Zarty, Dowcipy, Kawały
- Robert 10
- Juventino
- Rejestracja: 07 stycznia 2006
- Posty: 356
- Rejestracja: 07 stycznia 2006
Wpada gość do baru.
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie.
Kelner podał piwo, a gość po chwili znowu:
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie.
Sytuacja taka powtarza się kilka razy i gdy już nieźle podpity
gość znowu wola:
- Kelner! Jeszcze jedno zanim się zacznie! - kelner nie
wytrzymuje i pyta:
- Panie, a kto za to zapłaci?
- Oho, zaczyna się...
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie.
Kelner podał piwo, a gość po chwili znowu:
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie.
Sytuacja taka powtarza się kilka razy i gdy już nieźle podpity
gość znowu wola:
- Kelner! Jeszcze jedno zanim się zacznie! - kelner nie
wytrzymuje i pyta:
- Panie, a kto za to zapłaci?
- Oho, zaczyna się...
- Gabryś1987
- Juventino
- Rejestracja: 31 marca 2007
- Posty: 52
- Rejestracja: 31 marca 2007
Po zabawnie spędzonym wieczorze, dwóch butelkach białego wina, szampanie i buteleczce wódki dwie koleżanki opuszczają restaurację całkowicie pijane! W drodze powrotnej obie nachodzi "nagła potrzeba", może dlatego, że dużo wypiły...
Nie wiedząc gdzie iść się wysikać, bo było już bardzo późno, jedna wpada na pomysł i mówi do drugiej:
- Wejdźmy na ten cmentarz, tutaj na pewno nikogo nie będzie!
Wchodzą na cmentarz, najpierw jedna ściąga majtki, sika, wyciera się tymi majtkami i oczywiście je wyrzuca... Widząc to, druga od razu sobie przypomina, że ma na sobie drogą markową bieliznę i szkoda by ją było tak wyrzucić. Ściąga więc majtki, wkłada je do kieszeni, sika i zrywa kokardę z pierwszego lepszego wieńca, żeby się "podetrzeć"...
Na drugi dzień mąż pierwszej, dzwoni do męża drugiej:
- Jurek, nawet sobie nie wyobrażasz co się stało! To koniec mojego małżeństwa!
- Dlaczego?
- Moja żona wróciła o 5 rano kompletnie pijana i na dodatek bez majtek. Od razu wywaliłem ją z domu. Na to drugi:
- Marek, to jeszcze nic! Wiesz co wykombinowała moja? Nie tylko przyszła pijana i bez majtek, ale miała włożoną w tyłek czerwoną kokardę z napisem:
"NIGDY CIĘ NIE ZAPOMNIMY, ŁUKASZ, IGNAC, STASIEK I POZOSTALI PRZYJACIELE Z SIŁOWNI"...
Trzech emerytów sprzecza się o to,któremu bardziej trzęsa się ręce;
-Mnie to tak się ręce trzęsą,że jak sobie zrobie herbatę,to zanim doniosę ja na stół,to już cała mi się rozlewa
-eee to nic,przeryw drugi
-Mnie to tak się trzęsa,że trafienie protezą do ust zajmuje mi godzine
-Chciałbym mieć takie problemy jak wy-powiedział trzeci-mnie to tak się trzęsa,że jak poszedłem dziś rano się wysikać to trzy razy doszedłem ...
Na lekcji pani pyta dzieci, kto udźwignie najwięcej arbuzów?
-Zgłasza się Małgosia:
-Ja udźwignę dwa
-Na to pani, a w jaki sposób?
-Po jednym w każdej ręce...
-Rękę podnosi Heniu i mówi, że udźwignie trzy arbuzy.
-Pani zaskoczona pyta, a jak ty chcesz to zrobić?
-No...dwa pod ręce, a trzeciego na dzidę...
-Heniu! Jak ty możesz takie wulgarne rzeczy mówić?!!
-Na co z końca sali odzywa się Jasiu: A ja udźwignę pięć arbuzów...
-No ciekawe jak??!!
-Dwa pod ręce i Henia na dzidę...
Oddział wojska ma misje stacjonowania na pustyni. A ponieważ byli tam sami mężczyźni to dzień w dzień walą konia, mijają tak dni...,miesiące, w końcu jeden z szeregowych idzie do dowódcy i mówi:
-panie generale siedzimy już tak od roku na pustyni i żadnej kobiety nie ma a w dodatku nie mamy już jak walić konia bo mamy pokaleczone i posiniałe ręce od tego trzepania
-spokojnie coś na to poradzimy. przyjdź jutro za tamten namiot i tam znajdziesz rozwiązanie
na drugi dzień przychodzi szeregowy i patrzy a tam stoi wielbłąd, osrany wredny i śmierdzący, ale popatrzył na ręke i nie wytrzymał, zaczą ładować wielbłądowi. I tak wszyscy przez następny miesiąc. Po miesiącu przychodzi do nich generał i mówi:
-i jak?? spisał się wielbłąd????
-no , ale jest taki brudny wredny i osrany...
-Jaki jest taki jest ale do burdelu dowiezie... :rotfl:
Nie wiedząc gdzie iść się wysikać, bo było już bardzo późno, jedna wpada na pomysł i mówi do drugiej:
- Wejdźmy na ten cmentarz, tutaj na pewno nikogo nie będzie!
Wchodzą na cmentarz, najpierw jedna ściąga majtki, sika, wyciera się tymi majtkami i oczywiście je wyrzuca... Widząc to, druga od razu sobie przypomina, że ma na sobie drogą markową bieliznę i szkoda by ją było tak wyrzucić. Ściąga więc majtki, wkłada je do kieszeni, sika i zrywa kokardę z pierwszego lepszego wieńca, żeby się "podetrzeć"...
Na drugi dzień mąż pierwszej, dzwoni do męża drugiej:
- Jurek, nawet sobie nie wyobrażasz co się stało! To koniec mojego małżeństwa!
- Dlaczego?
- Moja żona wróciła o 5 rano kompletnie pijana i na dodatek bez majtek. Od razu wywaliłem ją z domu. Na to drugi:
- Marek, to jeszcze nic! Wiesz co wykombinowała moja? Nie tylko przyszła pijana i bez majtek, ale miała włożoną w tyłek czerwoną kokardę z napisem:
"NIGDY CIĘ NIE ZAPOMNIMY, ŁUKASZ, IGNAC, STASIEK I POZOSTALI PRZYJACIELE Z SIŁOWNI"...
Trzech emerytów sprzecza się o to,któremu bardziej trzęsa się ręce;
-Mnie to tak się ręce trzęsą,że jak sobie zrobie herbatę,to zanim doniosę ja na stół,to już cała mi się rozlewa
-eee to nic,przeryw drugi
-Mnie to tak się trzęsa,że trafienie protezą do ust zajmuje mi godzine
-Chciałbym mieć takie problemy jak wy-powiedział trzeci-mnie to tak się trzęsa,że jak poszedłem dziś rano się wysikać to trzy razy doszedłem ...
Na lekcji pani pyta dzieci, kto udźwignie najwięcej arbuzów?
-Zgłasza się Małgosia:
-Ja udźwignę dwa
-Na to pani, a w jaki sposób?
-Po jednym w każdej ręce...
-Rękę podnosi Heniu i mówi, że udźwignie trzy arbuzy.
-Pani zaskoczona pyta, a jak ty chcesz to zrobić?
-No...dwa pod ręce, a trzeciego na dzidę...
-Heniu! Jak ty możesz takie wulgarne rzeczy mówić?!!
-Na co z końca sali odzywa się Jasiu: A ja udźwignę pięć arbuzów...
-No ciekawe jak??!!
-Dwa pod ręce i Henia na dzidę...
Oddział wojska ma misje stacjonowania na pustyni. A ponieważ byli tam sami mężczyźni to dzień w dzień walą konia, mijają tak dni...,miesiące, w końcu jeden z szeregowych idzie do dowódcy i mówi:
-panie generale siedzimy już tak od roku na pustyni i żadnej kobiety nie ma a w dodatku nie mamy już jak walić konia bo mamy pokaleczone i posiniałe ręce od tego trzepania
-spokojnie coś na to poradzimy. przyjdź jutro za tamten namiot i tam znajdziesz rozwiązanie
na drugi dzień przychodzi szeregowy i patrzy a tam stoi wielbłąd, osrany wredny i śmierdzący, ale popatrzył na ręke i nie wytrzymał, zaczą ładować wielbłądowi. I tak wszyscy przez następny miesiąc. Po miesiącu przychodzi do nich generał i mówi:
-i jak?? spisał się wielbłąd????
-no , ale jest taki brudny wredny i osrany...
-Jaki jest taki jest ale do burdelu dowiezie... :rotfl:
"Bo tego durnia mamy za prezydenta"
http://kabarety.tworzymyhistorie.pl/592 ... xpress.php
http://kabarety.tworzymyhistorie.pl/592 ... xpress.php
- cygi
- Juventino
- Rejestracja: 27 lipca 2004
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 lipca 2004
Idzie turysta, patrzy, a baca siedzi nad strumieniem i sie masturbuje.
-baco co robicie?
-wysyłam dzieci nad morze...
Przychodzi malzenstwo do bacowki:
-jest gdzie przenocowac
-nie bardzo. domek maly ja z żona... ale chodzcie
Za chwile przychodzi ksiądz
-jest gdzie przenocowac
- nie bardzo bo juz gosci mamy
Ale zona bacy powiedziala ze nie wypada ksiedzu nei pomuc wiec go zaprosili.
W nocy baca mowi do zony:
-chodz to zrobimy
-nie bo ksiadz jest, turysci..
-ale ja to zrobie szybko tak jak pociag towarowy
-no dobrze
Turysta mowi do zony:
-chodz to zrobimy
-nie bo ksiadz i baca z zona...
-ale ja to zrobie szybko tak jak pociag pasazerski
-no dobrze
rano przy sniadaniu baca sie pyta ksiedza:
-jak sie ojcze spało
-dobrze tylko ze tutaj towarowy, tam pasazerski a ja musialem zasowac reczna drezynom
-baco co robicie?
-wysyłam dzieci nad morze...
Przychodzi malzenstwo do bacowki:
-jest gdzie przenocowac
-nie bardzo. domek maly ja z żona... ale chodzcie
Za chwile przychodzi ksiądz
-jest gdzie przenocowac
- nie bardzo bo juz gosci mamy
Ale zona bacy powiedziala ze nie wypada ksiedzu nei pomuc wiec go zaprosili.
W nocy baca mowi do zony:
-chodz to zrobimy
-nie bo ksiadz jest, turysci..
-ale ja to zrobie szybko tak jak pociag towarowy
-no dobrze
Turysta mowi do zony:
-chodz to zrobimy
-nie bo ksiadz i baca z zona...
