Guns n' Roses
- olecki1
- Juventino
- Rejestracja: 29 grudnia 2007
- Posty: 236
- Rejestracja: 29 grudnia 2007
You know where you are? You in the jungle!
Czy na tym forum są ludzie którzy słuchają - tak jak ja - Gunsów ?
Zapraszam do dyskusji. A na dobry początek kilka kawałków:
Civil War
You Could Be Mine
November Rain
Paradise City
Mama Kin
Nightrain
One in a Million
I Used to love Her
Sweet Child o Mine
Welcome To The Jungle
Czy na tym forum są ludzie którzy słuchają - tak jak ja - Gunsów ?
Zapraszam do dyskusji. A na dobry początek kilka kawałków:
Civil War
You Could Be Mine
November Rain
Paradise City
Mama Kin
Nightrain
One in a Million
I Used to love Her
Sweet Child o Mine
Welcome To The Jungle
- ArtHur
- Juventino
- Rejestracja: 10 marca 2007
- Posty: 541
- Rejestracja: 10 marca 2007
Również słucham, bardzo fajny zespol, oczywiscie lubie zdecydowana wiekszosc ich piosenek, ale IMO Welcome to The Jungle, Don't Cry i z najnowszej plyty This I Love miażdżą. A btw, co sądzicie o nowej płycie "nowych" Gunsów? Jak dla mnie całkiem dobra, inna od poprzednich, ogolnie na plus.
- Łukasz
- Juventino
- Rejestracja: 13 października 2002
- Posty: 6351
- Rejestracja: 13 października 2002
Są tacy ludzie, a jakże. Co prawda duetowi Axl/Slash daleko do Page'a i Planta, jednak Gunsi to kawał żywiołowego grania.
Dwie rzeczy a propos Ritza:
- Mama Kin wklejać tak na dobrą sprawę tu nie musiałeś, bo to cover Aerosmith.
- W tej wersji Nightrain z Slash - co ciekawe - niemiłosiernie fałszuje w solówce. Jego pokroju gitarzystom dość rzadko zdarzają się takie wpadki (przypominam sobie jeszcze Randy'ego Rhoadsa i Paranoida z którejś płyty live Ozza - solo nie w tonacji).
Fakt faktem - to ostatni, nieistniejący już, wielki hard-rockowy band. Tak, nieistniejący, bo to, co robi Axl z Bucketheadem to G'N'R nie jest. Velvet Revolver tym bardziej. Tak naprawdę tylko Slash's Snakepit trzymał poziom. Polecam zarówno "It's a five o clock somewhere", jak i "Ain't Life Grand".
Dwie rzeczy a propos Ritza:
- Mama Kin wklejać tak na dobrą sprawę tu nie musiałeś, bo to cover Aerosmith.
- W tej wersji Nightrain z Slash - co ciekawe - niemiłosiernie fałszuje w solówce. Jego pokroju gitarzystom dość rzadko zdarzają się takie wpadki (przypominam sobie jeszcze Randy'ego Rhoadsa i Paranoida z którejś płyty live Ozza - solo nie w tonacji).
Fakt faktem - to ostatni, nieistniejący już, wielki hard-rockowy band. Tak, nieistniejący, bo to, co robi Axl z Bucketheadem to G'N'R nie jest. Velvet Revolver tym bardziej. Tak naprawdę tylko Slash's Snakepit trzymał poziom. Polecam zarówno "It's a five o clock somewhere", jak i "Ain't Life Grand".
- olecki1
- Juventino
- Rejestracja: 29 grudnia 2007
- Posty: 236
- Rejestracja: 29 grudnia 2007
Obecny GnR czy Velvet Revolver grają takiego można by powiedzieć klasycznego hard rocka, natomiast starzy Gunsi grali w swoim stylu, hard rock ale jedyny w swoim rodzaju. A to co robił Axl z Bucketheadem (bo on juz nie gra w GnR) to żenada, w nowej płycie za dużo jakiś dziwnych efektów itp, ogólnie wole to od Feela na przykład ale nie ma to jak stare płyty. Co do Mama Kin - wiem że to cover, ale tak samo nie powinniśmy mówić Knockin' bo to cover Boba Dylana - aczkolwiek wrzuciłem bo jak dla mnie genialne kawałki. Gunsi mają dużo świetnych kawałków, właściwie nie ma takiego którego nie lubię. Jeszcze wracając do historii zespołu, najlepszy skład był ze Slashem, Stradlinem, Adlerem, McKaganem i Axlem oczywiście. Potem na miejsce Adlera wpadł Sorum i było jeszcze gitnie, ale za chwile wszystko zaczęło się sypać, a jak odszedł Slash to zespół ewidentnie się rozpadł. Bo to co teraz robią...to szkoda gadać. Nie wiem czemu Axl tak nie chce pogodzić się...Adler już nie ma problemów z narkotykami, więc może wrócić, Slash przecież może grać w GnR nie przerywając projektu VR....ehh szkoda, bo pewnie już nigdy się nie pogodzą...a poszło jak zawsze, głównie o kase i o to kto jest ważniejszy
Aha, jeszcze co do niektórych wpadek, jak wszyscy wiemy Gunsi lubili popić w trakcie koncertu albo nawet przed i czasami było lekkie zdziwko
Aha, jeszcze co do niektórych wpadek, jak wszyscy wiemy Gunsi lubili popić w trakcie koncertu albo nawet przed i czasami było lekkie zdziwko