Taktyka
- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1818
- Rejestracja: 26 maja 2009
Owszem, ale wtedy potrzebujesz zawodnika który spełnia zadania, które u nas należą do Mandżu (i Pogby). Silva, Kun w City. W Barcelonie to trochę bardziej skomplikowane, bo robi to i Iniesta, i Rakitić, i odrobinę cała trójka z przodu. No i ogólnie wszystko jest nieco wyżej, więc tam obrońcy ogarniają część fragmentów boiska, których u nas pilnują Marchisio i Khedira, więc ciężko to wszystko porównywać.jackop pisze:to brak "wieży" na 9 =/= brak ataku pozycyjnego. Barcelona gra najlepszą na świecie piłkę rozklepując zaparkowane na 16 metrze autobusy przeciwnika triem MNS.SKAr7 pisze:Madżukić [...] Tak BTW, mam wrażenie, że ty po prostu nie znosisz ataku pozycyjnego i chętnie widziałbyś zawsze wymiany kontr.
tl;dr My nie mamy personelu, żeby tak robić.
+1 do oczekiwania na Pereyrę
- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 7077
- Rejestracja: 08 października 2002
- Podziekował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 25 razy
ale oni to robią bo nie mają lepszych możliwościSKAr7 pisze:(...) to trochę brak szacunku dla gdzieś wszystkich trenerów świata, którzy jeszcze wpuszczają takowego na boisko.

srogo się pomyliłeś ale tak jak zauważył ktoś wyżej grać pozycyjny można na wiele sposobów i akurat w pozycyjnym Mandzukic to nawet piłki nie dotyka chyba, że już w momencie strzału co i tak zdarza się mega rzadkoSKAr7 pisze:Tak BTW, mam wrażenie, że ty po prostu nie znosisz ataku pozycyjnego i chętnie widziałbyś zawsze wymiany kontr.
ps. ni w ząb nie mogę rozgryźć co wspólnego jest w roli na boisku Mandzukica i Pogby oraz Silvy i Aguero - ościeć
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1818
- Rejestracja: 26 maja 2009
Ilu pytałeś, że wiesz to z taką pewnością? Max ma Moratę i Zazę, ale o ile jest zdrowy, najczęściej gra Mandżu.Maly pisze: ale oni to robią bo nie mają lepszych możliwości![]()
To znaczy wiadomo, każdy by chciał mieć Messiego, Ronaldo, albo młodszego Zlatana, którzy sprawiają, że trzeba odejść od podręcznikowego myślenia, no ale umówmy się- to nie jest trenerska codzienność.
BTW. dobrze, że Wenger, Conte, Allegri tyle zarabiają, przynajmniej mają banknoty do wycierania łez, kiedy późno w nocy ogarnia ich żałość nad własnym ograniczeniem

mhmMaly pisze: akurat w pozycyjnym Mandzukic to nawet piłki nie dotyka chyba, że już w momencie strzału co i tak zdarza się mega rzadko
Bez urazy, ale jeśli tak czytasz ludzi, to ja się nie dziwię, że tak często obrywa Ci się od kosmitówMaly pisze: ps. ni w ząb nie mogę rozgryźć co wspólnego jest w roli na boisku Mandzukica i Pogby oraz Silvy i Aguero - ościeć


Z mojej strony koniec off topu.
- jackop
- Juventino
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Posty: 7286
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Podziekował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 68 razy
mam ten sam problem. Najpierw:Maly pisze:ps. ni w ząb nie mogę rozgryźć co wspólnego jest w roli na boisku Mandzukica i Pogby oraz Silvy i Aguero - ościeć
by późniejSKAr7 pisze:Madżukić jest jedynym napastnikiem w naszej kadrze, który jest w stanie przyjąć piłkę na mniej niż metrowym kryciu, przytrzymać ją, odegrać i pozwolić się przesunąć formacjom z piłką na połowie rywala, a nie tylko rozgrywając między naszymi obrońcami.
Co do przyjęcia i odegrania; wszystko zależy czy robisz to górą czy ziemią. Oczywiście dochodzi też szybkość odegrania, dzięki wychodzącym na pozycje partnerom, nastawienie rywala (pressing), krycie indywidualne/strefowe itp.SKAr7 pisze:Owszem, ale wtedy potrzebujesz zawodnika który spełnia zadania, które u nas należą do Mandżu (i Pogby). Silva, Kun w City. W Barcelonie to trochę bardziej skomplikowane, bo robi to i Iniesta, i Rakitić, i odrobinę cała trójka z przodu
Jeśli chcesz grać długie dzidy na walkę i jest to główny pomysł na przeniesienie ciężaru gry na połowę przeciwnika, to faktycznie przydaje się do tego taki drąg jak Mandzu, Adebayor, Giroud czy Andy Carroll (Premiership przoduje w tym zakresie). Tyle że zazwyczaj tacy zawodnicy są główną postacią, wokół których buduje się całą ofensywę. Najlepszym przykładem jaki znam jest klub z Bilbao, gdzie target-manem takich zagrań jest mierzący "jedynie" 182 cm Aduriz. Bask idealnie pasuje do wymienionych wyżej założeń, do tego gra głową na poziomie światowym. Czyli nie koniecznie o sam wzrost chodzi.
Jeżeli rozmawiamy o zagraniach po ziemi, to wchodzimy na podwórko Barcy, City i... Juventusu. Przyjąć, przytrzymać i odegrać można w teoretycznie banalny sposób. Wystarczy, że posiadasz napastnika, który dzięki przyspieszeniu, w momencie podania jest w stanie błyskawicznie urwać się rywalowi. Nie mając obrońcy na plecach jest czas by np. wykonać obrót o 45 stopni i uruchomić partnera. Tak robi Suarez, Messi, Kun. U nas takie zagrania wykonuje czasami Dybala. Bardzo dobre źródło rzutów wolnych poza popularnym ścinaniem ze skrzydła.
Wiadomo, że najlepiej posiadać kogoś takiego jak Zlatan czy Lewandowski, dla których nie jest problemem łączenie obydwu funkcji. Szwed to kosmita, który czasami sklei 40 metrowego balona na klatę, by w innej akcji wyjść do podania, mieć czas by odwrócić się i balansem wyjść spod pressingu pilnującego obrońcy. Wrażenia z czasów gdy jeszcze zdarzyło się obejrzeć PSG w Ligue 1.
Odbiegliśmy sporo od tematu, także dalszą dyskusję można ewentualnie przenieść gdzie indziej. Inaczej nałapiemy kartek jak GorszaCzęśćMediolanu w PW

Możecie kontynuować dyskusję w tym temacie, posty zostały przeniesione. /Dragon

O Vesuvio Lavali Col Fuoco! Lavali! Lavali! Lavali Col Fuoco!
- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 7077
- Rejestracja: 08 października 2002
- Podziekował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 25 razy
widzisz SKAr7? to jednak coś z tobą nie tak a nie moim czytaniem 
odnośnie tych obrazków to co miały dowieść bo też nie mogę zrozumieć? że Mandzukic z Carpi i Udinese wykonał jedno celne podanie do przodu mając piłkę bliżej niż 30 metrów od bramki? tym chciałeś udowodnić, że przydaje się w ataku pozycyjnym? obawiam się, że udowodniłeś, że w żadnym się nie przydaje
to, że Allegri jak napisałeś ma innych a stawia na Mario tylko świadczy o nim ;] rok temu była identyczna sytuacja z Llorente który grał kopę ale i tak wychodził w pierwszym składzie i dziś jest identyczna sytuacja z tą małą różnicą, że Chorwatowi udało się zdobyć ze 2 gole więcej i czasami więcej biega niż Hiszpan... koniec będzie pewnie jednak podobny - w końcu będzie grał ktoś inny bo nawet twarda głowa Allegriego rozmięknie i stanie się to już za moment bo zmusi go do tego kontuzja i obawiam się, że powrotu Mario już nie będzie... chyba, że do Bundesligi

odnośnie tych obrazków to co miały dowieść bo też nie mogę zrozumieć? że Mandzukic z Carpi i Udinese wykonał jedno celne podanie do przodu mając piłkę bliżej niż 30 metrów od bramki? tym chciałeś udowodnić, że przydaje się w ataku pozycyjnym? obawiam się, że udowodniłeś, że w żadnym się nie przydaje

to, że Allegri jak napisałeś ma innych a stawia na Mario tylko świadczy o nim ;] rok temu była identyczna sytuacja z Llorente który grał kopę ale i tak wychodził w pierwszym składzie i dziś jest identyczna sytuacja z tą małą różnicą, że Chorwatowi udało się zdobyć ze 2 gole więcej i czasami więcej biega niż Hiszpan... koniec będzie pewnie jednak podobny - w końcu będzie grał ktoś inny bo nawet twarda głowa Allegriego rozmięknie i stanie się to już za moment bo zmusi go do tego kontuzja i obawiam się, że powrotu Mario już nie będzie... chyba, że do Bundesligi
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- Arbuzini
- Juventino
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
- Posty: 4332
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
A ze mnie się śmialiście, kiedy pisałem, że Mandzukic to etap przejściowy w budowie naszego ataku. Dobrze się stało, że do nas trafił i nikt nie zaprzeczy, że miał duży udział w zapoczątkowanej zwycięskiej serii. Jego doświadczenie, instynkt i gra na całej długości boiska przydały się w trudnym momencie, ale docelowo to Morata odpowiada charakterystyką optymalnej "9". Niemniej od napastnika w pierwszej kolejności wymaga się goli więc miejsce w pierwszym składzie wcale nie jest dla Hiszpana pewnikiem.
- jackop
- Juventino
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Posty: 7286
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Podziekował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 68 razy
Z tematu meczowego:
Na podstawie statystyk przebiegniętych kilometrów (pomeczowe grafiki w poszczególnych ligach, LM i informacji wrzucanych na forum od czasu do czasu) nie wydaje mi się, byśmy szczególnie odstawali od innych ekip z europejskiej czołówki. Oglądając inne zespoły ma się jednak optyczne wrażenie, jakby odstawiały nas na tym polu o kilka długości.
Nie wiem jak to konkretnie opisać. Czy taktyka Maksa aż tak przedkłada poruszanie się i przesuwanie formacji wyrabiającą kilometry ponad odpowiednie ustawianie się? To nie ma sensu, bo jak celnie zauważył @pumex, w naszej grze tego po prostu nie widać. Nie skutkuje to większą liczbą przechwytów, wymienionych podań, czy sytuacji podbramkowych. Nawet będąc przy piłce, nasze akcje rozgrywane są na zaciągniętym ręcznym. Prezentujemy przy tym prawie zerową intensywność.
Dlatego przyszło mi do głowy, że być może przebiegamy więcej ze względu na błędy popełniane przez poszczególnych zawodników? Wymuszona asekuracja i powrót do właściwego ustawienie strefą, aż tak fizycznie obciąża nas zespół.
Ktoś ma jakieś przemyślenia na ten temat?
pumex pisze:Oglądałem wczoraj trochę Premier League, trochę Bundesligi. Drużyny biorące udział w tych meczach grały w futbol, Juventus dziś gra w chodzonego. To jest wręcz niesamowite, że drużyna chcąca aspirować do europejskiego topu prezentuje takie podejście do futbolu. Każdy stoi, cholera każdy, oprócz tego który aktualnie ma piłkę. Mobilności zero, pokazywania się na pozycję zero.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, jak to możliwe by przy pokonywanym dystansie nasz zespół (szczególnie w środku pola) wyglądał jak wyścigi żółwi?Garreat pisze:Nie ma co bronic dzisiejszego wystepu Marchisio. On wyglada jakby mial sil na 45 minut.[...]
Jak dla mnie to on po prostu slabo wyglada kondycyjnie. Wysoki wynik przebiegnietych km nie ma sensu jesli 45 minut oddychasz rekawami.
Na podstawie statystyk przebiegniętych kilometrów (pomeczowe grafiki w poszczególnych ligach, LM i informacji wrzucanych na forum od czasu do czasu) nie wydaje mi się, byśmy szczególnie odstawali od innych ekip z europejskiej czołówki. Oglądając inne zespoły ma się jednak optyczne wrażenie, jakby odstawiały nas na tym polu o kilka długości.
Pod względem kondycji wyglądamy gorzej niż np. Arsenal grający w 10tkę przeciwko Tottenhamowi czy Atletico (również w 10tkę) przeciwko Barcelonie. Jak w trakcie spotkania można fizycznie prezentować się gorzej niż zespoły grające w osłabieniu?! O meczach rozgrywanych w pełnych składach nie ma nawet co wspominać.pumex pisze:Zrzucanie wszystkiego na karb ciężkich treningów przygotowujących zespół na dalszą fazę sezonu jest dla mnie jedynie łatwym usprawiedliwieniem, bo jak wytłumaczyć to, że Barca, Bayern czy nawet Real i Atletico, w momencie najsłabszej formy fizycznej i największego zmęczenia, prezentują znacznie większą mobilność niż przeciętna ruchliwość Juventusu
Nie wiem jak to konkretnie opisać. Czy taktyka Maksa aż tak przedkłada poruszanie się i przesuwanie formacji wyrabiającą kilometry ponad odpowiednie ustawianie się? To nie ma sensu, bo jak celnie zauważył @pumex, w naszej grze tego po prostu nie widać. Nie skutkuje to większą liczbą przechwytów, wymienionych podań, czy sytuacji podbramkowych. Nawet będąc przy piłce, nasze akcje rozgrywane są na zaciągniętym ręcznym. Prezentujemy przy tym prawie zerową intensywność.
Dlatego przyszło mi do głowy, że być może przebiegamy więcej ze względu na błędy popełniane przez poszczególnych zawodników? Wymuszona asekuracja i powrót do właściwego ustawienie strefą, aż tak fizycznie obciąża nas zespół.
Ktoś ma jakieś przemyślenia na ten temat?
Znów podzielam zdanie pumiego. JEŚLI to kwestia wyłącznie zbyt dużej intensywności w trakcie treningów, to ze sztabem pożegnałbym się już dziś. Jak można doprowadzić większą część kadry zespołu do stanu takiej nieużywalności? Obecnie można policzyć na palcach jednej ręki zawodników prezentujących poziom odpowiedni do gry na szczeblu LM: Buffon, Barzagli, Bonucci, oraz poddawany częstej rotacji Sandro. Tyle. Reszta kadry jest w przeciętnej dyspozycji fizycznej lub leczy/ jeszcze niedawno leczyła kontuzje :head:pumex pisze:Zrzucanie wszystkiego na karb ciężkich treningów przygotowujących zespół na dalszą fazę sezonu jest dla mnie jedynie łatwym usprawiedliwieniemjakku1 pisze:Golym okiem widac, ze Allegri przygotowal te druzyne tak, ze forma bedzie dopiero w drugiej polowie marca albo w kwietniu. Gramy tak jak gramy, bo pilkarze sa zmeczeni. I to niekoniecznie tylko meczami, ale przede wszystkim treningiem. Brak mobilnosci, swiezosci, robienie wszystkiego na odwal sie, to typowe objawy ciezkiego treningu np. w trakcie okresu przygotowawczego do sezeonu.

O Vesuvio Lavali Col Fuoco! Lavali! Lavali! Lavali Col Fuoco!
- Cabrini_idol
- Juventino
- Rejestracja: 02 lutego 2012
- Posty: 5400
- Rejestracja: 02 lutego 2012
Sranie w banie, będzie wiosna. Też potężny Arsenal czy Real pewnie gając z nami odpadłby z LM. Ludzie zrozumcie, że Serie A a PD czy PL to zupełnie inne ligi, inna kultura gry, intensywność. My tak gramy prawie zawsze ze słabszymi drużynami.

- lenor
- Juventino
- Rejestracja: 26 sierpnia 2010
- Posty: 1101
- Rejestracja: 26 sierpnia 2010
- Podziekował: 6 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
W pełni się zgadzamCabrini_idol pisze:Sranie w banie, będzie wiosna. Też potężny Arsenal czy Real pewnie gając z nami odpadłby z LM. Ludzie zrozumcie, że Serie A a PD czy PL to zupełnie inne ligi, inna kultura gry, intensywność. My tak gramy prawie zawsze ze słabszymi drużynami.

To my narzucamy tempo praktycznie w każdym meczu Serie A i to od nas niemal w każdym przypadku zależy jak mecz będzie wyglądał. Mentalność Włochów jest jaka jest, my staramy się zrobić to co mamy zrobić i kontrolować mecz.
Niestety dyspozycja niektórych zawodników (np dzisiejszy Marchisio, Pogba) sprawia, że frajersko tracimy punkty, bo nie zawsze udaje się strzelić drugą bramkę i przez resztę spotkania klepać na własnej połowie, czasem jedna głupia strata, kontra, wrzutka i bach..
Nie sądzę, byśmy dostali jakieś większe bęcki od Bayernu Realu, czy Barcelony, bo kiedy trzeba, my potrafimy wrzucić wyższy bieg i zacząć grać przyjemną dla oka, intensywną piłkę.
- jackop
- Juventino
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Posty: 7286
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Podziekował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 68 razy
Eee...? Ja tu mówię o czysto fizycznym podejściu do rozgrywanych meczów, niezależnie od wyniku.Cabrini_idol pisze:Też potężny Arsenal czy Real pewnie gając z nami odpadłby z LM.
Skoro racjonalnie dysponujemy siłami, skąd taka ilość kontuzji mięśniowych? Dlaczego zawodnicy wyglądają na przemęczonych, często spóźnionych i grających na jednym biegu? Dla mnie to jest wyraźny brak świeżości, a nie kontrolowana wykalkulowana postawa.lenor pisze:To my narzucamy tempo praktycznie w każdym meczu Serie A i to od nas niemal w każdym przypadku zależy jak mecz będzie wyglądał. Mentalność Włochów jest jaka jest, my staramy się zrobić to co mamy zrobić i kontrolować mecz.
0:0 z Bologną i brak celnego strzału. 0:3 z Interem, gdzie żaden z zawodników nie był w stanie dorównać intensywności i dyspozycji fizycznej Alexa Sandro.lenor pisze:Nie sądzę, byśmy dostali jakieś większe bęcki od Bayernu Realu, czy Barcelony, bo kiedy trzeba, my potrafimy wrzucić wyższy bieg i zacząć grać przyjemną dla oka, intensywną piłkę.
Chyba wszyscy pamiętamy jak grał Pirlo. Mimo swojego truchtania, zaliczał statystyki na poziomie przebiegniętych 9-10 kilometrów. Tyle, że wtedy grający obok niego (i wykręcający podobną statystykę) Marchisio, Vidal, Pogba czy Tevez wyglądali jak TVG. Wiedzieli w jaki sposób regenerować siły na boisku, by w decydującym momencie stać ich było na sprint od 16stki do 16stki, dynamiczne wejście w pole karne przeciwnika, czy ofiarny powrót.
Coraz częściej wygląda to, jakby na boisku w koszulce Juve biegało 6 czy 7 takich Pirlo. Później na placu gry na 20 min. pojawia się świeży Zaza, czy Morata, na tle kolegów wyglądający jak niepokonani tytani kondycji.
W jakiej dyspozycji fizycznej jest w tym sezonie Claudio... Odstają Dybala (wreszcie świetny motorycznie od jakiegoś czasu znów zaczął być popychadłem), Pogba, Lichtsteiner, Evra, Khedira. Nie wymieniam nawet wiecznie kontuzjowanych, którzy o wejściu na optymalny poziom fizyczny nie mogą nawet pomarzyć. Jak głównie trenującego i przygotowywanego cały sezon Ruganiego po 90kilku minutach zaczęły łapać skurcze, to złapałem się za głowę. Jak napisał @Garreat to już nie jest wyłącznie kwestia regeneracji pomiędzy spotkaniami, a drastycznym spadkiem jakości w przekroju 90 min. meczu.
Jak dla mnie to jest problem i chciałem zastanowić się, czy jeden z czynników może mieć podłoże w taktyce.

O Vesuvio Lavali Col Fuoco! Lavali! Lavali! Lavali Col Fuoco!
- Sila Spokoju
- Juventino
- Rejestracja: 18 marca 2009
- Posty: 2507
- Rejestracja: 18 marca 2009
- Podziekował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 51 razy
Myślę, że wszystko co tu napisałeś będzie za 2-3 tygodnie tylko przykrym wspomnieniem. Ewidentnie i wyraźnie mamy spadek formy. W ubiegłym roku też to przecież miało miejsce, ale na mecze w LM nasi wrzucili kolejny bieg i przecież zaskoczyli wszystkich kibiców.jackop pisze:Eee...? Ja tu mówię o czysto fizycznym podejściu do rozgrywanych meczów, niezależnie od wyniku.Cabrini_idol pisze:Też potężny Arsenal czy Real pewnie gając z nami odpadłby z LM.Skoro racjonalnie dysponujemy siłami, skąd taka ilość kontuzji mięśniowych? Dlaczego zawodnicy wyglądają na przemęczonych, często spóźnionych i grających na jednym biegu? Dla mnie to jest wyraźny brak świeżości, a nie kontrolowana wykalkulowana postawa.lenor pisze:To my narzucamy tempo praktycznie w każdym meczu Serie A i to od nas niemal w każdym przypadku zależy jak mecz będzie wyglądał. Mentalność Włochów jest jaka jest, my staramy się zrobić to co mamy zrobić i kontrolować mecz.0:0 z Bologną i brak celnego strzału. 0:3 z Interem, gdzie żaden z zawodników nie był w stanie dorównać intensywności i dyspozycji fizycznej Alexa Sandro.lenor pisze:Nie sądzę, byśmy dostali jakieś większe bęcki od Bayernu Realu, czy Barcelony, bo kiedy trzeba, my potrafimy wrzucić wyższy bieg i zacząć grać przyjemną dla oka, intensywną piłkę.
Chyba wszyscy pamiętamy jak grał Pirlo. Mimo swojego truchtania, zaliczał statystyki na poziomie przebiegniętych 9-10 kilometrów. Tyle, że wtedy grający obok niego (i wykręcający podobną statystykę) Marchisio, Vidal, Pogba czy Tevez wyglądali jak TVG. Wiedzieli w jaki sposób regenerować siły na boisku, by w decydującym momencie stać ich było na sprint od 16stki do 16stki, dynamiczne wejście w pole karne przeciwnika, czy ofiarny powrót.
Coraz częściej wygląda to, jakby na boisku w koszulce Juve biegało 6 czy 7 takich Pirlo. Później na placu gry na 20 min. pojawia się świeży Zaza, czy Morata, na tle kolegów wyglądający jak niepokonani tytani kondycji.
W jakiej dyspozycji fizycznej jest w tym sezonie Claudio... Odstają Dybala (wreszcie świetny motorycznie od jakiegoś czasu znów zaczął być popychadłem), Pogba, Lichtsteiner, Evra, Khedira. Nie wymieniam nawet wiecznie kontuzjowanych, którzy o wejściu na optymalny poziom fizyczny nie mogą nawet pomarzyć. Jak głównie trenującego i przygotowywanego cały sezon Ruganiego po 90kilku minutach zaczęły łapać skurcze, to złapałem się za głowę. Jak napisał @Garreat to już nie jest wyłącznie kwestia regeneracji pomiędzy spotkaniami, a drastycznym spadkiem jakości w przekroju 90 min. meczu.
Jak dla mnie to jest problem i chciałem zastanowić się, czy jeden z czynników może mieć podłoże w taktyce.
Trzymajmy tylko kciuki żeby chłopakom wróciły siły do meczu z Bayernem, a nie tuż po nim.

- lenor
- Juventino
- Rejestracja: 26 sierpnia 2010
- Posty: 1101
- Rejestracja: 26 sierpnia 2010
- Podziekował: 6 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Nie chcę przesadnie bronić naszych, bo są profesjonalistami, dla których mecze co 3 dni powinno być normą, ale wydaje mi się, że mecz z Bayernem ich dużo kosztował, stąd ta postawa.jackop pisze:
0:0 z Bologną i brak celnego strzału.
W tym przypadku wszystkim włączył się tryb ninja, z przekonaniem, że nie możemy przy takiej zaliczce odpaść. Po prostu poklepać i jakośc doczołgać do finału, [chyba taki był plan]jackop pisze:
0:3 z Interem, gdzie żaden z zawodników nie był w stanie dorównać intensywności i dyspozycji fizycznej Alexa Sandro.
Błędy popełniono w pre-sezonie, moim zdaniem nie jesteśmy do końca przygotowani motorycznie na kolejny długi sezon, stąd liczba kontuzji i skurcze po 7 km biegania. Pamiętamy, jak Antek katował ich w lipcu, w rezultacie, zazwyczaj obywało się bez takich problemów (Nie patrz na Pepe). Jak zauważyłeś tylko Sandro i Mandzur są w stanie przez 70 minut grać pressingiem, reszta oddycha rękawami, mimo wszystko uważam, że stać nas na równą walkę z Bayernem, przynajmniej chcę w to wierzyć, i że ostatnie mecze na rodzimym podwórku to regenerowanie sił i ostrzenie kłów na Bayernjackop pisze:
Jak dla mnie to jest problem i chciałem zastanowić się, czy jeden z czynników może mieć podłoże w taktyce.
- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 7077
- Rejestracja: 08 października 2002
- Podziekował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 25 razy
a skąd to wiecie? ja nie widziałem pressingu w naszym wykonaniu w tym sezonie w więcej niż w 2-3 meczach (bo Zaza/Mandzukic/Morata robiący wślizg przed obrońcą to nie pressing tylko zwykły wślizg - pressing zakłada się całą drużyną)lenor pisze:tylko Sandro i Mandzur są w stanie przez 70 minut grać pressingiem
nie pamiętam jak wyglądała liczba strat we wcześniejszych meczach ale w ostatnich zaliczamy stratę co 3-4 minuty jak wynika ze statystyk zdaje się a to biednie
tyle, że kilometrów przebiegamy i tak tyle co zawsze i tyle ile się biega w innych ligach - różnica polega na intensywności, sprintach etc
co ciekawe jednak przebiegł on więcej sprintów niż w pierwszym meczu tych drużyn

http://www.legaseriea.it/it/match-repor ... I/9/JUVATA
http://www.legaseriea.it/it/match-repor ... /28/ATAJUV
jak również cała drużyna biegała szybciej i więcej

Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- JuveCracow
- Juventino
- Rejestracja: 20 stycznia 2008
- Posty: 209
- Rejestracja: 20 stycznia 2008
Już za dwa dni dowiemy się, czy Stara Dama Massimiliano Allegriego pójdzie w ślady Realu Carlo Ancelottiego i Barcelony Luisa Enrique, odbierając Pepowi Guardioli szansę na trzeci triumf w Lidze Mistrzów. Pierwszy mecz z Die Roten rozegraliśmy w szczególnym momencie: 10 dni po zwycięstwie nad Napoli w meczu na szczycie, pięć dni przed prestiżowymi, również zwycięskimi Derby d'Italia z Interem. To był czas trudnych, ale jednocześnie ekscytujących pojedynków, konfrontacji o najwyższym ciężarze gatunkowym, o których będziemy jeszcze długo pamiętać. To chwile, kiedy czas biegnie inaczej - dla piłkarzy i kibiców. Kolejna z nich zbliża się wielkimi krokami.
Kairos - tym słowem starożytni Grecy nazywali właściwy moment, decydujący czas, w którym podejmowane są kluczowe decyzje, mogące przesądzić o naszym sukcesie lub porażce, a także nadarzającą się okazję, którą mogliśmy wykorzystać, jeśli stanęliśmy na wysokości zadania. Jej personifikacją był uskrzydlony młodzieniec, trzymający w ręku wagę, łysy poza długą grzywką. Ten, kogo mijał, miał tylko chwilę, by go uchwycić - inaczej tracił swoją szansę. Taką chwilą dla piłkarza jest ważne spotkanie i jego kluczowe momenty, takie znaczenie dla trenera mają decyzje taktyczne i personalne, jakie podejmuje przed istotnym meczem i w jego trakcie - w tym przede wszystkim to, jak reaguje na zmienną sytuację na boisku - a dla klubu choćby opanowane w ostatnich latach po mistrzowsku przez Beppe Marottę umiejętności wykorzystywania pojawiających się w trakcie mercato okazji.
Jak spisywali się w kluczowych momentach ostatnich lat, w najważniejszych spotkaniach Guardiola i Allegri? Jakie wydarzenia z najnowszej historii futbolu odcisnęły największe piętno na piłkarzach Juventusu i Bayernu i obecnym kształcie obu ekip? Jak na losy obu klubów wpłynęły ich poprzednie pojedynki w Lidze Mistrzów z 2009 i 2013 roku, których bilans bramkowy wynosi 8:1 dla Bawarczyków? Co o Juventusie Allegriego mówią - w ostatecznym rozrachunku zwycięskie - rozpisane na trzy starcia Derby d'Italia z Interem i sposób, w jakim niedawno pokonaliśmy Napoli w ligowym meczu na szczycie? Jakie wnioski możemy wyciągnąć z remisu w pierwszym meczu z Die Roten? Jaki jest sposób na Bayern A.D. 2016?

Kairos - część pierwsza
Tekst jest kontynuacją opublikowanego wczoraj na forum artykułu "Zręczny pragmatyk kontra charyzmatyczny idealista", w którym porównuję Maxa Allegriego i Pepa Guardiolę, sposób, w jaki w ostatnich latach obaj przebudowali prowadzone przez siebie zespoły oraz progres, jaki pod ich opieką uczynili poszczególni zawodnicy Juventusu i Bayernu.
Kluczowe momenty, kluczowi piłkarze
Juventus Massimiliano Allegriego jest zespołem walczącym do końca, który nawet przegrywając 0:2 z Bayernem potrafi się podnieść, wykorzystać błędy najsłabszego ogniwa w zespole rywali i doprowadzić do wyrównania. Być może, jak napisał na forum JP old faithful, właśnie "tym meczem narodziła nam się naprawdę wielka drużyna". Z kolei zdaniem Leonardo Bonucciego, "punktem zwrotnym tych rozgrywek było przegrane spotkanie z Sassuolo (1:0). Była to dla nas bardzo emocjonalna porażka, po której wróciliśmy do bycia prawdziwym Juventusem." Były szkoleniowiec Cagliari i Milanu zaszczepił w swoich zawodnikach mentalność zwycięzców, którzy nigdy się nie poddają. Bianconeri za kadencji aktualnego posiadacza Złotej Ławki po mistrzowsku opanowali umiejętność wykorzystywania na boisku nadarzających się okazji, bezlitośnie karcąc przeciwników za najmniejszy błąd, na jaki rywale sobie pozwolą. Fatalne zagranie Kimmicha w pierwszym meczu z Bayernem przytomnie wykorzystał Mandžukić, asystując przy bramce Dybali, a po chwili kolejny błąd młodego Niemca - spóźniony wślizg - umożliwił nam zdobycie wyrównującego gola, przy czym równie ważna była imponująca determinacja młodego Sturaro. W ligowym starciu z Interem wystarczyło jedno bezmyślne zagranie D'Ambrosio, by świetnie ustawiony Bonucci z zimną krwią pokonał Handanovicia. 13 lutego pokonaliśmy Napoli, wykorzystując jedyny błąd, jaki w kryciu popełnił grający wcześniej jak profesor Koulibaly.
Allianz Arena nie jest niezdobytą twierdzą - wygrywać na niej potrafili niedawno choćby piłkarze Mainz, stosując niski pressing i perfekcyjnie wykorzystując szybkie kontrataki, przy których gubiła się defensywa Bayernu. Nie taki diabeł straszny, jak go malują: drużyna Guardioli jest fizycznie i mentalnie cieniem ekipy Heynckesa, która wolą walki, determinacją, doskonałym przygotowaniem fizycznym i skuteczną taktyką umiała zdominować przeciwnika nie przez wysoki procent posiadania piłki, ale imponując pracowitością, skutecznością, zaciętością w odbiorze i mądrością w grze. Tego oczekuję w środę od Juventusu - nie szalonych ataków i bezmyślnego otwarcia się w jaskini lwa, nie ścigania się z Bayernem na to, kto więcej czasu spędzi przy piłce. Obrzydźmy Bawarczykom futbol - nie brutalnością, tylko skutecznością w przerywaniu akcji Die Roten, by mistrzowie Niemiec byli tak bezradni, zniechęceni i zirytowani, jak Higuain przed miesiącem i Lewandowski trzy tygodnie temu. Pokonajmy ich mądrym ustawianiem się, podwojeniem krycia na skrzydłach i konsekwentnym realizowaniem taktyki Maxa - ale bez widocznego 3 tygodnie temu w I połowie, jakby wystraszonego cofania się niemal pod własną bramkę - takiej pasywności w naszym wykonaniu nie chcę widzieć już nigdy więcej.
W pierwszym meczu z FCB wystarczył kwadrans, żebyśmy zostali doszczętnie zgnieceni: posiadanie piłki po upływie 15 minut wyniosło 77% do 23% dla Bawarczyków. Juve nie potrafiło przejąć inicjatywy, czekając na to, co Bayern zrobi i omal nie zemściło się to już w 13. minucie, kiedy w obronę Juventusu jak w masło wdarli się Lewandowski z Müllerem: wystarczyło włączenie się do akcji jednego ze stoperów Bayernu, by przytrzymać środkowych pomocników Juve z dala od własnego pola karnego, a po chwili szybkie przerzucenie gry jednym podaniem na prawe skrzydło FCB, by mocno rozciągnąć czwórkę obrońców Starej Damy - w efekcie Lewy i Müller zyskali przestrzeń do przeprowadzenia akcji, która nieomal zakończyła się stratą bramki przez ekipę Allegriego. Musimy wyciągnąć wnioski z takich sytuacji i zagrać trójką na środku obrony. Postawmy się Bawarczykom z głową, zagrajmy swoje, wywierając stałą presję na najsłabszych punktach Bayernu - Xabim Alonso i środku obrony. Udowodnijmy Królowi Arturowi, że wybrał złą drogę do futbolowego Świętego Graala, nazywanego w języku Moliera "la Coupe aux grandes oreilles" - pucharem z dużymi uszami.