-ale ja to zrobie szybko tak jak pociag pasazerski
-no dobrze
rano przy sniadaniu baca sie pyta ksiedza:
-jak sie ojcze spało
-dobrze tylko ze tutaj towarowy, tam pasazerski a ja musialem zasowac reczna drezynom
- bartus
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2004
- Posty: 480
- Rejestracja: 13 kwietnia 2004
- Madzia:)
- Juventino
- Rejestracja: 11 lipca 2005
- Posty: 173
- Rejestracja: 11 lipca 2005
Autentyczne pytanie egzaminacyjne
Cytuję jedno z pytań, które pojawiło się na egzaminie na wydziale chemii NUI Maynooth (National University of Ireland). Odpowiedź jednego ze studentów była na tyle wyjątkowa, że profesor podzielił się z nią ze swoimi kolegami, a później jej treść przedstawił w Internecie.
Pytanie: Czy piekło jest egzotermalne (oddaje ciepło) czy endotermalne (absorbuje ciepło)?
Większość odpowiedzi oparta była na prawie Boylesa, które mówi, że w stałej temperaturze objętość danej masy gazu jest odwrót.
Jeden ze studentów napisał tak:
Najpierw musimy stwierdzić, jak zmienia się masa piekła w czasie. Do tego potrzebna jest ocena liczby dusz, które idą do piekła i liczba dusz, która piekło opuszcza. Moim zdaniem można ze sporym prawdopodobieństwem przyjąć, że dusze, które raz trafiły do piekła, nigdy go nie opuszczają.
Na pytanie, ile dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia wielu istniejących dzisiaj religii. Większość z nich zakłada, że do piekła idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary. Ponieważ religii jest więcej niż jedna i nie można wyznawać kilku religii jednocześnie, to można założyć, że wszystkie dusze idą do piekła.
Patrząc na częstotliwość narodzin i śmierci można założyć, że liczba dusz w piekle wzrastać będzie logarytmicznie. Rozważmy więc pytanie o zmieniającej się objętości piekła. Ponieważ wg prawa Boylesa wraz ze wzrostem liczby dusz rozszerzać musi się powierzchnia piekła tak, aby temperatura i ciśnienie w piekle pozostały stałe, to istnieją dwie możliwości:
1. Jeśli piekło rozszerza się wolniej niż liczba przychodzących do niego dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą tak długo rosły aż piekło się rozpadnie.
2. Jeśli piekło rozszerza się szybciej niż liczba przychodzących tam dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą spadać tak długo, aż piekło zamarznie.
Która z tych możliwości jest bardziej realna?
Jeśli weźmiemy pod uwagę przepowiednię Sandry, która powiedziała do mnie "prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię", jak również to, że wczoraj z nią spałem, to możliwa jest tylko ta druga opcja. Dlatego też jestem przekonany, że piekło jest endotermalne i musi być już zamarznięte. Z uwagi na to, że piekło zamarzło, można wnioskować, że żadna kolejna dusza nie może trafić do piekła, a ponieważ pozostaje jeszcze tylko niebo, to dowodzi też istnienie Osoby Boskiej, co z kolei tłumaczy, dlaczego Sandra cały wczorajszy wieczór krzyczała "Oh, God"...
... Ten student otrzymał ocenę "bardzo dobry".
Cytuję jedno z pytań, które pojawiło się na egzaminie na wydziale chemii NUI Maynooth (National University of Ireland). Odpowiedź jednego ze studentów była na tyle wyjątkowa, że profesor podzielił się z nią ze swoimi kolegami, a później jej treść przedstawił w Internecie.
Pytanie: Czy piekło jest egzotermalne (oddaje ciepło) czy endotermalne (absorbuje ciepło)?
Większość odpowiedzi oparta była na prawie Boylesa, które mówi, że w stałej temperaturze objętość danej masy gazu jest odwrót.
Jeden ze studentów napisał tak:
Najpierw musimy stwierdzić, jak zmienia się masa piekła w czasie. Do tego potrzebna jest ocena liczby dusz, które idą do piekła i liczba dusz, która piekło opuszcza. Moim zdaniem można ze sporym prawdopodobieństwem przyjąć, że dusze, które raz trafiły do piekła, nigdy go nie opuszczają.
Na pytanie, ile dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia wielu istniejących dzisiaj religii. Większość z nich zakłada, że do piekła idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary. Ponieważ religii jest więcej niż jedna i nie można wyznawać kilku religii jednocześnie, to można założyć, że wszystkie dusze idą do piekła.
Patrząc na częstotliwość narodzin i śmierci można założyć, że liczba dusz w piekle wzrastać będzie logarytmicznie. Rozważmy więc pytanie o zmieniającej się objętości piekła. Ponieważ wg prawa Boylesa wraz ze wzrostem liczby dusz rozszerzać musi się powierzchnia piekła tak, aby temperatura i ciśnienie w piekle pozostały stałe, to istnieją dwie możliwości:
1. Jeśli piekło rozszerza się wolniej niż liczba przychodzących do niego dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą tak długo rosły aż piekło się rozpadnie.
2. Jeśli piekło rozszerza się szybciej niż liczba przychodzących tam dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą spadać tak długo, aż piekło zamarznie.
Która z tych możliwości jest bardziej realna?
Jeśli weźmiemy pod uwagę przepowiednię Sandry, która powiedziała do mnie "prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię", jak również to, że wczoraj z nią spałem, to możliwa jest tylko ta druga opcja. Dlatego też jestem przekonany, że piekło jest endotermalne i musi być już zamarznięte. Z uwagi na to, że piekło zamarzło, można wnioskować, że żadna kolejna dusza nie może trafić do piekła, a ponieważ pozostaje jeszcze tylko niebo, to dowodzi też istnienie Osoby Boskiej, co z kolei tłumaczy, dlaczego Sandra cały wczorajszy wieczór krzyczała "Oh, God"...
