Alvaro Morata
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Nie, nie kazdy z naszych moglby powiedziec to, co powiedzial Morata, bo nie kazdy lata w wakacje do Madrytu i nie kazdemu wypominaja gole strzelone Realowi. Na drugi raz jak zaczniesz tworzyc karkolomne interpretacje jakiejs wypowiedzi, upewnij sie ze uprzednio sie z nia zapoznales.gangsta24 pisze: Nie, chodzi mi o to że równie dobrze każdy z naszych mógł tak powiedzieć (myślisz, że Pirlo płakałby tak po przegranym półfinale z realem jak po przegranym finale z barceloną?) i niekoniecznie musiałby być kibicem/sympatykiem realu -łatwiej znieść porażkę w pólfinale niż finale, a że, akurat nieszczęśliwie słowa te wypadły z ust Moraty rodzą się różne insynuacje...
Zgodzilbym sie w pelni gdyby chlopak powiedzial cos w stylu "Od zawsze moim marzeniem byl gra w Realu, jezeli tylko beda mnie tam chcieli z powrotem, na pewno skorzystam z takiej okazji, Juventus pozostanie dla mnie zawsze opcja rezerwowa". Ale jezeli on sugeruje ze zle sie stalo, ze jego obecny pracodawca przy jego udziale odniosl wielki sukces i awansowal do finalu LM pierwszy raz od ponad dekady, nie jestem w stanie uznac ze wszystko jest w jak najlepszym porzadku.Marat87 pisze:Powiedział co powiedział, można go przynajmniej cenić za szczerość. Jak piłkarze pi...ą farmazony, to oburzenie, głupia dyplomacja. A tak gość przynajmniej powiedział co mu leży na sercu.
W jakim sensie? Facet powiedzial ze teraz wolalby zeby Real awansowal kosztem Juventusu. Na dwa mozliwe rozstrzygniecia, to wlasnie by preferowal, byloby lepiej. Czyli sila rzeczy to drugie, to ktore faktycznie mialo miejsce, jest gorsze. Czyli zle sie stalo.gangsta24 pisze: To jest nadinterpretacja większa niż moja...
Ale co to ma do rzeczy? Czy ja gdzies napisalem ze on juz wtedy wolal? Ba, wrecz wolalbym zeby on te slowa wypowiedzial zaraz po ostatnim gwizdku, zdruzgotany po poraze zamiast teraz, na spokojnie stwierdzic, ze wolalby gdyby Juventus tego sukcesu nie odniosl. Jezeli dalej zamierzasz go bronic i twierdzic ze wszystko w tym wywiadzie jest w porzadku, to przytocz mi wypowiedzi jakichs wielkich pilkarzy, niekwestionowanych mistrzow, ktorzy po latach stwierdzili ze woleliby odpasc wczesniej, wygrac mniej, zajsc blizej, osiagnac mniejsze sukcesy i generalnie przegrac zamiast zwyciezyc.gangsta24 pisze: Ale gubisz pierwszą część zdania; w 90 minucie finału jeszcze "nie wolał"
Ostatnio zmieniony 24 marca 2016, 14:21 przez zahor, łącznie zmieniany 2 razy.
- gangsta24
- Juventino
- Rejestracja: 06 lutego 2008
- Posty: 24
- Rejestracja: 06 lutego 2008
To jest nadinterpretacja większa niż moja...zahor pisze: Ale jezeli on sugeruje ze zle sie stalo, ze jego obecny pracodawca przy jego udziale odniosl wielki sukces i awansowal do finalu LM pierwszy raz od ponad dekady
Ale gubisz pierwszą część zdania; w 90 minucie finału jeszcze "nie wolał"zahor pisze: Facet powiedzial ze teraz wolalby zeby Real awansowal kosztem Juventusu. Na dwa mozliwe rozstrzygniecia, to wlasnie by preferowal, byloby lepiej. Czyli sila rzeczy to drugie, to ktore faktycznie mialo miejsce, jest gorsze. Czyli zle sie stalo.
- mrozzi
- Juventino
- Rejestracja: 19 września 2005
- Posty: 8997
- Rejestracja: 19 września 2005
- Podziekował: 4 razy
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Od razu zakladacie, ze czeka nas przemeblowanie, a okienko sie jeszcze nawet nie zaczelo.
Morata na pewno bierze pod uwage rozne scenariusze, ale absolutnie nie wierze w to, ze zgodzilby sie na powrot na lawke w Madrycie. Real tak czy owak ma chyba zamiar go wykupic, by zaraz po tym wytransferowac na Wyspy. To tez mogloby sie samemu graczowi nie spodobac, a na pewno ma w calej sprawie decydujace zdanie. Lubie Morate, ale prawda jest taka, ze mocno zawodzi i dobre wystepy w tym sezonie to rzadkosc. W LM robi swoje, ale juz w lidze nie jest dla nas zadna gwarancja. Sam juz nie wiem, co o jego sytuacji myslec. Na pewno obecny stan zwieszenia miedzy klubami moze miec wplyw na jego wystepy.
Skoro uderzylismy w zimie po Gündogana, to nie powinnismy miec w lecie problemow z budzetem. Jednoczesnie oczywistym jest, ze okienko byloby o wiele bardziej okazale w przypadku rozbratu z Pogba.
Morata na pewno bierze pod uwage rozne scenariusze, ale absolutnie nie wierze w to, ze zgodzilby sie na powrot na lawke w Madrycie. Real tak czy owak ma chyba zamiar go wykupic, by zaraz po tym wytransferowac na Wyspy. To tez mogloby sie samemu graczowi nie spodobac, a na pewno ma w calej sprawie decydujace zdanie. Lubie Morate, ale prawda jest taka, ze mocno zawodzi i dobre wystepy w tym sezonie to rzadkosc. W LM robi swoje, ale juz w lidze nie jest dla nas zadna gwarancja. Sam juz nie wiem, co o jego sytuacji myslec. Na pewno obecny stan zwieszenia miedzy klubami moze miec wplyw na jego wystepy.
Skoro uderzylismy w zimie po Gündogana, to nie powinnismy miec w lecie problemow z budzetem. Jednoczesnie oczywistym jest, ze okienko byloby o wiele bardziej okazale w przypadku rozbratu z Pogba.
- pumex
- Juventino
- Rejestracja: 23 lutego 2008
- Posty: 7834
- Rejestracja: 23 lutego 2008
Morata: "Chciałbym pozostać w Juve (...) Ale oczywiście to nie zależy ode mnie".CavAllano pisze:na pewno ma w calej sprawie decydujace zdanie
Albo pieprzy jak potłuczony, albo przechodząc do Juve wcześniej postawił parafkę na kwicie, który po części robi z niego piłkarza ubezwłasnowolnionego.

