Transfery w Europie
- Tony Montana
- Juventino
- Rejestracja: 28 stycznia 2012
- Posty: 1269
- Rejestracja: 28 stycznia 2012
- Podziekował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Miałem się już zbierać do dłuższego postu odnośnie Realu ale widzę, że koledzy wcześniej wyczerpali temat
Prowokacyjnie napiszę tak - jak myślicie skąd wziął się przydomek "królewscy"? Ponieważ to ukochany klub hiszpańskiej rodziny królewskiej, to co działo się za czasów Franco to już w ogóle temat na osobny esej
Krótko podsumowując (nie mam już tyle chęci ile kilka lat temu, żeby tworzyć swoje standardowe elaboraty) Real to klub, na który zrzuca się cała Hiszpania. Tak samo jak Barcelona jest klubem, na który zrzuca się cała Katalonia (która w dużej części de facto dąży do niepodległości i Barcelona jest jednym z elementów tej układanki, w mega skrócie tzw. soft power).
A co do tego, że Real jest ostatnio królem zgarniania jakościowych zawodników za darmo - owszem napisałem to i w moim odczuciu jest to prawda. Nigdzie nie odnosiłem się do tego w jaki sposób ci gracze zostali przyciągnięci.
Jeśli chodzi o wydatki klubowe na transfery i pensje to pisałem to już lata temu kiedy na forum było powszechne jechanie po Chelsea, a później po PSG czy City - wielkość nie jest dana raz na zawsze, a bardzo bogate kluby robią dokładnie to co za czasów swojej świetności robił Real, Juventus czy MU (i Parma, Lazio - pamiętacie potężne transfery tych klubów i jak Parma wygrywała puchar UEFA?). Zabawne jest to jak zastane kluby z "tradycjami" wzbraniają się przed tym, żeby do stołu usiadł ktoś nowy z pieniędźmi i ambicjami - nie oszukujcie się te wielkie kluby dekady temu robiły dokładnie to samo.
Jedynym mega, mega przykrym faktem jest to jak przychody Juventusu po farsolopli rozminęły się z Realem i MU (już po samej tej statystyce przychodów widzę, że Han Solo wie co w trawie piszczy i jak było ale trochę dobiera argumenty pod z góry ustaloną tezę). Juventus po podpisaniu kontraktu z Tamoilem był europejskim potentatem, pierwsza trójka klubów o największych dochodach ale spadek pogrzebał wszystko.
Wiem, że były pozwy ze strony Juventusu na minimum 0.5 MILIARDA euro ale pierwsza kwestia - wypłata takiego odszkodowania skutkowałaby bankructwem całej włoskiej federacji (chyba, że wziąłby to na siebie budżet państwa - no bądźmy poważni do tego nigdy nie dojdzie), a druga kwestia jest taka, że łatki klubu kupującego mecze nie uda się odkleić pewnie przez kolejne 20-30 lat. To, że klubowi z taką łatką jest tak mniej więcej 10 tysięcy razy ciężej pozyskać sponsorów (którzy nie chcą być w jakikolwiek, nawet najmniejszy sposób być kojarzeni z jakimikolwiek wątpliwościami) (już nie pisze o skandalach korupcyjnych)) nawet nie wspominam).
Wierzenie w to, że kluby piłkarskie budują (głównie) swoje bogactwo na tym jak radzą sobie marketingowo jest podobną naiwnością do tej która panowała jeszcze dekadę temu wśród kibiców - że transfer spłaci się ze sprzedaży koszulek (no szkoda, że wszystkie inne kluby na to nie wpadły).
Odnośnie Pereza - osobiście nie zaprzeczam, że to bardzo dobry biznesmen, potężnie zwiększył przychody Realu . Ale jednocześnie rozmawiamy o gościu, który potężnie zarobił na kryzysie mieszkaniowym w Hiszpanii w 2008 roku (i wtedy też był światowy kryzys gospodarczy, Polskę trochę on ominął tzw. zielona wyspa 08-09) .
Podsumowując Han Solo - wiedzę niewątpliwie masz ale kibice Juventusu są raczej starzy (w internetowych standardach), i że tak to ujmę młodzieżowo "nie tańczysz z frajerami". Kryzys budowlany/załamanie rynku budowlanego w Hiszpanii to polecam wygooglować, ale też żeby być obiektywnym nie mam tutaj pretensji do Realu - może mi się to nie podobać (nawet bardzo) ale każdy oże jak może.
