Polityka
- deszczowy
- Juventino
- Rejestracja: 01 września 2005
- Posty: 5690
- Rejestracja: 01 września 2005
Nie da się ukryć, że w Stanach (i Europie Zachodniej) mamy do czynienia z gospodarką socjalizującą. Ciekawe jak by to wyglądało, gdyby skretyniali Amerykanie nie wpadli na pomysł lewarowania na rynkach finansowych i gdyby nie udzielali tych <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> kredytów hipotecznych? Ech... Amerikancy`....Ein pisze:Deszczowy, Ty obieżyświacie !
Ale serio. Współczuję socjalizmu Ameryce.
Ciekawy artykuł swoją drogą : http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/ar ... komentarze
Co do artykułu - nihil novi sub sola. A co będzie z emeryturami za kilkanaście lat, to miazga.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Nihil novi? Osobiście proponuję Ci poszukiwania dorodnej samicy gdyż jako reproduktor w sile wieku masz obowiązek dbania o swój portfel, swoją emeryturę a jako Polak i patriota powinieneś tym samym zadbać o dobro Państwa Polskiego i Narodu.deszczowy pisze: Co do artykułu - nihil novi sub sola. A co będzie z emeryturami za kilkanaście lat, to miazga.
Ideologia singli i modelu 2+1 zniszczy nas. Jaka szkoda, że ci wszyscy "światli" ekonomiści i politycy nie dostrzegają podstawowej analogii w życiu społeczno-gospodarczym, brzmi ona: no offspring - no money. Gdyby yankesi nie mieli dzieci 100 lat temu to bym im ta ich wolność, praworządność i przedsiębiorczość nic nie dała.
- Karowiew
- Juventino
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
- Posty: 1206
- Rejestracja: 26 czerwca 2008
Deszczowy mógłbyś to uzasadnić? To ciekawe stwierdzenie.deszczowy pisze: "My jesteśmy tam, gdzie wtedy, oni - tam gdzie stało ZOMO." To zdanie wyrządziło naszemu narodowi tyle samo krzywdy, co "Nadeszła godzina wielkiej próby."
nihil novi sub soledeszczowy pisze: Co do artykułu - nihil novi sub sola.
EDIT:
Tak z ciekawości czy Ty rodziłeś Azraelu?Azrael pisze: Rodziłeś kiedyś dziecko? Wiesz jaka to mordęga?
Ostatnio zmieniony 26 lipca 2010, 15:35 przez Karowiew, łącznie zmieniany 2 razy.
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
- Azrael
- Juventino
- Rejestracja: 15 marca 2008
- Posty: 977
- Rejestracja: 15 marca 2008
Rodziłeś kiedyś dziecko? Wiesz jaka to mordęga? To strasznie bolesny i nieprzyjemny proces, nikomu tego nie życzę! Cesarskie cięcie to już w ogóle barbarzyństwo! I po co - żeby wyciągnąć na świat pasożyta, który Cie trawił przez 9 miesięcy, haha... Poza tym dzieci są strasznie upierdliwe, krzyczą płaczą, spać nie dają, chorują i o wiele za dużo kosztują...LordJuve pisze:Nihil novi? Osobiście proponuję Ci poszukiwania dorodnej samicy gdyż jako reproduktor w sile wieku masz obowiązek dbania o swój portfel, swoją emeryturę a jako Polak i patriota powinieneś tym samym zadbać o dobro Państwa Polskiego i Narodu.
Każdy powinien mieć tyle dzieci na ile zasłużył. 8)
Pozdrawiam!
- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Generał David Petraeus wrócił do łask po tym jak Obama zdymisjonował generała Stanley’a McChrystala za kpiny z ekipy prezydenckiej w wywiadzie udzielonym magazynowi "Rolling Stone": "Generał Stanley McChrystal zdymisjonowany". Natomiast o "wielkiej" popularności Obamy świadczy również rosnący w siłę Tea Party Movementdeszczowy pisze:Ogarniają się, ogarniają. Szczególnie kochają go za Afganistan i próbę reformę służby zdrowia. Widać, jak go kochają, skoro David Peatrus pozwolił sobie otwarcie szydzić z jego administracji.


"Herbatka lekarstwem na kryzys".
Musiałem kilka razy to przeczytać, żeby się upewnić, że akurat Ty to napisałeśdeszczowy pisze:Nie da się ukryć, że w Stanach (i Europie Zachodniej) mamy do czynienia z gospodarką socjalizującą.
W udzielaniu kredytów hipotecznych nie ma nic złego, pod warunkiem, że bank robi to dobrowolnie, bez nacisków zewnętrznych. W USA tak nie było. Posiadanie własnego domu jest ważnym celem dla wielu ludzi, dlatego politycy dla zdobycia popularności bardzo chętnie starają się im to ułatwić bez oglądania się na konsekwencje. Zresztą przypomnijcie sobie Kaczyńskiego i jego "300 tysięcy mieszkań". Amerykański rząd uchwalił prawo zwane "Community Reinvestment Act", które miało "zachęcić banki do wyjścia naprzeciw potrzebom nisko zarabiających obywateli" chcących nabyć mieszkanie lub dom na własność. Oczywiście według rządu była to tylko "sugestia". Sęk w tym, że wypełnianie tej "sugestii" było brane pod uwagę, kiedy bank zwracał się do regulatora rynku z prośbą o zgodę na otwarcie nowego oddziału, fuzję z innym bankiem lub przejęcie innego banku. Naciski rządowe doprowadziły do tego, że banki zaczęły udzielać kredytów coraz bardziej ryzykownym klientom. Oczywiście nie była to jedyna przyczyna tego kryzysu. Jeżeli ktoś chciałby poczytać więcej na ten temat (ciekawe czy ktoś taki się znajdziedeszczowy pisze:Ciekawe jak by to wyglądało, gdyby skretyniali Amerykanie nie wpadli na pomysł lewarowania na rynkach finansowych i gdyby nie udzielali tych <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> kredytów hipotecznych? Ech... Amerikancy`....

Jak to co będzie? A po co zachodnioeuropejska "postępowa" lewica tak usilnie promuje eutanazję? Nie dość, że starym ludziom trzeba wypłacać emerytury, to jeszcze ich leczenie kosztuje dużo więcej niż młodych. A tak osiągasz wiek emerytalny, idziesz na zabieg i po problemie. Ot proste lewicowe rozwiąznie skomplikowanego problemu społecznego :lol:.deszczowy pisze:A co będzie z emeryturami za kilkanaście lat, to miazga.
- Moonk
- Juventino
- Rejestracja: 01 listopada 2005
- Posty: 708
- Rejestracja: 01 listopada 2005
- Podziekował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Toby się Kaczyński obraził, tak go nie doceniasz...typek nam obiecał 3 miliony mieszkań...Vimes pisze: Zresztą przypomnijcie sobie Kaczyńskiego i jego "300 tysięcy mieszkań".

Nie trudno się nie zgodzić. Dlatego dziwię się ludziom, którzy "głosują na takich chłam" ale to kwestia manipulacji tabloidówVimes pisze:Jak to co będzie? A po co zachodnioeuropejska "postępowa" lewica tak usilnie promuje eutanazję? Nie dość, że starym ludziom trzeba wypłacać emerytury, to jeszcze ich leczenie kosztuje dużo więcej niż młodych. A tak osiągasz wiek emerytalny, idziesz na zabieg i po problemie. Ot proste lewicowe rozwiąznie skomplikowanego problemu społecznego :lol:.deszczowy pisze:A co będzie z emeryturami za kilkanaście lat, to miazga.
P.s
zachęcam do poparcia, chociaż czy ktoś się wogóle z tych "u góry" nad tym pochyli, wątpię...
http://www.dlug.koliber.org/
- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
"3" na początku pamiętałem, tylko liczba zer się nie zgadza. Kiedy pamięć zawodzi to zdrowy rozsądek podpowiada, że poważny polityk nie może obiecywać aż takich gruszek na wierzbie. Ech, nie należy nie doceniać tego, co polityk jest w stanie obiecać, przecież obietnice nic nie kosztująMoonk pisze:Toby się Kaczyński obraził, tak go nie doceniasz...typek nam obiecał 3 miliony mieszkań...Vimes pisze: Zresztą przypomnijcie sobie Kaczyńskiego i jego "300 tysięcy mieszkań".
Bardzo słuszna inicjatywaMoonk pisze:P.s
zachęcam do poparcia, chociaż czy ktoś się wogóle z tych "u góry" nad tym pochyli, wątpię...
http://www.dlug.koliber.org/


-------------------------------------------------------------------------------------
Wracając do tematu mediów. "Rzepka" opublikowała parę opinii na temat "odpolityczniania mediów publicznych":
1) Wywiad z Jackiem Żakowskim "Media publiczne nie dla radykałów".
2) Mariusz Max Kolonko "Telewizja bez maski".
3) Dariusz Rosiak "Odpolitycznienie TVP, czyli to samo, tylko bardziej".
Moim zdaniem najciekawszy jest tekst Kolonki. Wracając do tematu. Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy boją się prywatyzacji służby zdrowia i edukacji, chociaż nie podzielam ich obaw. Natomiast ciekawi mnie z czego mógłby wynikać sprzeciw wobec prywatyzacji TVP? Sprzedać to temu, kto da więcej i rozwiązać ostatecznie problem upolityczniania mediów przez zabranie politykom tej zabawki. Proste i skuteczne. Nawet jeżeli po prywatyzacji TVP stałaby się kolejnym TVN czy Polsatem to przynajmniej byłoby to za pieniądze prywatne a nie publiczne.
- Ein
- Juventino
- Rejestracja: 11 grudnia 2004
- Posty: 1127
- Rejestracja: 11 grudnia 2004
[quote="LordJuve"]Nihil novi? Osobiście proponuję Ci poszukiwania dorodnej samicy gdyż jako reproduktor w sile wieku masz obowiązek dbania o swój portfel, swoją emeryturę a jako Polak i patriota powinieneś tym samym zadbać o dobro Państwa Polskiego i Narodu. /quote]
A co my <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> cyganie jesteśmy żeby się rozpładzać nie patrząc na status ekonomiczny (?) rodziny ? :lol:
Dbanie o portfel jest wtedy kiedy dziecko możesz posłać na dobre studia, dajesz mu kasę na stancję, wyżywienie itd. rozpodłoność sama w sobie nie jest dobra. Szczególnie, że wyżyć na Polskim socjalu jest zayebiście trudno
A co my <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> cyganie jesteśmy żeby się rozpładzać nie patrząc na status ekonomiczny (?) rodziny ? :lol:
Dbanie o portfel jest wtedy kiedy dziecko możesz posłać na dobre studia, dajesz mu kasę na stancję, wyżywienie itd. rozpodłoność sama w sobie nie jest dobra. Szczególnie, że wyżyć na Polskim socjalu jest zayebiście trudno

Moggi: "People keep asking where Juve got the money to buy Vlahovic but they forget that the club is owned by the Elkanns. 2% of the Elkann assets are enough to buy Inter, this is not a joke, let's be clear, it's real data."
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
No i widzisz, odkrywasz tutaj swój płytki sposób patrzenia na sprawę. Jednym z głównych problemów naszych czasów (zaraz obok wszelkich innych, ocenianych jako "globalne") jest nierównomierny przyrost naturalny. Cechuje się on tym, że w krajach ubogich, słabo rozwiniętych dzieci rodzi się dużo, ale niestety, nie mają one odpowiednich warunków społeczno-gospodarczych. Duży przyrost naturalny, np. w Afryce powoduje potęgowanie problemów tamtejszego regionu, czyli np.: głodu, handlu dziećmi, niewolnictwa itp. zjawisk, z którymi "zachód" ponoć już sobie poradził.Ein pisze: A co my ### cyganie jesteśmy żeby się rozpładzać nie patrząc na status ekonomiczny (?) rodziny ? :lol:
Dbanie o portfel jest wtedy kiedy dziecko możesz posłać na dobre studia, dajesz mu kasę na stancję, wyżywienie itd. rozpodłoność sama w sobie nie jest dobra. Szczególnie, że wyżyć na Polskim socjalu jest zayebiście trudno
Problem w tym, że dzieci NIE SĄ gwarantem dobrobytu, dzieci mają natomiast zadbać o CIĄGŁOŚĆ dobrego statusu społecznego.
W krajach trzeciego świata wciąż silną rolę odgrywa patriarchalny model rodziny, rodziny wielopokoleniowej, w której jedni pracowali na drugich. W społeczeństwach gorzej rozwiniętych, w których życie opiera się na ciężkiej pracy, dzieci gwarantowały ciągłość istnienia rodzinie i jako takiego statusu społecznego - czym więcej było dzieci, tym większa szansa na lepsze życie. Oczywiście, taki sposób radzenia sobie z finansami ma swój sens, ale jedynie w wypadku, gdy, brzydko napisze, koszta utrzymania dziecka (pracownika) nie przekraczały znacząco przychodów z jego istnienia. W dużej mierze, w krajach biednych, taki schemat ma jeszcze sens istnienia, niestety, jest to układ okropnie niesprawiedliwy dla dzieci, który powoduje wiele złego, jednak co robić, jeśli innej alternatywy w danym środowisku nie ma?
Żebyś mi niczego nie zarzucił zostawię specyficzną problematykę Afryki i przejdę do społeczeństw bliższych nam. Mógłbym wyliczać niezliczone nazwy krajów, nie ma to jednak większego znaczenia w tym wywodzie. Jeszcze nie tak dawno, tzn. przed popularyzacją socjalistyczno-postępowych hasełek i modelu 2+1 dobrobyt ludzi, poziom społeczny rodziny, był uzależniony od ilości dzieci. Rzeczywiście, było tak, w spojrzeniu makrospołecznym, w zależności od środowiska dzieci pracowały na rodzinę w różnoraki sposób. Często rodzina inwestowała w dzieci (odmiennie niż to ma dziś miejsce w Afryce), ponosiła pewne (często wysokie) koszty edukacji i rozwoju dziecka, potem dzieciak, któremu się udało dbał o rodzinę lub rodzeństwo.
To wszystko miało rację bytu, kiedy rodzina była "świętością", gdy więzy rodzinne i pewne wartości rzeczywiście robiły "różnicę".
Teraz przechodzę do meritum.
Wszystko to co napisałem powyżej wydaje się nie związane z Twoją wypowiedzią, w istocie jest jednak inaczej. Pisałem wyżej w odniesieniu do małych jednostek społecznych - rodzin. Problem jest jednak taki, że to rodzina, jej poziom życia, trud jaki wkłada w swoje samostanowienie itp. wyznaczają ogólny poziom życia i rozwoju całego Państwa.
Dalej.
Zarzuciłeś mi, że nie ma co się mnożyć na potęgę, że to ma swoje negatywne skutki itp. Zgadzam się z tym, opisałem to w pierwszym akapicie. Problem jest jednak taki, że całe systemy emerytalne państw socjalistycznych są oparte na starej, ale zarazem jedynej słusznej i wypracowanej w sposób naturalnych przemian społecznych, mechanice. Opieramy się na prostej zasadzie, która stanowi: Ty nie odkładasz pieniędzy dla siebie, tylko dla tych, którzy aktualnie ich potrzebują, o Twoją przyszłość mają zadbać Ci, którzy dopiero się rodzą.
Dochodzimy teraz do punktu kulminacyjnego. Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Państwa zadłużają się, emeryci nie są pewni swojej przyszłości a młodzi ludzie w ogóle zastanawiają się nad sensem odkładania na emeryturę do wspólnej, państwowej kasy. Niestety, sytuacja ekonomiczna zmusza nas do kierowania się zdrowym rozsądkiem. Dziś dziecko to wysoki koszt (wg niektórych nowego Mercedesa), który trzeba przekalkulować. Problem w tym, że dzieci od zawsze kosztowały. Jak widać, wcześniej ich nie brakowało. Dziecko nigdy nie było "inwestycją" doraźną, wymagało nakładów a "przychody" były rozciągnięte w czasie.
W rzeczywistości, w której dobra materialne i wygoda nie grały tak znaczącej roli a liczyły się bardziej wartości, takie jak rodzina, kiedy więzy między ludźmi były zdecydowanie trwalsze można było opierać swoją przyszłość na wspólnej pracy, nazwałbym ją nawet, "organicznej". Taki układ był korzystny także dla kasy Państwa, bo dzieci rzeczywiście mają duży wpływ na dobrą koniunkturę a ich brak, jak widać, jest tragiczny w skutkach.
Obecnie to nie problemy ekonomiczne grają pierwsze skrzypce, ale hedonistyczna ideologia, która jest forsowana przez wszelkiej maści lewaków, feministki, lobby homoseksualne, aborcyjne i antykoncepcyjne, czyli grupy, którym zależy na pewnych wąskich ideach i przychodach $.
Ein sam się łapie w pułapkę. Jak pisałem wyżej w krajach biednych tych dzieci rodzi się za dużo, nie jest to rozsądne, ludzie w Afryce nie przywiązują tak dużej roli do warunków ekonomicznych a mają je tragiczne, nie kierują się zdrowym rozsądkiem, postępują nieodpowiedzialnie, ale kierują nimi pewne tradycje, utarte wartości, czyli ideologia.
Czym zatem mamy tłumaczyć równie nieodpowiedzialne postępowanie obywateli krajów bogatych, których na dzieci stać, ale ich nie mają, lub mają jedno w imię modelu 2+1? Czy osoby lepiej wykształcone, z dużo lepszym statusem społecznym, nie są świadome zagrożeń jakie niesie za sobą brak potomstwa w skali narodowej? Nie ma innego wytłumaczenia jak znów ideologia, która nakreśla nam ścieżki postępowania.
Mówiąc o ludziach ubogich Ein dotknął jedynie jednej strony medalu, ja pytam się o tych dobrze postawionych, często tzw. POstępowców, którzy karmieni hasełkami czerwonych żyją życiem, u którego kresu czeka strzykawka, ewentualnie dom starców.
Dlaczego ludzie ubodzy, którzy dzieci mają lub mieć chcą, dostają tylko puste zapewnienia, że rodzinie będzie się żyło lepiej?
Dlaczego starym proponuje się eutanazję, młodym antykoncepcje i aborcję a kobietom femifaszyzm? Dlaczego politycy wpędzają nas w ekonomiczną zapaść godząc się na kolejne socjalistyczne szaleństwa i zajmując się demontażem (zgoda na samowolkę homoseksualistów i wszelkich środowisk nieprzychylnych tradycyjnej rodzinie) a nie wzmacnianiem rodziny?!
- Azrael
- Juventino
- Rejestracja: 15 marca 2008
- Posty: 977
- Rejestracja: 15 marca 2008
No ba! Jak każdy lewak - feministka i obecnie gej po zmianie płci, mam mnóstwo dzieci, które oddaję moim kolegom "homosiom" do adopcji. Wyjątkowo wredna i obrzydliwa ze mnie maszkara...Karowiew pisze:Tak z ciekawości czy Ty rodziłeś Azraelu?Azrael pisze: Rodziłeś kiedyś dziecko? Wiesz jaka to mordęga?
O rodzeniu dzieci - tak zupełnie poważnie - mam całkiem spore pojęcie...

________________________________
Rzeczywistość jest o wiele bardziej prozaiczna niż Ci się to wydaje, Drogi Kolego. Jeśli myślisz, że ludzie "robili" sobie kiedyś więcej dzieci w imię jakichś ideałów, religijnych nakazów czy po to by wzmacniać jakieś niewidzialne ludzkie więzi, to jesteś naiwny. Może kilku tak robiło (na myśl przychodzą mi np. kontraktowe małżeństwa między władcami różnych państw), ale na pewno nie większość, o której piszesz. Twój problem jest taki, że miarę z naszych dzisiejszych czasów przykładasz do innych społeczeństw żyjących przed nami, a to bardzo niewiarygodna metoda.LordJuve pisze:W rzeczywistości, w której dobra materialne i wygoda nie grały tak znaczącej roli a liczyły się bardziej wartości, takie jak rodzina, kiedy więzy między ludźmi były zdecydowanie trwalsze można było opierać swoją przyszłość na wspólnej pracy, nazwałbym ją nawet, "organicznej". Taki układ był korzystny także dla kasy Państwa, bo dzieci rzeczywiście mają duży wpływ na dobrą koniunkturę a ich brak, jak widać, jest tragiczny w skutkach.
Śmiem twierdzić, że więzy międzyludzkie jeszcze nigdy nie były tak silne jak dzisiaj w tzw. rozwiniętym świecie i to wbrew temu co się powszechnie sądzi. Za wszystko odpowiedzialnych jest ten szatański, złowieszczy POSTĘP. Prosty przykład to - jakże modne wśród "konserw" - zjawisko patriotyzmu. Rzecz genialnie łącząca ludzi, ale przecież to wynalazek bardzo młody, liczący sobie kilka/kilkanaście dziesiątek lat, co w porównaniu z okresem czasu, w którym ludzki gatunek stąpa po Ziemi, może wprawić w osłupienie, bo jak tu być tradycyjnym patriotą skoro ten patriotyzm to taka średnia tradycja (no chyba, że jesteś kreacjonistą - ale nawet wówczas ten stosunek czasu jest dosyć spory).
Mit o tym, że ludzie są dziś gorsi niż kiedyś, że jesteśmy wyobcowani, że dzisiejsze wynalazki, media oddalają nas od siebie, to bujda, bo brakuje rzetelnego porównania do czasów minionych. To, że kiedyś ludzie gnieździli się gęściej w ciasnych izbach, nie oznacza wcale, że byli sobie bardziej bliscy niż wówczas gdy analogiczna para dysponuje własnym mieszkaniem, a każde z dzieci w nim własny pokój. Właściwie to zaryzykowałbym stwierdzenie, że to wszystko zupełnie odwrotnie. W swych podejrzeniach pójdę o wiele danych - przypuszczam, że w czasach gdy ludzie mięli więcej dzieci, częściej dochodziło do morderstw, kradzieży, stosunków ludzi tej samej płci, pedofilii, kazirodztwa czy wreszcie wojen, wielkich konfliktów zbrojnych. A przecież nie takie mamy wrażenie myśląc o naszych przodkach, rumianych wieśniakach mieszkających w swych lichych chałupach z gromadką rozbrykanych brzdąców...
Wiesz czym jest ów dzisiejszy hedonizm, o którym z taką lubością piszesz? To znów ten znienawidzony POSTĘP. Co mięliśmy przed tym "dzisiejszym hedonizmem" - tradycyjny konserwatyzm oparty o nakazy religijne, rodzinę i kult międzyludzkich więzów? Wszystko to pięknie brzmi, ale kryje się za tym (w znacznej większość, bo zapewne nie w całości) bardzo niski status socjalno-ekonomiczny większości społeczeństwa oraz słaby rozwój (POSTĘP) medycyny. To właśnie POSTĘP, rozwój cywilizacji spowodował, że coraz dłużej żyjemy, mniej chorujemy i - jakby przy okazji - mamy mniej dzieci.LordJuve pisze:Obecnie to nie problemy ekonomiczne grają pierwsze skrzypce, ale hedonistyczna ideologia, która jest forsowana przez wszelkiej maści lewaków, feministki, lobby homoseksualne, aborcyjne i antykoncepcyjne, czyli grupy, którym zależy na pewnych wąskich ideach i przychodach $.
Nasi przodkowie aby wychować dwójkę dzieci i doczekać ich pełnoletności "musieli" spłodzić sobie kilkoro więcej dzieci, które po drodze do "wieku emerytalnego" umierały na najpospolitsze i najbłahsze choroby, z powodu głodu, ginęli na wojnach. Płodzili owe dzieci jednak nie przymuszeni jakąś ideologią, ale ponieważ każdy człowiek, nawet zatwardziały ideologiczny konserwatysta, jest w głębi duszy, serca (czy czego on tam innego nie ma) hedonistą i lubi się bzykać, bo sprawia mu to przyjemność. Zaznaczmy, że to jedna z niewielu przyjemności pomiędzy znojami życia, w którym ciężko było zarobić, utrzymać rodzinę i jakoś się nie załamać pomiędzy pogrzebami bliskich, także dzieci.
Tak więc LordzieJuve, odpowiedz na pytanie: czy wolisz żyć w dzisiejszym hedonistycznym świecie, gdzie za każdym rogiem czai się parada gejów (bo pewnie lesbijki - zwłaszcza "w akcji" - aż tak Ci nie przeszkadzają
LordJuve pisze:Czym zatem mamy tłumaczyć równie nieodpowiedzialne postępowanie obywateli krajów bogatych, których na dzieci stać, ale ich nie mają, lub mają jedno w imię modelu 2+1? Czy osoby lepiej wykształcone, z dużo lepszym statusem społecznym, nie są świadome zagrożeń jakie niesie za sobą brak potomstwa w skali narodowej? Nie ma innego wytłumaczenia jak znów ideologia, która nakreśla nam ścieżki postępowania.
Powtórzę po raz kolejny, ludzie nie kochają się (mam na myśli metafizykę), nie uprawiają ze sobą seksu (mam na myśli zwykłą fizykę) i wreszcie nie planują rodziny, pod kątem skali narodowej. Jak zechcę mieć dziecko to nie dlatego, żeby kiedyś mogło harować na moją emeryturę, ale w imię głębszej potrzeby i miłości. Wydaje mi się, że ludzie z dużo lepszym statusem społecznym tak właśnie postrzegają te kwestie, bo przecież dziecko ma być "radem Boga", a nie elementem jakiejś chorej ideologii.
Zawsze lepsze to niż umrzeć z głodu we wczesnym dzieciństwie nie przeżywając właściwie niczego, będąc jednym z jedenaściorga rodzeństwa. Jeśli ktoś ma popełnić samobójstwo to czy to będzie strzykawka czy srebrna kula, to i tak je popełni.LordJuve pisze:Mówiąc o ludziach ubogich Ein dotknął jedynie jednej strony medalu, ja pytam się o tych dobrze postawionych, często tzw. POstępowców, którzy karmieni hasełkami czerwonych żyją życiem, u którego kresu czeka strzykawka, ewentualnie dom starców.
Oj pobłądziłeś Kolego - to jak to w końcu jest? Państwo ma być socjalne czy nie? Mamy odgórnie pomagać darmozjadom, którzy nie są na tyle sprytni, żeby móc samemu się utrzymać i tylko płodzą rozwydrzone bachory, które potem tylko podnoszą nam wskaźniki przestępczości, czy zaniechać tych "socjalistycznych szaleństw"? Wznośmy systemy pomocy socjalnej dla ubogich ludzi nieradzących sobie w życiu czy lepiej dalej traćmy energię na walkę z mniejszościami seksualnymi, które - jak sama nazwa wskazuje - są ułamkiem społeczeństwa, który był w nim obecny od zarania dziejów, a tylko teraz wreszcie może żyć w zgodzie z własnym jestestwem?LordJuve pisze:Dlaczego ludzie ubodzy, którzy dzieci mają lub mieć chcą, dostają tylko puste zapewnienia, że rodzinie będzie się żyło lepiej?
Dlaczego starym proponuje się eutanazję, młodym antykoncepcje i aborcję a kobietom femifaszyzm? Dlaczego politycy wpędzają nas w ekonomiczną zapaść godząc się na kolejne socjalistyczne szaleństwa i zajmując się demontażem (zgoda na samowolkę homoseksualistów i wszelkich środowisk nieprzychylnych tradycyjnej rodzinie) a nie wzmacnianiem rodziny?!
Tak więc budujmy nowatorskie rozwiązania systemowe, tak by każdemu za te 40 lat starczyło na emeryturę. Nie wojujmy, bo nienawiść do bliźniego - nawet lewaka z prezerwatywą na penisie, feministki po aborcji czy geja przed eutanazją - powodują tylko ludzkie podziały, z pewnością nie podnoszą statystyk demograficznych, a i są sprzeczne z nauką Kościoła, Jezusa, który chciał żebyśmy szanowali i kochali każdego bliźniego.
A jeśli Twoja "ideologia" LordzieJuve, nakazuje Ci mieć dużo dzieci - bo jak mniemam póki co nie masz ani jednego - to wal śmiało do sypialni!!! Tylko "po bożemu" - wcześniej musi być ślub...
Pozdrawiam!
- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Wybory już za nami, więc "liberałowie" z Platformy postanowili wziąć się za reformy, a od czego planują zacząć? Oczywiście od podwyżki podatków :lol:. Nasza kochana "Partia Miłości" planuje podnieść stawkę VAT z 22% do 25%, roważa również podwyżkę podatku dochodowego, podniesienie składki rentowej i parę innych drobniejszych rzeczy. Więcej można przeczytać w tych artykułach: "Czy wzrosną podatki" i "Wyższe podatki zamiast cięcia wydatków?". Tytuł drugiego artykułu jest najlepszym podsumowaniem sprawy, zamiast ciąć wydatki rząd planuje większe grabieże podatkowe swoich obywateli. Wiele razy już tutaj pisałem, że w Platformie jest tylu gospodarczych liberałów jak nie przymierzając ortodoksyjnych katolików w SLD. Trudno o lepszy dowód niż obecne plany rządu.
Polecam przypomnieć sobie wpis z bloga Roberta Gwiazdowskiego na temat wielkości obciążeń podatkowych w Polsce: "WOLNOŚĆ DLA PODATNIKÓW".
Być może nadszedł czas na Tea Party w Polsce?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A druga sprawa, którą chciałbym poruszyć jest z pogranicza kina i polityki. Amerykański reżyser Oliver Stone, znany ze swoich komunistycznych sympatii, postanowił po raz koleiny dać im wyraz. Po nakręceniu filmów o dwóch latynoskich lewackich dyktatorach w Ameryce Południowej Fidelu Castro i Hugo Chavezie chce nakręcić film o Stalinie, co wyraził tymi słowami: "Stalin ma zupełnie inną historię. Nie chcę go od razu przedstawiać jako bohatera, ale pokazać jego prawdziwszy obraz. W końcu walczył z niemiecką machiną wojenną bardziej niż ktokolwiek inny". Już nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć "prawdziwszy obraz" kaukaskiego ludojada :lol:.
Jednak najciekawsze jest to, że Stone stał się wyrazicielem opinii skrajnej lewicy w stosunku do Żydów, czemu dał wyraz w wywiadzie udzielonym "Sunday Times": "Stone: media są w rękach Żydów". Jakiś czas temu Paweł Zychowicz z "Rzeczpospolitej" opublikował tekst "Prawica najlepszym przyjacielem Żydów", w którym twierdził, że: "Na polskiej scenie politycznej ma miejsce roszada, do której doszło już na Zachodzie. Partie prawicowe coraz śmielej przechodzą na pozycje filosemickie. (...) Prawica porzuciła niechęć do Żydów, a lewica – co wcześniej było nie do pomyślenia – zaczęła ich ostro krytykować. Dla europejskiej lewicy Izrael stał się nie tylko "wasalem amerykańskich imperialistów", ale typowym kolonialnym reżymem, w którym biali (Żydzi) gnębili kolorowych (Palestyńczyków). Pozostało tak do dziś. Prawicę do Żydów jeszcze bardziej zbliżyły wydarzenia przełomu XX i XXI wieku, gdy rozpoczęła się tzw. wojna z terrorem lub – jak kto woli – zderzenie cywilizacji muzułmańskiej z chrześcijańską. Niektórzy do tej ostatniej dodają nawet przedrostek "judeo".
To Państwo Izrael znajduje się bowiem pod największą presją ze strony wyznawców Mahometa i znowu pełni rolę bliskowschodniej zapory – tym razem przed radykalnym islamem".
Skoro Oliver Stone planuje nakręcić film będący apologią Stalina, to będzie miał okazję, żeby wspomnieć, iż ten komunistyczny dyktator był skrajnym antysemitą podobnie jak Hitler. Na dowód przytoczę cytat z książki "Komunizm" wybitnego sowietologa profesora Richarda Pipesa: "Zaciekły antysemita Stalin systematycznie usuwał Żydów z rządowych stanowisk. W okresie sojuszu z Hitlerem, w rozmowie z Ribbentropem, hitlerowskim ministrem spraw zagranicznych, obiecał, że wyrzuci Żydów ze wszystkich czołowych stanowisk, jak tylko znajdzie na ich miejsce nie-Żydów. Tuż przed śmiercią zamierzał deportować na Syberię całą ludność żydowską". Gdyby ktoś z Was uważał, że Stalin był antysemitą tylko po to, aby przypodobać się Hitlerowi, to niech jeszcze raz przeczyta ostatnie zdanie cytatu i przypomni sobie, iż Stalin zmarł w 1953 roku, co oznacza, że planował wysłać Żydów na Syberię 8 lat po zakończeniu II wojny światowej. Jak widać Oliver Stone bardzo trafnie wybrał sobie idola :lol:.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Azraelu, mam do Ciebie jedno pytanie. Czy widzisz różnicę pomiędzy postępem naukowym (technologicznym), a "postępem" obyczajowym? Bo odnoszę wrażenie, że dla Ciebie jest to jedno i to samo. Postępem z pewnością było przejście od stosowania silnika parowego do silnika benzynowego. Czy postępem jest dla Ciebie również przejście od twierdzenia, że homoseksualizm to dewiacja do twierdzenia przeciwnego? Nazywanie tego postępem to prosta zabawa słowami. Dla Ciebie to postęp, dla mnie to regres. Postęp naukowy może bez problemów obyć się bez "postępu" obyczajowego, a utożsamianie obu pojęć jest manipulacją.
Polecam przypomnieć sobie wpis z bloga Roberta Gwiazdowskiego na temat wielkości obciążeń podatkowych w Polsce: "WOLNOŚĆ DLA PODATNIKÓW".
Być może nadszedł czas na Tea Party w Polsce?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A druga sprawa, którą chciałbym poruszyć jest z pogranicza kina i polityki. Amerykański reżyser Oliver Stone, znany ze swoich komunistycznych sympatii, postanowił po raz koleiny dać im wyraz. Po nakręceniu filmów o dwóch latynoskich lewackich dyktatorach w Ameryce Południowej Fidelu Castro i Hugo Chavezie chce nakręcić film o Stalinie, co wyraził tymi słowami: "Stalin ma zupełnie inną historię. Nie chcę go od razu przedstawiać jako bohatera, ale pokazać jego prawdziwszy obraz. W końcu walczył z niemiecką machiną wojenną bardziej niż ktokolwiek inny". Już nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć "prawdziwszy obraz" kaukaskiego ludojada :lol:.
Jednak najciekawsze jest to, że Stone stał się wyrazicielem opinii skrajnej lewicy w stosunku do Żydów, czemu dał wyraz w wywiadzie udzielonym "Sunday Times": "Stone: media są w rękach Żydów". Jakiś czas temu Paweł Zychowicz z "Rzeczpospolitej" opublikował tekst "Prawica najlepszym przyjacielem Żydów", w którym twierdził, że: "Na polskiej scenie politycznej ma miejsce roszada, do której doszło już na Zachodzie. Partie prawicowe coraz śmielej przechodzą na pozycje filosemickie. (...) Prawica porzuciła niechęć do Żydów, a lewica – co wcześniej było nie do pomyślenia – zaczęła ich ostro krytykować. Dla europejskiej lewicy Izrael stał się nie tylko "wasalem amerykańskich imperialistów", ale typowym kolonialnym reżymem, w którym biali (Żydzi) gnębili kolorowych (Palestyńczyków). Pozostało tak do dziś. Prawicę do Żydów jeszcze bardziej zbliżyły wydarzenia przełomu XX i XXI wieku, gdy rozpoczęła się tzw. wojna z terrorem lub – jak kto woli – zderzenie cywilizacji muzułmańskiej z chrześcijańską. Niektórzy do tej ostatniej dodają nawet przedrostek "judeo".
To Państwo Izrael znajduje się bowiem pod największą presją ze strony wyznawców Mahometa i znowu pełni rolę bliskowschodniej zapory – tym razem przed radykalnym islamem".
Skoro Oliver Stone planuje nakręcić film będący apologią Stalina, to będzie miał okazję, żeby wspomnieć, iż ten komunistyczny dyktator był skrajnym antysemitą podobnie jak Hitler. Na dowód przytoczę cytat z książki "Komunizm" wybitnego sowietologa profesora Richarda Pipesa: "Zaciekły antysemita Stalin systematycznie usuwał Żydów z rządowych stanowisk. W okresie sojuszu z Hitlerem, w rozmowie z Ribbentropem, hitlerowskim ministrem spraw zagranicznych, obiecał, że wyrzuci Żydów ze wszystkich czołowych stanowisk, jak tylko znajdzie na ich miejsce nie-Żydów. Tuż przed śmiercią zamierzał deportować na Syberię całą ludność żydowską". Gdyby ktoś z Was uważał, że Stalin był antysemitą tylko po to, aby przypodobać się Hitlerowi, to niech jeszcze raz przeczyta ostatnie zdanie cytatu i przypomni sobie, iż Stalin zmarł w 1953 roku, co oznacza, że planował wysłać Żydów na Syberię 8 lat po zakończeniu II wojny światowej. Jak widać Oliver Stone bardzo trafnie wybrał sobie idola :lol:.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Azraelu, mam do Ciebie jedno pytanie. Czy widzisz różnicę pomiędzy postępem naukowym (technologicznym), a "postępem" obyczajowym? Bo odnoszę wrażenie, że dla Ciebie jest to jedno i to samo. Postępem z pewnością było przejście od stosowania silnika parowego do silnika benzynowego. Czy postępem jest dla Ciebie również przejście od twierdzenia, że homoseksualizm to dewiacja do twierdzenia przeciwnego? Nazywanie tego postępem to prosta zabawa słowami. Dla Ciebie to postęp, dla mnie to regres. Postęp naukowy może bez problemów obyć się bez "postępu" obyczajowego, a utożsamianie obu pojęć jest manipulacją.
- Azrael
- Juventino
- Rejestracja: 15 marca 2008
- Posty: 977
- Rejestracja: 15 marca 2008
Problem, który poruszyłeś przy okazji filmów Olivera Stone'a, jest bardzo ciekawy i złożony. W przypadku Żydów mamy dzisiaj dwie strony tego samego medalu. Jak traktować mieszkańców Izraela, jak traktować rząd tego państwa, jego decyzje, czy wszystko należy przepuszczać przez filtry Holocaustu i ogólnie antysemityzmu?
Otóż moim skromnym zdaniem, jest sporym przekłamaniem gdy ktoś dziś oskarża o antysemityzm ludzi krytykujących niektóre działania izraelskiego rządu wobec Palestyńczyków. Żydzi mieszkający w żydowskich dzielnicach w Polsce, Niemczech i innych europejskich państwach przed II wojną światową to już mimo wszystko nie ci sami Żydzi, którzy mieszkają we własnym państwie dzisiaj. Zyskując swój kraj, ojczyznę, jednocześnie stracili swoją "wyjątkowość", bo przecież na Bliskim Wschodzie, nie można mówić o jakimś rasowym rozróżnieniu, bo wszyscy tam (genetycznie) są podobni.
Izraelscy Żydzi stali się normalnym narodem, takim jak Polacy, Niemcy, Amerykanie czy Chińczycy. Ich rządy czasami podejmują słuszne decyzje, a czasami błędne, tak jak gdy w telewizji oglądamy płaczące matki nad martwymi palestyńskimi dziećmi i wówczas w każdym z nas, na zasadzie ludzkiego zrozumienia, jest nam żal tych ludzi i czujemy złość w stosunku do nietrafionych akcji izraelskich żołnierzy. Nie wierzę, że na Tobie Madmo, również takie zdjęcia nie robią wrażenia.
Jeśli ktoś pisze, że "to Państwo Izrael znajduje się bowiem pod największą presją ze strony wyznawców Mahometa i znowu pełni rolę bliskowschodniej zapory – tym razem przed radykalnym islamem", pewnie ma sporo racji, ale - jeśli się nie mylę - to właśnie powstanie Państwa Izraela, było głównym katalizatorem wybuchu "rewolucji" islamskiego radykalizmu. Problem Bliskiego Wschodu, Państwa Izrael, Żydów jest niewątpliwie bardzo złożony i nie da się poddać jakiemuś jednowymiarowemu poglądowi, kto tego nie widzi jest głupcem.
Co do samych Żydów, to osobiście darzę ten naród wyjątkowym szacunkiem. To niebywałe, że udało im się przetrwać setki lat bez własnej ojczyzny, wiecznie pod pręgierzem rasowej wrogości i z organizowanymi regularnie eksterminacjami w różnych państwa, z różnych powodów. Boję się, że nam Polakom by się to nie udało i że nie jesteśmy aż tak silnym narodem.
________________________________
Wszak osobom fenyloketonurię, mukowiscydozę czy drobnokomórkowego raka płuc nie zabroniłbyś organizować parady. To jest dopiero regres w myśleniu, kompletna niekonsekwencja.
Otóż moim skromnym zdaniem, jest sporym przekłamaniem gdy ktoś dziś oskarża o antysemityzm ludzi krytykujących niektóre działania izraelskiego rządu wobec Palestyńczyków. Żydzi mieszkający w żydowskich dzielnicach w Polsce, Niemczech i innych europejskich państwach przed II wojną światową to już mimo wszystko nie ci sami Żydzi, którzy mieszkają we własnym państwie dzisiaj. Zyskując swój kraj, ojczyznę, jednocześnie stracili swoją "wyjątkowość", bo przecież na Bliskim Wschodzie, nie można mówić o jakimś rasowym rozróżnieniu, bo wszyscy tam (genetycznie) są podobni.
Izraelscy Żydzi stali się normalnym narodem, takim jak Polacy, Niemcy, Amerykanie czy Chińczycy. Ich rządy czasami podejmują słuszne decyzje, a czasami błędne, tak jak gdy w telewizji oglądamy płaczące matki nad martwymi palestyńskimi dziećmi i wówczas w każdym z nas, na zasadzie ludzkiego zrozumienia, jest nam żal tych ludzi i czujemy złość w stosunku do nietrafionych akcji izraelskich żołnierzy. Nie wierzę, że na Tobie Madmo, również takie zdjęcia nie robią wrażenia.
Jeśli ktoś pisze, że "to Państwo Izrael znajduje się bowiem pod największą presją ze strony wyznawców Mahometa i znowu pełni rolę bliskowschodniej zapory – tym razem przed radykalnym islamem", pewnie ma sporo racji, ale - jeśli się nie mylę - to właśnie powstanie Państwa Izraela, było głównym katalizatorem wybuchu "rewolucji" islamskiego radykalizmu. Problem Bliskiego Wschodu, Państwa Izrael, Żydów jest niewątpliwie bardzo złożony i nie da się poddać jakiemuś jednowymiarowemu poglądowi, kto tego nie widzi jest głupcem.
Co do samych Żydów, to osobiście darzę ten naród wyjątkowym szacunkiem. To niebywałe, że udało im się przetrwać setki lat bez własnej ojczyzny, wiecznie pod pręgierzem rasowej wrogości i z organizowanymi regularnie eksterminacjami w różnych państwa, z różnych powodów. Boję się, że nam Polakom by się to nie udało i że nie jesteśmy aż tak silnym narodem.
________________________________
Drogi Kolego, wbrew pozorom zauważam, choć faktycznie zbytnio bym tych teoretycznie bardzo odległych pojęć z różnych dziedzin nauki nie oddzielał. W poprzednim poście chciałem zwrócić uwagę jak to jedno nierozerwalnie wiąże się z drugim. Prosty przykład: już samo wprowadzenie do powszechnego użytku telewizora lata temu wywarło gigantyczny wręcz wpływ na ludzkość. Wniosek: jesteśmy innym społeczeństwem, bo telewizor zmienił nasze obyczaje. Temu nie da się zaprzeczyć.Madmo pisze:Azraelu, mam do Ciebie jedno pytanie. Czy widzisz różnicę pomiędzy postępem naukowym (technologicznym), a "postępem" obyczajowym? Bo odnoszę wrażenie, że dla Ciebie jest to jedno i to samo.
Nazwij sobie to jak chcesz, bo nawet jeśli twierdzisz, że geje i lesbijki są dewiantami, czyli osobami chorymi to dla mnie POSTĘP sprawia, że mogą oni paradować na ulicy w barwnym korowodzie czy zawierać związki "małżeńskie". Dla mnie właśnie na tym polega ów POSTĘP - który powiedzmy szczerze jeszcze się nie dokonał - iż ludzie ci mogą jawnie funkcjonować w społeczeństwie, nawet jeśli twierdzisz, że są chorzy.Madmo pisze:Czy postępem jest dla Ciebie również przejście od twierdzenia, że homoseksualizm to dewiacja do twierdzenia przeciwnego? Nazywanie tego postępem to prosta zabawa słowami.
Wszak osobom fenyloketonurię, mukowiscydozę czy drobnokomórkowego raka płuc nie zabroniłbyś organizować parady. To jest dopiero regres w myśleniu, kompletna niekonsekwencja.
Problem polega na tym, że to głównie nie postęp naukowy dokonuje się dzięki postępowi obyczajowemu, ale najczęściej (choć oczywiście nie zawsze) jest zupełnie odwrotnie. Na tym polega rozwój cywilizacji.Madmo pisze:Postęp naukowy może bez problemów obyć się bez "postępu" obyczajowego, a utożsamianie obu pojęć jest manipulacją.
Pozdrawiam!
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
W moim poprzednim tasiemcu wyraziłem się chyba nieco niejasno, albo Ty nie wczytałeś się dostatecznie dokładnie.Azrael pisze:Rzeczywistość jest o wiele bardziej prozaiczna niż Ci się to wydaje, Drogi Kolego. Jeśli myślisz, że ludzie "robili" sobie kiedyś więcej dzieci w imię jakichś ideałów, religijnych nakazów czy po to by wzmacniać jakieś niewidzialne ludzkie więzi, to jesteś naiwny. Może kilku tak robiło (na myśl przychodzą mi np. kontraktowe małżeństwa między władcami różnych państw), ale na pewno nie większość, o której piszesz. Twój problem jest taki, że miarę z naszych dzisiejszych czasów przykładasz do innych społeczeństw żyjących przed nami, a to bardzo niewiarygodna metoda.LordJuve pisze:W rzeczywistości, w której dobra materialne i wygoda nie grały tak znaczącej roli a liczyły się bardziej wartości, takie jak rodzina, kiedy więzy między ludźmi były zdecydowanie trwalsze można było opierać swoją przyszłość na wspólnej pracy, nazwałbym ją nawet, "organicznej". Taki układ był korzystny także dla kasy Państwa, bo dzieci rzeczywiście mają duży wpływ na dobrą koniunkturę a ich brak, jak widać, jest tragiczny w skutkach.
Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z faktu, że płodzenie dzieci jest wynikiem obcowania ze sobą małej grupy (zazwyczaj dwu osobowej) ludzi, którzy decydują się na ten ruch w sposób spontaniczny lub całkowicie pozbawiony jakiegokolwiek większego zabarwienia ideologicznego. Problem w tym, że nawet jeśli chłop narobił sobie gromadę dzieci tylko po to, żeby na niego robiły to okazywało się później, że rzeczywiście ten schemat daje radę. Niestety, źle myślisz jeśli uważasz, że oglądanie się za siebie jest niewiarygodne, historia nas rozlicza i uwydatnia błędy, można się z niej wiele nauczyć, historia pokazuje, że poprzednie społeczeństwa potrafiły sobie radzić z tym z czym obecne nie dają rady, czyli chociażby z systemami emerytalnymi, które opierają się WŁAŚNIE na zasadach, które rządziły w poprzednich społeczeństwach - są po prostu przestarzałe, albo nazbyt socjalistyczne.
Mijasz się z prawdą, obecnie po świecie chodzi masa kosmopolitan, którzy żyją w imię zasady "tu i teraz". Zgodzę się, że być może dawniej relacje między ludźmi nie były tak kolorowe jak teraz się je przedstawia, ale twierdzenie, że obecnie są one na wyższym stopniu aniżeli dawniej jest dla mnie przekłamaniem historii i faktów. Prosty przykład? Pozbywanie się ludzi starszych (domy starców/hospicja) + możliwa eutanazja z rąk własnej rodziny? W imię czego? Współczucia? Nie...częściej wygodnictwa.Azrael pisze: Śmiem twierdzić, że więzy międzyludzkie jeszcze nigdy nie były tak silne jak dzisiaj w tzw. rozwiniętym świecie i to wbrew temu co się powszechnie sądzi. Za wszystko odpowiedzialnych jest ten szatański, złowieszczy POSTĘP. Prosty przykład to - jakże modne wśród "konserw" - zjawisko patriotyzmu. Rzecz genialnie łącząca ludzi, ale przecież to wynalazek bardzo młody, liczący sobie kilka/kilkanaście dziesiątek lat, co w porównaniu z okresem czasu, w którym ludzki gatunek stąpa po Ziemi, może wprawić w osłupienie, bo jak tu być tradycyjnym patriotą skoro ten patriotyzm to taka średnia tradycja (no chyba, że jesteś kreacjonistą - ale nawet wówczas ten stosunek czasu jest dosyć spory).
