Polityka
- LordJuve
- Juventino

- Rejestracja: 26 maja 2005
- Posty: 3426
- Rejestracja: 26 maja 2005
Ogólnie z Twoją wypowiedzią się zgadzam, natomiast w tym fragmencie przejawiasz jakąś niezrozumiałą i niezdrową nietolerancję. W jednym i tym samym zdaniu piszesz o etyce i zasadach zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie oraz wyrażasz dyskryminujący pogląd, że osoby duchowne tej etyki uczyć nie powinny. Na jakiej podstawie?blackadder pisze: Nauka religii jest bez sensu, nie da się nauczyć kogoś w coś wierzyć. Co innego nauka etyki, zasad zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie, ale przez osoby świeckie.
Uważasz, że jeżyli jakiś ks. czy siostra ma odpowiednie wykształcenie, np. mgr z filozofii, to etyki uczyć nie powinna bo jest duchowna a np. mgr biologii etyki uczyć powinien bo jest świecki?
:lol:
- blackadder
- Juventino

- Rejestracja: 23 września 2006
- Posty: 970
- Rejestracja: 23 września 2006
Tu chodzi o to że wiele osób (i tak, w tym ja) nie przepada za klerem. Stosunek do duchownych może źle przekładać się na wyniki edukacji. W moim przypadku wynika to pewnie z tego że nie miałem szczęścia do nauczycieli tego przedmiotu.
Dodatkowo też nie wierzę że ludzie których życiową misją jest szerzenie wiary, nie wykorzystywaliby swojej pozycji do nawracania młodzieży.
Biorąc pod uwagę panujące stereotypy na temat Kościoła i jego pracowników, mam nieodparte wrażenie że ludzie mieliby zupełnie inny stosunek do przedmiotu Etyka, nauczanej przez świeckich, niż mają obecnie do Religii, nauczanej przez księży i siostry zakonne.
Dodatkowo też nie wierzę że ludzie których życiową misją jest szerzenie wiary, nie wykorzystywaliby swojej pozycji do nawracania młodzieży.
Biorąc pod uwagę panujące stereotypy na temat Kościoła i jego pracowników, mam nieodparte wrażenie że ludzie mieliby zupełnie inny stosunek do przedmiotu Etyka, nauczanej przez świeckich, niż mają obecnie do Religii, nauczanej przez księży i siostry zakonne.

- Alfa i Omega
- Juventino

- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
- Posty: 1013
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Absolutnie nie masz racji. Szkoła jest do nauczania i wychowywaniaPan Mietek pisze:przede wszystkim dlatego, że szkoła jest od nauczania a nie wychowywania.
Przeczytaj, proszę, mojego poprzedniego postablackadder pisze: Nauka religii jest bez sensu, nie da się nauczyć kogoś w coś wierzyć.
Pomysł, jaki Ty przedstawiasz - gotowe przepisy do wyuczenia - kojarzy mi się z formułkami i komunałami, z którymi niekoniecznie każdy ma zamiar się zgodzić, które trzeba wykuć, zdać, zapomnieć.LordJuve pisze: Nie ma to jednak wiele wspólnego z nauką filozofii jako takiej a chyba to miał na myśli Alfa i Omega.
A filozofia szkolna, w moim mniemaniu, nie powinna opierać się na czytaniu "Krytyki czystego rozumu" czy analizie Bergsona (fuj), bo kuhwa, to można umrzeć z nudów mając tę osiemnastkę na karku. Kant był świetny, moje poglądy pokrywają się z jego w bardzo wielu kwestiach, ale umówmy się - trudny jak cholera.
Sądzę, że lepiej by było oprzeć to na dyskusji na dane tematy. Wyrzucamy w syntezie pogląd taki a owaki, przestawiamy dostojnych dżentelmenów oscylujących wokół tego i prowokujemy rozmowę. Prowokujemy myślenie. Oczywiście, na takich zajęciach zrodziłoby się paru patologicznych potworów serwujących jakieś <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> poglądy, ale cóż - niechże w tej szkole będzie miejsce na trochę indywidualności. Nauczyciel zaś powinien mieć więcej z arbitra wówczas niż z kolesia, który serwuje własne poglądy.
- Castiel
- Juventino

- Rejestracja: 24 maja 2010
- Posty: 2338
- Rejestracja: 24 maja 2010
Myślałem, że od tego są rodzice, a nie państwoAlfa i Omega pisze:Absolutnie nie masz racji. Szkoła jest do nauczania i wychowywaniaPan Mietek pisze:przede wszystkim dlatego, że szkoła jest od nauczania a nie wychowywania.![]()
- Alfa i Omega
- Juventino

- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
- Posty: 1013
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
No widzisz, to źle myślałeś.Castiel pisze:Myślałem, że od tego są rodzice, a nie państwoAlfa i Omega pisze:Absolutnie nie masz racji. Szkoła jest do nauczania i wychowywaniaPan Mietek pisze:przede wszystkim dlatego, że szkoła jest od nauczania a nie wychowywania.![]()
Naprawdę sądzisz, że kształtowanie Twojej osobowości i wychowanie odbyło się wyłącznie w domu...? To musiałbyś nie wychodzić z tych czterech ścian. Że też takie rzeczy muszę tłumaczyć.
- Pan Mietek
- Juventino

- Rejestracja: 29 sierpnia 2009
- Posty: 2637
- Rejestracja: 29 sierpnia 2009
Owszem, w jakiś sposób szkoła nas wychowuje i kształtuje ale to nie jest jej zadaniem. O dziwo, zgodzę się tym razem z Castielem - od wychowywania są rodzice. Szkoła ma zapewnić wiedzę i wykształcenie a obyczaje, system wartości, religia (albo jej brak) to rzeczy o których mają decydować rodzice.Alfa i Omega pisze:No widzisz, to źle myślałeś.
Naprawdę sądzisz, że kształtowanie Twojej osobowości i wychowanie odbyło się wyłącznie w domu...? To musiałbyś nie wychodzić z tych czterech ścian. Że też takie rzeczy muszę tłumaczyć.
Zresztą, wychowywanie i kształtowanie się młodego człowieka zachodzi raczej, tak jak sam napisałeś, poprzez relacje z rówieśnikami.
- Alfa i Omega
- Juventino

- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
- Posty: 1013
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
Jest. Gdyby było inaczej, nie miałbyś tam symbolicznej nazwy "wychowawcy". "Godziny wychowawczej".Pan Mietek pisze: Owszem, w jakiś sposób szkoła nas wychowuje i kształtuje ale to nie jest jej zadaniem.
Wychowanie to proces świadomego przekazywania i nauczania, w celu wpojenia pewnych rzeczy jednostce. Szkoła również ma za zadanie dbać o to. A jaką to ma siłę? Różnie bywa.
Obawiam się, że rodzice mogą decydować o obyczajach, systemie wartości i religii panującej w domu, co oczywiście może mieć wpływ mniejszy lub większy na dziecko. Ostateczne zdanie na ten temat wychodzi jednak od dziecka, bo to w końcu jego osobowość i musi lub nie musi dać temu przyzwolenie. Mówimy oczywiście o nieco późniejszych latach, kiedy odbywa się proces dojrzewania.Pan Mietek pisze:O dziwo, zgodzę się tym razem z Castielem - od wychowywania są rodzice. Szkoła ma zapewnić wiedzę i wykształcenie a obyczaje, system wartości, religia (albo jej brak) to rzeczy o których mają decydować rodzice.
Ogólnie z ludźmi. Wiąże się to z socjalizacją poniekąd.Pan Mietek pisze:Zresztą, wychowywanie i kształtowanie się młodego człowieka zachodzi raczej, tak jak sam napisałeś, poprzez relacje z rówieśnikami.
Generalnie mam w tej materii same potwierdzone info, bo studiuję polonistykę nauczycielską 8)
gadam o pedagogice zamiast uczyć się do kolokwium z pedagogiki. Sic!
- Castiel
- Juventino

- Rejestracja: 24 maja 2010
- Posty: 2338
- Rejestracja: 24 maja 2010
Nie wiem jak w Twoim przypadku, ale w moim było tak, że rodzice brutalnie miażdżyli każdy głupi pomysł jaki wyniosłem ze szkoły i chwała im za to. W kwestii religii nie było nacisków nigdy. Nie chciało mi się iść do kościoła to nie musiałem. Na religie chodziłem bo nie miałem co robić w tym czasie. Zresztą moim zdaniem religia jest dla wierzących. Wiara, a religia to co innego. Negatywnych tekstów opisanych w świętej księdze nie uświadczysz na lekcjach w szkole. Wszystko piękne i kolorowe...nie ma miejsca na wątpliwości, zaprzeczanie i podważanie.Alfa i Omega pisze: No widzisz, to źle myślałeś.
Naprawdę sądzisz, że kształtowanie Twojej osobowości i wychowanie odbyło się wyłącznie w domu...? To musiałbyś nie wychodzić z tych czterech ścian. Że też takie rzeczy muszę tłumaczyć.
- Alfa i Omega
- Juventino

- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
- Posty: 1013
- Rejestracja: 24 sierpnia 2006
<głęboki wdech> procesy wychowawcze dzielimy na biologiczno-pielęgnacyjne (dominacja rodziców), oraz społeczno-kulturowe. Za te drugie, poniekąd, odpowiada właśnie szkoła.Castiel pisze:Nie wiem jak w Twoim przypadku, ale w moim było tak, że rodzice brutalnie miażdżyli każdy głupi pomysł jaki wyniosłem ze szkoły i chwała im za to.Alfa i Omega pisze: No widzisz, to źle myślałeś.
Naprawdę sądzisz, że kształtowanie Twojej osobowości i wychowanie odbyło się wyłącznie w domu...? To musiałbyś nie wychodzić z tych czterech ścian. Że też takie rzeczy muszę tłumaczyć.
Moje na wierzchu, koniec rozmowy o tym, czy szkoła ma wychowywać, czy nie, podpieram się podręcznikiem do pedagogiki
Masz jakiś dziwny pogląd na tę sprawę. Ale zostawmy tę biedną Biblię w spokoju.Castiel pisze:Negatywnych tekstów opisanych w świętej księdze nie uświadczysz na lekcjach w szkole. Wszystko piękne i kolorowe...nie ma miejsca na wątpliwości, zaprzeczanie i podważanie.
- Dante93
- Juventino

- Rejestracja: 21 lutego 2011
- Posty: 1331
- Rejestracja: 21 lutego 2011
Nie rozumiem zupełnie konfilktu, bo Alfa i Omega ma absolutną racje - jedną z funkcji szkoły jako takiej, jest wychowywanie uczniów, socjalizacja et cetera. A fakt, że nasze szkolnictwo w obecnej chwili jest bardzo kulawe pod tym względem i raczej uczniów nie wychowuje, to nie znaczy, że w teorii nie powinno.
Co do tematu religii w szkołach:
Przedmiot zupełnie niepotrzebny jak i niemożliwy do sensownego zrealizowania przez pare powodów. Po pierwsze, młodzi ludzie raczej w 90% nie traktują księży jako autorytetów (z tym można sie zgodzić lub nie) dlatego tez siły przebicia nauczyciele tego przedmiotu nie mają w ogóle, po drugie kościól katolicki jest na tyle skostniały, zaborczy i zamknięte na wszelaki dialog na dogmatycznych płaszczyznach, że nawet średnio rozgarnięty uczeń gimnazjum zamiast ślepo wierzyc w to co ksiądz mu powie, pomyśli, że coś mu 'tu śmierdzi' i chciałby swe wątpliwości rozwiać. Jednak na jego odpowiedzi z wiadomych względów na lekcji religii odpowiedzi nie utrzyma (raz, że sam nie będzie chciał, dwa nie bedzie miał 'możliwości'). Więc gdzie tu sens istnienia takiego przedmiotu? Pomijam już fakt, ze przecież jesteśmy krajem świeckim, nie katolickim.
Za to etyka już jak najbardziej tak. Ale jeszcze bardziej tak - filozofia. Przedmiot który może w jakimś stopniu chociaż otwierałby głowy obecnej 'ciemnocie'.
Co do dyskusji czy ksiądz (z odpowiednim wyksztalceniem) może nauczać przedmiotów innych niż religia, bez obawy o 'nawracanie' uczniów na jedyną sluszną religie? Hm, z doświadczenia powiem, że mi prawo wykłada ks.dr, i nawet o tym przez pewien czas nie wiedziałem, że jest księdzem, bo zupełnie sie to nie przejawia ani w jego wyglądzie, ani zachowaniu/poglądach/sposobach przekazywania wiedzy. Ale może nie każdy taki jest.
Co do tematu religii w szkołach:
Przedmiot zupełnie niepotrzebny jak i niemożliwy do sensownego zrealizowania przez pare powodów. Po pierwsze, młodzi ludzie raczej w 90% nie traktują księży jako autorytetów (z tym można sie zgodzić lub nie) dlatego tez siły przebicia nauczyciele tego przedmiotu nie mają w ogóle, po drugie kościól katolicki jest na tyle skostniały, zaborczy i zamknięte na wszelaki dialog na dogmatycznych płaszczyznach, że nawet średnio rozgarnięty uczeń gimnazjum zamiast ślepo wierzyc w to co ksiądz mu powie, pomyśli, że coś mu 'tu śmierdzi' i chciałby swe wątpliwości rozwiać. Jednak na jego odpowiedzi z wiadomych względów na lekcji religii odpowiedzi nie utrzyma (raz, że sam nie będzie chciał, dwa nie bedzie miał 'możliwości'). Więc gdzie tu sens istnienia takiego przedmiotu? Pomijam już fakt, ze przecież jesteśmy krajem świeckim, nie katolickim.
Za to etyka już jak najbardziej tak. Ale jeszcze bardziej tak - filozofia. Przedmiot który może w jakimś stopniu chociaż otwierałby głowy obecnej 'ciemnocie'.
Co do dyskusji czy ksiądz (z odpowiednim wyksztalceniem) może nauczać przedmiotów innych niż religia, bez obawy o 'nawracanie' uczniów na jedyną sluszną religie? Hm, z doświadczenia powiem, że mi prawo wykłada ks.dr, i nawet o tym przez pewien czas nie wiedziałem, że jest księdzem, bo zupełnie sie to nie przejawia ani w jego wyglądzie, ani zachowaniu/poglądach/sposobach przekazywania wiedzy. Ale może nie każdy taki jest.
- pan Zambrotta
- Juventino

- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
a jakieś argumenty na poparcie tych twoich wywodów, czy bierzesz wszystko wg swojego widzimisie - ten jest od tego, a ten nie. I chooy.Pan Mietek pisze:- od wychowywania są rodzice. Szkoła ma zapewnić wiedzę i wykształcenie a obyczaje, system wartości, religia (albo jej brak) to rzeczy o których mają decydować rodzice.
A co jeśli dziecko nie ma rodziców? Albo żyje w patologii? Where is your god now? Alfa i omega tutaj podal bardzo dobry powód, czlowiek nie siedzi 24h w domu, musi gdzieś indziej tez być wychowywany. Musi tez mieć inne zrodlo skąd ma czerpać wzorce, musi wyrobić sobie opinie na podstawie różnych doświadczeń.
Castiel cos tam przebakuje ze ma jakich to ma fajnych rodziców, takich na czasie i w ogóle. Pewnie nie raz, nie dwa przy rodzinnym stole matka mu mówila, jak to w podpasce wymordowala mu pol rodziny
- Castiel
- Juventino

- Rejestracja: 24 maja 2010
- Posty: 2338
- Rejestracja: 24 maja 2010
A ten dalej swoje...myślisz, że kłamie? Życie się skończyło. Pech
Świadomie czy nie, ale się skończyło.
Szkoda mi trochę ludzi, którzy muszą szukać wzorców w szkole czy na osiedlu. Brak rodziców to ciężka sprawa. Znajomy policjant wspominał, że jakieś 90% jego wezwań jest przez matki do bachorów wychowujących się bez ojca. Przykre. Takie gadanie wydaje mi się zwykłym szukaniem usprawiedliwienia żeby przy ewentualnej porażce dzielić winę z kimś innym...
Od mojej mamy to się <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>. Akurat w kwestii religii i biologii to nie masz co do niej startować bo wiedzą miażdży Cie na wstępie.
Świadomie czy nie, ale się skończyło.
Szkoda mi trochę ludzi, którzy muszą szukać wzorców w szkole czy na osiedlu. Brak rodziców to ciężka sprawa. Znajomy policjant wspominał, że jakieś 90% jego wezwań jest przez matki do bachorów wychowujących się bez ojca. Przykre. Takie gadanie wydaje mi się zwykłym szukaniem usprawiedliwienia żeby przy ewentualnej porażce dzielić winę z kimś innym...
Od mojej mamy to się <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>. Akurat w kwestii religii i biologii to nie masz co do niej startować bo wiedzą miażdży Cie na wstępie.
- Nicolas
- Juventino

- Rejestracja: 13 kwietnia 2008
- Posty: 274
- Rejestracja: 13 kwietnia 2008
Podstawową jednostką wychowawczą JEST rodzina. koniec kropka. Nie są to czyjeś wymysły, ale potwierdzone dane. Ktoś nie ma rodziców? Opiekunowie zastępczy/dom dziecka, który w cywilizowanych i "normalnych"krajach spełnia swoje zadania. Ciekawostką jest, że charakter człowieka kształtuje się do 7 roku życia(więc raczej Twoja "ulica", koledzy nie mają w tym okresie wpływu na to jaki będziesz). Nie wiem jak to jest u Ciebie, ale wszystko(kultura, sposób zachowania) co sobą reprezentuje wyniosłem z domu. Są rzeczy, które wpajają koledzy, jak to niektórzy nazywają - ulica, czyli nie donoś, chodzenie na Radomiaka(ale te kwestie poruszyła także moja rodzina). Aczkolwiek są sprawy z którymi się z nimi nie zgadzam. Między innymi religia, poglądy polityczne czy wiele spraw do których musiałem dojrzeć. Na politykę mam zupełnie inny pogląd niż moja rodzina, a czasami wręcz odwrócony o 180 stopni. Co do innych wzorców jest to prawda, ale to rodzice są podstawową jednostką wychowawczą. Nie raz czerpałeś głupie wzorce ze szkoły, które później mama/tata wybijali z głowy
PS - Zdajecie sobie sprawę, że rozmowy czy dyskusje na temat religii w 90% nie mają sensu? Nikt nie podaję konstruktywnych argumentów, a jedynie przekrzykuję się, za wszelką cenę, chcąc przekonać rozmówce do swoich racji - czyli moja racja jest bardziej mojsza niż twojsza... I większość rozmów kończy się tak naprawdę klęska i jednej i drugiej strony, każdy zostaję przy swoim śmiejąc się z tego drugiego. Można przyjąć teorie Pascala, który mówi, że wiara nic nie kosztuje, a jak się okaże, że jednak Bóg istnieje można wiele ZYSKAĆ
PS- Błąd poprawiony...
Nie chodzi o to, że źle kojarzę, a raczej o lekkie zaspanie ;D Post pisany o 6:39 :twisted:
PS - Zdajecie sobie sprawę, że rozmowy czy dyskusje na temat religii w 90% nie mają sensu? Nikt nie podaję konstruktywnych argumentów, a jedynie przekrzykuję się, za wszelką cenę, chcąc przekonać rozmówce do swoich racji - czyli moja racja jest bardziej mojsza niż twojsza... I większość rozmów kończy się tak naprawdę klęska i jednej i drugiej strony, każdy zostaję przy swoim śmiejąc się z tego drugiego. Można przyjąć teorie Pascala, który mówi, że wiara nic nie kosztuje, a jak się okaże, że jednak Bóg istnieje można wiele ZYSKAĆ
PS- Błąd poprawiony...
Ostatnio zmieniony 26 listopada 2012, 21:02 przez Nicolas, łącznie zmieniany 2 razy.
- pan Zambrotta
- Juventino

- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 5352
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
zyskać... zyskać :doh: nie pisz o 07:39, slabo kojarzysz wtedy.Nicolas pisze: Można przyjąć teorie Pascala, który mówi, że wiara nic nie kosztuje, a jak się okaże, że jednak Bóg istnieje można wiele stracić
Rodzina jest podstawowa jednostka, tu nikt nie przeczy. Ale nikt nie mówi, ze jedyna.
- deszczowy
- Juventino

- Rejestracja: 01 września 2005
- Posty: 5690
- Rejestracja: 01 września 2005
Zaczynasz nisko latać. Pojazdy po rodzicach są naprawdę słabe. Pomodlę się za Ciebie.pan Zambrotta pisze: Castiel cos tam przebakuje ze ma jakich to ma fajnych rodziców, takich na czasie i w ogóle. Pewnie nie raz, nie dwa przy rodzinnym stole matka mu mówila, jak to w podpasce wymordowala mu pol rodziny
