kolejny piłkarz nie żyje
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Chyba żeś kolego nie zrozumiał mojej wypowiedzi. Jeżeli gdzieś jakiś bezdomny zamarznie albo dziecko w Afryce umrze z głosu, to w jaki sposób ma to wpłynąć na moje zachowanie? Kijem Wisły nie cofnę, ludzie będą zamarzać, tonąć, ginąć w trzęsieniach ziemi itp. Co innego jeżeli dowiem się że np. na niebezpiecznym przejściu dla pieszych koło mojego domu śmiertelnie potrącono człowieka - wtedy z pewnością będzie to dla mnie nauczką żeby przechodząc przez nie być bardzo uważnym. Albo jeżeli dowiem się że ktoś zatruł się śmiertelnie w knajpie, w której zwykłem jadać. I w przypadku tych piłkarzy mamy właśnie taką samą sytuację - ta śmierć jest dla nich o tyle bardziej szokująca niż śmierć dziecka w Afryce, bo na miejscu Morosiniego mógł być każdy z nich, a na miejscu murzynka w Etiopii - nie.LordJuve pisze: No a to akurat jest przykład parszywego wpływu dzisiejszej rzeczywistości na człowieka. Autor powyższej wypowiedzi zapomniał, że istnieje coś takiego jak człowieczeństwo i ze względu na to (a także nasze szczególne miejsce nadane nam przez Boga/naturę) winniśmy się kierować ideą humanizmu bez względu na to czy chodzi o bogatego chłoptasia biegającego za gałą czy umierającego murzynka w Afryce.
Dziwicie się, że pytam Was o wojnę?
Za odpowiedź niech posłuży Ci cytat z Sapkowskiego, a konkretnie wypowiedź krasnoluda Zoltana ChivayaLordJuve pisze: Bezdomni, alkoholicy, ludzie "w innym położeniu niż MY" (my znaczy kto? skąd wiesz w jakim jesteśmy położeniu?) - cóż za pogardliwe słowa. Czyli co, widzisz świat jedynie do poziomu własnego nochala a poniżej to już "nevermind"?
Ciekaw jestem ile Ty, wielki dobroczyńco, naprawco świata, człowieku który nie jest w stanie przejść do porządku dziennego nad śmiercią bezdomnego w Suwałkach, głodnej sieroty w Etiopii i robotnika zjedzonego przez tygrysa w Azji Południowo-Wschodniej, robisz żeby poprawić sytuację swojego najbliższego otoczenia, na którą to, w odróżnieniu od tamtych rzeczy, masz wpływ.- Moją ogromną przywarą - wyjaśnił - jest niepohamowana dobroć. Ja po prostu muszę czynić dobro. Jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam, Gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. Postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia.
Ostatnio zmieniony 15 kwietnia 2012, 16:05 przez zahor, łącznie zmieniany 2 razy.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Człowieku, przeczytaj to:Ouh_yeah pisze:Rozumiem, że Ty Lordzie niesamowicie przeżywasz każdą śmierć na świecie i nie jesteś tak "parszywy".
Na pogrzeb Morosiniego się nie wybierasz czasem?
...jeszcze raz i przestań zadawać takie głupie pytania. Koleś właśnie wyraził opinie, że dla niego "śmierdzący, bezdomni alkoholicy" czy "brudne dzieci z Afryki" mogą umierać i on nie widzi w tym żadnej głębi a Ty mnie atakujesz.zahor pisze: W tym przypadku mówimy głównie o bezdomnych, alkoholikach, jednym słowem - o osobach raczej w innym położeniu niż my, stąd też fakt że jakiś bezdomny pod wpływem alkoholu zasnął na mrozie i zamarzł nie jest dla mnie powodem do żadnej refleksji, podobnie jak fakt że jakieś dziecko w Afryce zmarło z głodu albo na malarię.
Jeśli robię źle to mi to wykaż, jeśli nie to dlaczego się mnie czepiasz?
