Polityka

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ
Vimes

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 06 maja 2003
Posty: 5874
Rejestracja: 06 maja 2003

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 14:21

Makiavelu, jako przyszły doktor ekonomii, specjalizujący się w międzynarodowych stosunkach gospodarczych z pewnością doskonale znasz teorię optymalnego obszaru walutowego, za którą Robert Mundell dostał nagrodę Nobla z ekonomii, prawda? Powiedz nam czy strefa euro w momencie jej utworzenia lub kiedykolwiek potem spełniała kryteria pozwalające ją uznać za optymalny obszar walutowy?

Oczywiście przy okazji omawiania tematu przystąpienia Polski do strefy euro będziesz musiał wejść w polemikę z innym laureatem nagrody Nobla z ekonomii, Paulem Krugmanem, o którym wcześniej byłeś uprzejmy wspomnieć jako jednym ze swoich autorytetów naukowych. Zakładam, że doskonale znasz jego opinię na temat strefy euro, prawda?

Krugman w swoim artykule: "Revenge of the Optimum Currency Area" skonkludował, że:
(...) This still leaves the question of whether the euro even should be saved. After all, given everything I said, it looks increasingly as if the whole project was a mistake. Why not let it break up?

The answer, I think, is mainly political. (...) The creation of the euro involved, in effect, a decision to ignore everything economists had said about optimum currency areas. Unfortunately, it turned out that optimum currency area theory was essentially right, erring only in understating the problems with a shared currency. And now that theory is taking its revenge.
"The whole project was a mistake" jest najlepszym podsumowaniem decyzji o utworzeniu euro.

Obiecujący młody naukowiec taki jak Ty z pewnością zna również opinię Krugmana na temat przystąpienia Polski do strefy euro: "Poland Is Not Yet Lost":
(...) So what does Poland’s leadership want to do? Why, join the euro, of course.

It really does make you want to bang your head against a wall. Think of Spain, Ireland, now Cyprus. How much more evidence do we need that the euro is a trap, which can all too easily leave countries with no good options in the face of crisis? Even if you’ve bought into the legend of Latvia, which you shouldn’t, you should be willing to acknowledge that euro membership is at best a gamble, with a potentially terrible downside.
"It really does make you want to bang your head against a wall" jako najlepszy komentarz do naszej chęci przystąpienia do strefy euro.

Jako ekonomiczny hobbysta z ogromną chęcią zapoznam się z Twoją polemiką z Krugmanem, przy okazji może się czegoś nauczę.


Obrazek
Wiking

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Posty: 725
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Podziekował: 14 razy

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 16:22

@Vimes

Polecasz lekturę jakichś blogów / portali ekonomiczno/polityczno/społecznych?

Chętnie bym się doszkolił w tym zakresie :)

PS. Podejrzany o zabójstwo Niemcowa nie żyje; dlaczego mnie to nie dziwi?


Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 2824
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 16:44

Vimesie co więcej skończyłem w międzyczasie studia podyplomowe NBP i UE we Wrocławiu o nazwie "Mechanizmy funkcjonowania unii gospodarczej i walutowej" więc faktycznie znam zarówno te teorie, jak i zarzuty Krugmana, którego bardzo cenię. Ale po kolei

@Wiking Nie wiem jak Twoim zdaniem dyskutować z kimś, kto wyraża pogląd "Rosati jest słaby, bo go wyśmialiśmy z kolegami". Potem dodaje, że byli "jacyś doktorzy" ale nie wiadomo czy ekonomii. Nie zgadzać się mogę i dyskutować z Vimesem czy z Tobą, bo przedstawiacie argumenty. "Śmialiśmy się z niego na wykładzie" to nie jest argument tylko oznaka pewnych cech osobistych.

Odnośnie do Twojej drugiej wypowiedzi. Chyba pomyliłeś politykę walutową z monetarną. Od lat mamy w Polsce płynny kurs walutowy, a jak dobrze wiemy interwencje banku centralnego mają bardzo ograniczoną możliwość wpływania na kurs waluty w takiej opcji. To raz. Dwa, zauważ, że napisałem "gdy polska gospodarka spełni NOMINALNE I REALNE kryteria konwergencji". To znaczy, że do strefy euro mamy wejść gdy będziemy wypełniali tzw. kryteria z Maastricht, jak i nasza gospodarka spełni pewne warunki realne, dotyczące cyklu koniunkturalnego, szoków gospodarczych, etc.. Innymi słowy powinniśmy wejść i wejdziemy wtedy, gdy będzie odpowiedni stosunek deficytu do PKB, długu do PKB, inflacja na odpowiednim poziomie i gdy podobnie będziemy reagować, jak kraje będące już w strefie euro na szoki i wahania cyklu - gdy polityka EBC będzie i dla nas odpowiednia. Zresztą w dzisiejszych czasach nie ma co przeceniać ważności polityki monetarnej.
Owszem we wspomniany przez Ciebie sposób budujemy naszą wiarygodność ale jesteśmy na tyle małym państwem, że identyfikowanie nas, najpierw jako członków UE a potem, jako członków strefy euro poprawiało i będzie poprawiać naszą wiarygodność, jako kontrahenta, będzie sprzyjać napływowi inwestycji, pozytywnie wpływać na koszt naszego zadłużenia.
Członkostwo w strefie euro powinno przyspieszyć jeszcze rozwój polskiej gospodarki, m.in. przez w/w przeze mnie czynniki.

@Shadow Marshall Nie znam żadnych, naukowo rzetelnych, opracowań dotyczących członkostwa Polski w UE, które wykazywałyby, że na tym straciliśmy. Bilans naszego członkostwa jest jednoznacznie pozytywny.

To teraz do najtrudniejszej części czyli do Vimesa.

W żadnym momencie nie twierdziłem, że strefa euro spełnia wszystkie warunki OOW, zarówno te pierwotnie sformułowane, jak i te późniejsze. Nie twierdze też, że nie ma wad i nie wymaga reformowania. Mamy ten komfort, że możemy wejść do tej strefy w wybranym przez siebie momencie i wiemy już, co musimy zrobić, żeby wyszło nam to na dobre.

Wybacz lekko zaśniedziałe dane, ale nie chce mi się szukać nowych, wezmę więc te z licencjatu swojego. W 2008 roku 77,8% naszego eksportu szło do krajów UE. Oprócz Rosji najwięksi dostawcy towarów do Polski to kraje UE. Eliminacja ryzyka kursowego i kosztów transakcyjnych jest bardzo realną korzyścią dla polskiej gospodarki. Nawet w handlu z krajami, które nie mają euro posiadanie tej waluty będzie dla nas korzystne, bo jest to jedna z głównych walut międzynarodowych, a często mówi się o tym, że Chiny chcą swoje rezerwy walutowe trzymać w euro.