- mrozzi
- Juventino
- Rejestracja: 19 września 2005
- Posty: 8997
- Rejestracja: 19 września 2005
- Podziekował: 4 razy
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Tez mi sie tu cos nie zgadza i byc moze o czyms nie wiemy. Jak zwykle zreszta. Moze mial tez miedzy wierszami na mysli decyzje samego Juve, na ktora nie ma przeciez zadnego wplywu.
Real poslodzi chlopakowi, a potem od razu pusci go do Anglii i pilkarz znajdzie sie w punkcie wyjscia.
Real poslodzi chlopakowi, a potem od razu pusci go do Anglii i pilkarz znajdzie sie w punkcie wyjscia.

- stahoo
- Juventino
- Rejestracja: 14 lipca 2006
- Posty: 4007
- Rejestracja: 14 lipca 2006
Wydaje mi się, że Morata jest po prostu fair wobec 'swojego' klubu czyli Realu. Jeżeli Madryt go będzie chciał wpłacając klauzulę, ten nie będzie robić problemów. Nawet jeśli nie miałby byc do końca zadowolony (ławka czy sprzedaż do jakiegos Liverpoolu).pumex pisze:Morata: "Chciałbym pozostać w Juve (...) Ale oczywiście to nie zależy ode mnie".CavAllano pisze:na pewno ma w calej sprawie decydujace zdanie
Albo pieprzy jak potłuczony, albo przechodząc do Juve wcześniej postawił parafkę na kwicie, który po części robi z niego piłkarza ubezwłasnowolnionego.
- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 7086
- Rejestracja: 08 października 2002
- Podziekował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 25 razy
a czym on zawinił? wygryzł jednego drewniaka to kupili innego i znów ławka tylko, że teraz już tego nie da się wygryźć bo jest najlepszym obrońcą na świecie... drugi do wygryzienia zaś kosztował nas rekordowe pieniądze i mamy go na pewną własność w przeciwieństwie do Moraty ;] także czym zawinił Morata?koki90 pisze:w tym sezonie Morata to nasz zmiennik. To, że tak się stało i wylądował na ławce to już akurat tylko jego wina.
ja już pomijam teorię, że celowo trzymamy go na ławce, żeby Real go nie wykupił

Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- MRN
- Juventino
- Rejestracja: 07 listopada 2007
- Posty: 8709
- Rejestracja: 07 listopada 2007
- Podziekował: 13 razy
- Otrzymał podziękowanie: 205 razy
Właśnie wychodzi na to, że w ogóle niczego nie wiemy. Przypuszczam, że uwłaczająca godności Juve klauzula jest bardziej uwłaczająca niż przypuszczaliśmy bo już nie mówimy o tym, że decydujące zdanie będzie miał sam Morata tylko o tym, że piłkarz jest ubezwłasnowolniony. Już nie ma nigdzie mowy o tym, że to wola Moraty będzie miała decydujące znaczenie. Sam Marotta w wywiadzie przyznał, że klauzula w kontrakcie jest sporym problemem, czego nie byłoby gdyby wszystko rzeczywiście zależało od Moraty. Jak wiemy, sam zawodnik chciałby zostać w Juve ale jak widać to niczego nie rozwiązuje. Marotta nieźle dał się wydymać choć z drugiej strony jeśli wpłynie 30 baniek to nie zapłaczę bo Alvaro gra w kratkę ( wolałbym jednak aby pozostał bo papiery na granie ma ). A fakt, że Real traktuje zawodników jak towar to wiadomo nie od dziś.CavAllano pisze:Tez mi sie tu cos nie zgadza i byc moze o czyms nie wiemy.

- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 7086
- Rejestracja: 08 października 2002
- Podziekował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 25 razy
tak jak pisałem - na pewno podpisał już kontrakt powrotny w momencie transferu do Juve i teraz wszystko zależy do Realu
@pumex: dokładnie tak to wygląda ;] poza tym hipotetycznie - jesteś Tevezem ale do drużyny kupując ci Messiego, Neymara oraz Rasiaka a twój trener lubi grać drewnianym klocem na szpicy - czy to twoja wina, że siadasz na ławce?
@pumex: dokładnie tak to wygląda ;] poza tym hipotetycznie - jesteś Tevezem ale do drużyny kupując ci Messiego, Neymara oraz Rasiaka a twój trener lubi grać drewnianym klocem na szpicy - czy to twoja wina, że siadasz na ławce?
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- gangsta24
- Juventino
- Rejestracja: 06 lutego 2008
- Posty: 24
- Rejestracja: 06 lutego 2008
Pisząc to wogóle nie miałem zamiaru go bronić, po prostu mam alergię na stwierdzenie: "Ja wiem co ty sobie myślisz". Faktem jest, że z jego ust może nie powinno wypłynąć to stwierdzenie, ale nikt nie może powiedzieć co tam siedzi w tej jego makówce i co myślał rzucając te słowa. A jeśli chodzi o czas i miejsce to równie dobrze to radio mogło złapać go pierwszy raz na wyłączność i w związku z tym wyciągnęło różne "stare pieczki" ich interesujące...zahor pisze: Ale co to ma do rzeczy? Czy ja gdzies napisalem ze on juz wtedy wolal? Ba, wrecz wolalbym zeby on te slowa wypowiedzial zaraz po ostatnim gwizdku, zdruzgotany po poraze zamiast teraz, na spokojnie stwierdzic, ze wolalby gdyby Juventus tego sukcesu nie odniosl. Jezeli dalej zamierzasz go bronic i twierdzic ze wszystko w tym wywiadzie jest w porzadku, to przytocz mi wypowiedzi jakichs wielkich pilkarzy, niekwestionowanych mistrzow, ktorzy po latach stwierdzili ze woleliby odpasc wczesniej, wygrac mniej, zajsc blizej, osiagnac mniejsze sukcesy i generalnie przegrac zamiast zwyciezyc.
- JuveCracow
- Juventino
- Rejestracja: 20 stycznia 2008
- Posty: 209
- Rejestracja: 20 stycznia 2008
I walczył, i mówiono, i osiągnął, i awansowaliśmy także dzięki niemu, i za to możemy mu być do dzisiaj wdzięczni, bo kto wie, jak potoczyłyby się bez niego te półfinały, nie mówiąc o ostatnim dwumeczu z Bayernem, gdzie traciliśmy gole tylko wtedy, gdy nie było go na boisku. Za porażkę w finale też nie on ponosi winę, wręcz przeciwnie, dzięki jego bramce wróciliśmy wtedy na jakiś czas do gry. A z jego obecnym paplaniem w mediach to jak z tym "psim obowiązkiem" - piesek mający chwilowo jednego, ale de facto dwóch panów, którzy nie mogą się póki co zdecydować, gdzie będzie na stałe, pewnie miałby taką samą mordkę, jak Morata myślący o swojej przyszłościpumex pisze:Nawet jeśli wiedziałby, że z góry mecz jest przegrany, to i tak jego psim obowiązkiem jest walka o udział w wielkim finale, bo właśnie dzięki obecności Juventusu w Berlinie mówiono o drużynie przez dobrych kilka tygodni i zespół osiągnął dzięki temu wymierne korzyści.