... Ten student otrzymał ocenę "bardzo dobry".
- Robert 10
- Juventino
- Rejestracja: 07 stycznia 2006
- Posty: 356
- Rejestracja: 07 stycznia 2006
Dwoje kochanków wybrało się na romantyczny pobyt w górach, kiedy tam dotarli, facet poszedł narąbać trochę drewna na opał. Po powrocie mówi:
- Kochanie, mam zmarznięte ręce.
Kobieta na to:
- Włóż je pomiędzy moje uda, a na pewno zaraz się rozgrzeją.
Po obiedzie facet znów poszedł narąbać trochę drewna wraca, mówiąc:
- Teraz mam jeszcze bardziej zmarznięte ręce.
Kobieta na to:
- Włóż je pomiędzy moje uda, a na pewno zaraz się rozgrzeją.
Facet to robi i znów to je rozgrzewa.
Po kolacji facet znów idzie narąbać trochę drewna na opał i znów wraca, mówiąc:
- Kochanie moje ręce są teraz naprawdę bardzo zmarznięte.
Kobieta na to:
- Do jasnej cholery, że też uszy nigdy ci nie marzną.
Do baru wchodzi facet i siada na stołku. Barman patrzy na niego i pyta:
- Co będzie?
- Poproszę siedem kieliszków whisky, podwójnej.
Barman podaje mu trunki i patrzy, a facet wychyla jeden kieliszek, drugi, trzeci... wszystkie znikają równie szybko, jak się pojawiły. Barman gapi się niedowierzając i pyta go, dlaczego tak szybko wypił wódkę.
- Też byś wypił tak szybko, gdybyś miał to, co ja.
- A co masz, stary?
- Jednego dolara.
- Kochanie, mam zmarznięte ręce.
Kobieta na to:
- Włóż je pomiędzy moje uda, a na pewno zaraz się rozgrzeją.
Po obiedzie facet znów poszedł narąbać trochę drewna wraca, mówiąc:
- Teraz mam jeszcze bardziej zmarznięte ręce.
Kobieta na to:
- Włóż je pomiędzy moje uda, a na pewno zaraz się rozgrzeją.
Facet to robi i znów to je rozgrzewa.
Po kolacji facet znów idzie narąbać trochę drewna na opał i znów wraca, mówiąc:
- Kochanie moje ręce są teraz naprawdę bardzo zmarznięte.
Kobieta na to:
- Do jasnej cholery, że też uszy nigdy ci nie marzną.
Do baru wchodzi facet i siada na stołku. Barman patrzy na niego i pyta:
- Co będzie?
- Poproszę siedem kieliszków whisky, podwójnej.
Barman podaje mu trunki i patrzy, a facet wychyla jeden kieliszek, drugi, trzeci... wszystkie znikają równie szybko, jak się pojawiły. Barman gapi się niedowierzając i pyta go, dlaczego tak szybko wypił wódkę.
- Też byś wypił tak szybko, gdybyś miał to, co ja.
- A co masz, stary?
- Jednego dolara.
- Kuben
- Juventino
- Rejestracja: 19 marca 2006
- Posty: 694
- Rejestracja: 19 marca 2006
http://www.maxior.pl/?p=index&id=14409&20
Zwróćcie uwagę na 2:02, 2:52 a w szczególności na 3:06... Ahh ten Bojo
Zwróćcie uwagę na 2:02, 2:52 a w szczególności na 3:06... Ahh ten Bojo

Fiat 126p - Prawie jak Bugatti
Pegasus - Prawie jak PlayStation
Barcelona, ManU, inter... - Prawie jak Juventus
Pegasus - Prawie jak PlayStation
Barcelona, ManU, inter... - Prawie jak Juventus
- focus
- Juventino
- Rejestracja: 31 grudnia 2006
- Posty: 3
- Rejestracja: 31 grudnia 2006
Pewnie mam dość wysublimowane poczucie humoru, lecz bawią mnie żarty o Stirlitzu. Oto kilka z nich:
Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant.
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.
Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył. Uciekł przez wejście.
Szybkościomierz samochodu Bormanna pokazywał 80 km/h. Obok szedł Stirlitz udając, że nigdzie się nie spieszy.
Stirlitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stał kotek.
- Chcesz mleczka, głuptasku? - spytał czule Stirlitz.
- Sam jesteś głupi! Właśnie przyjechałem z Centrali - odrzekł kotek.
Himmler wzywa jednego ze współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 45
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 28
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 33
- A czemu nie... a to wy, Stirlitz.
Gdy Stirlitz szedł korytarzem, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.
- Wpadłem - pomyślał. Skierował się w kierunku gabinetu Mullera.
- Gratuluje poczucia humoru - powiedział - Tak jestem agentem sowieckim!
- Dobra, dobra Stirlitz... Odmaszerować!
Po chwili Muller wykręcił numer Kaltenbrunerra.
- Czego to nie wymyśli nasz poczciwy Stirlitz, żeby się wykręcić od roboty...
Stirlitz wchodzi do gabinetu Muellera:
- Nie chciałby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta. - Nieźle płacą.
Zszokowany Muller patrzy podejrzliwie. Stirlitz zmieszany idzie do drzwi. Przystaje:
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.
- Stirlitz, co jest lepsze: radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie Mueller.
- Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia - odparł spokojnie Stirlitz.
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy.
- Otwieraj! - krzyknął Muller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz.
W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił się jeszcze raz.
Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy. Staje przed biurkiem i patrząc prosto w oczy Bormanna, wykonuje dziwne gesty. W końcu mówi: - Słonie idą na północ, a wołki zbożowe podążają ich śladem.