Owszem, wiele rzeczy mnie dotyka i nie jest mi z tym dobrze, jednak z drugiej strony lepiej mieć więcej niż mniej...w tym wypadku empatii i zarazem rozumu.
Popatrz na powyższą wypowiedź kolesia, niby pisze mądrze i odwołuje się do poczytnych autorów, ale racjonalizując sobie swoje zachowanie nie dostrzega tego, że w każdym (w jego także) mieście są bezdomni i głodne dzieci. Jednak o tym nie wspomina, ciekawe dlaczego? Być może dlatego, że na ich los mógłby mieć wpływ, ale nie chce...
- Ouh_yeah
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
- Posty: 5059
- Rejestracja: 06 sierpnia 2010
Przymiotniki "śmierdzący" i "brudne" dodałeś sam. zahor mówił o położeniu tych osób względem mnie i tego jak ich śmierć może wpłynąć na moje postrzeganie codzienności (co zresztą już wytłumaczył). Ja mam dom, więc mimo wszystko nie utożsamiam się z bezdomnymi, mam też co jeść i nie mieszkam w Afryce/Etiopii więc śmierć z głodu na drugim krańcu świata mnie nie dotyka nawet pośrednio.
Aczkolwiek jeśli przyczyną śmierci Morosiniego była ukryta wada serca to nie ma absolutnie żadnego znaczenia fakt, że zasłabł akurat na boisku. Równie dobrze ktoś inny mógłby zemdleć siedząc w biurze przed kompem i wątpię, żeby przez kolejny tydzień jego współpracownicy bali się używać komputerów.
Edyta: Przepraszam za to porównanie, nie ma ono na celu bagatelizowania śmierci człowieka, ale odnalezienie jakiegoś odpowiednika w innej rzeczywistości niż tej piłkarskiej.
Aczkolwiek jeśli przyczyną śmierci Morosiniego była ukryta wada serca to nie ma absolutnie żadnego znaczenia fakt, że zasłabł akurat na boisku. Równie dobrze ktoś inny mógłby zemdleć siedząc w biurze przed kompem i wątpię, żeby przez kolejny tydzień jego współpracownicy bali się używać komputerów.
Edyta: Przepraszam za to porównanie, nie ma ono na celu bagatelizowania śmierci człowieka, ale odnalezienie jakiegoś odpowiednika w innej rzeczywistości niż tej piłkarskiej.
Ostatnio zmieniony 15 kwietnia 2012, 16:16 przez Ouh_yeah, łącznie zmieniany 2 razy.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Dziecko umrze z głodu na moich oczach pod moim domem - ruszy mnie to. Dziecko umrze z głodu gdzieś w Afryce - nie ruszy mnie to. W czasie jak pisałeś swoje słowa w samej Etiopii na malarię zmarło pewnie kilka dzieci. Zasmuciłeś się, przejąłeś się losem każdego z nich z osobna? Wątpię. Inna sprawa że zupełnie odszedłeś od tematu. Ja pisałem o refleksji, być może zmianie pewnych przyzwyczajeń po śmierci osoby w identycznym położeniu, kiedy jest ta świadomość że równie dobrze to mogłem być ja. Tymczasem Ty piszesz o pomocy bezdomnym i głodującym dzieciom w moim mieście. Jak to się ma do wczorajszej tragedii?LordJuve pisze: Popatrz na powyższą wypowiedź kolesia, niby pisze mądrze i odwołuje się do poczytnych autorów, ale racjonalizując sobie swoje zachowanie nie dostrzega tego, że w każdym (w jego także) mieście są bezdomni i głodne dzieci. Jednak o tym nie wspomina, ciekawe dlaczego? Być może dlatego, że na ich los mógłby mieć wpływ, ale nie chce...