Nad Alvaro też. Jego sytuacja jest i była przez tę klauzulę od początku inna niż pozostałych zawodników, od początku wyglądało to tak, że ogrywamy Realowi piłkarza, którego Królewscy mogą jeśli zechcą ściągnąć z powrotem, który był tam bardzo lubiany i który nigdy nie ukrywał swoich uczuć względem Realu, więc wysypiamy się teraz tak, jak sami sobie pościeliliśmy i nie ma co traktować Alvaro tak, jakby tej klauzuli nie miał i nagle dziwić się, że mówi inaczej, niż piłkarz, który ma w klubie jasną sytuację. To trochę tak, jakby szanowana, miejscowa dziewczyna (Stara Dama), która blisko 2 lata temu - ku zdumieniu rodziny (kibiców Juve) - zgodziła się być "tymczasową" partnerką dla nowo przybyłego z Hiszpanii faceta (Moraty), chociaż jego była (Real), z którą jest silnie emocjonalnie związany, została za granicą, teraz ustami niektórych kibiców nagle zaczyna się dziwić, że jednak Alvaro nas całym sercem nie pokochałBeppe Marotta dwa dni temu pisze: Niezależnie od tego czy (Morata) zostanie, to nie do końca zależy od nas. Jego klauzula to miecz Damoklesa, który jest nad nami.
http://www.realmadrid.com/en/news/2014/ ... rom-morata
i że jak od początku było wyraźnie zaznaczone, obecny "związek" jest prawdopodobnie jedynie tymczasowy i zależy od woli byłej panny - prawdziwego decydenta - i tego, czy Moratę do siebie z powrotem za granicę sprowadzi. Co Stara Dama chciała, na co się zgodziła, to ma:
Maly w lipcu 2014 pisze:znajomy kibic Realu powiedział, że to u nich standardowa procedura, i odkupują tak każdego na kim mogą zarobić by jeszcze w te samo okno sprzedać (patrz chociażby ostatni news o Etoo, Negredo etc), biznes... więc jeśli Arsenal powie im, że da im 33mln to zwyczajnie nam go zabiorą ;]
jeśli więc te wszystkie paragrafy są prawdziwe to ten deal kompletnie nam się nie opłaca, nawet jeśli mielibyśmy za 2 lata ogrywania go dostać te 10mln (- kontrakt) to jest to śmiech na sali dla tak poważnego klubu


I dla sytuacji Moraty to jest czynnik decydujący, a nie obecna - jeśli zechce Real, tymczasowa - przynależność klubowa, bo tą może jeśli dobrze rozumiem słowa Marotty i Moraty jedną decyzją zmienić Real, więc jak można wymagać całkowitych i bezwarunkowych medialnych deklaracji wierności i oddania od piłkarza, który wcale nie jest całkowicie i bezwarunkowo naszą własnością, wręcz przeciwnie, jest na łasce Realu i to od Realu zależy najwięcej, a nie od Juve czy samego Alvaro. Morata po prostu mówi, jak jest, nieco się przy tym uzewnętrzniającpumex w lipcu 2014 pisze:Zapłacimy Realowi za Moratę 20 baniek, zaś w okresie do dwóch lat Hiszpanie będą mogli go odkupić za maksimum 30 mln. Czyli max 10 mln do przodu, lipa trochę, bo nie wierzę, że przy udanym rozwoju Moraty ten odrzuci możliwość powrotu na Bernabeu

