Argentyna 3-1 Brazylia
: 09 czerwca 2005, 16:25
W wielkim piłkarskim klasyku rozegranym na Estadio Monumental w Buenos Aires Argentyna pokonała w meczu eliminacji MŚ obrońców tytułu, Brazylijczyków 3:1 (3:0).
To spotkanie mogło rozstrzygnąć o tym, która z drużyn zapewni sobie awans do finałów przyszłorocznych MŚ. I – dzięki skutecznej grze gospodarzy w pierwszej połowie – rozstrzygnęło.
Spotkanie znakomicie rozpoczęło się dla podopiecznych Jose Pekermana. Już w 4. minucie Argentyńczycy objęli prowadzenie. Doskonałym podaniem z głębi pola popisał się Javier Saviola, który dostrzegł dobrze ustawionego Hernana Crespo. Napastnik Milanu wykorzystał błąd w ustawieniu swego klubowego partnera, Cafu, który nie zdążył zrobić dwóch kroków do przodu i tym samym nie zostawił rywala na spalonym. Crespo przyjął piłkę i strzałem z linii pola karnego nie dał szans innemu piłkarzowi finalisty Ligi Mistrzów. Po mocnym i precyzyjnym uderzeniu Argentyńczyka Dida mógł tylko wyciągnąć futbolówkę z siatki.
Po stracie gola Brazylijczycy odpowiedzieli akcją Ronaldinho, jednak uderzenie gwiazdy Barcelony było niecelne. Kolejne minuty stały pod znakiem lekkiej przewagi optycznej gości, z której jednak zupełnie nic nie wynikało.
W 18. minucie Argentyńczycy, niczym wytrawny bokser punktujący rywala w ringu, zadali drugi cios. Na przepiękne uderzenie z około 25 metrów zdecydował się Juan Roman Riquelme. Pomocnik hiszpańskiego Villarreal trafił do siatki tuż przy słupku bramki bezradnie interweniującego Didy.
Brazylijczycy długo nie mogli się podnieść po stracie drugiego gola. Próbowali atakować, ale bez pomysłu. Indywidualne popisy i próby przedarcia się z piłką pod bramkę gospodarzy w wykonaniu Kaki i Ronaldinho nie przyniosły żadnego efektu. Znakomicie spisywała się druga linia Argentyńczyków, a w defensywie świetnie „czyścili” Gabriel Heinze i Juan Pablo Sorin.
Pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy gospodarze zdobyli trzeciego gola. Na listę strzelców wpisał się ponownie Crespo, który znów po błędzie brazylijskiej obrony pokonał Didę.
W drugiej połowie goście za wszelką cenę chcieli odrobić straty. Argentyńczycy oddali inicjatywę, cofnęli się, by bronić korzystnego rezultatu.
Pierwszą naprawdę groźną sytuację Brazylijczycy stworzyli jednak dopiero w 52. minucie spotkania. Z lewej strony w pole karne dośrodkował Roberto Carlos, a na przedpolu bramki gospodarzy doszło do sporego zamieszania. Próbował strzelać Ronaldinho, próbował Kaka, ale za każdym razem zostali zablokowani przez argentyńskich obrońców.
Sześć minut później ponownie w głównej roli wystąpił Roberto Carlos. Znów dośrodkował z lewej strony, ale akcji nie zdołał wykończyć celnym strzałem Ze Roberto. Pomocnik Bayernu Monachium fatalnie spudłował z... pięciu metrów.
W 70. minucie Brazylijczycy mogli i powinni zdobyć bramkę. Po uderzeniu Cafu zza pola karnego tor lotu piłki zmienił jednak Sorin i futbolówka miast do wpaść do bramki, minęła o niespełna metr słupek bramki.
Dwie minuty później pięciokrotni mistrzowie świata strzelili upragnioną bramkę, która dawała im nadzieję na korzystny rezultat. Wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego bitego z 25 metrów popisał się Roberto Carlos. Znakomicie podkręcił piłkę, która wpadła w okienko bramki strzeżonej przez Roberto Abbondanzieriego.
Mimo usilnych prób (najlepszą okazję zmarnował Adriano) gościom nie udało się zmienić niekorzystnego rezultatu. „Canarinhos” atakowali przez całą drugą połowę, ale nie zdołali odrobić strat.
Ku uciesze kompletu publiczności zgromadzonej na Estadio Monumental Argentyńczycy dzięki skutecznej grze w pierwszej połowie pokonali odwiecznego rywala, Brazylię, 3:1 i zapewnili sobie awans do przyszłorocznych finałów MŚ w Niemczech.
http://sport.onet.pl/1110642,wiadomosci.html
heh... zdawać by się mogło że Brazylia sobie spokojnie pokona Argentynę a tu taka niespodzianka... :-D
Jak Argentyna sobie tak poradziła z mistrzami świata to powinna spokojnie wygrać w Niemczech
Jak myślicie?
To spotkanie mogło rozstrzygnąć o tym, która z drużyn zapewni sobie awans do finałów przyszłorocznych MŚ. I – dzięki skutecznej grze gospodarzy w pierwszej połowie – rozstrzygnęło.
Spotkanie znakomicie rozpoczęło się dla podopiecznych Jose Pekermana. Już w 4. minucie Argentyńczycy objęli prowadzenie. Doskonałym podaniem z głębi pola popisał się Javier Saviola, który dostrzegł dobrze ustawionego Hernana Crespo. Napastnik Milanu wykorzystał błąd w ustawieniu swego klubowego partnera, Cafu, który nie zdążył zrobić dwóch kroków do przodu i tym samym nie zostawił rywala na spalonym. Crespo przyjął piłkę i strzałem z linii pola karnego nie dał szans innemu piłkarzowi finalisty Ligi Mistrzów. Po mocnym i precyzyjnym uderzeniu Argentyńczyka Dida mógł tylko wyciągnąć futbolówkę z siatki.
Po stracie gola Brazylijczycy odpowiedzieli akcją Ronaldinho, jednak uderzenie gwiazdy Barcelony było niecelne. Kolejne minuty stały pod znakiem lekkiej przewagi optycznej gości, z której jednak zupełnie nic nie wynikało.
W 18. minucie Argentyńczycy, niczym wytrawny bokser punktujący rywala w ringu, zadali drugi cios. Na przepiękne uderzenie z około 25 metrów zdecydował się Juan Roman Riquelme. Pomocnik hiszpańskiego Villarreal trafił do siatki tuż przy słupku bramki bezradnie interweniującego Didy.
Brazylijczycy długo nie mogli się podnieść po stracie drugiego gola. Próbowali atakować, ale bez pomysłu. Indywidualne popisy i próby przedarcia się z piłką pod bramkę gospodarzy w wykonaniu Kaki i Ronaldinho nie przyniosły żadnego efektu. Znakomicie spisywała się druga linia Argentyńczyków, a w defensywie świetnie „czyścili” Gabriel Heinze i Juan Pablo Sorin.
Pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy gospodarze zdobyli trzeciego gola. Na listę strzelców wpisał się ponownie Crespo, który znów po błędzie brazylijskiej obrony pokonał Didę.
W drugiej połowie goście za wszelką cenę chcieli odrobić straty. Argentyńczycy oddali inicjatywę, cofnęli się, by bronić korzystnego rezultatu.
Pierwszą naprawdę groźną sytuację Brazylijczycy stworzyli jednak dopiero w 52. minucie spotkania. Z lewej strony w pole karne dośrodkował Roberto Carlos, a na przedpolu bramki gospodarzy doszło do sporego zamieszania. Próbował strzelać Ronaldinho, próbował Kaka, ale za każdym razem zostali zablokowani przez argentyńskich obrońców.
Sześć minut później ponownie w głównej roli wystąpił Roberto Carlos. Znów dośrodkował z lewej strony, ale akcji nie zdołał wykończyć celnym strzałem Ze Roberto. Pomocnik Bayernu Monachium fatalnie spudłował z... pięciu metrów.
W 70. minucie Brazylijczycy mogli i powinni zdobyć bramkę. Po uderzeniu Cafu zza pola karnego tor lotu piłki zmienił jednak Sorin i futbolówka miast do wpaść do bramki, minęła o niespełna metr słupek bramki.
Dwie minuty później pięciokrotni mistrzowie świata strzelili upragnioną bramkę, która dawała im nadzieję na korzystny rezultat. Wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego bitego z 25 metrów popisał się Roberto Carlos. Znakomicie podkręcił piłkę, która wpadła w okienko bramki strzeżonej przez Roberto Abbondanzieriego.
Mimo usilnych prób (najlepszą okazję zmarnował Adriano) gościom nie udało się zmienić niekorzystnego rezultatu. „Canarinhos” atakowali przez całą drugą połowę, ale nie zdołali odrobić strat.
Ku uciesze kompletu publiczności zgromadzonej na Estadio Monumental Argentyńczycy dzięki skutecznej grze w pierwszej połowie pokonali odwiecznego rywala, Brazylię, 3:1 i zapewnili sobie awans do przyszłorocznych finałów MŚ w Niemczech.
http://sport.onet.pl/1110642,wiadomosci.html
heh... zdawać by się mogło że Brazylia sobie spokojnie pokona Argentynę a tu taka niespodzianka... :-D
Jak Argentyna sobie tak poradziła z mistrzami świata to powinna spokojnie wygrać w Niemczech
Jak myślicie?