Na boisku, na treningu czy w trakcie innego wysiłku fizycznego faktycznie nie ma znaczenia, natomiast znaczenie ma fakt że Morosini wyczynowo uprawiał sport, co mogło być kluczowe (ale to w najlepszym wypadku wyjdzie dopiero na sekcji). Prawdopodobnie wiele osób żyje z takimi samymi wrodzonymi wadami jak Foe, Morosini czy Cassano ale przez to że nie są zawodowymi sportowcami nie jest ona zagrożeniem dla ich życia.Ouh_yeah pisze: Aczkolwiek jeśli przyczyną śmierci Morosiniego była ukryta wada serca to nie ma absolutnie żadnego znaczenia fakt, że zasłabł akurat na boisku. Równie dobrze ktoś inny mógłby zemdleć siedząc w biurze przed kompem i wątpię, żeby przez kolejny tydzień jego współpracownicy bali się używać komputerów.
Ostatnio zmieniony 15 kwietnia 2012, 16:18 przez zahor, łącznie zmieniany 1 raz.
- mateo369
- Juventino
- Rejestracja: 18 lutego 2006
- Posty: 1659
- Rejestracja: 18 lutego 2006
Daruj sobie durnowatą ironię na poziomie 5-cio latka bo do tej pory uważałem Cię za rozsądnego forumowicza i chciałbym aby tak zostałoSupersonic pisze:Rozumiem, że nie można dywagować, bo zadecydowałeś co jest prawidłowe, przy okazji każąc wszystkim uważającym inaczej "rąbnąć się w ścianę" huh?mateo369 w wątku Cesena- Juve pisze: Tutaj nie ma nawet nad czym dywagować, nie wiem po co w ogóle ta ankieta na głównej
mówisz o braku argumentów a sam przytaczasz taki:
:roll: szczyt hipokryzji, naprawdęSupersonic pisze:Co ma na celu przełożenie kolejki? Zawiedzione miny dziesiątków tysięcy kibiców, którzy chcieli raz w tygodniu obejrzeć mecz, na który cały tydzień czekali vs. 100 piłkarzy, którzy z Morosiniego znali lubili itd.
Wypowiedź trenera Lazio:
czasem są ważniejsze rzeczy niż zawiedzione miny kibicówZ jakim nastawieniem byśmy mieli grać? To była słuszna decyzja, by odwołać mecze
Nie sądziłem, że to kiedykolwiek nastąpi ale trudno, stało się - LordJuve

"Freddy believes if a fridge falls in front of you, it's your job to get out of its way. I believe it's the fridge's job to get out of mine." - Frank Underwood
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Dodałem te przymiotniki bo taki jest wydźwięk jego wypowiedzi. Sam, arbitralnie, wywyższył się względem tych ludzi a do tego odebrał im jakiekolwiek znaczenie, wyrzucił poza zakres własnej percepcji. Z jakich powodów? Dla wygody, spokoju sumienia, przez powierzchowność, głupotę czy inne cechy osobowościowe?Ouh_yeah pisze:Przymiotniki "śmierdzący" i "brudne" dodałeś sam. zahor mówił o położeniu tych osób względem mnie i tego jak ich śmierć może wpłynąć na moje postrzeganie codzienności (co zresztą już wytłumaczył). Ja mam dom, więc mimo wszystko nie utożsamiam się z bezdomnymi, mam też co jeść więc śmierć z głodu na drugim krańcu świata mnie nie dotyka nawet pośrednio.
Czy się przejmuje losem tych dzieci, mam tego świadomość? Mam, dlatego jestem na socjologii bo mam potrzebę szukania rozwiązań, szukania lepszej rzeczywistości dla większości a nie mniejszości. To mnie kręci, to mnie podnieca, jeśli mam marnować lata życia na studiach to nie bez przyczyny.
