Zdrada

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ

Czy umialbys wybaczyc partnerowi zdrade?

Można wybrać tylko 1. opcję

 
 
Pokaż wyniki
bianconerio

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 11 marca 2005
Posty: 95
Rejestracja: 11 marca 2005

Nieprzeczytany post 28 lipca 2005, 18:30

ZDRADA... chyba najgorsze co moze zdarzyc sie zakochanemu partnerowi. Ja osobiscie gdy mialem dizewczyne( juz nie mam :roll: ) chyba nie potrafilbym wybaczyc jej zdrady. Ale sądze, ze wszystko zalezy od podejscia do zwiazku. Ja mam 18 lat i teraz doskonale rozumiem, ze powazne zwiazki (w tym wieku) miedzy chlopakiem a dziewczyna zdarzaja sie raczej zadko. Czesto sa to tylko dwu, trzy miesieczne fascynacje ktore sie koncza tak z nienacka jak sie zaczely. W takich rodzajach relacji miedzy ludzmi zdrady zdarzaja sie bardzo czesto. Obecnie chyba bym nie wybaczyl osobie z ktora jestem krotko i natychmiastowo bym zerwal kontakty.
Inna sprawa jest gdy zdarzaja sie zwiazki rok- lub dwuroczne. Wowczas mozna mowic juz o silniejszych uczuciach i wieziach miedzy ludzmi. Wtedy zdrady sa czasami spowodowane albo chwilowym znudzeniem partnera albo dzialaniem pod wplywem emocji (np. kłótnia). Mysle, że w takiej sytuacji rozwazybym wszystkie moje możliwosci i sens bycia z dana osoba i chyba bylbym w stanie wybaczyc.
Była tu jeszcze mowa o sposobie zdrady. Przytulenia, rozmowy, zwieżanie sie komus innemu sa na pewno bardzo bolesne ale do wybaczenia na pewno też. Co innego współżycie z kimś innym. Jest to chyba najgorsza forma zdrady. Jestem w tym wzgledzie konserwatysta i mam też takie poglady... i sam nie wiem czy móglbym wybaczyć. Na pewno byłoby mi ogromnie cieżko... wielki szacunek dla ludzi którzy potrafia coś takiego wybaczyć.

Jest to dość rozległy temat do rozmowy. Istnieje bowiem wiele rodzajów zdrad i wielu ludzi którzy sa od siebie różni i maja inne podejscie do tych spraw. I to właśnine podejscie (ale nie zapominajac o uczuciach) danego człowieka głównie decyduje czy jest w stanie wybaczyć czy nie.

PS: Brawo dla autora tematu. Zadko zdarzaja sie takie tematy na ktore mam ochote odpowiedziec, a ten jest akurat jednym z nich. :bravo:


mnowo

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 listopada 2003
Posty: 2169
Rejestracja: 03 listopada 2003

Nieprzeczytany post 28 lipca 2005, 19:03

steru pisze:Chodziło mi głównie o to że ktoś w momencie gdy jest jak to nazwałem podchmielony nie musi dalej już pić i ma świadomość swoich czynów ale włącza się tak zwana odwaga do płci przeciwnej ( wiele osób wie o co chodzi :wink: ) i na takiej "świadomce" zdrade można inaczej odebrać niż wtedy gdy osoba nie kontaktuje co się z nią dzieje.Wyobraźmy sobie sytuacje w której dziewczyna jest kompletnie pijana i podchodzi do niej chłopak i wykorzystuje sytuacje co wtedy o tym myślisz że jej wina?Oczywiście nie należy pić żeby sie zabić ale czasem nie da się rozsądnie obliczyć na ile nas stać i zanim się obejrzymy jesteśmy kompletnie zalani...Dlatego w pewien sposób to rozgraniczam.
Zdrada to zdrada ale w zależności od okoliczności można dostosować rozwiązanie tej sytuacji
Zgadza sie, masz racje. Juz rozumiem, o co Ci chodzilo. Aczkolwiek jesli pytasz ktora zdrada bardziej boli, odpowiedzialbym jak jeden z moich przedmowcow, ze to tez jest zdrada i boli tak samo. Co najwyzej mozna jeszcze byc dodatkowo zdolowany faktem, ze partnerka sie za bardzo zalkoholizowala :roll:
Ja-JUVE-nek pisze:Ja bym jeszcze podzielił to na kobiety i mężczyzn. Bo pijaną kobiete praktycznie bez jej wiedzy wykorzystać można, a z mężczyzną może być gorzej ( :smile: ).
Co prawda to prawda :prochno: Oczywiscie to nie temat do smiechu, ale.. masz racje :whistle:


Gibon

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 maja 2003
Posty: 235
Rejestracja: 22 maja 2003

Nieprzeczytany post 28 lipca 2005, 19:45

W zdradzie chodzi o złamanie pewnej zasady, która w dodatku jest niezbędnym czynnikiem w budowaniu związku. Co dzień łamiemy mnóstwo przepisów i przykazań bez konsekwencji, lecz za tą ja osobiście każdego potępiam, gdyż nie oszukujemy tutaj rządu czy też księdza, lecz okłamujemy najbliższą osobę, a co za tym idzie - siebie.

Wiąząc się z kimś z własnej nie przymuszonej woli obligujemy się do utrzymania wierności, a więc budząc się w łóżku z *panną lekkich obyczajów* powinieneś wiedzieć, że właśnie dwojako się skur**łeś, bo tak należy nazywać łamanie własnych zasad czy wartości.

Nie mógłbym być z osobą, która nie rozumie sensu tych prostych zakazów. Własne zasady należy bronić rękami i nogami oraz triumfalnie wykrzykiwać na ulicy, gdyż są cząstką naszej osoby, z której powinniśmy być dumni. Ulegając chwilowej pokusie seksualnego popędu, ukazujemy jedynie swoją słabość oraz żałość. Ja nie potrafiłbym zbliżyć się do osoby, dla której zaspokojenie rządzy jest ważniejsze ode mnie, gdyż łatwo wywróżyć szybki koniec takiej pary.

Jeżeli, będąc w związku, jest się szcześliwym, należy go wzmacniać wzajemnym zaufaniem i bronić przed wszystkim, co mogłoby go zniszczyć. Jeśli tak nie jest, należy się po prostu bezboleśnie rozstać.


pan Zambrotta

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 czerwca 2004
Posty: 5352
Rejestracja: 01 czerwca 2004

Nieprzeczytany post 29 lipca 2005, 18:23

na samym poczatku zaglosowalem na ''nie wiem'', gdyz po prostu nie moglem sobie wyobrazic siebie w takiej sytuacji. Jednak gdy troche glebiej pomyslalem, doszedlem do wniosku iz nie wybaczylbym zdrady. Moja dziewczyna nazywa sie Magda. Poznalismy sie jakies 2 lata temu na osmiemnastce jej brata. Nigdy przedtem nie mialem dziewczyny, moze dlatego tak bardzo by mnie bolala Jej strata. Jednak gdyby mnie zdradzila (co sobie nie wyobrazam), nie wybaczylbym Jej czegos takiego. Wogole nie chce o tym pisac, bo juz mnie boli na sercu. Zreszta sami wiecie...
mnowomiejsky pisze: I jeszcze jedno. Kiedys ktos (juz nie pamietam kto, chyba moj przyszly szwagier) poruszyl ciekawa kwestie. Otoz on uwaza ze jest kilka rodzajow zdrad. Za zdrade uwaza juz np. zwierzanie sie innej kobiecie (mezczyznie) niz partnerce (partnerowi) ze swoich problemow, trosk, klopotow, sekretow itp. Nazwal to zdrada "psychiczna", czy tez "emocjonalna". Uwaza ponadto, ze taka zdrada boli o wiele bardziej niz informacja, ze partner/partnerka wlasnie spedzil z kims innym niz ty upojna noc. Zastanowilo mnie to..
ja nie uwazam tego za zdrade, jednak gdyby moja dziewczyna takby postapila, czulbym sie bardzo zle. Oznaczaloby to, ze nie jest przy mnie bezpieczna i nie moze sie czuc przy mnie pewnie. Jednak ten problem mnie (chyba) nie dotyczy gdyz czesto ze soba rozmawiamy, nie tylko na lekkie tematy.