Offtop? Może i tak ale dla mnie ta dyskusja jest bardzo interesująca, a nie czarujmy się - mercato to i tak sezon ogórkowy i powtarzanie zasłyszanych plot. Merytoryczna dyskusja i tak jest na plus względem tego (tak wiem, można znaleźć do tego odpoiwiedni temat) co zazwyczaj pojawia się w plotkach. Najważniejszą kwestią jest to, że na Real składa się de facto całe państwo (ale to nie jest żaden wyjątek, w wielu europejskich miastach jest tak, że aparat państwowy wspiera kluby, różnica jest tylko w konkretnej kwocie tej pomocy).
Prowokacyjnie napiszę tak - jak myślicie skąd wziął się przydomek "królewscy"? Ponieważ to ukochany klub hiszpańskiej rodziny królewskiej, to co działo się za czasów Franco to już w ogóle temat na osobny esej
Krótko podsumowując (nie mam już tyle chęci ile kilka lat temu, żeby tworzyć swoje standardowe elaboraty) Real to klub, na który zrzuca się cała Hiszpania. Tak samo jak Barcelona jest klubem, na który zrzuca się cała Katalonia (która w dużej części de facto dąży do niepodległości i Barcelona jest jednym z elementów tej układanki, w mega skrócie tzw. soft power).
A co do tego, że Real jest ostatnio królem zgarniania jakościowych zawodników za darmo - owszem napisałem to i w moim odczuciu jest to prawda. Nigdzie nie odnosiłem się do tego w jaki sposób ci gracze zostali przyciągnięci.
Jeśli chodzi o wydatki klubowe na transfery i pensje to pisałem to już lata temu kiedy na forum było powszechne jechanie po Chelsea, a później po PSG czy City - wielkość nie jest dana raz na zawsze, a bardzo bogate kluby robią dokładnie to co za czasów swojej świetności robił Real, Juventus czy MU (i Parma, Lazio - pamiętacie potężne transfery tych klubów i jak Parma wygrywała puchar UEFA?). Zabawne jest to jak zastane kluby z "tradycjami" wzbraniają się przed tym, żeby do stołu usiadł ktoś nowy z pieniędźmi i ambicjami - nie oszukujcie się te wielkie kluby dekady temu robiły dokładnie to samo.
Jedynym mega, mega przykrym faktem jest to jak przychody Juventusu po farsolopli rozminęły się z Realem i MU (już po samej tej statystyce przychodów widzę, że Han Solo wie co w trawie piszczy i jak było ale trochę dobiera argumenty pod z góry ustaloną tezę). Juventus po podpisaniu kontraktu z Tamoilem był europejskim potentatem, pierwsza trójka klubów o największych dochodach ale spadek pogrzebał wszystko.
Wiem, że były pozwy ze strony Juventusu na minimum 0.5 MILIARDA euro ale pierwsza kwestia - wypłata takiego odszkodowania skutkowałaby bankructwem całej włoskiej federacji (chyba, że wziąłby to na siebie budżet państwa - no bądźmy poważni do tego nigdy nie dojdzie), a druga kwestia jest taka, że łatki klubu kupującego mecze nie uda się odkleić pewnie przez kolejne 20-30 lat. To, że klubowi z taką łatką jest tak mniej więcej 10 tysięcy razy ciężej pozyskać sponsorów (którzy nie chcą być w jakikolwiek, nawet najmniejszy sposób być kojarzeni z jakimikolwiek wątpliwościami) (już nie pisze o skandalach korupcyjnych)) nawet nie wspominam).
Wierzenie w to, że kluby piłkarskie budują (głównie) swoje bogactwo na tym jak radzą sobie marketingowo jest podobną naiwnością do tej która panowała jeszcze dekadę temu wśród kibiców - że transfer spłaci się ze sprzedaży koszulek (no szkoda, że wszystkie inne kluby na to nie wpadły).
Odnośnie Pereza - osobiście nie zaprzeczam, że to bardzo dobry biznesmen, potężnie zwiększył przychody Realu . Ale jednocześnie rozmawiamy o gościu, który potężnie zarobił na kryzysie mieszkaniowym w Hiszpanii w 2008 roku (i wtedy też był światowy kryzys gospodarczy, Polskę trochę on ominął tzw. zielona wyspa 08-09) .