Słuchaj, Twój umysł daje Ci wiele możliwości w tym abstrakcyjnego (podobno bardzo potrzebne podczas nauki matmy!) myślenia. W takim wypadku to co piszesz o tej śmierci dziecka dowodzi tylko temu, że nie wykorzystujesz wszystkich swoich możliwości jako istota ludzka. Nie odbierz tego źle, ale skoro Ty sam się sprowadzasz do zwierzątka, które reaguje tylko jak widzi to co ja Ci ma napisać?zahor pisze:Dziecko umrze z głodu na moich oczach pod moim domem - ruszy mnie to. Dziecko umrze z głodu gdzieś w Afryce - nie ruszy mnie to. W czasie jak pisałeś swoje słowa w samej Etiopii na malarię zmarło pewnie kilka dzieci. Zasmuciłeś się, przejąłeś się losem każdego z nich z osobna? Wątpię. Inna sprawa że zupełnie odszedłeś od tematu. Ja pisałem o refleksji, być może zmianie pewnych przyzwyczajeń po śmierci osoby w identycznym położeniu, kiedy jest ta świadomość że równie dobrze to mogłem być ja. Tymczasem Ty piszesz o pomocy bezdomnym i głodującym dzieciom w moim mieście. Jak to się ma do wczorajszej tragedii?LordJuve pisze: Popatrz na powyższą wypowiedź kolesia, niby pisze mądrze i odwołuje się do poczytnych autorów, ale racjonalizując sobie swoje zachowanie nie dostrzega tego, że w każdym (w jego także) mieście są bezdomni i głodne dzieci. Jednak o tym nie wspomina, ciekawe dlaczego? Być może dlatego, że na ich los mógłby mieć wpływ, ale nie chce...
Poza tym TO TY aktywowałeś mój "force mode" więc siłą rzeczy to Ty musiałeś zejść z tematu, wierz mi, sam z siebie się nie uruchamiam.
O i nazwa temat się zmieniła...miło mi. :-D
Ostatnio zmieniony 15 kwietnia 2012, 16:27 przez LordJuve, łącznie zmieniany 1 raz.
- Dtmiu
- Katalończyk
- Rejestracja: 27 kwietnia 2011
- Posty: 494
- Rejestracja: 27 kwietnia 2011
Artykuł rzeczywiście daje do myślenia ale ja zdania nie zmienię. Może Morosini chciałby by koledzy z boiska pamiętali o nim grając dzisiaj, właśnie dla niego, w piłkę której poświęcił całe swoje życie? Może chciałby żeby wszystko toczyło się dalej w swoim tempie? Wszystko ma swoje dwie strony, myślę że to zależy od charakteru, ale jak sobie wyobrażam że jestem piłkarzem i mój kolega umiera w takich okolicznościach, to bardzo możliwe że sam chciałbym rozegrać ten mecz właśnie dla niego.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
Jeżeli będziesz się z tym czuł lepiej to dodam, że jak w Kanadzie bogaty prawnik wpadnie pod samochód albo jak psy zagryzą dziecko zamożnych genewskich bankierów, to nie przejmę się tym dokładnie tak samo jak nie przejmuje się biednymi, śmierdzącymi pijakami. Zadowolony? Mam też również wiadomość, że gdyby mi na głowę spadła z piątego piętra doniczka zabijając mnie na miejscu, to wszyscy wyżej wymienieni, zakładając że z jakiejś gazety czy z czegoś by się o tym do wiedzieli, również mieli by to gdzieś, jako że nigdy mnie nawet nie spotkali.LordJuve pisze: Dodałem te przymiotniki bo taki jest wydźwięk jego wypowiedzi. Sam, arbitralnie, wywyższył się względem tych ludzi a do tego odebrał im jakiekolwiek znaczenie, wyrzucił poza zakres własnej percepcji. Z jakich powodów? Dla wygody, spokoju sumienia, przez powierzchowność, głupotę czy inne cechy osobowościowe?
I od tego Twojego studiowania socjologii świat zmieni się na lepsze? Lepiej byś już pojechał gdzieś na wolontariat, więcej by było z tego pożytku.LordJuve pisze: Czy się przejmuje losem tych dzieci, mam tego świadomość? Mam, dlatego jestem na socjologii bo mam potrzebę szukania rozwiązań, szukania lepszej rzeczywistości dla większości a nie mniejszości. To mnie kręci, to mnie podnieca, jeśli mam marnować lata życia na studiach to nie bez przyczyny.
