Ravanelli złożył fatalne zeznania dla Juventusu
: 23 grudnia 2003, 09:14
Przed sądem w Turynie stoi najsłynniejszy i najbardziej utytułowany włoski klub, Juventus Turyn, który jest oskarżony o świadome podawanie środków dopingujących swoim zawodnikom - pisze "Rzeczpospolita".
W ostatni piątek fatalne dla Juve zeznania złożył piłkarz Fabrizio Ravanelli.
Del Piero w lipcu zeznał, że przez 10 dni przed finałowym meczem Ligi Mistrzów z Realem Madryt w 1998 roku wszyscy piłkarze dostawali "kolorowe tabletki", o których nikt nic nie wiedział (w tym meczu Real musiał mieć lepszych piłkarzy albo lepsze tabletki, bo wygrał 1:0). Przez osiem dni tabletek było 10, a w dwóch ostatnich po 8. Wcześniej nikt o nich nie wspominał. Przypomnieli sobie o nich wszyscy piłkarze, ale dopiero gdy sędzia zwrócił im uwagę, że za składanie fałszywych zeznań mogą trafić do więzienia.
Gianluca Vialli przyznał z kolei, że często podawano mu kroplówką esafosfinę i voltaren (środek przeciwzapalny). Co ważniejsze, powiedział, że w dziewięciu na dziesięć przypadków nie był kontuzjowany i nic mu nie dolegało. Sędzia zarządził konfrontację i wówczas pięciu innych przesłuchiwanych też przypomniało sobie o częstych kroplówkach. Moreno Torricelli przyznał, że po meczu zawsze dostawał samyr (środek antydepresyjny), a ponadto tad 600 (przeciw zatruciu alkoholowemu), neoton (na serce) i bentelan (korticosteryd), kiedy był zmęczony. Jeśli chodzi o bentelan, początkowo mówił o zastrzykach, a potem o tabletkach. Pytany o powody tej zmiany, wyjaśnił, że prokurator Guariniello uświadomił mu, iż bentelan podawany dożylnie to nielegalny doping. Były dietetyk Juventusu zeznał początkowo, że piłkarze dostawali też po 30 mg kreatyny. Potem mówił o pięciu, bo dozwolonych jest sześć. Wreszcie przyciśnięty do muru przyznał, że było tego zawsze na pewno ponad 10 mg.
Wreszcie w ostatni piątek Juventus pogrążył bez reszty Fabrizzio Ravanelli.
"Corierre dello Sport" uznało, że tak brzemiennego w skutki gola Juventus w swojej historii jeszcze nie stracił.
"Białe Pióro" (boiskowe przezwisko siwowłosego napastnika) zeznał, że za jego czasów rano przed każdym meczem wszyscy piłkarze brali kroplówki. Przypomina sobie tad 600, samyr i liposom (inny środek antydepresyjny). Sędzia spytał, czy piłkarz cierpiał kiedykolwiek na depresję, miał kłopoty rodzinne lub zaburzenia umysłowe. Wówczas Ravanelli złapał się za przyrodzenie (to we Włoszech jak pukanie w niemalowane drewno) i powiedział: "Nie, panie sędzio. Nigdy. Tworzymy bardzo szczęśliwą rodzinę".
Doktor Agricola tłumaczył wcześniej, że podawał Ravanellemu liposom, bo ten miał być w depresji, gdy urodził mu się syn. Ravanelli dodał, że wszystkie te środki, a także inne, których nazw sobie nie przypomina, były podawane piłkarzom rutynowo, "byśmy biegali szybciej, męczyli się mniej i szybciej dochodzili do siebie". Pod koniec piątkowej sesji przesłuchań (zeznawało sześciu piłkarzy) Ciro Ferrara powiedział, że dr Agricola nigdy nie informował go, co zawierają tabletki i zastrzyki.
W wywiadzie dla "Le Monde", kilka dni przed piątkowymi przesłuchaniami, prokurator Guariniello wyraził niezbitą pewność, że proces zakończy się wyrokami skazującymi, i to nie w zawieszeniu. Praktycznie oznacza to, że oczekuje wyroków powyżej dwóch lat więzienia.