Bormann patrzy na przybysza z wyraźnym niesmakiem:
- Gabinet Stirlitza jest piętro wyżej - odpowiada
Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.
Stirlitz szedł nocą przez las. Nagle zobaczył na drzewie świecące oczy.
- Sowa - pomyślał Stirlitz.
- Sam jesteś sowa - pomyślał Bormann.
Wróciwszy do swego gabinetu, Muller zauważył, że Stirlitz podejrzanie kręci się w pobliżu sejfu.
- Co tu robicie, Stirlitz? - srogo zapytał.
- Czekam na tramwaj - odparł Stirlitz.
- W porządku! - rzucił Muller, wychodząc. Ale na korytarzu pomyślał: Jakiż u diabła może być tramwaj w moim gabinecie? Zawrócił. Ostrożnie zajrzał do gabinetu. Stirlitza nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyślał Muller.
Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:
- Kto to był?
- Stirlitz, radziecki szpieg.
- Czemu go nie aresztujesz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
Jak już mówiłem mam wysublimowane poczucie humoru. Do książek więc.
Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant.
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.
Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył. Uciekł przez wejście.
Szybkościomierz samochodu Bormanna pokazywał 80 km/h. Obok szedł Stirlitz udając, że nigdzie się nie spieszy.
Stirlitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stał kotek.
- Chcesz mleczka, głuptasku? - spytał czule Stirlitz.
- Sam jesteś głupi! Właśnie przyjechałem z Centrali - odrzekł kotek.
Himmler wzywa jednego ze współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 45
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 28
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 33
- A czemu nie... a to wy, Stirlitz.
Gdy Stirlitz szedł korytarzem, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.
- Wpadłem - pomyślał. Skierował się w kierunku gabinetu Mullera.
- Gratuluje poczucia humoru - powiedział - Tak jestem agentem sowieckim!
- Dobra, dobra Stirlitz... Odmaszerować!
Po chwili Muller wykręcił numer Kaltenbrunerra.
- Czego to nie wymyśli nasz poczciwy Stirlitz, żeby się wykręcić od roboty...
Stirlitz wchodzi do gabinetu Muellera:
- Nie chciałby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta. - Nieźle płacą.
Zszokowany Muller patrzy podejrzliwie. Stirlitz zmieszany idzie do drzwi. Przystaje:
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.
- Stirlitz, co jest lepsze: radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie Mueller.
- Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia - odparł spokojnie Stirlitz.
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy.
- Otwieraj! - krzyknął Muller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz.
W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił się jeszcze raz.
Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy. Staje przed biurkiem i patrząc prosto w oczy Bormanna, wykonuje dziwne gesty. W końcu mówi: - Słonie idą na północ, a wołki zbożowe podążają ich śladem.
Bormann patrzy na przybysza z wyraźnym niesmakiem:
- Gabinet Stirlitza jest piętro wyżej - odpowiada
Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.
Stirlitz szedł nocą przez las. Nagle zobaczył na drzewie świecące oczy.
- Sowa - pomyślał Stirlitz.
- Sam jesteś sowa - pomyślał Bormann.
Wróciwszy do swego gabinetu, Muller zauważył, że Stirlitz podejrzanie kręci się w pobliżu sejfu.
- Co tu robicie, Stirlitz? - srogo zapytał.
- Czekam na tramwaj - odparł Stirlitz.
- W porządku! - rzucił Muller, wychodząc. Ale na korytarzu pomyślał: Jakiż u diabła może być tramwaj w moim gabinecie? Zawrócił. Ostrożnie zajrzał do gabinetu. Stirlitza nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyślał Muller.
Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:
- Kto to był?
- Stirlitz, radziecki szpieg.
- Czemu go nie aresztujesz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
Jak już mówiłem mam wysublimowane poczucie humoru. Do książek więc.
"Nie polemizuj z idiotą - najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a później pobije doświadczeniem"
- Michael900
- Juventino
- Rejestracja: 10 maja 2005
- Posty: 723
- Rejestracja: 10 maja 2005
Jasio pyta się Taty:
- Tato, skąd ja się wziąlem
- bocian cie przyniósł
Za chwile do domu wchodzi mama i Jasio mówi:
- o cześć bocian!

- Tato, skąd ja się wziąlem
- bocian cie przyniósł
Za chwile do domu wchodzi mama i Jasio mówi:
- o cześć bocian!

Ciekawostki o Juventusie, które musisz znać - www.facebook.com/JuveCiekawostki
- Mrówa
- Juventino
- Rejestracja: 01 października 2005
- Posty: 1397
- Rejestracja: 01 października 2005
Fąfara złowił złotą rybkę.
- Spełnię twoje jedno życzenie!
Fąfara chwilę się zastanawia, w końcu mówi:
- Chcę być młody, mieć fajną dziewczynę i mieszkać w pałacu.
Zaszumiało, zahuczało... Fąfarę śpiącego w wielkim łożu z baldachimem budzi piękna dziewczyna i mówi:
- Ferdynandzie, wstawaj! Jedziemy do Sarajewa! :rotfl:
- Kapitanie! Kapitanieee! Pedał za burtą!
Kapitan:
- O rety! Jak mu pomóc?
- Poślij mu całusa!
Dziewczyna wypytuje chłopaka na pierwszej randce:
- Józek, masz jakieś nałogi?
- Ależ skąd!
- A masz jakieś hobby?
- Tak, lubię roślinki.
- Jakie?
- Chmiel, tytoń, konopie...
- Spełnię twoje jedno życzenie!