Podsumowując Han Solo - wiedzę niewątpliwie masz ale kibice Juventusu są raczej starzy (w internetowych standardach), i że tak to ujmę młodzieżowo "nie tańczysz z frajerami". Kryzys budowlany/załamanie rynku budowlanego w Hiszpanii to polecam wygooglować, ale też żeby być obiektywnym nie mam tutaj pretensji do Realu - może mi się to nie podobać (nawet bardzo) ale każdy oże jak może.
Offtop? Może i tak ale dla mnie ta dyskusja jest bardzo interesująca, a nie czarujmy się - mercato to i tak sezon ogórkowy i powtarzanie zasłyszanych plot. Merytoryczna dyskusja i tak jest na plus względem tego (tak wiem, można znaleźć do tego odpoiwiedni temat) co zazwyczaj pojawia się w plotkach. Najważniejszą kwestią jest to, że na Real składa się de facto całe państwo (ale to nie jest żaden wyjątek, w wielu europejskich miastach jest tak, że aparat państwowy wspiera kluby, różnica jest tylko w konkretnej kwocie tej pomocy).
- San Holo
- Madridista
- Rejestracja: 12 lipca 2018
- Posty: 421
- Rejestracja: 12 lipca 2018
To nie jest prawda. Reżim Franco kontrolował wszystkie kluby piłkarskie w kraju przez nadzwyczajne Ministerstwo Sportu w rękach prawicowych falangistów, które miało całkowitą kontrolę nad Hiszpańskim Związkiem Piłki Nożnej. Ulubionym klubem Franco był Atletic Bilbao (nie Athletic, gdyż Franco nakazał zmianę anglojęzycznej nazwy klubu), nie Real Madryt. Na marginesie - ironiczne jest to, że mimo stawiania Atletico Bilbao za wzór, jak należy grać w piłkę nożną, jednocześnie Baskowie i Katalończycy byli odzierani ze swoich praw i wolności obywatelskich. Zresztą, Generalissimus zdecydowanie większą rolę przywiązywał do piłki reprezentacyjnej, mającej propagować Hiszpanię i samego Franco na skalę globalną. Co ciekawe, w latach 50. czy 60. nikt w Hiszpanii nie czynił Realowi wyrzutów, nazywając go "klubem reżimowym", ta niesłuszna łatka została mu doklejona później, w dużej mierze dzięki agresywnej popularyzacji tego mitu przez Katalończyków, od dawna żyjących w niechęci do zamieszkujących Madryt Kastylijczyków. Zarówno wówczas, jak i dziś, Real był lubiany od prawej do lewej strony sceny politycznej, przez zwolenników reżimu i sympatyków powstańców, przez rojalistów i antymonarchistów. Również przez grupy skrajne - choćby radykalnych kibiców z grupy Ultras Sur (w XXI wieku wyrzuceni ze stadionu przez Pereza), cechujących się ekstremistycznymi, rasistowskimi i neofaszystowskimi poglądami - taka jest prawda i nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej, aczkolwiek takie ultrasowskie odłamy fanów istnieją w wielu europejskich klubach, nie tylko w Hiszpanii, ale i we Włoszech czy Anglii.Tony Montana pisze: ↑05 czerwca 2022, 18:54 Prowokacyjnie napiszę tak - jak myślicie skąd wziął się przydomek "królewscy"? Ponieważ to ukochany klub hiszpańskiej rodziny królewskiej, to co działo się za czasów Franco to już w ogóle temat na osobny esej
Już nie mówiąc o tym, że w pierwszych kilkunastu latach przywództwa Franco, Real Bernabeu nie obfitował w sukcesy sportowe. Odkąd Caudillo wygrał wojnę w 1939 roku, Królewscy na Puchar Hiszpanii (wtedy Copa del Generalisimo) musieli czekać do 1947 roku, a na mistrzostwo kraju – aż do 1954. W tym samym czasie święciły - a jakże - Atletic Bilbao oraz FC Barcelona, zdobywając łącznie sześć tytułów mistrza Hiszpanii. Oczywiście Bernabeu był oportunistą i twardo stąpającym po ziemi pragmatykiem, który wiedział, w których momentach schować dumę i ideały do kieszeni by nie narażać się władzy. Ale mija się z prawdą stwierdzenie, jakby to Real był faworyzowanym przez Franco klubem.
Sporo ciekawych faktów i demaskacji popularnych mitów o "Realu Franco" zawarte jest w naprawdę świetnych publikacjach Jimmy'ego Burnsa (prywatnie kibica FC Barcelony) oraz Bernardo Salazara (prywatnie kibica Atletico Madryt). Książkę "Piłkarska furia" jako dość aktualną i wydaną na język polski polecam szczególnie.