źródło: onet.pl
Sam nie wiem co o tym myśleć... Skoro prawie wszyscy piłkarze mówią o dziwnych tabletkach i kroplówkach...
W ostatni piątek fatalne dla Juve zeznania złożył piłkarz Fabrizio Ravanelli.
Del Piero w lipcu zeznał, że przez 10 dni przed finałowym meczem Ligi Mistrzów z Realem Madryt w 1998 roku wszyscy piłkarze dostawali "kolorowe tabletki", o których nikt nic nie wiedział (w tym meczu Real musiał mieć lepszych piłkarzy albo lepsze tabletki, bo wygrał 1:0). Przez osiem dni tabletek było 10, a w dwóch ostatnich po 8. Wcześniej nikt o nich nie wspominał. Przypomnieli sobie o nich wszyscy piłkarze, ale dopiero gdy sędzia zwrócił im uwagę, że za składanie fałszywych zeznań mogą trafić do więzienia.
Gianluca Vialli przyznał z kolei, że często podawano mu kroplówką esafosfinę i voltaren (środek przeciwzapalny). Co ważniejsze, powiedział, że w dziewięciu na dziesięć przypadków nie był kontuzjowany i nic mu nie dolegało. Sędzia zarządził konfrontację i wówczas pięciu innych przesłuchiwanych też przypomniało sobie o częstych kroplówkach. Moreno Torricelli przyznał, że po meczu zawsze dostawał samyr (środek antydepresyjny), a ponadto tad 600 (przeciw zatruciu alkoholowemu), neoton (na serce) i bentelan (korticosteryd), kiedy był zmęczony. Jeśli chodzi o bentelan, początkowo mówił o zastrzykach, a potem o tabletkach. Pytany o powody tej zmiany, wyjaśnił, że prokurator Guariniello uświadomił mu, iż bentelan podawany dożylnie to nielegalny doping. Były dietetyk Juventusu zeznał początkowo, że piłkarze dostawali też po 30 mg kreatyny. Potem mówił o pięciu, bo dozwolonych jest sześć. Wreszcie przyciśnięty do muru przyznał, że było tego zawsze na pewno ponad 10 mg.
Wreszcie w ostatni piątek Juventus pogrążył bez reszty Fabrizzio Ravanelli.
"Corierre dello Sport" uznało, że tak brzemiennego w skutki gola Juventus w swojej historii jeszcze nie stracił.
"Białe Pióro" (boiskowe przezwisko siwowłosego napastnika) zeznał, że za jego czasów rano przed każdym meczem wszyscy piłkarze brali kroplówki. Przypomina sobie tad 600, samyr i liposom (inny środek antydepresyjny). Sędzia spytał, czy piłkarz cierpiał kiedykolwiek na depresję, miał kłopoty rodzinne lub zaburzenia umysłowe. Wówczas Ravanelli złapał się za przyrodzenie (to we Włoszech jak pukanie w niemalowane drewno) i powiedział: "Nie, panie sędzio. Nigdy. Tworzymy bardzo szczęśliwą rodzinę".
Doktor Agricola tłumaczył wcześniej, że podawał Ravanellemu liposom, bo ten miał być w depresji, gdy urodził mu się syn. Ravanelli dodał, że wszystkie te środki, a także inne, których nazw sobie nie przypomina, były podawane piłkarzom rutynowo, "byśmy biegali szybciej, męczyli się mniej i szybciej dochodzili do siebie". Pod koniec piątkowej sesji przesłuchań (zeznawało sześciu piłkarzy) Ciro Ferrara powiedział, że dr Agricola nigdy nie informował go, co zawierają tabletki i zastrzyki.
W wywiadzie dla "Le Monde", kilka dni przed piątkowymi przesłuchaniami, prokurator Guariniello wyraził niezbitą pewność, że proces zakończy się wyrokami skazującymi, i to nie w zawieszeniu. Praktycznie oznacza to, że oczekuje wyroków powyżej dwóch lat więzienia.
źródło: onet.pl
Sam nie wiem co o tym myśleć... Skoro prawie wszyscy piłkarze mówią o dziwnych tabletkach i kroplówkach...