Fąfara chwilę się zastanawia, w końcu mówi:
- Chcę być młody, mieć fajną dziewczynę i mieszkać w pałacu.
Zaszumiało, zahuczało... Fąfarę śpiącego w wielkim łożu z baldachimem budzi piękna dziewczyna i mówi:
- Ferdynandzie, wstawaj! Jedziemy do Sarajewa! :rotfl:
- Kapitanie! Kapitanieee! Pedał za burtą!
Kapitan:
- O rety! Jak mu pomóc?
- Poślij mu całusa!

Dziewczyna wypytuje chłopaka na pierwszej randce:
- Józek, masz jakieś nałogi?
- Ależ skąd!
- A masz jakieś hobby?
- Tak, lubię roślinki.
- Jakie?
- Chmiel, tytoń, konopie...


- naros
- Juventino
- Rejestracja: 10 sierpnia 2004
- Posty: 960
- Rejestracja: 10 sierpnia 2004
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
"Panie doktorze jak się schylam to..."
Doktor:
"Nie schylać się, do domu!!"
Mówi Jasio to Taty:
"Tato mogę obejrzeć z Tobą mecz?"
Tata uradowany mówi:
"No pewnie że możesz"
Jasiu:
"A kto gra?"
Tata:
"Mistrz Włoch inter z....."
Jasiu:
"Dobra to ja idę na dobranocke" :-D
Jasio pyta się mamy:
-Mamo czemu tata ma 3 guziki przy majtkach a ja 1?
-Nie wiem synku idź do taty.
Jasiu pyta się taty.
-Wiesz Jasiu ja mam dużego ptaszka i mam 3 guziki, a ty masz mniejszego i masz 1.
-Tato, to ty jesteś cienias, widziałeś ile ksiądz ma guzików przy sutannie?
Spotyka się trzech facetów i siadają przy piwku.
Jeden się pyta:
-Co chcielibyście,żeby powiedzieli na waszym pogrzebie?
Pierwszy odpowiada:
-A no chciałbym, żeby powiedzieli, że byłem najlepszym ojcem, synem i mężem na świecie...
Drugi mówi:
-A ja chciałbym, żeby powiedzieli, że byłem najlepszym piłkarzem świata...No a ty Janek??
Pyta się trzeciego
-A ja bym chciał, żeby powiedzieli tak: "On się rusza, on się rusza!!

i jeszcze jeden dość długi:
Jest Bitwa pod Grunwaldem no i Jagiełło tak myśli i myśli i wreszcie wpada na pomysł że po co mają się wszyscy bić skoro i Krzyżacy i my możemy wystawić po najlepszym rycerzu i który z nich zwycięży ten wygrał bitwę. No i jak pomyślał tak zrobił. Woła do siebie Zawisze Czarnego i mówi:
"no Zawisza... jesteście naszym najlepszym rycerzem będziecie walczyć.
Na to Zawisza:
"Wiesz Królu... no nie za bardzo bo wczoraj impreza była no i rozumiesz."
No więc lekko zdenerwowany Jagiełło idzie do następnego rycerza i mówi:
"No jeśli Zawisza nie może to wy musicie walczyć!"
Na to rycerz:
"Królu... wie Król... była wczoraj impreza u Zawiszy no i nie jestem za bardzo w stanie."
Zdenerwowany Jagiełło idzie do następnego rycerza i słyszy to samo więc postanawia w czasie bitwy wystawić ochotnika.
Nadszedł czas bitwy. Krzyżacy wystawili swojego najsilniejszego rycerza w mocnej zbroi, z pięknym, ostrym mieczem i tarczą. Więc Jagiełło pyta swoich rycerzy który będzie walczył? Nikt się ni zgłasza dopiero wychodzi" stary, ubrany w jakiś worek, z drewnianym mieczykiem i mówi że bedzie walczył. Jagiełło nie miał wyboru i musiał wystawić tego starca do walki. Staneli na przeciwko siebie obaj rycerze stoją i sie patrzą a Polscy rycerze krzyczą "w nogi... w nogi!!!" nagle zrobił się wielki kurz nic nie było widać. Gdy kurz opadł starzec stał nad lerżącym rycerzem Krzyżackim który leży z odrąbanymi nogami i mówi: "Dobrze że mi kazali w nogi, bo inaczej do bym Ci łeb odpier*****.
"Panie doktorze jak się schylam to..."
Doktor:
"Nie schylać się, do domu!!"

Mówi Jasio to Taty:
"Tato mogę obejrzeć z Tobą mecz?"
Tata uradowany mówi:
"No pewnie że możesz"
Jasiu:
"A kto gra?"
Tata:
"Mistrz Włoch inter z....."
Jasiu:
"Dobra to ja idę na dobranocke" :-D
Jasio pyta się mamy:
-Mamo czemu tata ma 3 guziki przy majtkach a ja 1?
-Nie wiem synku idź do taty.
Jasiu pyta się taty.
-Wiesz Jasiu ja mam dużego ptaszka i mam 3 guziki, a ty masz mniejszego i masz 1.
-Tato, to ty jesteś cienias, widziałeś ile ksiądz ma guzików przy sutannie?
Spotyka się trzech facetów i siadają przy piwku.
Jeden się pyta:
-Co chcielibyście,żeby powiedzieli na waszym pogrzebie?
Pierwszy odpowiada:
-A no chciałbym, żeby powiedzieli, że byłem najlepszym ojcem, synem i mężem na świecie...
Drugi mówi:
-A ja chciałbym, żeby powiedzieli, że byłem najlepszym piłkarzem świata...No a ty Janek??