Przechodząc na euro polska gospodarka będzie miała dostęp do tańszego kredytu. Wchodząc do strefy euro po kryzysie i programach naprawczych znów będziemy czerpać na wiarygodności m.in. Niemiec, przez pryzmat których patrzy się na strefę euro na świecie. Dla korporacji transnarodowych obecność Polski w strefie euro będzie kolejnym bodźcem zachęcającym do inwestowania.

Krugman patrzy na strefę euro przez pryzmat wszystkich jej słabości obnażonych kryzysem. My będziemy wchodzić już do nieco innej strefy euro i mogąc uniknąć błędów, jakie popełniły inne państwa. Wspomina on też o polityce. Ona też jest tu ważna. Z politycznego punktu widzenia do strefy euro powinniśmy się spieszyć by być w centrum wydarzeń i poprawić swoje bezpieczeństwo.

Nie wykluczam, że Krugman ma rację odnośnie do tego, że powstanie strefy euro, w taki sposób, w takiej formie to był błąd. Tego zagadnienia nie badałem. Jednak strefa euro istnieje i niesie ze sobą szereg ułatwień dla przedsiębiorców i obywateli, którzy nie muszą latać do kantorów, martwić się kursami, itp.. Dla Polski, która jest członkiem UE, ma silne powiązania gospodarcze z krajami strefy euro i prowadzi z nimi intensywną wymianę gospodarczą akcesja do "eurolandu" jest koniecznością. Odpowiednio przeprowadzona ma zdecydowanie dłuższą listę zalet niż wad, szans niż zagrożeń.

Nie dalej niż jesienią byłem na kolejnej w swoim życiu debacie o euro i perspektywach dla Polski i nie usłyszałem żadnych nowych argumentów przeciw naszej akcesji. Były tam też ciekawe dane, bo gdyby to od polskich przedsiębiorców zależało referendum w sprawie euro (które się nie odbędzie i nie ma sensu z oczywistych i mam nadzieję wszystkim znanych przyczyn) miałoby zdecydowanie jednoznaczny wynik na korzyść akcesji.
Ostatnio zmieniony 08 marca 2015, 17:33 przez Makiavel, łącznie zmieniany 1 raz.


Wiking

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Posty: 725
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Podziekował: 14 razy

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 17:20

Makiavel pisze:Vimesie co więcej skończyłem w międzyczasie studia podyplomowe NBP i UE we Wrocławiu o nazwie "Mechanizmy funkcjonowania unii gospodarczej i walutowej" więc faktycznie znam zarówno te teorie, jak i zarzuty Krugmana, którego bardzo cenię.
O takie wtręty mi chodzi, zupełnie niepotrzebne z mojego punktu widzenia powoływanie się na wykształcenie. Fakty Panie, i argumenty, a nie czcze gadanie.
Makiavel pisze: @Wiking Nie wiem jak Twoim zdaniem dyskutować z kimś, kto wyraża pogląd "Rosati jest słaby, bo go wyśmialiśmy z kolegami". Potem dodaje, że byli "jacyś doktorzy" ale nie wiadomo czy ekonomii. Nie zgadzać się mogę i dyskutować z Vimesem czy z Tobą, bo przedstawiacie argumenty. "Śmialiśmy się z niego na wykładzie" to nie jest argument tylko oznaka pewnych cech osobistych.
Twoje manifestowanie wyższości połączone ze stwierdzeniami typu: "Ośmieszasz się" też jest oznaką pewnego rysu charakterologicznego. Nie prezentujesz w rozmowie ze Smok'iem wyższego poziomu mimo swego wykształcenia i "znawstwa".
Makiavel pisze: Odnośnie do Twojej drugiej wypowiedzi. Chyba pomyliłeś politykę walutową z monetarną. Od lat mamy w Polsce płynny kurs walutowy, a jak dobrze wiemy interwencje banku centralnego mają bardzo ograniczoną możliwość wpływania na kurs waluty w takiej opcji.
Zapewne chodziło mi o politykę pieniężną, co nie zmienia faktu, że po przyjęciu euro żadnej z tych polityk nie będziemy mogli prowadzić.
Makiavel pisze:To raz. Dwa, zauważ, że napisałem "gdy polska gospodarka spełni NOMINALNE I REALNE kryteria konwergencji". To znaczy, że do strefy euro mamy wejść gdy będziemy wypełniali tzw. kryteria z Maastricht, jak i nasza gospodarka spełni pewne warunki realne, dotyczące cyklu koniunkturalnego, szoków gospodarczych, etc..
Wierzysz, że polscy politycy będą się kierować tymi kryteriami podejmując decyzję o wstąpieniu do strefy euro? Ja osobiście nie wierzę.


Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 2824
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 17:33

@Wiking może nie zauważyłeś, ale Vimes zaczął od lekko ironicznego wstępu i ja mu jeszcze dodałem jeden tytuł, który może do niego dołączyć.

Jak nazwiesz człowieka, który w przeciągu ostatniego tygodnia dwa razy pisał do Vimesa żeby mnie "olał" i nie został wysłuchany, który wtrąca się do poważnej dyskusji uważając, że śmiech jego i jego kumpli dyskredytuje profesora ekonomii, specjalistę pracującego dla Banku Światowego, ONZ, Komisji Europejskiej, byłego ministra spraw zagranicznych, szefa sejmowej komisji finansów... Szczególnie, że, co wyraźnie widać, sam nie ma kompletnie pojęcia o tym z czego się śmieje. Jego wpisy to książkowa definicja ośmieszania się.

Skoro uważasz, że utrata suwerennej polityki pieniężnej przewyższa korzyści z przyjęcia euro to liczę, że mi to wykażesz.

Kryteriami nominalnymi muszą się kierować. Zaś co się tyczy konwergencji realnej, to przynajmniej obecnie, jest ona silnie akcentowana przez ludzi z kręgów decyzyjnych czy przynajmniej istotnych, np. NBP.


Wiking

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Posty: 725
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Podziekował: 14 razy

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 19:23

Makiavel pisze: Skoro uważasz, że utrata suwerennej polityki pieniężnej przewyższa korzyści z przyjęcia euro to liczę, że mi to wykażesz.
Argumentum ad ignorantiam. Próbujesz przerzucić ciężar dowodu na moją stronę, mimo iż to Ty wygłosiłeś tezę pozytywną do której ja się ustosunkowałem.

Osobiście czekam na Twoje ustosunkowanie się do mojego obalenia tez przez Ciebie wygłoszonych, ale zapewne się tego nie doczekam.


