LM 16/17 (FINAŁ): JUVENTUS 1-4 Real Madryt
- MRN
- Juventino
- Rejestracja: 07 listopada 2007
- Posty: 8708
- Rejestracja: 07 listopada 2007
- Podziekował: 13 razy
- Otrzymał podziękowanie: 197 razy
Też uprawiałem sport, w sumie kopałem bo nie można tego nazwać graniem w 3 lidze. Ale co to ma do rzeczy skoro oni biorą ciężkie pieniądze za grę a kibice płacą nawet ostatnie pieniądze aby zobaczyć finał. Nawet w 3 lidze nam wpajali, że jeżeli jesteś słabszy piłkarsko to nadrabiaj ambicją, gryź trawę aby Cię dobrze zapamiętali. Problemem nie jest porażka ale postawa z której ona wynikła. Nie sądzę aby byli zajechani. Zagadką pozostaje druga połowa po bardzo dobrej pierwszej. W pozostałych meczach widać było zacięcie i wolę walki przez 90 minut. Tym razem woli walki wystarczyło na 45 minut.

- Olek1987
- Juventino
- Rejestracja: 13 stycznia 2010
- Posty: 530
- Rejestracja: 13 stycznia 2010
Aha, Czyli Juventus odpuścił finał
Błagam Cie, dostali dwa szybkie strzały w drugiej połowie + czerwona kartka i poszło po psychice, nie powinno sie zdarzyc, ale sie zdarza, to jest sport.
Przypomnij sobie półfinał MŚ2014 ...
Kocham ten klub, widziałem jak grali przez cały sezon, dlatego nie mam zamiaru po jednym meczu, nawet jeśli to był finał wieszać na nich psów i użalać się nad tą porażką dłużej niż jeden dzień...

Przypomnij sobie półfinał MŚ2014 ...
Kocham ten klub, widziałem jak grali przez cały sezon, dlatego nie mam zamiaru po jednym meczu, nawet jeśli to był finał wieszać na nich psów i użalać się nad tą porażką dłużej niż jeden dzień...
Zero szacunku dla Pogby
- wojczech7
- Juventino
- Rejestracja: 16 kwietnia 2008
- Posty: 1857
- Rejestracja: 16 kwietnia 2008
Bardzo upraszczasz sprawę.alessandro1977 pisze:Też uprawiałem sport, w sumie kopałem bo nie można tego nazwać graniem w 3 lidze. Ale co to ma do rzeczy skoro oni biorą ciężkie pieniądze za grę a kibice płacą nawet ostatnie pieniądze aby zobaczyć finał. Nawet w 3 lidze nam wpajali, że jeżeli jesteś słabszy piłkarsko to nadrabiaj ambicją, gryź trawę aby Cię dobrze zapamiętali. Problemem nie jest porażka ale postawa z której ona wynikła. Nie sądzę aby byli zajechani. Zagadką pozostaje druga połowa po bardzo dobrej pierwszej. W pozostałych meczach widać było zacięcie i wolę walki przez 90 minut. Tym razem woli walki wystarczyło na 45 minut.
Takie rzeczy w sporcie się zdarzają. Na myśl przychodzi mi chociażby ostatni występ Pawła Fajdka na olimpiadzie. Na rozgrzewce rzucał na złoty medal, chwilę później, w konkursie, nie awansował nawet do ósemki.
Odpuścił?
W takich momentach trzeba patrzeć w przyszłość. Rozpamiętywanie niczego już nie zmieni.
Czekam na ruch Marotty. Liczę, że w przyszłym sezonie LM będzie priorytetem od samego początku.
"Błogosławiony, kto nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa."
- 19
- Juventino
- Rejestracja: 17 maja 2009
- Posty: 1686
- Rejestracja: 17 maja 2009
- Podziekował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 17 razy
Przegraliśmy finał bo byliśmy zdecydowanie gorsi w drugiej połowie, ale czy to znaczy, że jesteśmy słabym zespołem oczywiście, że nie. Jednak ten zespół trzeba odświeżyć nowymi zawodnikami i lepiej go zbilansować. Ja ufam zarządowi i trenerowi, mamy nadal pole do poprawy i wierze że to zrobimy
- Olek1987
- Juventino
- Rejestracja: 13 stycznia 2010
- Posty: 530
- Rejestracja: 13 stycznia 2010
Oczywiście, przede wszystkim jeśli nadal chcemy grać taką taktyką to musimy mieć do niej zawodników, obecnie przy kontuzji Pjacy do wejścia był jedynie Cuadrado. Mielismy szczęscie, że Mario wpasował się w bocznego, ale to też nie jest idealny gracz na tę pozycję.19 pisze:Przegraliśmy finał bo byliśmy zdecydowanie gorsi w drugiej połowie, ale czy to znaczy, że jesteśmy słabym zespołem oczywiście, że nie. Jednak ten zespół trzeba odświeżyć nowymi zawodnikami i lepiej go zbilansować. Ja ufam zarządowi i trenerowi, mamy nadal pole do poprawy i wierze że to zrobimy
Na szczęscie Marotta głupi nie jest i doskonale to widzi, dlatego nasze wzmocnienia zaczniemy od przodu. Chciałbym jakiegoś Włocha do pierwszej "11" Juve, ale na to chyba przyjdzie nam poczekać do 2018 wtedy może wyklarować się przyszłość Caldary, Orsoliniego, Spinazzoli
Zero szacunku dla Pogby
- Cabrini_idol
- Juventino
- Rejestracja: 02 lutego 2012
- Posty: 5400
- Rejestracja: 02 lutego 2012
Aby wskoczyć na top1 w Europie potrzebujemy siły w ofensywie. Tym się wygrywa finały.
Potrzebujemy \3 nazwiska z topu, które wskoczą do pierwszej 11. Dwóch zawodników ofensywnych oraz jednego mega zawodnika do środka. Typowego b2b, który potrafi strzelać i bronić.
Nie możemy jechać nonstop na tym, że Allegri wyciśnie ostatnie soki z ustawienia i zawodników nie pasujących do ustawienia, a którzy muszą grać z przymusu na innych pozycjach. ( chociaż wyszło to dosyć fajnie w tym sezonie).
Ta drużyna potrzebuje 3 zawodników z topu. Liczę na to, że zarząd to widzi i zrobi kolejny krok a nie zadowoli się tym co jest. Czyli walką o mistrzostwo Serie A i jeśli się uda to coś więcej niż 1/8 w LM. Czekam na to. Za rok musimy być minimum w 1/2 LM. Grzeje mnie po całości Serie A, bo i tak awansujemy do LM.
Potrzebujemy \3 nazwiska z topu, które wskoczą do pierwszej 11. Dwóch zawodników ofensywnych oraz jednego mega zawodnika do środka. Typowego b2b, który potrafi strzelać i bronić.
Nie możemy jechać nonstop na tym, że Allegri wyciśnie ostatnie soki z ustawienia i zawodników nie pasujących do ustawienia, a którzy muszą grać z przymusu na innych pozycjach. ( chociaż wyszło to dosyć fajnie w tym sezonie).
Ta drużyna potrzebuje 3 zawodników z topu. Liczę na to, że zarząd to widzi i zrobi kolejny krok a nie zadowoli się tym co jest. Czyli walką o mistrzostwo Serie A i jeśli się uda to coś więcej niż 1/8 w LM. Czekam na to. Za rok musimy być minimum w 1/2 LM. Grzeje mnie po całości Serie A, bo i tak awansujemy do LM.

- MRN
- Juventino
- Rejestracja: 07 listopada 2007
- Posty: 8708
- Rejestracja: 07 listopada 2007
- Podziekował: 13 razy
- Otrzymał podziękowanie: 197 razy
Nie twierdzę, że odpuścili ale przyznajcie szczerze, że tak to mogło wyglądać. Czerwony kartonik był już kiedy było pozamiatane ale utrata dwóch bramek to nie wytłumaczenie bo do końca było sporo czasu. Tutaj pojawia się problem bo nie było kogoś kto porwał by towarzystwo, przypomnijcie sobie finał Milan - Liverpool jak stracone bramki podziałały na zespół. Kapitan wziął sprawy w swoje ręce i jak potrafili odwrócić losy już praktycznie przegranego meczu. Pamiętam też finał Milan - Barcelona w którym skazywany na pożarcie Milan złoił Barcę 4-0.

- titov
- Juventino
- Rejestracja: 08 lipca 2015
- Posty: 9
- Rejestracja: 08 lipca 2015
To nie była mentalność zwycięzców, po drugiej bramce Realu widać było raczej defetyzm, niż mobilizację. Przegrali to w głowach, bo chyba liczono na tzw. zero z tyłu, a tu kolejna, szczęśliwa bramka. Jeden patrzy na drugiego, zero team spirit, zero chemii... a wydawało się, że siłą Juve jest właśnie grupa, kolektyw. Reakcje po końcowym gwizdku też wymowne - wszyscy wyglądali jak zbite psy, które doskonale wiedzą, że nawet nie było blisko triumfu. Chłodna rozmowa Barzgliego z Buffonem tuż po zakończeniu to nie to, co chciałbym oglądać. Nie wiedziałem w tym żadnych emocji, a tylko bezsilność - poczucie, że nic się nie dało zrobić. Miałem wrażenie, że każdemu fanowi Juve bardziej zależy na triumfie Buffona, niż jemu samemu (choć nie wykluczam, że te pół godziny gry po golu na 1:3 pozwoliły oswoić się Buffonowi z porażką). Ale tak czy inaczej, naprawdę te obrazki były dziwne. Nawiązaliśmy w tym meczu do najgorszych wyjazdowych występów we Florencji czy Mediolanie. Zawód.