Pyta się trzeciego
-A ja bym chciał, żeby powiedzieli tak: "On się rusza, on się rusza!!

i jeszcze jeden dość długi:
Jest Bitwa pod Grunwaldem no i Jagiełło tak myśli i myśli i wreszcie wpada na pomysł że po co mają się wszyscy bić skoro i Krzyżacy i my możemy wystawić po najlepszym rycerzu i który z nich zwycięży ten wygrał bitwę. No i jak pomyślał tak zrobił. Woła do siebie Zawisze Czarnego i mówi:
"no Zawisza... jesteście naszym najlepszym rycerzem będziecie walczyć.
Na to Zawisza:
"Wiesz Królu... no nie za bardzo bo wczoraj impreza była no i rozumiesz."
No więc lekko zdenerwowany Jagiełło idzie do następnego rycerza i mówi:
"No jeśli Zawisza nie może to wy musicie walczyć!"
Na to rycerz:
"Królu... wie Król... była wczoraj impreza u Zawiszy no i nie jestem za bardzo w stanie."
Zdenerwowany Jagiełło idzie do następnego rycerza i słyszy to samo więc postanawia w czasie bitwy wystawić ochotnika.
Nadszedł czas bitwy. Krzyżacy wystawili swojego najsilniejszego rycerza w mocnej zbroi, z pięknym, ostrym mieczem i tarczą. Więc Jagiełło pyta swoich rycerzy który będzie walczył? Nikt się ni zgłasza dopiero wychodzi" stary, ubrany w jakiś worek, z drewnianym mieczykiem i mówi że bedzie walczył. Jagiełło nie miał wyboru i musiał wystawić tego starca do walki. Staneli na przeciwko siebie obaj rycerze stoją i sie patrzą a Polscy rycerze krzyczą "w nogi... w nogi!!!" nagle zrobił się wielki kurz nic nie było widać. Gdy kurz opadł starzec stał nad lerżącym rycerzem Krzyżackim który leży z odrąbanymi nogami i mówi: "Dobrze że mi kazali w nogi, bo inaczej do bym Ci łeb odpier*****.


Un capitano c'è solo un capitano!!!
- DamKam
- Juventino
- Rejestracja: 10 listopada 2003
- Posty: 1551
- Rejestracja: 10 listopada 2003
Polska a Holandia, czyli dlaczego jesteśmy wyjątkowi
Miejsce: Holandia. Problem: brak stadionu. Rozwiązanie: Buduje się stadion.
Miejsce: Polska. Problem: brak stadionu. Rozwiązanie:...
Po pięcioletniej dyskusji na temat budowy stadionu Premier obiecuje budowę obiektu na 3 mln (a co?!). Uroczysta Msza w intencji budowy stadionu. Ogłoszony przetarg wygrywa firma nie ta, która powinna - organizuje się następny przetarg. Dochodzi do wewnętrznych spięć w koalicji rządowej w kwestii wyboru patrona stadionu. Premier obiecuje koalicjantowi objęcie Ministerstwa Lotów Kosmicznych, koalicjant idzie na kompromis. Powstaje Ministerstwo Lotów Kosmicznych. Uroczysta Msza w intencji nowego ministerstwa. Uroczysta Msza w intencji Patrona Stadionu. Przetarg znów wygrywa niewłaściwa firma. Rząd zgłasza projekt Ustawy O Budowie Stadionów, przyznając wyłączność firmom świętokrzyskim. Drugi koalicjant zapowiada, że nie poprze ustawy. Powstaje Ministerstwo Spraw Różnych, ustawa przechodzi. Ze względu na dodatkowe koszty stadion będzie na 1 mln (wystarczy) za to położony będzie w najatrakcyjniejszym miejscu w Polsce - w Gosiewie (dobre połączenie kolejowe). Toruńskie radio oskarża rząd o walkę z kościołem. Dwie uroczyste Msze w intencji Ministerstwa Spraw Różnych. Na polu, na którym ma powstać stadion, w nocy pojawiają się dwa kretowiska. Premier w telewizyjnym orędziu do narodu demaskuje lewicowo-liberalny układ kretowiskowy, sejm powołuje Komisję Śledczą. Wszyscy Polacy powyżej czwartego roku życia składają oświadczenia, że nie są kretami. Uroczyste poświęcenie pola. Powstaje pierwszy obiekt - stadionowa kaplica. Ze względu na podwyższone koszty stadion będzie na 10 tys. ale z wygodnymi krzesełkami. Zyta ogłasza, że znalazła dodatkowe 500 mln w budżecie (zawieruszyły się pod nazwą stypendia dla młodych sportowców) - rusza rozbudowa kaplicy. Przylatuje Prezydent, by wbić pierwszy szpadel. W dwugodzinnym przemówieniu obnaża całą prawdę o zaniedbaniach III RP w dziedzinie budowy stadionów i podkreśla, że dopiero dzięki IV RP tysiąc osób bedzie mogło cieszyć się z nowego stadionu. Brak szpadla. Msza w intencji odnalezienia szpadla. Maciarewicz rusza w Polskę, Ziobro ustanawia sądy pięciominutowe, Giertych zwiększa lotne trójki do siły lotnych plutonów, oba F-16 przewozimy w rejon wschodniej granicy. Kurski ma dowody, że szpadel ukradł wujek Tuska i ukrył go w kotłowni centrali PZU. Kurski tłumaczy, że łatwo pomylić szpadel z szuflą. Premier wywala Kurskiego z PiSu, a na jego miejsce przyjmuje skruszonego Kurskiego. Powstaje projekt utworzenia Strategicznej Rezerwy Szpadli w Norwegii. Ze wzgledu na koszt norweskich szpadli projekt budowy boiska treningowego zostaje czasowo zawieszony.
