ŁKS kupił mistrzostwo w 1998 roku
: 24 października 2003, 14:38
Sprawa Szczakowianki i ostatniej afery w polskiej piłce to małe piwo przy tym, co zdarzyło się przed pięcioma laty – informuje „Fakt”.
Gazeta przedstawia wstrząsające zeznania piłkarza Tomasza Cebuli. Były zawodnik ŁKS Łódź zdradza jak działacze tego klubu kupowali mistrzostwo Polski w 1998 roku!
- Na początku sezonu powiedziano nam, że część premii za wygrane mecze będzie przeznaczona na sędziów. Mili oni przychylnym okiem spoglądać na nasz zespół. Prawie cały sezon plan ten był realizowany i nic dziwnego, że zamiast 1,2 mln złotych dostaliśmy po wywalczeniu mistrzostwa 860 tysięcy – mówi Cebula.
- Oczywiście nie obyło się bez kupowania meczów. Sam brałem udział w jednym takim zdarzeniu. Zostałem wytypowany do załatwienia spotkania z KSZO. To była przedostatnia kolejka i musieliśmy wygrać na wyjeździe, bo inaczej z mistrzostwa byłyby nici. Mieliśmy kasę, więc się szybko dogadaliśmy. Zadzwoniliśmy do jednego z piłkarzy KSZO i szybko uzgodniliśmy sumę, za którą pozwolą nam wygrać. Za zwycięstwo 1:0 zapłaciliśmy 100 tysięcy złotych. Przy okazji kupna meczu z KSZO wysłano ze mną człowieka, który patrzył nam na ręce – dodaje były gracz ŁKS.
- Opowiadam o tym, bo mam wyrzuty sumienia. Człowiek nie może z tym żyć. Po aferze Szczakowianki zdecydowałem się powiedzieć, jak było. Mam wielki żal do Antoniego Ptaka (właściciel ŁKS w 1998 roku). Kiedyś nie pozwolił mi zarobić pieniędzy w USA. Najpierw zażądał za wypożyczenie do drużyny Tampa Bay 60 tysięcy dolarów, a kiedy wydawało się, że doszliśmy do porozumienia, zmienił zdanie i chciał 200 tysięcy dolarów. To co mówię teraz, nie jest formą zemsty. W polskiej lidze kupuje się mecze jak bułki w hipermarkecie. Szkoda mi kibiców. Mecze w dużej części są już dawno ułożone. PZPN trzyma głowę w piasku jak struś – zakończył Tomasz Cebula.
Może mało kogo to interesuje ale mnie osobiście tak do takich czasów dochodzi że można kupić nawet mistrzostwo :shock: :shock: :shock:
Gazeta przedstawia wstrząsające zeznania piłkarza Tomasza Cebuli. Były zawodnik ŁKS Łódź zdradza jak działacze tego klubu kupowali mistrzostwo Polski w 1998 roku!
- Na początku sezonu powiedziano nam, że część premii za wygrane mecze będzie przeznaczona na sędziów. Mili oni przychylnym okiem spoglądać na nasz zespół. Prawie cały sezon plan ten był realizowany i nic dziwnego, że zamiast 1,2 mln złotych dostaliśmy po wywalczeniu mistrzostwa 860 tysięcy – mówi Cebula.
- Oczywiście nie obyło się bez kupowania meczów. Sam brałem udział w jednym takim zdarzeniu. Zostałem wytypowany do załatwienia spotkania z KSZO. To była przedostatnia kolejka i musieliśmy wygrać na wyjeździe, bo inaczej z mistrzostwa byłyby nici. Mieliśmy kasę, więc się szybko dogadaliśmy. Zadzwoniliśmy do jednego z piłkarzy KSZO i szybko uzgodniliśmy sumę, za którą pozwolą nam wygrać. Za zwycięstwo 1:0 zapłaciliśmy 100 tysięcy złotych. Przy okazji kupna meczu z KSZO wysłano ze mną człowieka, który patrzył nam na ręce – dodaje były gracz ŁKS.
- Opowiadam o tym, bo mam wyrzuty sumienia. Człowiek nie może z tym żyć. Po aferze Szczakowianki zdecydowałem się powiedzieć, jak było. Mam wielki żal do Antoniego Ptaka (właściciel ŁKS w 1998 roku). Kiedyś nie pozwolił mi zarobić pieniędzy w USA. Najpierw zażądał za wypożyczenie do drużyny Tampa Bay 60 tysięcy dolarów, a kiedy wydawało się, że doszliśmy do porozumienia, zmienił zdanie i chciał 200 tysięcy dolarów. To co mówię teraz, nie jest formą zemsty. W polskiej lidze kupuje się mecze jak bułki w hipermarkecie. Szkoda mi kibiców. Mecze w dużej części są już dawno ułożone. PZPN trzyma głowę w piasku jak struś – zakończył Tomasz Cebula.
Może mało kogo to interesuje ale mnie osobiście tak do takich czasów dochodzi że można kupić nawet mistrzostwo :shock: :shock: :shock: