Dlaczego jesteśmy najlepszymi kibicami w Polsce???
- ewerthon
- Juventino
- Rejestracja: 03 marca 2008
- Posty: 2620
- Rejestracja: 03 marca 2008
Miałem dokładnie taką samą sytuacje. Ale u mnie zaważyła inna rzecz. Rok wcześniej przypadkiem poznałem jednego fana z drugiego końca Polski i wymienialiśmy się newsami o Juve itd. Zaraz po Calciopoli zakomunikował mi, że będzie kibicował Barcelonie :? Wkurzyła mnie taka reakcja i nagadałem mu trochę ostrych słów, bo po prostu zawiodłem się na gościu. Takim był wiernym fanem z moich oczach. Potem byłem dumny, że nie opuściłem Juve.Donnie pisze:po okresie lekkiego zwątpienia (nie powiem, nie powiem, pojawiły się myśli o kibicowaniu komuś innemu, jednak wiedziałem tak naprawdę, że nikomu innemu nie potrafiłbym kibicować). Paradoksalnie więc degradacja pozytywnie wpłynęła na mnie jako kibica.
- January
- Juventino
- Rejestracja: 14 marca 2006
- Posty: 536
- Rejestracja: 14 marca 2006
Ale popatrzcie też na to, że po Calciopoli nie odeszło wcale tak wiele ludzi
Ale to dobrze
Jedno jest pewne. Calciopoli trochę oczyściło atmosferę. I w klubie i w społeczności kibiców.


:rotfl:jakiś geniusz z fcinter.pl pisze: co do Taidera to zagrał super - w swojej strefie czyścił praktycznie wszystko i te piły kilkudziesięciometrowe grane co do milimetry majstersztyk - powiedziałbym, że był nawet lepszy od tego vidala
- Bart_DB
- Juventino
- Rejestracja: 02 listopada 2003
- Posty: 232
- Rejestracja: 02 listopada 2003
Zawsze jest tak, że punkt zwrotny najczęściej będący tragedią dla kibica, wywołuje pierw złość, a niedługo potem podwaja pokłady energii jakie drzemią w człowieku i napędza do kibicowania ze zwielokrotnioną siłą. Ja przyznam szczerze przed Calciopoli nie pamiętam takiej aktywności naszych ultrasów. Teraz zdecydowanie bardziej emocjonalnie podchodzą do różnych spraw. Tak padło, że akurat za naszego kibicowania zdarzyło się Calciopoli. Ale wcześniejsze pokolenie miało swoje Heysel, a późniejsze pewnie też coś będzie miało. To dobrze, że tak się dzieje, bo konsoliduje brać kibicowską i nakłania do wyrzeczeń by na koniec dnia dumnie stać ponad rywalem.
ti porterò all'inferno con me.
- Push3k
- Juventino
- Rejestracja: 24 czerwca 2006
- Posty: 3080
- Rejestracja: 24 czerwca 2006
- Otrzymał podziękowanie: 7 razy
To jeszcze nic.gladston pisze: Miałem dokładnie taką samą sytuacje. Ale u mnie zaważyła inna rzecz. Rok wcześniej przypadkiem poznałem jednego fana z drugiego końca Polski i wymienialiśmy się newsami o Juve itd. Zaraz po Calciopoli zakomunikował mi, że będzie kibicował Barcelonie :? Wkurzyła mnie taka reakcja i nagadałem mu trochę ostrych słów, bo po prostu zawiodłem się na gościu. Takim był wiernym fanem z moich oczach. Potem byłem dumny, że nie opuściłem Juve.
Znam kolesia co po Calciopoli zaczął kibicować Interowi.
