku, czy Ty w ogóle wiesz czym było NKWD i jakimi metodami się posługiowało? Masz o tym jakiekolwiek pojęcie?Makiavel pisze:Za rządów Tuska CBA przestało robić pokazówki i stosować metody zaczerpnięte od NKWD, w rządzie nie ma ludzi pokroju Leppera albo takich, co kwestionują teorię ewolucji Darwina.
Taśmy prawdy pokazały jakimi metodami posługuje się Platforma. Pamiętasz jak minister Sienkiewicz mówi o prywatnym przedsiębiorcy per "tłusty miś", któremu "trzeba pokazać jak bardzo można go okraść"? Jak po twórcę satyrycznej strony o prezydencie rankiem przychodzi policja? Jak skarbówka pod rządami Platformy gnębi małych i średnich przedsiębiorców?
Uważaj, bo ktoś Ci uwierzy. Powtarzasz wyświechtane slogany jakby żywcem zerżnięte z SMS-owych komunikatów dnia Platformy.Makiavel pisze:Ja Tuska nigdy nie kochałem i nie kocham. Nie jestem jego fanem ale denerwuje mnie bezmyślna i bezrefleksyjna moda na krytykowanie go argumentami zaczerpniętymi z grafiki na kwejku albo mantry oszołomów z PiS. Przez te 7 lat miał wpadki i błędy, złe decyzje i złe reformy. Ale prawda jest taka, że wybawi Polskę od IV RP i zrobił całkiem sporo pożytecznych rzeczy. Politycznie i ekonomicznie, uwzględniając warunki globalne w ostatnich latach, na pewno jego rządy przesunęły Polskę w dobrą stronę. Czy można było lepiej i szybciej? W teorii na pewno, w praktyce pewnie też, ale to gdybanie. Ja się bardziej boje tego, że my jeszcze za Tuskiem i jego rządem zapłaczemy
- pan Zambrotta
- Juventino

- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
od 5 minut jestem w szoku po przeczytaniu posta Makiavela. świat staje na głowie, jeżeli ktoś ma takie zdanie o platformie, a nie trolluje.
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
Prognozy MFW mogą się sprawdzić ale nie muszą. Nawet jeśli uznamy, że obecnie UE ma drugie miejsce w wielkości PKB to dalej pozostaje największym graczem w handlu międzynarodowym więc, jak by na to nie patrzeć, obok USA i Chin to największa potęga gospodarcza na świecie, a jej nie formalnym prezydentem jest Donald Tusk. Mandat Tuska pochodzi od ludzi, z którymi będzie współpracował co jest świetną rekomendacją pod względem możliwej sprawności funkcjonowania na urzędzie. W przeciwieństwie do Prezydenta RP jest to mandat silny siłą logiki a nie zasad demokracji. Komorowski wygrał wybory, ma silny mandat demokratyczny a lider największej partii opozycyjnej go bojkotuje, mając ten mandat w głębokim poważaniu.
Sytuacja gospodarcza w Europie nie jest wesoła, podobnie jak w USA a i chiński wzrost ma bardzo gliniane podstawy. Donald Tusk nie ma uprawiać propagandy tylko rozmawiać z partnerami w oparciu o realny potencjał. Ten potencjał wciąż wygląda tak, że to UE obok USA to centrum rozwiniętego gospodarczo świata i jakby na to nie patrzeć to obszar bogatszy od Chin na tyle, że jeszcze długo długo się to nie zmieni, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Tego nie da się zobaczyć w prognozach bo modele ekonometryczne i prognostyczne nie są w stanie uwzględnić czynników społecznych i politycznych, nie rozróżniają też przyczyn zjawisk, biorą pod uwagę tylko suche dane.
Rozumiem Vimes, że hobbystycznie interesujesz się ekonomią, ale to jednak za mało by żyć w przeświadczeniu, że się zjadło wszystkie rozumy. Pisząc o tym by popatrzeć na inne kraje chodziło mi o to by nie analizować sytuacji Polski w oderwaniu od realiów. Sam sobie strzelasz w stopę pisząc o "perspektywach rozwojowych". Nie ulega wątpliwości, że Polska będzie rozwijać się szybciej od Niemiec i wszystkich innych gospodarek wysokorozwiniętych zachodniego świata. Z prostego powodu, my mamy co nadrabiać. Natomiast zapewne chodziło Ci o to, że bogate kraje mogą pozwolić sobie na zadłużenie, bo dzięki akumulacji kapitału dziś są uważane za stabilne i wypłacalne. To racja. Rzecz w tym, że w przypadku Polski mówimy o dwukrotnie niższym stosunku długu do PKB niż w wielu wysokorozwiniętych państwach. To raz. Dwa, mówimy o sytuacji w której niedawno skończył się (a przynajmniej skończyła się jego pierwsza faza) globalny kryzys gospodarczy, czyli o czasie w którym wzrost zadłużenia jest zupełnie naturalny. Z braku argumentu wyjeżdżasz z taśmami, ale prawda jest taka, że decyzja rządu Tuska w czasie kryzysu była przeciwna zaleceniom keynesizmu (o ile w ogóle wiesz o czym mówię) i to uchroniło nas przed jeszcze większym zadłużeniem. Trzy, wbrew nazwie jaką nam już nadało OECD nie do końca jesteśmy państwem wysokorozwiniętym, nasza gospodarka ma wciąż jeszcze wiele cech charakterystycznych dla gospodarek rozwijających się: musimy wydawać pieniądze na budowanie infrastruktury różnego typu, potrzebujemy inwestycji i importu bardziej niż państwa wysokorozwinięte, więc to siłą rzeczy musi negatywnie wpływać na zadłużenie.
Teraz odnośnie do wieku emerytalnego. Zmiany tego wieku dokonał parlament w wyniku głosowania. Nie zrobiło tego jakieś bezosobowe Państwo, które jest jakimś odrębnym bytem. Dokonali tego ludzie, którzy posiadają mandat wyborczy. Społeczeństwo, więc także ludzie pracujący już od lat, delegowali uprawnienia do podejmowania takich decyzji na posłów i senatorów. Prawo do emerytury nabywa się w chwili ukończenia określonego wieku, nie zaś w chwili rozpoczęcia pracy. Złamaniem zasad byłoby zabranie emerytur ludziom, którzy mają 50 parę lat i nakazanie im powrotu do pracy by dopracowali do wieku wynikającego z nowych przepisów. Analogia do umowy z operatorem telefonii komórkowej totalnie nietrafiona. Nie wydaje mi się by ktokolwiek z pracujących podpisywał umowę z państwem, że będzie pracował do tego a tego roku życia i ani dnia dłużej. Natomiast z operatorem telefonii komórkowej podpisujesz umowę precyzującą Twoje opłaty. Swoją drogą wprowadzenie reformy, która pierwsze skutki miałaby za kilkadziesiąt lat (tak byłoby gdyby obowiązywała wyłącznie dla osób nowo podejmujących pracę) to czystej wody idiotyzm.
Polityka prorodzinna. Nie będę się o niej samej wypowiadał tylko zapytam: jak pogodzić prowadzenie aktywnej polityki prorodzinnej ze zmniejszaniem deficytu i długu, obniżaniem podatków i wspieraniem rozwoju gospodarczego? Trzeba się zdecydować za co nie lubimy Tuska: jak za długi to znaczy, że przyjmujemy opcję liberalną i państwo nie powinno mieszać się w sprawy takie jak rozmnażanie się obywateli. Jak za brak aktywnej polityki prorodzinnej to uznajemy, że powinniśmy być państwem socjalnym więc akceptujemy wysokie podatki i zadłużenie, bo z pustego i Salomon nie naleje. Nie zależnie od opcji kryzys demograficzny nie jest winą Tuska, bądźmy poważni. Owszem państwo nie zachęca do prokreacji, ale to nie jest główna przyczyna. A nie zależnie od przyczyn sytuacja jest taka, że podniesienie wieku emerytalnego było konieczne. Choćby dlatego, że kiedyś emeryt żył średnio do 70 a dziś ponad 80.
Nie napisałem, że za jego rządów wybudowaliśmy najtańsze czy najlepsze drogi. Wybudowaliśmy ich najwięcej. Z tym polemizuj.
Nie napisałem, że kraje UE się zgodziły na unię energetyczną, ale, że projekt taki został wysłuchany i zyskał poparcie/uznanie niektórych państw. Na początek to już coś.
Taki to był genialny Skrzypek. Naprawdę chcesz go porównywać z Belką? Wystarczy poczytać biografie obu panów.
Sikorski to choćby kolega ze studiów premiera W.Brytanii, zresztą studiując na Oxfordzie poznaje się wielu ludzi, których potem spotyka się na ścieżce kariery w dyplomacji. "Zaliczony do grona Top 100 Global Thinkers Roku 2012 przez magazyn “Foreign Policy”. Autor koncepcji partnerstwa wschodniego, którą teraz realizuje UE. Bardzo dobra prasa po wystąpieniu w Berlinie. World Press Photo tak na dokładkę. Więc trudno kwestionować to, że to postać znana w Europie i na świecie nawet zanim został naszym ministrem.
To porównanie CBA to transkrypcja słów niezawisłego sędziego, których użył na sali sądowej rozpatrując działania tej służby wobec doktora Garlickiego bodajże.
Mnie mało interesuje co mówią politycy w prywatnych rozmowach. Mnie interesują fakty. Fakty są takie, że za rządów PO nie było spraw takich jak Blidy, nie było aresztowań takich jak Garlickiego, nie było agentów Tomków którzy sami nakłaniali ludzi do przestępstw i to pod zamówienie polityków rządzących.
PS. Jak dobrze pamiętam to ta satyryczna strona była o zabiciu Komorowskiego, nie? Zresztą wypowiadałeś się w tonie legalisty, a w kodeksie mamy zapis ścigający obrazę prezydenta. Głupi, ale jest. Trudno to porównywać z sytuacją ścigania Huberta H. (czy jak on się tam zwał) albo wpadaniem do domu albo miejsca pracy spokojnych ludzi, których aresztowania wyglądały jak te, gdzie aresztują gangsterów.
Ja polityką interesuje się od kilkunastu lat. Wiedzę czerpie nie tylko z gazet ale z rzetelnej literatury naukowej. Ekonomistą jest zawodowym, specjalizacja to akurat ekonomia międzynarodowa. Więc naprawdę parę linków, które ktoś mi poda nie robią na mnie specjalnego wrażenia. Argumenty, które tu czytam widziałem już setki razy, są mało oryginalne. Jedyny plus to te dane z MFW, ja operuje na danych Eurostatu, OECD, WTO czy UNCTAD i faktycznie mogłem nie zapoznać się z danymi za rok 2013.
Sytuacja gospodarcza w Europie nie jest wesoła, podobnie jak w USA a i chiński wzrost ma bardzo gliniane podstawy. Donald Tusk nie ma uprawiać propagandy tylko rozmawiać z partnerami w oparciu o realny potencjał. Ten potencjał wciąż wygląda tak, że to UE obok USA to centrum rozwiniętego gospodarczo świata i jakby na to nie patrzeć to obszar bogatszy od Chin na tyle, że jeszcze długo długo się to nie zmieni, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Tego nie da się zobaczyć w prognozach bo modele ekonometryczne i prognostyczne nie są w stanie uwzględnić czynników społecznych i politycznych, nie rozróżniają też przyczyn zjawisk, biorą pod uwagę tylko suche dane.
Rozumiem Vimes, że hobbystycznie interesujesz się ekonomią, ale to jednak za mało by żyć w przeświadczeniu, że się zjadło wszystkie rozumy. Pisząc o tym by popatrzeć na inne kraje chodziło mi o to by nie analizować sytuacji Polski w oderwaniu od realiów. Sam sobie strzelasz w stopę pisząc o "perspektywach rozwojowych". Nie ulega wątpliwości, że Polska będzie rozwijać się szybciej od Niemiec i wszystkich innych gospodarek wysokorozwiniętych zachodniego świata. Z prostego powodu, my mamy co nadrabiać. Natomiast zapewne chodziło Ci o to, że bogate kraje mogą pozwolić sobie na zadłużenie, bo dzięki akumulacji kapitału dziś są uważane za stabilne i wypłacalne. To racja. Rzecz w tym, że w przypadku Polski mówimy o dwukrotnie niższym stosunku długu do PKB niż w wielu wysokorozwiniętych państwach. To raz. Dwa, mówimy o sytuacji w której niedawno skończył się (a przynajmniej skończyła się jego pierwsza faza) globalny kryzys gospodarczy, czyli o czasie w którym wzrost zadłużenia jest zupełnie naturalny. Z braku argumentu wyjeżdżasz z taśmami, ale prawda jest taka, że decyzja rządu Tuska w czasie kryzysu była przeciwna zaleceniom keynesizmu (o ile w ogóle wiesz o czym mówię) i to uchroniło nas przed jeszcze większym zadłużeniem. Trzy, wbrew nazwie jaką nam już nadało OECD nie do końca jesteśmy państwem wysokorozwiniętym, nasza gospodarka ma wciąż jeszcze wiele cech charakterystycznych dla gospodarek rozwijających się: musimy wydawać pieniądze na budowanie infrastruktury różnego typu, potrzebujemy inwestycji i importu bardziej niż państwa wysokorozwinięte, więc to siłą rzeczy musi negatywnie wpływać na zadłużenie.
Teraz odnośnie do wieku emerytalnego. Zmiany tego wieku dokonał parlament w wyniku głosowania. Nie zrobiło tego jakieś bezosobowe Państwo, które jest jakimś odrębnym bytem. Dokonali tego ludzie, którzy posiadają mandat wyborczy. Społeczeństwo, więc także ludzie pracujący już od lat, delegowali uprawnienia do podejmowania takich decyzji na posłów i senatorów. Prawo do emerytury nabywa się w chwili ukończenia określonego wieku, nie zaś w chwili rozpoczęcia pracy. Złamaniem zasad byłoby zabranie emerytur ludziom, którzy mają 50 parę lat i nakazanie im powrotu do pracy by dopracowali do wieku wynikającego z nowych przepisów. Analogia do umowy z operatorem telefonii komórkowej totalnie nietrafiona. Nie wydaje mi się by ktokolwiek z pracujących podpisywał umowę z państwem, że będzie pracował do tego a tego roku życia i ani dnia dłużej. Natomiast z operatorem telefonii komórkowej podpisujesz umowę precyzującą Twoje opłaty. Swoją drogą wprowadzenie reformy, która pierwsze skutki miałaby za kilkadziesiąt lat (tak byłoby gdyby obowiązywała wyłącznie dla osób nowo podejmujących pracę) to czystej wody idiotyzm.
Polityka prorodzinna. Nie będę się o niej samej wypowiadał tylko zapytam: jak pogodzić prowadzenie aktywnej polityki prorodzinnej ze zmniejszaniem deficytu i długu, obniżaniem podatków i wspieraniem rozwoju gospodarczego? Trzeba się zdecydować za co nie lubimy Tuska: jak za długi to znaczy, że przyjmujemy opcję liberalną i państwo nie powinno mieszać się w sprawy takie jak rozmnażanie się obywateli. Jak za brak aktywnej polityki prorodzinnej to uznajemy, że powinniśmy być państwem socjalnym więc akceptujemy wysokie podatki i zadłużenie, bo z pustego i Salomon nie naleje. Nie zależnie od opcji kryzys demograficzny nie jest winą Tuska, bądźmy poważni. Owszem państwo nie zachęca do prokreacji, ale to nie jest główna przyczyna. A nie zależnie od przyczyn sytuacja jest taka, że podniesienie wieku emerytalnego było konieczne. Choćby dlatego, że kiedyś emeryt żył średnio do 70 a dziś ponad 80.
Nie napisałem, że za jego rządów wybudowaliśmy najtańsze czy najlepsze drogi. Wybudowaliśmy ich najwięcej. Z tym polemizuj.
Nie napisałem, że kraje UE się zgodziły na unię energetyczną, ale, że projekt taki został wysłuchany i zyskał poparcie/uznanie niektórych państw. Na początek to już coś.
Taki to był genialny Skrzypek. Naprawdę chcesz go porównywać z Belką? Wystarczy poczytać biografie obu panów.
Sikorski to choćby kolega ze studiów premiera W.Brytanii, zresztą studiując na Oxfordzie poznaje się wielu ludzi, których potem spotyka się na ścieżce kariery w dyplomacji. "Zaliczony do grona Top 100 Global Thinkers Roku 2012 przez magazyn “Foreign Policy”. Autor koncepcji partnerstwa wschodniego, którą teraz realizuje UE. Bardzo dobra prasa po wystąpieniu w Berlinie. World Press Photo tak na dokładkę. Więc trudno kwestionować to, że to postać znana w Europie i na świecie nawet zanim został naszym ministrem.
To porównanie CBA to transkrypcja słów niezawisłego sędziego, których użył na sali sądowej rozpatrując działania tej służby wobec doktora Garlickiego bodajże.
Mnie mało interesuje co mówią politycy w prywatnych rozmowach. Mnie interesują fakty. Fakty są takie, że za rządów PO nie było spraw takich jak Blidy, nie było aresztowań takich jak Garlickiego, nie było agentów Tomków którzy sami nakłaniali ludzi do przestępstw i to pod zamówienie polityków rządzących.
PS. Jak dobrze pamiętam to ta satyryczna strona była o zabiciu Komorowskiego, nie? Zresztą wypowiadałeś się w tonie legalisty, a w kodeksie mamy zapis ścigający obrazę prezydenta. Głupi, ale jest. Trudno to porównywać z sytuacją ścigania Huberta H. (czy jak on się tam zwał) albo wpadaniem do domu albo miejsca pracy spokojnych ludzi, których aresztowania wyglądały jak te, gdzie aresztują gangsterów.
Ja polityką interesuje się od kilkunastu lat. Wiedzę czerpie nie tylko z gazet ale z rzetelnej literatury naukowej. Ekonomistą jest zawodowym, specjalizacja to akurat ekonomia międzynarodowa. Więc naprawdę parę linków, które ktoś mi poda nie robią na mnie specjalnego wrażenia. Argumenty, które tu czytam widziałem już setki razy, są mało oryginalne. Jedyny plus to te dane z MFW, ja operuje na danych Eurostatu, OECD, WTO czy UNCTAD i faktycznie mogłem nie zapoznać się z danymi za rok 2013.
- Smok-u
- Juventino

- Rejestracja: 31 maja 2008
- Posty: 1536
- Rejestracja: 31 maja 2008
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Biedna młodzież... Też miałem na studiach wielką Panią doktor, która mówiła, że Stalin był lepszy od Hitlera "bo nie miał obozów śmierci" i drugą od ekonomii, która pisała "opcy kapitał". Nie od dziś wiadomo, że komunistyczne gnidy siedzą na stołkach i dlatego tak wygląda to Nasza kształcenie (w większości). Piszesz takie pierdoły chłopie, że od razu widać iż codziennie do porannej kawy czytasz wyborczą i nawet nie jesteś w stanie samodzielnie pomyśleć nad tym, że Tusk wraz z wesołą ekipą rozkradł prawie wszystko i okradł prawie wszystkich. Jesteś już straconym przykładem, gościa który broni złodziei i aferzystów. Poczekaj, aż przestanie Ci płynąc pensja z publicznych pieniędzy zobaczymy co wtedy powiesz.Makiavel pisze:Zaczyna się niedługo rok akademicki, ja muszę pisać doktorat, artykuły i uczyć młodzież ekonomii, więc raczej nie będę się tu udzielał gorliwe. Z góry przepraszam moich polemistów za to.
- Lucas87
- Juventino

- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 1937
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
Drogi Makiavelu! Ja również - z tą różnicą, że z historii.Makiavel pisze:Zaczyna się niedługo rok akademicki, ja muszę pisać doktorat,
Sursum Corda i do dzieła :!: Z braterskim POzdrowieniem :!:
:naughty: Oj Panie Zambrotto, nie idź Pan, tą drogą. Musi Pan zostać wysłany, na integracyjne spotkanie, z doktorantami IH UŁ. Wtedy zmienisz Pan zdanie...Pan Zambrotta pisze:od 5 minut jestem w szoku po przeczytaniu posta Makiavela. świat staje na głowie, jeżeli ktoś ma takie zdanie o platformie, a nie trolluje.
Z ostatniej chwili: Minister Sienkiewicz, ogłasza pełen sukces, w walce z problemem tzw. "zielonych ludzików". I coooo? Zatkaooo kakaooo??
- Karowiew
- Juventino

- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
Chłopie, dostałeś oklep od Vimesa w tej dyskusji, ale brniesz dalej z tym swoim bełkotem, którego wisieńką na torcie jest tekst:

Ten doktorat to będzie niewątpliwie dzieło "silne siłą logiki"Makiavel pisze:W przeciwieństwie do Prezydenta RP jest to mandat silny siłą logiki a nie zasad demokracji
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- Railis
- Qualità Juventino

- Rejestracja: 01 lutego 2006
- Posty: 563
- Rejestracja: 01 lutego 2006
Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli do swoich argumentów musisz dopinać swój stopień naukowy, to masz bardzo słabe argumenty. Może na Twojej WSWK łykają wielką prawdę objawioną, ale w dyskusji "ja wiem lepiej bo jestem XXX" to za mało.
Ktoś kto pracuje w budżetówce, nie odczuje nigdy realnych efektów złych decyzji ekonomiczno-gospodarczych rządu, więc po co ma to rozumieć?
Generalnie odpowiadać nie trzeba, ponieważ Vimes zrobił to wyczerpująco. Odpowiedź Makiavela na post Vimesa to już zwyczajne konwulsje tekstowe.
Nadmienić chciałem tylko, że nie trzeba doktora ekonomii, aby wiedzieć, że naśladowanie decyzji państw wysoko rozwiniętych, nie będąc nim, to zła droga, a podejmować trzeba decyzje takie, jakie podjęły te kraje, jeszcze rozwiniętymi nie będąc. (przykład Korea Płd, panie ekonomisto) Co idiotyzmu uznawania autostrad jako sukces, to albo efekt krótkowzroczności, albo czystej głupoty, wystarczy zaznajomić się z cyrkami jakie odbywały się np. przy budowie odcinka A4, Kraków - Rzeszów.
Niemniej jednak osoby typu Makiavel, to typowy przykład człowieka, z którym się bardzo ciężko rozmawia, na co dowodem jest jego protekcjonalny ton, oraz łatwo zauważalna demagogia.
Ktoś kto pracuje w budżetówce, nie odczuje nigdy realnych efektów złych decyzji ekonomiczno-gospodarczych rządu, więc po co ma to rozumieć?
Generalnie odpowiadać nie trzeba, ponieważ Vimes zrobił to wyczerpująco. Odpowiedź Makiavela na post Vimesa to już zwyczajne konwulsje tekstowe.
Nadmienić chciałem tylko, że nie trzeba doktora ekonomii, aby wiedzieć, że naśladowanie decyzji państw wysoko rozwiniętych, nie będąc nim, to zła droga, a podejmować trzeba decyzje takie, jakie podjęły te kraje, jeszcze rozwiniętymi nie będąc. (przykład Korea Płd, panie ekonomisto) Co idiotyzmu uznawania autostrad jako sukces, to albo efekt krótkowzroczności, albo czystej głupoty, wystarczy zaznajomić się z cyrkami jakie odbywały się np. przy budowie odcinka A4, Kraków - Rzeszów.
Niemniej jednak osoby typu Makiavel, to typowy przykład człowieka, z którym się bardzo ciężko rozmawia, na co dowodem jest jego protekcjonalny ton, oraz łatwo zauważalna demagogia.
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Bardzo lubię, a wręcz uwielbiam, gdy forum swoją obecnością zaszczycają prawdziwi ludzie nauki, gotowi nieść kaganek oświaty takiemu zwyczajnemu chłopakowi ze wsi jak ja. Rodowód mój robotniczo-chłopski, nie inteligencki czy szalchecki, więc, jako że jestem człowiekiem prostym to tytuły naukowe zawsze robią na mnie wrażenie i potem mogę się pochwalić kolegom z ulicy (Tak mamy już brukowane ulice we wsi! Pewnie dzięki dotacjom z UE
.), że rozmawiałem z samym doktorem, co prawda in spe, ale to już jest coś, co wywołuje u nich niekłamaną zazdrość.
.
Inna kwestia to, że za potencjałem gospodarczym Europy, czy może lepiej to ujmując, w obronie tego potencjału nie stoi siła militarna zdolna przeciwstawić się ewentualnemu zagrożeniu agresją, które jak pokazują nam obecne czasy wciąż jest aktualne. Co innego, w przypadku USA i Chin. Europa bazuje na soft power. USA i Chiny oprócz tego mają jeszcze, można rzecz very, very hard power. Europa jest kolosem gospodarczym, ale karłem militarnym zależnym od USA.
Pogadajmy o tych emeryturach, będę niezmiernie wdzięczny jeżeli zechcesz poświęcić mi jeszcze trochę swojego cennego czasu i skorygujesz moje zapewne błędne wyobrażenia o otaczającej mnie rzeczywistości, które zaprezentuję poniżej.
płacili składki to nic nie dostaną. Wysokość wygranej na tej loterii będzie zależała od tego jak długo pożyje sobie jeszcze obywatel po osiągnięciu wieku emerytalnego, bo nie otrzyma swojej wygranej w formie jednorazowej wypłaty tylko na raty.
Zatem pytanie brzmi jak długo przeciętnie będą żyć zwycięzcy loterii, którzy dożyli wieku emerytalnego. Zaglądamy na stronę Eurostatu, z którym jesteś już zaznajomiony i sprawdzamy jak długo według prognoz pożyją obecni emeryci. Widzimy, że prognozowane dalsze przęciętnie trwanie życia osoby, która w 2012 roku miała 65 lat wynosi dla Polski 17,9 roku i na tle Europy plasuje nas poniżej średniej. Przy czym występuje istotna różnica pomiędzy kobietami i mężczyznami. Przeciętnia 65-letnia Polka pożyje jeszcze 19,9 roku, a przeciętny 65-letni Polak pożyje jeszcze tylko 15,4 roku. Prawdziwe jest twierdzenie, że ludzie, którzy dożyli wieku emerytalnego żyją dłużej. Przeciętny Polak, który w 1990 roku skończył 65 lat żył jeszcze 14,6 roku. Przeciętny Polak, który 65 lat skończył w 2012 roku pożyje jeszcze 17,9 roku. Jak widać czas życia na emeryturze w ciągu 22 lat dzielących 1990 i 2012 rok wydłużył się o 3,3 roku.
Podobny proces zaszedł w Niemczech. Przeciętny Niemiec, który w 1990 roku skończył 65 lat żył jeszcze 16,3 roku. Przeciętny Niemiec, który 65 lat skończył w 2012 roku pożyje jeszcze 19,8 roku. Jak widać czas życia na emeryturze w ciągu 22 lat dzielących 1990 i 2012 rok wydłużył się o 3,5 roku. Zgodnie z Twoim tokiem myślenia Niemcy powinni podnieść wiek emerytalny, bo również mają system repartycyjny oparty na obowiązkowym ubezpieczeniu, mającym charakter umowy międzypokoleniowej. Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi zdecydowali się na... obniżenie dotychczas obowiązującego wieku emerytalnego: "Niemcy obniżyły wiek emerytalny".
Zatem mam do Ciebie Szanowny Panie Doktorze in spe małą prośbę. Wyjaśnij mnie maluczkiemu hobbyście ekonomii jak to w ogóle możliwe? Jeżeli zechcesz poświęcić mi jeszcze odrobinę Twojego cennego czasu to powiedz mi dlaczego kompletnie rozmontowano reformę emerytalną rządu prof. Jerzego Buzka, który teraz jest europejskim mędrcem Platformy, ba, był nawet przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a wiadomo, że jak kogoś biorą do UE to musi być uczonym mężem stanu. Przecież reforma wprowadzona przez jego rząd miała nam zapewnieć gładkie przejście przez problemy stwarzane przez wrednych ludzi, którzy coraz dłużej żyją zamiast wspierać ZUS czynem i umierać przed terminem?
Zmęczyłem się już trochę tym pisaniem, ale póki mogę czerpać wielkimi haustami wiedzę z Twej nieskończonej krynicy mądrości nie ustanę w trudzie. Ruszajmy zatem dalej.