Postawa Chilijczyka w pierwszym po odejściu z Turynu meczu przeciwko byłym kolegom robiła wrażenie - to interwencje pozyskanego kilka miesięcy temu piłkarza zapobiegły utracie przez Bayern większej liczby bramek. 23 lutego na Juventus Stadium Arturo Vidal konsekwentnie wspierał duet Kimmich - Alaba, często wracając pod własne pole karne i ubezpieczając bawarską parę "stoperów z konieczności". Król Artur był ustawiony znacznie niżej niż choćby przed rokiem u Allegriego. Guardiola powierzył Vidalowi odpowiedzialną rolę, z której ten szczególnie przed przerwą wywiązał się bez zarzutu, skutecznie przerywając ataki Bianconerich, odcinając od podań i zupełnie przykrywając Dybale. Wyraźnie nie radzący sobie pod presją młody Argentyńczyk był bez szans w siłowych starciach z Il Guerriero. Vidal popisywał się również doskonałymi prostopadłymi podaniami - to od jego zagrania rozpoczęła się akcja, zakończona pierwszym golem dla Bawarczyków.
Decydująca może okazać się w rewanżu dyspozycja wybitnych - moim zdaniem dwóch obecnie najlepszych na świecie - bramkarzy obu zespołów: porównanie ich umiejętności znajdziecie w opublikowanym przed poprzednią konfrontacją obu drużyn na łamach JuvePoland artykule "Mistrz i uczeń" oraz w temacie "Buffon vs Neuer" na forum. W obecnych rozgrywkach na wszystkich frontach obaj zachowywali czyste konto już 21 razy, przy czym mistrz świata z 2006 roku puścił o jedną bramkę mniej. Sposobu na pokonanie śrubującego swój rekord kolejnych minut bez straty bramki Buffona rywale nie potrafili znaleźć w aż 18 ligowych meczach. Cieszy również aktualna dyspozycja zmiennika Supermana - Brazylijczyka Neto - który w rewanżowym, półfinałowym starciu w Coppa Italia z Interem świetnie bronił strzały Perisicia pod koniec regulaminowego czasu gry i na początku dogrywki. W niej zimną krwią zaimponował także Leonardo Bonucci, powstrzymując groźny atak Interu w 119. minucie meczu - grający wówczas z opaską kapitańską Bonucci nie pozwolił, by szansa na obronę Pucharu Włoch przeszła nam koło nosa.
Bayern w pierwszym spotkaniu tylko na papierze był ustawiony w formacji 1-4-1-4-1: w rzeczywistości w pierwszej połowie było to bardziej 1-2-1-3-4, z Neuerem i Vidalem często wspierającymi parę środkowych obrońców Kimmich - Alaba, grającymi wysoko Lahmem i Bernatem, ustawionym często pomiędzy nimi Thiago Alcantarą oraz rozgrywającym piłkę nieustannie w granicach 16-20 metra kwartetem ofensywnym. Wyjątkowo skutecznym sposobem na Juventus okazał się wysoki pressing - Bawarczycy przechwytywali piłkę już około 20-30 metra, atakując wyraźnie pogubionych obrońców Juve. W zespole Starej Damy panował dawno niewidziany chaos, mnożyły się niecelne podania i straty piłki - Juventus przed przerwą sprawiał wrażenie, jakby grał na wyjeździe z przewyższającym go o dwie klasy rywalem: aktywność Bawarczyków porażała na tle bezradnych, biernych przez większość pierwszej połowy, grających niemal na stojąco Bianconerich. Rewanż pokaże, czy był to jedynie wypadek przy pracy, czy też rzeczywista różnica klas między grającym na pełnych obrotach Bayernem a próbującymi wówczas ich nieudolnie powstrzymać mistrzami Włoch.

Piłkarzem, który w szeregach Bianconerich w przekroju całego spotkania wykazywał przed trzema tygodniami największą determinację, był wyjątkowo zmotywowany Mario Mandžukić. Bez jego przytomności umysłu przy bramce Dybali i ciężkiej harówki na niemal całej długości boiska wynik starcia z Bawarczykami byłby zupełnie inny. Chorwat to dla mnie obok Robbena najmocniejszy kandydat do miana MVP tamtego spotkania. Największe wrażenie - oprócz asysty - zrobiła na mnie szarża, jaką były zawodnik Bayernu i Atletico wykonał w 67. minucie. Agresywny w odbiorze reprezentant Chorwacji przechwycił piłkę po lewej stronie boiska i mijając kolejnych rywali pobiegł z nią aż pod pole karne Die Roten, jednak doskonałą okazję po jego dograniu zmarnował Cuadrado, popisując się podobną nieskutecznością, co w ostatnim meczu z Interem Simone Zaza - dobry tylko jako zmiennik.
Sposób na Bayern A.D. 2016
W skrócie: BBC, cierpliwość, determinacja, Superman + zmiany Maxa. Plus skuteczność - zwłaszcza w kontrach i przy kornerach, gdzie widzę naszą największą szansę na pokonanie Neuera. Jeżeli trójka naszych podstawowych, środkowych obrońców będzie w pełni sił, to nie widzę innej możliwości, jak powrót do klasycznego ustawienia obrony Juve z epoki Conte, w którym do obowiązków półprawego i półlewego stopera będzie należało przede wszystkim uniemożliwianie skrzydłowym Bayernu schodzenia do środka, które zakończyło się bramką Robbena w pierwszym meczu i utrudnianie im skutecznego dośrodkowywania piłki w pole karne. Wystawianie pary stoperów przeciwko Bayernowi skończyło się katastrofą - nie powtarzajmy tego błędu tym razem. Jeżeli jednak któryś z trójki BBC nie będzie w środę gotów do gry, to - wobec bardzo słabej dyspozycji rzadko wykorzystywanego przez Maxa Ruganiego - zostaje nam podwoić skrzydła (Lichtsteiner - Evra na bokach grającej czwórką obrony, a przed nimi odpowiednio Cuadrado i Alex Sandro) i wymusić na Khedirze częstszą niż przed trzyma tygodniami asekurację stoperów. Doświadczony Niemiec, znający ze wspólnej gry w kadrze wielu zawodników Die Roten, ma wszelkie dane ku temu, by być najlepszym możliwym plastrem dla bawarskiego Raumdeutera. Z kolei Bonucci pokazał, że z Lewandowskim radzi sobie jak mało kto - dawno nie widziałem do tego stopnia sfrustrowanego i zniechęconego do gry kapitana reprezentacji Polski, co 23 lutego.

W drugiej linii - przy ustawieniu z trójką stoperów - po obu stronach Khediry mam nadzieję zobaczyć Sturaro i Markiza, a przed nimi ustawionego na trequartiście, naciskającego Xabiego Alonso (lub Thiago Alcantarę) Pogbę. Para pracowitych, włoskich pomocników powinna być skutecznym antidotum na schodzących regularnie do środka bocznych obrońców FCB, wspierając jednocześnie Barzagliego i Chielliniego w kryciu skrzydłowych Stern des Südens. W ataku w wyjściowym składzie wolę jednego Mandžukicia, wspieranego jak trzeba przez Pogbę i parę bardzo ofensywnie usposobionych wingbacków Starej Damy, Cuadrado - Alex Sandro. Rewanżowa potyczka z Die Roten będzie meczem walki i wystawianie Dybali w wyjściowej jedenastce może skutkować jego rychłym poobijaniem, jak w pierwszym spotkaniu, podczas gdy jego dynamika i nieobliczalność - podobnie jak genialna technika i najlepsza w Serie A lewa noga - mogą być decydujące w końcówce meczu. Paulo pokazuje w tym sezonie, że lubi mieć ostatnie słowo, zdobywając 12 z 18 bramek w drugiej połowie meczu, z czego aż siedem w ostatnim kwadransie.
O sukcesach Juventusu Allegriego decyduje często trenerski nos opiekuna Starej Damy, a jego niezwykłe wyczucie boiskowej sytuacji i trafność dokonywanych roszad stają się powoli legendarne. Logika podpowiada, by przy korzystnym dla nas wyniku w II połowie - i przy rozpoczęciu meczu z parą wingbacków Cuadrado - Alex Sandro - wprowadzić w końcówce w ich miejsce Lichtsteinera i Evrę. Jeśli rezultat będzie dla nas niekorzystny, swoją szansę powinni otrzymać rezerwowi napastnicy, którzy w tej roli - w odróżnieniu od dublerów epoki Conte - potrafią zrobić na boisku różnicę. Simone Zaza udowodnił, że jest świetnym zmiennikiem, również młody, bardzo obiecujący i groźny w lidze, ale jednocześnie nieopierzony na szczeblu europejskim i mający na koncie póki co tylko jedną zdobytą w Lidze Mistrzów bramkę obijacz sewilskich poprzeczek Dybala nie powinien być moim zdaniem w tym meczu rzucany na głęboką wodę od samego początku: wystarczył jeden Koulibaly w ważnym meczu, a 10 dni później częste powroty Vidala do obrony, by Paulo w obu przypadkach nie był sobą i wyraźnie stracił ochotę do gry. Wpuszczając duet Zaza - Dybala na ostatnie 20 minut w miejsce Sturaro, Khediry, jednego ze stoperów czy kolumbijsko-brazylijskiej pary skrzydłowych, możemy zadać, podobnie jak w ligowym meczu na szczycie z Napoli, decydujące ciosy w samej końcówce. Znakomicie z roli zmiennika wywiązał się 23 lutego Morata, który kilka dni później również wchodząc z ławki rezerwowych ustalił wynik prestiżowego, ligowego starcia z Interem. Także Hernanes nie zawodzi oczekiwań kibiców - to on uspokoił i uporządkował grę Juventusu w pierwszym meczu z Bayernem, a w pierwszych minutach spotkania z ekipą Nerazzurrich popisał się fantastyczną bombą z dystansu, z najwyższym trudem sparowaną na poprzeczkę przez Handanovicia. Mam przeczucie, że Brazylijczyk przyda nam się jeszcze w tym sezonie bardziej, niż mogliśmy się tego jeszcze niedawno spodziewać.

Ponowny brak czy odniesiony w trakcie meczu (odpukać) uraz Chielliniego - lub innego z naszych podstawowych, środkowych obrońcow - nie oznacza wcale automatycznie powtórki z katastrofalnej pierwszej połowy na Juventus Stadium, o ile tym razem sprawnie podwoimy skrzydła, a Khedira będzie asekurował parę stoperów i krył Müllera z lepszym niż w pierwszym spotkaniu skutkiem. Grając z dwójką stoperów, np. w ustawieniu 1-4-1-4-1, od razu po przechwycie możemy ruszyć na Bayern czwórką Cuadrado - Marchisio - Pogba - Alex Sandro, mając z przodu czekającego na podanie i zdolnego do utrzymania się przez kilka kluczowych sekund przy piłce Mandžukicia. Podłączenie się w tym momencie do akcji Lichtsteinera i Evry umożliwi zejście do środka naszym skrzydłowym, a tym samym jednoczesne związanie obu stoperów FCB, co - wobec mizernej szybkości Xabiego, niewielkiego wkładu Thiago Alcantary w destrukcję i bardziej statycznego niż kiedyś (choćby u Heynckesa) stylu gry Martineza - stworzy podczas kontrataku wolną przestrzeń dla nadbiegającego Markiza, Pogby i wszędobylskiego Mandžukicia - a tylko jednego z nich w takim układzie będzie mógł kryć asekurujący środkowych obrońców Die Roten Vidal. (Słabe punkty Bayernu w poprzedniej konfrontacji ze Starą Damą zostały omówione w tym temacie na forum).
Za kadencji Allegriego pokazujemy - jak w meczu z Napoli - że potrafimy cierpliwie czekać i wykorzystać nadarzającą się okazję - jednak w poprzednich latach to Bawarczycy pokonywali nas w decydujących momentach, górując przy tym nad nami mentalnie, przewyższając nas zarówno pod względem determinacji, jak i czysto piłkarskich umiejętności. Kluczem do sukcesu jest umiejętność wyciągania wniosków z przeszłości i uczenia się na własnych błędach, biorąc przykład z najlepszych, ale zachowując przy tym własną, zwycięską tożsamość. W środę zmierzymy się z rywalem, który niejeden raz w przeszłości zalazł nam za skórę. Kiedy przeżywałem powrót z dalekiej podróży, jaki zafundowali swoim kibicom Bianconeri trzy tygodnie temu, przypomniał mi się domowy mecz z tym samym przeciwnikiem, rozegrany ponad 6 lat temu w Turynie i jeszcze bardziej spektakularny powrót z zaświatów - wówczas w wykonaniu Die Roten. To spotkanie miało dla obu klubów szczególne znaczenie.
Kontynuacją artykułu jest tekst "Kairos - część druga", opublikowany w temacie "Ciro Ferrara" na forum.
cykl "sposób na rewanż" - pozostałe części:
Zręczny pragmatyk kontra charyzmatyczny idealista - Max Allegri vs Pep Guardiola
Kairos - część druga: Punkty zwrotne i Klęska jako fundament przyszłego zwycięstwa
Kairos - część trzecia: Wykorzystane okazje i stracone szanse Juventusu, Giampiero & Luciano
Piłkarska dialektyka - Conte, Guardiola, Hegel, Heynckes, Allegri & FC Barcelona
Vivant Professores! - satyryczny tekst stylizowany na konferencję naukową z udziałem obecnych trenerów Juventusu i Bayernu
Kairos - tym słowem starożytni Grecy nazywali właściwy moment, decydujący czas, w którym podejmowane są kluczowe decyzje, mogące przesądzić o naszym sukcesie lub porażce, a także nadarzającą się okazję, którą mogliśmy wykorzystać, jeśli stanęliśmy na wysokości zadania. Jej personifikacją był uskrzydlony młodzieniec, trzymający w ręku wagę, łysy poza długą grzywką. Ten, kogo mijał, miał tylko chwilę, by go uchwycić - inaczej tracił swoją szansę. Taką chwilą dla piłkarza jest ważne spotkanie i jego kluczowe momenty, takie znaczenie dla trenera mają decyzje taktyczne i personalne, jakie podejmuje przed istotnym meczem i w jego trakcie - w tym przede wszystkim to, jak reaguje na zmienną sytuację na boisku - a dla klubu choćby opanowane w ostatnich latach po mistrzowsku przez Beppe Marottę umiejętności wykorzystywania pojawiających się w trakcie mercato okazji.
Jak spisywali się w kluczowych momentach ostatnich lat, w najważniejszych spotkaniach Guardiola i Allegri? Jakie wydarzenia z najnowszej historii futbolu odcisnęły największe piętno na piłkarzach Juventusu i Bayernu i obecnym kształcie obu ekip? Jak na losy obu klubów wpłynęły ich poprzednie pojedynki w Lidze Mistrzów z 2009 i 2013 roku, których bilans bramkowy wynosi 8:1 dla Bawarczyków? Co o Juventusie Allegriego mówią - w ostatecznym rozrachunku zwycięskie - rozpisane na trzy starcia Derby d'Italia z Interem i sposób, w jakim niedawno pokonaliśmy Napoli w ligowym meczu na szczycie? Jakie wnioski możemy wyciągnąć z remisu w pierwszym meczu z Die Roten? Jaki jest sposób na Bayern A.D. 2016?

Kairos - część pierwsza
Tekst jest kontynuacją opublikowanego wczoraj na forum artykułu "Zręczny pragmatyk kontra charyzmatyczny idealista", w którym porównuję Maxa Allegriego i Pepa Guardiolę, sposób, w jaki w ostatnich latach obaj przebudowali prowadzone przez siebie zespoły oraz progres, jaki pod ich opieką uczynili poszczególni zawodnicy Juventusu i Bayernu.
Kluczowe momenty, kluczowi piłkarze
Juventus Massimiliano Allegriego jest zespołem walczącym do końca, który nawet przegrywając 0:2 z Bayernem potrafi się podnieść, wykorzystać błędy najsłabszego ogniwa w zespole rywali i doprowadzić do wyrównania. Być może, jak napisał na forum JP old faithful, właśnie "tym meczem narodziła nam się naprawdę wielka drużyna". Z kolei zdaniem Leonardo Bonucciego, "punktem zwrotnym tych rozgrywek było przegrane spotkanie z Sassuolo (1:0). Była to dla nas bardzo emocjonalna porażka, po której wróciliśmy do bycia prawdziwym Juventusem." Były szkoleniowiec Cagliari i Milanu zaszczepił w swoich zawodnikach mentalność zwycięzców, którzy nigdy się nie poddają. Bianconeri za kadencji aktualnego posiadacza Złotej Ławki po mistrzowsku opanowali umiejętność wykorzystywania na boisku nadarzających się okazji, bezlitośnie karcąc przeciwników za najmniejszy błąd, na jaki rywale sobie pozwolą. Fatalne zagranie Kimmicha w pierwszym meczu z Bayernem przytomnie wykorzystał Mandžukić, asystując przy bramce Dybali, a po chwili kolejny błąd młodego Niemca - spóźniony wślizg - umożliwił nam zdobycie wyrównującego gola, przy czym równie ważna była imponująca determinacja młodego Sturaro. W ligowym starciu z Interem wystarczyło jedno bezmyślne zagranie D'Ambrosio, by świetnie ustawiony Bonucci z zimną krwią pokonał Handanovicia. 13 lutego pokonaliśmy Napoli, wykorzystując jedyny błąd, jaki w kryciu popełnił grający wcześniej jak profesor Koulibaly.
Allianz Arena nie jest niezdobytą twierdzą - wygrywać na niej potrafili niedawno choćby piłkarze Mainz, stosując niski pressing i perfekcyjnie wykorzystując szybkie kontrataki, przy których gubiła się defensywa Bayernu. Nie taki diabeł straszny, jak go malują: drużyna Guardioli jest fizycznie i mentalnie cieniem ekipy Heynckesa, która wolą walki, determinacją, doskonałym przygotowaniem fizycznym i skuteczną taktyką umiała zdominować przeciwnika nie przez wysoki procent posiadania piłki, ale imponując pracowitością, skutecznością, zaciętością w odbiorze i mądrością w grze. Tego oczekuję w środę od Juventusu - nie szalonych ataków i bezmyślnego otwarcia się w jaskini lwa, nie ścigania się z Bayernem na to, kto więcej czasu spędzi przy piłce. Obrzydźmy Bawarczykom futbol - nie brutalnością, tylko skutecznością w przerywaniu akcji Die Roten, by mistrzowie Niemiec byli tak bezradni, zniechęceni i zirytowani, jak Higuain przed miesiącem i Lewandowski trzy tygodnie temu. Pokonajmy ich mądrym ustawianiem się, podwojeniem krycia na skrzydłach i konsekwentnym realizowaniem taktyki Maxa - ale bez widocznego 3 tygodnie temu w I połowie, jakby wystraszonego cofania się niemal pod własną bramkę - takiej pasywności w naszym wykonaniu nie chcę widzieć już nigdy więcej.
W pierwszym meczu z FCB wystarczył kwadrans, żebyśmy zostali doszczętnie zgnieceni: posiadanie piłki po upływie 15 minut wyniosło 77% do 23% dla Bawarczyków. Juve nie potrafiło przejąć inicjatywy, czekając na to, co Bayern zrobi i omal nie zemściło się to już w 13. minucie, kiedy w obronę Juventusu jak w masło wdarli się Lewandowski z Müllerem: wystarczyło włączenie się do akcji jednego ze stoperów Bayernu, by przytrzymać środkowych pomocników Juve z dala od własnego pola karnego, a po chwili szybkie przerzucenie gry jednym podaniem na prawe skrzydło FCB, by mocno rozciągnąć czwórkę obrońców Starej Damy - w efekcie Lewy i Müller zyskali przestrzeń do przeprowadzenia akcji, która nieomal zakończyła się stratą bramki przez ekipę Allegriego. Musimy wyciągnąć wnioski z takich sytuacji i zagrać trójką na środku obrony. Postawmy się Bawarczykom z głową, zagrajmy swoje, wywierając stałą presję na najsłabszych punktach Bayernu - Xabim Alonso i środku obrony. Udowodnijmy Królowi Arturowi, że wybrał złą drogę do futbolowego Świętego Graala, nazywanego w języku Moliera "la Coupe aux grandes oreilles" - pucharem z dużymi uszami.

Postawa Chilijczyka w pierwszym po odejściu z Turynu meczu przeciwko byłym kolegom robiła wrażenie - to interwencje pozyskanego kilka miesięcy temu piłkarza zapobiegły utracie przez Bayern większej liczby bramek. 23 lutego na Juventus Stadium Arturo Vidal konsekwentnie wspierał duet Kimmich - Alaba, często wracając pod własne pole karne i ubezpieczając bawarską parę "stoperów z konieczności". Król Artur był ustawiony znacznie niżej niż choćby przed rokiem u Allegriego. Guardiola powierzył Vidalowi odpowiedzialną rolę, z której ten szczególnie przed przerwą wywiązał się bez zarzutu, skutecznie przerywając ataki Bianconerich, odcinając od podań i zupełnie przykrywając Dybale. Wyraźnie nie radzący sobie pod presją młody Argentyńczyk był bez szans w siłowych starciach z Il Guerriero. Vidal popisywał się również doskonałymi prostopadłymi podaniami - to od jego zagrania rozpoczęła się akcja, zakończona pierwszym golem dla Bawarczyków.
Decydująca może okazać się w rewanżu dyspozycja wybitnych - moim zdaniem dwóch obecnie najlepszych na świecie - bramkarzy obu zespołów: porównanie ich umiejętności znajdziecie w opublikowanym przed poprzednią konfrontacją obu drużyn na łamach JuvePoland artykule "Mistrz i uczeń" oraz w temacie "Buffon vs Neuer" na forum. W obecnych rozgrywkach na wszystkich frontach obaj zachowywali czyste konto już 21 razy, przy czym mistrz świata z 2006 roku puścił o jedną bramkę mniej. Sposobu na pokonanie śrubującego swój rekord kolejnych minut bez straty bramki Buffona rywale nie potrafili znaleźć w aż 18 ligowych meczach. Cieszy również aktualna dyspozycja zmiennika Supermana - Brazylijczyka Neto - który w rewanżowym, półfinałowym starciu w Coppa Italia z Interem świetnie bronił strzały Perisicia pod koniec regulaminowego czasu gry i na początku dogrywki. W niej zimną krwią zaimponował także Leonardo Bonucci, powstrzymując groźny atak Interu w 119. minucie meczu - grający wówczas z opaską kapitańską Bonucci nie pozwolił, by szansa na obronę Pucharu Włoch przeszła nam koło nosa.
Bayern w pierwszym spotkaniu tylko na papierze był ustawiony w formacji 1-4-1-4-1: w rzeczywistości w pierwszej połowie było to bardziej 1-2-1-3-4, z Neuerem i Vidalem często wspierającymi parę środkowych obrońców Kimmich - Alaba, grającymi wysoko Lahmem i Bernatem, ustawionym często pomiędzy nimi Thiago Alcantarą oraz rozgrywającym piłkę nieustannie w granicach 16-20 metra kwartetem ofensywnym. Wyjątkowo skutecznym sposobem na Juventus okazał się wysoki pressing - Bawarczycy przechwytywali piłkę już około 20-30 metra, atakując wyraźnie pogubionych obrońców Juve. W zespole Starej Damy panował dawno niewidziany chaos, mnożyły się niecelne podania i straty piłki - Juventus przed przerwą sprawiał wrażenie, jakby grał na wyjeździe z przewyższającym go o dwie klasy rywalem: aktywność Bawarczyków porażała na tle bezradnych, biernych przez większość pierwszej połowy, grających niemal na stojąco Bianconerich. Rewanż pokaże, czy był to jedynie wypadek przy pracy, czy też rzeczywista różnica klas między grającym na pełnych obrotach Bayernem a próbującymi wówczas ich nieudolnie powstrzymać mistrzami Włoch.

Piłkarzem, który w szeregach Bianconerich w przekroju całego spotkania wykazywał przed trzema tygodniami największą determinację, był wyjątkowo zmotywowany Mario Mandžukić. Bez jego przytomności umysłu przy bramce Dybali i ciężkiej harówki na niemal całej długości boiska wynik starcia z Bawarczykami byłby zupełnie inny. Chorwat to dla mnie obok Robbena najmocniejszy kandydat do miana MVP tamtego spotkania. Największe wrażenie - oprócz asysty - zrobiła na mnie szarża, jaką były zawodnik Bayernu i Atletico wykonał w 67. minucie. Agresywny w odbiorze reprezentant Chorwacji przechwycił piłkę po lewej stronie boiska i mijając kolejnych rywali pobiegł z nią aż pod pole karne Die Roten, jednak doskonałą okazję po jego dograniu zmarnował Cuadrado, popisując się podobną nieskutecznością, co w ostatnim meczu z Interem Simone Zaza - dobry tylko jako zmiennik.
Sposób na Bayern A.D. 2016
W skrócie: BBC, cierpliwość, determinacja, Superman + zmiany Maxa. Plus skuteczność - zwłaszcza w kontrach i przy kornerach, gdzie widzę naszą największą szansę na pokonanie Neuera. Jeżeli trójka naszych podstawowych, środkowych obrońców będzie w pełni sił, to nie widzę innej możliwości, jak powrót do klasycznego ustawienia obrony Juve z epoki Conte, w którym do obowiązków półprawego i półlewego stopera będzie należało przede wszystkim uniemożliwianie skrzydłowym Bayernu schodzenia do środka, które zakończyło się bramką Robbena w pierwszym meczu i utrudnianie im skutecznego dośrodkowywania piłki w pole karne. Wystawianie pary stoperów przeciwko Bayernowi skończyło się katastrofą - nie powtarzajmy tego błędu tym razem. Jeżeli jednak któryś z trójki BBC nie będzie w środę gotów do gry, to - wobec bardzo słabej dyspozycji rzadko wykorzystywanego przez Maxa Ruganiego - zostaje nam podwoić skrzydła (Lichtsteiner - Evra na bokach grającej czwórką obrony, a przed nimi odpowiednio Cuadrado i Alex Sandro) i wymusić na Khedirze częstszą niż przed trzyma tygodniami asekurację stoperów. Doświadczony Niemiec, znający ze wspólnej gry w kadrze wielu zawodników Die Roten, ma wszelkie dane ku temu, by być najlepszym możliwym plastrem dla bawarskiego Raumdeutera. Z kolei Bonucci pokazał, że z Lewandowskim radzi sobie jak mało kto - dawno nie widziałem do tego stopnia sfrustrowanego i zniechęconego do gry kapitana reprezentacji Polski, co 23 lutego.

W drugiej linii - przy ustawieniu z trójką stoperów - po obu stronach Khediry mam nadzieję zobaczyć Sturaro i Markiza, a przed nimi ustawionego na trequartiście, naciskającego Xabiego Alonso (lub Thiago Alcantarę) Pogbę. Para pracowitych, włoskich pomocników powinna być skutecznym antidotum na schodzących regularnie do środka bocznych obrońców FCB, wspierając jednocześnie Barzagliego i Chielliniego w kryciu skrzydłowych Stern des Südens. W ataku w wyjściowym składzie wolę jednego Mandžukicia, wspieranego jak trzeba przez Pogbę i parę bardzo ofensywnie usposobionych wingbacków Starej Damy, Cuadrado - Alex Sandro. Rewanżowa potyczka z Die Roten będzie meczem walki i wystawianie Dybali w wyjściowej jedenastce może skutkować jego rychłym poobijaniem, jak w pierwszym spotkaniu, podczas gdy jego dynamika i nieobliczalność - podobnie jak genialna technika i najlepsza w Serie A lewa noga - mogą być decydujące w końcówce meczu. Paulo pokazuje w tym sezonie, że lubi mieć ostatnie słowo, zdobywając 12 z 18 bramek w drugiej połowie meczu, z czego aż siedem w ostatnim kwadransie.
O sukcesach Juventusu Allegriego decyduje często trenerski nos opiekuna Starej Damy, a jego niezwykłe wyczucie boiskowej sytuacji i trafność dokonywanych roszad stają się powoli legendarne. Logika podpowiada, by przy korzystnym dla nas wyniku w II połowie - i przy rozpoczęciu meczu z parą wingbacków Cuadrado - Alex Sandro - wprowadzić w końcówce w ich miejsce Lichtsteinera i Evrę. Jeśli rezultat będzie dla nas niekorzystny, swoją szansę powinni otrzymać rezerwowi napastnicy, którzy w tej roli - w odróżnieniu od dublerów epoki Conte - potrafią zrobić na boisku różnicę. Simone Zaza udowodnił, że jest świetnym zmiennikiem, również młody, bardzo obiecujący i groźny w lidze, ale jednocześnie nieopierzony na szczeblu europejskim i mający na koncie póki co tylko jedną zdobytą w Lidze Mistrzów bramkę obijacz sewilskich poprzeczek Dybala nie powinien być moim zdaniem w tym meczu rzucany na głęboką wodę od samego początku: wystarczył jeden Koulibaly w ważnym meczu, a 10 dni później częste powroty Vidala do obrony, by Paulo w obu przypadkach nie był sobą i wyraźnie stracił ochotę do gry. Wpuszczając duet Zaza - Dybala na ostatnie 20 minut w miejsce Sturaro, Khediry, jednego ze stoperów czy kolumbijsko-brazylijskiej pary skrzydłowych, możemy zadać, podobnie jak w ligowym meczu na szczycie z Napoli, decydujące ciosy w samej końcówce. Znakomicie z roli zmiennika wywiązał się 23 lutego Morata, który kilka dni później również wchodząc z ławki rezerwowych ustalił wynik prestiżowego, ligowego starcia z Interem. Także Hernanes nie zawodzi oczekiwań kibiców - to on uspokoił i uporządkował grę Juventusu w pierwszym meczu z Bayernem, a w pierwszych minutach spotkania z ekipą Nerazzurrich popisał się fantastyczną bombą z dystansu, z najwyższym trudem sparowaną na poprzeczkę przez Handanovicia. Mam przeczucie, że Brazylijczyk przyda nam się jeszcze w tym sezonie bardziej, niż mogliśmy się tego jeszcze niedawno spodziewać.

Ponowny brak czy odniesiony w trakcie meczu (odpukać) uraz Chielliniego - lub innego z naszych podstawowych, środkowych obrońcow - nie oznacza wcale automatycznie powtórki z katastrofalnej pierwszej połowy na Juventus Stadium, o ile tym razem sprawnie podwoimy skrzydła, a Khedira będzie asekurował parę stoperów i krył Müllera z lepszym niż w pierwszym spotkaniu skutkiem. Grając z dwójką stoperów, np. w ustawieniu 1-4-1-4-1, od razu po przechwycie możemy ruszyć na Bayern czwórką Cuadrado - Marchisio - Pogba - Alex Sandro, mając z przodu czekającego na podanie i zdolnego do utrzymania się przez kilka kluczowych sekund przy piłce Mandžukicia. Podłączenie się w tym momencie do akcji Lichtsteinera i Evry umożliwi zejście do środka naszym skrzydłowym, a tym samym jednoczesne związanie obu stoperów FCB, co - wobec mizernej szybkości Xabiego, niewielkiego wkładu Thiago Alcantary w destrukcję i bardziej statycznego niż kiedyś (choćby u Heynckesa) stylu gry Martineza - stworzy podczas kontrataku wolną przestrzeń dla nadbiegającego Markiza, Pogby i wszędobylskiego Mandžukicia - a tylko jednego z nich w takim układzie będzie mógł kryć asekurujący środkowych obrońców Die Roten Vidal. (Słabe punkty Bayernu w poprzedniej konfrontacji ze Starą Damą zostały omówione w tym temacie na forum).
Za kadencji Allegriego pokazujemy - jak w meczu z Napoli - że potrafimy cierpliwie czekać i wykorzystać nadarzającą się okazję - jednak w poprzednich latach to Bawarczycy pokonywali nas w decydujących momentach, górując przy tym nad nami mentalnie, przewyższając nas zarówno pod względem determinacji, jak i czysto piłkarskich umiejętności. Kluczem do sukcesu jest umiejętność wyciągania wniosków z przeszłości i uczenia się na własnych błędach, biorąc przykład z najlepszych, ale zachowując przy tym własną, zwycięską tożsamość. W środę zmierzymy się z rywalem, który niejeden raz w przeszłości zalazł nam za skórę. Kiedy przeżywałem powrót z dalekiej podróży, jaki zafundowali swoim kibicom Bianconeri trzy tygodnie temu, przypomniał mi się domowy mecz z tym samym przeciwnikiem, rozegrany ponad 6 lat temu w Turynie i jeszcze bardziej spektakularny powrót z zaświatów - wówczas w wykonaniu Die Roten. To spotkanie miało dla obu klubów szczególne znaczenie.
Kontynuacją artykułu jest tekst "Kairos - część druga", opublikowany w temacie "Ciro Ferrara" na forum.
cykl "sposób na rewanż" - pozostałe części:
Zręczny pragmatyk kontra charyzmatyczny idealista - Max Allegri vs Pep Guardiola
Kairos - część druga: Punkty zwrotne i Klęska jako fundament przyszłego zwycięstwa
Kairos - część trzecia: Wykorzystane okazje i stracone szanse Juventusu, Giampiero & Luciano
Piłkarska dialektyka - Conte, Guardiola, Hegel, Heynckes, Allegri & FC Barcelona
Vivant Professores! - satyryczny tekst stylizowany na konferencję naukową z udziałem obecnych trenerów Juventusu i Bayernu
- Karowiew
- Juventino
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
Ciekawy artykuł o Mourinho: http://www.goal.com/en/news/1862/premie ... ID=AR_RS_2
A w nim parę słów o JUVE:
A w nim parę słów o JUVE:
Barcelona employ a trio of small, skilful, interchanging forwards. Manchester City have the pint-sized Sergio Aguero, Raheem Sterling and David Silva buzzing around - three players one would expect Pep will look forward to working with. Juventus and Atletico are building their futures around the tiny but incredibly talented Paulo Dybala and Antoine Griezmann, respectively.
Guardiola’s philosophy that players and formations need to be eclectic and adaptable is catching on. Massimiliano Allegri reached the 2015 Champions League final with Juventus by deploying numerous different systems. He regularly switched from a 4-3-1-2 to a 3-5-2, 4-4-2, 4-3-2-1 and 4-3-3 – often during the same game. This ability to change the menu”, as Patrice Evra described it, is crucial.
“Juventus are developing a system that will be used by most of the big European teams in a couple of years, former Chelsea manager Gianluca Vialli told Tuttosport.
“Juventus are at the vanguard: they use a hybrid tactical method that highlights the individual quality, even changing tactically during the course of a single move.
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski