Polityka
- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Reporterzy RMF FM opublikowali dzisiaj ciekawego newsa:
Jeżeli to prawda, to mamy kolejny dowód na skrajną niekomptencję rządu Donalda Tuska lub jego służalczość wobec Rosji. Sam nie wiem co gorsze. W dodatku rzecznik rządu wypowiadający się w ten sposób: "Jak wszystko uzgodnimy, to opowiemy" brzmi jak jakiś drobny rzezimieszek, który zanim coś powie musi najpierw uzgodnić wspólną wersję ze wspólnikami w przestępstwie. Tuskowi widać pali się grunt pod nogami, skoro nie ma odwagi, żeby osobiście odpowiedzieć na te zarzuty i ucieka na urlop jak pospolity tchórz. Odwagi Panie Premierze, przecież prawdziwa cnota krytyki się nie boi, prawda?13 kwietnia, jak twierdzą Rosjanie, polski rząd zgodził się, na to żeby prezydencki lot do Smoleńska uznać za cywilny a nie wojskowy. Dzięki takiej decyzji premier Rosji Władimir Putin mógł zrzucić smoleńskie śledztwo na MAK. Tego dnia w Moskwie pełno było polskich ministrów i urzędników.
Z Władimirem Putinem spotkali się minister zdrowia Ewa Kopacz, szef kancelarii premiera Tomasz Arabski, wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder oraz ambasador Jerzy Bahr.
W siedzibie rosyjskiego rządu nie rozmawiano wtedy o statusie tragicznego lotu do Smoleńska. Nie rozmawiano, w momencie kiedy spotkanie mogli obserwować dziennikarze. 13 kwietnia Władimir Putin przewodniczył posiedzeniu rosyjskiej komisji badającej katastrofę 10 kwietnia. Aby zademonstrować otwartość rosyjskiej strony zaprosił tam polskich ministrów i urzędników.
Drogą satelitarną łączono się nawet ze Smoleńskiem i rozmawiano z pracującymi tam polskimi prokuratorami wojskowymi. Ale doszło również do niejawnej części rozmów. Prawdopodobnie wtedy Rosjanie usłyszeli, że Polska nie będzie upierać się przy tym, aby lot do Smoleńska był lotem państwowym i że zgadzamy się na traktowanie lotu jako cywilnego. To było pokerowe zagranie rosyjskiego premiera. Dzięki polskiej zgodzie natychmiast w oparciu o rosyjskie przepisy całość dochodzenia została przekazana komitetowi Tatiany Anodiny szefowej MAK. Bez tej zgody MAK nie mógłby badać samodzielnie katastrofy i musiałby powstać raport podpisany przez rosyjskiego premiera.
Ustaleń korespondenta RMF FM w Moskwie, nie chce komentować rzecznik rządu Paweł Graś. Nie udało się go spotkać w Kancelarii Premiera a jego telefon milczy. Kontakt można uzyskać tylko przez SMS-y. "Jak wszystko uzgodnimy, to opowiemy" - to odpowiedź na pytanie reportera RMF FM o Konwencję Chicagowską. Nie wiadomo też kto będzie negocjował dalsze działania w sprawie raportu.
Pytany wprost o wybór Konwencji i stanowisko Rosjan w tej sprawie rzecznik rządu odpisał SMS-em "Przez trzy dni o tym gadałem bez przerwy, na razie mnie nie ma". Na razie nie ma też premiera, ani jakichkolwiek wyjaśnień ze strony polskiego rządu.
Źródło
- Lypsky
- Juventino
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
- Posty: 3798
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
Vimes nie za bardzo wiem czego oczekujesz od Grasia, który na co dzień jest cieciem, a w przerwach pełni funkcję rzecznika rządu.
Coraz ciekawsze rzeczy wychodzą na jaw i pali się komuś grunt pod nogami
http://www.tvn24.pl/-1,1689779,0,1,czas ... omosc.html
Coraz ciekawsze rzeczy wychodzą na jaw i pali się komuś grunt pod nogami

http://www.tvn24.pl/-1,1689779,0,1,czas ... omosc.html
a ja kocham gołe baby, gołe baby do przesady
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Hm, rewelacje na patyku...
Być może presja gen. Błasika i woń alkoholu wbiła ten samolot w ziemię? :o
Ewentualnie, co bardziej prawdopodobne, niektórzy uważają, że w momencie, gdy padały komendy "odchodzimy" to samolot znajdował się nad parowem przed lotniskiem, czyli de facto był poniżej poziomu płyty lotniska. Co z tego, że zaczęli odchodzić skoro zrobili to zbyt późno i po prostu wryli się w ziemię? Podobno taka sytuacja może być powodem złego ustawienia przyrządów i braku widoczności. Tylko czy oni nie wiedzieli NIC o ukształtowaniu powierzchni wokół lotniska? Co więcej, czy Rosjanie o tym nie wiedzieli, kontrolerzy w wieży?
Co o tym myślicie?
Być może presja gen. Błasika i woń alkoholu wbiła ten samolot w ziemię? :o
Ewentualnie, co bardziej prawdopodobne, niektórzy uważają, że w momencie, gdy padały komendy "odchodzimy" to samolot znajdował się nad parowem przed lotniskiem, czyli de facto był poniżej poziomu płyty lotniska. Co z tego, że zaczęli odchodzić skoro zrobili to zbyt późno i po prostu wryli się w ziemię? Podobno taka sytuacja może być powodem złego ustawienia przyrządów i braku widoczności. Tylko czy oni nie wiedzieli NIC o ukształtowaniu powierzchni wokół lotniska? Co więcej, czy Rosjanie o tym nie wiedzieli, kontrolerzy w wieży?
Co o tym myślicie?
- Lypsky
- Juventino
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
- Posty: 3798
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
Jeśli ktoś nie widział reportażu programu "Superwizjer" na temat raportu maku, serdecznie polecam.
Niebawem powinien być dostępny na stronie internetowej "Superwizjera" - http://superwizjer.onet.pl/index.html
Niebawem powinien być dostępny na stronie internetowej "Superwizjera" - http://superwizjer.onet.pl/index.html
a ja kocham gołe baby, gołe baby do przesady
- nerinka
- Juventino
- Rejestracja: 26 listopada 2006
- Posty: 337
- Rejestracja: 26 listopada 2006
Ten (http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/ ... az,68952,1) artykuł ukazał się już jakiś czas temu, ale jest w nim mowa o nieznajomości przez pilotów topografii terenu.LordJuve pisze:Tylko czy oni nie wiedzieli NIC o ukształtowaniu powierzchni wokół lotniska? Co więcej, czy Rosjanie o tym nie wiedzieli, kontrolerzy w wieży?
Polecam zapoznać się z całością artykułu.
Juventus zawsze był i zawsze będzie historią mojej miłości.
Pavel Nedvěd
Pavel Nedvěd
- Lypsky
- Juventino
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
- Posty: 3798
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
Ja nie polecam tekstu przywołanego przez koleżankę, insynuacje i domysły jakie tam momentami padają, przynajmniej dla mnie są niesprawiedliwe lub wręcz niesmaczne. Słyszałem już opinie na temat książki "Ostatni lot", ale lektura tekstu pozwoliła mi się na własne oczy przekonać o jakości tej twórczości.
Trzy dni wcześniej, kiedy Tu-154M także lądował w Smoleńsku, to Protasiuk jako drugi pilot prowadził korespondencję z kontrolerami. Wówczas jednak od razu otrzymali pozwolenie na lądowanie. Natomiast 10 kwietnia byli zasypani komendami, które niekoniecznie były dla nich zrozumiałe. Obie załogi lądujące tego dnia w Smoleńsku miały kłopoty z rosyjskim. Załoga jaka-40 usłyszała, że ma kołować priamo, czyli prosto przed siebie. Skwitowali, potwierdzając, i chwilę potem skręcili w prawo. Niech to świadczy o stopniu ich znajomości rosyjskiego.
Kapitan Arkadiusz Protasiuk wiedział, że musi wylądować. Czekał na upragniony awans na stopień majora. Udane lądowanie w obecności prezydenta i szefa sił powietrznych, gen. Andrzeja Błasika, mogło mu w tym pomóc. Porażka, czyli lot na lotnisko zapasowe, mogła pogrzebać jego marzenia.
Kontroler co jakiś czas mówił dowódcy przez radio o kursie i ścieżce. Ale, co jest bardzo dziwne, nie żądał potwierdzenia przekazanej informacji aktualną wysokością lotu. W samolocie i tak nikt go nie słuchał.
Samolot schodził w dół ścieżką wymyśloną przez dowódcę. Ten kurs nie miał absolutnie nic wspólnego z glisadą wyznaczoną dla lotniska. Kontroler podawał kolejne informacje, dowódca nie odpowiadał. Nie miał czasu na rozmowę z wieżą, był skupiony na poszukiwaniu pasa. Zapewne miał nadzieję, że za chwilę zobaczy światła reflektorów bramki wlotowej na pas. A potem spokojnie wyląduje. Przecież udało się kolegom z jaka, więc powinno i im się udać. Najważniejszy był czas. Nie było mowy o locie na lotnisko zapasowe ani nawet o odejściu na drugi krąg. Za chwilę przecież miały się zacząć uroczystości w Katyniu. Właściwie Lech Kaczyński już był spóźniony.
Odchodzimy – zaproponował drugi pilot, gdy od ziemi dzieliło ich już mniej niż 80 metrów. Reszta załogi jednak zignorowała jego komendę. Dowódca ciągle obniżał wysokość lotu. Szukał wzrokiem ziemi. Wiedział, że gdzieś przed nim powinien być próg pasa. Widział go świetnie na panelu komputera, a wskaźnik kursu wyświetlany przez UNS pokazywał, że lecą prosto na pas. Lotnisko według komputera i GPS było dosłownie na wyciągnięcie ręki. Dowódca był pewien, że samolot wyląduje, bo przecież tyle razy się udawało. Nic nie odpowiedział Grzywnie, ponieważ całą uwagę skupił na poszukiwaniu ziemi. Mgła i prędkość prawie 300 kilometrów na godzinę utrudniały mu zadanie. Za szybą było tylko gęste mleko.
Przez dłuższy czas robiono z pilotów, amatorów, uległych na presję, o skłonnościach samobójczych. Dziś wiemy, że kpt. Protasiuk wcale nie lądował, wydał komendę "odchodzimy" i przerwał zniżanie, niestety za późno. W kontekście tego co dziś usłyszeliśmy, reszta lemingów wierzących Rosjanom powinna zrozumieć jak zostaliśmy okłamani. Ciekawe tylko czy ktoś przeprosi pilotów i członków załogi za pomówienia jakie padały w ich stronę.Horyzont sto jeden! – krzyknął do mikrofonu zdenerwowany Wiktor Ryżenko. Kontroler z wieży smoleńskiej chciał, żeby samolot natychmiast wyrównał lot. Protasiuk się nie odezwał. Może nie słyszał komendy? A może ją zignorował, bo właśnie zaczął wyrównywać lot? Pewnie był skupiony na realizacji swojego planu lądowania. Tak naprawdę nie wiadomo, czy zrozumiał, co mówił do niego kontroler. Zresztą, po co miałby przerywać lądowanie? Nadal nie wyłączając automatycznego pilota, zaczął delikatnie zadzierać dziób samolotu w górę. Właśnie udało mu się zrobić to, co zamierzał. Samolot już prawie zaczynał lecieć płasko, gdy od ziemi dzieliło go 30 metrów. Protasiuk nie wiedział jednak, że znajduje się wewnątrz doliny, poniżej progu lotniska, a zbocze pod samolotem z każdą sekundą będzie wznosiło się ku górze.
a ja kocham gołe baby, gołe baby do przesady
- mateo369
- Juventino
- Rejestracja: 18 lutego 2006
- Posty: 1659
- Rejestracja: 18 lutego 2006
Pilotom należą się przeprosiny, ale tylko za to, że jak twierdzili Rosjanie, nie próbowali odchodzić na drugi krąg. Nie zmienia to faktu, że zdecydowanie większość winy leży po ich stronie. Ale zacznę może od winy rosyjskich kontrolerów. Oni, co jest bardzo istotą informacją, nie mieli przyrządów mogących określić wysokość samolotu a jedynie dysponowali danymi o jego położeniu. Źle naprowadzali pilotów (samolot nie był przez nich "ustawiony" do lądowania dokładnie tak jak powinien) i to jest ich jedyny poważny błąd jaki do tej pory się dopatrzyłem. Zabronić lądowania rzekomo nie mogli, nie wiem na ile to prawda. To, że zachowywali się nerwowo raczej nie miało większego znaczenia. Polscy piloci popełnili dwa zasadnicze błędy. Mieli informację od kontrolerów, że warunków do lądowania nie ma a mimo to podjęli decyzję o próbie podejścia. Pytanie czy wynikało to z presji na nich wywieranej, czy z ich nonszalancji typu: nie w takich warunkach się lądowało. Obawiam się, że akurat na to pytanie odpowiedzi nie poznamy nigdy. Drugim bardzo poważnym błędem był fakt, że za późno (a raczej za nisko) padła komenda "odchodzimy". Kontrolerzy wyraźnie im mówili, że taka decyzja ma zapaść na 100m, zapadła na 70. I nie wiem, czy zmylił ich ten wąwóz (jar) i myśleli przez to, że są wyżej ale tak czy inaczej powinni zareagować wcześniej, bo ostrzegał ich system taws.Lypsky pisze:Przez dłuższy czas robiono z pilotów, amatorów, uległych na presję, o skłonnościach samobójczych. Dziś wiemy, że kpt. Protasiuk wcale nie lądował, wydał komendę "odchodzimy" i przerwał zniżanie, niestety za późno. W kontekście tego co dziś usłyszeliśmy, reszta lemingów wierzących Rosjanom powinna zrozumieć jak zostaliśmy okłamani. Ciekawe tylko czy ktoś przeprosi pilotów i członków załogi za pomówienia jakie padały w ich stronę.
Oczywiście w mojej skromnej opinii brałem pod uwagę tylko sam fakt lotu. Aspekty związane z brakiem informacji o pogodzie przed startem, czy to, że ktoś mógł zabronić w ogóle wylatywać i jeszcze inne tego typu to już temat do innej dyskusji.
PS. to co się działo wczoraj na tych połączonych komisjach i dziś w sejmie było po prostu żenujące. Dobrze, że zagraniczne media się tym nie interesują.
"Freddy believes if a fridge falls in front of you, it's your job to get out of its way. I believe it's the fridge's job to get out of mine." - Frank Underwood
- Lypsky
- Juventino
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
- Posty: 3798
- Rejestracja: 22 grudnia 2003
Tego co na ekranach radarów widzieli kontrolerzy raczej nigdy się nie dowiemy ponieważ "taśma zacięła się".mateo369 pisze:Oni, co jest bardzo istotą informacją, nie mieli przyrządów mogących określić wysokość samolotu a jedynie dysponowali danymi o jego położeniu.
Powstało również straszne zamieszanie jeśli chodzi o warunki pogodowe. Polacy nie zostali odpowiednio wcześnie poinformowani o tym co dzieje się w Smoleńsku (gdyby informacje otrzymali jeszcze będąc na lotnisku w Polsce, mogli w ogóle nie wylecieć bądź wybrać inną opcje z lotniskiem zapasowym). Wczorajsza konferencja pokazała, że były również momenty, w których kontrolerzy mówili nieprawdę na temat pogody.mateo369 pisze: Źle naprowadzali pilotów (samolot nie był przez nich "ustawiony" do lądowania dokładnie tak jak powinien) i to jest ich jedyny poważny błąd jaki do tej pory się dopatrzyłem.
Z tego co ja słyszałem to mogli i zapewne zrobiliby to gdyby nie naciski z Moskwy.mateo369 pisze: Zabronić lądowania rzekomo nie mogli, nie wiem na ile to prawda.
Próbę zejścia można robić, doszli (wg ich informacji) do 100m (czy 80) i zdecydowali się na odejście.mateo369 pisze: Mieli informację od kontrolerów, że warunków do lądowania nie ma a mimo to podjęli decyzję o próbie podejścia.
Robili zejście zapewne po to by zorientować się w sytuacji.mateo369 pisze: Pytanie czy wynikało to z presji na nich wywieranej, czy z ich nonszalancji typu: nie w takich warunkach się lądowało.
Dziś słyszałem opinie ekspertów, którzy mówili iż jeśli rzeczywiście byliby na tym 70metrze spokojnie zdołaliby odejść. To że byli źle naprowadzani i święcie przekonani iż są w odpowiednim miejscu (również z powodu własnego błędu - korzystania ze złego wysokościomierza), doprowadziło do katastrofy. O dużo za późno padła również komenda "horyzont", to kolejny poważny błąd kontroli.mateo369 pisze: Drugim bardzo poważnym błędem był fakt, że za późno (a raczej za nisko) padła komenda "odchodzimy". Kontrolerzy wyraźnie im mówili, że taka decyzja ma zapaść na 100m, zapadła na 70. I nie wiem, czy zmylił ich ten wąwóz (jar) i myśleli przez to, że są wyżej
Otóż nie powinni ponieważ lotniska w Smoleńsku nie było w bazie systemu TAWS.mateo369 pisze: ale tak czy inaczej powinni zareagować wcześniej, bo ostrzegał ich system taws.
a ja kocham gołe baby, gołe baby do przesady
- mateo369
- Juventino
- Rejestracja: 18 lutego 2006
- Posty: 1659
- Rejestracja: 18 lutego 2006
to, że kontrolerzy nie mieli informacji o wysokości samolotu to fakt, a to, że "taśma zacięła się" nie ma tu większego znaczenia bo oni nie mieli wcześniej i nie mają nadal na tym lotnisku urządzenia pozwalającego określić wysokość samolotu, taką informację dostają tylko od pilotów i to jest fakt, tak przynajmniej dziś słyszałem.Lypsky pisze:Tego co na ekranach radarów widzieli kontrolerzy raczej nigdy się nie dowiemy ponieważ "taśma zacięła się".mateo369 pisze:Oni, co jest bardzo istotą informacją, nie mieli przyrządów mogących określić wysokość samolotu a jedynie dysponowali danymi o jego położeniu.
o tym, że nie biorę pod uwagę tego faktu napisałem wyżej.Lypsky pisze:Powstało również straszne zamieszanie jeśli chodzi o warunki pogodowe. Polacy nie zostali odpowiednio wcześnie poinformowani o tym co dzieje się w Smoleńsku
próbe zejścia można zrobić, tylko po co, skoro wiedzieli od kontrolerów jaka jest sytuacja, myśleli że ich okłamują i woleli sami sprawdzić?Lypsky pisze:Próbę zejścia można robić, doszli (wg ich informacji) do 100m (czy 80) i zdecydowali się na odejście.mateo369 pisze:Mieli informację od kontrolerów, że warunków do lądowania nie ma a mimo to podjęli decyzję o próbie podejścia.
też o tym słyszałem wcześniej. Skoro byli na tych 70 m i nic nie widzieli to widoczność rzeczywiście była chyba zerowa skoro z takiej wysokości nie widzieli nawet czubków drzew.Lypsky pisze:Dziś słyszałem opinie ekspertów, którzy mówili iż jeśli rzeczywiście byliby na tym 70metrze spokojnie zdołaliby odejść. To że byli źle naprowadzani i święcie przekonani iż są w odpowiednim miejscu (również z powodu własnego błędu - korzystania ze złego wysokościomierza), doprowadziło do katastrofy. O dużo za późno padła również komenda "horyzont", to kolejny poważny błąd kontroli.
"Freddy believes if a fridge falls in front of you, it's your job to get out of its way. I believe it's the fridge's job to get out of mine." - Frank Underwood
- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
W mijającym tygodniu pojawił się interesujący, a zarazem bardzo niepokojący news pod znamiennym tytułem "Polska bankrutem?". Artykuł cytuję w całości:
Dodatkowo rząd wszelkie przejawy merytorycznej krytyki zbywa kompletnie niemerytorycznymi argumentami, o czym napisał ostatnio w swoim oświadczeniu prof. Leszek Balcerowicz: "Oświadczenia w sprawie debaty Ministra Jacka Rostowskiego i prof. Leszka Balcerowicza".
Wcześniej pisałem o tym, że rząd podjął działania mające na celu przejęcie kontroli nad dziennikiem "Rzeczpospolita", który nie chciał dołączyć do grona mediów tworzących platformerskiego matriksa stosując kompletnie nieprawdziwe argumenty. Teraz przykłady na poparcie bardzo silnej pozycji "Rzepy" na polskim rynku prasowym: "„Rz” opiniotwórczym tytułem roku".

Jak widać na powyższym obrazku, "Rzepa" bije na głowę konkurencję pod względem liczby cytowań przez inne media. Poza tym, chociaż nie jest największym dziennikiem ogólnokrajowym pod względem nakładu, to w przeciwieństwie do swoich konkurentów zwiększa sprzedaż, podczas gdy im spada: "Sprzedaż "Rz" rośnie na spadającym rynku".
Jak widać "ogromy" wysiłek reformatorski premiera Donalda Tuska został już dostrzeżony na zachodzie. To kolejna, po artykule w "The Economist", bardzo krytyczna wobec Polski wiadomość, która odbiła się szerszym echem w świecie. Platforma Obywatelska ma spory problem, bo widać, że zagraniczni analitycy nie oglądają lub nie dowierzają w to, co pokazuje tvn24. Wprawdzie premier ładnie się ubiera, pięknie gestykuluje i kwieciście się wypowiada, więc forma jest wspaniała. Rzecz w tym, że tej formie brakuje jakiejkolwiek sensownej treści.Barclays Capital wieszczy Polsce bankructwo. W jego opinii prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest spore, bo rząd nie ma wiarygodnego planu naprawy finansów publicznych.
- Naszym zdaniem inwestorzy powinni kupować polskie CDS (czyli instrumenty finansowe zabezpieczające przed bankructwem dłużnika. Im koszt CDS jest wyższy, tym bardziej inwestorzy obawiają się, że dłużnik może stać się niewypłacalny) - rekomenduje Barclays Capital.
Szczególnie zaleca nabywanie 10-letnich CDS-ów. - Zwiększają one swoją wartość, gdy rośnie ryzyko pogorszenia kondycji finansowej kraju, a rząd coraz bardziej jest uzależniony od sprzedaży długu i zakupu obligacji przez zagranicznych inwestorów - podkreślają analitycy. Tak pozyskane środki mają pokryć zbyt niskie przychody państwa w stosunku do wydatków.
Nie znamy jeszcze ostatecznego wyniku deficytu finansów publicznych. W ocenie ekonomistów raczej przekroczył on 8 proc. PKB, choć rząd utrzymuje, że nie był wyższy niż 7,9 proc. PKB. W 2009 wynik deficytu budżetowego wzrósł do 7,2 proc. z 1,9 proc. PKB w roku 2007.
Z kolei w ciągu pierwszych jedenastu miesięcy ubiegłego roku zagraniczni inwestorzy zwiększyli posiadanie polskiego długu denominowanego w walucie krajowej o 46,1 mld zł. Zadłużenie Polskie według szacunkowych danych resortu finansów liczone metodą krajową wyniosło w 2010 roku 53,4 proc. PKB, zaś wg. metodologii unijnej 55,4 proc. PKB
Dodatkowo rząd wszelkie przejawy merytorycznej krytyki zbywa kompletnie niemerytorycznymi argumentami, o czym napisał ostatnio w swoim oświadczeniu prof. Leszek Balcerowicz: "Oświadczenia w sprawie debaty Ministra Jacka Rostowskiego i prof. Leszka Balcerowicza".
Wcześniej pisałem o tym, że rząd podjął działania mające na celu przejęcie kontroli nad dziennikiem "Rzeczpospolita", który nie chciał dołączyć do grona mediów tworzących platformerskiego matriksa stosując kompletnie nieprawdziwe argumenty. Teraz przykłady na poparcie bardzo silnej pozycji "Rzepy" na polskim rynku prasowym: "„Rz” opiniotwórczym tytułem roku".

Jak widać na powyższym obrazku, "Rzepa" bije na głowę konkurencję pod względem liczby cytowań przez inne media. Poza tym, chociaż nie jest największym dziennikiem ogólnokrajowym pod względem nakładu, to w przeciwieństwie do swoich konkurentów zwiększa sprzedaż, podczas gdy im spada: "Sprzedaż "Rz" rośnie na spadającym rynku".
- Antichrist
- Juventino
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Posty: 1842
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Podziekował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Tydzień temu w Przekroju ukazał się ciekawy artykuł o tym, czego my, Polacy wstydzimy się najbardziej: Polaku, wstydź się i walcz!
The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Ciekawy? Hm, powiedziałbym, że raczej mocno PRZEKROJOWY i w tym swoim założeniu mocno kłamliwy.Antichrist pisze:Tydzień temu w Przekroju ukazał się ciekawy artykuł o tym, czego my, Polacy wstydzimy się najbardziej: Polaku, wstydź się i walcz!
Jak przeczytałem nazwisko Magdalena Środa to przekonałem się dlaczego tak jest. Chociaż jestem katolikiem to ta kobieta nie różni się ode mnie niczym, poza tym, że ma innego boga. :lol:
Oczywiście z częścią akapitów trzeba się zgodzić, ale widać, że to typowe wypociny Polaka A na temat Polaka B. To taki artykulik wpisujący się w ton nowopolaków, którzy chcą być zachodni, europejscy, ekologiczni i postępowi. Mało kto w tych wypocinach wspomina jednak, że Europa Zachodnia też ma swoje ciemne strony z ludźmi żyjącymi na wysypiskach pod Neapolem, arabskimi dzielnicami, gdzie policja boi się interweniować we Francji czy masą eurodzieciurów, które wpadają do Auschwitz jak do Disneylandu...byłem i widziałem. Byłem zszokowany podejściem tych ludzi, szczególnie "dzieci Sony" zachowywały się jak zaprogramowane roboty. Przekrojowcy próbują porównywać klasę wyższą zachodnią do polskich "bidoków". Jeśli macie możliwość to pogadajcie z kimś, najlepiej Polakiem/Polką, kto żyje dłużej gdzieś za granicą. To, że kraje zachodnie potrafią się lansować to fakt niezaprzeczalny - niezaprzeczalnie Polska nie potrafi takiego kitu wciskać -, ale to nie świadczy o tym, że Ci z zachodu o porównywalnym statusie życia jak atakowani w tym artykule Polacy, są ludźmi, którzy nie mają się czego wstydzić - wręcz przeciwnie. U nas po miastach straszą kupy, w niektórych rejonach Włoch śmieci.
Napisać wypada: cudze chwalicie, swego nie znacie. Autorzy na pewno nie znają sytuacji w jakiej wielu Polaków żyje w tzw. Polsce B i jak na te warunki to żyją całkiem przyzwoicie, nie wszyscy, ale wielu potrafi.
- Antichrist
- Juventino
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Posty: 1842
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Podziekował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Wziąłeś ten artykuł zbyt serio. Poza tym, traktował on o Polakach, nie o Europie Zachodniej. Więcej luzu, to nie boli.LordJuve pisze:Mało kto w tych wypocinach wspomina jednak, że Europa Zachodnia też ma swoje ciemne strony

The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Wiesz, jak się raz, dwa razy czyta tego typu wypociny to ok, można to puścić bokiem, ale ileż razy można czytać, jaki to Polak dziad (i jak doskonale o tym wiedzą Polacy A), szczególnie ten, który żyje na dorobku za granicą.Antichrist pisze:Wziąłeś ten artykuł zbyt serio. Poza tym, traktował on o Polakach, nie o Europie Zachodniej. Więcej luzu, to nie boli.LordJuve pisze:Mało kto w tych wypocinach wspomina jednak, że Europa Zachodnia też ma swoje ciemne stronyByłem/mieszkałem spory kawałek czasu za granicą i nigdy nie twierdziłem, że tam jest Eldorado.
Sam więc wiesz doskonale, że nie ma miejsc tak dobrych jak się kreśli w tej gazecie.
- Antichrist
- Juventino
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Posty: 1842
- Rejestracja: 19 sierpnia 2010
- Podziekował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
A propos jeszcze raportu MAK, Smoleńska - Przekrój w poprzednim numerze zamieścił rozmowę z Michałem Fiszerem, który jest znanym ekspertem lotnictwa i on przedstawił moim zdaniem najbardziej prawdopodobny przebieg wydarzeń z kwietnia ubiegłego roku: Błąd to błąd i kropka
The time has come, it's quite clear, our Antichrist is almost here.