Nie wiem dlaczego czepiłeś się tak tego POSTĘPU? W imię postępu, dziś, w wolnej Polsce neguje się postawy, za które jeszcze nasi dziadkowie przelewali krew, cierpieli i umierali. Neguje się patriotyzm, który przez media i POstępowców pokazywany jest jako przymiot ludu prostego, pobożnego, mieszkającego na zacofanej wsi. Natomiast pisanie, że patriotyzm to zjawisko stosunkowo młode jest zwyczajnym przejawem braku podstawowej wiedzy. Patriotyzm to nie tylko to co kojarzy się z Młodzieżą Wszechpolską. Problem w tym, że "POSTĘP", o którym Ty piszesz, jest wynalazkiem dopiero Rewolucji Francuskiej i wszystkich przemian, które ona pociągnęła. Wywód mocno chybiony.
Cholera, dziwne, musisz pogadać z moją babcią i masą innych nieco bardziej doświadczonych od nas ludzi, którzy uparcie twierdzą, że kiedyś to było mimo wszystko lepiej, że ludzie byli tacy jacyś bardziej otwarci, bardziej chętni do pomocy, przyjaźni, potrafili ze sobą dobrze żyć i nawet żyć radośnie w smutnych czasach powojennych czy prlowskich.Azrael pisze: Mit o tym, że ludzie są dziś gorsi niż kiedyś, że jesteśmy wyobcowani, że dzisiejsze wynalazki, media oddalają nas od siebie, to bujda, bo brakuje rzetelnego porównania do czasów minionych. To, że kiedyś ludzie gnieździli się gęściej w ciasnych izbach, nie oznacza wcale, że byli sobie bardziej bliscy niż wówczas gdy analogiczna para dysponuje własnym mieszkaniem, a każde z dzieci w nim własny pokój. Właściwie to zaryzykowałbym stwierdzenie, że to wszystko zupełnie odwrotnie. W swych podejrzeniach pójdę o wiele danych - przypuszczam, że w czasach gdy ludzie mięli więcej dzieci, częściej dochodziło do morderstw, kradzieży, stosunków ludzi tej samej płci, pedofilii, kazirodztwa czy wreszcie wojen, wielkich konfliktów zbrojnych. A przecież nie takie mamy wrażenie myśląc o naszych przodkach, rumianych wieśniakach mieszkających w swych lichych chałupach z gromadką rozbrykanych brzdąców...
Co do tych "wiele danych" to mi ich bardzo brakuje właśnie. Zwykła demagogia, popatrz na to co się dzieje dziś, na przepełnione więzienia, niekończące się spory o karę śmierci czy kolejne informację o oszołomach, którzy znów kogoś skrzywdzili. Co powiesz na zdemoralizowaną młodzież, z którą niektórzy próbują walczyć i ją RESOCJALIZOWAĆ? Kiedyś, jest to opinia powszechna, dzieci były bardziej zdyscyplinowane i posłuszne, teraz dziecko może zmienić sobie rodzina albo na niego donieść. Teraz napiszesz, że wtedy dzieci cierpiały itp. Teraz nie cierpią? Jeśli nie to po co rząd wprowadza tzw. "ustawę zapobiegającą przemocy w rodzinie"?
Matko...a czy przed XIX wiekiem medycyna się nie rozwijała, czy nauka stała w miejscu?! Ty, jako przyszły lekarz, chyba wiesz conieco o historii medycyny? Mieszasz pojęcia. Twój POSTĘP to postęp obyczajowy, nie mieszaj go z postępem technicznym bo ten, na dużą skalę, rozpoczął się jeszcze na 100 lat przed rewolucjami obyczajowymi! Ludzie mieli gromady dzieci, opierali swoją przyszłość na potomstwie i jednocześnie odkrywali, wynajdywali, tworzyli! Mylisz pojęcia bracie. O ile wiem niektórzy naukowcy, którzy odpowiadali i ciągle odpowiadają za postęp, byli/są wierzącymi czy mają też gromadne rodziny. Czy to świadczy o tym, że zmiany w OBYCZAJOWOŚCI wpływają na zmiany w postępie czegokolwiek? Może to miało wpływ w wiekach średnich (ale przecież nawet wtedy, NA MIARĘ MOŻLIWOŚCI, postęp się odbywał), ale nie w społeczeństwach bliższych nam, nie odnosimy się przecież do czasów feudalnych! Przynajmniej ja nie...Azrael pisze:Wiesz czym jest ów dzisiejszy hedonizm, o którym z taką lubością piszesz? To znów ten znienawidzony POSTĘP. Co mięliśmy przed tym "dzisiejszym hedonizmem" - tradycyjny konserwatyzm oparty o nakazy religijne, rodzinę i kult międzyludzkich więzów? Wszystko to pięknie brzmi, ale kryje się za tym (w znacznej większość, bo zapewne nie w całości) bardzo niski status socjalno-ekonomiczny większości społeczeństwa oraz słaby rozwój (POSTĘP) medycyny. To właśnie POSTĘP, rozwój cywilizacji spowodował, że coraz dłużej żyjemy, mniej chorujemy i - jakby przy okazji - mamy mniej dzieci.LordJuve pisze:Obecnie to nie problemy ekonomiczne grają pierwsze skrzypce, ale hedonistyczna ideologia, która jest forsowana przez wszelkiej maści lewaków, feministki, lobby homoseksualne, aborcyjne i antykoncepcyjne, czyli grupy, którym zależy na pewnych wąskich ideach i przychodach $.
Prawda, to nawet działa obecnie w niektórych rejonach, płodzi się więcej bo i tak nie wszystkie przeżyją, niestety. Z drugiej strony, tam gdzie żywotność dzieci jest wysoka tych dzieci brakuje. Paradoks, prawda?!Azrael pisze: Nasi przodkowie aby wychować dwójkę dzieci i doczekać ich pełnoletności "musieli" spłodzić sobie kilkoro więcej dzieci, które po drodze do "wieku emerytalnego" umierały na najpospolitsze i najbłahsze choroby, z powodu głodu, ginęli na wojnach. Płodzili owe dzieci jednak nie przymuszeni jakąś ideologią, ale ponieważ każdy człowiek, nawet zatwardziały ideologiczny konserwatysta, jest w głębi duszy, serca (czy czego on tam innego nie ma) hedonistą i lubi się bzykać, bo sprawia mu to przyjemność. Zaznaczmy, że to jedna z niewielu przyjemności pomiędzy znojami życia, w którym ciężko było zarobić, utrzymać rodzinę i jakoś się nie załamać pomiędzy pogrzebami bliskich, także dzieci.
Niestety, płodzili, mimo tego, że antykoncepcja i aborcja była znana już od zalania dziejów. Ludzie, którzy nie lubią się bzykać są najczęściej chorzy. Jednak, powtórzę pewne słowa: "życie nie polega na tym żeby się nażreć!", przyjemność nie powinna mieć większego znaczenia w życiu. Może natomiast, i powinna, temu życiu towarzyszyć. Jeśli przewartościujemy przyjemność to łatwo można w paść w takie postawy jak egoizm, zazdrość, mściwość itp. emocje, które opierają się i władają ciałem i zmysłami. Wtedy krótka droga do zatracenia. Myślę, że wszyscy dyktatorzy i mordercy XX wieku w pewien sposób byli właśnie hedonistami.
Niestety, ale najpierw powinieneś zweryfikować swój pogląd na temat "konserwatyzmu". Nie jestem żadnym radykałem, Ty natomiast prezentujesz jakiś radykalny pogląd, który demonizuję "konserwę". Chciałbym żyć w czasach młodej Ameryki. Ten z przełomu XIX i XX w. jeśli o to pytasz. Nie, nie chciałbym żyć w społeczeństwie ciemnogrodu i jedynej słusznej ideologii, nie ważne czy jest to ideologia Boga Trójjedynego czy też poprawności politycznej. Obecnie żyję w czasach, kiedy jedni zżerają drugich, kiedy w otoczeniu brakuje powietrza bo pochłaniają je kolejne spory ideologiczne. Brakuje mi poszanowania prywatności - tak zainteresowanych jak i osób trzecich. Obecne społeczeństwo jest targane przez "POSTĘPOWCÓW" obyczajowych, którzy próbują na przekór wszystkim forsować swoje wymagania. Przecież homoseksualizm jest stary jak świat, feminizm też nie jest nowym pojęciem, dlaczego więc teraz czuję się zaszczuty przez homosiów i narwane babochłopy skoro nic do nich nie mam, dlaczego czuję się jak w jakimś show, które polega na bombardowaniu ludzi reklamami (ideami)?Azrael pisze: Tak więc LordzieJuve, odpowiedz na pytanie: czy wolisz żyć w dzisiejszym hedonistycznym świecie, gdzie za każdym rogiem czai się parada gejów (bo pewnie lesbijki - zwłaszcza "w akcji" - aż tak Ci nie przeszkadzają), gdzie z ekranów monitorów łypią wstrętne feministki, w którym lewaccy postkomuniści mają najwyższe słupki społecznego zaufania, w świecie, w którym katolik pseudokatolikowi wydziera krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego i wreszcie w świecie aborcji, eutanazji i ANTYKONCEPCJI?! Czy może wolałbyś żyć w czasach pełnych tradycyjnych nakazów, gdy każdy potencjalny kontakt seksualny ze swoją lubą "groziłby" kolejnym (ósmym, dziesiątym...) dzieckiem, choć wcale nie jest powiedziane czy dożyłbyś do wieku prokreacyjnego, bo wcześniej zmogłaby Cię zwykła grypa, krztusiec czy inna gruźlica??? Jesteś w stanie poświęcić hedonizm za konserwatyzm, "małżeństwa" gejów w telewizji za penicylinę, POSTĘP za "ideologię więzów międzyludzkich"?
Powtarzam, obecnie obyczajowość (umiarkowana) nie wpływa w żaden sposób na rozwój. Przypominam Panu, Panie przyszły lekarzu, że przesadzić można w drugą stronę, jako prosty przykład podam dr. Mengele i jego popleczników. Obecnie masa lekarzy "pomaga" w ten sposób, że zabija się nienarodzone dzieci (obecnie już ponad 50 mln!) przy okazji nabijając niezłą kasę w kieszeń.
