Polityka
- Railis
 - Qualità Juventino

 - Rejestracja: 01 lutego 2006
 - Posty: 563
 - Rejestracja: 01 lutego 2006
 
Ja jednak widzę różnicę w pożytkowaniu pieniędzy korporacyjnych, które de facto należą do korporacji, a pożytkowaniu pieniędzy podatników. Nie sądzę, że istnieją gdzieś większe dodatki, niż w strukturach rządowych. Zwłaszcza, że nie swoje pieniądze się wydaje o wiele bardziej ochoczo, a bazując na sprawozdaniach, będąc pracownikiem rządowym na wysokim szczeblu finansować z pieniędzy państwowych można w zasadzie wszystko, co słusznie wywołuje afery.
			
									
						- Vimes
 - Juventino

 - Rejestracja: 06 maja 2003
 - Posty: 5874
 - Rejestracja: 06 maja 2003
 
Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. Wykorzystywanie majątku firmy do celów prywatnych to jeden z ulubionych przedmiotów kontroli urzędów skarbowych. Jeżeli pracodawca udostępnia Ci samochód służbowy, telefon lub laptopa i zezwoli Ci na korzystanie z tych rzeczy również do celów prywatnych to po Twojej stronie powstaje przychód z nieodpłatnego świadczenia, który pracodawca jako płatnik podatku PIT powinien doliczyć do Twoich przychodów ze stosunku pracy, a więc wpływa na wielkość odprowadzanego podatku dochodowego. Ponadto wartość tego nieodpłatnego świadczenia nie stanowi kosztów uzyskania przychodów dla firmy. Podobnie jest z tymi wystawnymi kolacjami, o których byłeś uprzejmy wspomnieć. Makiavelu, chyba w ogóle nie rozumiesz, dlaczego ta kilometrówka wzbudziła aż takie oburzenie, więc pozwól, że Ci wytłumaczę. W prywatnej działalności gospodarczej musisz prowadzić bardzo szczegółową ewidencję korzystania z samochodu służbowego, który może być wykorzystywany tylko i wyłącznie do celów służbowych. Wystarczy, że tylko raz wykorzystasz go do celu prywatnego, żeby mieć nieprzyjemności z urzędem skarbowym: "Pełne odliczenie VAT tylko dla odważnych".Makiavel pisze:Prosty przykład oparty na Rostowskim. J.V.Rostowski jest ministrem finansów. Zarabia miesięcznie jakieś 15 tys. Idzie na kolacje z kumplem z rządu, za którą płaci z kasy ministerstwa i mamy skandal. J.V.Rostowski, jako pracownik wyższego szczebla menadżerskiego w korporacji (np. jakimś banku) zarabiałby powiedzmy 30 tysięcy. Myślisz, że idąc do drogiej restauracji ze współpracownikami płaciłby prywatną kartą? Z tego co wiem management porządnych korporacji ochoczo płaci za swoich pracowników i raczej z tego, że przepuszczą w restauracji kasę na jedzenie i alkohol nikt im problemu nie robi.
Zgodnie z ustawą o podatku od towarów i usług ewidencja korzystania z pojazdu służbowego musi zawierać:
1) numer rejestracyjny pojazdu samochodowego;
2) dzień rozpoczęcia i zakończenia prowadzenia ewidencji;
3) stan licznika przebiegu pojazdu samochodowego na dzień rozpoczęcia prowadzenia ewidencji, na koniec każdego okresu rozliczeniowego oraz na dzień zakończenia prowadzenia ewidencji;
4) wpis osoby kierującej pojazdem samochodowym dotyczący każdego wykorzystania tego pojazdu, obejmujący:
a) kolejny numer wpisu,
b) datę i cel wyjazdu,
c) opis trasy (skąd - dokąd),
d) liczbę przejechanych kilometrów,
e) imię i nazwisko osoby kierującej pojazdem potwierdzony przez podatnika na koniec każdego okresu rozliczeniowego w zakresie autentyczności wpisu osoby kierującej pojazdem, jeżeli nie jest ona podatnikiem;
5) liczbę przejechanych kilometrów na koniec każdego okresu rozliczeniowego oraz na dzień zakończenia prowadzenia ewidencji.
Ewidencję muszą prowadzić także taksówkarze i dilerzy udostępniający klientom samochody demonstracyjne. Oczywiście każdy przedsiębiorca, który nie spełni wymogów ustawy i nie prowadzi lub źle prowadzi ewidencję przebiegu pojazdu, narażony jest na bardzo wysokie kary finansowe. Pytanie brzmi dlaczego posłowie, którzy ustalają takie reguły dla zwykłych obywateli, w tym marszałek Sikorski nie podlegają takim samym regułom jak każdy polski przedsiębiorca? Teoretycznie wszyscy jesteśmy równi wobec prawa.
- Shadow Marshall
 - Juventino

 - Rejestracja: 22 grudnia 2014
 - Posty: 1432
 - Rejestracja: 22 grudnia 2014
 
Wystarczy by na wszystkich fakturach np stacji paliw była obowiązkowo godzina. Wtedy US zrobi z firmy ruinę. Przerabiałem to wiele razy gdzie firma danego dnia nie pracuje np 24-26 grudnia, a faktur z tych dni była masa. Poza tym ilu jest ludzi którzy bierze fakturę żonie, szwagrowi, koledze itp To są zwykle firmy niewiele zarabiające i żyjące na granicy "żryć albo nie żryć".
			
									
						- Makiavel
 - Juventino

 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 - Posty: 2824
 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 
Otóż Vimesie  nie mylę się, bo znam ludzi pracujących w korporacjach i wiem, że często, wręcz regularnie chodzą na kolacje albo "spotkania integracyjne" ze swoimi przełożonymi, gdzie może nie piją tak drogich win jak Sikorski z Rostowskim ale jednak piją drinki czy jedzą w przyzwoitych restauracjach za pieniądze korporacji. Oczywiście nie wiem, jak to wygląda od strony księgowej, ale wiem, że jest to popularna praktyka. Widocznie korporacje, które obracają ogromnymi kwotami na co dzień nie przejmują się zbytnio wypadem do baru czy restauracji za kilkaset czy tysiąc kilkaset złotych raz na tydzień czy 2-3 razy w miesiącu. Mój przykład miał pokazać zasadniczą różnicę między byciem ministrem a byciem menadżerem wyższego szczebla: ten pierwszy jest ściśle kontrolowany i nie może sobie pozwolić na luksusy (chyba, że z prywatnych pieniędzy, zgromadzonych poza polityką) a ten drugi zarabia lepiej i ma znacznie szersze pole manewru. 
Teraz odnośnie do kilometrówki. Ależ ja doskonale wiem, jakie przepisy odnoszą się do sektora prywatnego. Jestem jak najbardziej za tym żeby delegacje posłów były rozliczane, jak delegacje w prywatnych firmach. Żeby poseł musiał się rozliczać z tego, że bierze pieniądze na jazdę prywatnym samochodem. Sprawa kilometrówki Sikorskiego dla mnie jest sztucznie nadmuchana z prostego powodu: wykorzystał jedynie część przysługującego mu limitu, sprawa była dwukrotnie wcześniej badana, nie ma racjonalnych podstaw by sądzić, że to jakieś nadużycie. Argument, że mógł jeździć rządową limuzyną jest banalny do obalenia, sam Sikorski to powiedział w jednym z wywiadów i ja wcześniej pomyślałem to samo: gdyby jeździł na spotkania z wyborcami w okręgu rządową limuzyną to byłoby, że używa jej do celów prywatnych.
Ja nie mówię, że polityków nie powinno się rozliczać z tego, jak korzystają z publicznych pieniędzy. Ale uważam też, że politycy, szczególnie ministrowie, powinni być wynagradzani tak, że będzie to konkurencyjne wobec stawek w sektorze prywatnym. Nie jesteśmy jeszcze na takim stopniu rozwoju społeczno-polityczno-ekonomicznym żeby do polityki szli świetnie wykształceni, doświadczeni zawodowo i bogaci ludzie. Na razie mamy problem z tym, że minister z jakiegoś powodu zataja drogi prezent od rodziny (w sensie: nie ujawnia go w oświadczeniu majątkowym), posłowie oszukują biorąc kasę na podróż autem a lecą tanimi liniami, itp.. Skoro chcemy ludzi na poziomie w Sejmie i rządzie to wypadałoby zapewnić im wynagrodzenie, które nie będzie rażąco odbiegać od tego co dostawaliby w sektorze prywatnym. Wtedy możemy liczyć, że służba publiczna i swoisty prestiż zastąpi im niewygody bycia prześwietlanym przez media.
			
									
						Teraz odnośnie do kilometrówki. Ależ ja doskonale wiem, jakie przepisy odnoszą się do sektora prywatnego. Jestem jak najbardziej za tym żeby delegacje posłów były rozliczane, jak delegacje w prywatnych firmach. Żeby poseł musiał się rozliczać z tego, że bierze pieniądze na jazdę prywatnym samochodem. Sprawa kilometrówki Sikorskiego dla mnie jest sztucznie nadmuchana z prostego powodu: wykorzystał jedynie część przysługującego mu limitu, sprawa była dwukrotnie wcześniej badana, nie ma racjonalnych podstaw by sądzić, że to jakieś nadużycie. Argument, że mógł jeździć rządową limuzyną jest banalny do obalenia, sam Sikorski to powiedział w jednym z wywiadów i ja wcześniej pomyślałem to samo: gdyby jeździł na spotkania z wyborcami w okręgu rządową limuzyną to byłoby, że używa jej do celów prywatnych.
Ja nie mówię, że polityków nie powinno się rozliczać z tego, jak korzystają z publicznych pieniędzy. Ale uważam też, że politycy, szczególnie ministrowie, powinni być wynagradzani tak, że będzie to konkurencyjne wobec stawek w sektorze prywatnym. Nie jesteśmy jeszcze na takim stopniu rozwoju społeczno-polityczno-ekonomicznym żeby do polityki szli świetnie wykształceni, doświadczeni zawodowo i bogaci ludzie. Na razie mamy problem z tym, że minister z jakiegoś powodu zataja drogi prezent od rodziny (w sensie: nie ujawnia go w oświadczeniu majątkowym), posłowie oszukują biorąc kasę na podróż autem a lecą tanimi liniami, itp.. Skoro chcemy ludzi na poziomie w Sejmie i rządzie to wypadałoby zapewnić im wynagrodzenie, które nie będzie rażąco odbiegać od tego co dostawaliby w sektorze prywatnym. Wtedy możemy liczyć, że służba publiczna i swoisty prestiż zastąpi im niewygody bycia prześwietlanym przez media.
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
						https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Vimes
 - Juventino

 - Rejestracja: 06 maja 2003
 - Posty: 5874
 - Rejestracja: 06 maja 2003
 
Pomiędzy pieniędzmi prywatnymi i publicznymi jest ogromna różnica. Jeżeli prywatna korporacja akceptuje takie praktyki to jej sprawa. Natomiast grosz publiczny powinien być oglądany z obu stron zanim się go wyda. Jeżeli komuś nie odpowiadają zarobki w sektorze publicznym, to nie musi tam pracować.
Póki jeszcze pamiętam, Makiavelu jak myślisz, czyje zdanie będzie na wierzchu, naszego króla Europy, który opowiada się za zaostrzeniem sankcji wobec Rosji, czy może przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który powiedział, że obecne sankcje wystarczą? Test umiejętności negocjacyjnych Tuska.
Jeszcze w temacie stosunków międzynarodowych: https://twitter.com/StZerko/status/560486188499599360
.
			
									
						Póki jeszcze pamiętam, Makiavelu jak myślisz, czyje zdanie będzie na wierzchu, naszego króla Europy, który opowiada się za zaostrzeniem sankcji wobec Rosji, czy może przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który powiedział, że obecne sankcje wystarczą? Test umiejętności negocjacyjnych Tuska.
Jeszcze w temacie stosunków międzynarodowych: https://twitter.com/StZerko/status/560486188499599360
- Makiavel
 - Juventino

 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 - Posty: 2824
 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 
Przyznam się szczerze, że nie śledziłem ostatnio wiadomości "z frontu wschodniego", ale jeśli nie zdarzy się coś drastycznego to pewnie sankcji nie zaostrzą.  
Ten tweet chyba nie jest w temacie stosunków międzynarodowych ;-) Ale też trudno mi uwierzyć w jego treść.
Ja się zgadzam, że jest różnica, zresztą pisałem o tym. Co do pracy w sektorze publicznym, ja jednak sądzę, że powinny tam być dobre pensje bo nie można liczyć na to, że cały ten sektor na wysokim poziomie ciągnąć będą pasjonaci i ludzie z ogromnym poczuciem misji. Owszem praca w tym sektorze jest dla ludzi z poczuciem pewnej misji, ale jednak musi być to poparte godną płacą, konkurencyjną na rynku, żeby szli tam najlepsi.
			
													Ten tweet chyba nie jest w temacie stosunków międzynarodowych ;-) Ale też trudno mi uwierzyć w jego treść.
Ja się zgadzam, że jest różnica, zresztą pisałem o tym. Co do pracy w sektorze publicznym, ja jednak sądzę, że powinny tam być dobre pensje bo nie można liczyć na to, że cały ten sektor na wysokim poziomie ciągnąć będą pasjonaci i ludzie z ogromnym poczuciem misji. Owszem praca w tym sektorze jest dla ludzi z poczuciem pewnej misji, ale jednak musi być to poparte godną płacą, konkurencyjną na rynku, żeby szli tam najlepsi.
					Ostatnio zmieniony 28 stycznia 2015, 23:34 przez Makiavel, łącznie zmieniany 1 raz.
									
