Przestaję lubić ten temat

. I jak na złość ciągle się o niego ocieram. No cóż... zapewne znacie film "Oszukać przeznaczenie", gdzie aż na wskroś jest pokazane, że śmierć i tak dopadnie człowieka, jeśli miał umrzeć w danej chwili... i zrobi to wykorzystując nawet najbardziej paranormalne zjawiska :shock:
Co ja o tym sądzę...?
Kiedyś mocno wierzyłam w przeznaczenie. Ogólnie, choć skupiłam się najbardziej na tym dotyczącym miłości. Można powiedzieć, że poczułam co to znaczy spotkać osobę przeznaczoną... i powiem Wam, że jest to niesamowite, nie do opisania... i jest to również bardzo mylne.
Bo osoba rzekomo mi przeznaczona żyje teraz z kimś innym i nie widzę siebie z tym kimś nawet jako przyjaciół. No, ale nevemind.
Po tym przestałam wierzyć w przeznaczenie i doszłam do wniosku, że świat składa się z przypadków... czasem składających się na coś co może nam się wydawać jakimś zamysłem z góry ustalonym.
Od jakiegoś czasu... żyję sobie codziennie potykąjąc się o jakiś "przypadek" ale dziwnym trafem one razem tworzą rzeczywiście drogę ku czmuś co można nazwać przeznaczeniem.
Co myślę teraz? Że tworzymy nasze życie... ale pewnych rzeczy nie unikniemy... i możemy skupić się jedynie na szczegółach, nad którymi mamy kontrolę... a resztą zajmie się ktoś inny

.
Tyle. Pozdrawiam.