Jeszcze przydomek - Real został namaszczony jako "królewski klub" dzięki królowi Alfonsowi XIII - ten gest sympatii i wynikająca z niego nazwa stanie się on później kulą u nogi, gdyż u republikanów wspierających Franco powszechne były skrajnie antyrojalistyczne poglądy i przydomek "królewscy" doprowadzał ich do furii (z tego powodu w gazetach kontrolowanych przez rząd nie mógł się on pojawiać).
W jakim sensie "zrzuca się cała Hiszpania"? Real jest strukturalnie, finansowo i sportowo najpotężniejszym klubem na świecie, jednym z symboli Hiszpanii generującym część jej PKB. Z tego względu rząd - z jakiejkolwiek opcji politycznej - nie pozwoliłyby i nie pozwoli upaść Realowi czy Barcelonie, jakby sytuacja tych dwóch klubów stała się skrajnie zła. To są kluby zbyt ważne i zbyt duże by znaleźć się pod presją zadłużenia która mogłaby zagrozić ich rozwiązaniem. W takim sensie zgodzę się - grają według innych zasad, owszem, ale - w przypadku Realu, nie Barcelony - to sytuacja tylko hipotetyczna. Jednak nie jest też tak, że Real otrzymuje od rządu jakiekolwiek pieniądze, gratyfikacje czy jest pod permanentnym parasolem ochronnym w codziennej działalności. Powiem więcej - Real był już karany przez hiszpańskie i europejskie władze, chociażby w związku z naruszeniami przy zawieraniu umów w sprawie sprzedaży praw telewizyjnych, umów transmisyjnych czy ściąganiu do Madrytu piłkarzy poniżej 18 roku życia. Dodatkowo od jakiegoś czasu mamy na karku nienawistnego Ceferina i całą machinę urzędniczą UEFA, a korzystne przepisy podatkowe w Hiszpanii od dawna są fikcją, dziś piłkarz dostaje zaledwie +/- 50% tego, co wypłaca mu klub. W tym zakresie podatkowego eldorado można szukać w innych europejskich ligach, chociażby we Włoszech. Czy to są cieplarniane warunki dla klubu, do którego dokłada się cała Hiszpania?Krótko podsumowując (nie mam już tyle chęci ile kilka lat temu, żeby tworzyć swoje standardowe elaboraty) Real to klub, na który zrzuca się cała Hiszpania. Tak samo jak Barcelona jest klubem, na który zrzuca się cała Katalonia (która w dużej części de facto dąży do niepodległości i Barcelona jest jednym z elementów tej układanki, w mega skrócie tzw. soft power).
Taka sama sytuacja jest z długami, które według rankingu Deloitte (opublikowanego niedawno, w maju tego roku) są szóste pod względem wielkości w Europie (za Barceloną i ich 1,35 mld, Juventusem z 900 mln czy Interem i Milanem) i wynosząc 662 miliony euro w dużej mierze odzwierciedlają długoterminowe zobowiązania związane z potężnym kredytem zaciągniętym na przebudowę nowego Bernabeu (w najbliższych latach musimy spłacić nieco ponad 200 mln). Przy obecnej prognozie, nawet mocno nadszarpniętej przez pandemię (gdyby nie COVID-19, w rozgrywkach 2020/21 Real dysponowałby budżetem nie 616,8 mln euro, a ponad 900 mln) przychody Realu już niedługo mają przebić pułap miliarda euro rocznie, wypracowanych z czterech wspomnianych przeze mnie w poprzednim wpisie dziedzin - marketingu, praw do transmisji, składek i stadionu (nowe Bernabeu ma generować 200 mln euro więcej przychodu rocznie) i meczów międzynarodowych oraz towarzyskich.
Nie chcę tutaj się zgłębiać w ekonomię, wspomnę tylko o wskaźniku EBIDTA, będącym istotną ilustracją przepływów gotówkowych - jest to zysk przed potrąceniem odsetek, podatków i amortyzacji. Relacja długu netto do wskaźniku EBIDTA jest miarą ogólnej kondycji finansowej klubu - dla Realu w sezonie 2020/21 (pandemicznym!) wyniósł on 0.3. To lepszy stosunek niż w przypadku większości wielkich firm z indeksu S&P 500 (z wyłączeniem instytucji finansowych), gdzie przeciętnie ten wskaźnik wynosi 1.36! Żeby bank udzielił korporacji kredytu stosunek długu do EBIDTA nie może przekroczyć 4-5 punktów. Jeszcze w ramach ciekawostki - gdy Perez obejmował władzę w klubie w 2000 roku, ten ekonomiczny wskaźnik wynosił w Realu 5.4.