- kdzr
- Juventino
- Rejestracja: 10 lipca 2010
- Posty: 691
- Rejestracja: 10 lipca 2010
Troszkę już po tym meczu ostygnąłem. Zacznę od tego, że oglądałem go z jakimiś 120-150 kibicami Realu Madryt na ich zlocie. Mój serdeczny kolega, Madritista z resztą, jest właścicielem knajpy, gdzie zorganizował taki właśnie zlot i przyjął mnie wraz z kilkoma biało-czarnymi znajomymi. Po spotkaniu się popłakałem a te grubo ponad sto osób zaczęło głośno śpiewać, na cały rynek - JUVENTUS TURYN (nie, nie czepiałem się tu słowa "Turyn", nie miałem podstaw). Przytulali mnie, gratulowali - to było coś. To było przeżycie. Czułem się jak na stadionie. Kolejny i ostatni pozytyw, to bramka Mandzu. Jednego z moich ulubionych piłkarzy. Niestety, kapitalną pierwszą połowę zniszczyliśmy fatalną drugą. Po drugiej bramce nadstawiliśmy kolejny policzek czekając na cios ze strony przeciwnika. O wartości Dybali tyle się mówiło, a niestety w najważniejszym meczu sezonu wyszedł przestraszony jak trampkarz. Brak właśnie takiej mentalności zwycięzcy odróżnia go od najlepszych na świecie (z resztą cały sezon w jego wykonaniu nie był jakiś wspaniały, nie ukrywajmy). Mecz przegraliśmy w głowie, bo nie szło zapomnieć gry w piłkę przez 15 minut przerwy w grze. Chyba sami nie wierzyliśmy w to, że w pierwszych trzech kwadransach w jakiś sposób stłamsiliśmy Real Madryt. Wynik poszedł w świat, wynik, którego nikt pewnie się nie spodziewał. Bo porażkę pod uwagę brałem, ale nie porażkę takich rozmiarów. Nie z tą obroną, nie z tym bramkarzem. Na koniec dodam tylko, że gdyby kapitanem mojej drużyny był ktoś o mentalności Sergio Ramosa, to pewnie zapadłbym się ze wstydu pod ziemię. Czas leczy rany i niech moje też uleczy, bo bolą cholernie.
Vincere non e' importante, e' l'unica cosa che conta.
- titov
- Juventino
- Rejestracja: 08 lipca 2015
- Posty: 9
- Rejestracja: 08 lipca 2015
Jestem pod wrażeniem, bo już ryczałem jak bóbr po golu na 1:3. To była włócznia prosto w serce.kdzr pisze:Po spotkaniu się popłakałem (...)
Wtedy dotarło do mnie - widząc miny piłkarzy Juve po drugim golu - że już jest po wszystkim i tego nie uda się odwrócić.
- titov
- Juventino
- Rejestracja: 08 lipca 2015
- Posty: 9
- Rejestracja: 08 lipca 2015
Otóż to, dlatego ten mecz chciałem oglądać sam. Chciałem należycie, w 100% przeżyć te wydarzenia. Towarzystwo innych osób, by jednak ograniczyło poziom emocji.rammstein pisze:ja płakałem po Berlinie, ale to może dlatego, że sam go oglądałem w domu, bez nikogo, teraz w sobotę nie uroniłem nawet łezki, może z uwagi na fakt, że obok mnie byli kibice Juve

- Piti
- Juventino
- Rejestracja: 02 czerwca 2012
- Posty: 1976
- Rejestracja: 02 czerwca 2012
Wracając jeszcze do troskliwości Buffona i tulenia przeciwników nawet po ostrym wpierdzielu po meczu (nie odnosze sie tutaj akurat do finału, ale zdarzało się przy okazji ligowych potyczek, że dostawaliśmy manto od kogoś a Buffon cieszył michę i zbijał piony i tulił przeciwników po meczu, cóż..spoko...) Ale chciałbym zauważyć że Chiellini tak samo się zachowuje czasami..kompletnie tego nie rozumiem...Owszem zyskujemy takimi czynami w oczach kibiców innych drużyn i miło o nas piszą na na portalach i jakiś piłkarskich memach tylko co z tego? no właśnie nic.
Brak nam jakiejkolwiek zadziorności, powinniśmy być zadziornymi boiskowymi chamami jak wlasnie takie Ramosy, który potrafi pięknie przysymulować, sprawić że przeciwnik dostanie czerwo i jeszcze na odchodne kazać Kwadratowi zjeżdżać szybciej z boiska
I można sobie mówić że Ramos to piekny aktor i tak dalej, no ale co z tego? psy szczekają karawana jedzie dalej, puchar zdobyli? zdobyli.