Czyli jak pod Twoim domem będzie strzelanina i ktoś wykrwawi Ci się na rękach, to będzie to miało dokładnie taki sam wpływ na Twoją psychikę jak gdybyś przeczytał w gazecie że ktoś zginął gdzieś w strzelaninie? No bo jaka to różnica, blisko czy daleko, widziałeś na żywo czy czytałeś, znałeś czy nie znałeś - skoro nie jesteś sobie w stanie czytając artykuł wyobrazić że to wszystko dzieje się pod Twoim domem (i w ten sposób tego przeżyć), znaczy że nie myślisz abstrakcyjnie, tak?LordJuve pisze: Słuchaj, Twój umysł daje Ci wiele możliwości w tym abstrakcyjnego (podobno bardzo potrzebne podczas nauki matmy!) myślenia. W takim wypadku to co piszesz o tej śmierci dziecka dowodzi tylko temu, że nie wykorzystujesz wszystkich swoich możliwości jako istota ludzka. Nie odbierz tego źle, ale skoro Ty sam się sprowadzasz do zwierzątka, które reaguje tylko jak widzi to co ja Ci ma napisać?
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
zahor pisze: Jeżeli będziesz się z tym czuł lepiej to dodam, że jak w Kanadzie bogaty prawnik wpadnie pod samochód albo jak psy zagryzą dziecko zamożnych genewskich bankierów, to nie przejmę się tym dokładnie tak samo jak nie przejmuje się biednymi, śmierdzącymi pijakami. Zadowolony
Nie, absolutnie nie. Tu właśnie nie chodzi o PODZIAŁY, które Ty sobie wprowadzasz. Dalej nie rozumiesz, że ja operuje na znacznie niższym poziomie zwanym "człowieczeństwo"?
zahor pisze: Mam też również wiadomość, że gdyby mi na głowę spadła z piątego piętra doniczka zabijając mnie na miejscu, to wszyscy wyżej wymienieni, zakładając że z jakiejś gazety czy z czegoś by się o tym do wiedzieli, również mieli by to gdzieś, jako że nigdy mnie nawet nie spotkali.
Będąc konsekwentnym znów napiszę, że to złe zjawisko i mi się nie podoba. Tym bardziej gdyby jedynym efektem Twojej śmierci była kasa, którą zarobi owa gazeta.
Oczywiście, ze nie, studiowanie to tylko etap przygotowawczy. Trzeba ogromnej wiedzy, aby wprowadzać jakiekolwiek zmiany bo bardzo łatwo forsować zmiany negatywne, spowodowane jej brakiem (czego piękny przykład mamy np. w polskim sejmie). O zagranicznym wolontariacie też myślałem, ale chyba nie jestem na to gotowy, trzeba do tego dojrzeć aczkolwiek racjonalizacja rzeczywistości z pewnością nie pomaga w podejmowaniu takiej decyzji...zahor pisze:I od tego Twojego studiowania socjologii świat zmieni się na lepsze? Lepiej byś już pojechał gdzieś na wolontariat, więcej by było z tego pożytku.LordJuve pisze: Czy się przejmuje losem tych dzieci, mam tego świadomość? Mam, dlatego jestem na socjologii bo mam potrzebę szukania rozwiązań, szukania lepszej rzeczywistości dla większości a nie mniejszości. To mnie kręci, to mnie podnieca, jeśli mam marnować lata życia na studiach to nie bez przyczyny.