prezes3c pisze: 12 sierpnia 2020, 22:06
Sorek21 pisze: 12 sierpnia 2020, 21:45Neymar mógł trzy gole wsadzić do przerwy.
A Juventus mógł 2 razy wygrać LM między 2015 a 2017
Ironek

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 31 lipca 2003
Posty: 797
Rejestracja: 31 lipca 2003

Nieprzeczytany post 29 lipca 2005, 19:35

Zdrada... Moim zdaniem nie da powiedzieć, czy wybaczy się zdrade czy nie, dopuki nie doświadczy się tego na własnej skórze. To jest zwykłe gdybanie, więc nigdy nie wiadomo jak byśmy się zachowali w sytuacji, z którą nie mieliśmy do czynienia.
Ja mam dziewczynę ponad 3 lata, nie potrafię wyobrazić sobie bez Niej życia, co można przeczytać w alfabecie ;). I nie mam pojęcia czy wybaczyłbym zdradę, ale wydaje mi się, że nie. Dlaczego? Dlatego, że się tym brzydzę, jest to dla mnie coś niewyobrażalnego, coś czym gardzę. Ktoś napisał, że nie można powiedzieć, że się nigdy nie zdradzi. A ja jestem tego pewien, alkoholu nie piję, nie biorę narkotyków, więc zawsze mam świadomość swoich czynów, w dodatku tak kocham swoją kobietę, że zrobiłbym dla Niej wszystko, inne dziewczyny mnie nie interesują... Gdy idę z kumplami, którzy też mają dziewczyny, słyszę ciągle: 'ale d^^^ idzie', 'o tą to bym zdymał' itp., a ja nawet się za nimi nie oglądam i nie zwracam na to uwagi.
Jeszcze co do wybaczenia, to myślę sobie tak. Powyższe zdania mówią dlaczego bym nie wybaczył, dochodzi do tego to, że przestałbym ufać osobie, która mnie zdradziła, a odzyskać moje zaufanie byłoby niezwykle ciężko. W dodatku jestem okropnie zazdrosny, praktycznie o wszystko i wszystkich. Nie wiem, czy potrafiłbym dalej żyć z osobą, na której tak bardzo się zawiodłem. Z drugiej jednak strony, nie wyobrażam sobie życia bez mojej kochanej Agniesi(w tej chwili mam 19 lat, a już myślę, że jak tylko będę miał możliwości żeby nas utrzymać, to weźmiemy ślub), więc jak mógłbym nie wybaczyć? Na początku byłbym wściekły i smutny jednocześnie, a za jakiś czas może by mi przeszło, ale napewno nigdy bym o tym nie zapomniał. Ważne byłoby też czy ukochana osoba przyznała by się sama, bo jeśli dowiedziałbym się o tym od kogo innego, to byłyby raczej marne szanse na moje wybaczenie.
Szczerze współczuje osobom, które zostały zdradzone. A także podziwiam te, które potrafiły wybaczyć, bo napewno jest to niezwykle ciężkie zadanie.
Co do tłumaczenia, że ktoś był pod wpływem alkoholu, to jest ono dla mnie... żadne. Myślę, że w tej sytuacji byłbym jeszcze bardziej wściekły niż gdyby zdradzająca osoba była trzeźwa.

Podsumowując, myślę, że mówienie 'co by było gdyby' nie da nam pewnej odpowiedzi na postawione pytanie, bo w danej sytuacji możemy się całkiem inaczej zachować, jednak temat ciekawy i wart uwagi ;)
Ostatnio zmieniony 29 lipca 2005, 23:29 przez Ironek, łącznie zmieniany 1 raz.


Notch

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 lipca 2003
Posty: 76
Rejestracja: 01 lipca 2003

Nieprzeczytany post 29 lipca 2005, 19:55

Ale wszyscy sie rozpisuje, strasznie ciezko bylo sie przebic przez te wszystkie posty :D
W moich zwiazkach staram sie nie angazowac i szukam sobie dziewczyny ktora tez nie chce sie angazowac. Uznalem ze dziewczyna to bedzie taka blizsza przyjaciolka. I ona o tym wie. Jezeli dziewczyna bedzie chciala jakis "oswiadczyn" czy oficjalnych "zapytan", to ma pecha, bo ja jej tego nie powiem. Zdrady nie bede odbieral jako zdrady, tylko jako wiadomosc ze sie znudzila i szuka czego innego. Wiec jezeli dziewczyna chce odmiany to nie bede jej w tym przeszkadzal i powiem NARA 8) Dodatkowo jezeli jestem z jakas dziewczyna to nie rozgladam sie za innymi, ale wyznaje zasade "jezeli cycki SAME przyjda to co mam zrobic?":twisted:
Marcin-IRONEK pisze:Gdy idę z kumplami, którzy też mają dziewczyny, słyszę ciągle: 'ale d^^^ idzie', 'o tą to bym zdymał' itp.
Gdzie ty ciagle spotykasz takie dziewczyny? :shock:

Pozdrawiam


stahoo pisze: To naprawdę mądra wypowiedź!
No baa
Johnny777

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 16 lipca 2003
Posty: 1064
Rejestracja: 16 lipca 2003

Nieprzeczytany post 30 lipca 2005, 01:11

Notch pisze:Dodatkowo jezeli jestem z jakas dziewczyna to nie rozgladam sie za innymi, ale wyznaje zasade "jezeli cycki SAME przyjda to co mam zrobic?":twisted:
Wiesz...jeśli wyznajesz taka zasadę to żal mi Kobiety która z Toba zechce byc :think: Nie traktuj tego jao atak na Ciebie ale na tą "zasadę". Bo jeśli Kobieta dla Ciebie to same "cycki" to ja nie mam pytań... :stop:

A wracając do tematu.
Fakt - tak jak powiedział Marcin-Ironek ciężko sie wypowiadac w sprawach których się samemu nie doświadczyło. Sam nie potrafiłbym chyba wybaczyć zdrady typu sex z innym facetem. Ale ze zwierzaniem się to już inna sprawa troszkę bo o innych rzeczach rozmawia się z facetem a o innych z przyjacielem.
I tu wyniknęła pewna sprawa - Czy możliwa jest PRZYJAŹŃ między Kobieta i Mężczyzną? Bo ja twierdzę że TAK i to nie dlatego że tak mi się zdaje tylko daletgo że doświadczam takowej przyjaźni na własnej skórze :-D
Zatem chętnie rozwinałbym temat o ten własnie wątek :)


paku

Juventino
Juventino
Rejestracja: 11 czerwca 2003
Posty: 1078
Rejestracja: 11 czerwca 2003

Nieprzeczytany post 30 lipca 2005, 08:37

Johnny777 pisze: Czy możliwa jest PRZYJAŹŃ między Kobieta i Mężczyzną? Bo ja twierdzę że TAK
No i masz racje, sam doświadczam takiej przyjaźni, niejedno krotnie łatwiej mi jest porozmawiać z przyjaciółką o pewnych sprawach niż z przyjacielem. Choć czasami mam też problemy przez takową przyjaźń (zazdrość dziewczyny) to i tak niemam zamiaru zrywać takowej przyjaźni.

Co do zdrady, zdrada równa sie u mnie koniec, sam nie zdradzam więc nie chce być zdradzany a jak już dojdzie do zdrady ze strony partnerki to nawet nie wiem co bym do niej czuł to i tak podziękuje tej pani. Naszczęscie jeszcze nie doświadczyłem zdrady, choć nie jedno krotnie mialem okazje z ową przyjaciółką ale mój rozum jeszcze mnie pilnował ;) No i partnerka też mnie nie zdradza/ła (chyba :P)

Zdrada pod wpływem alkocholu ? Hm, tutaj nie ma okoliczności łagodzących, po co piłaś/eś ? Jeśli sam sobie nawarzyła piwa to musi je sama wypić i w tym momęcie ja również tej pani dziękuje. Mógłbym wybaczyc zdrade która zaszła pod wpływem narkotyków, które np. ktoś jej dosypał do napoju, podkreślam ktoś jej dosypął, jeżeli bierze i wie co robi to również dziękuje choć nie musi być zdrada zebym jej podziękował same narkotyki wystarczą. Zdrada jest chyba czymś najgorszym co możee wystąpic w związku, naszczęscie jeszcze nie doświadczyłem takiej sytuacji, jestem już z partnerką (Arletą) już ponad 3,5 roku ;] A mam 18 lat ! :prochno:


Notch

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 lipca 2003
Posty: 76
Rejestracja: 01 lipca 2003

Nieprzeczytany post 30 lipca 2005, 10:53

Johnny777 pisze:
Notch pisze:Dodatkowo jezeli jestem z jakas dziewczyna to nie rozgladam sie za innymi, ale wyznaje zasade "jezeli cycki SAME przyjda to co mam zrobic?":twisted:
Wiesz...jeśli wyznajesz taka zasadę to żal mi Kobiety która z Toba zechce byc :think: Nie traktuj tego jao atak na Ciebie ale na tą "zasadę". Bo jeśli Kobieta dla Ciebie to same "cycki" to ja nie mam pytań... :stop:
Jak juz napisalem wczesniej, dziewczyna z ktora jestem musi byc dla mnie bardzo bliska przyjaciolka. Musze ja lubic, moc z nia ciekawie porozmawiac, czasem gdzies wyjsc na fajny spacer. Ale co innego, jak jestem np na dyskotece. Jezeli jestem z inna to sam nigdy nie podchodze, ale jak sama podejdzie :roll: I to sa wlasnie wtedy dla mnie "cycki". Nie znam tej dziewczyny, ona mnie tez. Poleciala tylko na wrazenie zewnetrzne.

I zeby nie bylo, dziewczyna tez ma do tego prawo. Przelotna znajomosc "jednoimprezowa" nie jest dla mnie "zdrada". Przeciesz jestesmy mlodzi, nie chcemy sie ze soba zenic. Co innego jak dziewczyna bedzie sobie hodowac przez miesiac "przydupasa". Wtedy, nawet bez sexu i tak traktuje to jako zdrade( dlaczego i konsekfencje omowione w poprzednim poscie :D )
Johnny777 pisze: Czy możliwa jest PRZYJAŹŃ między Kobieta i Mężczyzną? Bo ja twierdzę że TAK
Mam kilka przyjaciolek. Tylko ze po za jedna to wszystkie chcialy bysmy kiedys stanowili pare. Niby wszystko jest ok, ale zawsze jak Ewa (moja przyjaciolka) widzi mnie z Kaska (moja dziewczyna) to traktuje ja jak powietrze. Troche przykre to jest dla mnie. Niestety przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna (przynajmniej w moim przedziale wiekowym :D ) powoduje problemy w parach. I dodatkowo nie powstaje tak jak przyjazn mezczyzn, tylko jest wynikiem zblizenia sie 2 osob do siebie w czasie proby "podrywu". :angry:

A ta 1 przyjaciolke to ja podrywalem i mi sie nie udalo. Ale i tak lubie jej towarzystwo, ona moje. :smile:


stahoo pisze: To naprawdę mądra wypowiedź!
No baa
BVB

Dortmundczyk
Dortmundczyk
Awatar użytkownika
Rejestracja: 05 września 2003
Posty: 262
Rejestracja: 05 września 2003

Nieprzeczytany post 30 lipca 2005, 16:11

hmm nom ciekawy temacik, ja rowniez jestem nie dawno po rozmowie na ten temat z dziewczyną.. oboje twierdzimy, ze zdrady bysmy nie wybaczyli, to tyle...

wyjezdzam dzis wiec korzystajac z okazji zycze milego wypoczynku ;-)

wreszcie urlop...


mnowo

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 listopada 2003
Posty: 2169
Rejestracja: 03 listopada 2003

Nieprzeczytany post 31 lipca 2005, 10:02

Johnny777 pisze:Czy możliwa jest PRZYJAŹŃ między Kobieta i Mężczyzną?
Jesli pytasz o przyjazn bez pierwiastka uczuciowego, to ja odpowiem, ze nie. Przynajmniej dla mnie. Kiedys probowalem zaprzyjaznic sie z dziewczyna. I rzeczywiscie zaprzyjaznilismy sie. Byla moja najlepsza przyjaciolka. Najlepsza, bez kitu. Nikt nie wiedzial o mnie wiecej niz ona. I nikt nie wiedzial o niej wiecej, niz ja. Mieszka 60km ode mnie. Przebywalem u niej tygodniami, pisalismy do siebie listy itp. Wszyscy dookola mowili mi, ze w koncu sie w niej zabujam, ja pukalem sie w glowe. Probowalem udowodnic calemu swiatu, ze przyjazn miedzy mezczyzna a kobieta bez pierwiastka uczuciowego jest mozliwa.

Wytrzymalem tak poltora roku i wymieklem. Rzeczywiscie zabujalem sie. A ona niestety znalazla sobie chlopaka (wychodzi za niego za miesiac). A ja musialem odcierpiec swoje. Teraz jest moja znajoma, widujemy sie rzadko, miedzy nami jest jak najbardziej ok. Ale przekonalem sie na wlasnej skorze, ze taka przyjazn, a wlasciwie milosc platoniczna, nie jest mozliwa. Przynajmniej ja bym nie potrafil. Wiem, bo juz probowalem..

Nie wiem ile Wy chlopaki juz czasu przyjaznicie sie z dziewczynami, o ktorych mowicie, ale jesli miedzy Wami jest jedynie czysta przyjazn i nic wiecej, jesli mozecie tak powiedziec- to podziwiam Was, naprawde. No i oczywiscie jesli miedzy Wami jest przyjazn, a nie tylko znajomosc. Bo spotkalem sie z osobami, ktore nawet znajomosc nazywaly przyjaznia..


steru

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 12 września 2003
Posty: 2102
Rejestracja: 12 września 2003

Nieprzeczytany post 31 lipca 2005, 10:46

Przyjaźń między mężczyzną a kobietą to trudny temat.Kiedyś wydawało mi się że jest możliwa a to pewnie ze względu że ta moja najlepsza przyjaciółka nie miała chłopaka.W momencie gdy dowiedziałem się że ktoś jej się podoba a potem że już z nim jest doszedłem do wniosku że taka przyjaźń może nie istnieć gdyż odczuwam zazdrość.
Zawsze myślałem że to tylko ( albo aż ) moja przyjaciółka, że nie wzbudza we mnie żadnych uczuć, że jest jedną z osób z których nigdy bym się nie spodziewał że mogę coś do niej poczuć.Nie widziałem takiej opcji wkońcu wiedzieliśmy o sobie wiele aż za wiele a podczas naszych spotkań nie patrzyłem na nią jako kobietę a jako najlepszego kumpla tj. kumpele.Wiadomo zazdrość do niczego dobrego nie prowadzi dla żadnej ze stron dlatego w tym momencie sytuacja się trochę zmieniła ponieważ żadko się widujemy, nie rozmawiamy tak jak kiedyś i wogóle.
W tym momencie uważam że prawdziwa przyjaźń damsko-męska bardzo często przerada się w głębsze uczucie dla jednej lub dla obu stron.To przychodzi samo i nie da się tego skontrolować ( mówie to na swoim przykładzie ) i teraz osobiście myślę że nie chce mieć już takiej drugiej przyjaciółki ponieważ mam lęki że byloby tak samo...


Mateo

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 24 października 2004
Posty: 406
Rejestracja: 24 października 2004

Nieprzeczytany post 31 lipca 2005, 10:56

Mam dopiero 15 lat, ale już od ponad 3 miesięcy jestem z jedną dziewczyną...z krótka przerwą 2 tygodniową :prochno: . Ale nie spowodowaną zdradą. Ostatnio wyjechałem na 2 tygodnie do Tunezji, a wiadomo jak to jest w tym wieku...łatwo w kimś sie zauroczyć i o zdrade nie trudno. Ja bynajmniej bardzo kocham moją dziewczynę, to pierwsze takie większe uczucie, niż zwykle podobanie się, czy zauroczenie. Jestem po za tym wielkim zazdrośnikiem i ja jako zdradę traktuje prawie wszystko:
1.zwierzanie sie innej osobie płci przeciwnej z problemów, o których nie mówi mnie...wydaje mi się, że to ja powinien być dla niej oparciem i mi powinna wszystko mówić...ja przynajmniej rzuciłbym wszystko i od razu jej pomógł, pocieszyłbym.
2.kontakt fizyczny: sex, dotykanie, całowanie - chyba oczywiste 8)
3.nawet drobne flirtowanie, bajerzenie się nawzajem, jakieś zaloty, drażnienie się podczas którego są w siebie strasznie zapatrzeni...i miło się bawią totalnie zapominając o partnerze - mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi.

I na koniec dodam to co ja myśle o zdradzie. Wiem, że mnie to nie spotka bo bardzo się kochamy z moją dziewczyną. Znam ją dopse i wiem, że by mi tego nie zrobiła...a gdyby był inny, lub gdybym jej się znudził czy coś dałaby mi znać...zerwała i dopiero. A nie utrzymywała, że mnie kocha a na boku wariuje z drugim :( . Ale jak narazie wszystko jest wporządku i wydaje mi się, że nie będzie żadnej z tych wersji :P .
Ale jeżeli już doszłoby do zdrady...jeżeli bardzo bym ją kochał, musiałbym potrzebować dość dużo czasu, żeby to przemyśleć, troszke zapomnieć i móc spojrzeć jej w oczy i z czystym sercem powiedzieć wybaczam, ale rana napewno by się długo jeszcze goiła. I musiałbym być pewien, że wybaczam osobie, która ciągle mnie kocha i żałuje tego co zrobiła...ale za drugim razem nie wiem czy bym wybaczył. 1 raz może bym jeszcze zniósł, ale ja akurat oczekuje takiego samego zaangażowania w związku jakie ja wykazuje. Więc wtedy może trzeba było znaleźć inną dziewczynę, która myśli podobnie. Jak się okrutnie zakochałem i nie wyobrażam sobie życia bez mojej Żanetki. I wiem, że jej nie zdradze, nawet w myślach tego nie robie :D . Nie zwracam uwagi na inne dziewczyny, żadne inne mnie nie kręcą, bo liczy się tylko ona. I podobnie jak jeden z moich poprzedników nie ćpam, nie pije więc zawsze wiem co robie i jestem świadomy swych czynów i wiem, że nie zdradziłbym jej za nic w świecie:*. Moim zdaniem wielka miłość jest w stanie wybaczyć nawet zdrade :) .


Patryk

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 18 grudnia 2002
Posty: 41
Rejestracja: 18 grudnia 2002

Nieprzeczytany post 31 lipca 2005, 12:23

djmati pisze:I podobnie jak jeden z moich poprzedników nie ćpam, nie pije więc zawsze wiem co robie i jestem świadomy swych czynów i wiem, że ...
To jeszcze zaczniesz pić :D taki naród polski :-D nie masz wyjscia :twisted:


Bobryt

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 20 czerwca 2003
Posty: 169
Rejestracja: 20 czerwca 2003

Nieprzeczytany post 31 lipca 2005, 12:28

no ja wybaczyłem, ale straciłem zaufanie. poza tym teraz i tak to mam w dupie :P


Obrazek
ODPOWIEDZ