O wiele lepiej byśmy wychodzili na takim zadziornym zachowaniu, bo za boiskowa zadziornością i takim lekkim chamstwem chowa się także ta odpowiednia mentalność i to dążenie do celu każdym sposobem.
Ostatnim takim piłkarzem u nas mającym charakterek był właśnie Lichtsteiner (odnosze się już w przeszłości bo go pożegnamy w lecie raczej) on jak nikt inny potrafił wydrzeć się przeciwnikowi 1 cm od nosa po faulu, czy nawet sędziemu (JAKO JEDYNY wyraził wyraźną dezaprobate po meczu z Realem na facebooku i nie owijał w bawełne) reszta to niestety ciepłe wujki i tatusiowie którym nie przeszkadza wcale że dostaliśmy łomot, zamiast posypać głowe popiołem i powiedzieć krótko że nadstawili zwieracz Realowi w drugiej połowie, to jest pieprzenie że osiągnięcie finału to też sukces :hellyes:
Brak nam jakiejkolwiek zadziorności, powinniśmy być zadziornymi boiskowymi chamami jak wlasnie takie Ramosy, który potrafi pięknie przysymulować, sprawić że przeciwnik dostanie czerwo i jeszcze na odchodne kazać Kwadratowi zjeżdżać szybciej z boiska

O wiele lepiej byśmy wychodzili na takim zadziornym zachowaniu, bo za boiskowa zadziornością i takim lekkim chamstwem chowa się także ta odpowiednia mentalność i to dążenie do celu każdym sposobem.
Ostatnim takim piłkarzem u nas mającym charakterek był właśnie Lichtsteiner (odnosze się już w przeszłości bo go pożegnamy w lecie raczej) on jak nikt inny potrafił wydrzeć się przeciwnikowi 1 cm od nosa po faulu, czy nawet sędziemu (JAKO JEDYNY wyraził wyraźną dezaprobate po meczu z Realem na facebooku i nie owijał w bawełne) reszta to niestety ciepłe wujki i tatusiowie którym nie przeszkadza wcale że dostaliśmy łomot, zamiast posypać głowe popiołem i powiedzieć krótko że nadstawili zwieracz Realowi w drugiej połowie, to jest pieprzenie że osiągnięcie finału to też sukces :hellyes:
Ostatnio zmieniony 06 czerwca 2017, 13:36 przez Piti, łącznie zmieniany 1 raz.
- Gaiu
- Juventino
- Rejestracja: 18 lipca 2014
- Posty: 112
- Rejestracja: 18 lipca 2014
Przed meczem pisałem, że może zachowamy czyste konto i pobijemy rekord Arsenalu... Wydawało mi się to całkiem prawdopodobne, byłem na takiej fali entuzjazmu po kampanii "ItsTime" i tym naszym "idziemy jak po swoje, jak Bayern, jak Barca". Tymczasem okazało się to wszystko zupełnie nieRealne...
Finał w Berlinie był jednak sporo lepszy. Nawet przegrywając 2-1 nasi nie byli tacy zwieszeni jak zbite pieski. Przecież gol na 3-1 padł dopiero w 97 minucie, gdy siłą rzeczy mieliśmy już poluzowane szyki z tyłu, kontuzjowany Evra siedział na ławce, a na lewej flance był osamotniony Coman... Natomiast w zeszłą sobotę już po golu na 1-2 przez ostatnie pół godziny nie było co zbierać...
Szatnia w przerwie pozostaje największą tajemnicą. Może po latach piłkarze zaczną wyjawiać jakieś anegdoty w biografiach itp...
W przerwie meczu do naszej szatni wszedł Perez:
- co wam Agnelli obiecał za wygranie finału?
- Każdemu Ferrari.
- Dobra, to ja kupię każdemu z was po trzy takie.
- Ok, wchodzimy w to.
:roll:
Finał w Berlinie był jednak sporo lepszy. Nawet przegrywając 2-1 nasi nie byli tacy zwieszeni jak zbite pieski. Przecież gol na 3-1 padł dopiero w 97 minucie, gdy siłą rzeczy mieliśmy już poluzowane szyki z tyłu, kontuzjowany Evra siedział na ławce, a na lewej flance był osamotniony Coman... Natomiast w zeszłą sobotę już po golu na 1-2 przez ostatnie pół godziny nie było co zbierać...
Szatnia w przerwie pozostaje największą tajemnicą. Może po latach piłkarze zaczną wyjawiać jakieś anegdoty w biografiach itp...
W przerwie meczu do naszej szatni wszedł Perez:
- co wam Agnelli obiecał za wygranie finału?
- Każdemu Ferrari.
- Dobra, to ja kupię każdemu z was po trzy takie.
- Ok, wchodzimy w to.
:roll: