LM 14/15 (1/8): JUVENTUS 2-1 Borussia

Przedmeczowe przewidywania, gorące pomeczowe dyskusje, wasze oceny gry Juve i poszczególnych zawodników.
Zablokowany
Antek666

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 17 stycznia 2012
Posty: 872
Rejestracja: 17 stycznia 2012

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 11:40

No niestety moja propozycja na przedmeczowy artykuł została odrzucona, a zależało mi na dyskusji i opinii o mojej pracy, więc wrzucam to tutaj. UWAGA, trochę długie ale chciałem konkretnie. Tekst pisany przez weekend, skończony wczoraj w południe, błędy w druku poprawiłem przed chwilą, natomiast akapity jakoś tu nie funkcjonują i zastąpiłem je spacjami dla lepszej czytelności tekstu.

"O facetach z dużym brzuchem, problemach z głową, dotykaniu piersi i dochodzeniu na szczyt." Tudzież "Mistrzowska drużyna z zakurzonymi żołnierzami i pionkami której mógłby się obawiać, ale nie powinien mistrz Włoch."

70. Jeszcze tylko 70 dni pozostało do tegorocznej matury. Dla wielu jest to jeden z najważniejszych życiowych egzaminów i odpowiednik swoistego testu dojrzałości, dla innych to jedynie nic nieznaczący test maturalny. Wraz z upływem lat człowiek ma do czynienia z coraz większą ilością egzaminów, nie tylko na drodze swej edukacji. To wszystko ma na celu sprawdzenie aktualnych umiejętności oraz często dojrzałości i gotowości. W życiu zawodowym sprawdzają czy jesteśmy gotowi do pracy, piłkarskie egzaminy pokazują czy zespół i trener są gotowi na odnoszenie sukcesów. Zaś dojrzałość obrazuje wyciąganie wniosków, poprawę, pewną mądrość i gotowość. Każdy z nas nieraz sprawdza dotykiem dojrzałość owoców by sprawdzić ich gotowość do zjedzenia. Długo wahałem się czy napisać, że niektórzy dojrzałość kobiecych piersi również sprawdzają dotykiem. Teraz tak łatwo o posądzenia (choćby o seksizm językowy) i o przysporzenie sobie wroga.

Mistrzowska drużyna...

Piłkarscy giganci Juventus F.C. i Borussia Dortmund nie są wrogami, ale przeciwnikami już tak. Dwa kluby o zbliżonym poziomie, ale będące na zupełnie innych pozycjach startowych i mające jakże odmienne cele. Przeszłością i sportową dojrzałością również się różnią. Ale na pewno nie można zaprzeczyć, że obie drużyny są wielkimi firmami i mają w składzie znakomitych piłkarzy. Świetnie zapowiadający się mecz będący rewanżem za monachijski finał Ligi Mistrzów z 1997 roku. Porównując oba zespoły jak i trenerów mówić można o starciu Mistrza z Uczniem.Allegri ani Juventus w ostatnich kilkunastu latach nie dosięgnęli europejskich szczytów, podczas gdy Borussia Dortmund i Jürgen Klopp dopiero co szczytowali.

Gdy w Lipcu 2014 dość niespodziewanie Juve opuszczał Antonio Conte w marzeniach wielu kibiców włoskiego mistrza był właśnie Kloop. Dla większości jasne było, że jest to opcja nierealna. Bo dlaczego niby miałby zmienić otoczenie na Turyn trener który ze swoją drużyną dwa lata z rzędu rządził w niemieckiej lidze, bił Bayern w finale Pucharu Niemiec , ogrywał piłkarskie potęgi również na arenie Champions League? Trener którego chwalili Sir Alex Ferguson i Josep Guardiola, a grą jego zespołu zachwycała się większość kibiców, piłkarskich ekspertów i laików. Nie było szans, niemiecka liga jest lepsza w rankingach i też za taką jest uważana, a sam Juventus miał być jeszcze zbyt mały na trenera takiego kalibru. Mówimy tu przecież o człowieku który zbudował, wprawił w ruch maszynę do wygrywania. Jednym z innych powodów świadczącym o niemożliwym odejściu Kloppa z Dortmundu jak i składników dortmundzkiego sukcesu była "Prawdziwa Miłość".

"Echte Liebe" tak właśnie brzmi hasło marketingowe BVB będące jednocześnie jednym z fundamentów budowy drużyny w stylu Kloppa oraz elementem polityki władz klubu. Zadziałało i dobrze funkcjonowało. Piłkarze, trener, zarząd i kibice byli jednością, na boisku i poza nim. Niemiecki trener zamieniał mecz piłkarski na pokład małego statku podczas sztormu. On sam był kapitanem a piłkarze załogą. Każdy był niezwykle ważny i dawał z siebie wszystko. Dla swojego dobra jak i dla dobra drużyny, bo przecież piłkarskie starcia były walką ze sztormem a tu losy jednostek zależą od postawy drużyny. I tak właśnie było w Dortmundzie. Wszyscy biegali i walczyli, za siebie i za kolegów jak było trzeba. Wszystko dla Borussii. Piłkarze nie byli najemnikami szukającymi tylko dobrej odskoczni w drodze do innych większych klubów, każdy był dumny będąc częścią takiej rodziny. Poza niszczeniem kolejnych rywali udało się zburzyć coś jeszcze. Różne reguły dzisiejszego świata futbolu mówiące, że bez pieniędzy nie da się zbudować mistrzowskiej drużyny, że jedynie bogate kluby mają szanse dojścia na sam szczyt a jedyną drogą do posiadania klasowych piłkarzy są zakupy wielkich gwiazd piłki nożnej. W Dortmundzie takich zawodników sobie wychowali i obalili te wszystkie zasady pasujące nijak do "Prawdziwej Miłości", stając się symbolem futbolowego romantyzmu i piękna ostatnich lat. Klopp po nielicznych przegranych meczach mówił o porażce całego zespołu z nim włącznie, często ściągając presję z zawodników, podobnie jak zarząd który również robił dobrą robotę. Kibice robili to co potrafią od lat najlepiej:kibicowali i trwali w miłości i zaufaniu do klubu, piłkarzy i trenera. Wspólnymi siłami udało się wprowadzić ponownie Borussie na futbolowe salony. W Miłości powstają często wielkie rzeczy i tak było w Dortmundzie. Wojownicy Kloppa upolowali: niespodziewane mistrzostwo Bundesligi 2011, podwójna korona 2012, finał Ligi Mistrzów 2013. Mission Complete. Wszystko udało się na tyle dobrze, że BVB które już w latach 90-tych było futbolowym hazardzistą i przed erą Kloppa było bliskie bankructwa, dzisiaj jest wolne od długów ze środkami finansowymi na koncie w wysokości 70-80 milionów Euro. Romantyzm w piłce nożnej ostatnich lat ubrany był w czarno-żółte barwy.

...z zakurzonymi żołnierzami i pionkami...

Wszystko zaczęło się psuć w obecnym sezonie i wiele złego wkradło się w szeregi dortmundzkiej idylli. Bezsilność, porażki, fatalna formacja obronna i wcale nie lepsza atakująca, liczne błędy indywidualne, niemoc. Swoją postawą w tegorocznej kampanii ligi niemieckiej BVB postarało się o kolejną sensację tym razem stając się namacalnym symbolem upadku, jednego z większych i najbardziej spektakularnych ostatnich lat. Nic nie funkcjonowało tak jak przedtem. Motywowanie drużyny przez trenera, przejścia z obrony do ataku, wykończenie własnych akcji jak i rozbijanie ataków rywali. Nawet elementy które były siłą Borussii nagle przestały działać prawidłowo i z klubu mogącego wygrywać z każdym otrzymaliśmy zespół przegrywający z (prawie) każdym. Wstydliwe 11 porażek na koncie i nagle mamy do czynienia nie z jednym z najlepszych klubów Bundesligi a z jednym z najgorszych. Mężczyźni rozprawiający się z rywalami nagle sami stali się chłopcami do bicia. Przyczyn takiego stanu nie potrafił długo odnaleźć nawet i sam Klopp jak i jego współpracownicy. Ale na pewno cierpią na krótkowzroczność osoby widzące odejście Lewandowskiego z BVB do Bayernu Monachium jako jedyną przyczynę kryzysu dortmundzkiego. Problem jest bardziej złożony i skomplikowany, problemów jest wiele.

Ale trzeba jednak przyznać, że na pewno nie udało się skutecznie zastąpić polskiego snajpera jak i drugiego uciekiniera do Monachium, niemieckiej gwiazdy i wychowanka Mario Götze. Gdy latem 2014 roku 3 najważniejsze osoby w Dortmundzie-Klopp, Hans-Joachim Watzke i Michael Zorc-planowali letnie transfery rozważali między innymi zakup Mario Mandžukicia. Chorwacki snajper był jednym z kandydatów do przejęcia schedy po Lewandowskim. W tym przypadku obowiązująca w Dortmundzie zasada jednomyślności głosów i wspólnego decydowania okazała się zgubna. Zorc i Watzke byli za sprowadzeniem Chorwata, Klopp był przeciwny. 2-1 to nie 3-0 i nie wystarczyło. BVB zainwestowało więc w Ciro Immobile, napastnika którego kartę zawodniczą dzieliły dwa turyńskie kluby. Grube miliony, łącznie Włoch kosztował aż 19 milionów Euro. Mówi się, że gdyby powyższa trójka mająca w klubie władzę i głos miała dziś głosować nad zakupem Mandžukicia to byłoby 3 razy "tak". Król strzelców poprzedniego sezonu Serie A o ile jeszcze w Champions League ma dobre statystyki i zrobił na tym polu sporo dobrego to w zmaganiach ligowych kompletnie zawodzi. Innym ''pionkiem" jest Henrich Mchitarjan, piłkarz który miał zastąpić Götze. 28 milionów Euro zainwestował w niego klub z Dortmundu, źle zainwestował i słono przepłacił. Co ciekawe jeszcze przed jego kupnem klub rozważał kandydaturę Kevina de Bruyne, belgijskiego ofensywnego pomocnika i obecnej gwiazdy świetnego Wolfsburga. Klub spod znaku VW zapłacił za niego o całe 6 milionów Euro mniej niż BVB przepłaciło za Ormianina. Teorii tłumaczących tak nietrafione transfery jest równie wiele. Jedna z nich mówi, że Dortmund popełnił już błąd zmieniając politykę transferową i zaczynając kupować piłkarzy za duże pieniądze. Przecież nie takim sposobem klub się odrodził i dotarł na szczyt. Ale to miało być receptą na podtrzymanie sukcesów. Jeśli wierzyć w pewną specyfikę niemieckiej ligi mówiącą, że od dawna był, jest i będzie tylko jeden wielki Bayern a reszta stawki jest raz na dole raz na górze ale nigdy na dłuższy czas na poziomie monachijskiego klubu, to władze Borussii próbowali osiągnąć nieosiągalne.

Sukcesem na pewno był powrót Marco Reusa do Dortmundu. Reus, wychowanek drużyn juniorskich klubu, który przed laty oddany został za darmo bo nikt nie poznał się na jego talencie. Później klub naprawił swój błąd i Marco wrócił chętnie do miasta rodzinnego. Ostatnio nawet przedłużył kontrakt chociaż na pewien czas ucinając spekulacje prasowe łączące go z innymi klubami. Morale w zespole skoczyło, każdy się cieszy i widzi w tym nic innego jak "Prawdziwą Miłość". Kapitan drużyny Mats Hummels to przypadek piłkarza na którego talencie nie poznał się Bayern, a Dortmund w niego uwierzył i wychował na świetnego defensora. Podobnie jak Reus swoje przywiązanie do żółto-czarnych barw pokazali również Shinji Kagawa i Nuri Şahin którzy również wrócili. Po nieudanych przygodach odpowiednio z Manchesterem United i Realem Madryt Japończyk i Turek ponownie reprezentują BVB. Ale ciągle nie udało się im odzyskać formy i dyspozycji sprzed odejścia z tego klubu i zawodzą jedynie nieco mniej niż Immobile czy Mchitarjan. Jeszcze inne powroty okazały się równie mało korzystne. Powrót do kadry 5 Mistrzów Świata, z tego 4 z nich jest mistrzami w sporym sensie tylko teoretycznie. Bramkarz Weidenfeller oraz trzech zawodników z pola Kevin Großkreutz, Eric Durm i Matthias Ginter nie zagrali na turnieju ani minuty. Natomiast jeden z nieobecnych i długo kontuzjowanych lkay Gündogan będący wcześniej ostoją linii pomocy BVB wrócił po urazie do klubu z wielkim brzuchem.

Dla 4 "mistrzów" turniej w Brazylii wymagał sporo wysiłku, choć nie zagrali ani minuty. Wrócili do Dortmundu jako mistrzowie świata i w pewnej mierze tak też się czuli. Großkreutz wytatuował sobie nawet na plecach puchar Mistrzostw Świata. Jeszcze w przypadku Durma czy Gintera można powiedzieć, że mają przeszłość przed sobą to dla Weidenfellera i Großkreutza było to osiągnięcie Mount Everestu. Wcześniejsze sukcesy w barwach BVB i teraz jeszcze złote medale z Brazylii. Takich piłkarzy na pewno jest ciężej zmotywować do dalszego wysiłku. Dodatkowo wszyscy oni, włącznie z podstawowym zawodnikiem reprezentacji Niemiec Matsem Hummelsem, wrócili później do klubu na letni okres przygotowawczy. Jakby tego było mało to już podczas rundy jesiennej co jakiś czas mieli dodatkowe obowiązki z mistrzowską drużyną związane. Choćby sesje reklamowe dla sponsorów kadry czy premiery filmu o drodze po tytuł. Między tym wszystkim musieli trenować. Natomiast Gündogan powracający po kilkumiesięcznej kontuzji wpierw na treningach musiał się skoncentrować na zgubieniu kilku kilogramów tłuszczu osiadłego przede wszystkim na jego brzuchu. Patrząc na inne grzechy piłkarzy z Dortmundu można mieć wrażenie, że trener Klopp stracił nad nimi panowanie i kontrolę. Reus miesiącami jeździł luksusowymi autami bez prawa jazdy a później ze sfałszowanym dokumentem, symbol romantyzmu dortmundzkiego Kevin Großkreutz po przegranym finale Pucharu Niemiec wysikał się w hotelowym holu.

Największe problemy piłkarze BVB mają z głowami, ale w nieco innym sensie. Gdy zaczęli przegrywać mecze ligowe będąc tak bezradnymi i słabymi część z zawodników poczuła presję, stres, brak wiary we własne umiejętności. To wszystko związywało im nogi, nie pozwalało na pełną realizację założeń taktycznych Kloppa, mocno przeszkadzało w zdobywaniu goli. U innych piłkarzy którzy mają nieodparte wrażenie, że prawdopodobnie już osiągnęli swoje maksimum i nic więcej w futbolu nie wygrają występuję zbyt duża pewność siebie i wkrada się nonszalancja, podchodzenie do meczu jako zwycięzca. To kłóci się z ideą Borussii walczącej i głodnej wygrywania. Możliwym jest również, że część zawodników przestała wierzyć w "Prawdziwą Miłość". Ucieczki wpierw uwielbianego Götze i następnie Lewandowskiego spowodowały luki nie tylko w jakości drużyny, ale również w psychikach graczy którzy zostali na pokładzie. Może i sam Klopp popełnił też inne błędy. Nie medialna postać Guardioli, nie zwycięski Joachim Löw lecz właśnie trener BVB był najczęściej spotykaną twarzą reklamową różnych produktów. Maszynki do golenia, banki i jeszcze rozpoczęcie rywalizacji z Bayernem na innej płaszczyźnie: Klopp reklamuje Opla, a Guardiola zaczął reklamować Volkswagena. Różne umowy reklamowe pozwoliły w 2014 roku niemieckiemu trenerowi zainkasować ponad 2.3mln Euro. Ale to zawsze wiąże się z dodatkowymi obowiązkami co zmniejsza dostępną ilość czasu dla swoich piłkarzy czy też na rzetelniejszą obserwację możliwych wzmocnień. Poza tym wszystkim powyższym jako jeden z innych ważnych czynników tuż obok chybionych transferów występuję również ciągle nie rozwiązany problem częstych kontuzji piłkarzy. Tego nie udało się naprawić, a wszystko co do niedawna było tak dobre wyglądało dłuższą część sezonu na zburzone. Zgliszcza.

...której mógłby się obawiać, ale nie powinien...

3 mecze wygrane z rzędu. Aż 10 strzelonych bramek w ciągu tych trzech spotkań. Lepszej serii niż ta obecna Borussia nie miała w tym sezonie. Odbicie się od dna tabeli ligowej rzutujące na poprawę morale zespołu, podobnie pozytywny kop jak przedłużenie kontraktu Marco Reusa. Ale o pewnym końcu kryzysu w BVB jeszcze nie powinno się mówić, ale na pewno mecz z Juventusem w Lidze Mistrzów będzie kluczowy dla końcowej oceny sezonu 2014/2015. Starcie w którym wszystko jest możliwe, pojedynek który odpowie na wiele innych pytań. Bo jeśli mówić o Borussii jako o zachodzącej gwieździe to Juve jeszcze nie zdołało ponownie rozbłysnąć pełnią blasku. Zresztą dortmundczycy mogą jeszcze uratować ten sezon, odprawienie z kwitkiem "Starej Damy" na pewno może im pomóc w podtrzymaniu swojego statusu. Dla włoskiego mistrza wygranie dwumeczu z niemieckim rywalem może być punktem zwrotnym dla całego Juventusu, może pokazać pełną dojrzałość i gotowość do wygrywania. Wygrywanie i bycie najlepszym jest celem takiego klubu jak Juventus. Według słów byłego piłkarza, legendy i obecnego prezesa honorowego klubu Giampiero Bonipertiego "Zwycięstwo nie jest ważne, to jedyne co się liczy".

Często to sprawdzało się na boisku i to od dawna. 7 finałów Ligi Mistrzów z tego 2 zakończone zdobyciem pucharu. 3-krotne wygranie dawnego Pucharu UEFA (odpowiednik dzisiejszej Ligi Europy). 32-krotny Mistrz Włoch. 9 razy Juve sięga po Coppa Italia oraz 6 razy po Superpuchar Włoch. Po kilku latach posuchy dopiero pod wodzą trenera Antonio Conte zespół odzyskuje należne miejsce wśród najlepszych. Już pierwszy rok z nim w roli trenera był wyjątkowy. Choć zespół nie zawsze prezentował się znakomicie to nie przegrywał. 24 zwycięstwa i 14 remisów sezonu 2011/2012 dały mistrzostwo Włoch oraz radość z zakończenia sezonu bez porażki, jako pierwszy od 20 lat zespół w Serie A. Były włoski piłkarz Juve ogólnie w ciągu trzech sezonów jako szkoleniowiec Bianconerich wygrywa 3 razy z rzędu Serie A dorzucając 2 Superpuchary Włoch. Ponowna dominacja na włoskim podwórku była też skutkiem dobrej pracy nie tylko trenera i piłkarzy ale również dyrektora sportowego i scoutów klubu. Podebranie Milanowi Andrei Pirlo, sprowadzenie wartościowych piłkarzy takich jak Barzagli czy Lichtsteiner, inwestycja w osobę Arturo Vidala, aż wreszcie nieco późniejsze namówienie do gry w Turynie Paula Pogby który nie dostawał wystarczająco szans na grę w Manchesterze United. Juventus wraz z przyjściem Conte przenosi się na nowy i własny stadion, na Juventus Stadium. Wszystko zaczyna wyglądać coraz lepiej, a co dla Juve najistotniejsze-znowu jest zwycięskie. Niestety tak w drugim jak i w ostatnim sezonie z Conte zespołowi nie udało się nawiązać do wcześniejszych sukcesów na boiskach europejskich.

Corocznie rozwijający i wzmacniający się personalnie Juventus paradoksalnie najlepszy sezon w Champions League rozgrywa w sezonie 2012/2013, czyli tym pierwszym po powrocie do elitarnych rozgrywek. Wypadli najlepiej z 2 i pół dotychczasowych prób, choć ciągle daleko od ideału. Zdobycie 12 punktów w grupie i wygrana 3-0 z obrońcą tytułu, londyńską Chelsea to dobre osiągnięcia. Ale remis z duńskim outsiderem chluby nie przynosi. Aż wreszcie trafili w ćwierćfinale na późniejszego triumfatora rozgrywek Bayern Monachium. Dwumecz zakończył się wynikiem 4-0 dla niemieckiej drużyny. Część fanów Juve pocieszała się, że i tak byli lepsi od Barcelony która przez ten sam Bayern została w dwumeczu 7-0 rozgromiona. Drugi sezon w europejskich pucharach był jeszcze gorszy. Bianconeri ponownie trafili na duński zespół w grupie i ponownie jedynie zremisowali jeden z meczów z najsłabszym rywalem grupowym. Galatasaray Stambuł również przechytrzył Juve i wraz z madryckim Realem to Turcy kosztem Włochów awansowali do dalszych faz turnieju. Po takim blamażu miłym pocieszeniem mógł być finał Ligi Europy który zaplanowany był do rozegrania na Juventus Stadium. Nawet i temu nie sprostali podopieczni Antonio Conte przegrywając półfinał przeciwko Benifce Lizbona. W obecnej edycji Ligi Mistrzów wszystko wyglądało podobnie. Choć podczas jesiennych zmagań grupowych Bianconeri wreszcie nie zawiedli i wygrali oba mecze z najsłabszym rywalem grupowym, by jednak przegrać z greckim Olimpiakosem. Na wyjście z grupy wystarczyło, ale kolejny rok w Champions League i kolejny raz Juve nie zachwyca na arenie europejskiej. Chociaż jeszcze ma ku temu okazje, od wtorkowego meczu z BVB rozpoczynając.