			
						"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
						https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Vimes
 - Juventino

 - Rejestracja: 06 maja 2003
 - Posty: 5874
 - Rejestracja: 06 maja 2003
 
- Makiavel
 - Juventino

 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 - Posty: 2824
 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 
Chyba, że tak na to patrzymy. Smutna sprawa i ściśle związana z tym o czym pisałem nieco wcześniej. Zmierzamy w kierunku barbaryzacji, bo młodzi, zdolni będą woleli klepać coś w korporacji za dwukrotność pensji naukowca zamiast godzinami ślęczeć w książkach i podejmować, coraz trudniejszą, misję tworzenia z maturzystów inteligencji.
			
									
						"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
						https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Vimes
 - Juventino

 - Rejestracja: 06 maja 2003
 - Posty: 5874
 - Rejestracja: 06 maja 2003
 
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała, mBank research team: https://twitter.com/mbank_research/stat ... 0952563712. Ciekawe kiedy Bruksela rozprawi się z tym zagrożeniem 
.
			
									
						- Karowiew
 - Juventino

 - Rejestracja: 26 czerwca 2008
 - Posty: 1206
 - Rejestracja: 26 czerwca 2008
 
Wstyd i hańba głosić takie słowo w kierunku narodu, z którego pochodzi rotmistrz Witold Pilecki, ale po niektórych niewiele dobrego można się spodziewać. Tym razem w roli głównej Austriacy. 
Faktyczni sprawcy próbują się po raz kolejny zrzucić brzmię zbrodni na Polaków: http://wyborcza.pl/1,75248,17324586,Aus ... ?piano_d=1
Jeszcze mały krok, a Austriacy ogłoszą światu, że kwestię "ostatecznego rozwiązania" wymyślili Polacy. Ciekawostka z artykułu: "Instytut Yad Vashem przyznał Polakom prawie 6,5 tys. odznaczeń "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Austriaków na tej liście jest mniej niż stu".
Propaganda austriacka głosi jednak, że to właśnie Austria była pierwszą ofiarą Hitlera. Tylko czekać aż ogłoszą, iż Austriacy nagminnie stosowali tzw. "bierny opór" przeciw nazistom.
			
									
						Faktyczni sprawcy próbują się po raz kolejny zrzucić brzmię zbrodni na Polaków: http://wyborcza.pl/1,75248,17324586,Aus ... ?piano_d=1
Jeszcze mały krok, a Austriacy ogłoszą światu, że kwestię "ostatecznego rozwiązania" wymyślili Polacy. Ciekawostka z artykułu: "Instytut Yad Vashem przyznał Polakom prawie 6,5 tys. odznaczeń "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Austriaków na tej liście jest mniej niż stu".
Propaganda austriacka głosi jednak, że to właśnie Austria była pierwszą ofiarą Hitlera. Tylko czekać aż ogłoszą, iż Austriacy nagminnie stosowali tzw. "bierny opór" przeciw nazistom.
"(…) mówmy o przykrych rzeczach, ale… eee… musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa" - Jacek Rostowski
						- pan Zambrotta
 - Juventino

 - Rejestracja: 01 czerwca 2004
 - Posty: 5352
 - Rejestracja: 01 czerwca 2004
 
kiedy myślę o austriakach, to na myśl mi przychodzi hitler, josef fritzl i conchita wurst. Nie wiem czemu.
Przeglądam tak sobie ostatnie strony tego tematu i urzekł mnie Makiavel z płaczem, że gremium pedagogiczno-dydaktyczne za mało zarabia, a inne chłopki-roztropki, którzy albo tłuką kilofem, albo o klawiaturę w korporacji to podludzie i z automatu powinni gorzej zarabiać od ludzi-fakultetów
A z politycznych nowości to urzekli mnie nasi politycy, którzy tak dzielnie podnieśli ostatnio płacę minimalną w imię polepszenia dobrobytu naszego ludu, a kiedy Niemcy chcą wprowadzić płacę minimalną na 8.5 euro to obawiają się o "wolną konkurencję" i widzą zagrożenie dla tamtejszych polskich przedsiębiorców :lol:
			