- marlo_juve
- Juventino
- Rejestracja: 09 maja 2009
- Posty: 12
- Rejestracja: 09 maja 2009
Jestem kibicem Juventusu od 10 lat.I też bardzo dobrze pamiętam stronę 238 na telegazecie
Zauważyłem że kilka osób napisało tu o swoich chwilach zwątpienia po degradacji.Osobiście nie mogę tego pojąć bo jeżli kibcuje się klubowi ma się go w sercu to ne da się go nagle zmienići i kibicować innemu.Osobiście nie wyobrażam sobie tego,ja mogę oglądać różne mecze,ale oglądając juventus żyje tym meczem,każdą akcją,wszystkim.Nie umiem zmienić klubu bo wiem że to nie będzie to samo.Nie ma opcji żebym kiedyś przestał kibicować Juve. :-D

>>...oD kOłYsKi aŻ pO gRóB jEdNa mIłośĆ jEdEn kLuB - JUVENTUS...<<
- Dybala 4ever
- Juventino
- Rejestracja: 28 października 2007
- Posty: 1612
- Rejestracja: 28 października 2007
Żałuję, że miałem takie chwile uwierz mi, ale już więcej nie będzie takich chwil, to była dla mnie próba, bo byłem przyzwyczajony do sukcesów, ale teraz wiem, że tak nie jest i jestem na dobre i złe, ze szczególnym akcentem na to drugie, niekiedy mi mówią koledzy: po co ogladasz ten Juventus, jak i tak nie wygra meczu, bo ma złą passę, ale zawsze teraz co oglądam mecz wierzę, że ten kolejny mecz właśnie okaże się przełomowym i zapoczątkuje piękny powrót na drogę zawycięstw, jeszcze raz powtarzam, żebyście mnie nie linczowali, za to że miałem chwilę zwątpienia, bo jestem tylko człowiekiem i mogę się pogubić, Del Piero też chciał odejść bo trenerem był Capello i myślał, że jest w totalnej beznadziei, a Serie B paradoksalnie go wzmocniła jako ikonę Juve tak samo mnie w przywiązaniu do klubu.kamilu_87 pisze:Przykre, nigdy nie miałem nawet cienia zwątpienia... po ogłoszeniu degradacji dostawałem tylko esy, wiadomosci na gg, docinki kolegów, miałem to gdzieś, bo wiem ze w sercu mam tylko jeden klub...juventinek123 pisze:Jak nas zdegradowali do Serie B miałem wielkie chwile zwątpienia, trwało to chyba z miesiąc, już myślałem, żeby kibicować komuś innemu,
- Il Storico
- Juventino
- Rejestracja: 11 listopada 2007
- Posty: 522
- Rejestracja: 11 listopada 2007
Na mnie też znacząco wpłynęło Calciopoli. Nigdy nawet przez myśli mi nie przeszło, by zmienić klub. Nawet wtedy. Pamiętam, że kiedy ogłosili wyrok (tzn.-30 pkt. i Serie B) płakałem, ale przysiągłem, że jestem z nimi. Później patrzyło się na TV Gazetę Serie B na ĆT 2 i jakoś to zeszło. Jestem dumny, że jestem kibicem Juve i to się nie zmieni. Jeśli miałbym zrezygnować z bycia fanem Juve to przestał bym się footballem interesować. Tyle. Pozdro
- szczypek
- Juventino
- Rejestracja: 18 marca 2007
- Posty: 5527
- Rejestracja: 18 marca 2007
- Otrzymał podziękowanie: 22 razy
Dlaczego jesteśmy...?
Nie będę się rozpisywał o Calciopoli, bo to oczywiste, że jeśli ktoś potrzebuje się dowartościować jakimś sukcesem, a za nic ma sobie lojalność i przywiązanie, to po prostu w tym okresie zmienił "orientacje" i już.
Do wielkiego Juventusu wszyscy przywykliśmy (chociaż ja ze swej strony powiem, że prawdziwe przywiązanie do Juventusu przypisuję sobie właśnie w okresie Calciopoli...) i dlatego obecna sytuacja może irytować. Może ten temat powstał właśnie dlatego, żeby sobie w jakiś sposób brak sukcesów zrekompensować? Nie wiem, nie mnie oceniać. Ja się nie czuję niespełniony. Swoje wiem i swoje wszem i wobec głoszę. Polemikę mam na co dzień z kibicami Manchesteru (kilku wieloletnich, kilku, którzy zaczęli kibicować po wygraniu Ligi Mistrzów - różnica widoczna), Realu czy Barcelony. Ludzie są różni i różnie postrzegają pewne sprawy. Są tacy, którzy do tej pory powiedzą, że Juventus kupował mecze (ba, ostatni przykład DIEGO W BAYERNIE), że Juventus spadł do Serie B czy coś takiego. Ludzi takich ja traktowałem i traktuję z dystansem, często nawet nie ma sensu im tłumaczyć, że ich tok myślenia znacznie odbiega od rzeczywistości.
Kibiców innych klubów staram się więc na swój sposób cenić, śmieszy mnie jak się oburzają, gdy się powie złe słowo o "ich" klubie, podczas gdy sami śmieją się i śmiali się z Juventusu...
Nie czuję się lepszy od kogoś, bo kibicuję Juventusowi, ale jestem dumny z tego, że mam "coś", co potrafię docenić i wierzyć w to.
Wielu powie, że bardzo jesteście durni - kibice z Polski, przed TV oglądacie mecze i nie wiecie nic o prawdziwym kibicowaniu - ba! jak można kibicować i czuć przywiązanie do klubu z zagranicy!? Można, moim zdaniem prawdziwym kibicem trzeba się "czuć".
Podobnie jest z pełnoletnością. Można mieć ukończone 18 lat, a mieć mentalność dziecka w wieku przedszkolnym (dziecka oczywiście nie obrażając).
Forza Juve!
Nie będę się rozpisywał o Calciopoli, bo to oczywiste, że jeśli ktoś potrzebuje się dowartościować jakimś sukcesem, a za nic ma sobie lojalność i przywiązanie, to po prostu w tym okresie zmienił "orientacje" i już.