Problem w tym, że jeżeli było by tak jak piszesz to koncerny farmaceutyczne nie kręciłyby takich cudów na patyku na antykoncepcji a kliniki i podziemie aborcyjne nie zarabiałoby milionów dolarów na współczesnym holokauście! Miłość ma wiele synonimów, obecnie najpopularniejszym stał się: seks. Gdzie tam odpowiedzialność, poświęcenie, oddanie itp. Teraz miłość, i tak się ją przedstawia w mediach, to serduszka, walentynki i majtki z koronką.Azrael pisze:LordJuve pisze:Czym zatem mamy tłumaczyć równie nieodpowiedzialne postępowanie obywateli krajów bogatych, których na dzieci stać, ale ich nie mają, lub mają jedno w imię modelu 2+1? Czy osoby lepiej wykształcone, z dużo lepszym statusem społecznym, nie są świadome zagrożeń jakie niesie za sobą brak potomstwa w skali narodowej? Nie ma innego wytłumaczenia jak znów ideologia, która nakreśla nam ścieżki postępowania.
Powtórzę po raz kolejny, ludzie nie kochają się (mam na myśli metafizykę), nie uprawiają ze sobą seksu (mam na myśli zwykłą fizykę) i wreszcie nie planują rodziny, pod kątem skali narodowej. Jak zechcę mieć dziecko to nie dlatego, żeby kiedyś mogło harować na moją emeryturę, ale w imię głębszej potrzeby i miłości. Wydaje mi się, że ludzie z dużo lepszym statusem społecznym tak właśnie postrzegają te kwestie, bo przecież dziecko ma być "radem Boga", a nie elementem jakiejś chorej ideologii.
"Dar od Boga" powiadasz? Ciekawe, że rodziny pobożne, które rzeczywiście traktują dzieci jak "dar od Boga" mają tych dzieci zdecydowania więcej i są ciągle rodzinami wielodzietnymi, bynajmniej nie dlatego, że odrzucają SZTUCZNĄ antykoncepcję czy aborcję, miłości też im, NA PEWNO, nie brakuje a ich status materialny często nie jest najweselszy. Myślę, że ludzie bardziej wykształceni = mający więcej $, są bardziej nastawieni na własny rozwój a to sprzyja hedonizmowi, wydawaniu kasy w systemie popyt - podaż i odbiega od prawdziwego rozumienia miłości. Indywidualizm jest dobry, ale połączony z porządnymi podstawami moralnymi, bez tego stajemy się społeczeństwem singli z licznymi przyjaciółkami/przyjaciółmi.
Otóż, obecnie rodziny wielodzietne, często pobożne, w których PRAWDZIWA miłość występuje nie narzekają tak bardzo na złą sytuację społeczną jak te, w których pewnych wartości brakuje. Posługujesz się w tym momencie demagogią gdyż tak liczne rodziny są już bardzo nieliczne, osobiście znam jedną gdzie jest 11 dzieci, ale żadne z nich nie umarło i mają się jako-tako dobrze. Są natomiast rodziny, zgodne z modelem 2+1, w których panuje wieczne przeświadczenie beznadziejności i asekuracji przed tym "darem od Boga" w postaci kolejnego dziecka. To wszystko zależy od podejścia.Azrael pisze:Zawsze lepsze to niż umrzeć z głodu we wczesnym dzieciństwie nie przeżywając właściwie niczego, będąc jednym z jedenaściorga rodzeństwa. Jeśli ktoś ma popełnić samobójstwo to czy to będzie strzykawka czy srebrna kula, to i tak je popełni.LordJuve pisze:Mówiąc o ludziach ubogich Ein dotknął jedynie jednej strony medalu, ja pytam się o tych dobrze postawionych, często tzw. POstępowców, którzy karmieni hasełkami czerwonych żyją życiem, u którego kresu czeka strzykawka, ewentualnie dom starców.
Podajesz teraz przykłady, które w OBECNYCH czasach są marginalne, przynajmniej w naszej szerokości geograficznej.
Problem eutanazji jest natomiast problemem bardzo głębokim, gdyż okazuje się, że ludzie mają za nic rolę cierpienia w życiu społecznym i próbują od niego uciekać, problem w tym, że się nie da. Społeczeństwo, które nie jest tego świadome, które próbuje uciekać jest słabe, ludzie, którzy uciekają są słabi. Oczywiście, uciekać trzeba i warto, ale nie można w tym zapominać, że są pewne granice. Ludzie, którzy zamiast cierpienia wybierają samobójstwo (lub są zabijani przez osoby trzecie) pokazują bardzo niebezpieczną postawę wobec życia, postawę bardzo przekłamaną gdyż człowiek cierpi od pierwszych chwil życia i nie da się tego wyeliminować w 100%. Przykładów jest wiele, masa osób, które błagały o eutanazję teraz, kiedy zostali obdarzeni zainteresowaniem i ciepłem (ludzie muszą uczyć się poświęcenia i przekazywania pozytywnych uczuć innym!) żyją i są szczęśliwe. Wymagania, w raz z rozwojem sytuacji, zmieniają się, często taki chory czy stary człowiek potrzebuje trochę zainteresowania i ciepła - co to za społeczeństwo, w którym nie może tego dostać i posuwa się do samobójstwa?!
To tak jak z aborcją, jakimi słabymi ludźmi jesteśmy, kiedy napędzani popędami powołujemy na świat nowe życie a potem chcemy się go pozbyć, gdzie tu miejsce na miłość czy odpowiedzialność? To przeczy samemu sobie.
Jeśli nie będziemy w stanie pomagać starym, chorym, nienarodzonym, jeśli te grupy będą czuły się zapomniane czy źle traktowane to czy będziemy potrafili dobrze współistnieć? Czy społeczeństwo, które zamiast ciepła i zainteresowania, odpowiedzialności i miłości proponuje takie rozwiązania jak eutanazja czy aborcja nie jest społeczeństwem cywilizacji śmierci?
Nowatorskie rozwiązania? Znasz takie w socjalistycznym wydaniu, które zadziałają w obecnej sytuacji? Nikt jakoś się nie spieszy z ich wdrażaniem a kolejne bankructwa się szykują. Jedynie ODPOWIEDZIALNOŚĆ i PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ może dać efekt, połączona z radykalną reformą. Zniósłbym obowiązek składek emerytalnych, powinien być dobrowolny, ludzie powinni sami sobie odkładać pieniądze a Ci, którzy nie są w stanie to robić niech robią to dalej za pomocą państwa pracując do śmierci i zastanawiając się czy ta emerytura wystarczy od 1. do 1..Azrael pisze:Oj pobłądziłeś Kolego - to jak to w końcu jest? Państwo ma być socjalne czy nie? Mamy odgórnie pomagać darmozjadom, którzy nie są na tyle sprytni, żeby móc samemu się utrzymać i tylko płodzą rozwydrzone bachory, które potem tylko podnoszą nam wskaźniki przestępczości, czy zaniechać tych "socjalistycznych szaleństw"? Wznośmy systemy pomocy socjalnej dla ubogich ludzi nieradzących sobie w życiu czy lepiej dalej traćmy energię na walkę z mniejszościami seksualnymi, które - jak sama nazwa wskazuje - są ułamkiem społeczeństwa, który był w nim obecny od zarania dziejów, a tylko teraz wreszcie może żyć w zgodzie z własnym jestestwem?LordJuve pisze:Dlaczego ludzie ubodzy, którzy dzieci mają lub mieć chcą, dostają tylko puste zapewnienia, że rodzinie będzie się żyło lepiej?
Dlaczego starym proponuje się eutanazję, młodym antykoncepcje i aborcję a kobietom femifaszyzm? Dlaczego politycy wpędzają nas w ekonomiczną zapaść godząc się na kolejne socjalistyczne szaleństwa i zajmując się demontażem (zgoda na samowolkę homoseksualistów i wszelkich środowisk nieprzychylnych tradycyjnej rodzinie) a nie wzmacnianiem rodziny?!
Tak więc budujmy nowatorskie rozwiązania systemowe, tak by każdemu za te 40 lat starczyło na emeryturę. Nie wojujmy, bo nienawiść do bliźniego - nawet lewaka z prezerwatywą na penisie, feministki po aborcji czy geja przed eutanazją - powodują tylko ludzkie podziały, z pewnością nie podnoszą statystyk demograficznych, a i są sprzeczne z nauką Kościoła, Jezusa, który chciał żebyśmy szanowali i kochali każdego bliźniego.
Opieki społecznej nie da się w 100% wyeliminować, jednak powinno się ją ograniczyć i skierować na AKTYWIZACJĘ społeczną. Każda pomoc z kasy państwa powinna, w zamyśle, przynosić jakieś ogólnospołeczne korzyści. Nie widzę korzyści w momencie, kiedy pijak ojciec maltretuje rodzinę a przy okazji przepija pół socjału.
Problem jest taki, że obecnie tradycyjna rodzina jest pod atakiem. Lobby homoseksualne domaga się obecnie takiego samego STATUSU społecznego jak normalna rodzina i przy okazji atakuje tradycyjny model tej instytucji, która oczywiście zawsze będzie nadrzędna do jakiegokolwiek związku PARTNERSKIEGO (bo małżeństwo, jak sama nazwa wskazuje, to zawsze facet i babka).
Femifaszystki robią wodę z mózgu kobietom. (nie, absolutnie nie uważam, że kobieta ma być kurą domową!)
No a lekarze proponują takie sposoby rozwiązywania "problemów" jak aborcja czy sztuczna antykoncepcja (od razu mówię, że gumki są dla mnie do przyjęcia, ale wszelkie środki, szczególnie bardzo popularne pigułki, które, jak wiadomo, są bardzo szkodliwe dla zdrowia kobiety, już nie, dla mnie babki, które się tym szprycują są po prostu nierozsądne a faceci, którzy dla opróżnienia jąder nakłaniają swoje partnerki do brania tego świństwa powinny dostać po mordzie, jak kocham to nie szkodzę - podstawowa zasada, no, ale w hedonistycznym społeczeństwie przyjemność jest ważniejsza od miłości :lol:).
