Nie dawno wróciłem od kuzyna z meczu. Patrząc na ten mecz z perspektywy neutralnego kibica, to był to wspaniały mecz. Ogólnie, dwumecz - jeden z najpiękniejszych jakie kiedykolwiek widziałem. Po takich meczach Puchar Włoch spokojnie może odzyskać renomę! Jednak spogląjąc na mecz okiem kibica Juve, to nie sposób nie wytknąć katastrofalnych błędów...
Od samego początku do ataku ruszył Juventus. Jednak to Inter po szybkiej kontrze i nieudanej płapce ofsajdowej bianconerich objął prowadzenie. Po golu jednak piłkarze Juve nie załamali się i cały czas grali swoje. Inter absolutnie nie wykorzystał atutu własnego boiska - a wręcz przeciwnie, piłarze bianconerich grali jakby u Siebie. Inter się bronił i groźnie kontratakował. A Juve napierało, napierało i aż płakać się chciało oglądając piłkę ciągle mijającą bramkę Fontany. Pod koniec pierwszej połowy jednak się przełamali i po mocnym strzale Miccoliego piłka odbiła się od jednego z obrońców Interu i trafiła pod nogi Tudora. Nie dało się tego nie wbić. Druga połowa to dalsza dominacja Juventusu. Inter od czasu do czasu kontratakował co dwukrotnie niesamowicie zagroziło bramce Chimentiego - najpierw słupek Vieriego, potem poprzeczka Kily'ego. Po wejściu Nedveda i Del PieroJuve grało jeszcze pewniej. Po czerwnej kartce Cordoby (całkowicie zasłużonej) było po prostu niemożliwym nie zobaczyć bramki w wykonaniu Juve. I tak się stało. Róg i gol z główki Alexa. I gdy wydawało się, że już nic nie zmieni rezultatu, 10 sekund przed zakończeniem meczu Adani strzela bramkę... W dogrywce nie było zbyt wielu okazji do strzelenia bramki i o wszystkim zadecydowały karne. Na nasze szczęście presji nie wytrzymał Vieri i to my jesteśmy w finale.
A teraz czas troche ponarzekać. Obrona po raz kolejny zagrała bardzo słabo. Głównymi synami sukcesu są pomocnicy i napastnicy - gdy ciągle atakowali odciągali obronę od przymusu bronienia się. Widać było jednak wśród oborny ogromną presję. Często gdy dostawali piłkę w ich oczach zalęgała się panika, tak jakby nie wiedzili co z piłką zrobić... Popełnili przez to kilka kiksów. Gra Chimentiego momenami przypominała parodie piłki nożnej

Gdyby Inter wykożystał choć jeden z kiksów lub innych ryzykownych i nie przemyślanych zagrań Chimentiego mielibyśmy po meczu. Obrońcy wogóle nie kryli Adriano. Stał sobie sam a oni nie udolnie łapali go na spalonym, co czasem się udawało a czasem sprzyjał nam siędzia. Tuż po drugiej bramce dla Juve, Montero bez pardonowo zfaulował bodajrze Emre w polu karnym. Rigore należał się bez wątpienia, jednak sędzia puścił grę.
Czas na pochwały

Świetny mecz rozegrał Maresca i Miccoli. Cały czas ciągnęli grę. Maresca biegał jak szalony za każdą piłką! Świetnie rozkręcał grę także Del Piero, gdy pojawił się na boisku. Nedved także bardzo dzielnie i twardo walczył. Podobała mi się także gra Appiaha. Nie zawsze mu wychodziło, ale się bardzo starał i bym jedną z najbardziej widocznych postaci na boisku. Troszke słabiej zagrał Di Vaio i z wejściem za niego Alexa, to był dobry ruch Lippiego. W przeciwieństwie do wpuszczenia Trezegueta, który kompletnie nic nie pokazał, podobniej zresztą jak w meczu z Romą.
Teraz czeka nas ciężki dwumecz z Lazio. Myśle, że na nich nie starczy nam taka gra jak z Interem. Trzeba się będzie postarać bardziej. Dziękuje Juventusowi za awans i Interowi za stworzenie wraz z bianconerimi wspaniałego widowiska! dawno się tak nie emocjonowałem!! No i nareszcie jakiś happyend