Oczywiście, że są czynniki (takie jak rodzaj więzi, fizyczna odległość, podobieństwo do nas samych), które wpływają na nasz poziom empatii z daną osobą czy sytuacja. Nie rób ze mnie <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>. Jednak z Twoich wypowiedzi wynika, że: jak nie widzę to nie ma to na mnie wpływu co jest skrajnością i moim zdaniem odczłowieczeniem. W opisanej przez Ciebie sytuacji przeżyłbym znacznie mocniej strzelaninę na żywo, ale też przeczytanie jej w gazecie pozostawia we mnie spory niepokój, wiele pytań i przemyśleń a także poczucie empatii do ofiar. Z czegoś takiego mogą rodzić się pomysły czy konkretne działania na rzecz czy przeciw czemuś.zahor pisze:Czyli jak pod Twoim domem będzie strzelanina i ktoś wykrwawi Ci się na rękach, to będzie to miało dokładnie taki sam wpływ na Twoją psychikę jak gdybyś przeczytał w gazecie że ktoś zginął gdzieś w strzelaninie? No bo jaka to różnica, blisko czy daleko, widziałeś na żywo czy czytałeś, znałeś czy nie znałeś - skoro nie jesteś sobie w stanie czytając artykuł wyobrazić że to wszystko dzieje się pod Twoim domem (i w ten sposób tego przeżyć), znaczy że nie myślisz abstrakcyjnie, tak?LordJuve pisze: Słuchaj, Twój umysł daje Ci wiele możliwości w tym abstrakcyjnego (podobno bardzo potrzebne podczas nauki matmy!) myślenia. W takim wypadku to co piszesz o tej śmierci dziecka dowodzi tylko temu, że nie wykorzystujesz wszystkich swoich możliwości jako istota ludzka. Nie odbierz tego źle, ale skoro Ty sam się sprowadzasz do zwierzątka, które reaguje tylko jak widzi to co ja Ci ma napisać?
Natomiast w Twoich poprzednich postach sprawa wygląda tak: "ooo przeczytałem w gazecie że wczoraj umarło 1000 somalijskich dzieci...kurcze...o! rubryka sportowa!". Rozumiesz?
- LordRahl
- Juventino
- Rejestracja: 10 czerwca 2010
- Posty: 549
- Rejestracja: 10 czerwca 2010
Nawiązaliście bardzo ciekawą dyskusję, zgodzę się jednak z zahorem, bo sam też mam takie zdanie, że wszystkim pomóc nie damy rady, nie mamy wplywu na "murzynków w Afryce", a naprawianie świata należałoby zacząć właśnie od najbliższych sobie ludzi i sytuacji, gdyby każdy tak robił byłoby o wiele lepiej.
Zawsze zaskakującym mnie paradoksem w Polsce jest to, że potrafimy przejmować się biednym w Azji, a pozwolimy umrzeć albo cierpieć człowiekowi obok nas...
@ LordJuve masz także sporo racji, jednakże myślę, że zahorowi chodzi o właśnie przykład, który podałem powyżej.
Ogólnie temat rozpoczął się od śmierci piłkarza Livorno więc do tego także się odniose, otóż uważam, że mecze powinny odbyć się dzisiaj, te wczorajsze także. Hołd jest ważny, w końcu porusza to wszystkich nie tylko kibiców piłki ale jednak- przy całym współczuciu dla zaistaniej sytuacji- uważam, że życia i tak mu tym nikt nie wróci, sam Morosini mówił, że jego marzeniem jest gra w piłkę, według mnie ( subiektywna opinia) najlepszym rozwiązaniem byłoby oddanie mu honorów dzisiejszymi meczami i piękną grą.
Zawsze zaskakującym mnie paradoksem w Polsce jest to, że potrafimy przejmować się biednym w Azji, a pozwolimy umrzeć albo cierpieć człowiekowi obok nas...
@ LordJuve masz także sporo racji, jednakże myślę, że zahorowi chodzi o właśnie przykład, który podałem powyżej.
Ogólnie temat rozpoczął się od śmierci piłkarza Livorno więc do tego także się odniose, otóż uważam, że mecze powinny odbyć się dzisiaj, te wczorajsze także. Hołd jest ważny, w końcu porusza to wszystkich nie tylko kibiców piłki ale jednak- przy całym współczuciu dla zaistaniej sytuacji- uważam, że życia i tak mu tym nikt nie wróci, sam Morosini mówił, że jego marzeniem jest gra w piłkę, według mnie ( subiektywna opinia) najlepszym rozwiązaniem byłoby oddanie mu honorów dzisiejszymi meczami i piękną grą.