Ano, wymarzony temacik dla szukających sensacji sportowych brukowców i szkoda, że Alvaro dał się w to wpuścić, nawet jeśli sprawa jest znana od prawie dwóch lat, to można powiedzieć "latem wszystko się wyjaśni, nie mogę się tego doczekać, żeby wiedzieć, na czym stoję". A ten się żali. Miłości fanów takim gadaniem nie zdobędzie, a boiskową postawą owszem, może, więc sens takiego żalenia się w wywiadach jest zrozumiały chyba tylko dla niegoArbuzini pisze:Morata potwierdził wcześniejsze przypuszczenia, że jest w dołku psychicznym i niejasna sytuacja na temat przyszłości ryje mu banie.


Ano, dla niego, w głębi serca, ból z powodu porażki z Barceloną był silniejszy, niż radość z awansu do finału. Wyobraźcie sobie odwrotną sytuację: wypożyczamy / sprzedajemy z klauzulą powrotną do Milanu napastnika, który u nas nie mieści się w podstawowym składzie. W półfinale LM Milan niespodziewanie pokonuje nas po jego bramkach, w finale przegrywają z Interem, który już szykował się na Derby d'Italia z Juve w finale Ligi Mistrzów i wściekły zawodnik mówi, że od porażki z tym cholernym Interem, która boli jak nic innego, wolałby nawet odpadnięcie w półfinale z nami, gdyby wtedy znał wynik finału. Ponieważ znać nie mógł, to nie można rozważać zajścia w realnym świecie wydarzenia uwarunkowanego zdarzeniem niemożliwym - poznaniem zawczasu przyszłości czy podróżą w czasie. Moim zdaniem tak to należy interpretować, jako - zrozumiałe u kibica Realu - porównanie tego, "co by biednego Alvaro, gdyby zawczasu znał wynik finału, zabolało mniej", a nie jako żadne lekceważenie Juventusu. Żalowe jest takie gadanie i użalanie się nad sobą i swoją sytuacją w mediach, tak czy inaczej, ale po pierwsze sami sobie to dwa lata temu zgotowaliśmy i do dziś z Realem nie umiemy ostatecznie rozwiązać, a po drugie, gdyby Alvaro nie zależało na zwycięstwach w Juventusie, to by nie grał jak ostatnio z Torino, Bayernem czy rok temu z samym Realem. Czyli na boisku chłopak bierze się w garść - i o to chodzi. Niejeden nawet twardy boiskowy wojownik to poza murawą spokojny i miły człowiek, a Alvaro jak widać medialny płaczek :placze: co nie przekłada się na jego postawę w meczach, bo jak pokazują i ostatnie tygodnie, i mecze z Realem, i wiele innych, stara się dla Juve jak umie, drybluje, asystuje, strzela po dwie bramki w meczuKadziel pisze:Alvaro nienawidzi Barcelony i wolałby odpaść w 1/2 z Realem niż przegrać finał z Barca i oglądać jak Katalończycy cieszą się z sukcesu, a on musi się zadowolić drugim miejscem.


dla niedocenianego wcześniej Juve pokonanie Realu było osiągnięciem, dla Alvaro sam finał to nadal mniej, niż wygrał z Realem w 2014zahor pisze:zamienilby chetnie to sportowe osiagniecie jakim byl awans do finalu na swiety spokoj podczas pobytu w Madrycie.

Sytuacja Moraty jest powszechnie znana i w jej kontekście postrzegane są jego wypowiedzi, podobnie usuwając z wypowiedzi Moraty punkt odniesienia,zahor pisze:Facet powiedzial ze teraz wolalby zeby Real awansowal kosztem Juventusu. Na dwa mozliwe rozstrzygniecia, to wlasnie by preferowal, byloby lepiej. Czyli sila rzeczy to drugie, to ktore faktycznie mialo miejsce, jest gorsze. Czyli zle sie stalo.
gangsta24 pisze:gubisz pierwszą część zdania; w 90 minucie finału jeszcze "nie wolał"
To Twoja konkluzja z wypowiedzi Moraty, Alvaro miał pewnie na myśli, że znając zawczasu wynik finału, wolałby znieść wszystko niż zwycięstwo znienawidzonej Barcelony i tak go odczytuję, jako stwierdzenie "chłopaki, na widok triumfującej Barcelony czuję to samo, co wy, przecież nie po to Real wykopałem, żeby Barcelona ten finał wygrała". Mówi w hiszpańskich mediach do kibiców Realu i hejterów Barcelony jako jeden z nich, bo też Real ciągle ma do niego prawa i nie może o tym zapominać - wręcz przeciwnie, jak napisał wyżej stahoo, Alvaro jest fair wobec Realu. Umów należy dotrzymywać. Przez Alvaro w rozmowach w rodzinnym kraju przemawia zrozumienie dla uczuć kibiców Królewskich, którym nie kłamie, że go zwycięstwo Barcelony nie boli. Mimo tego, na boisku robił przeciwko Realowi i robi obecnie dla Juve dalej to, co do niego należy - ale nie zapomina przecież o tym, skąd się wywodzi i kim jest w głębi serca, poza boiskiem, po pracy, którą wykonuje u nas. Podziwiam piłkarzy, którzy rzeczywiście kochają całym sercem klub, w którym występują, ale też cenię sobie szczerość. Najwyraźniej Alvaro przeżywa w głębi serca bardziej zwycięstwo znienawidzonej Barcelony niż awans do finału Juventusu, ale jako profesjonalista robi na boisku wszystko, by się do wygranej Juve przyczynić. Prorocze przewidywanie przyszłości jest mocno wątpliwą dyscypliną wiedzyzahor pisze:wolalby gdyby Juventus tego sukcesu nie odniosl



Skoro P(B) = 0, to powyższe równanie nie ma rozwiązania (ani sensu) i wobec zerowego prawdopobieństwa zajścia podanego przez Alvaro warunku B nie da się w ogóle liczyć w realnym świecie prawdopodobieństwa zajścia wydarzenia A - zachowania się przez Moratę inaczej, niż rok temu, co postulują niektórzy, atakując Hiszpana jak wyżej. Przeciwnie, zastosowanie argumentu ad absurdum implikuje, że zdaniem Moraty na boisku w barwach Juve nie można zachować się inaczej, bo nie istnieje taka realna przyczyna, która skłoniłaby go do odpuszczania - jest to sytuacja całkowicie absurdalna i niemożliwa do zaistnienia. Można za to na boisku pokazywać swoje umiejętności, co Alvaro robił dla nas i robi nadal. Morata dopóki grał o zwycięstwo, dawał z siebie wszystko, a kiedy okazaliśmy się za słabi na Barcelonę, to ma poczucie, że zawiódł wszystkich - Juve, Real, siebie samego - którzy liczyli na jej pokonanie. Czasu się nie cofnie, więc od takiego paplania zapiekłego hejtera Barcelony i żalenia się w mediach lepsze byłoby wyłożenie byłemu / przyszłemu lub obecnemu pracodawcy kawy na ławę i poczekanie bez zwierzeń na antenie radia na decyzję Realu.
Powyższe słowa ilustrują, że nie dostrzegasz absurdalności postawionego przez Moratę warunku, tym samym braku realnej możliwości zarówno zaistnienia zarzucanej Alvaro sytuacji, jak i podchodzenia Moraty w zarzucany mu na podstawie tej wypowiedzi sposób do Juventusu. To, gdzie będzie grał, nie od niego zależy.pumex pisze:Morata: "Myślałem, że dojście do półfinału jest niemożliwe. Jeśli wiedziałbym, że nie wygramy finału, wolałbym, żeby wygrał Real"
Wg mnie powyższe słowa jasno ilustrują to co siedzi w głowie Moraty i które miejsce traktuje jako przejściowe, a które jako docelowe. Człowiek, który wiąże swoją przyszłość z Juve nigdy nie chlapnąłby tego typu tekstu.
Dokładnie takWojtek pisze:Wg mnie to zdanie jest bezsensu ponieważ nigdy nie możesz wiedzieć czy wygrasz finał czy nie, więc zawsze chcesz wygrać i awansować

ja również.Maly pisze:nie rozumiem waszego poruszenia.
Maly pisze:przecież wiadomo, że jest kibicem Realu od dziecka to co miał powiedzieć? jest profesjonalistą, zagrał w tych meczach najlepiej jak mógł i dał nam awans

a za to słychać było wiele niepopartych boiskową postawą pięknych słówek, a brak mydlenia oczu kibicom przez Moratę zaczyna być mu przez niektórych stawiany jako zarzutMaly pisze:co więcej wierzył, że wygramy finał czego np nie było widać po niektórych...
Nie mówi - Ty mówiszpumex pisze:Panowie, krótko i na temat: wyobrażacie sobie, że piłkarz prawdziwie zaangażowany w życie klubu (niezależnie od klubu), wiążący z pobytem w nim nadzieje (abstrahując od nazwiska) równie duże jak ów klub wiąże nadzieje z piłkarzem, mówi, że w sumie lepiej byłoby odpaść w półfinale niż dojść do finału, bo...

Nie dzielić przez zeropumex pisze:No litości, przecież tu nie wiadomo czy śmiać się czy płakać

Dokładnie - stosowanie argumentu ad absurdum oznacza że nigdy, za żadne skarby świata, w żadnej realnie możliwej do zaistnienia sytuacji nie odpuścipumex pisze:Uderzyło mnie z jaką łatwością rozszyfrowała się kwestia podejścia Moraty

Dla mnie również.Marat87 pisze:Jednocześnie noga mu jakoś nie zadrżała, jak przyszło dwa razy strzelić im w półfinale. Jak już napisałem wcześniej, to profesjonalista, kompletną bzdurą są dla mnie twierdzenia, że być może wyciągnie wnioski na przyszłość i następnym razem w takim starciu zagra specjalnie gorzej, żeby Real awansował...
Czyli miejsce jestForzaItanimulli3vujcm pisze:skoro te słowa rzeczywiście padły, są zinterpretowane poprawnie - to moim zdaniem nie ma miejsca dla kogoś takiego w Juve.


Nie sugeruje - sugerowałby w sytuacji, której możliwość zaistnienia jest (i będzie, póki sport i rywalizacja mają jakikolwiek sens) równa 0, więc - opierając się o jego słowa - zerowe jest również prawdopodobieństwo, że cokolwiek zrobiłby w podobnej sytuacji z innym nastawieniem niż pokazane na boisku przed rokiem. Alvaro 2 lata temu odchodził z klubu, dla którego "tylko" obecność w finale byłaby rozczarowaniem. Dla niego też była, tym bardziej biorąc pod uwagę to, kto wygrał. A medialne narzekanie Moraty jest pochodną sytuacji, w której znajdują się pociągający za sznurki Real, Juve które na to przystało i jęczący w radiu Alvaro, zdany na łaskę byłego / być może przyszłego pracodawcy, który z tego powodu o byłym / być może przyszłym pracodawcy i swoim położeniu zapomnieć nie może, ale takim paplaniem raczej nic nie zmieni, chyba że zacznie publicznie na Juve najeżdżać, więc powinien się dla swojego i naszego dobra skupić na grze i treningach, a nie na roli dyżurnego płaczka hiszpańskich mediów, bo smutno to czytać i żadnej ze stron chwały ta sytuacja nie przynosi.zahor pisze:on sugeruje ze zle sie stalo, ze jego obecny pracodawca przy jego udziale odniosl wielki sukces i awansowal do finalu LM pierwszy raz od ponad dekady
zahor pisze:Jemu wadzi nie to, ze wygrala znienawidzona Barcelona tylko to, ze ryja mu beret o tego gola w Madrycie.
A ryją mu beret, atakują go, bo koniec końców wygrała znienawidzona BarcelonaMorata w wywiadzie pisze:Jeśli wiedziałbym, że nie wygramy finału, wolałbym, żeby wygrał Real. Kiedy po sezonie wróciłem do Madrytu, wszyscy mnie za to atakowali.