Przed startem obecnych rozgrywek jeszcze w lipcu Conte ustępuje ze stanowiska i opuszcza Turyn. Poza rozczarowaniem na scenie europejskich pucharów niejako na pocieszenie Conte wykręca rekordowy wynik 102 punktów zdobytych w lidze. Ku niezadowoleniu fanów "Starej Damy" zastępuje go były trener Milanu, Massimiliano Allegri. Szkoleniowiec mający wiele rzeczy. Wysokie zakola, małe ilości włosów, liczne niezbyt udane fotografie, obsesja bramki Muntariego. Wszystko tylko nie wielkie sukcesy. Bo Scudetto zdobyte z Milanem w 2011 roku oraz Superpuchar Włoch i tytuł trenera roku we Włoszech(również w 2011) to jest nic w porównaniu z osiągnięciami chociażby Jürgena Kloppa. Być może rację mają osoby mówiące, że w Mediolanie Max nie miał łatwych i komfortowych warunków pracy. Być może. Teraz na pewno ma wszystko czego potrzeba i jego wyniki oraz osiągnięcia Juventusu zależą tylko od niego i jego zawodników. Patrząc w przeszłość i rezultaty poprzednich dwóch sezonów Ligi Mistrzów to Bianconeri mieli największe problemy z rywalami ze słabszej półki. Dwie słabe duńskie drużyny tak jak i Galatasaray oraz Olympiacos potrafiły utrzec nosa faworyzowanemu Juventusowi. Ciężko nie odnieść wrażenia, że tu ponownie występuję problem z głową. Podobnie jak Borussia w tegorocznych zmaganiach Bundesligi w pojedynkach ze słabszymi drużynami w Lidze Mistrzów Juve nie potrafiło wykorzystywać swoich okazji bramkowych, nieraz zjadał ich stres lub strach i nieodpowiednie podejście do meczu było ich gwoździem do trumny. W starciach z Chelsea czy w zeszłym sezonie z późniejszym triumfatorem madryckim Realem gra i postawa zawodników wyglądała całkiem dobrze, w pojedynkach z Atletico Madryt też nawet znośnie. Paradoksalnie więc obecna Borussia wygrzebująca się mozolnie z kryzysu ligowego nie jest dobrym partnerem dla włoskiego mistrza. Kluczowe będzie by Juve poza rozpracowaniem taktycznym rywala skoncentrowało się bardziej na sobie i uwierzyło w siebie, nie przestraszyło się przeciwnika i grając swoje walczyło o zwycięstwo. I tak już od pierwszego meczu, od pierwszej do ostatniej minuty.

...mistrz Włoch

Jeden z najlepszych bramkarzy świata ostatnich dziesięcioleci Gianluigi Buffon jeszcze nigdy nie wygrał pucharu Ligi Mistrzów, choć raz był już jego niezwykle blisko gdy w finale w roku 2003 Bianconeri ulegli Milanowi dopiero po rzutach karnych. Lata upływają niemiłosiernie i popularny Superman młodszy już nie będzie, ma coraz mniej czasu na wygranie brakującego trofeum. Inne gwiazdy turyńskiego potentata muszą udowodnić, że są zawodnikami klasy światowej, a tylko tacy dają radę w Lidze Mistrzów. Tyczy się to choćby Carlosa Teveza będącego najlepszym napastnikiem "Starej Damy", Paul Pogba czy Arturo Vidal to inni piłkarze którzy mają sporo do udowodnienia. Ale w Turynie nie ma nawet tematu wygrania Ligi Mistrzów i słusznie. Wpierw drużyna musi dokonać tego czego nie potrafi dokonać od kilku lat-przypomnieć światu wielki Juventus, wielki również w Europie. Niezbędnym krokiem ku temu będzie rozprawienie się z Borussią Dortmund, najlepiej pewnie i zdecydowanie, tak by nikt nie miał już wątpliwości. Ponieważ celem Juve powinno być nie tylko wygranie tego dwumeczu. Piłkarze i trener muszą sami sobie udowodnić, że potrafią zachwycać również i na arenach Ligi Mistrzów, pokazać że są już gotowi na coś więcej niż wygrywanie tylko Serie A. Kibice klubu którego kiedyś bała się cała Europa mają już dość strachu i obaw przed meczami z każdym jednym rywalem w Champions League, im to nie przystoi. Czekają już tak długo na powrót do europejskiej elity, kiedyś wreszcie musi nastąpić przełom. Teraz jest najlepszy moment ku temu, teraz trzeba zdać test dojrzałości, zrobić krok w przód. W przeciwnym wypadku prawdopodobieństwo stagnacji jest ogromne.

Wielki rewanż za finał '97, wielkie piłkarskie marki i nazwiska stoczą bój o wielkość. Jasnym już jest, że jeśli BVB wyjdzie z tego starcia zwycięsko to będzie im łatwiej pozostać na szczycie, natomiast Juve w przypadku wygranej łatwiej będzie na ten szczyt się dostać. Wszystko wydaje się takie łatwe i proste, ale łatwe nie będzie a w drodze na szczyt żaden wyciąg nie funkcjonuje, tam trzeba samemu się dostać. O własnych nogach. I głowach. Trener Juventusu, Massimiliano Allegri musi przekonać swoich podopiecznych, że są w stanie wygrać z każdym, jednocześnie uważać by piłkarze nie czuli się zwycięzcami już przed meczem, bo wtedy będą przegranymi. Ważna będzie postawa kluczowych zawodników obu drużyn jak i wykorzystanie/wyeliminowanie swoich/przeciwnika atutów. Choć ostatni trzej ligowi rywale ekipy z Dortmundu są słabeuszami niemieckiej ligi to jednak z uznaniem trzeba przyznać podopiecznym Kloppa, że potrafili oni wykorzystać ich błędy, potrafili jak za dawnych czasów świetnie kontrować rywala oraz wykorzystywać stałe fragmenty gry. Zadaniem Allegriego jest utrzymanie pełnej koncentracji w swoim zespole, tak jak to nieraz Juve już pokazywało bijąc rekordy ligowe w meczach bez straconej bramki. Zawodnicy Bianconerich muszą przez pełne 180 minut tego dwumeczu pokazać, że potrafią wyeliminować własne błędy i problemy, choćby te z kontrami czy agresją ze strony rywala. Albo częste tracenie goli po stałych fragmentach gry, czyli w aspekcie w którym Borussia prezentuje się bardzo dobrze. Jednocześnie Juve musi wykorzystać własne atuty a najlepsi piłkarze muszą pokazać pełnie swoich umiejętności. Gdy to wszystko się uda i "Stara Dama'' zda ten test dojrzałości to pokaże gotowość. Dojrzałość i gotowość do powrotu na szczyt europejskiej piłki, do powrotu na należne jej miejsce. Którego jednak nikt nie przyznaje z urzędu, a o które trzeba samemu zawalczyć. Teraz.


Volverin

Dortmundczyk
Dortmundczyk
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 lutego 2015
Posty: 29
Rejestracja: 22 lutego 2015

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 12:29

Antek666 pisze:
Volverin pisze:
Volverin pisze:Wywiad, który wylądował u was na stronie, jest ze mną. Jakby ktoś był zainteresowany sprawami Borussii, to polecam, trochę o dwumeczu też jest. #fejm
Obrońcy są świetni... gdy są w formie. Obecnie w formie jest Subotic i Hummels grał dobrze, ale się rozchorował. Do tego zawsze bardzo solidny Sokratis. Niestety gorzej z bokami, Piszczek jakiś ospały od początku rundy, Schmelzer to cień piłkarza z przed roku-dwóch.

A Weidenfeller... powiedzmy, że nie starzeje się jak wino na bramce. Jakiś lepszy strzał Pogby czy Pirlo z dystansu, jakiś rzut wolny i możecie liczyć na łatwą bramkę.
Wybacz, ale skoro piszesz o fejmie(abstrahując od tego czy robisz to poważnie czy pół-żartem) i jednocześnie popełniasz żenujący błąd to ja Ci tego fejmu trochę odejmę :wink: Jeśli piłkarze BVB mają poziom redaktorów polskiej strony fanów tego klubu to będzie to niezwykle łatwy dwumecz dla Juve :-D Niestety te dwie sprawy niekoniecznie idą w parze i łatwo nie będzie...
Rzeczywiście, popełniłem spory błąd. Dziękuję za kulturalne zwrócenie uwagi, mogłeś się o to przypieprzyć jak burak, ale zdecydowałeś się jedynie sympatycznie dać mi znać o tej pomyłce. Zyskałeś w moich oczach.
mnowo pisze:
Antek666 pisze:
Volverin pisze:


Obrońcy są świetni... gdy są w formie. Obecnie w formie jest Subotic i Hummels grał dobrze, ale się rozchorował. Do tego zawsze bardzo solidny Sokratis. Niestety gorzej z bokami, Piszczek jakiś ospały od początku rundy, Schmelzer to cień piłkarza z przed roku-dwóch.

A Weidenfeller... powiedzmy, że nie starzeje się jak wino na bramce. Jakiś lepszy strzał Pogby czy Pirlo z dystansu, jakiś rzut wolny i możecie liczyć na łatwą bramkę.
Wybacz, ale skoro piszesz o fejmie(abstrahując od tego czy robisz to poważnie czy pół-żartem) i jednocześnie popełniasz żenujący błąd to ja Ci tego fejmu trochę odejmę :wink: Jeśli piłkarze BVB mają poziom redaktorów polskiej strony fanów tego klubu to będzie to niezwykle łatwy dwumecz dla Juve :-D Niestety te dwie sprawy niekoniecznie idą w parze i łatwo nie będzie...
Jeśli ten "żenujący" błąd Twoim zdaniem faktycznie przysłania merytorykę, to chciałbym zwrócić uwagę, że piszemy "półżartem", a pisownia z myślnikiem to też błąd.
źródło 1, źródło 2.
:ok:


sebatiaen

Juventino
Juventino
Rejestracja: 03 kwietnia 2010
Posty: 1617
Rejestracja: 03 kwietnia 2010

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 14:03

Takie kozaki jesteście a jak przychodzi co do czego to lanie [ Liverpool,Arsenal za Capello, Galata w tamtym roku]
Borussia gra w europie taką piłkę jaką my kibice Juve życzylibyśmy sobie oglądać a wy piszecie o tym że oni są na poziomie Ajaxu, wstyd.


Cabrini_idol

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 02 lutego 2012
Posty: 5550
Rejestracja: 02 lutego 2012

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 14:21

Daj spokój, jak my gralismy w LM z Liverpoolem czy Milanem w finale to ich nie bylo nawet w Pucharze UEFA, wiec nie wytykaj przeszlosci bo i ta działa na korzyśc Juventusu.

Aktualnie BVB to poziom wyzej niz Ajax, ale o wiele nizszy niz ta Borussia z przed 2 lat.