Real Pereza nie potrzebuje specjalnego wsparcia Hiszpanii, to model samofinansujący się, działający na zasadach rynkowych obowiązujących wszystkie korporacje.
1902 Para Siempre
- San Holo
- Madridista
- Rejestracja: 12 lipca 2018
- Posty: 421
- Rejestracja: 12 lipca 2018
Skoro ty "ogarniasz" to lepiej, oświeć nas proszę przykładami. Masz wiedzę dyskredytującą Real Madryt i ich model ekonomiczno-sportowy? To się nią podziel, zapewniam, że trafi tu na podatny grunt
1902 Para Siempre
- Bart985
- Juventino
- Rejestracja: 01 lipca 2012
- Posty: 358
- Rejestracja: 01 lipca 2012
- Podziekował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 15 razy
Pisałem o tym na stronie 57 chyba - preferowany model socios, kasa w kryzysie, obniżka podatków, żyrowanie kredytów - niektóre z tych info pochodzą rm.pl
Takie są fakty, ale tym gorzej dla nich. Daj sobie spokój.
A że ma ambicję - to źle? Problemem nie jest jeden czy drugi grajek, ale Allegri. I tyle.
Takie są fakty, ale tym gorzej dla nich. Daj sobie spokój.
Na pewno dla dobra drużyny? Nie wiem dlaczego wiele osób ma taką łatwość sprzedawania graczy w stylu FM. Środkowy obrońca to jest zawodnik, który powinien grać jak najdłużej, a nie że co 2-3 lata będzie przychodził nowy. Wg mnie DL jest jednym z najlepiej rokujących ŚO świata, a patrząc jak zaczynali w Juve Bonu i Kielon (jestem tak stary, że to pamiętam) - należy z chłopakiem rozmawiać.
A że ma ambicję - to źle? Problemem nie jest jeden czy drugi grajek, ale Allegri. I tyle.
- San Holo
- Madridista
- Rejestracja: 12 lipca 2018
- Posty: 421
- Rejestracja: 12 lipca 2018
No dobrze, więc wypunktuję po kolei tyle ile dam radę, nie chcę serwować tutaj przesadnie długiego tasiemca.
Prawa telewizyjne? Rozdawane są 50% po równo dla wszystkich zespołów, 25% przyznawane jest wedle wyników sportowych w kolejne 25% na podstawie "znaczenia społecznego" czyli liczba sprzedanych biletów i karnetów oraz wkład danego klubu w generowanie wartości telewizyjnej. W czym problem? Dlaczego kluby takie jak Real czy Barca ściągające na mecz średnio kilkadziesiąt tysięcy ludzi i będące markami-magnesami dla firm kupujących prawa telewizyjne miałyby zarabiać tyle samo co Cadiz czy Elche? Niedawne zmiany jeszcze mocniej uderzyły w największe kluby, które dawniej mogły indywidualnie negocjować prawa do transmisji, choć nawet wtedy nie dawało to specjalnej przewagi nad innymi klubami zarządzanymi przez miliarderów - dla przykładu w sezonie 14/15 Real i Barcelona zarobiły po około 200 mln euro na prawach do transmisji sprzedanych na cały świat (to mniej więcej tyle samo co wówczas Juventus), a Chelsea czy Manchester City po około 178 mln euro. Biorąc pod uwagę uzyskane w tym sezonie wyniki w Lidze Mistrzów, 12% przewaga nad City i Chelsea ma chyba swoje uzasadnienie?
Tak jak jest napisane w pogrubionym fragmencie - organizacje należące do członków działają non profit i nie wypłacają świadczeń finansowych na rzecz członków. Zyski - jeśli występują - są reinwestowane i stanowią jedyne wewnętrzne źródło finansowania i utrzymania rozwoju organizacji.
Jeśli chodzi o "przewagę podatkową" - to kompletna bzdura. Real Madryt (oraz pozostałe trzy SAD) jako jednostka niedziałająca dla zysku korzysta z opodatkowania 25% zamiast 30% jak spółki. Jednakże jednostki non profit mogą dla celów podatkowych potrącić sobie z zysku PRZED opodatkowaniem jedynie 7% reinwestowanego dochodu a nie 12% jak spółki. Efekt? Real w latach 2000 - 2015 zapłacił o prawie 10 milionów euro więcej podatku, niż gdyby miał formę spółki.
Same ogólniki i to w dodatku nie do końca zgodne z prawdą, a to porównanie do "baryłkowego miliardera" jest zwyczajnie niesmaczne. Klub będący własnością swoich członków to nie tylko aspekty dające mu przewagę, ale również problemy. Taka forma własnościowa klubu ma swoje zalety i wady, jakkolwiek niektórzy zdają się dostrzegać tylko zalety. "Baryłkowi miliarderzy" mogą kupić klub i z miejsca wpompować w niego taką sumę gotówki, jaką sobie wymarzą, z dnia na dzień czyniąc PSG czy City liczących się pretendentów i zaostrzając konkurencję o zawodników (co widzimy obecnie na przykładzie patologicznego działania PSG w temacie Mbappe i Czumeniego), co odbija się na takich zespołach jak Real. Nie ulega wątpliwości, że zwierzchnictwo miliardera pozwala na lepszy dostęp do środków na zakupy piłkarzy. Żaden inny SAD rządzony przez socios poza Realem nie jest w stanie stanąć w szranki z potęgami zarządzanymi pieniędzmi włodarzy-magnatów. Tak jak pisałem - Real nie ma bogatego inwestora który pokryje ewentualne straty czy zapewni środki na podniesienie kapitału. Kolejny minus - nie może także wejść na giełdę by w krótkim czasie uzyskać konkretne dofinansowanie. Ponadto w sytuacji, gdy prezesa i zarząd wybierają członkowie, klubom trudniej jest starać się o długoterminowe finansowanie, ponieważ kredytodawcy nie wiedzą, kto w przyszłości będzie stał na czele klubu i jaką przyjmie strategię. Do tego wybory władz klubu mocno przypominają wybory polityczne - kandydaci mogą mamić wyborców słodkimi słówkami, ukrywać swoje problemy czy składać obietnice, które mogą być dobre na krótszą metę lecz katastrofalne w dłuższej perspektywie. Dodatkowo, miliarderzy i grupy inwestycyjne, które chcą tworzyć synergie, mogą kupować i inwestować w kluby w różnych miastach i dyscyplinach (choćby konglomerat Manchesteru City i pokrewnych drużyn). Klubom należącym do członków i działającym na zasadzie non profit bardzo trudno byłoby przeprowadzić takie transakcje, co stanowi ich słabość konkurencyjną.
Prawa telewizyjne? Rozdawane są 50% po równo dla wszystkich zespołów, 25% przyznawane jest wedle wyników sportowych w kolejne 25% na podstawie "znaczenia społecznego" czyli liczba sprzedanych biletów i karnetów oraz wkład danego klubu w generowanie wartości telewizyjnej. W czym problem? Dlaczego kluby takie jak Real czy Barca ściągające na mecz średnio kilkadziesiąt tysięcy ludzi i będące markami-magnesami dla firm kupujących prawa telewizyjne miałyby zarabiać tyle samo co Cadiz czy Elche? Niedawne zmiany jeszcze mocniej uderzyły w największe kluby, które dawniej mogły indywidualnie negocjować prawa do transmisji, choć nawet wtedy nie dawało to specjalnej przewagi nad innymi klubami zarządzanymi przez miliarderów - dla przykładu w sezonie 14/15 Real i Barcelona zarobiły po około 200 mln euro na prawach do transmisji sprzedanych na cały świat (to mniej więcej tyle samo co wówczas Juventus), a Chelsea czy Manchester City po około 178 mln euro. Biorąc pod uwagę uzyskane w tym sezonie wyniki w Lidze Mistrzów, 12% przewaga nad City i Chelsea ma chyba swoje uzasadnienie?
Brzmi, jakby wyłączenie Realu, Barcy, Athleticu i Osasuny było jakąś odgórną decyzją władz, a tak nie było. Przepis ten wprowadzono w celu wymuszenia większej odpowiedzialności w zarządzaniu finansami klubów należących do członków, gdyż w latach 80. niska jakość zarządzania finansami zagroziła stabilności finansowej niemal wszystkich klubów i ligi. Rząd Hiszpanii interweniował, gdyż nie było wiadomo, kto będzie odpowiadał za długi klubu, który należy do członków (wielu członków uważało, że na pomoc muszą przyjść władze lokalne). Nowe przepisy wymagały, by kluby, które nie są zdolne do wykazania swojej stabilności finansowej poprzez posiadanie nadwyżki finansowej w sezonie 1985/86 przekształciły się w SAD, przypominające spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Miało to rozstrzygnąć kwestię odpowiedzialności finansowej. Spośród 42 profesjonalnych wówczas klubów hiszpańskich jedynie wspomniana czwórka, w której znalazł się Real, potrafiła dowieść swojej finansowej stabilności, wykazać nadwyżkę finansową i zachować status klubów będących własnością swoich członków.W 1990 roku hiszpański rząd ustanowił prawo, wedle którego wszystkie kluby poza Realem, Barceloną, Athletikiem Bilbao i Osasuną musiały przekształcić się w sportowe spółki akcyjne, dokładnie „Sociedades Anonimas Deportivas” i nie mogły być już dużej własnością socios. Wyłączenie tej czwórki sprawiło, że kluby te mają znaczącą przewagę nad resztą, szczególnie gdy chodzi o wysokość podatków od osób prawnych i nieruchomości. Mają też zagwarantowywany status not for profit, to znaczy niezarobkowy. Oznacza to, że mogą co prawda prowadzić działalność gospodarczą, ale uzyskane pieniądze muszą być przeznaczone na działalność statutową klubu. W skrócie – bogacą się nie jakieś podmioty prywatne, ale sam klub.
Tak jak jest napisane w pogrubionym fragmencie - organizacje należące do członków działają non profit i nie wypłacają świadczeń finansowych na rzecz członków. Zyski - jeśli występują - są reinwestowane i stanowią jedyne wewnętrzne źródło finansowania i utrzymania rozwoju organizacji.
Jeśli chodzi o "przewagę podatkową" - to kompletna bzdura. Real Madryt (oraz pozostałe trzy SAD) jako jednostka niedziałająca dla zysku korzysta z opodatkowania 25% zamiast 30% jak spółki. Jednakże jednostki non profit mogą dla celów podatkowych potrącić sobie z zysku PRZED opodatkowaniem jedynie 7% reinwestowanego dochodu a nie 12% jak spółki. Efekt? Real w latach 2000 - 2015 zapłacił o prawie 10 milionów euro więcej podatku, niż gdyby miał formę spółki.
1902 Para Siempre
- nynek
- Juventino
- Rejestracja: 06 czerwca 2010
- Posty: 324
- Rejestracja: 06 czerwca 2010
- Podziekował: 2 razy
To forum Juventusu, czy Realu?
To temat o Transferach w Europie, czy o Realu i jego historii?
Wszystkie posty zgłoszone i mam nadzieję, że przestaniecie robić tu śmietnik.
W temacie: Aurelién Tchouaméni to Real Madrid - Here we go! (Fabrizio Romano).
To temat o Transferach w Europie, czy o Realu i jego historii?
Wszystkie posty zgłoszone i mam nadzieję, że przestaniecie robić tu śmietnik.
W temacie: Aurelién Tchouaméni to Real Madrid - Here we go! (Fabrizio Romano).
- Michael_M
- Juventino
- Rejestracja: 07 lutego 2020
- Posty: 1330
- Rejestracja: 07 lutego 2020
- Podziekował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Kurde ten transfer Tchouameniego to będzie mistrzostwo świata. Mieć takiego cracka to...wow. Koleś czyta grę jak Khedira, a w odbiorze jak Vidal. Jak to doprowadzą do końca to serio - zesram się z zazdrości.
- Paya
- Juventino
- Rejestracja: 04 listopada 2004
- Posty: 336
- Rejestracja: 04 listopada 2004
Będzie trzecim (lub nawet drugim) najdroższym pomocnikiem w historii. Wyżej od niego są jakże udane transfery grających bardziej ofensywnie Coutinho i Pogba. Ofc potencjał jest, ale tylko dla klubów które są w stanie wydać setkę na biegającą 6
- Maly
- Juventino
- Rejestracja: 08 października 2002
- Posty: 6949
- Rejestracja: 08 października 2002
- Podziekował: 3 razy
- Otrzymał podziękowanie: 7 razy
Te posty zostały tu przeniesione przez Moderatora z innego tematu właśnie
Tcha...? A co zrobią z Casemiro? Odchodzi?
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
magica Juve vinci
A nie mówiłem?