Zauważyłeś, żeby za czasów Tuska coś się obniżyło, bo chyba jest wręcz odwrotnie? Podatki również wzrosły. Zatem skoro rząd operuje na deficycie, rekordowo zwiększa dług publiczny i podwyższa podatki jak np. VAT to niech będzie konsekwentny i prowadzi również aktywną politykę prorodziną.
Poza tym, porównujesz naszą sytuację do państw Europy Zachodniej. Fajnie, a może by się tak porównać z bardziej adekwatną grupą, tak jak sugeruje Fundacja Obywatelskiego Rozwoju:

Cytuję: "Na tle państw strefy euro polski dług publiczny może wydawać się niski. Jednak w porównaniu do znajdujących się na podobnym poziomie rozwoju państw regionu, polski dług publiczny jest wysoki. Wyższy dług publiczny w relacji do PKB mają tylko Węgry, które w 2008 roku były zmuszone zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Komisji Europejskiej. Obecnie rosną obawy o sytuację Słowenii, której dług publiczny jest tylko nieznacznie mniejszy od polskiego".
.
Owszem zapis o ściaganiu za obrazę prezydenta jest w prawie, ale czy musi się tym zajmować ABW powołana chyba do ścigania groźniejszych przestępców niż internetowy żartowniś. Wystarczyłaby wizyta dzielnicowego czy wezwanie na komendę, aby formalnościom stało się zadość.
Hubert H. tylko skorzystał na zamieszaniu wokół swojej osoby, bo sam Tomasz Lis zaprosił go do swojego programu, żeby pokazać męczennika IV RP
.
Dobra więcej mi się już nie chce pisać. Właściwie to czuję że już chyba wyczerpałem tygodniowy limit pisania głupot w internecie. Zatem teraz Szanowny Panie Doktorze in spe bardzo Cię proszę, żebyś bezlitośnie wykazał wszystkie moje błędy i braki w rozumowaniu i wiedzy. Nie oszczędzaj mnie, nie lituj się, zniszcz mnie rzeczową krytyką. Chcę się poczuć mały i niedouczony. Niegodny dyskusji z wielkim intelektualistą.
Pewnie jak skończysz to przez tydzień albo i dłużej będę się wstydził cokolwiek napisać na forum, a być może nawet będę musiał zmienić nicka, więc gdybyś był jeszcze łaskaw zapewnić mi jakąś intelektualną ucztę na ten czas byłbym niezmiernie zobowiązany. Wspomniałeś, że piszesz artykuły, domyślam się, że nie do zwykłej prasy, tylko publikacje do naukowych journali, więc chętnie poczytam, żeby się czegoś nauczyć. Im mniej słów zrozumiem tym lepiej. Znajdę coś Twojego w zasobach JSTOR czy ProQuest, żeby obyło się bez chodzenia do biblioteki? Nie lubię tam chodzić, bo pełno tam mądrych ludzi i czuję się bardzo onieśmielony ich przenikliwymi spojrzeniami. Wiedzą, że tam nie pasuję. Każda wizyta kończy się depresją.
Aż się krępuję tak Pana Doktora in spe specjalizującego się w ekonomii międzynarodowej pytać, ale się ośmielę. Czy słyszał Pan o NAFTA? Bo to jednak chyba NAFTA jest największym graczem w handlu międzynarodowym według WTO: http://www.wto.org/english/res_e/statis ... hts1_e.pdf. Pan Doktor in spe po raz kolejny ma nieświeże wiadomości czy ja może czegoś nie rozumiem? Bo póki co UE nie jest państwem, więc w temacie handlu międzynarodowego należy porównywać ją z taki bytami jak bloki integracyjne, czyli właśnie NAFTA, ASEAN czy MERCOSUR. Bardzo proszę o wyjaśnienie jeżeli się mylę.Makiavel pisze:Prognozy MFW mogą się sprawdzić ale nie muszą. Nawet jeśli uznamy, że obecnie UE ma drugie miejsce w wielkości PKB to dalej pozostaje największym graczem w handlu międzynarodowym więc, jak by na to nie patrzeć, obok USA i Chin to największa potęga gospodarcza na świecie, a jej nie formalnym prezydentem jest Donald Tusk.
W takim razie Donald Tusk jest prezydentem wszystkich Europejczyków, czy tylko prezydentem wąskiego grona ludzi, którzy go wybrali? Jak wiadomo najsilniejszym mandatem demokratycznym cieszy się prezydent wybrany w wyborach bezpośrednich. Nieco mniejszym mandatem zostaje obdarzony prezydent wybrany pośrednio przez parlament tak jak to się odbywało w II RP. Donalda Tuska nie wybrali ani mieszkańcy Europy, ani posłowie do Parlamentu Europejskiego tylko wąskie grono członków Rady Europejskiej, więc mówienie o nim per "prezydent Europy", tym bardziej, że nie posiada żadnej władzy wykonawczej czy decyzyjnej wydaje mi się trochę zabawne.Makiavel pisze:Mandat Tuska pochodzi od ludzi, z którymi będzie współpracował co jest świetną rekomendacją pod względem możliwej sprawności funkcjonowania na urzędzie. W przeciwieństwie do Prezydenta RP jest to mandat silny siłą logiki a nie zasad demokracji. Komorowski wygrał wybory, ma silny mandat demokratyczny a lider największej partii opozycyjnej go bojkotuje, mając ten mandat w głębokim poważaniu.
Wypowiadasz się jak prawdziwy Europejczyk, czyli ilość słów jest odwrotnie proporcjonalna do treści wypowiedzi. Co tak dokładnie ma robić ten Tusk? Bo na moje oko to chcesz, żeby spotykał się z różnymi politykami i opowiadał im jaka wspaniała jest Europa, jaki ma realny potencjał i żeby nie zawracali sobie głowy prognozami i modelami ekonometrycznymi, bo Europa jest fajna i Chinom do niej daleko. Jak dla mnie to Ty go sobie wyobrażasz chyba jako PR-owca EuropyMakiavel pisze:Sytuacja gospodarcza w Europie nie jest wesoła, podobnie jak w USA a i chiński wzrost ma bardzo gliniane podstawy. Donald Tusk nie ma uprawiać propagandy tylko rozmawiać z partnerami w oparciu o realny potencjał. Ten potencjał wciąż wygląda tak, że to UE obok USA to centrum rozwiniętego gospodarczo świata i jakby na to nie patrzeć to obszar bogatszy od Chin na tyle, że jeszcze długo długo się to nie zmieni, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Tego nie da się zobaczyć w prognozach bo modele ekonometryczne i prognostyczne nie są w stanie uwzględnić czynników społecznych i politycznych, nie rozróżniają też przyczyn zjawisk, biorą pod uwagę tylko suche dane.
Inna kwestia to, że za potencjałem gospodarczym Europy, czy może lepiej to ujmując, w obronie tego potencjału nie stoi siła militarna zdolna przeciwstawić się ewentualnemu zagrożeniu agresją, które jak pokazują nam obecne czasy wciąż jest aktualne. Co innego, w przypadku USA i Chin. Europa bazuje na soft power. USA i Chiny oprócz tego mają jeszcze, można rzecz very, very hard power. Europa jest kolosem gospodarczym, ale karłem militarnym zależnym od USA.
Zbieram znaczki, hoduję rybki w akwarium i hobbystycznie zajmuję się ekonomią. Podoba mi się prezentowany w Twoich wypowiedziach determinizm, piszesz, że: "Nie ulega wątpliwości, że Polska będzie rozwijać się szybciej od Niemiec i wszystkich innych gospodarek wysokorozwiniętych zachodniego świata. Z prostego powodu, my mamy co nadrabiać". Czyli już sam powód, że mamy co nadrabiać spowoduje, że będziemy rozwijać się szybciej? A ja głupi myślałem, że na tempo rozwoju gospodarczego mnijeszy lub większy wpływ mają takie "błahostki" jak innowacyjna gospodarka, wzrost wydajności pracy, zakres wolności gospodarczej, dostęp do zasobów naturalnych, kapitał materialny i być może nawet ważniejszy od niego kapitał ludzki i inne takie "duperele", a tutaj dowiaduję się, że wystarczy tylko, że "mamy co nadrabiać". Nie powiem, brzmi pocieszająco w obliczu wypowiedzi ministra, że Polskie Inwestycje Rozwojowe to "Cha, de i kamieni kupa".Makiavel pisze:Rozumiem Vimes, że hobbystycznie interesujesz się ekonomią, ale to jednak za mało by żyć w przeświadczeniu, że się zjadło wszystkie rozumy. Pisząc o tym by popatrzeć na inne kraje chodziło mi o to by nie analizować sytuacji Polski w oderwaniu od realiów. Sam sobie strzelasz w stopę pisząc o "perspektywach rozwojowych". Nie ulega wątpliwości, że Polska będzie rozwijać się szybciej od Niemiec i wszystkich innych gospodarek wysokorozwiniętych zachodniego świata. Z prostego powodu, my mamy co nadrabiać. Natomiast zapewne chodziło Ci o to, że bogate kraje mogą pozwolić sobie na zadłużenie, bo dzięki akumulacji kapitału dziś są uważane za stabilne i wypłacalne. To racja. Rzecz w tym, że w przypadku Polski mówimy o dwukrotnie niższym stosunku długu do PKB niż w wielu wysokorozwiniętych państwach. To raz. Dwa, mówimy o sytuacji w której niedawno skończył się (a przynajmniej skończyła się jego pierwsza faza) globalny kryzys gospodarczy, czyli o czasie w którym wzrost zadłużenia jest zupełnie naturalny. Z braku argumentu wyjeżdżasz z taśmami, ale prawda jest taka, że decyzja rządu Tuska w czasie kryzysu była przeciwna zaleceniom keynesizmu (o ile w ogóle wiesz o czym mówię) i to uchroniło nas przed jeszcze większym zadłużeniem. Trzy, wbrew nazwie jaką nam już nadało OECD nie do końca jesteśmy państwem wysokorozwiniętym, nasza gospodarka ma wciąż jeszcze wiele cech charakterystycznych dla gospodarek rozwijających się: musimy wydawać pieniądze na budowanie
infrastruktury różnego typu, potrzebujemy inwestycji i importu bardziej niż państwa wysokorozwinięte, więc to siłą rzeczy musi negatywnie wpływać na zadłużenie.
W przypadkach wyjątkowych, a za taki uważam tak ważną zmianę jak podniesienie wieku emerytalnego, polskie prawo przewiduje możliwość oddania decyzji w ręce najwyższego suwerena w demokratycznym kraju, czyli narodu. Wolę narodu jednak zlekceważono. Podpierasz się tym, że politycy już mieli mandat do dokonania tej zmiany. W takim razie pokaż mi, w którym miejscu programu wyborczego Platformy Obywatelskiej była zapowiedź podniesienia wieku emerytalnego i demontażu obecnego systemu? Bo jeżeli jej nie było to jak wyborca mógł dokonać świadomej decyzji przy urnie wyborczej? To zbyt ważna sprawa, żeby pominąć ją milczeniem w programie wyborczym.Makiavel pisze:Teraz odnośnie do wieku emerytalnego. Zmiany tego wieku dokonał parlament w wyniku głosowania. Nie zrobiło tego jakieś bezosobowe Państwo, które jest jakimś odrębnym bytem. Dokonali tego ludzie, którzy posiadają mandat wyborczy. Społeczeństwo, więc także ludzie pracujący już od lat, delegowali uprawnienia do podejmowania takich decyzji na posłów i senatorów. Prawo do emerytury nabywa się w chwili ukończenia określonego wieku, nie zaś w chwili rozpoczęcia pracy. Złamaniem zasad byłoby zabranie emerytur ludziom, którzy mają 50 parę lat i nakazanie im powrotu do pracy by dopracowali do wieku wynikającego z nowych przepisów. Analogia do umowy z operatorem telefonii komórkowej totalnie nietrafiona. Nie wydaje mi się by ktokolwiek z pracujących podpisywał umowę z państwem, że będzie pracował do tego a tego roku życia i ani dnia dłużej. Natomiast z operatorem telefonii komórkowej podpisujesz umowę precyzującą Twoje opłaty. Swoją drogą wprowadzenie reformy, która pierwsze skutki miałaby za kilkadziesiąt lat (tak byłoby gdyby obowiązywała wyłącznie dla osób nowo podejmujących pracę) to czystej wody idiotyzm.
Pogadajmy o tych emeryturach, będę niezmiernie wdzięczny jeżeli zechcesz poświęcić mi jeszcze trochę swojego cennego czasu i skorygujesz moje zapewne błędne wyobrażenia o otaczającej mnie rzeczywistości, które zaprezentuję poniżej.
Emerytura jest swego rodzaju loterią, do udziału w której państwo zmusza każdego legalnie pracującego obywatela. Odprowadzając co miesiąc składki emerytalne obywatel kupuje sobie na raty los na taką loterię. Wygranymi będą ci, którzy dożyją wieku emerytalnego, a przegranymi, ci którzy umarli przed jego osiągnięciem, bo pomimo, żeMakiavel pisze:A nie zależnie od przyczyn sytuacja jest taka, że podniesienie wieku emerytalnego było konieczne. Choćby dlatego, że kiedyś emeryt żył średnio do 70 a dziś ponad 80.
płacili składki to nic nie dostaną. Wysokość wygranej na tej loterii będzie zależała od tego jak długo pożyje sobie jeszcze obywatel po osiągnięciu wieku emerytalnego, bo nie otrzyma swojej wygranej w formie jednorazowej wypłaty tylko na raty.
Zatem pytanie brzmi jak długo przeciętnie będą żyć zwycięzcy loterii, którzy dożyli wieku emerytalnego. Zaglądamy na stronę Eurostatu, z którym jesteś już zaznajomiony i sprawdzamy jak długo według prognoz pożyją obecni emeryci. Widzimy, że prognozowane dalsze przęciętnie trwanie życia osoby, która w 2012 roku miała 65 lat wynosi dla Polski 17,9 roku i na tle Europy plasuje nas poniżej średniej. Przy czym występuje istotna różnica pomiędzy kobietami i mężczyznami. Przeciętnia 65-letnia Polka pożyje jeszcze 19,9 roku, a przeciętny 65-letni Polak pożyje jeszcze tylko 15,4 roku. Prawdziwe jest twierdzenie, że ludzie, którzy dożyli wieku emerytalnego żyją dłużej. Przeciętny Polak, który w 1990 roku skończył 65 lat żył jeszcze 14,6 roku. Przeciętny Polak, który 65 lat skończył w 2012 roku pożyje jeszcze 17,9 roku. Jak widać czas życia na emeryturze w ciągu 22 lat dzielących 1990 i 2012 rok wydłużył się o 3,3 roku.
Podobny proces zaszedł w Niemczech. Przeciętny Niemiec, który w 1990 roku skończył 65 lat żył jeszcze 16,3 roku. Przeciętny Niemiec, który 65 lat skończył w 2012 roku pożyje jeszcze 19,8 roku. Jak widać czas życia na emeryturze w ciągu 22 lat dzielących 1990 i 2012 rok wydłużył się o 3,5 roku. Zgodnie z Twoim tokiem myślenia Niemcy powinni podnieść wiek emerytalny, bo również mają system repartycyjny oparty na obowiązkowym ubezpieczeniu, mającym charakter umowy międzypokoleniowej. Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi zdecydowali się na... obniżenie dotychczas obowiązującego wieku emerytalnego: "Niemcy obniżyły wiek emerytalny".
Zatem mam do Ciebie Szanowny Panie Doktorze in spe małą prośbę. Wyjaśnij mnie maluczkiemu hobbyście ekonomii jak to w ogóle możliwe? Jeżeli zechcesz poświęcić mi jeszcze odrobinę Twojego cennego czasu to powiedz mi dlaczego kompletnie rozmontowano reformę emerytalną rządu prof. Jerzego Buzka, który teraz jest europejskim mędrcem Platformy, ba, był nawet przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a wiadomo, że jak kogoś biorą do UE to musi być uczonym mężem stanu. Przecież reforma wprowadzona przez jego rząd miała nam zapewnieć gładkie przejście przez problemy stwarzane przez wrednych ludzi, którzy coraz dłużej żyją zamiast wspierać ZUS czynem i umierać przed terminem?
Zmęczyłem się już trochę tym pisaniem, ale póki mogę czerpać wielkimi haustami wiedzę z Twej nieskończonej krynicy mądrości nie ustanę w trudzie. Ruszajmy zatem dalej.
Zacznijmy może od faktów. Poniższy wykres ilustruje państwowy dług publiczny:Makiavel pisze:jak pogodzić prowadzenie aktywnej polityki prorodzinnej ze zmniejszaniem deficytu i długu, obniżaniem podatków i wspieraniem rozwoju gospodarczego? Trzeba się zdecydować za co nie lubimy Tuska: jak za długi to znaczy, że przyjmujemy opcję liberalną i państwo nie powinno mieszać się w sprawy takie jak rozmnażanie się obywateli. Jak za brak aktywnej polityki prorodzinnej to uznajemy, że powinniśmy być państwem socjalnym więc akceptujemy wysokie podatki i zadłużenie, bo z pustego i Salomon nie naleje.