Obrazek
KrolPolskiChenryk23Waza

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 20 lutego 2015
Posty: 5
Rejestracja: 20 lutego 2015

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 14:54

Mnie rozwala to wielkie ego kibiców Juventusu zbudowane na trzech mistrzostwach słabiutkiej serie a ... pamiętam jak dziś teksty sprzed dwóch ostatnich sezonów LM, gdzie po niezłej walce z Chelsea wiekszosc urosła w piórka i mówiła jakich to my nie mamy zawodników, że najlepszych na swoich pozycjach na świecie, itp. :lol: Pany, obdzudźta się. Nasz atak to kompletna kompromitacja, nie mamy kompletnie czym straszyć jeśli odpadnie Tevez, a on sam też wiele nie zdziała, czego dowodem zeszłoroczny blamaż. Reszta naszych napastników to zwykłe średniaki nadajace sie do klubów typu Valencia czy Tottehnam, czyli kluby o podobnym poziomie do naszego. Szykuje sie kompletny blamaż nr 2 i nie ma co sobie wmawiać, że jest inaczej. Bo czym my mamy straszyć Borussie i pozniej np Barcelone czy Chelsea? Moratą? Llorente? Matrim?


Eric6666

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 13 listopada 2006
Posty: 2129
Rejestracja: 13 listopada 2006

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 15:00

moim zdaniem błędem jest patrzenie na Borussię tylko ze względu na Bundesligę. Juventus w Serie A od trzech lat nie miał przeciwnika, a w LM był kompletnie innym zespołem (LM, gdzie odpadliśmy z Bayernem, Juventus grał na naprawdę wysokim poziomie). Borussia w Bundeskopance gra jak typowy średniak, ale w LM już w tym roku pokazali zęby. Pierwszy mecz z Arsenalem mógł i powinien zakończyć się większym pogromem (2:0).
Borussia Dortmund (A)M 6 W 4 R 1 P 1 GStrz 14 Gstr 4 Bilans +10 Pkt 13
Juventus FC (A) M 6 W 3 R 1 P 2 Gstrz 7 Gstr 4 Bilans +3 Pkt 10
Nie zapominajmy też, że to oni wyszli z 1 miejsca, a to my teoretycznie powinniśmy być słabszym przeciwnikiem. W lidze liczy się systematyczność, gdzie grając piach się wygrywa. Bez odpowiedniego napastnika jest to prawie niemożliwe. Borussia obecnie takiego nie posiada. W LM najważniejsze są indywidualności. Jeden zawodnik potrafi rozstrzygnąć wynik spotkania, dając swojej drużynie dalszą fazę.

Należę do osób, które twierdzą, że obecny Juventus ma syndrom LM. Grają słabo, są przestraszeni i grają bez pomysłu. Jednocześnie mam nadzieję, że w przypadku wygranej w tym dwumeczu coś się zmieni i zaczną wierzyć w swoje umiejętności, bo na papierze Juventus stać na półfinał/finał LM.


Cabrini_idol

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 02 lutego 2012
Posty: 5550
Rejestracja: 02 lutego 2012

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 15:02

KrolPolskiChenryk23Waza pisze:. Bo czym my mamy straszyć Borussie i pozniej np Barcelone czy Chelsea? Moratą? Llorente? Matrim?
Wymieniles tych najslabszych tak ? A moze tak Tevezem Pogbą Vidalem Marchisio ? A kim ma nas straszec BVB ? Immobile ? grubym Gundoganem ? Benderem ? w Kazdym zespole są slabsi jak i lepsi zawodnicy moze poza Realem czy Bayernem.


Obrazek
Shadow Marshall

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 grudnia 2014
Posty: 1438
Rejestracja: 22 grudnia 2014

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 15:16

Moja wytrzymałość co do meczów Juve sprowadza się już do prostego zadania - patrzę na wyjściowy skład od bodajże początku lutego i jak widzę 3 jeźdźców apokalipsy (Chiellini, Pirlo, Llorente) w pierwszym składzie to meczu nie oglądam. Szkoda moich nerwów. Jutro zrobię tak samo choć spodziewam się głupiej straty Pirlo po której pójdzie szybka kontra i Llorente walczącego na śmierć i życie by nie zabić się o własne nogi. Na 99% wyjdziemy z tymi parodystami w podstawie. Gdyby grali zamiast nich Ogbonna, Marchisio z choćby Pereyrą i Moratą to dałoby się to znieść i efekt mógłby być całkiem dobry, a tak...ehhh. Dwumecz spokojnie do wygrania, ale ciężko się gra grając w 9 vs 11.


Dempsej

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 09 grudnia 2012
Posty: 204
Rejestracja: 09 grudnia 2012

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 16:03

Mimo tego co ostatnio reprezentuje Pirlo postawił bym właśnie na niego. Możliwe że Marchisio lepiej by się spisał na tej pozycji ale kto uzupełnił by lukę która zrobiła by się za napastnikami (Vidal oczywiście musiałby zająć miejsce Marchisio ) Parayra ? czy to ma zapewnić jakąś błyskotliwą akcje w meczu który i tak będzie bardzo zacięty i nie będzie zbyt wiele miejsca na dryblingi i walkę na szybkość. Doświadczenie Pirlo może być naprawdę przydatne można też liczyć że przypomni sobie jak potrafił kiedyś podać. W woli bezpieczeństwa chciałbym zobaczyć blisko Pirlo, Marchisio który był by zabezpieczeniem szczególnie kiedy nie wiadomo po co Pirlo jest ostatnim. Wybór z przodu wydaje się znacznie łatwiejszy zdecydowanie Morata z którego jest większy pożytek kiedy trzeba wrócić po piłkę i samemu coś stworzyć, niż czekać na dogranie w polu karnym spróbować się obrócić albo zgrać , którego de facto w tym sezonie kompletnie nie wykorzystujemy i myślę że się wzięły się problemy Llorente, po prostu jest w tej taktyce lekko nieużyteczny. Całe spotkanie myślę że wygramy, jeśli nie odtworzymy się za bardzo, grając pod Borussie czyli zostawiając miejsce szybkim Reus'owi i Aubameyang'owi. Wierze w awans .