- AdiJuve
- Juventino
- Rejestracja: 04 kwietnia 2011
- Posty: 3938
- Rejestracja: 04 kwietnia 2011
- Podziekował: 3 razy
- Otrzymał podziękowanie: 14 razy
Nie no Real grubo poleciał, jeżeli faktycznie z bonusami, dodatkowym podatkiem kwota kręci się blisko 120 mln to jak za defensywnego pomocnika, naprawdę jest ogromna kwota. Wiadomo Francuz fajny, ciekawy grajek ale ta kwota może mu bardzo ciążyć.
- jarmel
- Redaktor
- Rejestracja: 25 lutego 2006
- Posty: 2445
- Rejestracja: 25 lutego 2006
Dyskusja zrobiła się na tyle rozległa, że w zasadzie cięzko ją gdzieś idealnie przypisać. Jest tu trochę transferów, trochę finansów, trochę Realu, trochę Juventusu w każdym temacie byłby to trochę offtop. A dyskusja ciekawa, szkoda ją ucinać. Ja przeniosłem z "Mercato: Dyskusja", tam to w ogóle nie pasowało.
#AllegriOut
- jackop
- Juventino
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Posty: 7011
- Rejestracja: 08 stycznia 2006
- Podziekował: 6 razy
- Otrzymał podziękowanie: 23 razy
Czumeni, Kałabanga i Fede to byłaby boska druga linia. Kibicuje temu transferowi, bo lubię oglądać tercety, które robią wielkie rzeczy
O Vesuvio Lavali Col Fuoco! Lavali! Lavali! Lavali Col Fuoco!
- San Holo
- Madridista
- Rejestracja: 12 lipca 2018
- Posty: 421
- Rejestracja: 12 lipca 2018
Mam mieszane uczucia, Cama i Fede to typowi box-to-box którzy biegają po boisku jak turbonaładowani, jednocześnie wypełniając swoje obowiązki w ofensywie jak i cofając się do defensywy gdy przeciwna drużyna ma piłkę. Czumeni wydaje się kimś o podobnej charakterystyce, tylko nieco mocniej zorientowanym defensywnie (w Monaco najczęściej grał jako defensywny pomocnik). Casemiro nie wypchnie, zwłaszcza po tak udanym sezonie w wykonaniu Brazylijczyka, więc siłą rzeczy będzie musiał grać wyżej - tym samym robi nam się nieco gęsto, gdyż oprócz Modricia, Kroosa i mam nadzieję Ceballosa, Carletto będzie dysponować trzema pomocnikami o zbliżonej do siebie charakterystyce.
Nieco zabawne jest to, jak potoczyły się losy "nowego" tercetu w środku pola, który był lansowany jako następstwo CKM - jeszcze nie tak dawno wiele osób sądziło, że mając Llorente-Kovacic-Ceballos jesteśmy ustawieni na najbliższe lata. Tymczasem oczekiwany zjazd CKM nie nastąpił, dwóch z ww. już w klubie nie ma (Llorente w Atletico, Kovacic w Chelsea) a i Ceballos nie odgrywa już większej roli i zapewne zostanie sprzedany. Wydawałoby się, że mając 37-letniego Modricia i Kroosa coraz częściej przebąkującego o końcu kariery, trio Czumeni-Cama-Fede będzie ich naturalnymi następcami. Ja mówię: hold your horses
Transfer na tę pozycję na pewno nie powinien być priorytetem w obliczu konieczności znalezienia zastępstwa dla Benzemy i może poszukania sensownego prawoskrzydłowego. Cena wydaje się być dość wygórowana, 80 mln euro teraz + opłacenie 19% podatku a do tego 20 mln euro ewentualnych bonusów w przyszłości. Myślę, że została ona spokojnie o te 20 mln euro podbita tylko ze względu na hajp (generacyjne talenty na pozycji Czumeniego nie zdarzają się często) oraz fakt, iż każdy w Europie wie, że po fiasku z Mbappe Real ma do wydania kupę forsy (minimum 350 mln euro), którą dysponuje już w tym okienku. Póki co kwota transferu wydaje mi się być nieco przesadzoną, zwłaszcza za zawodnika o charakterystyce defensywnej, choć oczywiście czekam ze zniecierpliwieniem na pierwsze mecze Francuza w białej koszulce i jestem bardzo ciekaw jaki pomysł na jego boiskową rolę ma Anczelot.
1902 Para Siempre