Do wielkiego Juventusu wszyscy przywykliśmy (chociaż ja ze swej strony powiem, że prawdziwe przywiązanie do Juventusu przypisuję sobie właśnie w okresie Calciopoli...) i dlatego obecna sytuacja może irytować. Może ten temat powstał właśnie dlatego, żeby sobie w jakiś sposób brak sukcesów zrekompensować? Nie wiem, nie mnie oceniać. Ja się nie czuję niespełniony. Swoje wiem i swoje wszem i wobec głoszę. Polemikę mam na co dzień z kibicami Manchesteru (kilku wieloletnich, kilku, którzy zaczęli kibicować po wygraniu Ligi Mistrzów - różnica widoczna), Realu czy Barcelony. Ludzie są różni i różnie postrzegają pewne sprawy. Są tacy, którzy do tej pory powiedzą, że Juventus kupował mecze (ba, ostatni przykład DIEGO W BAYERNIE), że Juventus spadł do Serie B czy coś takiego. Ludzi takich ja traktowałem i traktuję z dystansem, często nawet nie ma sensu im tłumaczyć, że ich tok myślenia znacznie odbiega od rzeczywistości.
Kibiców innych klubów staram się więc na swój sposób cenić, śmieszy mnie jak się oburzają, gdy się powie złe słowo o "ich" klubie, podczas gdy sami śmieją się i śmiali się z Juventusu...
Nie czuję się lepszy od kogoś, bo kibicuję Juventusowi, ale jestem dumny z tego, że mam "coś", co potrafię docenić i wierzyć w to.
Wielu powie, że bardzo jesteście durni - kibice z Polski, przed TV oglądacie mecze i nie wiecie nic o prawdziwym kibicowaniu - ba! jak można kibicować i czuć przywiązanie do klubu z zagranicy!? Można, moim zdaniem prawdziwym kibicem trzeba się "czuć".
Podobnie jest z pełnoletnością. Można mieć ukończone 18 lat, a mieć mentalność dziecka w wieku przedszkolnym (dziecka oczywiście nie obrażając).
Forza Juve!
Ostatnio zmieniony 13 maja 2009, 23:08 przez szczypek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Myzarel
- Juventino
- Rejestracja: 25 maja 2006
- Posty: 762
- Rejestracja: 25 maja 2006
Myślę tak jak wielu wcześniej pisało - calciopoli nas umocniło w przekonaniu że to Juventus jest naszym ukochanym klubem i że kochamy te barwy. Ja osobiście nie miałem po degradacji żadnych wątpliwości co do bycia juventinio, owszem byłem przybity, załamany wręcz ale wiedziałem że to próba jaką wszyscy musimy przejść... co więcej "przeciągnęłem" na naszą stronę mojego brata - ówczesnego kibica Barcy która właśnie wygrała LM (i co tu dużo mówić sezonowca wtedy) - patrząc na moje oddanie Juventusowi odkrył że nigdy czegoś takiego dla Barcy by nie zrobił i od tamtego czasu stał się kibicem Juve
Po prostu Juventus ma to coś, cięzo to wytłumaczyć 


Juve to wiara, którą noszę w sobie. Współczuję tym, którzy kibicują innym barwom, ponieważ wybrali cierpienie. - Giampiero Boniperti
- Peter
- Juventino
- Rejestracja: 14 sierpnia 2008
- Posty: 178
- Rejestracja: 14 sierpnia 2008
sisman napisał:
Kiedy zacząłem kibicować Juve, a była to pierwsza drużyna której zacząłem kibicować i tak zostało, zawsze starałem się zbierać informacje o klubie, o jego historii, osiągnięciach. piłkarzach itd., chociaż nie zawsze było to łatwe bo internet nie był tak dostępny jak teraz, ale dawało się radę.
Oczywiście jak wielu innych pamiętam również stronę 238 telegazety :-D
Podobnie myślę. Ciekawą rzecz napisałeś w odniesieniu do kibiców innych zespołów. Oczywiście nie można wszystkich generalizować, ale np. mój kolega kibicuje teraz Chelsea. Ale jest to moim zdaniem kibicowanie dlatego że stali się popularni dzięki wielkiej kasie. Wcześniej nawet by pewnie nie zwrócił uwagi na ten klub. Nie zna historii tego klubu sprzed "ery Abramowicza". Opowiadał mi jak ktoś zaczął mu mówić o zawodnikach wcześniej grających w Chelsea, to żadnego nie znał. Więc to jest dla mnie takie trochę nieprawdziwe kibicowanie. Ja natomiast zalewam go informacjami o JuventusieJa jestem naprawdę dumny z tego, że jestem kibicem Juventusu... sam nie wiem skąd to się wzieło, ale od zawsze byłem z Juve. Teraz wszędzie widać kibiców Barcelony, Chelsea, Manchesteru, ale czy są to prawdziwi kibice? Założe się, że połowa z nich podnieca się tylko C. Ronaldo, Messim, czy Drogbą, a nie zna historii "swojego" klubu, nie wie kto przez wcześniejsze lata tworzył ten klub, widzi tylko swojego idola, który jest w tym momencie na topie. Pytam się gdzie są teraz Ci wszyscy fani Ronaldihno? Pamiętam, że swego czasu co drugi miał nick R10, czy coś w tym rodzaju Smile My jako kibice Juve, którzy zostali wierni klubowi po degradacji do serie B, czujemy się bardziej zżyci z tym klubem. Przeszliśmy przez te wszystkie upokorzenia i skandale i teraz musimy być z siebie dumni. Jeśli wtedy odwróciłbym się od Juve, czułbym się jak tania dziwka, jak sprzedawczyk, byłbym taki sam jak Ci którzy nas zostawili. Trzeba pamiętać, że nie zawsze się wygrywa, to stałoby się nudne, a pozatym prawdziwych mistrzów nie poznaję się po tym jak wygrywają, tylko jak podnoszą się po porażkach, a wątpie czy wiele klubów, wróciłoby tak szybko jak Juventus!

Kiedy zacząłem kibicować Juve, a była to pierwsza drużyna której zacząłem kibicować i tak zostało, zawsze starałem się zbierać informacje o klubie, o jego historii, osiągnięciach. piłkarzach itd., chociaż nie zawsze było to łatwe bo internet nie był tak dostępny jak teraz, ale dawało się radę.
Oczywiście jak wielu innych pamiętam również stronę 238 telegazety :-D
Kiedy znowu zobaczę zwycięstwo Juve w LM?
"Tutaj trzeba bez przerwy walczyć, a kiedy wydaje się, że wszystko jest już stracone, trzeba wierzyć nadal, bo Juve nigdy się nie poddaje."
Omar Enrique Sivori
"Tutaj trzeba bez przerwy walczyć, a kiedy wydaje się, że wszystko jest już stracone, trzeba wierzyć nadal, bo Juve nigdy się nie poddaje."
Omar Enrique Sivori
- Pluto
- Juventino
- Rejestracja: 17 października 2002
- Posty: 2412
- Rejestracja: 17 października 2002
- Podziekował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
apropopo innych stron, jest jakas z prezniej dzialajacym forum? tam gdzie do tej pory zagladalem bardzo dziwila mnie przepasc miedzy, aktywnymi userami, ktora na JP w takim kontekscie jest olbrzymia...
ale z drugiej strony na takiej www Barcy widzialem newsy z liczba komentarzy grubo ponad tysiac (wspulczuje ich modom :C )
takze nasza pozycja na podstawie internetowych witryn zalezy od punktu widzenia
ale z drugiej strony na takiej www Barcy widzialem newsy z liczba komentarzy grubo ponad tysiac (wspulczuje ich modom :C )
takze nasza pozycja na podstawie internetowych witryn zalezy od punktu widzenia
calma calma
- JuveForever1983
- Juventino
- Rejestracja: 22 kwietnia 2009
- Posty: 48
- Rejestracja: 22 kwietnia 2009
pomyslec ze to juz 14 lat...
lat pelnych pieknych chwil, gorszych momentow, zdarzalo sie ze beczalem jak bobr, takze ze szczescia.
pamietam triumf nad bratem kibicujacym Ajaxowi, potem 2 przegrane finaly i zarazem zaklady z kumplami. pamietam wygrany mecz z Realem w 2003, ogladany na malym czarnobialym tv ze strasznie slabym obrazem bo polsat slabo lapal. pamietam jak beczalem po tym meczu ze szczescia i ze smutku razem z Nedvedem, jak nastepnego dnia poszedlem na uczelnie w meczowce pelen triumfu(zalozylem sie z kumplami i wygralem 10 piw,nigdy wczesniej i pozniej piwo tak dobrze nie smakowalo).
potem przyszlo calciopolli, po ogloszeniu wyroku wzialem flaszke i poszedlem sie nawalic i wyplakac w samotnosci na plaze. ciezki okres, ciagle docinki, zarty, wyzwiska. wszyscy wiedzieli co czuje do Juve i specjalnie robili mi na zlosc. a im bylo tego wiecej tym moje uczucie bylo mocniejsze. nie mialem ani 1 momentu zwatpienia, pomocna byla postawa Alexa i reszty naszych wielkich mistrzow. no i ostatni okres, chyba wyczerpalem zyciowy zapas przeklenstw, stluklem kilka pokali, serce krwawi widzac taka gre ale co poradzic. teraz wiem ze przetrzymam wszystko, ze to milosc az po grob.
co do kibicow innych druzyn to wiekszosc moich kumpli nie kibicuje nikomu, mowia ze nie da sie ze mna ogladac meczu Juve, za bardzo przezywam. tylko 1 kumpel kibicuje Realowi, zawsze sobie docinamy smsami gdy ktorejs druzynie nie idzie. ale zaden z niego wielki kibic, o tym ze Real zostal mistrzem dowiadywal sie dopiero z mojego smsa.