W kontekście końcowego triumfu Barcelony, który zasmucił całą królewską część Madrytu, w epoce dominacji Blaugrany, która wkurza tam wszystkich do dzisiaj. To jest to, co wkurza Królewskich najbardziej, obecny europejski dominator i punkt odniesienia, także tej wypowiedzi Alvaro. Moracie nie można odmówić tego, że mierzy ku najlepszym i w meczach z nimi wychodzi z siebie, żeby ich pokonać. A i przeciwko słabszym (w październiku Bologna - gol i asysta, zimą Chievo i Torino - doppietty) można na niego liczyć, choć nie zawsze, ale po to mamy innych napastników i rotację w składzie, żeby Alvaro ani żaden z konkurentów na laurach nie spoczywał.zahor pisze:nie kazdy lata w wakacje do Madrytu i nie kazdemu wypominaja gole strzelone Realowi.
Na boisku Morata się nie zastanawiał, grubo po fakcie uzewnętrznia się w radiuzahor pisze:Jak za rok znowu zagramy z Realem i znowu w finale czekac bedzie piekielnie silna Barcelona, to Morata da z siebie 100%, czy tez raczej bedzie sie zastanawial czy nie lepiej gdyby awansowal klub z Madrytu, ktory ma wieksze szanse na triumf? Z jego wypowiedzi nalezy wywnioskowac ze facet wrecz zaluje ze strzelil decydujacego gola. Moze za rok wyciagnie ze swojego bledu wnioski i sie poprawi?

i później:Alvaro po finale LM 2015 pisze:Mieliśmy szansę, by wygrać ten mecz, jednak nie wykorzystaliśmy jej. Drużyna starała się zrobić wszystko, by zwyciężyć. To zawsze boli, kiedy dochodzisz do finału i nie zostajesz mistrzem, także dla naszych kibiców, którzy przybyli tutaj i tych oglądających nas na całym świecie.
Dla niego to był krok w tył za sprawą znienawidzonego rywala, więc nic dziwnego, że chyba wszystko, także odpadnięcie z Realem, byłoby dla "biedaczka", gdyby znał zawczasu wynik finału, mniej bolesne - nie podoba mi się to, że zawodowy sportowiec jęczy o swoich bólach i żalach na antenie radia, ale po pierwsze jest też kibicem - po pracy, a po drugie ma tak dziwną, nierozstrzygniętą i niepewną sytuację, że jeszcze chyba nie raz niektórzy będą się dziwiliAlvaro po finale LM 2015 pisze:Hiszpan nie wymienił się koszulkami z żadnym z zawodników Barcelony, co więcej, srebrny medal otrzymany po meczu oddał przyjacielowi. "Ostatnie dni były dla mnie bardzo trudne" - powiedział w wywiadzie udzielonym dziennikarzom Cadena Ser. "Przegraliśmy finał, a to dużo. Nie chcę żadnych wspomnień z tamtego wieczoru, dlatego nie wymieniłem się z nikim koszulkami, a medal podarowałem przyjacielowi, który przez miniony rok zawsze był blisko mnie" - wyjawił. "Osobiście bardzo dużo się nauczyłem, czasem porażka jest najlepszą lekcją. Muszę przemyśleć wszystko, co się wydarzyło przez miniony rok. Uważam, że rozegraliśmy świetny sezon, ale jestem pewien, że mogę dać Juventusowi jeszcze więcej, niż do tej pory. Jestem tu bardzo szczęśliwy".

http://www.seriea.pl/327874-morata-chce ... tusie.htmlChciałbym grać dalej w Juve i zostać w tym klubie. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że nie wszystko zależy w tej sprawie ode mnie, ale jeśli chodzi o moje zdanie, to jest one sprecyzowane. Dobrze mi w Turynie.
i oryginał sprzed dwóch dni:
http://www.football-italia.net/81774/morata-i-want-juve
- koki90
- Juventino
- Rejestracja: 15 października 2004
- Posty: 967
- Rejestracja: 15 października 2004
Swoją grą ?Maly pisze:a czym on zawinił? wygryzł jednego drewniaka to kupili innego i znów ławka tylko, że teraz już tego nie da się wygryźć bo jest najlepszym obrońcą na świecie... drugi do wygryzienia zaś kosztował nas rekordowe pieniądze i mamy go na pewną własność w przeciwieństwie do Moraty ;] także czym zawinił Morata?koki90 pisze:w tym sezonie Morata to nasz zmiennik. To, że tak się stało i wylądował na ławce to już akurat tylko jego wina.
ja już pomijam teorię, że celowo trzymamy go na ławce, żeby Real go nie wykupił