Vimes

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 06 maja 2003
Posty: 5874
Rejestracja: 06 maja 2003

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 20:31

Problem z euro jest taki, że wspólną walutę wprowadzono zbyt wcześnie, bo polityka wzięła górę nad ekonomią. Dobrze to opisuje Derk Jan Eppink wiceprzewodniczący grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim:
Euro było instrumentem politycznym, który miał wzmocnić integrację – „coraz ściślejszą unię”, a nawet przynieść „stany zjednoczone Europy”. Tego celu nie osiągnięto. Euro nie tylko nie dało politycznej jedności, ale przeciwnie – spowodowało rozłamy. Wspólna waluta wciąż istnieje i wymaga ściślejszej integracji ekonomicznej i fiskalnej. Ale pojawia się pytanie, czy strefa euro nie jest zbyt duża i czy sprawdza się idea jednego rozwiązania dla wszystkich. Bo jest całkiem możliwe, że jedno rozwiązanie nie jest dobre dla nikogo. Zakładam, że będziemy musieli jakoś ciągnąć ten wóz z uszkodzonym kołem. Rozwiązanie strefy euro byłoby krokiem bardzo ryzykownym – nikt nie wie, co by się wówczas stało. Z kolei pozostawienie jej w obecnym kształcie oznaczać będzie permanentne działanie w uszkodzonym systemie. (...)

Nie pasuje do tradycji fiskalnych i monetarnych wszystkich członków. Euro wzmocniło polityczny podział na północ i południe. Ten podział istniał już wcześniej, północ i południe miały odmienne tradycje finansowe. Jednak euro tych różnic nie pokonało, a wręcz przeciwnie – pogłębiło je, ponieważ twórcy tego politycznego projektu nie wzięli pod uwagę realiów. (...)

Przede wszystkim euro nie było tylko walutą, ale także religią. Pracowałem przez siedem lat w Komisji Europejskiej, przez pięć w Parlamencie Europejskim i wszędzie tam nie należało podważać sensu istnienia euro. W euro trzeba było wierzyć. Intencja była ważniejsza niż skutki. Z tego powodu liderzy zignorowali pierwsze oznaki kryzysu twierdząc, że euro jest tarczą, która nas przed nim ochroni. Tymczasem euro nie tylko nie było tarczą, ale wręcz powiększało problemy. Gdy kryzys wybuchł, nie był określany mianem kryzysu euro, ale kryzysu zadłużenia, choć ewidentnie był to również kryzys wspólnej waluty. Ale tego określenia nie wolno było używać, bo euro nie mogło być w kryzysie. I tak jest dotąd: wiele osób zaprzecza rzeczywistości. (...)

W ciągu ostatnich pięciu lat euro dwukrotnie było na krawędzi katastrofy. Ocalił je Europejski Bank Centralny, zapewniając międzynarodowe rynki finansowe, że euro będzie podtrzymane za wszelką cenę. Ale tak naprawdę to jedynie kupowanie czasu. Może kilku lat, żeby kraje członkowskie na południu miały szansę na przeprowadzenie w tym okresie reform społecznych i gospodarczych. Jeżeli tego nie zrobią, wkrótce problemy pojawią się ponownie. Żyjemy zatem w pożyczonym czasie.

Źródło
Powtórzmy: "Euro było instrumentem politycznym", "nie było tylko walutą, ale także religią", w Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim "nie należało podważać sensu istnienia euro. W euro trzeba było wierzyć. Intencja była ważniejsza niż skutki". Krugman pisze, że byli ekonomiści, którzy ostrzegali, że na wprowadzenie wspólnej waluty jest za wcześnie, ale ideologia wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i teraz mamy tego efekty.

Diagnozę Eppinka potwierdza prof. Hans-Werner Sinn dyrektor monachijskiego Instytutu Badań nad Gospodarką:
Euro miało być ukoronowaniem idei integracji europejskiej. Projektem pokojowym przez duże "P". Niewiele z tego wyszło, twierdzi prof. Sinn. Nigdy jeszcze UE nie była tak skłócona, jak w tej chwili, i nigdy nie było w niej tylu sporów. Euro je tylko zaostrza, zamiast łagodzić. Jeśli strefa euro faktycznie przekształci się w "unię zadłużenia", wtedy idea integracji pozostanie mrzonką, bowiem jedni członkowie UE będą na utrzymaniu innych, a to prędzej czy później spowoduje sprzeciw w krajach zmuszanych do łożenia na rzecz notorycznych dłużników.

W dużym stopniu do obecnego zastoju w UE przyczyniła się "nieodpowiedzialna", jak twierdzi Jürgen Stark, polityka prezesa ECB Mario Draghiego, który za punkt honoru postawił sobie w 2012 roku "ratowanie euro". Stark, na znak protestu, już w roku 2011 roku zrezygnował z funkcji naczelnego ekonomisty EBC.

Kontynuowanie tej polityki grozi UE nieobliczalnym w skutkach kryzysem.

(...) strefa euro musi "zacząć oddychać", co oznacza, że euro będzie w niej nadal walutą dominującą, ale obok niej dopuszczone będą także inne waluty.

Źródło
Powiedziałbym, że rozsądnie będzie poczekać, aż strefa euro rozwiąże swoje problemy (o ile w ogóle zdoła to zrobić) i ewentualne przystąpienie do niej rozważyć dopiero w przyszłości. Pośpiech nie jest potrzebny, wprawdzie w traktacie akcesyjnym zobowiązaliśmy się przystąpić do strefy euro, ale dokładnej daty nie określono, więc możemy to zrobić za 10, 50, a nawet 100 lat.

Makiavelu, do prawdy nie rozumiem Twojej awersji do instytucji referendum. W Szwecji było referendum w sprawie przystąpienia do strefy euro w 2003 roku. Szwedzi zagłosowali przeciw i teraz chyba nie żałują. Podobnie było w Danii w 2000 roku, Duńczycy również zagłosowali przeciw i chyba nie żałują.
Wiking pisze:@Vimes

Polecasz lekturę jakichś blogów / portali ekonomiczno/polityczno/społecznych?
Powiedziałbym, że stosuję podejście "po nitce do kłębka". Początek nitki znajduję z reguły na takich stronach jak www.pb.pl i www.forsal.pl i jeżeli coś mnie zaciekawi to korzystam z google, żeby dowiedzieć się więcej w rezultacie trafiając na różne strony.

Ostatnio przekonałem się do twittera, bo jest tam sporo dziennikarzy i blogerów, którzy poza własnymi komentarzami zamieszczają również linki do ciekawych wiadomości lub artykułów. Wygodne rozwiązanie, oszczędza czas na szukanie. Z twitterowych kont mogę polecić:

https://twitter.com/r_a_ziemkiewicz
https://twitter.com/katarynaaa
https://twitter.com/mmagierowski
https://twitter.com/tomaawroblewski
https://twitter.com/KatarzynaPawlak
https://twitter.com/RGwiazdowski
https://twitter.com/BaranowskaKam
https://twitter.com/lkwarzecha
https://twitter.com/Samueljrp
https://twitter.com/PiotrGursztyn
https://twitter.com/MajewskiMichal
https://twitter.com/TygodnikLisicki
https://twitter.com/cezarykrysztopa
https://twitter.com/MSzuldrzynski
https://twitter.com/michalrachon

Pan prezydent zaliczył kolejną wpadkę. Niepełnosprawny poskarżył się na wysokość zasiłków i zadał prezydentowi Komorowskiemu pytanie, a ten odwrócił się na pięcie i odszedł: "„Nie można wyżyć za 600 zł miesięcznie!”. Prezydent odwraca się plecami i idzie dalej (VIDEO)". Doświadczony polityk powinien chyba umieć wziąć takie pytanie na klatę i udzielić jakieś odpowiedzi. Potem prezydent Komorowski został dość mocno wygwizdany na wiecu w Nowym Targu.


Obrazek
Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 2824
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 08 marca 2015, 23:42

Wiking pisze:
Makiavel pisze: Skoro uważasz, że utrata suwerennej polityki pieniężnej przewyższa korzyści z przyjęcia euro to liczę, że mi to wykażesz.
Argumentum ad ignorantiam. Próbujesz przerzucić ciężar dowodu na moją stronę, mimo iż to Ty wygłosiłeś tezę pozytywną do której ja się ustosunkowałem.

Osobiście czekam na Twoje ustosunkowanie się do mojego obalenia tez przez Ciebie wygłoszonych, ale zapewne się tego nie doczekam.
Skoro wciąż powtarzasz argument o tym, że utracimy politykę pieniężną to chciałem się dowiedzieć czemu uważasz to za takie ważne. Chciałbym się tego dowiedzieć bo nie wiem. Tak masz racje nie będziemy prowadzić suwerennej polityki monetarnej. Po spełnieniu kryteriów konwergencji nominalnej i realnej (przy odpowiedzialnej władzy wtedy wejdziemy do strefy euro. Jak dotąd widać, że władza jest odpowiedzialna bo nie próbujemy wejść tam na siłę) polityka monetarna EBC będzie dla nas odpowiednia. Co więcej w erze globalizacji znaczenie naszej polityki monetarnej jest ograniczone. Politykę kursową, o której wspominałeś poświęciliśmy w ramach "trójkąta niemożliwości". Utracimy możliwość operowania stopami procentowymi ale ja w tym nie widzę zagrożenia, które przewyższałyby korzyści o których pisałem.

Vimesie celowo sprowokowałem Cie tym referendum, bo mówiliśmy o nich niedawno. Tak się składa, o czym wspomniałeś linijkę wyżej, że Polacy już się zgodzili w referendum na euro - głosując nad naszą akcesją do UE, której częścią jest przyjęcie euro. Oczywiście jednak społeczeństwo trzeba edukować i jestem pewien (informacje z pierwszej ręki), że gdy zaczniemy żmudny proces przygotowywania się do przyjęcia tej waluty ruszy szeroko zakrojona akcja informacyjna (nie ukrywam, że chętnie wezmę w niej udział).

Co do tego, że nie powinniśmy wchodzić do strefy euro już teraz to nie ma między nami niezgody. Tak, jak do tego, że cała koncepcja od zarania obarczona była błędami.
Jednak patrzę na to w inny sposób. Świat się zmienia. Jesteśmy świadkami kresu ery westfalskiego ładu międzynarodowego. Już dzisiaj lista państw, które mają realnie coś do powiedzenia jest krótka. Będzie wciąż ewoluować. Państwa europejskie nie mają realnego wyboru: albo będą tworzyć te "Stany Zjednoczone Europy" (w takiej czy innej formie, rzecz drugorzędna) albo będą widzami w teatrze ekonomicznym i politycznym XXI wieku. Popełniono błąd wprowadzając euro te naście lat temu bo wyprzedzono stan świadomości poszczególnych państw. Unia Europejska MUSI mieć wspólną walutę, politykę fiskalną, MUSI mówić jednym głosem w sprawach politycznych, MUSI posiadać skoordynowany z NATO swój system obronny. Zadaniem Hiszpanii, Grecji, Włoch i całej reszty PIIGS ale też Polski i 12 pozostałych, nowych państw jest jak najszybsze wpisywanie się w wspólny, europejski byt ekonomiczny i polityczny. Sprawie działająca UE, silnie zintegrowana ekonomicznie i politycznie to jedyna szansa dla 25 z obecnych 28 państw członkowskich na obecność w nowej, globalnej rzeczywistości. Dla pozostałych trzech, tj. Francji, W.Brytanii i Niemiec to kwestia tego czy będą mieli pozycję na szczycie czy też drugorzędną. Unia ma potencjał na bycie potęgą nowych czasów, ale tylko zjednoczona. Polska musi robić wszystko by sobie nie zaszkodzić ale załapać się na bycie w centrum UE. Wiadomo, że zawsze przodować będzie Francja i Niemcy, W.Brytania stoi w rozkroku i nie wiadomo co zrobi, ale inne państwa, szczególnie te większe - Hiszpania, Włochy, Polska mogą mieć istotny wpływ na politykę unijną, jeśli dobrze rozegrają najbliższe naście może dwadzieścia lat. My musimy "zgrywać się" z Europą gospodarczo bo nie mamy alternatywy. My musimy wejść do strefy euro nie dlatego, że tak nam każe traktat, ale dlatego, że to leży w naszym interesie. Oczywiście jeśli nie będzie reform w samej strefie to będzie to miało mniejsze znaczenie, bo taka "niedorobiona" unia walutowa spowoduje, że UE nie będzie rozdawać kart w nowych warunkach. Natomiast na to, że ogarną się ci z Brukseli a my zostaniemy w blokach pozwolić sobie nie możemy. Sytuacja wygląda tak, że obecnie faktycznie nie czas na nasze wejście do strefy euro, ale też jesteśmy kompletnie niegotowi. Kluczowa sprawa to byśmy byli gotowi zaraz po tym, jak będzie na to czas. Nie jesteśmy Szwecją, Danią ani Wielką Brytanią - to kraje o zupełnie innych uwarunkowaniach niż my. Mają zupełnie inne problemy i inną perspektywę. Dla Polski to kwestia tego czy będziemy w końcu wysokorozwiniętym państwem europejskim nie tylko z nazwy, ale też faktycznie. Taki nasz pech, że po 123 lata bez państwa i kolejnych ponad 43 z państwem należącym do wąskiej grupy osób po 40-50 latach niepodległości będziemy musieli stać się czyś w rodzaju państwa związkowego, komórki większego, politycznego bytu. Alternatywy właściwie nie ma, co widzimy patrząc na wschód. Mam więc nadzieje, że będziemy względnie zamożnym i szczęśliwym "stanem" Unii Europejskiej do czego potrzeba nam, m.in trzymania ręki na pulsie w sprawie euro.

Tak na marginesie, wiem, że nikt mnie o zdanie nie pytał, ale zaczynać zawsze najlepiej od podstaw, więc zanim portale i blogi to np. "Ekonomia" Samuelsona i Nordhausa, a potem "Ekonomia międzynarodowa" (oba tomy) Krugmana i Obsfelda. Kluczowa sprawa by móc choć wstępnie weryfikować to co piszą publicyści.

EDIT: http://wiadomosci.wp.pl/kat,59154,title ... aid=114791

Dobra wiadomość na koniec dnia :-)


Vimes

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 06 maja 2003
Posty: 5874
Rejestracja: 06 maja 2003

Nieprzeczytany post 09 marca 2015, 01:15

Obrazek

Pewna grupa ludzi postanowiła wybrać się na wycieczkę. Wsiedli do autobusu pomimo tego, że mechanik ich ostrzegał, że silnik wymaga remontu, układ kierowniczy szwankuje, hamulce są niesprawne, a opony łyse. Uparli się i pojechali. W efekcie wiszą teraz w tym autobusie nad przepaścią i się kłócą czyja to wina. W autobusie im niewygodnie, ale strach z niego wyjść. Właśnie tak wygląda strefa euro.

Margaret Thatcher powiedziała, że: "Unia Europejska jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest czymś szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów". Bardzo dobrze wiedziała co mówi jak widać.

Makiavelu, Ty reprezentujesz właśnię tę stronę ogarniętą ideologicznym szałem, która ignoruje ekonomiczne realia i zdrowy rozsądek w pędzie do budowy "nowego, lepszego świata". Najważniejsze, żeby druga strona także miała głos: "Niemiecki ekonomista: Krajom takim jak Polska euro jest niepotrzebne".
Makiavel pisze:"Ekonomia" Samuelsona i Nordhausa, a potem "Ekonomia międzynarodowa" (oba tomy) Krugmana i Obsfelda. Kluczowa sprawa by móc choć wstępnie weryfikować to co piszą publicyści.
Odradzam, nudy na pudy i jeszcze zaczniecie gadać jak Makiavel :wink:. Jeżeli jakiemuś desperatowi przyjdzie do głowy sięgać do podręczników to już lepiej "Mikroekonomia" Hala R. Variana i "Makroekonomia" Roberta J. Barro lub "Makroekonomia" Michaela Burdy i Charlesa Wyplosza, bo ci dwaj przynajmniej mają fajne nazwiska.


Obrazek
Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 2824
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 09 marca 2015, 14:17

Ładny obrazek, chwytliwa metafora ale treści mało.

Zacznę od tego, że najpierw dowiaduje się od Ciebie, że nazizm to ideologia lewicowa a teraz, ustami "Żelaznej damy", że chadecja to też lewica. Ojcami zjednoczonej Europy są chadecy: Adenauer, Schuman, De Gasperi, co więcej, do grona tego zalicza się też Churchilla, który również nie kojarzy mi się z lewicowym intelektualistą.
Makiavelu, Ty reprezentujesz właśnię tę stronę ogarniętą ideologicznym szałem, która ignoruje ekonomiczne realia i zdrowy rozsądek w pędzie do budowy "nowego, lepszego świata". Najważniejsze, żeby druga strona także miała głos: "Niemiecki ekonomista: Krajom takim jak Polska euro jest niepotrzebne".
Trochę zabrało Ci w tym argumentów. Ekonomiczne realia właśnie wymuszają na Europie ściślejszą integrację ekonomiczną i polityczną. Nie wiem czy to zauważyłeś, ale pojedyncze państwa europejskie nie są w stanie konkurować z nowymi potęgami gospodarczymi, centrum świata przenosi się powoli do Azji a rola państwa na arenie międzynarodowej, szczególnie pod względem gospodarczym, drastycznie zmalała. Polska nie będzie miała autonomicznej zagranicznej polityki handlowej nie zależnie od tego, czy jest w UE czy nie. Rola jej polityki monetarnej też jest coraz silnej ograniczana przez zwiększającą się swobodę przepływu kapitału. W przytoczonym przez Ciebie artykule jest jakaś kompletna bzdura: "Kraje Europy Wschodniej miały tę zaletę, że nie były w eurogrupie. Przez to mogły sterować kursem wymiany swoich walut adekwatnie do swej produktywności.". Gdzie i kiedy Polska sterowała kursem wymiany PLN? Poza tym podajesz opinie niemieckiego ekonomisty i fajnie. Ale szereg polskich ekonomistów, którzy na co dzień zajmują się polską gospodarką mają zdanie odmienne - euro przysporzy nam korzyści. Wszystko rozbija się o odpowiedni moment wejścia do strefy.

Moje propozycje są jednak bardziej klasyczne ;-) Swoją drogą to nie coś dla desperatów ale podstawa by tu dyskutować o sprawach gospodarczych.


Vimes

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 06 maja 2003
Posty: 5874
Rejestracja: 06 maja 2003

Nieprzeczytany post 09 marca 2015, 17:04

Makiavel pisze:Zacznę od tego, że najpierw dowiaduje się od Ciebie, że nazizm to ideologia lewicowa a teraz, ustami "Żelaznej damy", że chadecja to też lewica. Ojcami zjednoczonej Europy są chadecy: Adenauer, Schuman, De Gasperi, co więcej, do grona tego zalicza się też Churchilla, który również nie kojarzy mi się z lewicowym intelektualistą.
Jeżeli chodzi o Trzecią Rzeszę to przypomniałem, że miała skolektywizowaną i planowaną gospodarkę dążącą do autarkii. Zresztą mniejsza o to, przejdźmy do głównego wątku. Założyłem, jak widać błędnie, że będzie Ci znany kontekst wypowiedzi Thatcher, mea culpa.

Trzeba wrócić do początków i zobaczyć jak Unia Europejska odeszła od swoich korzeni. Wyjaśnienie należałoby zacząć od tego, że funkcjonują dwie wizje Unii Europejskiej:
Wizja klasycznego liberalizmu

Ojcowie założyciele UE, Robert Schuman (Francuz urodzony w Luksemburgu), Konrad Adenauer (Niemiec) oraz Alcide de Gasperi (Włoch), to niemieckojęzyczni katolicy, którym bliższa była klasyczno-liberalna wizja Europy. Byli chrześcijańskimi demokratami. W wizji klasycznego liberalizmu wolność indywidualna stanowi najważniejszą wartość kulturową Europejczyków i chrześcijaństwa. Suwerenne państwa europejskie bronią praw własności i gospodarki wolnorynkowej w Europie otwartych granic, pozwalając w ten sposób na wolną wymianę dóbr, usług i idei.

Główne osiągnięcie klasyczno-liberalnej wizji Europy stanowił Traktat Rzymski z 1957 roku. Traktat ten zapewniał cztery podstawowe wolności: wolny obrót towarami, wolne świadczenie usług, swobodny przepływ kapitału oraz wolność przemieszczania się. Traktat przywrócił prawa, które odgrywały istotną rolę w Europie w okresie klasycznego dziewiętnastowiecznego liberalizmu, lecz zostały porzucone w epoce nacjonalizmu i socjalizmu. Traktat stanowił odwrót od czasów socjalizmu, który doprowadził do konfliktów między narodami Europy, zakończonych dwiema wojnami światowymi.

Wizja klasycznego liberalizmu ma na celu przywrócenie dziewiętnastowiecznych wolności. Na wspólnym europejskim rynku powinna zwyciężyć wolność konkurencji bez barier wejścia. W świetle tej wizji nikt nie powinien zabraniać niemieckiemu fryzjerowi strzyżenia w Hiszpanii ani też pobierać od Anglika podatku za przekazywanie pieniędzy z niemieckiego do francuskiego banku lub za inwestowanie na włoskiej giełdzie. Żaden rząd nie powinien udzielać dotacji, zakłócając w ten sposób konkurencję. Nikt nie powinien mieć prawa zabronić Duńczykowi ucieczki z jego państwa opiekuńczego z bardzo wysokimi stawkami podatkowymi do państwa z mniejszym obciążeniem podatkowym, takiego jak Irlandia.

Do osiągnięcia tego ideału pokojowej współpracy i kwitnącej wymiany potrzebna jest jedynie wolność. W wizji klasyczno-liberalnej nie zawiera się potrzeba tworzenia europejskiego superpaństwa, lecz raczej duża doza sceptycyzmu wobec idei europejskiego państwa, która prowadzi do naruszenia wolności indywidualnej. Filozoficznie rzecz biorąc, wielu zwolenników tej wizji inspiruje się katolicyzmem i wyznacza granice europejskiej wspólnoty tak, by pokrywały się z granicami wyznaczającymi zasięg chrześcijaństwa. Zgodnie z katolicką nauką społeczną powinna zwyciężyć zasada pomocniczości: problemy powinny być rozwiązywane na jak najniższym i najmniej scentralizowanym poziomie. Jedyną centralną instytucją europejską, która znajduje tu akceptację jest Trybunał Sprawiedliwości, którego funkcja ogranicza się do rozstrzygania konfliktów między krajami członkowskimi oraz do zagwarantowania czterech podstawowych wolności.

Z punktu widzenia klasycznego liberalizmu powinno istnieć wiele konkurujących ze sobą systemów politycznych. Taka różnorodność panowała przez wiele stuleci w Europie. Od czasów średniowiecza aż do dziewiętnastego wieku Europejczycy żyli w różnych systemach politycznych. Były tu niezależne miasta Flandrii, Niemiec i północnych Włoch, królestwa, takie jak Bawaria czy Saksonia, a także republiki, np. Wenecja. Największą i najbardziej spektakularną różnorodność systemów politycznych można zaobserwować na przykładzie ówczesnych państw niemieckich. W kulturze różnorodności i pluralizmu kwitły nauka i przemysł.

Istotnym elementem wizji klasycznego liberalizmu jest konkurencja na wszystkich poziomach. Jej konsekwencją jest spójność, gdyż standardy produktów, ceny czynników produkcji, a w szczególności płace upodabniają się do siebie. Kapitał przenosi się tam, gdzie są niskie płace, co skutkuje ich wzrostem; pracownicy z kolei przemieszczają się do regionów, w których płace są wysokie, przyczyniając się do ich spadku. Rynek dostarcza zdecentralizowanych rozwiązań problemów ochrony środowiska naturalnego, opartych na poszanowaniu praw własności. Polityczna konkurencja jest gwarantem najważniejszej europejskiej wartości, jaką jest wolność. Konkurencja podatkowa sprzyja niskim stawkom podatkowym oraz fiskalnej odpowiedzialności. Ludzie, a także firmy, chcąc uniknąć wysokich podatków, „głosują nogami”. Suwerenność podatkowa poszczególnych państw stanowi najlepszą ochronę przed tyranią. Konkurencja zwycięża także w sferze pieniądza. Rozmaite instytucje monetarne konkurują między sobą, oferując walutę wysokiej jakości. Te, które dostarczają bardziej stabilnych walut, wywierają nacisk na inne, aby również tak czyniły.

Wizja socjalistyczna

Biegunowym przeciwieństwem wizji klasycznego liberalizmu jest socjalistyczna lub imperialna wizja Europy, której bronili tacy politycy, jak Jacques Delors i François Mitterrand. Koalicja różnych grup nacjonalistów, socjalistów i konserwatystów, których łączy etatyzm, czyni wszelkie wysiłki, aby przeforsować swój plan działania. Pragnie ona widzieć Unię Europejską jako imperium lub fortecę: protekcjonistyczną na zewnątrz i interwencjonistyczną wewnątrz. Etatyści owi marzą o scentralizowanym państwie, zarządzanym przez sprawnych technokratów, za jakich uważają samych siebie.

W ich wyobrażeniach centrum Imperium rządziłoby peryferiami. Istniałoby wspólne i scentralizowane ustawodawstwo. Obrońcy socjalistycznej wizji Europy pragną budowy europejskiego megapaństwa, które powielałoby model państwa narodowego na obszarze całego kontynentu. Chcą europejskiego państwa opiekuńczego, które byłoby odpowiedzialne za redystrybucję, regulację i harmonizację ustawodawstwa w całej Europie. Zharmonizowanie podatków i przepisów socjalnych miałoby być dokonane na najwyższym poziomie centralizacji. Jeśli stawka VAT waha się w krajach Unii Europejskiej od piętnastu do dwudziestu pięciu procent, socjaliści ujednoliciliby ją do dwudziestu pięciu procent we wszystkich krajach. Takie zharmonizowanie prawa leży w interesie najlepiej chronionych, najbogatszych i najbardziej produktywnych pracowników, którzy — w przeciwieństwie do mniej uprzywilejowanych — mogą sobie „pozwolić” na tego rodzaju przepisy. Gdyby niemieckie ustawodawstwo socjalne wprowadzić w Polsce, trudno byłoby jej konkurować z sąsiadem.

Realizacja wizji socjalistycznej sprowadza się do przekazywania coraz większej władzy organom centralnym, tj. Brukseli. Socjalistyczna wizja Europy to idea klasy politycznej, biurokratów, grup interesów, uprzywilejowanych jednostek, a także przedstawicieli dotowanych branż, którzy pragną utworzenia silnego scentralizowanego państwa w celu własnego wzbogacenia. Zwolennicy tej wizji przedstawiają europejskie państwo jako konieczność i uważają, że jego powstanie jest jedynie kwestią czasu.

Według zamysłu socjalistów scentralizowane państwo europejskie miałoby się pewnego dnia stać tak potężne, że suwerenne państwa byłyby mu podporządkowane (dostrzegalne są już pierwsze przejawy takiego podporządkowania w przypadku Grecji i Irlandii; oba te kraje zachowują się jak protektoraty Brukseli, która dyktuje ich rządom, jak mają sobie poradzić z deficytem).

W wizji socjalistycznej — w przeciwieństwie do zainspirowanej katolicyzmem wizji klasycznego liberalizmu — brak jest jakichkolwiek określonych granic geograficznych europejskiego państwa. Polityczna konkurencja uważana jest za przeszkodę dla scentralizowanego państwa, które przestaje podlegać kontroli społecznej. W tym sensie scentralizowane państwo w socjalistycznej wizji staje się coraz mniej demokratyczne, gdyż władza przechodzi w ręce biurokratów i technokratów (przykładem jest tu Komisja Europejska, wykonawczy organ Unii Europejskiej; komisarze nie są wybierani, lecz mianowani przez rządy państw członkowskich).

Jeśli przyjrzymy się historii, zauważymy, że socjalistyczny plan ustanowienia takiego nadrzędnego scentralizowanego państwa w Europie miał swoje precedensy w próbach podejmowanych przez Karola Wielkiego, Napoleona, Stalina i Hitlera. Jednakowoż tym razem do budowy europejskiego państwa nie będą potrzebne środki militarne, gdyż wystarczy państwowy przymus.

Taktyka budowy owego państwa polegałaby na wykorzystywaniu sytuacji kryzysowych do tworzenia nowych instytucji (takich jak Europejski Bank Centralny (EBC) lub przyszłe Europejskie Ministerstwo Finansów), a także do poszerzenia władzy istniejących instytucji, np. Komisji Europejskiej lub EBC.

Klasyczno-liberalna oraz socjalistyczna wizja Europy są w rezultacie nie do pogodzenia. Proponowane przez socjalistów zwiększenie władzy scentralizowanego państwa oznacza w istocie ograniczenie czterech podstawowych wolności oraz oczywiste ograniczenie zakresu wolności osobistej.

Źródło
Margaret Thatcher wygłosiła taką wypowiedź w momencie, gdy uznała, że ta druga wizja zaczyna triumfować, bo jak wiadomo zwolennikiem centralizacji nie była.

Makiavelu, jak myślisz, jak w dzisiejszej Unii Europejskiej odnalazłby się Robert Schuman i jak zostałby potraktowany przez jej czołowych przedstawicieli? Przypomnijmy, że Robert Schuman był gorliwym i głęboko wierzącym katolikiem, który codziennie się modlił i regularnie uczestniczył we mszach świętych. Jak zostałby potraktowany człowiek, który napisał, że: "Zanim Europa stanie się sojuszem wojskowym czy jednością ekonomiczną, musi być wspólnotą kulturalną w najszczytniejszym sensie tego słowa. Europa jest realizacją uniwersalnej demokracji w znaczeniu chrześcijańskim"? Człowiek, który prawdopodbnie wkrótce zostanie beatyfikowany przez Kościół Katolicki. Proces beatyfikacyjny Schumana jest w toku. Zresztą kiedy tworzyła się Unia Europejska wszystkich Ojców Założycieli oskarżano o to, że są agentami Watykanu:
Szef francuskich socjalistów Guy Mollet szydził np., że "trójka" Schuman - Adenauer - De Gasperi stanowi czołowe gremium politycznych legionów "Vaticformu" - katolickiej przeciwwagi dla komunistycznego "Kominformu", biura koordynującego politykę państw obozu sowieckiego.

Źródło
Unia Europejska w obecnym kształcie jest zdegenerowanym i wypaczonym projektem Ojców Założycieli. Wracając do pytania, które Ci postawiłem Makiavelu, udzielę również swojej odpowiedzi, uważam, że w dzisiejszej Unii Europejskiej Robert Schuman zostałby potraktowany tak jak Rocco Buttiglione.

Przy okazji, wiecie co symbolizują gwiazdy na unijnej fladze? Odpowiedź, że pierwszych dwanaście państw członkowskich jest błędna. Autor unijnej flagii Arsene Heitz wyznał, że zainspirował się fragmentem Apokalipsy św. Jana:

"Potem wielki znak się ukazał na niebie:
Niewiasta obleczona w słońce
i księżyc pod jej stopami,
a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu
".

Kolor niebieski to kolor płaszcza Matki Boskiej.
Makiavel pisze:Moje propozycje są jednak bardziej klasyczne :wink: Swoją drogą to nie coś dla desperatów ale podstawa by tu dyskutować o sprawach gospodarczych.
Jeżeli przez klasyczne rozumiesz nudne i usypiające jak przemówienia prezydenta Komorowskiego to się zgadzam :wink:. Natomiast jeżeli ktoś woli przyjemną lekturę to zamiast podręczników poleciłbym literaturę popularnonaukową: "Wolny wybór" Miltona Friedmana, "Ukryty ład. Ekonomia codziennego życia" jego syna Davida Friedmana, sofizmaty Frederica Bastiata dostępne po polsku online: "Mały wybór pism" lub "Freedonomię" Johna R. Lotta Jr. (nie mylić z "Freakonomią", bo ta jest raczej przeciętna).
Ostatnio zmieniony 09 marca 2015, 17:22 przez Vimes, łącznie zmieniany 4 razy.


Obrazek
Wiking

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Posty: 725
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Podziekował: 14 razy

Nieprzeczytany post 09 marca 2015, 17:19

Makiavel pisze:
Wiking pisze:
Makiavel pisze: Skoro uważasz, że utrata suwerennej polityki pieniężnej przewyższa korzyści z przyjęcia euro to liczę, że mi to wykażesz.
Argumentum ad ignorantiam. Próbujesz przerzucić ciężar dowodu na moją stronę, mimo iż to Ty wygłosiłeś tezę pozytywną do której ja się ustosunkowałem.

Osobiście czekam na Twoje ustosunkowanie się do mojego obalenia tez przez Ciebie wygłoszonych, ale zapewne się tego nie doczekam.
Skoro wciąż powtarzasz argument o tym, że utracimy politykę pieniężną to chciałem się dowiedzieć czemu uważasz to za takie ważne. Chciałbym się tego dowiedzieć bo nie wiem. Tak masz racje nie będziemy prowadzić suwerennej polityki monetarnej. Po spełnieniu kryteriów konwergencji nominalnej i realnej (przy odpowiedzialnej władzy wtedy wejdziemy do strefy euro. Jak dotąd widać, że władza jest odpowiedzialna bo nie próbujemy wejść tam na siłę) polityka monetarna EBC będzie dla nas odpowiednia. Co więcej w erze globalizacji znaczenie naszej polityki monetarnej jest ograniczone. Politykę kursową, o której wspominałeś poświęciliśmy w ramach "trójkąta niemożliwości". Utracimy możliwość operowania stopami procentowymi ale ja w tym nie widzę zagrożenia, które przewyższałyby korzyści o których pisałem.
Podaż pieniądza, jak również stopy procentowe w sposób istotny, i długofalowy wpływają na gospodarkę. Jest to moja intuicja/przeświadczenie.

Problemy zaczynają się, gdy potrzeby poszczególnych regionów Unii są w tym względzie sprzeczne; w takiej sytuacji, jako nowy członek strefy euro nie mielibyśmy raczej siły przebicia, pomijając już fakt, iż tutaj spodziewam się hegemonii Niemiec.

Moja obawa wiąże się nie z nieco różnymi od optymalnych stopami, ale z wysokością stóp będącą w przeciw fazie do naszej gospodarce. Co może w dłuższej perspektywie hamować nasz rozwój.

Tak mi mówi mój zmysł laika. Cenię sobie zdolność do adaptacji w zmieniających się warunkach.

To tak na szybko.


Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 2824
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 09 marca 2015, 20:59

@Wiking to jest właśnie element konwergencji realnej - zbliżenie się cyklów koniunkturalnych na tyle, by w danym czasie strefa euro i Polska nie potrzebowały przeciwnych ruchów w polityce monetarnej. Przy czym znów powtórzę, nie ma co demonizować roli tego czynnika na nasz wzrost gospodarczy.

@Vimes Przyznam się szczerze, że moja wiedza o historii UE nieco zaśniedziała i nie jestem wstanie, tak od teraz, polemizować z przytoczonym przez Ciebie tekstem. Instynktownie mam jednak pewien sprzeciw czy aby chadeccy politycy byli klasycznymi liberałami, gdyż, jak wiemy, chadecja, jako taka, wyznaje inne poglądy na gospodarkę - społeczna gospodarka rynkowa, "trzecia droga".

„Suwerenne narody z przeszłości nie mogą dłużej rozwiązywać problemów teraźniejszości; one nie mogą zapewnić sobie postępu lub kontroli nad swoją przyszłością” - dzisiejsza UE jest realizacją tych słów.
"Do osiągnięcia tego ideału pokojowej współpracy i kwitnącej wymiany potrzebna jest jedynie wolność. W wizji klasyczno-liberalnej nie zawiera się potrzeba tworzenia europejskiego superpaństwa, lecz raczej duża doza sceptycyzmu wobec idei europejskiego państwa, która prowadzi do naruszenia wolności indywidualnej"
Jak cytat powyżej ma się do tego, że Schuman był zwolennikiem federacji europejskiej?

http://glos.com.pl/Archiwum_nowe/Rok%20 ... alizm.html

(coś tam jeszcze jednak pamiętam :-) )

Jak by się odnalazł? Święty Jan Paweł II bardzo nas do tej UE zachęcał, jego następca zaś, co sam mi sugerowałeś kiedyś, wpisuje się w opisywaną przeze mnie koncepcję global governance, a ja tym dłuższym postem wczoraj nakreśliłem miejsce UE w tym, nowym, ładzie.

Znów mnie Wiking skrytykuje i reszta będzie się cieszyć, ale jako laureat wielu olimpiad o UE wiem, że tak się interpretuje te gwiazdy, z apokalipsy albo obrazów, które powstał na bazie tego fragmentu.

Czytanie Friedmana bez czytania Keynesa i dzieł z innych nurtów ekonomii grozi zarażeniem się liberalnym dogmatyzmem, więc odradzam :-)


Wiking

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Posty: 725
Rejestracja: 22 grudnia 2008
Podziekował: 14 razy

Nieprzeczytany post 09 marca 2015, 21:56

Makiavel pisze:@Wiking to jest właśnie element konwergencji realnej - zbliżenie się cyklów koniunkturalnych na tyle, by w danym czasie strefa euro i Polska nie potrzebowały przeciwnych ruchów w polityce monetarnej. Przy czym znów powtórzę, nie ma co demonizować roli tego czynnika na nasz wzrost gospodarczy.
a) Pytanie na ile takie zbliżenie może być stałe, czy nie będzie dochodziło z z czasem do desynchronizacji?
b)Czyli stopy na poziomie np. 8% nie stanowiłyby żadnego problemu?


Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 2824
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 10 marca 2015, 00:00

Wiking pisze:
Makiavel pisze:@Wiking to jest właśnie element konwergencji realnej - zbliżenie się cyklów koniunkturalnych na tyle, by w danym czasie strefa euro i Polska nie potrzebowały przeciwnych ruchów w polityce monetarnej. Przy czym znów powtórzę, nie ma co demonizować roli tego czynnika na nasz wzrost gospodarczy.
a) Pytanie na ile takie zbliżenie może być stałe, czy nie będzie dochodziło z z czasem do desynchronizacji?
b)Czyli stopy na poziomie np. 8% nie stanowiłyby żadnego problemu?
Odpowiedź:

a) byłoby stałe do czasu, gdy w Polsce dojdzie do jakiejś bardzo dramatycznej sytuacji (do głowy przychodzi mi tylko wojna, która nas zrujnuje)
b)To sytuacja czysto abstrakcyjna. W obecnej sytuacji byłby oczywiście hamulcem, ale bardziej dla obecnej strefy euro niż dla nas, więc to pytanie nie ma sensu. To co jest realnym scenariuszem to stopy niższe a nie drastycznie wyższe.


ODPOWIEDZ