Zauważyłeś, żeby za czasów Tuska coś się obniżyło, bo chyba jest wręcz odwrotnie? Podatki również wzrosły. Zatem skoro rząd operuje na deficycie, rekordowo zwiększa dług publiczny i podwyższa podatki jak np. VAT to niech będzie konsekwentny i prowadzi również aktywną politykę prorodziną.
Poza tym, porównujesz naszą sytuację do państw Europy Zachodniej. Fajnie, a może by się tak porównać z bardziej adekwatną grupą, tak jak sugeruje Fundacja Obywatelskiego Rozwoju:

Cytuję: "Na tle państw strefy euro polski dług publiczny może wydawać się niski. Jednak w porównaniu do znajdujących się na podobnym poziomie rozwoju państw regionu, polski dług publiczny jest wysoki. Wyższy dług publiczny w relacji do PKB mają tylko Węgry, które w 2008 roku były zmuszone zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Komisji Europejskiej. Obecnie rosną obawy o sytuację Słowenii, której dług publiczny jest tylko nieznacznie mniejszy od polskiego".
Czyli nieważne, że koszty budowy były rekordowo wielkie i nawet UE zarzuciła nam niegospodarność. Nieważne, że część z tych dróg trzeba było remontować krótko po oddaniu do użytkowania. Ważne, że powstały, bo żaden inny rząd i żaden inny premier nie potrafiłby wydać unijnych dotacji?Makiavel pisze:Nie napisałem, że za jego rządów wybudowaliśmy najtańsze czy najlepsze drogi. Wybudowaliśmy ich najwięcej. Z tym polemizuj.
Opowiem Ci historię, spotkałem fajną dziewczyną, więc postnowiłem ją gdzieś zaprosić. Powiedziała, że się zastanowi, ale do dzisiaj się nie odezwała. Zatem też mogę powiedzieć, że moja propozycja została wysłuchana i nieodrzucona. Na początek to już cośMakiavel pisze:Nie napisałem, że kraje UE się zgodziły na unię energetyczną, ale, że projekt taki został wysłuchany i zyskał poparcie/uznanie niektórych państw. Na początek to już coś.
Jeżeli jako argumentu używasz tendencyjnie zmontowanych fragmentów konferencji prasowej przygotowanych przez wielce obiektywnych dzienniakrzy z tvn, to ja równie dobrze mogę przytoczyć fragmenty wypowiedzi Belki, w których postawił pod znakiem zapytania ustawową niezależność banku centralnego, czym praktycznie zrujnował jego reputację za granicą, czego efektem był przytoczony wcześniej artykuł z Bloomberga. W bankowości wiarygodność to podstawa. Musisz na nią pracować latami, a stracić możesz w minutę.Makiavel pisze:Taki to był genialny Skrzypek. Naprawdę chcesz go porównywać z Belką? Wystarczy poczytać biografie obu panów.
Zawsze myślałem, że polityka międzynarodowa nie opiera się na przyjaźniach czy kontakatach personalnych ministrów spraw zagranicznych, że podmiotami są tutaj państwa bądź ich organizacje, a nie indywidualne osoby, że kluczowe znacznie mają interesy tych państw, a nie sympatie urzędników, że znacznie ministra spraw zagranicznych wynika z pozycji reprezentowanego przez niego kraju, a nie z jego medialnej rozpoznawalności. Pewnie się myliłem, dziękuję, że wyprowadziłeś mnie z błędu.Makiavel pisze:Sikorski to choćby kolega ze studiów premiera W.Brytanii, zresztą studiując na Oxfordzie poznaje się wielu ludzi, których potem spotyka się na ścieżce kariery w dyplomacji. "Zaliczony do grona Top 100 Global Thinkers Roku 2012 przez magazyn “Foreign Policy”. Autor koncepcji partnerstwa wschodniego, którą teraz realizuje UE. Bardzo dobra prasa po wystąpieniu w Berlinie. World Press Photo tak na dokładkę. Więc trudno kwestionować to, że to postać znana w Europie i na świecie nawet zanim został naszym ministrem.
Na stronie znajdowała się jakaś gierka, w której można było strzelać do podobizny prezydenta, więc nie wiem czy to można nazwać "stroną o zabiciu Komorowskiego".Makiavel pisze:PS. Jak dobrze pamiętam to ta satyryczna strona była o zabiciu Komorowskiego, nie? Zresztą wypowiadałeś się w tonie legalisty, a w kodeksie mamy zapis ścigający obrazę prezydenta. Głupi, ale jest. Trudno to porównywać z sytuacją ścigania Huberta H. (czy jak on się tam zwał) albo wpadaniem do domu albo miejsca pracy spokojnych ludzi, których aresztowania wyglądały jak te, gdzie aresztują gangsterów.
Owszem zapis o ściaganiu za obrazę prezydenta jest w prawie, ale czy musi się tym zajmować ABW powołana chyba do ścigania groźniejszych przestępców niż internetowy żartowniś. Wystarczyłaby wizyta dzielnicowego czy wezwanie na komendę, aby formalnościom stało się zadość.
Hubert H. tylko skorzystał na zamieszaniu wokół swojej osoby, bo sam Tomasz Lis zaprosił go do swojego programu, żeby pokazać męczennika IV RP
Dobra więcej mi się już nie chce pisać. Właściwie to czuję że już chyba wyczerpałem tygodniowy limit pisania głupot w internecie. Zatem teraz Szanowny Panie Doktorze in spe bardzo Cię proszę, żebyś bezlitośnie wykazał wszystkie moje błędy i braki w rozumowaniu i wiedzy. Nie oszczędzaj mnie, nie lituj się, zniszcz mnie rzeczową krytyką. Chcę się poczuć mały i niedouczony. Niegodny dyskusji z wielkim intelektualistą.
Pewnie jak skończysz to przez tydzień albo i dłużej będę się wstydził cokolwiek napisać na forum, a być może nawet będę musiał zmienić nicka, więc gdybyś był jeszcze łaskaw zapewnić mi jakąś intelektualną ucztę na ten czas byłbym niezmiernie zobowiązany. Wspomniałeś, że piszesz artykuły, domyślam się, że nie do zwykłej prasy, tylko publikacje do naukowych journali, więc chętnie poczytam, żeby się czegoś nauczyć. Im mniej słów zrozumiem tym lepiej. Znajdę coś Twojego w zasobach JSTOR czy ProQuest, żeby obyło się bez chodzenia do biblioteki? Nie lubię tam chodzić, bo pełno tam mądrych ludzi i czuję się bardzo onieśmielony ich przenikliwymi spojrzeniami. Wiedzą, że tam nie pasuję. Każda wizyta kończy się depresją.
- Makiavel
- Juventino

- Rejestracja: 26 lutego 2011
- Posty: 2824
- Rejestracja: 26 lutego 2011
To tak będzie bez końca...
W kwestii handlu: proponuje zaglądnąć do dalszej części dokumentu, którego link podesłałeś. Dokładnie na tym dokumencie bazuje. Otóż w dokumencie tym w zestawieniu nie występuje NAFTA, występuje zaś handel zewnętrzny UE. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, stopień zintegrowania w UE jest nieporównywalnie bardziej zaawansowany niż w NAFTA. Dziękuje. Dobranoc. Na tym bym mógł skończyć.
Ja rozumiem, że jesteś bardzo przywiązany do pięknych regułek z książek. Tak naprawdę władza prezydenta zależna jest od systemu i od osoby, która ją sprawuje. W USA mamy czysty system prezydencki i prezydenta, który wybierany jest w wyborach pośrednich, w Polsce mamy system semi-prezydencki na pograniczu parlamentarno-gabinetowego a czasem dążący do kanclerskiego a prezydenta wybieramy w wyborach bezpośrednich. Tak, jak mówiłem jego "silny mandat demokratyczny" nie ma znaczenia w obliczu tego, że bojkotuje go największa partia opozycyjna, więc może gadać ze swoimi kolegami z koalicji, ewentualnie małymi partyjkami. Powtórzę jeszcze raz, Tuska wybrali przywódcy państw europejskich, czyli ludzie, z którymi będzie bezpośrednio współpracował. Teraz pytanie, jak Ci się wydaje, lepszy posłuch ma człowiek, którego władzą obdarzyli współpracownicy czy ten, który dostał władzę od tłumu? Właśnie. Gdy UE zmieni się w państwo federacyjne to wtedy trzeba będzie uszanować demokracje i potrzebny będzie mandat demokratyczny. Tusk został urzędnikiem a to, że wybrali go współpracownicy jest realnie jego atutem, nie wadą
Rolą Tuska jest rozmowa z Chinami, Brazylią, Indiami, Rosją i USA na zasadach równoprawnych (Chiny i USA) oraz bogatszy partner z biedniejszymi (Rosja, Brazylia, Indie). Szczególnie dziś niektórym się wydaje, że w ewentualnej wojnie gospodarczej UE - Rosja siły są wyrównane, co jest totalną bzdurą. Tak samo negocjowanie i wcielanie w życie partnerstwa transatlantyckiego nie może być na zasadach takich, że UE będzie biednym krewnym a USA bogatym wujkiem dyktującym zasady. Prosta sprawa.
Owszem militarnie USA są niepodważalną potęgą. Ale radziłbym Ci przyjrzeć się zsumowanemu potencjałowi W.Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch i nagle okazuje się, że nawet bez USA to liczna, świetnie uzbrojona i wyszkolona, nowoczesna armia. Na razie jeszcze nie wspólna. Zresztą dyskusja abstrakcyjna, bo mamy NATO.
Widzisz, gdybyś znał się na ekonomii to bym nie musiał pisać Ci takich oczywistości, że państwa takie jak Polska, Czechy, Słowacja, Słowenia, Turcja, Chiny, Indie, Singapur, Brazylia, które weszły na ścieżkę wzrostu i mają za cel doganianie państw wysokorozwiniętych rozwijają się w długim okresie szybciej, z wielkiej mnogości przyczyn, m.in. dlatego, że łatwiej jest uzyskać 5% z PKB Polski niż Niemiec (oczywiście z zachowaniem proporcji do liczby ludności, żebyś nie napisał, że Chiny mają większe PKB niż Włochy a rozwijają się szybciej). Łatwiej jest poprawiać sytuacje ze złej na średnią i dobrą niż z bardzo dobrej na jeszcze lepszą. Czy to mówimy o wzroście PKB, czy poprawie innych wskaźników gospodarczych i społecznych, dla każdego zorientowanego jest oczywiste, że jeśli rząd nie popełni kardynalnych błędów to taki kraj, szczególnie mając takie możliwości jak Polska (choćby wsparcie finansowe UE) będzie rozwijał się szybciej niż bogate gospodarki. To nie przypadek, że cały dział ekonomii, który nazywa się "ekonomia rozwoju" skupiony jest na państwach słabo rozwiniętych gospodarczo a nie na wysokorozwiniętych. Naprawdę muszę Ci tłumaczyć, że w Polsce mamy tańszą siłę roboczą, potrzebujemy BIZ dlatego usilnie je ściągamy do siebie, naszą gospodarkę napędzają setki milionów płynące z UE, których nie dostają Niemcy, Belgowie, Holendrzy? Budujesz nowe drogi, lotniska, osiedla - kraj się rozwija, a nie budujesz ich przecież jak je już masz. Stajesz się centrum offshoringu, płynie do kasa, ludzie mają jej więcej, więcej wydają, gospodarka się nakręca. Nie zostajesz takim centrum jak jesteś bogatym krajem, bo to bogate kraje dokonują offshoringu. Itd.
W przypadkach niezwykle istotnych dla gospodarki, a za taki uważam kwestię długości pracy, decyzje muszą podejmować ludzie odpowiedzialni i mający specjalistyczną wiedzę. Równie ważne jak wiek emerytalny są np. podatki dochodowe czy podatek VAT i jeszcze parę innych spraw. Myślisz, że oddanie ludziom prawa do decydowania o wysokości podatków to doby pomysł? Myślisz, że w referendum na pytanie: "Czy chcesz pracować do x roku życia czy 2,5,7 lat dłużej?" ludzie powiedzą "jasne, chce pracować długo i ciężko"? Tak jak na pytanie: "Czy chcesz płacić PIT 5% czy 25%?" spodziewałbyś się licznych głosów za drugą opcją? Takie referendum byłoby bez sensu bo nie ma szans by większość społeczeństwa zrozumiała tak zawiłe sprawy jak finanse publiczne. Przeciętny obywatel chce pracować jak najkrócej, zarabiać jak najwięcej i płacić jak najniższe podatki, jednocześnie mając publiczną służbę zdrowia, państwową emeryturę, darmową edukację, etc.. Skromny procent pomyśli nad tym, że tak się nie da. Referendum w tak ważnych sprawach można by zrobić bo wyedukowaniu wszystkich uprawnionych do głosowania, tak by wiedzieli, że głosując na opcję a) konsekwencje są takie a takie, na opcje b) takie a takie. W kraju gdzie połowa ludzi nie rozumie wiadomości telewizyjnych - życzę powodzenia.
Wszystko się zgadza, żyjemy dłużej więc trzeba podnieść wiek emerytalny. Niemcy zrobili to już jakiś czas temu, teraz obniżają dla niektórych ludzi (45 lat płacenia składek). Niemcy są od nas dużo bogatsi, a i tak są za to krytykowani. Decyzja ta zaś nie ma uzasadnienia ekonomicznego, jest czysto polityczna. Socjaldemokracja tym walczy o poparcie (sami podnosili wiek do 67 niedawno). Tak czy siak większość obywateli dużo bogatszych od nas Niemców będzie pracować w perspektywie do 67 roku życia.
Rząd Buzka to AWS nie PO i to mieszanie tematów. Sam przytaczając dane statystyczne i pokazując, że wiesz na czym polega system emerytalny odpowiedziałeś sobie na pytanie czy podniesienie wieku było koniczne czy nie.
Teraz trochę logiki. Narzekasz na brak polityki prorodzinnej i na dług. Ja nie kwestionuje istnienia obydwóch problemów. Skoro bez aktywnej polityki prorodzinnej mamy dług wysoki to z taką polityką byłby jeszcze wyższy. Logiczne, nieprawdaż? Źle się czuje kolejne literki pisząc w obronie rządu, ale skoro już taka moja rola to ok. W Polsce mamy tyle wydatków a'la państwo opiekuńcze, że widocznie na politykę prorodzinną już nie starczyło. Oczywiście nie przeczę, że cierpimy na przerost biurokracji, nieefektywność, system socjalny jest dziurawy, etc.. Masa problemów, większość duuużo starsza niż rząd Tuska, na którym Polska się nie kończy, tak ja od niego się nie zaczęła.
W pierwotnej wiadomości napisałem, że Tusk zostanie zapamiętany, jako premier, który oddał do użytku, bla bla bla. I tak będzie zapamiętany. Tak, jak Gierek został zapamiętany (przez ludzi, co wtedy żyli) jako ten, co zrobił inwestycje i za którego w sklepach było więcej wszystkiego. Naprawdę warto trzymać się tego co mówi druga strona. Jak napiszę, że Wałęsa zostanie zapamiętany jako 1. niekomunistyczny prezydent RP to nie obali tego fakt, że był prezydentem beznadziejnym. Tak jak Kiszczak był 1. premierem w III RP, mimo, że nie sformułował rządu. Więc z racji tego, że nie napisałem, że Tusk zostanie zapamiętany jako ten, co zbudował tanie i super jakości autostrady, Twoje argumenty są chybione.
Widzisz, między polityką a randkowaniem jest sporo różnic. Ale podobieństw też. Wiele kobiet, przynajmniej tych wychowanych na damę prowadzi z zalotnikiem pewną grę i aby taką kobietę "zdobyć" trzeba czasu i starań. W polityce też to co ważne i cenne zdobywa się w długim procesie. Różnica jest taka, że polityka to znacznie więcej i znacznie bardziej pokręconych interesów. Nie ulega wątpliwości, że zgłoszenie projektu szeroko dyskutowanego, wobec którego jedni są za (Francja) inni przeciw (Włochy czy Niemcy) jest lepsze niż nie robienie niczego, a takie projekty zgłaszają ci, co mają coś do powiedzenia. Pomysł jeszcze nie umarł i zobaczymy co z niego wyniknie. Ale wykazujemy inicjatywę i nie siedzimy cicho.
Masz racje, wiarygodność to podstawa w tej branży. Wiarygodność Belki została zachwiana PRYWATNĄ rozmową, nielegalnie nagraną. Skrzypek nie miał żadnej wiarygodności od początku, bo nikt go nie znał. Co więcej, ekonomiści mieli poważne wątpliwości i kwestionowali nawet jego śladowe wykształcenie ekonomiczne. Generalnie to człowiek który skończył budownictwo czy coś takiego na politechnice. Belka to profesor ekonomii ze specjalizacją ściśle związaną z NBP, z doświadczeniem międzynarodowym, m.in. w MFW. Nie znam szanowanego i szanującego się ekonomisty (w tym wypadku ekonomista = ekspert), który na poważnie zestawiałby kompetencje Skrzypka i Belki w kierowaniu bankiem centralnym. To tak, jakbyś zestawił Lippiego i kogoś, kto skończył weekendowy kurs na trenera piłkarskiego organizowany przez jakąś tam szkółkę włoską czy hiszpańską, ale nie znaną, a w dodatku po sprawdzeniu okazałoby się, że ten ktoś nie figuruje w zestawieniu absolwentów.
Doszedłeś do sytuacji w której ironizujesz a temat ironizowania jest bardzo blisko rzeczywistości. Każdy dyplomata Ci to powie, że najważniejsze decyzje i dyskusje prowadzi się za kulisami, prywatnie, bez kamer i szumu. Jak cie znają i wiedzą kto ty jesteś, a już szczególnie jak jesteś kolegą to rozmawia się zupełnie inaczej. Oczywiście to nie jest różnica między zmianą twardego "tak" na "nie" albo "nie" na "tak". Ale to przechylenie szali, która drży, na naszą stronę. Obrazowo mówiąc tam gdzie dla Fotygi była ściana albo drzwi zamknięte, dla Sikorskiego, Rotfelda, śp. Skubiszewskiego, Bartoszewskiego, śp. Geremka były lekko uchylone drzwi, jakaś furtka by iść dalej. W sytuacji w której taka Fotyga już by spała w hotelowym pokoju taki Sikorski grałby w bilarda, popijał whisky i ugniatał kolegów do zmiękczenia niekorzystnego dla Polski stanowiska. Oczywiście dokładnych różnic i obrazów ci nie zarysuje, bo nie bywam na takich spotkaniach, ale tyle można się dowiedzieć i to wiedza dość powszechna.
Nie twierdzę, że posłanie tam ABW to nie była przesada, ale w czasach, gdy opis zrobienia bomby dostępny jest w internecie, broń można łatwo kupić i nie brakuje świrów istnieje szczątkowe, ale jednak, ryzyko, że autor takiego żartu będzie czubkiem uzbrojonym i niebezpiecznym. Jaki jest zaś sens zatrzymywania doktora Garlickiego przez całą grupę agentów CBA w kominiarkach albo wpadania Blidzie do domu o 6 rano? Warto też wspomnieć, że poprzedni rząd uzbrajał CBA, czyli Centralne Biuro Antykorupcyjne w... profesjonalne karabiny snajperskie.
Ja też mam już dość tej dyskusji bo jest jałowa. Pierwotnie chciałem zwrócić tylko uwagę na to, że wpisaliście się w bardzo modny ton bezmyślnego krytykowania Tuska, tak jakby ostatnie 7 lat było katastrofą. Zostałem adwokatem człowieka, którego prywatnie nie lubię. Mogę bronić Rostowskiego, Sikorskiego bo ich lubię i bardzo wysoko cenię. Tuskowi należy tylko oddać sprawiedliwość, że przy masie błędów zrobił też sporo dobrych rzeczy. Dowodem tego niech będzie choćby to, że zaczęto go winić w Polsce za wszystko: powódź, nieurodzaj, niż demograficzny, kryzys gospodarczy na świecie, zakodowanie MŚ w siatkówce, etc..
Możecie sobie tu dalej winić Tuska za całe zło świata, śmiać się z tego, że został przewodniczącym RE, możecie sobie żyć w dowolnie wybranym przeświadczeniu o tym co się dzieje w Europie i na świecie, ja najzwyczajniej nie mam czasu na tak rozległe polemiki. Szczególnie, że, pomimo mojego szacunku do waszego zdania, nie stanowi ono dla mnie żadnej wykładni. Ja mam pewną perspektywę patrzenia na tą dyskusje. Wchodzę na to forum i widzę, że przedmiotem polemiki są stwierdzenia, które nie budzą zastrzeżeń w artykułach naukowych czy na konferencjach. Cieszy mnie to, że Vimes potrafi przytoczyć argumenty wzięte z poważnych źródeł nie zaś z ton idiotyzmów, jakie można znaleźć w Internecie, ale to nie wystarczy. Trzeba je analizować z uwzględnieniem setek czynników, które trzeba znać i rozumieć.
Ja wiem, że Twoje wiadomości Vimes wyglądają ładniej od moich. Mi się nie chce szukać i wklejać artykułów czy statystyk. Mam lepsze miejsca do robienia tego i daje mi to więcej pożytku. Dzięki temu można ładnie manipulować. Bo fajnie wygląda wykres długu publicznego ale może wkleisz wykres wzrostu gospodarczego Polski i Estonii z ostatnich 6-7 lat. Rozumiem, że porównywanie się do Niemców jest błędem gdy ja to robię, nie jest błędem gdy robisz to Ty i to jeszcze w kwestii ściśle związanej z zamożnością danego kraju.
Zmąciłem Wasz spokój wybaczcie. Możecie uznać swój tryumf. Faktycznie zostałem przekonany do tego, że ostatnie 12 lat mojego życia zmarnowałem, nic nie wiem, nic nie rozumiem, jestem lemingiem przygniecionym waszą erudycją. Od dziś będę wiedział kogo słuchać, kogo cytować, od kogo się uczyć. Gratuluję.