Ziółi

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 04 kwietnia 2009
Posty: 266
Rejestracja: 04 kwietnia 2009

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 16:21

Eric6666 pisze:bo na papierze Juventus stać na półfinał/finał LM.
Eee, ciekawe jak do tego doszedłeś.


KrolPolskiChenryk23Waza

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 20 lutego 2015
Posty: 5
Rejestracja: 20 lutego 2015

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 16:43

Ziółi pisze:
Eric6666 pisze:bo na papierze Juventus stać na półfinał/finał LM.
Eee, ciekawe jak do tego doszedłeś.
To jeden z tych, którzy jarają się wirtuozami typu Zaza, Morata, Berardi, Pereyra, czy Sturaro. Według niektórych na tym forum, są to zawodnicy lepsi niż czołowi gracze największej ósemki europy.


Shadow Marshall pisze:Patrzę na wyjściowy skład od bodajże początku lutego i jak widzę 3 jeźdźców apokalipsy (Chiellini, Pirlo, Llorente) w pierwszym składzie to meczu nie oglądam. Na 99% wyjdziemy z tymi parodystami w podstawie.
Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 3057
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 16:57

Na stronie McForza... i jego inkarnacje, na forum PaoloRossi i jego kolejne wcielenia - gdzie nie pójdziesz tam przygłupi troll.

Liczba wpisów tu pokazuje jaka jest temperatura przed meczem. Mi ona także się udziela, bo uważam, że porażka BVB będzie oznaczała fiasko drużyny budowanej przez Conte i przejętej przez Maxa. Myślę, że jak nie przejdziemy takiego klubu jak Borussia to ciężko będzie zatrzymać Vidala i Pogbę obiecując im, że za rok pogramy coś w Europie. Dalej wierzę w spokojne zwycięstwo ale dla mnie to najważniejszy dwumecz w tym sezonie: wygrana albo śmierć.


auman

Dortmundczyk
Dortmundczyk
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 lutego 2015
Posty: 5
Rejestracja: 22 lutego 2015

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 17:29

Śmieszą mnie trochę wypowiedzi ludzi, którzy mówią, że Juventus wygra spokojnie trzema bramki z Borussią. Borussia teraz gra ładną piłkę, a u szczytu formy mogą pokonać każdy zespól z Europy. Zobaczymy jak to będzie i kto wygra, osobiście stawiam u buka na BVB, ale jak wygra Juventus to katastrofy nie będzie. Powodzenia!


Imi

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 02 maja 2014
Posty: 38
Rejestracja: 02 maja 2014

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 17:33

Makiavel słusznie zauważył, że liczba postów tutaj świadczy o temperaturze i napięciu przedmeczowym. Jeżeli to ode mnie miało by zależeć, grali by już dzisiaj :D

We wtorek wieczorem ważnym aspektem gry będą postawy obu bramkarzy - osobiście sądzę, że nie skończy się bezbramkowo, a i trochę sytuacji strzeleckich będzie.
Buffon ostatnimi czasy stosunkowo często ratuje zespół po głupich stratach/kontratakach przeciwników, gorsze są jego interwencje przy stałych fragmentach gry i zamieszaniu (niepewne wyjścia z bramki, wypuszczanie piłki z rąk) - w sumie to całkiem logiczne, że dużo trudniej jest obronić strzał z zamieszania, ale oglądający mecze Juventusu systematycznie wiedzą o co chodzi. Zakładam więc, że ze dwa razy w meczu uratuje nas po głupich stratach.


Makiavel

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lutego 2011
Posty: 3057
Rejestracja: 26 lutego 2011

Nieprzeczytany post 23 lutego 2015, 17:48

auman pisze:Śmieszą mnie trochę wypowiedzi ludzi, którzy mówią, że Juventus wygra spokojnie trzema bramki z Borussią. Borussia teraz gra ładną piłkę, a u szczytu formy mogą pokonać każdy zespól z Europy. Zobaczymy jak to będzie i kto wygra, osobiście stawiam u buka na BVB, ale jak wygra Juventus to katastrofy nie będzie. Powodzenia!
Mnie zaś śmieszy ta wiara w wielkość BVB jej kibiców, zbudowana głównie na tym, że Lewandowski miał mecz życia a Real dał niewiarygodnie ciała dwa lata temu. Był to cud, który zdarza się Borussii raz na kilkanaście lat (ostatni taki to 1997 i ogranie Juventusu) i jakoś dziwnym trafem to wystarczy by jej kibice wierzyli w jej wielkość w międzyczasie. Obecna Borussia u szczytu formy nie miała by szans z wieloma europejskimi klubami u szczytu formy: z Realem, Berceloną, Atletico, Chelsea, ManCity, PSG, Bayernem oraz z Juventusem. Zresztą to czysta teoria bo do szczytu formy brakuje daleko zarówno BVB, jak i nam. My też gramy ładną piłkę - jaką ładną bramkę strzelił Pirlo Atalancie...


Zablokowany