Przy okazji tak mi się nasunęło, że jakże często słyszymy/czytamy odpadnięcie z LM będzie dla tego klubu oznaczać wielką dziurę budżetową. Albo: brak awansu do LM więc niestety trzeba pożegnać najdroższych piłkarzy. Czy nie świadczy to o nieodpowiedzialności zarządu? Przecież głośne krachy lub olbrzymie problemy występują co chwila. ( Borussia, Deportivo, Roma, Parma, Leeds! ) Nawet Real byłby bankrutem gdyby nie ten cholerny prezydent Madrytu..
To chyba zależy. Jeśli klub od lat gra w LM to ma prawo w budżecie (który w końcu trzeba planować z góry!) umieszczać szacowane wpływy z LM (Juve też tak robiło, dlatego brak LM w tym sezonie jest dla nas stratą a nie brakiem zysków). I na tym się można przejechać, bo spadek formy jest nieunikniony, kontuzje mogą wyeliminować kluczowych graczy.
Tak samo mawia się, że trener powinien być z drużyną dokładnie 3 lata (o ile ma sukcesy

) bo gdy jest więcej to nie jest już w stanie realnie ocenić formy piłkarzy i stawia na tych, których ceni (jak Pirlo w Milanie). Z drugiej strony przyjście nowego szkoleniowca to też ryzyko.
Dlatego sytuacja, że klub nie awansuje do LM bądź odpada z niej dużo szybciej niż się spodziewano to nic zaskakującego.
Całość wydaje się więc niejako kompromisem pomiędzy zwiększaniem szans na sukces (kupując graczy) a minimalizacją ryzyka utraty płynności finansowej.
Wygląda łatwo, prosto i przyjemnie choć w praktyce nie jest takie różowe. Jest zależne od zbyt wielu rzeczy. Ale od tego klub ma specjalistów

No, a właściwie to chciałem tylko napisać, że jeżeli w sytuacji mocno pesymistycznego założenia, ale jednak realnego (dla omawianego Realu niech będzie brak awansu do LM i wpływów z tego tytułu) klub jest w stanie poradzić sobie w ciągu 1-2 lat to wszystko jest OK. Przecież nie można w corocznym budżecie zostawiać sobie 15-20 mln euro na wypadek przykrych zdarzeń. Ciężko w takiej sytuacji o możliwość rozwoju.
I grunt, to mieć rozważnych działaczy. Którzy w złych chwilach będą starali się podźwignąć klub bezpiecznie, a nie znów wydawać (często pożyczone) miliony, by wrócić na szczyt bardzo szybko.
Pytanie o te 50mln nierozerwalnie łączy się z pytaniem chyba nawet jeszcze ważniejszym - czy są piłkarze do nie do zastąpienia lub czy każdy jest na sprzedaż. Moim zdaniem tak - każdy ma swoją cenę, a ponieważ nic w naturze nie ginie to Juve znalazło Nedveda na miejsce Zizou mimo, że odszedł najlepszy wówczas piłkarz na świecie. Kiedyś, owszem - Maradona sam wygrał Meksyk '86 ale w obecnym futbolu wydaje mi się, że jednak w aż takim stopniu geniusz jednostki nie gwarantuje sukcesu drużyny. Chociaż cały czas nie daje mi spokoju kwestia - czy Arsenal doszedłby do finału bez Henry'ego?
Czy są osoby niezastąpione? Myślę, że nie, ale nie zawsze przychodzi to tak zwyczajnie. Zależy od roli w zespole.
Gdy odszedł od nas Zidane zmieniliśmy trochę system gry i strata takiego gracza przeszła u nas bardzo płynnie. Nie był niezastąpiony, co nam udowodnił Nedved.
Sam do końca nie wiem co o tym myśleć.
Pirlo, w najlepszych latach, był genialnym reżyserem gry Milanu. Nie wyobrażałem sobie gry Milanu bez niego (być może dlatego wciąż gra). Jego zastąpienie jest niemożliwe bez zmiany mechaniki gry. Dlatego on jest w Milanie niezastąpiony, póki trenerem jest Ancelotti, który tego zupełnie nie potrafi zrobić. Próbuje coś zmieniać (trójka defensywnych graczy w pomocy, jeden Gila na szpicy) ale zupełnie mu to nie wychodzi.
Przynajmniej ja tak to widzę.
Podsumowując: nie ma piłkarzy niezatąpionych, choć w przypadku niektórych konieczna byłaby zmiana sposobu gry. Ale takich piłkarzy jest mało.
A wracając do zwykłych piłkarzy, którzy nie są nierozłącznie wpisani w grę zespołu - takich zawsze można zastąpić. Pewnie dałoby się zastąpić Henry'ego w Arsenalu, choć byłoby to trudnei obarczone wielkim ryzykiem. Ale nie niemożliwe ani nierealne.
Działając umiejętnie klub może zastapić każdego piłkarza przemyślaną i trafną decyzją. Henry'ego możnaby było zastąpić kupując innego klasowego napastnika i przydzielając mu odpowiednie rolę, Pirlo (z najlepszych lat w Milanie) trzeba było zastąpić zmieniając role piłkarzy na boisku (Gattuso jako typowe defeysywny pomocnik + ktoś do rozegrania?). I zmiana trenera, bo Ancelotti wciąż udowadnia, że inne ustawienie nie wchodzi w grę.
W końcu rozmawiamy o pojedyńczym zawodniku (nie wymiane składu) i klubów, które sobie bez tego gracza radzą w Europie jest wiele
A nawiązując do Juve i owych sławetnych 100 milionów na transfery (których według mnie nie ma i wcale nie będzie).
Nie chciałbym by wydawano połowez tego na jeden transfer. Mamy luki w wielu formacjach, pomoc nie jest już tą pomocą, która pozwoli nam dominowac w Serie A, brak środka obrony a atak też obarczony sporym ryzykiem.
Nie sądzę by jeden zawodnik za 50 mln. Dowolny, jakiego sobie wymażymy (Lampard, Gerrard, Messi, Henry, Ronaldinho i inni) nie załataliby dziur z innych pozycji.
Dlatego w naszej sytuacji żaden piłkarz nie jest wart 50 mln euro.
Co do Maradony - faktycznie, nie te czasy. Są piłkarze, którzy potrafią zrobić coś z niczego, stać ich na błysk geniuszu. Ale tego nie można zawsze oczekiwać. Jeśli trener liczy tylko na przebłysk geniuszu i nie potrafi znaleźć graczowi miejsca na boisku, trzymając go przy słabej grze (Ronaldinho) to jest to ewidentnym będem.
Za to zawsze będę szanował Nedveda - on może mieć słaby dzień, ale i tak jest przydatny zespołowi. Będzie walczył, odbierał piłki, szarpał i nie dawał rywalom spokoju.
No, ale zboczyłem z tematu.