W kwestii handlu: proponuje zaglądnąć do dalszej części dokumentu, którego link podesłałeś. Dokładnie na tym dokumencie bazuje. Otóż w dokumencie tym w zestawieniu nie występuje NAFTA, występuje zaś handel zewnętrzny UE. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, stopień zintegrowania w UE jest nieporównywalnie bardziej zaawansowany niż w NAFTA. Dziękuje. Dobranoc. Na tym bym mógł skończyć.
Ja rozumiem, że jesteś bardzo przywiązany do pięknych regułek z książek. Tak naprawdę władza prezydenta zależna jest od systemu i od osoby, która ją sprawuje. W USA mamy czysty system prezydencki i prezydenta, który wybierany jest w wyborach pośrednich, w Polsce mamy system semi-prezydencki na pograniczu parlamentarno-gabinetowego a czasem dążący do kanclerskiego a prezydenta wybieramy w wyborach bezpośrednich. Tak, jak mówiłem jego "silny mandat demokratyczny" nie ma znaczenia w obliczu tego, że bojkotuje go największa partia opozycyjna, więc może gadać ze swoimi kolegami z koalicji, ewentualnie małymi partyjkami. Powtórzę jeszcze raz, Tuska wybrali przywódcy państw europejskich, czyli ludzie, z którymi będzie bezpośrednio współpracował. Teraz pytanie, jak Ci się wydaje, lepszy posłuch ma człowiek, którego władzą obdarzyli współpracownicy czy ten, który dostał władzę od tłumu? Właśnie. Gdy UE zmieni się w państwo federacyjne to wtedy trzeba będzie uszanować demokracje i potrzebny będzie mandat demokratyczny. Tusk został urzędnikiem a to, że wybrali go współpracownicy jest realnie jego atutem, nie wadą
Rolą Tuska jest rozmowa z Chinami, Brazylią, Indiami, Rosją i USA na zasadach równoprawnych (Chiny i USA) oraz bogatszy partner z biedniejszymi (Rosja, Brazylia, Indie). Szczególnie dziś niektórym się wydaje, że w ewentualnej wojnie gospodarczej UE - Rosja siły są wyrównane, co jest totalną bzdurą. Tak samo negocjowanie i wcielanie w życie partnerstwa transatlantyckiego nie może być na zasadach takich, że UE będzie biednym krewnym a USA bogatym wujkiem dyktującym zasady. Prosta sprawa.
Owszem militarnie USA są niepodważalną potęgą. Ale radziłbym Ci przyjrzeć się zsumowanemu potencjałowi W.Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch i nagle okazuje się, że nawet bez USA to liczna, świetnie uzbrojona i wyszkolona, nowoczesna armia. Na razie jeszcze nie wspólna. Zresztą dyskusja abstrakcyjna, bo mamy NATO.
Widzisz, gdybyś znał się na ekonomii to bym nie musiał pisać Ci takich oczywistości, że państwa takie jak Polska, Czechy, Słowacja, Słowenia, Turcja, Chiny, Indie, Singapur, Brazylia, które weszły na ścieżkę wzrostu i mają za cel doganianie państw wysokorozwiniętych rozwijają się w długim okresie szybciej, z wielkiej mnogości przyczyn, m.in. dlatego, że łatwiej jest uzyskać 5% z PKB Polski niż Niemiec (oczywiście z zachowaniem proporcji do liczby ludności, żebyś nie napisał, że Chiny mają większe PKB niż Włochy a rozwijają się szybciej). Łatwiej jest poprawiać sytuacje ze złej na średnią i dobrą niż z bardzo dobrej na jeszcze lepszą. Czy to mówimy o wzroście PKB, czy poprawie innych wskaźników gospodarczych i społecznych, dla każdego zorientowanego jest oczywiste, że jeśli rząd nie popełni kardynalnych błędów to taki kraj, szczególnie mając takie możliwości jak Polska (choćby wsparcie finansowe UE) będzie rozwijał się szybciej niż bogate gospodarki. To nie przypadek, że cały dział ekonomii, który nazywa się "ekonomia rozwoju" skupiony jest na państwach słabo rozwiniętych gospodarczo a nie na wysokorozwiniętych. Naprawdę muszę Ci tłumaczyć, że w Polsce mamy tańszą siłę roboczą, potrzebujemy BIZ dlatego usilnie je ściągamy do siebie, naszą gospodarkę napędzają setki milionów płynące z UE, których nie dostają Niemcy, Belgowie, Holendrzy? Budujesz nowe drogi, lotniska, osiedla - kraj się rozwija, a nie budujesz ich przecież jak je już masz. Stajesz się centrum offshoringu, płynie do kasa, ludzie mają jej więcej, więcej wydają, gospodarka się nakręca. Nie zostajesz takim centrum jak jesteś bogatym krajem, bo to bogate kraje dokonują offshoringu. Itd.
W przypadkach niezwykle istotnych dla gospodarki, a za taki uważam kwestię długości pracy, decyzje muszą podejmować ludzie odpowiedzialni i mający specjalistyczną wiedzę. Równie ważne jak wiek emerytalny są np. podatki dochodowe czy podatek VAT i jeszcze parę innych spraw. Myślisz, że oddanie ludziom prawa do decydowania o wysokości podatków to doby pomysł? Myślisz, że w referendum na pytanie: "Czy chcesz pracować do x roku życia czy 2,5,7 lat dłużej?" ludzie powiedzą "jasne, chce pracować długo i ciężko"? Tak jak na pytanie: "Czy chcesz płacić PIT 5% czy 25%?" spodziewałbyś się licznych głosów za drugą opcją? Takie referendum byłoby bez sensu bo nie ma szans by większość społeczeństwa zrozumiała tak zawiłe sprawy jak finanse publiczne. Przeciętny obywatel chce pracować jak najkrócej, zarabiać jak najwięcej i płacić jak najniższe podatki, jednocześnie mając publiczną służbę zdrowia, państwową emeryturę, darmową edukację, etc.. Skromny procent pomyśli nad tym, że tak się nie da. Referendum w tak ważnych sprawach można by zrobić bo wyedukowaniu wszystkich uprawnionych do głosowania, tak by wiedzieli, że głosując na opcję a) konsekwencje są takie a takie, na opcje b) takie a takie. W kraju gdzie połowa ludzi nie rozumie wiadomości telewizyjnych - życzę powodzenia.
Wszystko się zgadza, żyjemy dłużej więc trzeba podnieść wiek emerytalny. Niemcy zrobili to już jakiś czas temu, teraz obniżają dla niektórych ludzi (45 lat płacenia składek). Niemcy są od nas dużo bogatsi, a i tak są za to krytykowani. Decyzja ta zaś nie ma uzasadnienia ekonomicznego, jest czysto polityczna. Socjaldemokracja tym walczy o poparcie (sami podnosili wiek do 67 niedawno). Tak czy siak większość obywateli dużo bogatszych od nas Niemców będzie pracować w perspektywie do 67 roku życia.
Rząd Buzka to AWS nie PO i to mieszanie tematów. Sam przytaczając dane statystyczne i pokazując, że wiesz na czym polega system emerytalny odpowiedziałeś sobie na pytanie czy podniesienie wieku było koniczne czy nie.
Teraz trochę logiki. Narzekasz na brak polityki prorodzinnej i na dług. Ja nie kwestionuje istnienia obydwóch problemów. Skoro bez aktywnej polityki prorodzinnej mamy dług wysoki to z taką polityką byłby jeszcze wyższy. Logiczne, nieprawdaż? Źle się czuje kolejne literki pisząc w obronie rządu, ale skoro już taka moja rola to ok. W Polsce mamy tyle wydatków a'la państwo opiekuńcze, że widocznie na politykę prorodzinną już nie starczyło. Oczywiście nie przeczę, że cierpimy na przerost biurokracji, nieefektywność, system socjalny jest dziurawy, etc.. Masa problemów, większość duuużo starsza niż rząd Tuska, na którym Polska się nie kończy, tak ja od niego się nie zaczęła.
W pierwotnej wiadomości napisałem, że Tusk zostanie zapamiętany, jako premier, który oddał do użytku, bla bla bla. I tak będzie zapamiętany. Tak, jak Gierek został zapamiętany (przez ludzi, co wtedy żyli) jako ten, co zrobił inwestycje i za którego w sklepach było więcej wszystkiego. Naprawdę warto trzymać się tego co mówi druga strona. Jak napiszę, że Wałęsa zostanie zapamiętany jako 1. niekomunistyczny prezydent RP to nie obali tego fakt, że był prezydentem beznadziejnym. Tak jak Kiszczak był 1. premierem w III RP, mimo, że nie sformułował rządu. Więc z racji tego, że nie napisałem, że Tusk zostanie zapamiętany jako ten, co zbudował tanie i super jakości autostrady, Twoje argumenty są chybione.
Widzisz, między polityką a randkowaniem jest sporo różnic. Ale podobieństw też. Wiele kobiet, przynajmniej tych wychowanych na damę prowadzi z zalotnikiem pewną grę i aby taką kobietę "zdobyć" trzeba czasu i starań. W polityce też to co ważne i cenne zdobywa się w długim procesie. Różnica jest taka, że polityka to znacznie więcej i znacznie bardziej pokręconych interesów. Nie ulega wątpliwości, że zgłoszenie projektu szeroko dyskutowanego, wobec którego jedni są za (Francja) inni przeciw (Włochy czy Niemcy) jest lepsze niż nie robienie niczego, a takie projekty zgłaszają ci, co mają coś do powiedzenia. Pomysł jeszcze nie umarł i zobaczymy co z niego wyniknie. Ale wykazujemy inicjatywę i nie siedzimy cicho.
Masz racje, wiarygodność to podstawa w tej branży. Wiarygodność Belki została zachwiana PRYWATNĄ rozmową, nielegalnie nagraną. Skrzypek nie miał żadnej wiarygodności od początku, bo nikt go nie znał. Co więcej, ekonomiści mieli poważne wątpliwości i kwestionowali nawet jego śladowe wykształcenie ekonomiczne. Generalnie to człowiek który skończył budownictwo czy coś takiego na politechnice. Belka to profesor ekonomii ze specjalizacją ściśle związaną z NBP, z doświadczeniem międzynarodowym, m.in. w MFW. Nie znam szanowanego i szanującego się ekonomisty (w tym wypadku ekonomista = ekspert), który na poważnie zestawiałby kompetencje Skrzypka i Belki w kierowaniu bankiem centralnym. To tak, jakbyś zestawił Lippiego i kogoś, kto skończył weekendowy kurs na trenera piłkarskiego organizowany przez jakąś tam szkółkę włoską czy hiszpańską, ale nie znaną, a w dodatku po sprawdzeniu okazałoby się, że ten ktoś nie figuruje w zestawieniu absolwentów.
Doszedłeś do sytuacji w której ironizujesz a temat ironizowania jest bardzo blisko rzeczywistości. Każdy dyplomata Ci to powie, że najważniejsze decyzje i dyskusje prowadzi się za kulisami, prywatnie, bez kamer i szumu. Jak cie znają i wiedzą kto ty jesteś, a już szczególnie jak jesteś kolegą to rozmawia się zupełnie inaczej. Oczywiście to nie jest różnica między zmianą twardego "tak" na "nie" albo "nie" na "tak". Ale to przechylenie szali, która drży, na naszą stronę. Obrazowo mówiąc tam gdzie dla Fotygi była ściana albo drzwi zamknięte, dla Sikorskiego, Rotfelda, śp. Skubiszewskiego, Bartoszewskiego, śp. Geremka były lekko uchylone drzwi, jakaś furtka by iść dalej. W sytuacji w której taka Fotyga już by spała w hotelowym pokoju taki Sikorski grałby w bilarda, popijał whisky i ugniatał kolegów do zmiękczenia niekorzystnego dla Polski stanowiska. Oczywiście dokładnych różnic i obrazów ci nie zarysuje, bo nie bywam na takich spotkaniach, ale tyle można się dowiedzieć i to wiedza dość powszechna.
Nie twierdzę, że posłanie tam ABW to nie była przesada, ale w czasach, gdy opis zrobienia bomby dostępny jest w internecie, broń można łatwo kupić i nie brakuje świrów istnieje szczątkowe, ale jednak, ryzyko, że autor takiego żartu będzie czubkiem uzbrojonym i niebezpiecznym. Jaki jest zaś sens zatrzymywania doktora Garlickiego przez całą grupę agentów CBA w kominiarkach albo wpadania Blidzie do domu o 6 rano? Warto też wspomnieć, że poprzedni rząd uzbrajał CBA, czyli Centralne Biuro Antykorupcyjne w... profesjonalne karabiny snajperskie.
Ja też mam już dość tej dyskusji bo jest jałowa. Pierwotnie chciałem zwrócić tylko uwagę na to, że wpisaliście się w bardzo modny ton bezmyślnego krytykowania Tuska, tak jakby ostatnie 7 lat było katastrofą. Zostałem adwokatem człowieka, którego prywatnie nie lubię. Mogę bronić Rostowskiego, Sikorskiego bo ich lubię i bardzo wysoko cenię. Tuskowi należy tylko oddać sprawiedliwość, że przy masie błędów zrobił też sporo dobrych rzeczy. Dowodem tego niech będzie choćby to, że zaczęto go winić w Polsce za wszystko: powódź, nieurodzaj, niż demograficzny, kryzys gospodarczy na świecie, zakodowanie MŚ w siatkówce, etc..
Możecie sobie tu dalej winić Tuska za całe zło świata, śmiać się z tego, że został przewodniczącym RE, możecie sobie żyć w dowolnie wybranym przeświadczeniu o tym co się dzieje w Europie i na świecie, ja najzwyczajniej nie mam czasu na tak rozległe polemiki. Szczególnie, że, pomimo mojego szacunku do waszego zdania, nie stanowi ono dla mnie żadnej wykładni. Ja mam pewną perspektywę patrzenia na tą dyskusje. Wchodzę na to forum i widzę, że przedmiotem polemiki są stwierdzenia, które nie budzą zastrzeżeń w artykułach naukowych czy na konferencjach. Cieszy mnie to, że Vimes potrafi przytoczyć argumenty wzięte z poważnych źródeł nie zaś z ton idiotyzmów, jakie można znaleźć w Internecie, ale to nie wystarczy. Trzeba je analizować z uwzględnieniem setek czynników, które trzeba znać i rozumieć.
Ja wiem, że Twoje wiadomości Vimes wyglądają ładniej od moich. Mi się nie chce szukać i wklejać artykułów czy statystyk. Mam lepsze miejsca do robienia tego i daje mi to więcej pożytku. Dzięki temu można ładnie manipulować. Bo fajnie wygląda wykres długu publicznego ale może wkleisz wykres wzrostu gospodarczego Polski i Estonii z ostatnich 6-7 lat. Rozumiem, że porównywanie się do Niemców jest błędem gdy ja to robię, nie jest błędem gdy robisz to Ty i to jeszcze w kwestii ściśle związanej z zamożnością danego kraju.
Zmąciłem Wasz spokój wybaczcie. Możecie uznać swój tryumf. Faktycznie zostałem przekonany do tego, że ostatnie 12 lat mojego życia zmarnowałem, nic nie wiem, nic nie rozumiem, jestem lemingiem przygniecionym waszą erudycją. Od dziś będę wiedział kogo słuchać, kogo cytować, od kogo się uczyć. Gratuluję.
- Mehehehe
- Juventino

- Rejestracja: 09 stycznia 2013
- Posty: 1656
- Rejestracja: 09 stycznia 2013
- Podziekował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 18 razy
Makiavel pisze:To tak będzie bez końca...
W kwestii handlu: proponuje zaglądnąć do dalszej części dokumentu, którego link podesłałeś. Dokładnie na tym dokumencie bazuje. Otóż w dokumencie tym w zestawieniu nie występuje NAFTA, występuje zaś handel zewnętrzny UE. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, stopień zintegrowania w UE jest nieporównywalnie bardziej zaawansowany niż w NAFTA. Dziękuje. Dobranoc. Na tym bym mógł skończyć.
Ciekawie piszesz, gdyby nie ta teza o integralności Unii Europejskiej. Może widzisz w tej instytucji coś więcej niż tylko maszynkę do nabijania pieniędzy przez polityków z różnych państw w Europie. Ale porównywanie całości UE z pojedynczymi państwami takimi jak USA, Rosją czy Chinami jest dosyć śmieszne. Wolałbym porównywać osobno gospodarki różnych państw, a jeśli już chcesz porównywać kraje europejskie do światowych mocarstw, to wyciągnij średnią.
- szczypek
- Juventino

- Rejestracja: 18 marca 2007
- Posty: 5557
- Rejestracja: 18 marca 2007
- Otrzymał podziękowanie: 36 razy
Trzeba też wiedzieć, że nawet najlepiej poprowadzona analiza, poparta najrzetelniejszą literaturą naukową, może koniec końców okazać się, albo od razu albo za jakiś czas, po prostu kompletną bzdurą. Najlepiej to widać przy okazji naukowych publikacji.Makiavel pisze:Cieszy mnie to, że Vimes potrafi przytoczyć argumenty wzięte z poważnych źródeł nie zaś z ton idiotyzmów, jakie można znaleźć w Internecie, ale to nie wystarczy. Trzeba je analizować z uwzględnieniem setek czynników, które trzeba znać i rozumieć.
Nie będę udawał najmądrzejszego, bo polityką się po prostu nie interesuję, ale zawsze mnie bawi jak ludzie przypisują sobie jedyną rację, zwłaszcza w tym temacie.
- Karowiew
- Juventino

- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-rza ... pacz/mk6dr
Grabarczyk został ministrem sprawiedliwości, a Schetyna spraw zagranicznych :rotfl:
Grabarczyk został ministrem sprawiedliwości, a Schetyna spraw zagranicznych :rotfl:
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- Vimes
- Juventino

- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
We wcześniejszym poście ośmieliłem się powątpiewać w dobre perspektywy rozwojowe Polski, za co mnie skrytykowałeś, twierdząc, że „nie znam się na ekonomii”, bo dla takiego jak Ty eksperta sprawa jest oczywista. Rzecz w tym, że opinia, którą wyraziłem nie opierała się na moim prywatnym „widzimisię”. Specjalnie dla Ciebie odszukałem dokument, z którym miałem okazję zapoznać się już jakiś czas temu i który był przyczyną wyrażenia takiej właśnie opinii. Mowa o raporcie: Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu?, przygotowanym przez zespół w składzie: dr Tomasz Geodecki (UEK), prof. dr hab. Grzegorz Gorzelak (UW), dr hab. prof. UJ Jarosław Górniak (UJ), prof. dr hab. Jerzy Hausner (UEK), dr hab. Stanisław Mazur (UEK), prof. dr hab. Jacek Szlachta (SGH) oraz prof. dr hab. Janusz Zaleski (IMGW/Politechnika Wrocławska), którzy jak przypuszczam potrafią „analizować z uwzględnieniem setek czynników, które trzeba znać i rozumieć”.
W swoich wypowiedziach bardzo dużą nadzieję pokładasz w dotacjach unijnych, które mają nam pomóc w nadgonieniu dystansu dzielącego nas od krajów Zachodu:
[quote”Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu?”]Nie możemy jednak uznać, że sposób wykorzystania tych środków jest w pełni właściwy. Za jego główny mankament uważamy syndrom, który określamy jako „opium absorpcji”. Zasady działania premiujące tych, którzy szybko wydają środki finansowe, i ograniczenie kryteriów i debaty publicznej głównie do tego aspektu zagospodarowania środków pomocowych uruchomiły niebezpieczny i szkodliwy mechanizm selekcji, sprawiający, że preferowane są projekty szybkie, z reguły małe lub średnie (ze względu na czas realizacji) i o niskim ryzyku opóźnień w realizacji. Zazwyczaj są to też projekty, które absorbują względnie duże alokacje środków w stosunku do uzyskiwanych produktów. W efekcie osoby i instytucje odpowiedzialne za wdrażanie środków UE niechętnie i z rezerwą podchodzą do ambitnych, innowacyjnych, a tym samym trudnych i długotrwałych projektów rozwojowych, nie zauważając w nich szans na zmiany cywilizacyjne i rzeczywisty postęp, lecz raczej dostrzegając ryzyko niewydatkowania środków w założonym czasie i zagrożenie obniżeniem pozycji w rankingu absorpcji.
Do tego dochodzi ogromna liczba regulacji prawnych i ich detaliczny charakter (częściowo tylko wytwarzanych w Komisji Europejskiej, a w znacznej mierze będących wynikiem własnej biurokratycznej działalności) oraz, co gorsza, lawina czysto krajowych wytycznych niższego rzędu. Przez to cały system jest nieefektywny i staje się także coraz bardziej niewydolny. Stanowisko Ministerstwa Rozwoju Regionalnego zakłada podporządkowywanie rozwoju Polski logice pozyskiwania i absorpcji środków unijnych. Wspiera tę tendencję czysto księgowe podejście Ministerstwa Finansów do tych środków. Mamy ministerstwo absorpcji środków unijnych, ale nie mamy ministerstwa od polityki rozwoju kraju.
W rezultacie rozwija się w Polsce specyficzna formuła europeizacji, zorientowana głównie na absorpcję środków. Prowadzi to nas w kierunku pasywnego i reaktywnego dostosowywania się, zamiast do wyprzedzającego aktywnego i kreatywnego przestawiania się. Jednocześnie wdrażaniu środków unijnych towarzyszy tendencja do centralizacji działań i decyzji kosztem zmniejszania prerogatyw samorządów. Reforma samorządowa jest jednym z największych sukcesów ostatniego dwudziestolecia i należałoby raczej zwiększać samodzielność, także finansową, aktorów regionalnych .Nie sposób bowiem zbudować nowoczesnego państwa bez utwierdzenia znaczących jego funkcji w realizacji idei samorządności i społeczeństwa obywatelskiego.[/quote]
W dalszej części swojej wypowiedzi Makiavelu pokładasz nadzieję w offshoringu pisząc, że: „Stajesz się centrum offshoringu, płynie do kasa, ludzie mają jej więcej, więcej wydają, gospodarka się nakręca. Nie zostajesz takim centrum jak jesteś bogatym krajem, bo to bogate kraje dokonują offshoringu.[/quote]
Offshoring może tak naprawdę okazać się jedną wielką pułapką, przed czym ostrzegają autorzy raportu:
Pragnę dodać jeszcze coś od siebie w jednej kwestii. Niektóre z Twoich wypowiedzi brzmią wyjątkowo naiwnie jak na zawodowego ekonomistę. Zwłaszcza zadziwiło mnie to stwierdzenie: „ Budujesz nowe drogi, lotniska, osiedla - kraj się rozwija”. Mam nadzieję, że to był bardzo duży skrót myślowy, bo budowa infrastruktury również musi uwzględniać rachunek ekonomiczny, bo inaczej skończymy tak jak w Polsce: "Tomasik: Mamy w Polsce sześć nierentownych lotnisk, do których wciąż dopłacamy" lub tak jak w Hiszpanii: "Osiedle Sesena straszy pustką. Oto symbol kryzysu w Hiszpanii". Jak widać budowanie nowych lotnisk i osiedli to nie zawsze droga do rozwoju. Zresztą takich przykładów jest wiele więcej na małą i dużą skalę. Niektóre samorządy korzystając z unijnych dotacji wybudowały sobie np. pływalnię. Fajna sprawa dla mieszkańców. Tylko sęk w tym, że po wybudowaniu taką pływalnię trzeba jeszcze utrzymać i teraz nagle budzą się z ręką w nocniku, że na to już im pieniędzy nie starcza.
Teraz spójrzmy w czym dokładnie autorzy raportu upatrywali problem:
W zasadzie to by było na tyle z mojej strony jeżeli chodzi o naszą dyskusję na temat perspektyw rozwojowych Polski. Pytanie brzmi czy nowy polski rząd, nieważne przez jaką partię sformowany będzie w stanie wykorzystać unijne środki z perspektywy budżetowej 2014-20 bardziej efektywnie, unikając pułapki „opium absorpcji”.
Wygląda na to, że będzie bardzo długaśny post, ale parę kwestii jeszcze muszę poruszyć.
W takim razie, co powiesz o referendum w Szkocji? Gdyby wygrali zwolennicy odłączenia od Wielkiej Brytanii konsekwencje gospodarcze byłyby całkiem spore, bo niepodległa Szkocja nie byłaby członkiem UE, Wielka Brytania nie zgodziłaby się na unię walutową. Szkocja nie byłaby też członkiem NATO. Nie wspominając o całej rzeszy innych problemów, a jednak referendum przeprowadzono.
Jeżeli Polacy nie mogą przypadkach istotnych dla gospodarki decydować za pośrednictwem referendum to dlaczego w ogóle przeprowadzono referendum o akcesji do UE?
W Twojej wypowiedzi, że się tak wyrażę, wyszło szydło z worka. Niby mamy demokrację, niby lud jest suwerenem, niby idąc do urny mamy jakąś władzę. Jednak jak przychodzi co do czego, to motłoch nie może decydować, bo jest głupi, tak? Podejście Tomasza Lisa: http://www.youtube.com/watch?v=HKywpCJMI2c? Pogarda dla ludzi, którzy "są jeszcze głupsi niż myślicie", tak? Podejście z gatunku: My jesteśmy elitą, my rządzimy tym krajem, my musimy użerać się z tym śmierdzącym, prowincjonalnym motłochem, który przeszkadza nam w rządzeniu, tak? Dlatego kłammy, oszukujemy, uprawiajmy propagandę, byle ten motłoch trzymać w ryzach, tak?
Zatem Twoim zdaniem, niemieccy politycy postanowili schlebiać życzeniom motłochu i wiek obniżyć. Polscy politycy na motłoch się nie oglądają, więc podnieśli. Któż by podejrzewał, że Niemcy okażą się mniej rozsądni od Polaków.
Cechą polskiego parlamentaryzmu jest to, że od ponad 20 lat rzadko pojawiają się w nim nowe twarze, więc ci sami posłowie, którzy podnosili rękę za reformą Buzka podnosili również rękę za reformą Tuska. Reforma Buzka miała na celu gładko nas przeprowadzić przez problemy związane z wydłużaniem się czasu życia na emeryturze i spadkiem liczby pracujących, więc dlaczego Donald Tusk ją kompletnie rozbroił? Buzek to intelektualista, profesor matematyki, a więc przedstawiciel tej oświeconej elity, która Twoim zdaniem powinna podejmować ważne decyzje zamiast motłochu, który nic nie wie i nic nie rozumie. Powiedz mi zatem, dlaczego magister historii Tusk zniszczył jego dzieło?
Wprawdzie napisałem, że hoduję rybki w akwarium, ale to nie znaczy, że cechuje mnie podobna długość pamięci. Pamiętam na przykład coś takiego z lutego 2010 roku: "Sikorski: Rosja powinna być w NATO" albo z bliższych czasów pamiętam jak minister Radek doradzał Ukraińcom, żeby porozumieli się z Janukowyczem, który dzień później spakował walizki i zwiał z Ukrainy. Zatem wybacz mi, że nie zachwycam się jego prywatnymi koneksjami, gdy słucham o jego pomysłach. Aczkolwiek w jednym się z nim całkowicie zgadzam. Na taśmach prawdy minister Radek mówił, że "Polaków cechuje murzyńskość". W pewnym stopniu się z tym zgadzam. Cierpimy jako naród na pewien kompleks niższości wobec świata Zachodu, dlatego czasem bezkrytycznie przyjmujemy wszystkie nowinki, dobre czy złe, stamtąd płynące i imponuje nam jako ogółowi to, że ktoś pełni wysoką funkcję w strukturach UE, bez zwracania uwagi na to, czy ta funkcja niesie ze sobą coś więcej oprócz prestiżu.
Jak widać Ewa Kopacz nie doceniła kunsztu dyplomatycznego i znajomości Sikorskiego, skoro otrzymał klasycznego kopa w górę.
Jeżeli ktoś przeczytał tego posta do końca to gratuluję wytrwałości
.
Dotychczasowy model rozwoju nie był zły, ale jak stwierdzają autorzy raportu już się wyczerpuje, a być może nawet już wyczerpał, bo świat gna do przodu. Teraz rozumiesz skąd się wzięło moje powątpiewanie w perspektywy rozwojowe Polski widziane w różowych barwach?”Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu?” pisze:Ukształtowany w okresie dwóch ostatnich dekad model rozwoju naszego kraju powoli, ale wyraźnie się wyczerpuje – Polska znalazła się w rozwojowym dryfie. Przy czym „rozwojowy dryf” rozumiemy w tym raporcie jako eksploatację dostępnych i pozyskanych w następstwie unijnej akcesji zasobów rozwojowych w sposób coraz bardziej ekstensywny i – co ważniejsze – w niewielkim stopniu je pomnażający.
Dotychczasowy model rozwojowy Polski dobrze przyczynił się do zdynamizowania i wzrostu polskiej gospodarki oraz do wyraźnego skrócenia rozwojowego dystansu dzielącego Polskę od państw wysoko rozwiniętych, zwłaszcza zachodnioeuropejskich. Obecnie jednak jego moc się wyczerpuje, przede wszystkim dlatego, że przez 20 lat innowacyjność polskiej gospodarki była głównie efektem hurtowego importu technologii – dla nas nowoczesnych, choć w skali światowej już przestarzałych – ucieleśnionych w maszynach i urządzeniach oraz formuł zarządzania wnoszonych do naszych organizacji, co działo się głównie za sprawą napływu kapitału zagranicznego.
Postęp w zakresie innowacyjności polskiej gospodarki, którego wyrazem był wysoki wzrost produktywności i wydajności pracy, stanowił zatem rezultat „dyfuzji naśladowczej”. Podążanie tą ścieżką nie spowoduje już dalszego szybkiego przyrostu produktywności oraz nowej dynamiki gospodarczej ani nie umożliwi skracania rozwojowego dystansu. Konieczne staje się przejście do formuły „dyfuzji kreatywnej”, w której importowi technologii i odpowiadających im rozwiązań zarządczych towarzyszą intensywne starania o ich twórczą, a nie wyłącznie imitacyjną adaptację i rozwinięcie. Teraz przeważnie po prostu instalujemy to, co zakupimy, a rzecz w tym, aby to, co kupimy, umieć praktycznie zaadaptować i twórczo rozwinąć. Kiedy takie postępowanie się upowszechni, z czasem będziemy w stanie także generować i wdrażać własne liczące się technologie i rozwiązania: nie incydentalnie, a regularnie.
W swoich wypowiedziach bardzo dużą nadzieję pokładasz w dotacjach unijnych, które mają nam pomóc w nadgonieniu dystansu dzielącego nas od krajów Zachodu:
Zatem sprawdźmy punkt po punkcie, co o tym napisali autorzy raportu, na początek niech będą te „setki milionów płynących z UE”:”Makiavel” pisze:Naprawdę muszę Ci tłumaczyć, że w Polsce mamy tańszą siłę roboczą, potrzebujemy BIZ dlatego usilnie je ściągamy do siebie, naszą gospodarkę napędzają setki milionów płynące z UE, których nie dostają Niemcy, Belgowie, Holendrzy? Budujesz nowe drogi, lotniska, osiedla - kraj się rozwija, a nie budujesz ich przecież jak je już masz. Stajesz się centrum offshoringu, płynie do kasa, ludzie mają jej więcej, więcej wydają, gospodarka się nakręca. Nie zostajesz takim centrum jak jesteś bogatym krajem, bo to bogate kraje dokonują offshoringu. Itd.
Owszem miliony płyną z UE, ale jak widać niekoniecznie muszą się one przyczyniać do budowania zdrowych podstaw wzrostu gospodarczego Polski, co autorzy raportu rozwijają w następujący sposób:”Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu?” pisze:Mogłoby się zdawać, że przechodzenie do formuły „dyfuzji kreatywnej” będzie w Polsce szczególnie ułatwione dzięki możliwości skorzystania z instrumentów strukturalnych Unii Europejskiej i ogromnej puli środków finansowych udostępnionych Polsce w bieżącym okresie budżetowym, czyli w latach 2007–2013. Mamy jednak za sobą 2/3 tego okresu i wyraźnie widać, że tak się nie dzieje. Przeciwnie, pod względem innowacyjności polska gospodarka „buksuje”, a to oznacza, że wkrótce utracimy nasze przewagi konkurencyjne, wynikające ze względnej (choć zmniejszającej się) taniości oferowanych dóbr i usług w porównaniu do naszej produktywności.
[quote”Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu?”]Nie możemy jednak uznać, że sposób wykorzystania tych środków jest w pełni właściwy. Za jego główny mankament uważamy syndrom, który określamy jako „opium absorpcji”. Zasady działania premiujące tych, którzy szybko wydają środki finansowe, i ograniczenie kryteriów i debaty publicznej głównie do tego aspektu zagospodarowania środków pomocowych uruchomiły niebezpieczny i szkodliwy mechanizm selekcji, sprawiający, że preferowane są projekty szybkie, z reguły małe lub średnie (ze względu na czas realizacji) i o niskim ryzyku opóźnień w realizacji. Zazwyczaj są to też projekty, które absorbują względnie duże alokacje środków w stosunku do uzyskiwanych produktów. W efekcie osoby i instytucje odpowiedzialne za wdrażanie środków UE niechętnie i z rezerwą podchodzą do ambitnych, innowacyjnych, a tym samym trudnych i długotrwałych projektów rozwojowych, nie zauważając w nich szans na zmiany cywilizacyjne i rzeczywisty postęp, lecz raczej dostrzegając ryzyko niewydatkowania środków w założonym czasie i zagrożenie obniżeniem pozycji w rankingu absorpcji.
Do tego dochodzi ogromna liczba regulacji prawnych i ich detaliczny charakter (częściowo tylko wytwarzanych w Komisji Europejskiej, a w znacznej mierze będących wynikiem własnej biurokratycznej działalności) oraz, co gorsza, lawina czysto krajowych wytycznych niższego rzędu. Przez to cały system jest nieefektywny i staje się także coraz bardziej niewydolny. Stanowisko Ministerstwa Rozwoju Regionalnego zakłada podporządkowywanie rozwoju Polski logice pozyskiwania i absorpcji środków unijnych. Wspiera tę tendencję czysto księgowe podejście Ministerstwa Finansów do tych środków. Mamy ministerstwo absorpcji środków unijnych, ale nie mamy ministerstwa od polityki rozwoju kraju.
W rezultacie rozwija się w Polsce specyficzna formuła europeizacji, zorientowana głównie na absorpcję środków. Prowadzi to nas w kierunku pasywnego i reaktywnego dostosowywania się, zamiast do wyprzedzającego aktywnego i kreatywnego przestawiania się. Jednocześnie wdrażaniu środków unijnych towarzyszy tendencja do centralizacji działań i decyzji kosztem zmniejszania prerogatyw samorządów. Reforma samorządowa jest jednym z największych sukcesów ostatniego dwudziestolecia i należałoby raczej zwiększać samodzielność, także finansową, aktorów regionalnych .Nie sposób bowiem zbudować nowoczesnego państwa bez utwierdzenia znaczących jego funkcji w realizacji idei samorządności i społeczeństwa obywatelskiego.[/quote]
W dalszej części swojej wypowiedzi Makiavelu pokładasz nadzieję w offshoringu pisząc, że: „Stajesz się centrum offshoringu, płynie do kasa, ludzie mają jej więcej, więcej wydają, gospodarka się nakręca. Nie zostajesz takim centrum jak jesteś bogatym krajem, bo to bogate kraje dokonują offshoringu.[/quote]
Offshoring może tak naprawdę okazać się jedną wielką pułapką, przed czym ostrzegają autorzy raportu:
”Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu?” pisze:Choć skłonność zagranicznych koncernów do zakładania swoich oddziałów w Polsce jest zjawiskiem pozytywnym, to można zauważyć, że działy B+R tych korporacji działają z reguły w innych krajach, a nasz kraj dzięki taniej i zdyscyplinowanej sile roboczej jest dobrym miejscem na lokalizację montowni. Polska staje się zagłębiem dobrze wykształconych robotników produkcyjnych oraz ośrodkiem call centers. To w istocie swoista pułapka strukturalna, gdyż w tych sektorach tworzy się sporo miejsc pracy, ale są to miejsca pracy niskiej jakości, które nie dają możliwości rozwoju kwalifikacji i łatwo mogą zostać zlikwidowane i przeniesione gdzieś indziej.
Pragnę dodać jeszcze coś od siebie w jednej kwestii. Niektóre z Twoich wypowiedzi brzmią wyjątkowo naiwnie jak na zawodowego ekonomistę. Zwłaszcza zadziwiło mnie to stwierdzenie: „ Budujesz nowe drogi, lotniska, osiedla - kraj się rozwija”. Mam nadzieję, że to był bardzo duży skrót myślowy, bo budowa infrastruktury również musi uwzględniać rachunek ekonomiczny, bo inaczej skończymy tak jak w Polsce: "Tomasik: Mamy w Polsce sześć nierentownych lotnisk, do których wciąż dopłacamy" lub tak jak w Hiszpanii: "Osiedle Sesena straszy pustką. Oto symbol kryzysu w Hiszpanii". Jak widać budowanie nowych lotnisk i osiedli to nie zawsze droga do rozwoju. Zresztą takich przykładów jest wiele więcej na małą i dużą skalę. Niektóre samorządy korzystając z unijnych dotacji wybudowały sobie np. pływalnię. Fajna sprawa dla mieszkańców. Tylko sęk w tym, że po wybudowaniu taką pływalnię trzeba jeszcze utrzymać i teraz nagle budzą się z ręką w nocniku, że na to już im pieniędzy nie starcza.
Teraz spójrzmy w czym dokładnie autorzy raportu upatrywali problem:
”Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu?” pisze:Niestety polityka publiczna w Polsce nie odnosi się do przedstawionych powyżej tendencji rozwojowych i nie respektuje nowego podejścia do polityki rozwoju. W naszej ocenie to praktyczny przejaw ogólnie niskiej sprawności państwa. Problemy słabości państwa w interesującej nas dziedzinie odnosimy w szczególności do:
1) niskiej jakości przywództwa politycznego;
2) małego znaczenia sfery publicznej i publicznego dyskursu o zasadniczych kwestiach
rozwoju kraju;
3) wadliwych mechanizmów ustanawiania celów strategicznych państwa;
4) słabości instrumentów prowadzenia, monitorowania i ewaluacji polityki rozwoju.
W zasadzie to by było na tyle z mojej strony jeżeli chodzi o naszą dyskusję na temat perspektyw rozwojowych Polski. Pytanie brzmi czy nowy polski rząd, nieważne przez jaką partię sformowany będzie w stanie wykorzystać unijne środki z perspektywy budżetowej 2014-20 bardziej efektywnie, unikając pułapki „opium absorpcji”.
Wygląda na to, że będzie bardzo długaśny post, ale parę kwestii jeszcze muszę poruszyć.
Makiavel pisze:W przypadkach niezwykle istotnych dla gospodarki, a za taki uważam kwestię długości pracy, decyzje muszą podejmować ludzie odpowiedzialni i mający specjalistyczną wiedzę. Równie ważne jak wiek emerytalny są np. podatki dochodowe czy podatek VAT i jeszcze parę innych spraw. Myślisz, że oddanie ludziom prawa do decydowania o wysokości podatków to doby pomysł? Myślisz, że w referendum na pytanie: "Czy chcesz pracować do x roku życia czy 2,5,7 lat dłużej?" ludzie powiedzą "jasne, chce pracować długo i ciężko"? Tak jak na pytanie: "Czy chcesz płacić PIT 5% czy 25%?" spodziewałbyś się licznych głosów za drugą opcją? Takie referendum byłoby bez sensu bo nie ma szans by większość społeczeństwa zrozumiała tak zawiłe sprawy jak finanse publiczne. Przeciętny obywatel chce pracować jak najkrócej, zarabiać jak najwięcej i płacić jak najniższe podatki, jednocześnie mając publiczną służbę zdrowia, państwową emeryturę, darmową edukację, etc.. Skromny procent pomyśli nad tym, że tak się nie da. Referendum w tak ważnych sprawach można by zrobić bo wyedukowaniu wszystkich uprawnionych do głosowania, tak by wiedzieli, że głosując na opcję a) konsekwencje są takie a takie, na opcje b) takie a takie. W kraju gdzie połowa ludzi nie rozumie wiadomości telewizyjnych - życzę powodzenia.
W takim razie, co powiesz o referendum w Szkocji? Gdyby wygrali zwolennicy odłączenia od Wielkiej Brytanii konsekwencje gospodarcze byłyby całkiem spore, bo niepodległa Szkocja nie byłaby członkiem UE, Wielka Brytania nie zgodziłaby się na unię walutową. Szkocja nie byłaby też członkiem NATO. Nie wspominając o całej rzeszy innych problemów, a jednak referendum przeprowadzono.
Jeżeli Polacy nie mogą przypadkach istotnych dla gospodarki decydować za pośrednictwem referendum to dlaczego w ogóle przeprowadzono referendum o akcesji do UE?
W Twojej wypowiedzi, że się tak wyrażę, wyszło szydło z worka. Niby mamy demokrację, niby lud jest suwerenem, niby idąc do urny mamy jakąś władzę. Jednak jak przychodzi co do czego, to motłoch nie może decydować, bo jest głupi, tak? Podejście Tomasza Lisa: http://www.youtube.com/watch?v=HKywpCJMI2c? Pogarda dla ludzi, którzy "są jeszcze głupsi niż myślicie", tak? Podejście z gatunku: My jesteśmy elitą, my rządzimy tym krajem, my musimy użerać się z tym śmierdzącym, prowincjonalnym motłochem, który przeszkadza nam w rządzeniu, tak? Dlatego kłammy, oszukujemy, uprawiajmy propagandę, byle ten motłoch trzymać w ryzach, tak?
Makiavel pisze:Wszystko się zgadza, żyjemy dłużej więc trzeba podnieść wiek emerytalny. Niemcy zrobili to już jakiś czas temu, teraz obniżają dla niektórych ludzi (45 lat płacenia składek). Niemcy są od nas dużo bogatsi, a i tak są za to krytykowani. Decyzja ta zaś nie ma uzasadnienia ekonomicznego, jest czysto polityczna. Socjaldemokracja tym walczy o poparcie (sami podnosili wiek do 67 niedawno). Tak czy siak większość obywateli dużo bogatszych od nas Niemców będzie pracować w perspektywie do 67 roku życia.
Zatem Twoim zdaniem, niemieccy politycy postanowili schlebiać życzeniom motłochu i wiek obniżyć. Polscy politycy na motłoch się nie oglądają, więc podnieśli. Któż by podejrzewał, że Niemcy okażą się mniej rozsądni od Polaków.
Makiavel pisze:Rząd Buzka to AWS nie PO i to mieszanie tematów. Sam przytaczając dane statystyczne i pokazując, że wiesz na czym polega system emerytalny odpowiedziałeś sobie na pytanie czy podniesienie wieku było koniczne czy nie.
Cechą polskiego parlamentaryzmu jest to, że od ponad 20 lat rzadko pojawiają się w nim nowe twarze, więc ci sami posłowie, którzy podnosili rękę za reformą Buzka podnosili również rękę za reformą Tuska. Reforma Buzka miała na celu gładko nas przeprowadzić przez problemy związane z wydłużaniem się czasu życia na emeryturze i spadkiem liczby pracujących, więc dlaczego Donald Tusk ją kompletnie rozbroił? Buzek to intelektualista, profesor matematyki, a więc przedstawiciel tej oświeconej elity, która Twoim zdaniem powinna podejmować ważne decyzje zamiast motłochu, który nic nie wie i nic nie rozumie. Powiedz mi zatem, dlaczego magister historii Tusk zniszczył jego dzieło?
Makiavel pisze:Doszedłeś do sytuacji w której ironizujesz a temat ironizowania jest bardzo blisko rzeczywistości. Każdy dyplomata Ci to powie, że najważniejsze decyzje i dyskusje prowadzi się za kulisami, prywatnie, bez kamer i szumu. Jak cie znają i wiedzą kto ty jesteś, a już szczególnie jak jesteś kolegą to rozmawia się zupełnie inaczej. Oczywiście to nie jest różnica między zmianą twardego "tak" na "nie" albo "nie" na "tak". Ale to przechylenie szali, która drży, na naszą stronę. Obrazowo mówiąc tam gdzie dla Fotygi była ściana albo drzwi zamknięte, dla Sikorskiego, Rotfelda, śp. Skubiszewskiego, Bartoszewskiego, śp. Geremka były lekko uchylone drzwi, jakaś furtka by iść dalej. W sytuacji w której taka Fotyga już by spała w hotelowym pokoju taki Sikorski grałby w bilarda, popijał whisky i ugniatał kolegów do zmiękczenia niekorzystnego dla Polski stanowiska. Oczywiście dokładnych różnic i obrazów ci nie zarysuje, bo nie bywam na takich spotkaniach, ale tyle można się dowiedzieć i to wiedza dość powszechna.
Wprawdzie napisałem, że hoduję rybki w akwarium, ale to nie znaczy, że cechuje mnie podobna długość pamięci. Pamiętam na przykład coś takiego z lutego 2010 roku: "Sikorski: Rosja powinna być w NATO" albo z bliższych czasów pamiętam jak minister Radek doradzał Ukraińcom, żeby porozumieli się z Janukowyczem, który dzień później spakował walizki i zwiał z Ukrainy. Zatem wybacz mi, że nie zachwycam się jego prywatnymi koneksjami, gdy słucham o jego pomysłach. Aczkolwiek w jednym się z nim całkowicie zgadzam. Na taśmach prawdy minister Radek mówił, że "Polaków cechuje murzyńskość". W pewnym stopniu się z tym zgadzam. Cierpimy jako naród na pewien kompleks niższości wobec świata Zachodu, dlatego czasem bezkrytycznie przyjmujemy wszystkie nowinki, dobre czy złe, stamtąd płynące i imponuje nam jako ogółowi to, że ktoś pełni wysoką funkcję w strukturach UE, bez zwracania uwagi na to, czy ta funkcja niesie ze sobą coś więcej oprócz prestiżu.
Jak widać Ewa Kopacz nie doceniła kunsztu dyplomatycznego i znajomości Sikorskiego, skoro otrzymał klasycznego kopa w górę.
Jeżeli ktoś przeczytał tego posta do końca to gratuluję wytrwałości