									
						Przeglądam tak sobie ostatnie strony tego tematu i urzekł mnie Makiavel z płaczem, że gremium pedagogiczno-dydaktyczne za mało zarabia, a inne chłopki-roztropki, którzy albo tłuką kilofem, albo o klawiaturę w korporacji to podludzie i z automatu powinni gorzej zarabiać od ludzi-fakultetów
A z politycznych nowości to urzekli mnie nasi politycy, którzy tak dzielnie podnieśli ostatnio płacę minimalną w imię polepszenia dobrobytu naszego ludu, a kiedy Niemcy chcą wprowadzić płacę minimalną na 8.5 euro to obawiają się o "wolną konkurencję" i widzą zagrożenie dla tamtejszych polskich przedsiębiorców :lol:
- Railis
 - Qualità Juventino

 - Rejestracja: 01 lutego 2006
 - Posty: 563
 - Rejestracja: 01 lutego 2006
 
Swoją drogą, to jest ciekawostka, że monopol na bycie odkrywcami i "tymi myślącymi" już dawno został uczelniom odebrany, zwłaszcza w Polsce. W dobie magistrów z bożej łaski, kadr uczelni, które ciągle siedzą w swoich latach 60-tych (bo tak sie zawsze robiło), cała reszta idzie na przód.
Wszystkie zagraniczne, liczące się uniwersytety/politechniki, poszły już dawno po rozum do głowy i stworzyły coś takiego jak wewnętrzne instytuty badawcze, które mogą działać na innej zasadzie niż same uczelnie. Tylko u nas się dalej bawi wewnątrz katedr, jednocześnie licząc grosz i dbając o swoją ostateczną strefę komfortu.
Co więcej korporacje, to nie tylko szczury w boksach, dzwoniące z jedyną słuszną ofertą reklamową. Takie kolosy jak Apple, Samsung, Tesla Motors, czy Google, to nie tylko robienie swoich produktów, klikalnych na stronce i kombinacje podatkowe, ale teraz też już monopol na nowe technologie, przy którym nawet sama NASA się czasami chowa. Widok ludzi, którzy nawet nie są magistrami, pełniącymi ciekawe funkcje np. w Google, wykładających na studiach PhD w Stanach Zjednoczonych to jest już dosyć częsty widok.
Już chyba tylko u nas się uważa, że skoro się ma dr. albo prof. przed nazwiskiem, to słowo automatycznie znaczy więcej i automatycznie musi zarabiać więcej
			
									
						Wszystkie zagraniczne, liczące się uniwersytety/politechniki, poszły już dawno po rozum do głowy i stworzyły coś takiego jak wewnętrzne instytuty badawcze, które mogą działać na innej zasadzie niż same uczelnie. Tylko u nas się dalej bawi wewnątrz katedr, jednocześnie licząc grosz i dbając o swoją ostateczną strefę komfortu.
Co więcej korporacje, to nie tylko szczury w boksach, dzwoniące z jedyną słuszną ofertą reklamową. Takie kolosy jak Apple, Samsung, Tesla Motors, czy Google, to nie tylko robienie swoich produktów, klikalnych na stronce i kombinacje podatkowe, ale teraz też już monopol na nowe technologie, przy którym nawet sama NASA się czasami chowa. Widok ludzi, którzy nawet nie są magistrami, pełniącymi ciekawe funkcje np. w Google, wykładających na studiach PhD w Stanach Zjednoczonych to jest już dosyć częsty widok.
Już chyba tylko u nas się uważa, że skoro się ma dr. albo prof. przed nazwiskiem, to słowo automatycznie znaczy więcej i automatycznie musi zarabiać więcej
- Makiavel
 - Juventino

 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 - Posty: 2824
 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 
Pomijając brednie Pana Zambrotty, który najwyraźniej nie opanował sztuki czytania ze zrozumieniem odniosę się do tego z czym da się polemizować.
Jak widać jednak nie prowadzimy takiej znów polityki na kolanach i nie przepraszamy za to, czego nie robiliśmy. Bardzo słusznie. Owej austriackiej gazecie brak elementarnego wstydu, bo kto jak kto, ale rodacy Hitlera powinni być, obok Niemców, ostatnimi, którzy upominają innych w sprawie holocaustu.
Railis przedstaw nam proszę dane, którymi najwyraźniej dysponujesz, które potwierdzają tezę, że nowe technologie, postęp techniczny i technologiczny, innowacyjność dziś już nie jest domeną ludzi ze stopniami naukowymi. Chętnie się z nimi zapoznam. Ja faktycznie dalej żyje w przekonaniu, że postęp ludzkości w medycynie, fizyce, biologii i wielu innych dziedzinach ma swoje źródło w ośrodkach typu MIT i inne prestiżowe uniwersytety. Wciąż żyję, widocznie w błędnym, przekonaniu, że większość "odkrywców i tych myślących" w czołowych korporacjach to absolwenci uczelni z "Ligi Bluszczowej" i czołowych ośrodków akademickich W.Brytanii, Francji, etc.. Jak patrzę na to co pozakładali absolwenci tych prestiżowych uczelni to utwierdzam się w przekonaniu, że mam rację.
W Polsce, z tego co wiem, także coraz częściej zaprasza się do prowadzenia zajęć czy współprowadzenia praktyków, oczywiście nie w takiej skali, jak na zachodzie, ale jednak.
Problem w Polsce jest taki, że pieniędzy na naukę jest tak mało, że trudno jest utrzymać zdolnych ludzi na uczelniach a co dopiero budować "wewnętrzne instytuty badawcze".
Napisałem o korporacjach w swojej wiadomości w takim kontekście, że zdolni ludzie będą woleli pójść do pracy tam (nawet jeśli nie będzie rozwijająca intelektualnie) i zarabiać więcej niż pchać się w tryby naszego szkolnictwa wyższego, które jest rażąco niedofinansowane.
To, że na zachodzie jest lepiej wynika z tego, że tam w naukę się inwestuje. Owszem, w USA czy W.Brytanii mają zupełnie inny system, dla nas nieosiągalny, ale to nie zmienia faktu, że skoro mamy publiczne uczelnie to można je traktować po macoszemu. Gdyby uczelnie dostawały pieniądze: zarówno kadra, jak i dofinansowanie na sprzęt i na badania, to wtedy moglibyśmy liczyć na to, że nasza gospodarka będzie bardziej innowacyjna. Gates czy Jobs to są wyjątki, liczyć na to, że u nas genialne samorodki się trafią to głupota. Potrzeba nam porządnych szkół wyższych, które będą dawały bardzo solidne podstawy intelektualne, wiedzę, podstawowe know-how ludziom, którzy potem będą to rozwijać w sektorze prywatnym. Nie będzie porządnych szkół wyższych gdy pracownicy naukowi nie będą mieli pieniędzy na zagraniczne konferencje, na dostęp i publikacje w prestiżowych czasopismach, etc.. W przeciwieństwie do górnictwa, zwiększenie nakładów na naukę nie będzie skutkowało tylko tym, że dry i profy będą więcej zgarniać. To w ogromnej większości ludzie, którzy chętnie by czytali najnowsze publikacje i brali aktywny udział w dyskursie w swojej dziedzinie, ale często opłata za zgłoszenie artykułu do czasopisma jest zbliżona do...ich miesięcznej pensji (albo stanowi znaczną jej cześć, gdy przeliczy się z $ na PLNy).
Vimes zapomniałem Cie zapytać czemu nic tu nie napisałeś o swoim idolu, Ziemkiewiczu, który tak pięknie wypowiedział się o papieżu? Jestem pewien, że gdyby zrobił to Lis albo Żakowski w pięć minut po fakcie uraczyłbyś nas screenem z tym tweetem albo wpisem na FB ;-)
			
									
						Jak widać jednak nie prowadzimy takiej znów polityki na kolanach i nie przepraszamy za to, czego nie robiliśmy. Bardzo słusznie. Owej austriackiej gazecie brak elementarnego wstydu, bo kto jak kto, ale rodacy Hitlera powinni być, obok Niemców, ostatnimi, którzy upominają innych w sprawie holocaustu.
Railis przedstaw nam proszę dane, którymi najwyraźniej dysponujesz, które potwierdzają tezę, że nowe technologie, postęp techniczny i technologiczny, innowacyjność dziś już nie jest domeną ludzi ze stopniami naukowymi. Chętnie się z nimi zapoznam. Ja faktycznie dalej żyje w przekonaniu, że postęp ludzkości w medycynie, fizyce, biologii i wielu innych dziedzinach ma swoje źródło w ośrodkach typu MIT i inne prestiżowe uniwersytety. Wciąż żyję, widocznie w błędnym, przekonaniu, że większość "odkrywców i tych myślących" w czołowych korporacjach to absolwenci uczelni z "Ligi Bluszczowej" i czołowych ośrodków akademickich W.Brytanii, Francji, etc.. Jak patrzę na to co pozakładali absolwenci tych prestiżowych uczelni to utwierdzam się w przekonaniu, że mam rację.
W Polsce, z tego co wiem, także coraz częściej zaprasza się do prowadzenia zajęć czy współprowadzenia praktyków, oczywiście nie w takiej skali, jak na zachodzie, ale jednak.
Problem w Polsce jest taki, że pieniędzy na naukę jest tak mało, że trudno jest utrzymać zdolnych ludzi na uczelniach a co dopiero budować "wewnętrzne instytuty badawcze".
Napisałem o korporacjach w swojej wiadomości w takim kontekście, że zdolni ludzie będą woleli pójść do pracy tam (nawet jeśli nie będzie rozwijająca intelektualnie) i zarabiać więcej niż pchać się w tryby naszego szkolnictwa wyższego, które jest rażąco niedofinansowane.
To, że na zachodzie jest lepiej wynika z tego, że tam w naukę się inwestuje. Owszem, w USA czy W.Brytanii mają zupełnie inny system, dla nas nieosiągalny, ale to nie zmienia faktu, że skoro mamy publiczne uczelnie to można je traktować po macoszemu. Gdyby uczelnie dostawały pieniądze: zarówno kadra, jak i dofinansowanie na sprzęt i na badania, to wtedy moglibyśmy liczyć na to, że nasza gospodarka będzie bardziej innowacyjna. Gates czy Jobs to są wyjątki, liczyć na to, że u nas genialne samorodki się trafią to głupota. Potrzeba nam porządnych szkół wyższych, które będą dawały bardzo solidne podstawy intelektualne, wiedzę, podstawowe know-how ludziom, którzy potem będą to rozwijać w sektorze prywatnym. Nie będzie porządnych szkół wyższych gdy pracownicy naukowi nie będą mieli pieniędzy na zagraniczne konferencje, na dostęp i publikacje w prestiżowych czasopismach, etc.. W przeciwieństwie do górnictwa, zwiększenie nakładów na naukę nie będzie skutkowało tylko tym, że dry i profy będą więcej zgarniać. To w ogromnej większości ludzie, którzy chętnie by czytali najnowsze publikacje i brali aktywny udział w dyskursie w swojej dziedzinie, ale często opłata za zgłoszenie artykułu do czasopisma jest zbliżona do...ich miesięcznej pensji (albo stanowi znaczną jej cześć, gdy przeliczy się z $ na PLNy).
Tak na koniec, nie tylko w Polsce. W Niemczech ogromną wagę przykłada się do stopni i tytułów i ogromną gafą jest pomijać je w tytułowaniu. To, że w setkach książek, filmów i seriali amerykańskich czy brytyjskich bohaterzy są absolwentami szkół z Ivy League a jeśli się w Anglii uczyli to na Cambridge albo Oxfordzie, to nie przypadek. Tyczy się to zarówno autorytetu, jak i zarobków. Gdyby było inaczej to nie sądzę by ludzie tak tyraliby i zadłużali się nie raz porządnie żeby skończyć Harvard, Yale czy Berkley.Już chyba tylko u nas się uważa, że skoro się ma dr. albo prof. przed nazwiskiem, to słowo automatycznie znaczy więcej i automatycznie musi zarabiać więcej Wink
Vimes zapomniałem Cie zapytać czemu nic tu nie napisałeś o swoim idolu, Ziemkiewiczu, który tak pięknie wypowiedział się o papieżu? Jestem pewien, że gdyby zrobił to Lis albo Żakowski w pięć minut po fakcie uraczyłbyś nas screenem z tym tweetem albo wpisem na FB ;-)
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
						https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
- Azrael
 - Juventino

 - Rejestracja: 15 marca 2008
 - Posty: 977
 - Rejestracja: 15 marca 2008
 
Problem polskiej nauki polega na jej anachroniczności czy wręcz archaiczności. Zresztą - jak zrozumiałem z poprzednich wypowiedzi - sam jesteś doktorantem, przedstawicielem polskiej nauki. Nie wiem jaki jest Twój wkład naukowy w Twoją dziedzinę, ale widzę, że od jakiegoś czasu jesteś jednym z najaktywniejszych użytkowników tego forum. Kiedykolwiek bym nie spojrzał na tą stronę znajdę tu Twoją świeżutką wypowiedź. Ja rozumiem, że ludzi różnie potrafią dysponować swoim czasem, ale mnie się wydaje, że człowiek naprawdę ciężko pracujący w życiu (nawet jeśli jest TYLKO górnikiem) nie będzie miał tyle czasu by poświęcać je na takie głupoty jak komentowanie każdej bzdury, którą dla "hejtu" stworzył Pan Zambrotta. Będzie ciężko pracował w swoim zawodzie, w swojej dziedzinie, dla jakiejś idei, czy po to by po prostu więcej zarobić.Makiavel pisze:To w ogromnej większości ludzie, którzy chętnie by czytali najnowsze publikacje i brali aktywny udział w dyskursie w swojej dziedzinie, ale często opłata za zgłoszenie artykułu do czasopisma jest zbliżona do...ich miesięcznej pensji (albo stanowi znaczną jej cześć, gdy przeliczy się z $ na PLNy).
Mam wrażenie, że większość polskich tzw. naukowców dawno już nie zaznało ciężkiej pracy. Obym się mylił...
Pozdrawiam!
						- Makiavel
 - Juventino

 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 - Posty: 2824
 - Rejestracja: 26 lutego 2011
 
Nie bardzo rozumiem, czy w Twoim wyobrażeniu, jako doktorant, powinienem jedyne co robić to ślęczeć z nosem w książkach i pisać artykuły? Wydaje mi się, choć co ja tam wiem, że górnicy, prawnicy, lekarze, informatycy i inni oglądają telewizje, używają internetu w celach rozrywkowych, itp.. Chyba, że jest inaczej i wspomniany przez Ciebie górnik fedruje, je i śpi, podobnie lekarze i inni. Ja telewizji nie oglądam bo przez większość miesiąca nie mam takiej możliwości. Za to lubię dyskutować tutaj - biję się w piersi, mea culpa. Pracuje za darmo na uczelni, ba, nawet dokładam do interesu bo książkę niezbędną do dydaktyki musiałem kupić sobie sam. Zajęcia na uczelni są obowiązkowe - zarówno te do zaliczania, jak i te, które prowadzę. Pracownicy naukowi, gdy był czas wyżu, pracowali dydaktycznie na 2-3 uczelniach żeby mieć przyzwoitą pensje, do tego muszą publikować, co wiąże się z prowadzeniem badań w takiej czy innej formie. Faktycznie nie da się tego porównać do ośmiogodzinnej harówki fizycznej ale myślę, że przeciętny tzw. naukowiec w Polsce, z dziedzin humanistycznych i społecznych, miesięcznie czyta więcej stron tekstu niż przeciętny robotnik fizyczny czy górnik przez całe swoje życie a, z wyjątkiem filologów, to nie jest literatura piękna.Azrael pisze: Problem polskiej nauki polega na jej anachroniczności czy wręcz archaiczności. Zresztą - jak zrozumiałem z poprzednich wypowiedzi - sam jesteś doktorantem, przedstawicielem polskiej nauki. Nie wiem jaki jest Twój wkład naukowy w Twoją dziedzinę, ale widzę, że od jakiegoś czasu jesteś jednym z najaktywniejszych użytkowników tego forum. Kiedykolwiek bym nie spojrzał na tą stronę znajdę tu Twoją świeżutką wypowiedź. Ja rozumiem, że ludzi różnie potrafią dysponować swoim czasem, ale mnie się wydaje, że człowiek naprawdę ciężko pracujący w życiu (nawet jeśli jest TYLKO górnikiem) nie będzie miał tyle czasu by poświęcać je na takie głupoty jak komentowanie każdej bzdury, którą dla "hejtu" stworzył Pan Zambrotta. Będzie ciężko pracował w swoim zawodzie, w swojej dziedzinie, dla jakiejś idei, czy po to by po prostu więcej zarobić.
Mam wrażenie, że większość polskich tzw. naukowców dawno już nie zaznało ciężkiej pracy. Obym się mylił...
Mówisz, że polska nauka jest archaiczna. Cóż, w wielu, bardzo wielu dziedzinach masz rację. Ale to ściśle wiąże się z tym co zacytowałeś z mojej odpowiedzi. Ja spędzam godziny (przerywane wizytami tutaj) na szukaniu DARMOWYCH artykułów spełniających kryterium aktualności bo na kwartalnik z mojej tematyki za 64$ mnie nie stać, podobnie jak na jednorazowe dostępy do publikacji za kilkanaście dolarów. Więc cóż, tak, mamy anachroniczną naukę ale to nie wina tych dziadowskich doktorów i profesorów, którzy osiedli na laurach i nic nie robią od lat, ale braku środków - w mojej branży na książki, czasopisma, konferencje, szlifowanie języków, etc., w innych branżach dodatkowo na sprzęt, laboratoria i tym podobne rzeczy. To smutne jak profesor-lekarz mówi w sądzie, w procesie Owsiaka, że dzięki WOŚP cała gałąź medycyny w Polsce mogła ruszyć i podłączyć się do światowego dyskursu z tego zakresu. Smutne bo to znaczy, że z publicznych pieniędzy nie dało rady. Cóż, więc faktycznie lepiej dać na upadającą kopalnie i liczyć, że nagle ten węgiel wydobywany w niej uczyni nas innowacyjną gospodarką. Powodzenia.
"veritas odium parit obsequium amicos"
https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
						https://poema.pl/publikacja/2633-moj-dzionek
http://natemat.pl/210925,platna-prawica ... internetem
			