Zgłaszamy akces do organizacji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Premier w telewizyjnym orędziu do narodu zapowiada budową pięćdziesięciu stadionów na 6 mln widzów każdy. Uroczysta Msza w intencji MŚ.

Miejsce: Holandia. Problem: brak stadionu. Rozwiązanie: Buduje się stadion.
Miejsce: Polska. Problem: brak stadionu. Rozwiązanie:...
Po pięcioletniej dyskusji na temat budowy stadionu Premier obiecuje budowę obiektu na 3 mln (a co?!). Uroczysta Msza w intencji budowy stadionu. Ogłoszony przetarg wygrywa firma nie ta, która powinna - organizuje się następny przetarg. Dochodzi do wewnętrznych spięć w koalicji rządowej w kwestii wyboru patrona stadionu. Premier obiecuje koalicjantowi objęcie Ministerstwa Lotów Kosmicznych, koalicjant idzie na kompromis. Powstaje Ministerstwo Lotów Kosmicznych. Uroczysta Msza w intencji nowego ministerstwa. Uroczysta Msza w intencji Patrona Stadionu. Przetarg znów wygrywa niewłaściwa firma. Rząd zgłasza projekt Ustawy O Budowie Stadionów, przyznając wyłączność firmom świętokrzyskim. Drugi koalicjant zapowiada, że nie poprze ustawy. Powstaje Ministerstwo Spraw Różnych, ustawa przechodzi. Ze względu na dodatkowe koszty stadion będzie na 1 mln (wystarczy) za to położony będzie w najatrakcyjniejszym miejscu w Polsce - w Gosiewie (dobre połączenie kolejowe). Toruńskie radio oskarża rząd o walkę z kościołem. Dwie uroczyste Msze w intencji Ministerstwa Spraw Różnych. Na polu, na którym ma powstać stadion, w nocy pojawiają się dwa kretowiska. Premier w telewizyjnym orędziu do narodu demaskuje lewicowo-liberalny układ kretowiskowy, sejm powołuje Komisję Śledczą. Wszyscy Polacy powyżej czwartego roku życia składają oświadczenia, że nie są kretami. Uroczyste poświęcenie pola. Powstaje pierwszy obiekt - stadionowa kaplica. Ze względu na podwyższone koszty stadion będzie na 10 tys. ale z wygodnymi krzesełkami. Zyta ogłasza, że znalazła dodatkowe 500 mln w budżecie (zawieruszyły się pod nazwą stypendia dla młodych sportowców) - rusza rozbudowa kaplicy. Przylatuje Prezydent, by wbić pierwszy szpadel. W dwugodzinnym przemówieniu obnaża całą prawdę o zaniedbaniach III RP w dziedzinie budowy stadionów i podkreśla, że dopiero dzięki IV RP tysiąc osób bedzie mogło cieszyć się z nowego stadionu. Brak szpadla. Msza w intencji odnalezienia szpadla. Maciarewicz rusza w Polskę, Ziobro ustanawia sądy pięciominutowe, Giertych zwiększa lotne trójki do siły lotnych plutonów, oba F-16 przewozimy w rejon wschodniej granicy. Kurski ma dowody, że szpadel ukradł wujek Tuska i ukrył go w kotłowni centrali PZU. Kurski tłumaczy, że łatwo pomylić szpadel z szuflą. Premier wywala Kurskiego z PiSu, a na jego miejsce przyjmuje skruszonego Kurskiego. Powstaje projekt utworzenia Strategicznej Rezerwy Szpadli w Norwegii. Ze wzgledu na koszt norweskich szpadli projekt budowy boiska treningowego zostaje czasowo zawieszony.
Zgłaszamy akces do organizacji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Premier w telewizyjnym orędziu do narodu zapowiada budową pięćdziesięciu stadionów na 6 mln widzów każdy. Uroczysta Msza w intencji MŚ.

- m-a-t-t-e-o
- Juventino
- Rejestracja: 22 marca 2005
- Posty: 355
- Rejestracja: 22 marca 2005
Dlaczego Otylia nie wygrała ostatnio żadnego złota?
- Bała się wyprzedzać
I temat maturalny z j. angielskiego (czyżby przeciek) :-D
"Podczas pobytu w Wielkiej Brytanii kupiłeś ciągnikowy kultywator
sprężynowy z zapasowym kompletem lemieszy półsztywnych i skaryfikatorem.
Zauważyłeś, że uszkodzone było łożysko toczne baryłkowe wahliwe w
mimośrodzie oraz brakowało połączeń gwintowych śrubą pasowaną o
trzpieniu stożkowym. Chcesz zgłosić jego reklamację. Napisz na czym
polega problem oraz gdzie i kiedy nabyłeś urządzenie i zaproponuj
rozwiązanie problemu. Podpisz się jako XYZ."
- Bała się wyprzedzać

I temat maturalny z j. angielskiego (czyżby przeciek) :-D
"Podczas pobytu w Wielkiej Brytanii kupiłeś ciągnikowy kultywator
sprężynowy z zapasowym kompletem lemieszy półsztywnych i skaryfikatorem.
Zauważyłeś, że uszkodzone było łożysko toczne baryłkowe wahliwe w
mimośrodzie oraz brakowało połączeń gwintowych śrubą pasowaną o
trzpieniu stożkowym. Chcesz zgłosić jego reklamację. Napisz na czym
polega problem oraz gdzie i kiedy nabyłeś urządzenie i zaproponuj
rozwiązanie problemu. Podpisz się jako XYZ."