Gdyby kózka nie skakała ... ;)
- 3andit
- Juventino
- Rejestracja: 22 listopada 2002
- Posty: 186
- Rejestracja: 22 listopada 2002
KOPEĆ pisze:...Na razie troche mi utrudniają życie przy graniu, ale jak już kompletnie źle stane to mi sie skręca i potem nie umiem chodzić przez 2 tygodnie, puchnie i w ogole...
Tak to wszystko czytam i czytami aż mnie skręca. Te niby niewinne skręcenie w bok to typowa kontuzja narciarska. Skręcenie stawu kolanowego to przynajmniej rozciągnięte więzadła a czesto ich zerwanie. To puchnięcie to popularnie zwana woda w kolanie czyli zbieranie się osocza z krwią pod skórą. Ta kontuzja niestety sama się nie leczy. Oczywiście można przetrwać, moze organizm sobie poradzi z osoczem itp. itd. Ale nie jest w stanie zregenerowac więzadeł i każde krzywe stanięcie bedzie powodowało ból.UlTrAs pisze: to też mialemcosik mi sie podczas gry w noge kolano przekręcilo w bok :lol: nie moglem chodzić prawie cały miesiąc, ale do lekarza nie poszlem bo wakacje byly i szkoda czasu na gips. Moja rada taka: zakończyć kariere pilkarską. U mnie wszystkie problemy z kolanami zaczynaly sie właśnie po grze w piłe
W moim przypadku zawsze miałem problemy z kolanami przeciązenie szybki wzrost itp. Poważna kontuzja przyszłą 1,5 roku temu.Poczatkowo był uślizg nogi i rozciągnięcie więzadeł. Sciąganie wody, gips ( ulubiony od tyłka do kostki

< Dziękujmy BOGU za to, że stworzył dla nas JUVE i Kobiety >
- wErOn
- Juventino
- Rejestracja: 06 listopada 2003
- Posty: 668
- Rejestracja: 06 listopada 2003
3andit dobrze mówi, nie można niczego lekcewarzyć, bo wakacje, bo się nie chce itd. Potem będziecie żałować że woleliście pograć 2 mecze więcej i nie iść do lekarza, a teraz macie miesiąc, czy dwa przerwy. Tak było w moim przypadku - od dwóch lat mam problemy z kolanami, również było to związane z okresem dojrzewania i zbyt szybkiego wzrostu. Grałem w gałe, a kolana bolaly, lekarza nakazał przerwać wszelkie "wyczyny" ale co tam może wiedzieć lekarz :roll: Teraz wreszcie kolejna kontuzja, jestem po zabiegu i czeka mnie 3 miesiące rehabilitacji, chociaż mówią że nie 100% osób wraca do sportu po artroskopii
Ja znam inne powiedzenie > Lepiej nie mieć łękotki niż być po jej uszkodzeniu ...
Zresztą człowiek, który sam nie przeżył jakiejś dłuższej kontuzji nic nie może wiedzieć, co to znaczy i jakie to jest trudne zadanie dla piłkarza - wrócić po kontuzji ...

Ja znam inne powiedzenie > Lepiej nie mieć łękotki niż być po jej uszkodzeniu ...
Zresztą człowiek, który sam nie przeżył jakiejś dłuższej kontuzji nic nie może wiedzieć, co to znaczy i jakie to jest trudne zadanie dla piłkarza - wrócić po kontuzji ...
(..)z każdą godziną, z każdą minutą uczę się ciebie człowieku.. z każdą sekundą i z każdą chwilą jestem głupszy(..)
Wolność i kapitalizm!
Wolność i kapitalizm!
- Jamal_TH
- Juventino
- Rejestracja: 02 listopada 2003
- Posty: 234
- Rejestracja: 02 listopada 2003
Dokładnie tak było w moim przypadku, ponadrywaŁem jakieś naczepy na pachwinach niby, lekarz zakazał grę kategorycznie... Ale ja byłem ,,mądrzejszy'' smarowałem nogę maśćmi i próbowałem innych sposobów, które tylko pogorszały mój stan.Skończyło się, że rano nie mogłem wstać z łożka... Zmagam się z tym 5miesięcy i stary współczuję Ci tak długiej przerwy... Dzisiaj byłem na treningu, niby mi przechodzi, ale nadal czuję ból, trochę czasu minie, zanim wrócę do formy.Przykre.Wajron pisze:3andit dobrze mówi, nie można niczego lekcewarzyć, bo wakacje, bo się nie chce itd. Potem będziecie żałować że woleliście pograć 2 mecze więcej i nie iść do lekarza, a teraz macie miesiąc, czy dwa przerwy. Tak było w moim przypadku
Za to podziwiam Del Piero, on jest takim ,,małym wielkim rycerzem'', po prostu wzór sportowca.pozdrawiam tych, którzy wiedzą, jak ciężko jest wrócić po kontuzji... :?Wajron pisze:Zresztą człowiek, który sam nie przeżył jakiejś dłuższej kontuzji nic nie może wiedzieć, co to znaczy i jakie to jest trudne zadanie dla piłkarza - wrócić po kontuzji ...
Go hard, or go home.
- Adu
- Juventino
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
- Posty: 195
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
no ja tez sie moge na ten temat wypowiedziec, bo juz sie dorobilem dwoch ciezkich kontuzji.
pierwsza- podczas meczu w pileczke, kilka tygodni gips, niestety zle zrosniety przyczep misnia 4 glowego zakonczyl moja 5letnia kariere pilkarska (nawet kiedys gralem w mistrzu polski i raz na glownej murawie legii w finale pucharu) no ale niestety po kontuzji trzeba bylo zrezygnowaxc z tego sportu, a skutki odczuwam do dzis, bo nie moge zginac do konca nogi w kolanie
druga kontuzja juz niestety powazniejsza na meczu siatkowki, na ktora sie przerzucilem z wyzej wymienionego powodu. w sumie juz jest 11 miesiecy po kontuzji, a dopiero w zeszlym miesiacu zakonczylem rehabilitacje. ale prawda jest taka,ze ciagle noga mi nie najlepiej dziala i nadal nie moge biegac. mialem robiona operacje, wlasnie arttroskopie i usuwany kawalek l;ekotki, do tego najprawdopodobniej rozciagniete wiezadlo krzyzowe (na rezonansie wyszlo ze jest zerwanme) no i niestety mozlwe jest to ze konieczna bedzie rekonstrukcja tego wiezadla, do tego mialem jeszcze pozrywane jakies inne wiezadla w kolanie i mase innych <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> o ktorych juz nie chce mi sie wspominac. niestety juz teraz jesli chodzi o sport to myslec o szachach lub bierkach (chociaz jestem dobrej mysli i mam nadzieje ze jeszcze bede mogl uprawiac inne sporty)
ogolnie nikomu tego nie polecam, bo to zadna przyjemnosc, a dodam tylko ze druga kontuzja przytrafila mi sie jakos akuroat okolo miesiaca przed egzaminem na AWF... no ale juz nigdy mnie na ta uczelnie nie przyjma...
pierwsza- podczas meczu w pileczke, kilka tygodni gips, niestety zle zrosniety przyczep misnia 4 glowego zakonczyl moja 5letnia kariere pilkarska (nawet kiedys gralem w mistrzu polski i raz na glownej murawie legii w finale pucharu) no ale niestety po kontuzji trzeba bylo zrezygnowaxc z tego sportu, a skutki odczuwam do dzis, bo nie moge zginac do konca nogi w kolanie
druga kontuzja juz niestety powazniejsza na meczu siatkowki, na ktora sie przerzucilem z wyzej wymienionego powodu. w sumie juz jest 11 miesiecy po kontuzji, a dopiero w zeszlym miesiacu zakonczylem rehabilitacje. ale prawda jest taka,ze ciagle noga mi nie najlepiej dziala i nadal nie moge biegac. mialem robiona operacje, wlasnie arttroskopie i usuwany kawalek l;ekotki, do tego najprawdopodobniej rozciagniete wiezadlo krzyzowe (na rezonansie wyszlo ze jest zerwanme) no i niestety mozlwe jest to ze konieczna bedzie rekonstrukcja tego wiezadla, do tego mialem jeszcze pozrywane jakies inne wiezadla w kolanie i mase innych <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> o ktorych juz nie chce mi sie wspominac. niestety juz teraz jesli chodzi o sport to myslec o szachach lub bierkach (chociaz jestem dobrej mysli i mam nadzieje ze jeszcze bede mogl uprawiac inne sporty)
ogolnie nikomu tego nie polecam, bo to zadna przyjemnosc, a dodam tylko ze druga kontuzja przytrafila mi sie jakos akuroat okolo miesiaca przed egzaminem na AWF... no ale juz nigdy mnie na ta uczelnie nie przyjma...
wszystkie drogi prowadza do... TURYNU!
- KOPEĆ
- Juventino
- Rejestracja: 12 sierpnia 2003
- Posty: 187
- Rejestracja: 12 sierpnia 2003
[quote="UlTrAs"][quote="KOPEĆ"]jak już kompletnie źle stane to mi sie skręca i potem nie umiem chodzić przez 2 tygodnie, puchnie i w ogole...[/quote]
to też mialem
cosik mi sie podczas gry w noge kolano przekręcilo w bok :lol: nie moglem chodzić prawie cały miesiąc, ale do lekarza nie poszlem bo wakacje byly i szkoda czasu na gips. Moja rada taka: zakończyć kariere pilkarską. U mnie wszystkie problemy z kolanami zaczynaly sie właśnie po grze w piłe
[/quote]
No to maż coś jak ja... czyli lekarz stwierdził osłabienie więzadeł krzyżowych przednich...
Na szczęście jestem bramkarzem i jak bronie to kolanem nie musze kręcić... tylko czasem jak gram na placu albo na hali to mnie bierze na czarowanie i wtedy jest już niebezpiecznie
Pozdro dla wszystkich inwalidów
to też mialem

No to maż coś jak ja... czyli lekarz stwierdził osłabienie więzadeł krzyżowych przednich...
Na szczęście jestem bramkarzem i jak bronie to kolanem nie musze kręcić... tylko czasem jak gram na placu albo na hali to mnie bierze na czarowanie i wtedy jest już niebezpiecznie

Pozdro dla wszystkich inwalidów

- KOPEĆ
- Juventino
- Rejestracja: 12 sierpnia 2003
- Posty: 187
- Rejestracja: 12 sierpnia 2003
[quote="3andit"][quote="KOPEĆ"]...Na razie troche mi utrudniają życie przy graniu, ale jak już kompletnie źle stane to mi sie skręca i potem nie umiem chodzić przez 2 tygodnie, puchnie i w ogole...[/quote]
[quote="UlTrAs"]
to też mialem
cosik mi sie podczas gry w noge kolano przekręcilo w bok :lol: nie moglem chodzić prawie cały miesiąc, ale do lekarza nie poszlem bo wakacje byly i szkoda czasu na gips. Moja rada taka: zakończyć kariere pilkarską. U mnie wszystkie problemy z kolanami zaczynaly sie właśnie po grze w piłe
[/quote]
Tak to wszystko czytam i czytami aż mnie skręca. Te niby niewinne skręcenie w bok to typowa kontuzja narciarska. Skręcenie stawu kolanowego to przynajmniej rozciągnięte więzadła a czesto ich zerwanie. To puchnięcie to popularnie zwana woda w kolanie czyli zbieranie się osocza z krwią pod skórą. Ta kontuzja niestety sama się nie leczy. Oczywiście można przetrwać, moze organizm sobie poradzi z osoczem itp. itd. Ale nie jest w stanie zregenerowac więzadeł i każde krzywe stanięcie bedzie powodowało ból.
W moim przypadku zawsze miałem problemy z kolanami przeciązenie szybki wzrost itp. Poważna kontuzja przyszłą 1,5 roku temu.Poczatkowo był uślizg nogi i rozciągnięcie więzadeł. Sciąganie wody, gips ( ulubiony od tyłka do kostki
) 3 tygodnie i 3 miesiące rehabilitacji, bez operacji. Pół roku gry w piłke (oczywiścuie w stabilizatorze) i znowu, nawet stabilizator nie pomógł :shock: Zerwanie więzadeł krzyżowych :shock: 5 tygodni w gipsie. W poniedziałek mam rezonans magnetyczny a potem sie zobaczy. Więc wiem co to znaczy cholerny ból w kolanie i łzy w oczach przy próbie jakiego kolwiek jego zgięcia, dlatego dziwię się wam że tak lekcewazycie urazy kolan. Jak powiedział mój trener "Człowiek wyszedł Bogu genialnie, ale spierniczył kolana", jest to bardzo słąba konstrukcja przez co te z pozru lekkie kontuzje w rzeczywistości moga sie okazac mocno destruktywne. Więc nie pierniczcie że szkoda czasu na lekarza czy coś. Bo nie tylko wasza kariera moze się szybko skończyć, ale i kolana nie doniosą was do starości, czego ja osobiście się teraz najbardziej boje[/quote]
Stary współczuje Ci tego zerwania
To na prawde nie jest przyjemne uczucie... na szczęście jakoś zawsze miałem szczęście i nie zrywałem tylko rozciągnięcie tak jak napisales... Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymają... sam do lekarza nie pójde sie w gips wsadzić, bo kocham grać i nie dam sie
dopiero jak kontuzja mnie do tego smusi 
[quote="UlTrAs"]
to też mialem

Tak to wszystko czytam i czytami aż mnie skręca. Te niby niewinne skręcenie w bok to typowa kontuzja narciarska. Skręcenie stawu kolanowego to przynajmniej rozciągnięte więzadła a czesto ich zerwanie. To puchnięcie to popularnie zwana woda w kolanie czyli zbieranie się osocza z krwią pod skórą. Ta kontuzja niestety sama się nie leczy. Oczywiście można przetrwać, moze organizm sobie poradzi z osoczem itp. itd. Ale nie jest w stanie zregenerowac więzadeł i każde krzywe stanięcie bedzie powodowało ból.
W moim przypadku zawsze miałem problemy z kolanami przeciązenie szybki wzrost itp. Poważna kontuzja przyszłą 1,5 roku temu.Poczatkowo był uślizg nogi i rozciągnięcie więzadeł. Sciąganie wody, gips ( ulubiony od tyłka do kostki

Stary współczuje Ci tego zerwania



- 3andit
- Juventino
- Rejestracja: 22 listopada 2002
- Posty: 186
- Rejestracja: 22 listopada 2002
Skoro tak bardzo niechcesz to moge Ci tylko polecić dwie rzeczy: stabilizator - wyniesie cię to +/-150 złotych, ale zminimalizuje możliwośc skręcenie kolana. Będzie Ci w nim się ten staw mimo wszystko przy większych przeciążeniach ruszał, ale bedziesz miał uczucie jak by niepozwalał na zbyt duży wychył i wstawiał noge spowrotem. W ten sposób powrót do gry po zajściu zajmie Ci 5 min a nie 5 miesięcy. Drudie to porządne ale naprawde spore wzmocnienie mięsni czworogłowego w szczególności i reszty w nodze posiadającej to skręcone kolano. Ja nie miałem ich dobrze rozbudowanych przez co nawet wspomniany wyrzej stabilizator nie pomógł. Tak jak Adu grałem w siatke skoczyłem do bloku i normalnie spadłem za ziemię, żadnych skętów skrzywień itp. ale jednak noga się ruszyłą i poszły więzadła.KOPEĆ pisze:...Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymają... sam do lekarza nie pójde sie w gips wsadzić, bo kocham grać i nie dam siedopiero jak kontuzja mnie do tego smusi
< Dziękujmy BOGU za to, że stworzył dla nas JUVE i Kobiety >
- Adu
- Juventino
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
- Posty: 195
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
jedna mi sie tu rzecz nie zgadza. mianowicie cena. bo ja za jeden stabilizator zaplacilem 750 zl,ale to byl do rehabilitacji, a teraz musze kupic drugi ktory kosztuje kilka tysiecy, polecaja mi taki za 3 000, a najlepsze sa za 5 000, i dopiero taki stabilizator naprawde pomaga. bo oczywiscie sa take za 150 czy iles, ale one tylko troche wzmacniaja, ale w przypadku kontuzji nie daja nic.3andit pisze:
Skoro tak bardzo niechcesz to moge Ci tylko polecić dwie rzeczy: stabilizator - wyniesie cię to +/-150 złotych, ale zminimalizuje możliwośc skręcenie kolana. .