mam jeszcze kuzyna kibica Barcy. ale prawdziwego, nie sezonowca. socios Barcy. na wielu imprezach gadalem z jego kumplami kibicami Barcy i imponowalo im ze pomimo tej calej afery, degradacji, odejsciu wielu pilkarzy pozostalem z klubem. raz zadalem im pytanie co by zostalo z ich Barcelony gdyby spotkala ich taka przygoda, stwierdzili ze to by bylo trzesienie ziemi, ze mogli by miec wieksze problemy z powrotem niz Juve. no i jest chlopak mojej siostry, kibic ManU, nie sezonowiec. lubimy sobie docinac(on ze calciopolli ja ze cristina i ze kupie mu w prezencie poduszke z cristina). siostra twierdzi ze wolala by nie byc przy tym jak razem ogladamy pojedynek Juve ManU w LM. w tym sezonie bylo kilka pieknych chwil(rozjechanie Realu 2 razy w tym na wyjezdzie, bramka Nedveda strzelona Romie ), byly lzy ( gdy Nedved schodzil z boiska w meczu z Chelsea) .wierze ze kolejny sezon bedzie udany, wierze ze Nedved zostanie by wygrac wreszcie LM i wierze ze Alex wreszcie zdobedzie zlota pilke
PS strona 238
lat pelnych pieknych chwil, gorszych momentow, zdarzalo sie ze beczalem jak bobr, takze ze szczescia.
pamietam triumf nad bratem kibicujacym Ajaxowi, potem 2 przegrane finaly i zarazem zaklady z kumplami. pamietam wygrany mecz z Realem w 2003, ogladany na malym czarnobialym tv ze strasznie slabym obrazem bo polsat slabo lapal. pamietam jak beczalem po tym meczu ze szczescia i ze smutku razem z Nedvedem, jak nastepnego dnia poszedlem na uczelnie w meczowce pelen triumfu(zalozylem sie z kumplami i wygralem 10 piw,nigdy wczesniej i pozniej piwo tak dobrze nie smakowalo).
potem przyszlo calciopolli, po ogloszeniu wyroku wzialem flaszke i poszedlem sie nawalic i wyplakac w samotnosci na plaze. ciezki okres, ciagle docinki, zarty, wyzwiska. wszyscy wiedzieli co czuje do Juve i specjalnie robili mi na zlosc. a im bylo tego wiecej tym moje uczucie bylo mocniejsze. nie mialem ani 1 momentu zwatpienia, pomocna byla postawa Alexa i reszty naszych wielkich mistrzow. no i ostatni okres, chyba wyczerpalem zyciowy zapas przeklenstw, stluklem kilka pokali, serce krwawi widzac taka gre ale co poradzic. teraz wiem ze przetrzymam wszystko, ze to milosc az po grob.
co do kibicow innych druzyn to wiekszosc moich kumpli nie kibicuje nikomu, mowia ze nie da sie ze mna ogladac meczu Juve, za bardzo przezywam. tylko 1 kumpel kibicuje Realowi, zawsze sobie docinamy smsami gdy ktorejs druzynie nie idzie. ale zaden z niego wielki kibic, o tym ze Real zostal mistrzem dowiadywal sie dopiero z mojego smsa.
mam jeszcze kuzyna kibica Barcy. ale prawdziwego, nie sezonowca. socios Barcy. na wielu imprezach gadalem z jego kumplami kibicami Barcy i imponowalo im ze pomimo tej calej afery, degradacji, odejsciu wielu pilkarzy pozostalem z klubem. raz zadalem im pytanie co by zostalo z ich Barcelony gdyby spotkala ich taka przygoda, stwierdzili ze to by bylo trzesienie ziemi, ze mogli by miec wieksze problemy z powrotem niz Juve. no i jest chlopak mojej siostry, kibic ManU, nie sezonowiec. lubimy sobie docinac(on ze calciopolli ja ze cristina i ze kupie mu w prezencie poduszke z cristina). siostra twierdzi ze wolala by nie byc przy tym jak razem ogladamy pojedynek Juve ManU w LM. w tym sezonie bylo kilka pieknych chwil(rozjechanie Realu 2 razy w tym na wyjezdzie, bramka Nedveda strzelona Romie ), byly lzy ( gdy Nedved schodzil z boiska w meczu z Chelsea) .wierze ze kolejny sezon bedzie udany, wierze ze Nedved zostanie by wygrac wreszcie LM i wierze ze Alex wreszcie zdobedzie zlota pilke

PS strona 238
- Azrael
- Juventino
- Rejestracja: 15 marca 2008
- Posty: 977
- Rejestracja: 15 marca 2008
JuveForever1983, mamy ze sobą mnóstwo wspólnego!
Podobnie jak Ty, ja również kibicuje Juventusowi od sezonu 95/96. Moja przygoda z kibicowaniem zaczęła się w ogóle w 1992 roku, od ME wygranych przez Danię. Pamiętam, że będąc małym szczeniakiem i nie wiedząc "o co chodzi" kibicowałem wtedy nawet Holandii (do dziś z dwojga złego - gdy grają jacyś Niemcy czy Hiszpanie wybrałbym Holendrów nie wiedzieć czemu). Potem był rok 1994 i tryumf AC Milanu nad FC Barceloną. Całe podwórko kibicowało "galaktycznym" wówczas Katalończykom, a ja na przekór im wszystkim za Milanem i co - Barca dostała od Włochów ostre lanie. Traf chciał, że w tym samym roku organizowane były MŚ w USA, a ja ogarnięty miłością do włoskich klubów zacząłem kibicować Włochom. W kadrze włoskiej grał wówczas Roberto Baggio - półbóg pomyślałem, w dodatku grał w jakimś nieznanym mi dotąd Juventusie. Piękne mistrzostwa i "piękne" karne Baresiego i Baggio właśnie spowodowały, że płakałem cały wieczór.
Przyszedł czas na kolejny sezon Ligi Mistrzów, w której zabrakło Juventusu, klubu w którym grał mój ukochany Baggio i z konieczności musiałem dalej kibicować Milanowi, który ostatecznie przegrał w finale z Ajaxem. Gdy w kolejnej edycji LM zagrał wreszcie Juventus, Baggio już tam nie było (o ironio był w Milanie, by potem jeszcze grać m.in. w Interze), ale za to był przez wszystkich uznawany za następce boskiego Roberto jeszcze bardziej boski Alex Del Piero. Od tego momentu byłem zakochany w Juve po uszy! Na pewno wiele w kibicowaniu pomógł mi wywalczony wówczas Puchar LM.
Potem nadeszły czasy trzech z rzędu finałów LM (jak mogliśmy przegrać z Borussią i słabym wówczas Realem?! :evil: ) może nie do końca udane, ale za to z Zinedine Zidanem - najlepszym piłkarzem wszechczasów - w składzie. Grywaliśmy w LM z większym lub mniejszym powodzeniem: porażka u siebie z MU po wygraniu u nich 0:1 (zapoczątkowała niejako erę MU Fergusona na poziomie europejskim), finał z Milanem, okres pod wodzą Capello gdy grał Ibrahimovic - piłkarz świetny, ale powiem szczerze (ktoś zarzuci mi, że teraz taki mądry jestem - a niech zarzuca), ale nigdy go nie lubiłem (w ogóle nie trawię nażelowanych lalusiów a la C. Ronaldo), bo dla mnie zawsze wyznacznikiem klasy był nienaganny styl Baggio, Del Piero i Zidane'a.
Następny etap to Calciopoli. Wiadomo, że wówczas przyszedł czas zwątpienia, ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy żeby przestać kibicować Juve, bo niby komu? Za stary byłem na zmianę swoich idoli z dzieciństwa, na zmianę Juventusu, na którym się wychowałem.
Dziś czekam i doglądam budowy nowego wielkiego Juventusu. Powoli idziemy w dobrym kierunku. Budujemy piekny stadion, zaczynamy wreszcie sprowadzać godnych Juventusu graczy, bo wg mnie piłkarz taki jak Diego jest idealnym spadkobiercą stylu Zidane'a w Juve - prezentuje klasę wielkich mistrzów Juventusu i obym się nie mylił.
Co do innych kibiców to znam różnych. Mam fajnego kolegę-kibica Milanu (który zaczął kibicować chyba gdzieś na etapie walki Milanu z Liverpoolem o tytuły mistrzowskie LM), ale tak na prawdę historię Mediolańczyków znam o wiele lepiej od niego, ale zawsze "miło" powymieniać uszczypliwości w kontekście ligowych pojedynków. Mam kolegę-kibica Realu, który po tym jak zamieszkał na studiach z drugim kolegą-kibicem MU, w obliczu słabych występów "królewskich" i indoktrynacji współlokatora, przechrzcił się na "czerwonego diabła" i zyskał u mnie miano "sezonowca" :C . Mam też kibica MU - brata mojej kobiety - który jest wprost gigantycznym kibicem ManU. Chwała mu za to: potrafił przepracować całe wakacje tylko po to, by zarobić na bilet i wejściówkę na mecz swojego klubu, który zakończył się... bezbramkowym remisem :lol: . Poza tym on też - mimo, że kibić MU - nie przepada za popularną "Krystyną", a jego idolem jest Giggs - postać, którą i ja potrafię "zaakceptować".
Tak więc kibice są różni. Mam jednak takie wewnętrzne przekonanie, że nasi kibice, prawdziwi biało-czarni, są poprzez te wszystkie perypetie, po prostu silniejsi i co za tym idzie mocniej przywiązani do klubu. Uwidacznia się chociażby na naszym forum.
Pozdrawiam i przepraszam za dłużyznę.

Podobnie jak Ty, ja również kibicuje Juventusowi od sezonu 95/96. Moja przygoda z kibicowaniem zaczęła się w ogóle w 1992 roku, od ME wygranych przez Danię. Pamiętam, że będąc małym szczeniakiem i nie wiedząc "o co chodzi" kibicowałem wtedy nawet Holandii (do dziś z dwojga złego - gdy grają jacyś Niemcy czy Hiszpanie wybrałbym Holendrów nie wiedzieć czemu). Potem był rok 1994 i tryumf AC Milanu nad FC Barceloną. Całe podwórko kibicowało "galaktycznym" wówczas Katalończykom, a ja na przekór im wszystkim za Milanem i co - Barca dostała od Włochów ostre lanie. Traf chciał, że w tym samym roku organizowane były MŚ w USA, a ja ogarnięty miłością do włoskich klubów zacząłem kibicować Włochom. W kadrze włoskiej grał wówczas Roberto Baggio - półbóg pomyślałem, w dodatku grał w jakimś nieznanym mi dotąd Juventusie. Piękne mistrzostwa i "piękne" karne Baresiego i Baggio właśnie spowodowały, że płakałem cały wieczór.
Przyszedł czas na kolejny sezon Ligi Mistrzów, w której zabrakło Juventusu, klubu w którym grał mój ukochany Baggio i z konieczności musiałem dalej kibicować Milanowi, który ostatecznie przegrał w finale z Ajaxem. Gdy w kolejnej edycji LM zagrał wreszcie Juventus, Baggio już tam nie było (o ironio był w Milanie, by potem jeszcze grać m.in. w Interze), ale za to był przez wszystkich uznawany za następce boskiego Roberto jeszcze bardziej boski Alex Del Piero. Od tego momentu byłem zakochany w Juve po uszy! Na pewno wiele w kibicowaniu pomógł mi wywalczony wówczas Puchar LM.
Potem nadeszły czasy trzech z rzędu finałów LM (jak mogliśmy przegrać z Borussią i słabym wówczas Realem?! :evil: ) może nie do końca udane, ale za to z Zinedine Zidanem - najlepszym piłkarzem wszechczasów - w składzie. Grywaliśmy w LM z większym lub mniejszym powodzeniem: porażka u siebie z MU po wygraniu u nich 0:1 (zapoczątkowała niejako erę MU Fergusona na poziomie europejskim), finał z Milanem, okres pod wodzą Capello gdy grał Ibrahimovic - piłkarz świetny, ale powiem szczerze (ktoś zarzuci mi, że teraz taki mądry jestem - a niech zarzuca), ale nigdy go nie lubiłem (w ogóle nie trawię nażelowanych lalusiów a la C. Ronaldo), bo dla mnie zawsze wyznacznikiem klasy był nienaganny styl Baggio, Del Piero i Zidane'a.
Następny etap to Calciopoli. Wiadomo, że wówczas przyszedł czas zwątpienia, ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy żeby przestać kibicować Juve, bo niby komu? Za stary byłem na zmianę swoich idoli z dzieciństwa, na zmianę Juventusu, na którym się wychowałem.
Dziś czekam i doglądam budowy nowego wielkiego Juventusu. Powoli idziemy w dobrym kierunku. Budujemy piekny stadion, zaczynamy wreszcie sprowadzać godnych Juventusu graczy, bo wg mnie piłkarz taki jak Diego jest idealnym spadkobiercą stylu Zidane'a w Juve - prezentuje klasę wielkich mistrzów Juventusu i obym się nie mylił.
Co do innych kibiców to znam różnych. Mam fajnego kolegę-kibica Milanu (który zaczął kibicować chyba gdzieś na etapie walki Milanu z Liverpoolem o tytuły mistrzowskie LM), ale tak na prawdę historię Mediolańczyków znam o wiele lepiej od niego, ale zawsze "miło" powymieniać uszczypliwości w kontekście ligowych pojedynków. Mam kolegę-kibica Realu, który po tym jak zamieszkał na studiach z drugim kolegą-kibicem MU, w obliczu słabych występów "królewskich" i indoktrynacji współlokatora, przechrzcił się na "czerwonego diabła" i zyskał u mnie miano "sezonowca" :C . Mam też kibica MU - brata mojej kobiety - który jest wprost gigantycznym kibicem ManU. Chwała mu za to: potrafił przepracować całe wakacje tylko po to, by zarobić na bilet i wejściówkę na mecz swojego klubu, który zakończył się... bezbramkowym remisem :lol: . Poza tym on też - mimo, że kibić MU - nie przepada za popularną "Krystyną", a jego idolem jest Giggs - postać, którą i ja potrafię "zaakceptować".
Tak więc kibice są różni. Mam jednak takie wewnętrzne przekonanie, że nasi kibice, prawdziwi biało-czarni, są poprzez te wszystkie perypetie, po prostu silniejsi i co za tym idzie mocniej przywiązani do klubu. Uwidacznia się chociażby na naszym forum.
Pozdrawiam i przepraszam za dłużyznę.
- JuveForever1983
- Juventino
- Rejestracja: 22 kwietnia 2009
- Posty: 48
- Rejestracja: 22 kwietnia 2009
ja momentu zwatpienia nie mialem, mialem tylko ochote wsiasc w samochod i pojechac do Wloch "wyjasnic" cos kilku osobom;)
1 mecz jaki widzialem w zyciu to byl final Wlochy- Brazylia, oczywiscie kibicowalem Wlochom(do dzis dzien zreszta im kibicuje)i Baggio (moi kumple do dzis sie czasem nabijaja z mojego fryzu ala Baggio
).
potem 1995 rok i zakochalem sie w Juve dzieki Alexowi. do dzis moj najukochanszy (wiem jak to brzmi :shock: ) pilkarz. zawsze byl i bedzie moim numerem 1. moj pilkarz wszechczasow. jakis czas temu znalazlem skrot wystepow Juve w LM 95/96. lza sie zakrecila w oku, zwlaszcza jak sobie przypomnialem rewanz z Realem, brame Alexa i Grande Marcello palacego cygaro na lawce:)
za Zidanem srednio przepadalem, tym bardziej ze odszedl do Realu ktorego nie znosze. tym wieksza satysfakcja z wykopania go i Realu w 2003. zamiast niego w moim sercu ma juz na zawsze miejsce Nedved. uwielbiam jego walecznosc, zaangazowanie i przywiazanie do klubu i kibicow. dla mnie zawsze sie liczylo u pilkarzy bialo-czarne serce. zlatana i capello nie znosilem, jedyny plus calciopolli jest taki ze sobie poszli. gdyby z ich powodu Alex odszedl to zamordowal bym tego co wyrazil by zgode na jego odejscie. do kibicowania Juve zawsze podchodzilem bardzo emocjonalnie, nigdy nie podchodzilem do sprawy chlodno i nie udawalem obiektywizmu, w tej sprawie nie potrafie. mam swoje sympatie, antypatie i poglady, taki juz jestem. kumple nie sa w stanie tego zrozumiec, tego podniecenia( przed rewanzem z Chelsea nie moglem spac przez 48h, chodzilem caly naladowany), emocji, oddania, poswiecenia.zawsze nosilem glowe wysoko, w okresie calciopolli specjalnie nosilem rozne koszulki Juve zeby wszystkim pokazac ze sie nie poddamy, wrocimy na szczyt i ze sa kibice dumni z Juve. byly rozne komentarze, zaczepki ale mialem to gdzies
1 mecz jaki widzialem w zyciu to byl final Wlochy- Brazylia, oczywiscie kibicowalem Wlochom(do dzis dzien zreszta im kibicuje)i Baggio (moi kumple do dzis sie czasem nabijaja z mojego fryzu ala Baggio
potem 1995 rok i zakochalem sie w Juve dzieki Alexowi. do dzis moj najukochanszy (wiem jak to brzmi :shock: ) pilkarz. zawsze byl i bedzie moim numerem 1. moj pilkarz wszechczasow. jakis czas temu znalazlem skrot wystepow Juve w LM 95/96. lza sie zakrecila w oku, zwlaszcza jak sobie przypomnialem rewanz z Realem, brame Alexa i Grande Marcello palacego cygaro na lawce:)
za Zidanem srednio przepadalem, tym bardziej ze odszedl do Realu ktorego nie znosze. tym wieksza satysfakcja z wykopania go i Realu w 2003. zamiast niego w moim sercu ma juz na zawsze miejsce Nedved. uwielbiam jego walecznosc, zaangazowanie i przywiazanie do klubu i kibicow. dla mnie zawsze sie liczylo u pilkarzy bialo-czarne serce. zlatana i capello nie znosilem, jedyny plus calciopolli jest taki ze sobie poszli. gdyby z ich powodu Alex odszedl to zamordowal bym tego co wyrazil by zgode na jego odejscie. do kibicowania Juve zawsze podchodzilem bardzo emocjonalnie, nigdy nie podchodzilem do sprawy chlodno i nie udawalem obiektywizmu, w tej sprawie nie potrafie. mam swoje sympatie, antypatie i poglady, taki juz jestem. kumple nie sa w stanie tego zrozumiec, tego podniecenia( przed rewanzem z Chelsea nie moglem spac przez 48h, chodzilem caly naladowany), emocji, oddania, poswiecenia.zawsze nosilem glowe wysoko, w okresie calciopolli specjalnie nosilem rozne koszulki Juve zeby wszystkim pokazac ze sie nie poddamy, wrocimy na szczyt i ze sa kibice dumni z Juve. byly rozne komentarze, zaczepki ale mialem to gdzies
- fallweiss
- Juventino
- Rejestracja: 16 lipca 2004
- Posty: 307
- Rejestracja: 16 lipca 2004
Pamiętam ,że kiedy obejrzałem pierwszy mecz z Rimini (1-1) złapałem się za głowę... sądziłem ,że nie będzie tak łatwo bo Serie B nie jest tak słaba jak inne drugie ligi.Później się wszystko rozkręciło, Odnośnie Calciopoli-lato 2006 kiedy wchodziło sie na JP i sprawdzało się co chwila kto odszedł ,jaka kara itd dość przykre to było. Plusem tej afery całej było odejście Capello-i piłkarzy tj Viera ,Emerson ,Ibra(do którego wogóle nie byłem wtedy przekonany)