Moja ideologia zakłada odpowiedzialność za własne czyny, oddanie i poświęcenie dla tych, których kocham i poszanowanie wszystkich innych osób.Azrael pisze: A jeśli Twoja "ideologia" LordzieJuve, nakazuje Ci mieć dużo dzieci - bo jak mniemam póki co nie masz ani jednego - to wal śmiało do sypialni!!! Tylko "po bożemu" - wcześniej musi być ślub...
Co do ślubu, wszem i wobec wiadomo, że kobiety wolną być "pewne" swego, często taka zabawa "na dzikich papierach" jest dla nich pewnym nadwyrężeniem emocjonalnym i psychicznym. Faceci też jakoś są bardziej chętni do zmian jeśli działają jako wolni strzelcy. Najczęściej po tej zmianie kobieta przeżywa traumę.
Jeśli ślub daje pewien komfort psychiczny kobiecie a facetowi pomaga ugruntować pewność decyzji to jestem całkowicie za!
Wiadomo, rozwody też się zdarzają, czasem nawet widmo kary śmierci nie powstrzymuje mordercy od działania...
- Vimes
- Juventino
- Rejestracja: 06 maja 2003
- Posty: 5874
- Rejestracja: 06 maja 2003
Jeżeli mowa o konflikcie izraelsko-palestyńskim to ja całkowicie popieram prawo Izraela do obrony przed atakami terrorystycznymi ze strony isalmskich radykałów. To, że w wyniku konfliktu giną palestyńscy cywile nie wynika z celowych działań Izraela, tylko z powodu tego, iż terroryści ukrywają się wśród ludności cywilnej. Jeżeli Izrael chce przetrwać to nie może sobie pozwolić na okazanie słabości i musi ostro odpowiadać na każdy atak. Piszesz o matkach płaczącycn nad zwłokami dzieci, a nie dostrzegasz, co tym dzieciom wpajają do głowy ich rodzice: "Piosenki dla dzieci: kiedy umrzemy jako męczennicy". Czy jeżeli izraelski żołnierz natknie się na 12-latka z karabinem to ma czekać czy strzelać? Nie wiń izraelskich żołnierzy, tylko palestyńskich bydlaków, którzy robią dzieciom pranie mózgu, żeby potem dać im broń do ręki.Azrael pisze:Izraelscy Żydzi stali się normalnym narodem, takim jak Polacy, Niemcy, Amerykanie czy Chińczycy. Ich rządy czasami podejmują słuszne decyzje, a czasami błędne, tak jak gdy w telewizji oglądamy płaczące matki nad martwymi palestyńskimi dziećmi i wówczas w każdym z nas, na zasadzie ludzkiego zrozumienia, jest nam żal tych ludzi i czujemy złość w stosunku do nietrafionych akcji izraelskich żołnierzy. Nie wierzę, że na Tobie Madmo, również takie zdjęcia nie robią wrażenia.
Kiedyś widziałem w naszej TVP reportaż o izraelskim więzieniu dla kobiet oskarżonych o terroryzm. Tym kobietom, nieraz bardzo młodym wpojono do głowy, że pójdą do raju jeżeli zabiją jak najwięcej Żydów. Jedna z nich opowiadała, że była kierowcą "męczennika", obładowanego materiałami wycbuchowymi. Zawiozła go na przystanek autobusowy w Izraelu, "męczennik" wsiadł do autobusu i zdetonował ładunek. Druga z kolei, sama zgodziła się być żywą bombą, tyle, że na jej (nie)szczęście ładunek nie eksplodował i została aresztowana. Trzecia popełniała różne drobne przestępstwa, np. zaatkowała izraelskiego żołnierza nożem, nie chciała go zabić, po prostu wolała trafić do izraelskiego więzienia z powodu tego jak traktowane są kobiety w tej "religii pokoju". Jak widać izraelskie więzienie jest lepsze niż islamska rodzina.
Natomiast antysemickie nastroje skrajnej lewicy są ciekawe same w sobie: "Paradoksy solidarności z Palestyńczykami".

"Freedom for Palestine" ramię w ramię z sierpem i młotem oraz czerwoną gwiazdą :lol:.
Azraelu, czy ulica ma być miejscem do demonstrowania swojej "orientacji seksualnej"? Nazwa tej parady brzmiała Europride, czyli po naszmu "euroduma" czy "europejska duma". W takim razie rozumiem, że jej celem było okazanie dumy ze swojej "orientacji seksualnej". Jeżeli heteroseksualiści chcieliby zorganizować podobną paradę to uznałbym to za równie bezsensowny pomysł. Poza tym, osoby organizujące tą paradę roszczą sobie prawo do reprezentowania wszystkich homoseksualistów w Polsce, w podobny sposób jak feministki uważające, że reprezentują wszystkie kobiety. Przeczytaj sobie wywiad z dwoma homoseksualistami opublikowany przez "Wyborczą": "Geje, którzy nie idą na EuroPride: "Parada nas odrzuca"": "Ta forma nas odrzuca, powoduje niesmak, a czasem wręcz złość. Nie dziwi nas, że społeczeństwo reaguje na parady negatywnie i emocjonalnie. Bo pokazują całe środowisko LGTB przez pryzmat seksualności. Roznegliżowani panowie o wymuskanych torsach i wymalowanych brwiach mają reprezentować nasze interesy? Zdecydowanie nie. Bo wtedy ludzie postrzegają nas jako istoty niecywilizowane, które swoją prywatność i intymność wynoszą na ulicę. To tak jakby sto heteroseksualnych par w obscenicznych skórzanych strojach wskoczyło na lawetę i ruszyło w miasto, namiętnie się całując. Uwagę to przykuwa, ale co z tego wynika?". Jak widać nie wszyscy homoseksualiści pragną manifestować swoją seksualność na ulicach miasta.Azrael pisze:Nazwij sobie to jak chcesz, bo nawet jeśli twierdzisz, że geje i lesbijki są dewiantami, czyli osobami chorymi to dla mnie POSTĘP sprawia, że mogą oni paradować na ulicy w barwnym korowodzie czy zawierać związki "małżeńskie". Dla mnie właśnie na tym polega ów POSTĘP - który powiedzmy szczerze jeszcze się nie dokonał - iż ludzie ci mogą jawnie funkcjonować w społeczeństwie, nawet jeśli twierdzisz, że są chorzy.
Wszak osobom fenyloketonurię, mukowiscydozę czy drobnokomórkowego raka płuc nie zabroniłbyś organizować parady. To jest dopiero regres w myśleniu, kompletna niekonsekwencja.
PS Widzę, że nowy nick się nie przyjął.
- Żuk
- Juventino
- Rejestracja: 19 kwietnia 2008
- Posty: 105
- Rejestracja: 19 kwietnia 2008
Pojedź kiedyś do Palestyny, o ile żydzi cię wpuszczą :lol:, wtedy może przekonasz się, co się tam naprawdę dzieje, zobaczysz jak naród żydowski, który przeżył holocaust, jest pokojowo nastawiony.Jeżeli mowa o konflikcie izraelsko-palestyńskim to ja całkowicie popieram prawo Izraela do obrony przed atakami terrorystycznymi ze strony isalmskich radykałów. To, że w wyniku konfliktu giną palestyńscy cywile nie wynika z celowych działań Izraela, tylko z powodu tego, iż terroryści ukrywają się wśród ludności cywilnej. Jeżeli Izrael chce przetrwać to nie może sobie pozwolić na okazanie słabości i musi ostro odpowiadać na każdy atak. Piszesz o matkach płaczącycn nad zwłokami dzieci, a nie dostrzegasz, co tym dzieciom wpajają do głowy ich rodzice: "Piosenki dla dzieci: kiedy umrzemy jako męczennicy". Czy jeżeli izraelski żołnierz natknie się na 12-latka z karabinem to ma czekać czy strzelać? Nie wiń izraelskich żołnierzy, tylko palestyńskich bydlaków, którzy robią dzieciom pranie mózgu, żeby potem dać im broń do ręki.
Kiedyś widziałem w naszej TVP reportaż o izraelskim więzieniu dla kobiet oskarżonych o terroryzm. Tym kobietom, nieraz bardzo młodym wpojono do głowy, że pójdą do raju jeżeli zabiją jak najwięcej Żydów. Jedna z nich opowiadała, że była kierowcą "męczennika", obładowanego materiałami wycbuchowymi. Zawiozła go na przystanek autobusowy w Izraelu, "męczennik" wsiadł do autobusu i zdetonował ładunek. Druga z kolei, sama zgodziła się być żywą bombą, tyle, że na jej (nie)szczęście ładunek nie eksplodował i została aresztowana. Trzecia popełniała różne drobne przestępstwa, np. zaatkowała izraelskiego żołnierza nożem, nie chciała go zabić, po prostu wolała trafić do izraelskiego więzienia z powodu tego jak traktowane są kobiety w tej "religii pokoju". Jak widać izraelskie więzienie jest lepsze niż islamska rodzina.
Natomiast antysemickie nastroje skrajnej lewicy są ciekawe same w sobie: "Paradoksy solidarności z Palestyńczykami".
Nigdy w mediach, nie widziałem rzetelnego materiału na temat wojny między żydami a Palestyną.
Rozumiem że ataki żydów, na statki z pomocą humanitarną, dla Palestyńczyków, którzy w ten sposób mogą dostać chociażby wodę, którą Izrael im odcina, są ok. Oczywiście gdy żydzi przejęli kilka statków płynących z Irlandii i innych krajów, to nikogo to tak naprawdę nie interesowało.
Takie czasy, o żydach nie można mówić źle, bo od razu zaczynają łapać się holocaustu. Jak o zmarłych. Albo dobrze albo wcale.
Ale cóż każdy ma prawo do swoich poglądów.
O wolność naszego kraju, także walczyły dzieci.Czy jeżeli izraelski żołnierz natknie się na 12-latka z karabinem to ma czekać czy strzelać?
:lol: :lol:To, że w wyniku konfliktu giną palestyńscy cywile nie wynika z celowych działań Izraela

Senza di te non andremo lontano, Antonio Conte il nostro Capitano