- Pan Mietek
- Juventino
- Rejestracja: 29 sierpnia 2009
- Posty: 2637
- Rejestracja: 29 sierpnia 2009
No i teraz Lord żałuję, że Cię pochwaliłem. Ten przykład bezdomnych/pijaków/Afrykanów to naprawdę modelowy przykład tego jak robisz z igły widły. Jak przeczytam o tym ilu ludzi umarło w jakiejś wiosce to jest to tragedia ale dla tamtejszych ludzi. Jasne, to też są ludzie i życie było dla nich okrutne ale, przykro to mówić, to już jest tylko statystyka. Powtarzasz jakieś podniosłe idee ale nie pojmujesz tego, że nic z tym nie zrobisz. Wskazujesz problem ale rozwiązania już nie znajdziesz.
- LordJuve
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Ja też uważam, że "naprawianie świata" należy rozpocząć od najbliższego toczenia...co więcej, od samego siebie. Rozejrzyjcie się jednak i zauważcie, że masa problemów w skali mikro (typu problemy rodzinne, sąsiedzkie, komunalne) dzielą swoje źródło z problemami w skali makro.LordRahl pisze:Nawiązaliście bardzo ciekawą dyskusję, zgodzę się jednak z zahorem, bo sam też mam takie zdanie, że wszystkim pomóc nie damy rady, nie mamy wplywu na "murzynków w Afryce", a naprawianie świata należałoby zacząć właśnie od najbliższych sobie ludzi i sytuacji, gdyby każdy tak robił byłoby o wiele lepiej.
Zawsze zaskakującym mnie paradoksem w Polsce jest to, że potrafimy przejmować się biednym w Azji, a pozwolimy umrzeć albo cierpieć człowiekowi obok nas...
@ LordJuve masz także sporo racji, jednakże myślę, że zahorowi chodzi o właśnie przykład, który podałem powyżej.
Ludzki egoizm, zawiść, zazdrość, chytrość, a co za tym idzie brak współodczuwania, powodują, że nie jesteśmy w stanie nie tyle zmieniać świata i pomagać "murzynkom w Afryce" co dogadać się z własną rodziną (bardzo częste przypadki w Polsce).
Zatem, moje pytanie: od czego należy zacząć? No oczywiście od poziomu JEDNOSTKI, przecież grupy (wszelkie) składają się z jednostek i jednostką też najłatwiej się manipulować i ją kształtować.
W jaki sposób? Moim zdaniem w JAKIKOLWIEK gdyż poziom negatywnego wpływu dzisiejszej rzeczywistości (atomizacja, postmodernizm, konsumpcjonizm, relatywizm) jest tak wielki, że trzeba szukać wszelkich sposobów wpływu na ludzką świadomość i zachowanie. Być może powszechna żałoba od czasu do czasu czy ciągłe wytykanie tego i owego dają jakieś efekty.
Przeczytaj powyższy fragment: skoro dla Ciebie śmierć iluś tam ludzi to statystyka i zamyka się na stwierdzeniu: "no fakt, to też niby ludzie, ale..." to gdzie znajdziesz motywację żeby pomagać w swoich bliskim otoczeniu? Co Cię do tego skłoni? Względy egoistycznej kalkulacji (wymiana społeczna)? Więzi? No w Twoim wypadku może tak, ale wiedz, że w skali makro wszelkie wzięli międzyludzkie zaczynają słabnąć (atomizacja, indywidualizacja życia społecznego). W nowoczesnych społeczeństwach ludzie będą musieli odczuwać empatię także do obcych, często tych, z którymi dzieli nas fizyczna odległość. Skoro spada znaczenie tradycyjnych wartości czy instytucji to jak sobie wyobrażacie dalsze funkcjonowanie nowoczesnych cywilizacji? Szczególnie pytanie zadaję wszelkim zwolennikom społecznych (wolontariat, filantropia) systemów pomocowych?Mietson pisze:No i teraz Lord żałuję, że Cię pochwaliłem. Ten przykład bezdomnych/pijaków/Afrykanów to naprawdę modelowy przykład tego jak robisz z igły widły. Jak przeczytam o tym ilu ludzi umarło w jakiejś wiosce to jest to tragedia ale dla tamtejszych ludzi. Jasne, to też są ludzie i życie było dla nich okrutne ale, przykro to mówić, to już jest tylko statystyka. Powtarzasz jakieś podniosłe idee ale nie pojmujesz tego, że nic z tym nie zrobisz. Wskazujesz problem ale rozwiązania już nie znajdziesz.
Poza tym, to chyba Stalin kiedyś powiedział, że: "Śmierć jednego człowieka to tragedia. Śmierć milionów ludzi to statystyka." - czy trzeba lepszej "rekomendacji" dla tego typu myślenia?
- deszczowy
- Juventino
- Rejestracja: 01 września 2005
- Posty: 5690
- Rejestracja: 01 września 2005
Aż jego śmierci było potrzeba, żeby w Teleexpressie wspomniano o lidze włoskie. Przykre.
- zahor
- Juventino
- Rejestracja: 23 listopada 2009
- Posty: 3817
- Rejestracja: 23 listopada 2009
I sam sobie odpowiedziałeś na pytanie, które postawiłeś. 99,99% ludzi funkcjonuje w ten sposób, że przejmuje się losem innych proporcjonalnie do tego, jak bliscy są ci ludzie. Nie trzeba kończyć socjologii żeby zrozumieć że dla człowieka normalne jest to, że bardzo dba się o rodzinę, nieco mniej o kolegów, znajomych, jeszcze mniej o sąsiadów, ludzi których kojarzy się z pracy, ze studiów itp. a najmniej o tych, których się w ogóle nie zna i nigdy nie spotkało. Czy można nic sobie nie zrobić z tego, że gdzieś tam zalało jakąś wioskę w Pakistanie ale za to pomóc przyjacielowi w trudnej sytuacji? Raczej tak.LordJuve pisze: Przeczytaj powyższy fragment: skoro dla Ciebie śmierć iluś tam ludzi to statystyka i zamyka się na stwierdzeniu: "no fakt, to też niby ludzie, ale..." to gdzie znajdziesz motywację żeby pomagać w swoich bliskim otoczeniu? Co Cię do tego skłoni? Względy egoistycznej kalkulacji (wymiana społeczna)? Więzi? No w Twoim wypadku może tak, ale wiedz, że w skali makro wszelkie wzięli międzyludzkie zaczynają słabnąć (atomizacja, indywidualizacja życia społecznego).
Różnica jest tutaj nie w ilości, ale w więzi. Śmierć jednej bliskiej osoby to dla każdego normalnego człowieka tragedia znacznie większa, niż setki ludzi na drugim końcu świata. Z drugiej strony, jak w przepaść wpadnie, dajmy na to, autobus wiozący gości na Twoje wesele, to będzie to tragedia dużo większa niż gdyby zginęła tylko jedna z tych osób.LordJuve pisze: Poza tym, to chyba Stalin kiedyś powiedział, że: "Śmierć jednego człowieka to tragedia. Śmierć milionów ludzi to statystyka." - czy trzeba lepszej "rekomendacji" dla tego typu myślenia?
Nieprawda, ja pamiętam jak kiedyś w Teleexpressie pokazano skrót meczu Udinese-Milan bo akurat drużyna z Udine była pucharowym rywalem Lecha. Ale to temat na inną dyskusję, chociażby w temacie o Lewandowskim i jego ew. przydatności dla Juve.deszczowy pisze:Aż jego śmierci było potrzeba, żeby w Teleexpressie wspomniano o lidze włoskie. Przykre.
Ostatnio zmieniony 15 kwietnia 2012, 17:21 przez zahor, łącznie zmieniany 1 raz.