wszystkie drogi prowadza do... TURYNU!
- Szymek
- Juventino
- Rejestracja: 19 sierpnia 2004
- Posty: 1183
- Rejestracja: 19 sierpnia 2004
Oj kolego mylisz się, moja siostra podczast gry w siatkówkę zerwała wiązadła krzyżowe w kolanie i miała operację. Stabilizator za 150 zł jej pomógł, dziś z nią wszystko dobrze, nadal gra w siate!Adu pisze:sa take za 150 czy iles, ale one tylko troche wzmacniaja, ale w przypadku kontuzji nie daja nic.
- Adu
- Juventino
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
- Posty: 195
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
ale jaki to stabilizator? bo jesli to stabilizatorl to musi miec szyny wzmacniajace, bo innaczej to na pewno wiele nie pomoze, poza tym mowisz o rehabilitacji, czy podczas gry? kolejna sprawa to taka, ze do wyczynu, tzn do gry powinien byc z juedna szyna, dla wygody, a najlepiej zeby ta szyna byla tytanowa, a za 150 to raczej takiego nie znajdziesz. a jeszcze jest jedna roznica- stabilizator czy opaska uciskowa? bo opaska nic nie pomozeSzymek pisze: Oj kolego mylisz się, moja siostra podczast gry w siatkówkę zerwała wiązadła krzyżowe w kolanie i miała operację. Stabilizator za 150 zł jej pomógł, dziś z nią wszystko dobrze, nadal gra w siate!
wszystkie drogi prowadza do... TURYNU!
- Wicior
- Juventino
- Rejestracja: 15 sierpnia 2003
- Posty: 1184
- Rejestracja: 15 sierpnia 2003
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Oh tak jak naszczęście mam to już za sobą.
W wieku 13 lat starsznie zaczęło mnie boleć kolano.Wtedy powiem szczerze miałem leciutką nadwage..
I pewnego dnia gdy grałem w piłke(zresztą jak codzień)w prawym kolanie poczułem silny przeszywający ból.Lecz zaraz ból przeszedł i grałem dalej.W kilka dni później ból zaczął sie powtarzać ze zdwojoną siłą.
Powiedziałem o tym mojej mamie, która no bardzo sie tym przejeła.Odrazu pojechałem do lekarza, który orzekł, że z piłką na pół roku moge dać sobie spokój.Dostałem zwolnienie oraz lekarz podpowiedział mojej mamie aby zakupiła mi ściągaćz, zwykły, prosty ściągacz.Zacząłem go nosić oczyiście grałem w różnego rodzaju sporty.Przedewszystkim w ping-ponga.
Jak sie nastepnie okazało pozbyłem sie nadwagi w bardzo krutkim czasie.(po pobydzie na wakacjach)Teraz mam 16 wiosen i bólu nie widać...
moge mocno popukać sie po kolanie, klęczeć w kościelnej ławce, wcześniej była to dla mnie katorga(musiałem nusić kolana nad progiem ławki :-D ).
Wiem że ból nie wróci, ponieważ dbam teraz o to kolano.
Według mnie nie ma co myśleć o jakimś gipsie.., czy nawet operacji.Wystarczy troche silnej woli i w moim przypadku dobry ściagacz i sprawe mamy załatwioną.
Podliczając kolano przestało mnie boleć w ciagu 6,5 miesiąca..troche długo ale przynajmniej mam spokój... :twisted: :twisted:
W wieku 13 lat starsznie zaczęło mnie boleć kolano.Wtedy powiem szczerze miałem leciutką nadwage..


I pewnego dnia gdy grałem w piłke(zresztą jak codzień)w prawym kolanie poczułem silny przeszywający ból.Lecz zaraz ból przeszedł i grałem dalej.W kilka dni później ból zaczął sie powtarzać ze zdwojoną siłą.
Powiedziałem o tym mojej mamie, która no bardzo sie tym przejeła.Odrazu pojechałem do lekarza, który orzekł, że z piłką na pół roku moge dać sobie spokój.Dostałem zwolnienie oraz lekarz podpowiedział mojej mamie aby zakupiła mi ściągaćz, zwykły, prosty ściągacz.Zacząłem go nosić oczyiście grałem w różnego rodzaju sporty.Przedewszystkim w ping-ponga.
Jak sie nastepnie okazało pozbyłem sie nadwagi w bardzo krutkim czasie.(po pobydzie na wakacjach)Teraz mam 16 wiosen i bólu nie widać...
moge mocno popukać sie po kolanie, klęczeć w kościelnej ławce, wcześniej była to dla mnie katorga(musiałem nusić kolana nad progiem ławki :-D ).
Wiem że ból nie wróci, ponieważ dbam teraz o to kolano.
Według mnie nie ma co myśleć o jakimś gipsie.., czy nawet operacji.Wystarczy troche silnej woli i w moim przypadku dobry ściagacz i sprawe mamy załatwioną.
Podliczając kolano przestało mnie boleć w ciagu 6,5 miesiąca..troche długo ale przynajmniej mam spokój... :twisted: :twisted:
- Radidam
- Juventino
- Rejestracja: 09 kwietnia 2004
- Posty: 483
- Rejestracja: 09 kwietnia 2004
Ja sobie złamałem trzy palce u nogi !!!! Moj brat mnie wkurzyl i chciałem go kopnąć !! kopnelem mu w kolano i złamałem trzy palce w ten sam dzien poszedłem pojezdzic na rowerze ze złamanymi palcami i podczas powrotu wnoszac rower do domu kierownica przesunela sie i uszczerbila mi dwa zeby na gornej sczece !!!

- Mania
- Juventino
- Rejestracja: 17 kwietnia 2003
- Posty: 366
- Rejestracja: 17 kwietnia 2003
Czytam sobie i czytam- i jakos tak mnie tez naszlo na zwierzenia (nie ma to jak sesja z papierosem i cola- I'm lovin' it 8) )- opowiem Wam moja historie
Jakies 10 lat mialam na karku kiedy zaczelam trenowac karate- na poczatku delikatnie i spokojnie, pozniej przerodzilo sie to w swoista obsesje ("musisz nabawic sie niegroznej obsesji"- John Irving) - 5 treningow w tygodniu, w weekendy bieganie i takie sprawy... Pozniej przyszly zawody- sukcesy- takie jak dwa (a moze trzy, nie pamietam juz) Mistrzostwa Polski oraz porazki- gorsze wystepy na Mistrzostwach Swiata w Szwajcarii oraz Europy w Holandii. Wszystko ladnie, pieknie, zrobili ze mna wywiad do gazety, ja bylam zacieta- sielanka 8)
I wtedy, wtedy wlasnie zaczelo sie cos psuc. Nie,nie, w zadnym wypadku nie stracilam checi-wrecz przeciwnie, tych bylo coraz wiecej i wiecej. Ktoregos lata, mniej wiecej po 6 miesiacach wzmozonych treningow (przygotowanie do Mistrzostw Europy w Poznaniu tym razem), miedzy jednym obozem a drugim- zaczelo mnie bolec kolano. Prawe. Z poczatku nie bylo najgorzej, lekarz kazal smarowac mascia- jakos dalo sie wytrzymac. Wyjechalam na kolejny oboz. Trenowalam trzy dni, kolano spuchlo tak niesamowicie ze do dzisiaj zaluje ze nie mam zdjecia- bylo na co popatrzec 8) W dzien czwarty w trybie natychmiastowym przewieziono mnie do szpitala. Duzo badan nie bylo, rentgen, takie rzeczy... Calutka prawa noge zagipsowali- na 6 tygodni. W wielkich bolach wytrzymalam kilka dni- w gipsie bolalo jeszcze bardziej- jak sie okazalo- byl zle zalozony. Gips zdjeto, udalam sie do innego lekarza. Ten to byl dobry, do dzis pamietam nasze sprzeczki
Diagnoza- Osgood Schlathera. W jakiejs bardzo zaawansowanej i drastycznej formie. Podobno bardzo dziwne ze nic nie czulam wczesniej. I zastrzyki- 2 razy w tygodniu. Dobre trzy miesiace o kulach. I caly czas wizja zblizajacych sie zawodow- kontuzji doznalam jakos w lipcu, zawody byly w listopadzie. Na poczatku listopada czulam sie w miare dobrze, chodzilam normalnie. I cos mi odbilo- zaczelam blagac tate zeby pozwolil mi startowac w zawodach. Pozwolil. Wystartowalam- caly czas przerazona swoja glupota...
III miejsce. To byl moj ostatni wystep- i chyba ten dla mnie najwazniejszy. Brzmi jak historia z hollywood? Zdecydowanie tak. O jej autentycznosci nie zapewniam- nie mam potrzeby wymyslac sobie przeszlosci, powinnam raczej zaczac wymyslac historyjki zeby urealnic moje zycie...
Co do kolan- przerwalam leczenie. Kolana jeszcze do dzisiaj mnie bola. Moze nie z taka moca ale jednak... Zwlaszcza jesienia i wiosna...
I tak wlasnie sobie mysle- czy warto bylo
Spac mi sie chce, nie mam pojecia
Gratulacje dla tych ktorzy przeczytaja to w calosci- przyznaje, ponioslo mnie...Swoja droga- calkiem niezly wynik jak na kogos z po raz trzeci zlamana prawa reka
... A kurcze blade, wyjatkowo dzisiaj trzezwa jestem
Agnieszka
Jakies 10 lat mialam na karku kiedy zaczelam trenowac karate- na poczatku delikatnie i spokojnie, pozniej przerodzilo sie to w swoista obsesje ("musisz nabawic sie niegroznej obsesji"- John Irving) - 5 treningow w tygodniu, w weekendy bieganie i takie sprawy... Pozniej przyszly zawody- sukcesy- takie jak dwa (a moze trzy, nie pamietam juz) Mistrzostwa Polski oraz porazki- gorsze wystepy na Mistrzostwach Swiata w Szwajcarii oraz Europy w Holandii. Wszystko ladnie, pieknie, zrobili ze mna wywiad do gazety, ja bylam zacieta- sielanka 8)
I wtedy, wtedy wlasnie zaczelo sie cos psuc. Nie,nie, w zadnym wypadku nie stracilam checi-wrecz przeciwnie, tych bylo coraz wiecej i wiecej. Ktoregos lata, mniej wiecej po 6 miesiacach wzmozonych treningow (przygotowanie do Mistrzostw Europy w Poznaniu tym razem), miedzy jednym obozem a drugim- zaczelo mnie bolec kolano. Prawe. Z poczatku nie bylo najgorzej, lekarz kazal smarowac mascia- jakos dalo sie wytrzymac. Wyjechalam na kolejny oboz. Trenowalam trzy dni, kolano spuchlo tak niesamowicie ze do dzisiaj zaluje ze nie mam zdjecia- bylo na co popatrzec 8) W dzien czwarty w trybie natychmiastowym przewieziono mnie do szpitala. Duzo badan nie bylo, rentgen, takie rzeczy... Calutka prawa noge zagipsowali- na 6 tygodni. W wielkich bolach wytrzymalam kilka dni- w gipsie bolalo jeszcze bardziej- jak sie okazalo- byl zle zalozony. Gips zdjeto, udalam sie do innego lekarza. Ten to byl dobry, do dzis pamietam nasze sprzeczki
III miejsce. To byl moj ostatni wystep- i chyba ten dla mnie najwazniejszy. Brzmi jak historia z hollywood? Zdecydowanie tak. O jej autentycznosci nie zapewniam- nie mam potrzeby wymyslac sobie przeszlosci, powinnam raczej zaczac wymyslac historyjki zeby urealnic moje zycie...
Co do kolan- przerwalam leczenie. Kolana jeszcze do dzisiaj mnie bola. Moze nie z taka moca ale jednak... Zwlaszcza jesienia i wiosna...
I tak wlasnie sobie mysle- czy warto bylo

Gratulacje dla tych ktorzy przeczytaja to w calosci- przyznaje, ponioslo mnie...Swoja droga- calkiem niezly wynik jak na kogos z po raz trzeci zlamana prawa reka
Agnieszka
- 3andit
- Juventino
- Rejestracja: 22 listopada 2002
- Posty: 186
- Rejestracja: 22 listopada 2002
W pewnym sensie masz rację. Masz to za co zapłacisz, ale moim zadniem nei wszystkie kontuzje wymagają wartych kilka tysięcy stabilizatorówAdu pisze:...bo oczywiscie sa take za 150 czy iles, ale one tylko troche wzmacniaja, ale w przypadku kontuzji nie daja nic.
Stabilizator to samo przez się się rozumie że chodzi o szyny. A opaska to faktycznie pomaga tylko w sprawach przeciążeniowych a nie zmienno konstrukcyjnychAdu pisze: ale jaki to stabilizator? bo jesli to stabilizatorl to musi miec szyny wzmacniajace.......stabilizator czy opaska uciskowa? bo opaska nic nie pomoze
Bo Ty Mistrzu nie miałeś kontuzji kolana tylko przeciążenie, takie coś faktycznie mozna zarzegnac opaskami. Też coś koło tego wieku po pewnym turnieju cało dniowym ( wiecie jak one wyglądaja, kilka meczy w ciagu dnia) taki ból że łzy w oczach, krótka przerwa, opaski i dałem rade. Tu nawet nie ma mowy o czymś podchodzącym pod gips. Nic nie zależy od silnej woli tylko od rodzaju kontuzjiWicior pisze: Według mnie nie ma co myśleć o jakimś gipsie.., czy nawet operacji.Wystarczy troche silnej woli i w moim przypadku dobry ściagacz i sprawe mamy załatwioną.
Podliczając kolano przestało mnie boleć w ciagu 6,5 miesiąca..troche długo ale przynajmniej mam spokój... :twisted: :twisted:
http://www.wariaty.piwko.pl/buc7.jpgMania pisze:... Trenowalam trzy dni, kolano spuchlo tak niesamowicie ze do dzisiaj zaluje ze nie mam zdjecia- bylo na co popatrzec...
-zdjęcie mojego kolana po zerwaniu krzyżowych. Oczywiście woda w tym momencie króluje

< Dziękujmy BOGU za to, że stworzył dla nas JUVE i Kobiety >
- Adu
- Juventino
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
- Posty: 195
- Rejestracja: 24 stycznia 2004
no nie wszystkie, ale jesli juz mowimy o problemach z wiezadlami, to inne moga nie pomoc3andit pisze:W pewnym sensie masz rację. Masz to za co zapłacisz, ale moim zadniem nei wszystkie kontuzje wymagają wartych kilka tysięcy stabilizatorówAdu pisze:...bo oczywiscie sa take za 150 czy iles, ale one tylko troche wzmacniaja, ale w przypadku kontuzji nie daja nic.
wszystkie drogi prowadza do... TURYNU!